X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Marzenia o rodzinie... już spełnione :)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

12 czerwca 2018, 08:01

Rozmawiałam wczoraj z moją Mamą. Jako jedyna wie, że podchodzimy do inseminacji. Bardzo się ucieszyła, gdy powiedziałam, że widziałam owulke na USG :). Chyba bardzo mocno trzymała te kciuki od niedzieli :). Wiem, że bardzo by chciała zostać znowu Babcią, ale pocieszam się tym, że moja Siostra również zaraz zaczyna starania o drugiego Maluszka (po 7 latach :D w końcu się zmotywowala) i może Ona będzie miała więcej szczęścia.
Tesciowie też już chcą, za każdym razem gdy mówię że jedziemy do kliniki Tesciowa pyta "A co? Będzie coś?". K**** jak będzie to raczej ich powiadomie prawda? Mówię, że jadę tylko na kontrolę i ewentualne badania. Generalnie moja Teściowa nie jest za bardzo empatyczna, nie ma oporów żeby mówić że znowu ktoś jest w ciazy albo gada o dzieciach. Pamiętam jak po zabiegu długo płakałam i nie mogłam się pozbierać, to gdy przylapala mnie na płaczu to bez ogródek pytała czemu ja znowu płacze, przecież minął już tydzień... Taką mam sympatyczną rodzinkę :)

A tymczasem zbieram się do pracy :)

14 czerwca 2018, 13:11

Dziś jest nasza 4 rocznica ślubu <3. Były wzloty i upadki, ale jednak tych radosnych chwil jest więcej <3.
Równo dwa lata temu Mąż podjął decyzję o staraniach o Dzidzię, której do tej pory nie ma... Przyznał mi się, że teraz żałuje że tak późno się zgodził, że wcześniej nie uległ moim namowom. No cóż, czasu nie cofniemy, czekałam chwilę aż się zdecyduje i trzeba powalczyć jeszcze trochę :). Być może zaszłabym w ciążę od razu, a może nie. Nie ma reguły, nie sprawdzimy tego więc nie ma co żałować :)

Zgodnie z zaleceniem od lekarza od dzisiaj zaczęłam znowu brać Duphaston 2x1 tabletkę, aż do @. Chyba, że wcześniej dostanę plamienia.

Wykres wskazał, że owulacja była w niedzielę. Niewiele się pomylił, bo była w poniedziałek :). Śluz zmienił się w lepki, od wczoraj również pobolewają mnie piersi, które troszkę urosły. Tradycja po owulacji, Duphaston pewnie jeszcze to pogłębi. Znowu nie będę miała w co się ubrać :D.


14 czerwca 2018, 19:56

Jupi :) w końcu udało mi się zaklepać przejazd na nasz lipcowy urlop :) Uparłam się na Flixbusa (dawniej Polski Bus), muszę przyznać że mile się zaskoczyłam, ponieważ okazało się że za dodatkową opłatą można zarezerwować sobie konkretne miejsca :). Zarezerwowałam zaraz przy przedniej szybie :) taka jestem szalona :).

Zdecydowaliśmy się na autokar, ponieważ mieszkanie na urlop mamy wynajęte w samym sercu wrocławskiego Rynku i nie mielibyśmy gdzie zostawić samochodu.

W ogóle w ostatnim czasie ciągle jesteśmy z Mężem w rozjazdach :), na początku czerwca byliśmy nad morzem, jutro jedziemy do Opola, a za dwa tygodnie - 02.07 jedziemy na prawie dwutygodniowy wypoczynek do Wrocławia :).

W sumie to jeżeli nie dostanę @, to testować się będę właśnie na urlopie :), dopiero byłaby radocha :).

Objawowo to trochę boli mnie dzisiaj brzuch i wyraźnie urósł mi biust. Duphaston jednak dobrze działa :)

17 czerwca 2018, 21:24

Wróciliśmy z Opola :). Mąż się wybiegał, wygadał i śmiał jak nigdy. Jednak takie turnieje raz na rok są potrzebne. I spotkanie z tymi wariatami też :). W piłce zajęli zaszczytne 4 miejsce, ale za to w przeciąganiu liny 1 :) (co się przy tym uśmiałam to moje :D). Szczerze to piłka nożna średnio mnie kręci ale dzięki towarzystwu nawet wkręciłam się w ten cały Mundial :).

Objawowo to znów mam problem z biustem :/. Boli mnie bardziej niż w zeszłym miesiącu tak od pach i od góry, może nie jest zbyt wielki, ale to dopiero 4 dzień z Duphastonem więc zapewne będę miała duuuże piersi za jakiś czas. I pomyśleć, że niektóre za to płacą :D.
Brzuch pobolewa mnie ale tylko po porannej dawce Duphastonu, drugiej dawki wieczorem nie odczuwam, może dlatego że niedługo potem idę spać.
No i śluz zmienił się w kremowy, w sumie nawet nie wiem czy to dobrze :p , temperatura trzyma się na poziomie 37,0 stopni.

Jutro jeszcze mamy wolne :) I dobrze, może podjadę do sklepu i kupię farbę do boazerii. Mieliśmy ją ściągać, ale jednak na razie pomaluję ją na jasny kolor. Mąż stwierdził, że jak będzie dziecko to będzie sobie mogło po tym mazać, bo najwyżej kiedyś się ściągnie, założy płyty kartonowo-gipsowe i pomaluje farbą odporną na plamy. Optymista :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2018, 21:28

18 czerwca 2018, 10:05

Poniedziałkowy, leniwy ranek :). Kurczę może zrezygnować z tej pracy? Poszukać jakiejś nowej za mniejsze pieniądze, ale za to bezstresowej? Sama nie wiem, cały czas mam nadzieję że uda mi sie zajść w ciążę, ale co jeżeli stres jest przeszkodą? Boję się że po zmianie pracy od razu uda mi sie zajść, a nie chciałabym od razu zostawiać nowej pracy. Ech... rozterki.

Dzisiaj Mąż nie dał mi się wyspać ;). W weekend wiadome było że nici z <3, bo nie było jak :). Za to dzisiaj był aktywny już od 6:00. Wczoraj, gdy już wracaliśmy to na postoju przytulił mnie, popukal po brzuchu i powiedział "Halo halo, budzimy się, czekamy tu na kogoś. Za rok chciałbym zabrać Cię na kolejne mistrzostwa :)". Kocham tego wariata :)

19 czerwca 2018, 17:39

Pora wrócić do szarej rzeczywistości i do pracy... Jak tylko odpaliłam komputer i firmową pocztę to trafiłam w sam środek awantury logistyki i handlowca z IT. Serio? Nikt od czwartku nie mógł wprowadzić produktów na platformę? Niedługo nie będzie mnie całe dwa tygodnie, chyba w ogóle platforma nie będzie funkcjonować przez ten czas, bo przecież urlop i nikt nie będzie umiał tego zrobić. Dramat... Napisałam uprzejmego maila do IT, że dodanie 4 produktów zajęło mi dokładnie 5 minut i że na prywatnym laptopie nie mam programów do obsługi platformy i nie zamierzam mieć. Niech robią to osoby, które dostają służbowe laptopy, iphony i samochody ( tego już nie napisałam, może chociaż powinnam :)).

Nie mogę się denerwować i stresować, zaczęłam znów pić melisę, żeby trochę opanować nerwy.

Ogólnie czuję się mocno średnio ;/, od wczoraj boli mnie brzuch jak na @. Ale przecież ma być dopiero 29.06.
Ledwo wytrzymuję z biustem :( Nie urósł bardzo ale i tak jest duży i bardzo mnie boli :( zwłaszcza po bokach i od góry. Momentami mam wrażenie, że od środka lewej piersi coś mnie pali. Założenie stanika było dla mnie dzisiaj niezłym wyczynem. Nie daję się dotknąć Mężowi, który jest żywo zainteresowany wyglądem mojego biustu. Faceci... :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 czerwca 2018, 17:42

20 czerwca 2018, 07:59

Stwierdzam wszem i wobec, że nie jestem w stanie odmówić Mężowi <3 :). Nie wiem jak on to robi, ale pomimo bolących piersi dałam się skusić :). Jest taki delikatny i czuły, zwłaszcza w tej drugiej fazie cyklu, gdy wie że nie za dobrze się czuję i wszystko mnie boli. Wczoraj mi powiedział, że właśnie w tej drugiej fazie jestem niezwykle kusząca (to chyba jednak przez ten biust :D) :) Kochany jest :), bo ja sądzę że w ogóle nie jestem kusząca :D.

Ogólnie to złapałam lekkiego doła, bo dowiedziałam się że nasz wspólny znajomy u którego niecałe dwa lata temu byliśmy na weselu rozwodzi się. No normalnie szok, aż nie mogłam uwierzyć. Gdy zadzwonił do Męża, to od razu pomyślałam że chce się pochwalić że będzie tatą, a tu zonk. Jakoś na dniach zapewne się z nim spotkamy, bo wyczułam że chce się wygadać. To jest najlepsze w takiej sytuacji.

A ja chyba dopiero teraz zaczęłam doceniać to, że mam kochającego, wiernego Męża, który zawsze stoi po mojej stronie. Ma swoje wady jak każdy, ja również je mam. Nikt nie jest idealny. I pomimo tego że nie mamy dzieci i w sumie nie wiadomo czy będziemy mieli to już zawsze będziemy mieli siebie. Na dobre i złe :)

21 czerwca 2018, 07:18

Temperatura spadła do 37,0. Niby nadal boli mnie biust, niby dalej mam bóle brzucha, ale jakoś tak straciłam wiarę, że się udało... Nie udawało się przez półtora roku, czemu niby miałoby udać się teraz? IUI była w idealnym momencie, bo pecherzyk właśnie pekal. Jak się nie uda to ja już nie wiem co się dzieje. Brakuje mi już pomysłów. Nie chce mi się już chodzić na badania i wydawać kasę, bo i tak pokażą że wszystko jest w normie. Ale te normy nivzym nie skutkują. W ciazy raczej nie jestem i nie wiem czy w ogóle będę...

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 czerwca 2018, 07:19

22 czerwca 2018, 21:37

Dziś zdałam sobie sprawę, że to już nasz 20 cykl starań... 20 rozczarowań, 20 miesiecy bezskutecznej, okrutnej walki i o wiele wiecej łez i załamań. Kiedyś myślałam, że w ciążę jest tak łatwo zajść. O naiwności... Z zazdrością patrzę na kobiety z brzuszkami albo z wózkami. Pomimo tego jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie z brzuchem, to chyba dlatego że wyparłam już taką możliwość.
Wiem, że jeszcze nic nie jest przesądzone, teperatura ładna, wysoka ; na razie nie plamie, Duphaston działa. @ powinna pojawić się za równy tydzień. Nie wykluczam że się nie pojawi, jak każda z nas. Ale ja czuję , że już się poddałam, mam dość.
Postanowiłam wrócić na uczelnię, skończyć przerwane studia i jakoś egzystować. Najprawdopodobniej również zmienię pracę, może uda się już w sierpniu lub wrześniu. Może w kolejnej pracy ktoś mnie zauważy, doceni. A nie tylko poklepie po ramieniu " Fajna robota, ale profity dostaną inni". Tutaj już się nie staram, nie angażuje i nie wtrącam. Jestem obojętna na wszystko wokół.

23 czerwca 2018, 17:51

No i po nadziei... Znów zaczęłam plamić... Dzisiaj tylko dwie kropelki poleciały, ale dla mnie to jest zwiastun porażki. Kolejnej i zapewne nie ostatniej. Nie mam siły i odwagi powiedzieć o tym Mężowi.
Nie chcę już starań, nie chcę inseminacji, nie chcę rozczarowań...

24 czerwca 2018, 17:25

Plamienie przybiera na sile, dzisiaj jest już o wiele więcej, przed południem plamiłam żywą krwią... Ale teraz jest już ciemny brąz... To jeszcze nie @, pewnie dostanę ją jakoś na dniach bo dzisiaj już odstawiłam Duphaston.
Rano powiedziałam o plamieniu Mężowi, miałam mu nie mówić, miałam powiedzieć że znowu się nie udało dopiero jak dostanę @. Ale sam widział, że od wczoraj coś się działo i wiercił mi dziurę w brzuchu. Za dobrze mnie zna.
Rano wstałam z postanowieniem, że kończymy ze staraniami. Mąż się nie zgadza, chce walczyć dalej, a nawet pojechać do jednej z klinik w Białymstoku. Ale ja już chyba nie chcę, nie mam siły, dzisiaj wylałam cały zapas łez.
IUI była w idealnym wręcz momencie, nie wiem co poszło nie tak.
Chciałabym mieć rodzinę, chciałabym żeby mój Mąż był ojcem. Ale ja nie umiem mu tego dać...

Schowałam dzisiaj wszystkie leki, które brałam podczas starań. Koniec z tym. Zostawiłam na wierzchu tylko olej z wiesiołka bo biorę go na odporność. A reszta leków jest na samym dnie szafki.
Chciałabym żeby ktoś mi powiedział co ze mną jest nie tak, co się dzieje w środku że nie mogę zajść w ciążę. Mąż ma bardzo dobre wyniki badania nasienia, wina musi być po mojej stronie...

26 czerwca 2018, 07:36

Mój organizm zwariował... Według długości fazy lutealnej jutro powinnam dostać @. Dzisiaj rano mierze temperaturę, a tu 37,2. Przez 2 ostatnie dni była 37,1, dzisiaj spodziewałam się spadku do przynajmniej 37,0. Bo w zeszlym miesiacu wlasnie tak spadała. Więc WTF????
Plamie nadal, wczoraj wieczorem przy podcieraniu znów miałam żywą krew. Bardzo jasną i mało ale jednak krew. Dzisiaj rano znów brązowe plamienie jak zawsze. Nie wiem co się dzieje :(.
Niby wszystko wskazuje na @, plamienia, biust przestał tak bardzo boleć i troszkę się zmniejszył, pobolewa mnie brzuch. Tylko ta temperatura taka wysoka...
No nic zobaczę jutro z rana jak będzie z tą temperaturą i czy @ przyjdzie.

26 czerwca 2018, 21:32

Biel vizira... Kolejny raz. Niby się spodziewałam, ale do czasu testu miała jeszcze resztkę nadziei. Gdzieś w głębi serca chyba wierzyłam, że zobaczę te dwie kreski, że ta podwyższona temperatura coś znaczy. Nie znaczy nic... Pozostaje mi tylko czekać na @, która najpewniej jutro się pojawi.

Dostałam kontakt do dr. Wojewódzkiego z Novum Warszawa, pomógł kilku znanym mi osobom. Czy któraś z Was miała przyjemność (lub nieprzyjemność) konsultowania się z tym lekarzem?

Mąż nie pozwala mi się poddać, za uszy ciągnie mnie w górę i wyprowadza z dołka psychicznego.
Ale ja już nie wiem czy chcę...

27 czerwca 2018, 17:10

@ brak, może pojawi się jutro, tylko że przestałam plamić... Rano trochę się pojawiło przy podcieraniu, od tamtej pory czysto.
Wczorajszy i dzisiejszy test negatywny, totalna biel vizira, nie było nawet cienia cienia.
Już się nie łudzę.

Ogólnie to posprzeczałam się z Mężem, bo chodzę cała w nerwach, do tego jeszcze termin wizyty u dr Wojewódzkiego jest odległy. Dzwoniłam dzisiaj do Novum, na lipiec i sierpień nie ma wolnych terminów, a na wrzesień nie ma jeszcze kalendarza.

Czasem mam wrażenie, że Mąż totalnie mnie nie rozumie. Że stanęłam w miejscu, że nie wiem co dalej robić. On podchodzi do tego "Rób jak chcesz"... Jak zwykle zostawia mnie z tym samą...

28 czerwca 2018, 19:12

Gdzie jest mój okres ja się pytam?!

W ogóle nie czuję się okresowo, tylko pobolewają mnie jajniki - raz lewy raz prawy. Plamię nadal :(, dzisiaj jest już 6 dzień, ale nic konkretnego się nie dzieje, taka kawka z mlekiem :(.

Dzwonili do mnie dzisiaj z kliniki z pytaniem jak po IUI, czy się udało. Powiedziałam, że chyba nie, bo plamię już dość długo i dwa testy są negatywne. Poprosili, żebym jutro pojechała na betę, oczywiście jeżeli wcześniej nie dostanę @. Pani która ze mną rozmawiała zmartwiła się moim długim plamieniem, bo tak naprawdę to ja nie wiem skąd się bierze. Myślałam, że po Duphastonie to się skróci albo zniknie, ale jak widać nic z tego :(.
Tak naprawdę to stanęłam w miejscu, nie wiem co robić dalej. Nie mam zleconych żadnych badań. Poważnie zastanawiam się nad laparoskopią, ale muszę to uzgodnić z doktor jak wrócę z urlopu.

Edit.
Pojawiło się krwawienie, lekkie i bezbolesne. Być może jutro się rozkreci.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 czerwca 2018, 22:57

1 lipca 2018, 11:50

Decyzja podjęta. Kończę z tak intensywnymi staraniami. Będę mierzyć temperaturę i brać wiesiolka, tak jak do tej pory, żeby mieć jakieś informacje z moich obserwacji, gdy po urlopie (13.07) pójdę do lekarza.
Ale nie będę już wyczekiwac pęcherzyków, nie będę sprawdzać czy pękło, nie będę się sexowac na zawołanie i nie będę miała nadziei, że @ nie przyjdzie. Bo przychodzi i będzie przychodzić już zawsze.
Skoro kończę ze staraniami to dlaczego będę chodzić do lekarza? Żeby Mąż dał mi spokój. On się nie chce pogodzić z moją decyzją, ostatnio poklocilismy się o to.
Będę chodzić, ale bez optymizmu i wyczekiwania.

Zabieg,czas starań i każdorazowe rozczarowanie bardzo mnie zmieniły. Jestem placzliwa, rozdrazniona, zimna, obojętna, unikam ludzi a w szczególności dzieci. Nie lubię samej siebie,swojego ciała.
Na serio zajmę się moim rękodziełem i dbaniem o dom. Mąż uważa że w ten sposób uciekam od problemu. Może ma i rację, ale dla mnie lepsza jest ucieczka niż ciągła nadzieja, że się uda. Nie uda się. Koniec kropka.

2 lipca 2018, 19:35

Jesteśmy we Wrocławiu, cudownie było tu wrócić <3. Gdynia i Wrocław to jednak nasze miejsca :). Czuję się tu cudownie, to dopiero pierwszy dzień, a ja już jestem mega zrelaksowana :).
Mieszkanie mamy w samym sercu Rynku, zaraz obok knajpek i urokliwych uliczek :).
Z Mężem się pogodziłam, bo nie chciałam jechać na urlop pokłócona. On nadal prowadzi dla mnie kalendarzyk, bo tak chce. A ja obiecałam, że będę mierzyć temperaturę i jeździć na wizyty do kliniki. Nie chcę znów się z Nim kłócić. Będę robiła to co będzie chciał, może jak nadal nie będzie się udawało to sam się zniechęci do starań.
Ale na razie o tym nie myślę, cieszę się chwilą, urlopem i wsłuchuje się w gwar płynący zza okna :).

7 lipca 2018, 10:13

Chcę tu zostać... Chcę rzucić wszystko co jest w Warszawie i w domu. Wczoraj leżąc przy fontannie wrocławskiej i mocząc w niej stopy stwierdziłam, że to moje miejsce. Muszę porozmawiać o tym z Mężem.

Ogólnie jest fajnie, wypoczywamy, spacerujemy, dużo sexujemy tak spontanicznie, bez myślenia, bez przymusu. Nie wiem, czy będę miała owulację i powiem szczerze, że średnio mnie to interesuje. W przeciwieństwie do mojego Męża. Dzisiaj po <3 zapytał mnie kiedy według mnie powinnam mieć owulację, bo według jego wyliczeń w środę. Poprosiłam, żeby o tym nie myślał, bo ja sama nie wiem czy owulacja w ogóle będzie, bo nie biorę stymulacji. Temperatura waha się od 36,5 do 36,8. Śluz zrobił się trochę bardziej wodnisty, ovufriend wyznaczył już dni płodne.

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2018, 22:24

11 lipca 2018, 19:14

Mój Mąż jest niereformowalny i zaczyna wariować tak jak ja jeszcze niedawno...

Kupił mi wczoraj testy owulacyjne... Nosz ja p*******, zabić to za mało. A coś czułam, bo jak wracaliśmy ze spaceru to był coś nazbyt zadowolony i uśmiechnięty. Kupił w Rossmanie podczas gdy ja byłam w sklepie z pamiątkami i wręczył mi wczoraj. Myślałam, że go zamorduję. Jak ja mam zrezygnować i nie myśleć o dziecku w takiej sytuacji? Wcale mi w tym nie pomaga...
Poprosił, żebym zrobiła z czystej ciekawości bo On ma przeczucie.

Uległam :

13 dzień cyklu - wczoraj:
https://zapodaj.net/b9a5dffb63aad.jpg.html

14 dzień cyklu - dzisiaj:
https://zapodaj.net/40aecbdb14edf.jpg.html

Niezły skok koloru jak na dobę. Chyba to wrocławskie powietrze tak na mnie zadziałało. I na Męża też. Wiem, że te pozytywne testy bardzo na niego wpływają, bo jest aktywny w <3. A po mnie to spłynęło, nie cieszę się z tego.

Co nie zmienia faktu, że bardzo mnie to zaskoczyło. Nie brałam żadnych leków z wyjątkiem oleju z wiesiołka i myślałam, że skoro nie biorę stymulacji to owu może się przesunąć lub nie będzie jej wcale. A tu taka krecha.

13 lipca 2018, 10:33

Miałam wczoraj wizytę u nowego lekarza - dr Wojewódzkiego. I muszę powiedzieć, że to była moja najlepsza wizyta w przeciągu tych prawie dwóch lat starań. Powiedziałam mu wszystko, o ciąży, o zabiegu, o staraniach, frustracji i tym, że chciałam odpuścić.

Ten lekarz jako jedyny powiedział, że 21 cykli starań to już długo i że trzeba podjąć głębszą diagnostykę. Jako jedyny zapytał jaką mam pracę i jak wygląda moje ciśnienie. Powiedział, że on będzie moim ostatnim lekarzem i nie pozwoli mi się poddać...
Na spokojnie przeanalizował wszystkie nasze badania. Jest mega dokładny, podczas USG wszystko mierzył powoli i skrupulatnie.

Tak więc Mąż tym razem nie pomylił się w wyliczeniach, ta fioletowa kreska na teście owulacyjnym w 14 dniu cyklu oznaczała owulację. Lekarz powiedział, że pęcherzyk pękł z prawego jajnika, widać ciałko żółte, jest płyn w zatoce Douglasa i endometrium mam wręcz cudowne - 13,4mm.
W związku z tym, że Duphaston nie powstrzymywał plamień, od dzisiaj mam brać Luteinę 50 pod język 2x1 tabletkę przez 10 dni.
Ponad to mamy zrobić badania kariotypów i fragmentację DNA plemników. Jeżeli badania wyjdą dobrze to najprawdopodobniej zrobimy zwykłe HSG lub laparoskopię. Ale to w przyszłości.

Oczywiście jeżeli tym razem również się nie uda.

Jestem pod wrażeniem... Samo urosło, samo pękło, endometrium piękne - moje największe, podczas monitoringów miałam zazwyczaj ok 8mm, nigdy więcej.

No cóż zobaczymy, nie nastawiam się bo mogę znów się rozczarować.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lipca 2018, 11:05

1 2 3 4 5 ››