X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Marzenia o rodzinie... już spełnione :)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

15 lipca 2018, 21:20

4 dzień z luteiną. Biust rośnie i jest już ciężki. Na razie mnie nie boli (na szczęście).
Ale źle się czuję, to nie przez luteinę tylko przez ciśnienie. Jestem niskociśnieniowcem i gdy pogoda jest taka jak obecnie, prawie umieram. Głowa bolała mnie dzisiaj cały dzień, przez dwa dni miałam krwawienia z nosa i bolał mnie kręgosłup.
Nałożyło się to z początkiem brania leku, przestraszyłam się że ma to jakiś związek, ale doktor powiedział, że to bardziej objawy ciśnieniowe. Mamy zająć się tym na następnej wizycie.
Może to tego czasu wszystko się unormuje.

A tak w ogóle to załamałam się kwotą jaką wydamy na badania... Kariotypy 720 zł + defragmentacja DNA plemników - 300 zł.

Moje zwolnienie się z pracy oddala się coraz bardziej, przecież skądś muszę wziąć pieniądze na to wszystko :(

17 lipca 2018, 22:03

Wróciłam do szarej, pracowniczej rzeczywistości... I dzisiaj byłam sama w biurze. Nosz kurde cudownie. Tyle razy mówiłam, że nie czuję się na siłach żeby zostawać sama, bo nie mam wystarczających kompetencji. A o szkolenia już nie będę się prosić. No, ale przeciez z nimi nie ma dyskusji, oni wiedzą lepiej. Ja też będę wiedziała lepiej, nie będę miała skrupułów żeby brać dni wolne. Niech sami ogarniaja biurówke.

Dzisiaj byliśmy na pobraniu krwi do badań kariotypów. Musiałam być kłuta 3 razy bo krew wcale nie chciała lecieć :(. Podejrzewam że będę miała siniaki. Wyniki będą dopiero za miesiąc :(, nie wyrobie się do kolejnej wizyty u lekarza. Chyba ma jakiś plan, bo prosił mnie żebym przyjechała w 10-11 dniu cyklu, tak żeby jeszcze nie było owulacji.

Żyję sobie na luzie staraniowym, w tym miesiącu raczej się nie uda. No bo skoro nie udawało się zajść naturalnie przez ponad rok to czemu niby miałoby udać się teraz? Coś się zmieniło? Nie sądzę.

19 lipca 2018, 22:08

Zgłupiałam. Kolejny raz.

Wracam sobie z pracy, gadam z Mężem, w połowie drogi zaczął boleć mnie brzuch jak na @. Po powrocie poszłam do łazienki (ostatnio latam prawie co półtorej godziny), a tu na wkładce jasno brązowe plamienie. Ja wiem, że raczej się nie uda, ale skąd plamienie w 8 dpo? Zazwyczaj plamienia miałam od 13 dpo.
Myślałam, że skoro biorę luteinę to nie powinnam mieć plamień, a tu klops.
Co prawda było trochę na wkładce i później przy podcieraniu, ale tak to czysto. Ech...

21 lipca 2018, 21:35

Plamien ciąg dalszy, odstawiłam luteine, bo nie ma sensu jej brać. Działa jeszcze gorzej niż Duphaston. Wczoraj zaczęły mnie boleć piersi, mam bóle brzucha jak na @ i totalny zjazd libido...
Dzisiaj podczas <3 nie czułam totalnie nic... Jeszcze niedawno uwielbiałam jak Mąż był tak blisko, a teraz najchętniej spałabym sama. Przeraża mnie to...

22 lipca 2018, 19:48

Wczoraj mój Mąż był główną atrakcją dla mojego Chrześniaka. To jego ulubiony Wujek. Patrzyłam jak się bawią, jak się przytulają, jak mój Mąż tłumaczył mu, że w pewnych sytuacjach musi się słuchać i że jego zachowanie nosi za sobą konsekwencje. Serce mi się rwało... Wiem, że byłby świetnym ojcem. Pragnie dziecka całym sobą. A im bardziej On chce, tym bardziej ja mam wyrzuty sumienia i czuję, że coraz bardziej nie chcę tych starań. Czasem nawet myślę, że powinien poznać kobietę, która zajdzie z nim w ciążę. Zrozumiałabym to.
Ja mam dość leków, wizyt, stresu, plamień i rozczarowań. Naturalnie i przez inseminację się nie uda. Jeżeli doktor nie zrobi mi żadnego zabiegu i nie sprawdzi co dzieje się w środku to ja nie widzę sensu starań i pilnowania owulacji. Bo jest co miesiąc, tak samo jak okres.

24 lipca 2018, 19:09

Dzisiaj dostałam namacalny dowód na to, że mój Mąż przeżywa to wszystko bardziej niż ja.
Jeden z "kolegów" założył dzisiaj koszulkę z napisem "Super tata". Ja nawet nie zwróciłam uwagi, bo generalnie mało z nim rozmawiam i nie przyglądam mu się. Ale mój Mąż widział... To niby zwykła koszulka, ale Mąż chodził dzisiaj cały struty i wkurzony.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, dopiero w samochodzie, gdy wracaliśmy do domu otworzył się przede mną. On to tak mocno przeżywa, tak bardzo chciałby żebym była w ciąży.
A ja? Wróciłam do domu, zamknęłam się w łazience i rozpłakałam...
Nie daje już rady być silna, tak strasznie boję się wyników kariotypów i fragmentacji. Boje się że cos wyjdzie, a przecież przecież z genami nie wygram...

26 lipca 2018, 16:19

Odebralismy dziś wyniki fragmentacji DNA. Wynik jest bardzo dobry bo tylko 6% żołnierzyków ma nieprawidłową strukturę DNA (norma jest do 15%). Przyznaję, bardzo mi ulżyło, Mężowi również bo mocno się tym stresował. Czekamy jeszcze na kariotypy, ale wyniki będą dopiero w okolicach 17 sierpnia.
Jeżeli chodzi o mnie, plamie trochę, jak polecą dwie większe krople to jest max. Dzisiaj w południe czułam się źle, bardzo bolała mnie głowa i miałam staszne nudności i odruchy wymiotne. Chyba musiałam zjeść coś niedobrego :(.
Ale już jest lepiej, wypiłam dwie ciepłe herbaty i trochę się uspokoiło.
Okres według ovufriend ma być w niedzielę, według fazy lutealnej w sobotę. Także zobaczymy co celniej trafi :D

28 lipca 2018, 09:04

@ @ @ @ @

Od samego rana @. Wysoka temperatura w II fazie cyklu nie znaczy nic, objawy nie znaczą nic. Owulacja i prawidłowa budowa plemników nie znaczą nic.
Odpuszczam... mam dość.

28 lipca 2018, 23:52

Do 13 września mam wykupiony abonament na prowadzenie kalendarza. Będę prowadzić go do tego czasu bo nie lubię marnować kasy. Chociaż jest to totalnie bez sensu.
Na wizycie u lekarza poproszę go o badanie piersi, bo dzisiaj prawa bardzo mnie bolała, tak od środka. Trochę mnie to martwi.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lipca 2018, 23:52

30 lipca 2018, 16:35

Wczoraj zaczęliśmy ogarniać pokój po wyprowadzce brata Męża. Mąż będzie miał tam swoją domową siłownię. Ten pokój miał być przeznaczony do innego, wiadomego celu, ale skoro się nie udaje to szkoda żeby pokój stał pusty.

Dzisiaj koleżanka z pracy wyznała mi, że będzie babcią. I ucieszyłam się! Tak normalnie, po ludzku się ucieszyłam. Bez kłucia w sercu, bez zazdrości, bez żalu. Powiedziała, że niedługo złoży u mnie zamówienie na buciki i kilka drobiazgów dla przyszłych rodziców.

Może to jest moje przeznaczenie? Może sama nie mogę mieć dzieci , ale będę uszczęśliwiać inne dzieci i innych rodziców moim dzierganiem?

2 sierpnia 2018, 21:39

Mąż "przeprowadził się" do drugiego pokoju, tzn. oczywiście nie całkiem dosłownie, ale biurko i komputer udało nam się przenieść. Na razie stoi tam również ławeczka do ćwiczeń, może za kilka miesięcy uda nam się kupić kompleksowy sprzęt do domowej siłowni.

Ja zostałam w sypialni, mam tutaj mój kącik rękodzielniczy. W końcu :) po 4 latach udało mi się coś zorganizować :).

Wczoraj dzwoniłam do dr Wojewódzkiego z zapytaniem czy jest sens żebym za tydzień przyjeżdżała na wizytę skoro nie mam wyników badań kariotypów. Poprosił żebym przyjechała bez tych badań i żebym wzięła wykres z OF :). Bardzo niepokoją go moje długotrwałe plamienia. Wspominał coś o HSG, ale mamy to obgadać na wtorkowej wizycie.
Generalnie od dwóch dni męczą mnie bóle brzucha jak na @, a przecież dopiero co była, wczoraj się skończyła. Nie są jakoś szczególnie często, dwa lub trzy razy na dzień po 15 minut.

Może to ze stresu? Kolega od jutra idzie na dwutygodniowy urlop i niby mam go zastępować. Ale w praktyce zwalę to na kierownika. Mocno trzymam się postanowienia, że nie będę się wtrącała w ich tematy z tonerami i innymi rzeczami. Ja zajmuję się biurówką. Koniec i kropka.
Tak w ogóle wiceprezes zapytał mnie dzisiaj czemu nie jedziemy na integrację. Oczywiście mu ściemniłam, że mamy wesele, bo z tym nie można dyskutować. Co innego miałam mu powiedzieć? Że nie chcę jechać, bo nie mam z kim się integrować? Bo nie znoszę obłudy i niesprawiedliwości panującej w tej firmie? Powiem mu to wszystko, ale w momencie gdy będę składała wypowiedzenie.

7 sierpnia 2018, 22:05

Miałam dzisiaj bardzo ciężki dzień. Jestem zmęczona i boli mnie kręgosłup :(. Mam nadzieje że minie mi przez noc, bo muszę iść jutro do pracy.
Krótko o dzisiejszej wizycie: pecherzyk po lewej ma 13mm, nie ma tragedii jak na 11 dc. Jak kariotypy wyjdą dobre to czeka mnie histeroskopia. Najprawdopodobniej w szpitalu na Szaserów w stolicy. Podeszłam do tego bez zbytniego entuzjazmu.

Mąż zerka znacząco. Błagam tylko nie dzisiaj... Nie dam rady... Może przeczekać aż zasnie?

8 sierpnia 2018, 21:25

Kręgosłup nie odpuszcza :(, cały dzień jadę na ketonalu :(. Ból przeniósł się w odcinka lędźwiowego na piersiowy. Termofor na plecach trochę pomaga, ale nie da się długo z nim wytrzymać w taki gorąc. Jeszcze ze dwa dni i przejdzie. Zawsze przechodzi.
Zdążyłam już zapomnieć o tym, że mam za sobą 5 operacji... Wiem, że powinnam się oszczędzać, ale wolę rzucić się w wir pracy, szydełkowania i ćwiczeń żeby nie myśleć.

W pracy chyba całkiem nieźle mi idzie, ogarniam prawie wszystkie zamówienia, kierowcy zazwyczaj przed 16:00 są już w firmie i na spokojnie zajmują się wysyłkami towaru w Polskę, a ja w tym czasie rozpisuję trasy na Warszawę na następny dzień. Kiedyś kochałam tą pracę, a teraz jestem neturalna. Będzie mi ciężko odejść, zwłaszcza przez pieniądze. Gdy dzisiaj zobaczyłam wysokość wypłaty lekko się zdziwiłam, chyba moja najwyższa pensja od kiedy pracuję w tej firmie. Wiem, że to głównie przez urlop. Za miesiąc wszystko wróci do normalnych kwot. Dzięki tej pracy mogę sobie pozwolić na te wszystkie badania, lekarzy, leki. Ale nie wiem ile jeszcze dam radę to ciągnąć...

10 sierpnia 2018, 21:40

Chyba nadszedł ten moment, że mam wywalone na wszystko. Pierwszy raz o dwóch lat nie interesuje mnie totalnie owulacja, śluz, temperatura i stan skóry. Nie obchodzi mnie który mam dzień cyklu.

Rozmawiałam ostatnio bardzo szczerze z Mężem, było dużo łez. Oboje jesteśmy już tym zmęczeni.

Przestaliśmy się starać, powrócił sex raz maksymalnie dwa razy w tygodniu. Jest spontaniczny, bez przymusu, myślenia i pilnowania.
Chłopaki w pracy rozmawiają o swoich dzieciach, a ja nie czuję totalnie nic. Zupełnie jak wtedy, gdy brałam tabletki, nie myślałam o dziecku i nie obchodziło mnie że ktoś mówi jak fajnie jest być rodzicem.

Wiem, że to pragnienie kiedyś wróci, pewnie z podwójną mocą. Ale nie mogę się złamać. Starania zdominowały dwa lata naszego życia. Czy zmarnowaliśmy ten czas? Trochę tak, ale nie do końca. Dużo nauczyłam się o swoim ciele i cyklu. Zrobiliśmy dużo badań. Bez starań by tego nie było.

15 sierpnia 2018, 18:51

W poniedziałek miałam owulacje - 17 dc. Nie byłam u lekarza, nie badałam się. Ale tego śluzu nie da się pomylić z żadnym innym. Typowe kurze białko... Ostatnio taki śluz miałam w lipcu 2016. Po lyzeczkowaniu zanikl na dwa lata.
Ale nie ludze się.
Już bez płaczu i smutku reaguję na wiadomości o ciazach, których ostatnio jest mnóstwo wokół mnie. Z radością dziergam dziecięce kompleciki i maskotki.
Dzisiaj nawet zaczęłam dziergac misia. Miał być mały, a z tego co widzę to będzie 60cm niedźwiedź :D. Może to i lepiej, będę miała się do kogo tulic.

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 sierpnia 2018, 19:02

19 sierpnia 2018, 20:57

Mój Mąż twierdzi, że jestem masochistką. Może trochę... Ale nic nie poradzę na to, że tak bardzo lubię dziergać dziecięce rzeczy. Ostatnio zrobiłam malutkie buciki i czapeczkę z uszami na zamówienie. Wszyscy nasi znajomi i osoby z pracy dostają buciki, gdy tylko dowiem się, że czekają na Maluszka.
Na początku września też będę robić czapeczkę, buciki i kocyk dla wnusia mojej koleżanki z pracy.
Nie mam już z tym problemu. Kiedyś dziergając te rzeczy płakałam i głaskałam to co zrobiłam. Teraz jest to dla mnie normalka - prezent, zamówienie - nie ma znaczenia, robię i już.

Moja Siostra niedługo będzie w ciąży, ostatnio wyznała mi że była u lekarza żeby zrobić sobie chociaż podstawowe badania, jakąś morfologię czy coś. Mój Chrześniak jest z 1 cs więc teraz też na pewno szybko się uda :). Fajnie będzie być ciocią drugi raz :).

A my? Jutro jedziemy po wyniki badań kariotypów, szczerze to jest mi już wszystko jedno co będzie. Pomijam fakt, że we wtorek dostanę opierdziel od lekarza, że nie przyszłam na wizytę w terminie. Powinnam iść w zeszły wtorek lub czwartek. Ale po co miałam iść jak nie miałam wyników? A tak pójdę na luzie ze wszystkimi wynikami.

20 sierpnia 2018, 19:27

Wyniki badań kariotypów odebrane. Kariotyp męski i żeński prawidłowy.
Z jednej strony ulżyło mi, ale z drugiej strony jednak zawiodłam się. To jest straszne, ale myślałam że może coś wyjdzie w tych kariotypach, może jakaś zmiana, mutacja, która tłumaczyła by to wszystko co się działo, to PJP, te comiesięczne niepowodzenia...

Nie chcę o tym myśleć, jest lepiej tak jak teraz. Jesteśmy we dwoje, mamy swoje piętro w domu i zagospodarowane wszystkie pomieszczenia. Mąż jest zajęty komputerem, a ja szydełkiem i sutaszem. Kochamy się kiedy chcemy, nie analizujemy, nie celujemy w moment.

Tak jest dobrze...

21 sierpnia 2018, 22:02

Byłam dzisiaj na wizycie u dr Wojewódzkiego. Chciał obejrzeć wyniki kariotypów i fragmentacji DNA. Ogólnie wszystko jest dobrze, nawet bardzo.

Zrobił mi USG, na lewym jajniku mam torbiel krwotoczną 25mm. Jednak stwierdził, że owulacja była, widać było jeszcze płyn w zatoce Douglasa. Poziom progesteronu też to potwierdził - 11,08 ng/ml w 4 dpo. Więc to najprawdopodobniej torbiel krwotoczna ciałka żółtego.
Nieco się zdziwiłam, bo myślałam że torbiel wyklucza owulację, a tu niespodzianka. Człowiek uczy się całe życie.

Doktor chce skupić się na jakości owulacji. Od następnego cyklu zamiast CLO mam brać Lamette 1x2 tabletki rano. Skoro CLO dawał tylko 1 pęcherzyk, to doktor liczy, że Lamette da chociaż dwa.
Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział, że on się nie podda, że zrobi wszystko żebym była mamą...

A ja nienawidzę tego uczucia, nienawidzę mieć nadziei, bo znowu się zawiodę...

W ogóle to do czasu @ zdążę umrzeć. Biust urósł, jest ciężki, zaczyna boleć. I to bez wspomagania, bo nie biorę żadnych leków. Głowa też coraz częściej mnie boli, jestem zmęczona.

I ta sytuacja dzisiaj w pracy. Okej, umówmy się biust mam teraz duży, takie większe C. Staram się to ukrywać i nie ubieram się wyzywająco. A kolega z pracy dzisiaj tak na mnie patrzył, jakby chciał się na mnie rzucić i jakoś nie za specjalnie się z tym krył! Serio, bałam się zostać z nim sama. Mój Mąż był w delegacji więc kolega mógł skorzystać że go nie ma...

24 sierpnia 2018, 07:34

Zaraz jadę na badanie progesteronu. Wczoraj biust tak mnie bolał, że miałam trudności z wysiedzeniem w pracy. Jest ogromny... Nie zmieściłam się w swój stanik do jogi, nie wspomnę już o dzisiejszym poranku, bo mam ogromny problem żeby w cokolwiek się zmieścić.
Teoretycznie torbiel powinien hamować wydzielanie progesteronu. Ale u mnie zawsze jest na opak :(.
Teraz nie dziwię się koledze, że tak się na mnie patrzy. Trudno nie widzieć, najpierw idą piersi, piersi, piersi i dopiero ja.
I oczywiście mam już plamienia. Na badanie jadę tylko po to żeby udowodnić lekarzowi że te plamienia to nie jest niedomoga fazy lutealnej, tylko przyczyna musi być inna.

I do tego ta temperatura... przez dwa dni była 37,1 a dzisiaj skoczyla do 37,3. Może się coś dzieje? Może mam jakieś zapalenie czy coś.

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2018, 07:38

24 sierpnia 2018, 21:44

Pękłam... Pierwszy raz od fawna poprostu pękłam. Kolega pomimo urlopu przyjechał dzisiaj do pracy ze swoim malutkim dzieckiem. Starałam się być silna, ale jak zaczął gaworzyc to musiałam wyjść z biura. Spojrzałam na Męża... I to był mój błąd. Mąż pojechał po towar a ja ucieklam do łazienki. Rozpłakałam się jak dziecko... Ale musiałam w końcu z niej wyjść. Ostatnio miałam erozje rogówki więc usprawiedliwiłam się bólem oka.
Nie daję rady.
Mąż miał taki smutek w oczach że rozwalilo mnie to totalnie :( :( :(
1 2 3 4 5 ››