PLAN:
Robimy podejście do trzeciej inseminacji. Tylko- tym razem zaczynam brać aromek od 2 dnia cyklu 2x1 aż do wizyty kontrolnej tj. 9-10 dc.
Jeśli inseminacja się nie powiedzie są dwie opcje:
-jeśli "klimat" rządowego in vitro będzie ok będziemy próbować dostać się do programu
-jeśli "klimat" nie będzie ok zrobimy jeszcze dwie stymulacje ale już zastrzykami
Kolejne kroki będziemy ustalać później. Ale widzę sens i wierze, że się uda. Już co raz mniej przerażają mnie wizyty, badania a nawet zastrzyki Już nawet zaczęłam robić sobie sama Wiem, wiem to nic takiego ale rok temu jakby mi ktoś powiedział, że sama będę robiła sobie zastrzyki pomyślałabym, że oszalał A to wcale nie takie straszne
Boski czas, pełen czułości, bliskości ale też kompromisów i sprzeczek. To najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. To zdecydowanie miłość mojego życia- daje mi oparcie i czuję się przy nim bardzo szczęśliwa
Jutro rano budzik na 6 i podaję pregnyl. Oby to był ten cykl
Żeby to był ten cykl!!!
Mam za sobą miły weekend, spokojny i relaksujący. Dziś powrót do rzeczywistości i pracy... jakiś brak energii.
To jest dla mnie trudny czas, trudne dni- miałam duże nadzieje związane z tym cyklem. Jakoś tak mocno wierzyłam! Szukam odpowiedzi co powinnam zrobić dalej, która droga będzie najlepsza a wybór okaże się szczęśliwy. Zaczęło pojawiać się pytanie- czy kiedyś będę matką a nawet przez chwilę- poddaje się. Ale już wiem, że za wcześnie na to, że mam jeszcze w sobie dużo siły tylko muszę dać sobie chwilę na znalezienie jej bo chwilowo gdzieś się ukryła.
I tak jeszcze jedna ważna rzecz- pierwszy raz poczułam tak silną tęsknotę za kimś kogo nie ma!
Wiem, że kiedyś będziesz z nami mój skarbie!
No i jeszcze coś- dostałam od Was tak dużo wsparcia, że aż trudno mi uwierzyć. Za każde słowo bardzo dziękuje! BARDZO DZIĘKUJE
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 października 2015, 19:48
Podjęłam decyzję- podchodzę w tym cyklu do 4 inseminacji.Od jutra zaczynam brać aromek i IDĘ DALEJ!
Mój mąż niewiele mówi, czasami wydaje mi się, że nie jest to dla niego ważne. Wiem jednak, że tak mu jest łatwiej, tak radzi sobie z tą sytuacją. Radzi sobie najlepiej jak potrafi. Nie chce i nie potrafi przeżywać tego tak jak ja ale wiem, że nie mogę go osądzać, muszę rozumieć. Ostatnio zapytał się: "Myślisz, że kiedyś będziemy rodzicami?" I wiem, że w tym pytaniu było ujęte wszystko- jego strach i obawy ale też pokazał mi- myślę o tym i czekam.
Nie pamiętam tylko czy byłam w ciąży czy już urodziłam. Pamiętam tylko, że był Kuba
W piątek wizyta i wyznaczenie terminu inseminacji. Jestem trochę przeziębiona ale mam nadzieję, że to nie wpłynie na stymulację i będzie chociaż jeden pęcherzyk. Tymczasem zajadam się orzechami na piękne endo- ostatnio nie było za dobre. Zaczęłam też mierzyć temperaturę. Zupełnie nie znam się jeszcze interpretacji ale jak coś będę prosić o pomoc na forum
Tyle cierpliwości potrzeba w tych naszych staraniach. Ciągle na coś czekamy- na nowy cykl, na działanie stymulacji, na zabiegi, na testowanie... I tak cały czas- co miesiąc od nowa...
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 października 2015, 20:42
W pn 4 inseminacja- oby szczęśliwa.
Tak bardzo chciałabym żeby się udało...
Przede mną była w gabinecie para i jak wyszli to przytulali się i było widać ogromne wzruszenie i radość. Czyli im się udało Sama wzruszyłam się ich szczęściem To dało mi większą nadzieję i siłę do dalszej drogi. Pokazało, że warto walczyć!
Uczę się interpretacji wykresu od tego miesiąca. Oczywiście średnio mi to idzie na chwilę obecną. Zapytałam dziś lekarza czy to w przypadku stymulacji ma sens. Powiedział, że nie i że dla niego to w ogóle nie ma sensu. Ale co tam
Podjęliśmy z mężem decyzję o in vitro i nie chcemy czekać.
W poniedziałek wizyta u lekarza i zaczynamy przygotowania do in vitro. Czuję trochę lęku przed samą procedurą ale z pewnością będę próbować.
I smutno mi trochę...
Moje urodziny rok temu i postanowienia na kolejny rok. Jednym z nich było- ciąża. Tak sobie zaplanowałam a że nie udawało nam się samodzielnie więc trochę sobie pomogę i "wezmę się za to". Poszłam do lekarza- swojego stałego ginekologa, kilka wizyt i decyzja, że nie będzie mnie w tym kierunku leczył. Skierował mnie do kliniki leczenia niepłodności- pierwsza wizyta była w styczniu. Teraz wiem jak bardzo życie zweryfikowało moje plany. Myślałam, że w kolejne urodziny będę już z pięknym brzuszkiem. Tak nie jest, ale wiem że nie straciłam tego roku. Zrobiłam wszystko co mogłam! To z pewnością nie był czas stracony. Nauczyłam się pokory, cierpliwości ale też zrozumiałam, że ten czas jest po coś. Te doświadczenia mają jakiś cel. Wiem, że gdy zostaną już kiedyś mamą będę kochać moje dziecko najbardziej jak to możliwe i będę wiedziała, że to jest prawdziwy cud.
Dziś nie stawiam sobie celu- ciąża w ciągu roku- dziś obiecuję sobie, że nadal będę walczyć o moje dziecko, że się nie poddam i zostanę mamą.
Zaczynamy badania do in vitro. Dostaliśmy masę skierowań na badania. Genetyczne musimy zrobić szybko bo miesiąc czekamy na wyniki.
Zaczynamy stymulację od kolejnego cyklu a w styczniu pierwsze i mam nadzieję jedyne podejście.
Już dawno nie miałam cyklu wolnego od leków do stymulacji. Od stycznia tylko jeden, więc moje jajniki odpoczną
Czuję się dobrze z tą myślą chociaż trochę stresuję się procedurą ale przede wszystkim tym, że to już ostatnia rzecz jaką mogę zrobić.
Co będę jutro robić?
- przeciwciała anty- HCV
- antygen HBs (HBsAg)
- przeciwciała anty- HIV1/HIC2, antygen p24
- VDRL
- HBc- total
- detekcja mutacji Leiden w genie Proakceleryny- czynnik V
- detekcja mutacji G20210A w genie Protrombiny- czynnik II
- HTHFR
- kariotyp z limfocytów
- TSH
- prolaktyna
- DHEAs
- przeciwciała anty- TG
- przeciwciała anty- TPO
Badania męża:
- przeciwciała anty- HCV
- antygen HBs (HBsAg)
- detekcja 2 mutacji w genie CFTR
- A2F
- kariotyp z limfocytów krwi obwodowej
- MSOME
- morfologia plemników
- fragmentacja DNA plemników
I jeszcze więcej ale to już jak ustalimy pakiet, ponieważ pozostałe badania obejmują pakiety. Kilka z tych badań już robiłam ale muszę powtórzyć ponieważ będą już za stare.
Zastanawiam się nad wyborem pakietu- różnią się mocno i zakresem i ceną. Na uwadze mam głównie tzw. optimum z lekami.
Ostatnio na forum jedna z nas poleciła książkę "Śnieżynki". Oczywiście tego samego dnia byłam w empiku i wróciłam z książką Przeczytałam ją przez pół nocy i kolejny ranek. Wciągnęła mnie mocno ale... byłam tak wściekła czytając ją, że aż mój mąż pytał czy wszystko ok. Nie będę opisywać szczegółów (może ktoś będzie chciał przeczytać i nie chcę zdradzać wątku) ale wywołała we mnie masę emocji. Książka nie jest oparta na prawdziwej historii ale takie zacofanie/zaściankowość z pewnością u nas istnieje. Czasami zerkam na jakieś artykuły o in vitro i jak czytam komentarze pod nimi to szybko uciekam. Jak można wypowiadać się o czymś o czym nie ma się żadnego pojęcia? Jakim prawem ktoś kategoryzuje ludzi na tych dobrych i złych- złymi są oczywiście ludzie którzy chociaż zastanawiają się nad IV. Jak można mówić tym ludziom, że są źli, że IV to forma aborcji i będą smażyć się w piekle!!! Każda z nas, każda kobieta bezskutecznie starająca się o dziecko jest i tak już pełna skrajnych emocji. Codzienność zaczyna koncentrować się tylko na jednym i tym żyjemy, nadzieja coraz częściej przeplata się z poczuciem bezradności i rozczarowaniem. Płaczemy do poduszki a następnego dnia nadal walczymy. Ja tak mam i myślę, że wiele z nas również.
Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania- tak- oczywiście. Nie każdy może zgadzać się z metodą ale NIKT nie ma prawa oceniać decyzji innych w tym temacie a tym bardziej mówić kto jest zły i od kogo Bóg się odwróci.
Wierzę w Boga, modlę się codziennie i wiem, że Bóg jest za mną!
Ulało mi się troszkę- wybaczcie. To chyba nadal ta książka
Szukam dziś celu, szukam sensu ale nie widzę go. Bliscy mi mówią- dasz radę, jesteś silna, nie poddawaj się. A ta siła gdzieś uciekła, czuje się taka malutka...
Strasznie się dziś rozkleiłam- obiecałam sobie, że nie będę tak robić.
Jutro się podniosę!
Podoba mi się Twoje podejście, bo najważniejsze to żeby się nie poddawać! :) Tak trzymaj, a ja trzymam kciuki, żeby szybko się udało! :D
Trzymam mocno kciuki! Następnym razem musi się udać :)
uda sie uda bo masz plan i go konsekwentnie realizujesz kochana
kochana wspaniałe podejście. jestem z Tobą całym sercem!
Kochana dopiero teraz doczytałam :-( Całym sercem zaciskam kciuki, aby kolejne podejście było szczęśliwe ❤ Najważniejsze to się nie poddawać, choć czasami bardzo trudno i ciężko znaleźć siłę do dalszej walki! Ja przez cały okres swoich starań, przeszłam wiele różnych emocji, wzlotów i upadków, ale zawsze wiedziałam, że najważniejsze to mieć nadzieję i się nie poddawać - taki też tytuł miał mój ostatni wykres cyklu, który zakończył się zielonym krokiem :-) i tobie też się uda! Sciskam