Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Moja nudna historia... ;)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

3 lutego 2016, 19:52

Miałam dzisiaj bardzo motywującą rozmowę z moją coach :) (spotkania zapewnia mi moja firma i mają dotyczyć mojego rozwoju na każdej płaszczyźnie- zarówno zawodowej jak i prywatnej). Ostatnie spotkanie miałyśmy prawie dwa miesiące temu- więc dawno.
Ogólnie cudowna kobieta, potrafiąca mocno postawić do pionu. Po trzech sekundach rozmowy poryczałam się- po pytaniu co u mnie słychać. Skoncentrowałyśmy się oczywiście dziś na moich staraniach i ostatnim niepowodzeniu. Powiedziała, że ona pomoże mi w tym psychicznie ale w zamian za to jeśli będę miała córeczkę drugie imię dostanie po niej :) Bardzo zmotywowała mnie ta rozmowa i dodała wiary, dlatego postanowiłam się podzielić nią z Wami :)

Główne wnioski z jakimi wyszłam:
- mam przestać się bać, nie mogę ciągle żyć w lęku (że zarodki się nie przyjmą, że ich nie będzie, że będzie mało komórek itp.itd.)
- lekarze robią wszystko co mogę żeby pomóc mi fizycznie a ja mam zrobić wszystko żeby zadbać o swoją psychikę
-ważna jestem tylko ja i to co ja robię a nie to co mówi ktoś inny (teściowa, telewizja, pis) mam być obok tego, zbędnych rzeczy nie przyjmować i przechodzić obok, tylko utrudniają
-obiecałam, że raz w tygodniu będę robić coś dla siebie- masaż czy cokolwiek innego (stać Cię na leczenie ciała- musisz zadbać o duszę i przyjemności)
-muszę mieć na uwadze to, że może nigdy się nie udać i ma mnie to nie paraliżować Jeśli już tak będzie wtedy będzie czas na zmierzenie się z tym
-mam przestać "katować" męża bo każdy ma prawo przechodzić pewne rzeczy "po swojemu"
-mam nie nazywać moich starać WALKĄ a ZABIEGANIEM O DZIECKO
-i zawsze jak nachodzi mnie totalny dół mam do niej dzwonić/pisać- przejdzie tą drogę ze mną :)

Oczywiście to duży skrót bo rozmowa trwała 1,5 godziny.

Później w odpowiedzi na mojego smsa z podziękowaniem za spotkanie dostałam taki obrazek z życzeniami tylu zarodków :)
2vjddok.jpg

I nam wszystkim życzę dużo siły do zabiegania o nasze dzieciaczki :)

PS Taki sam wpis umieściłam na forum- nie chce mi się drugi raz tego opisywać :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lutego 2016, 19:51

11 lutego 2016, 20:09

Ostatni raport MZ trochę nakręcił mi w głowie. Moja klinika wypadła słabo w skuteczności in vitro w programie rządowym. Oczywiście to tylko suche liczby, jakieś statystyki ale... od dłuższego czasu źle się czułam w klinice. Traciłam do niej zaufanie a za cenę jaką płaciłam za leczenie oczekiwałam czegoś więcej. Pomijam tutaj mojego lekarza, którego uwielbiam i tylko w jego gabinecie tak naprawdę nigdy się nie zawiodłam. Mimo tego, że moje pierwsza procedura nie udała się wiem, że on zrobił wszystko co mógł. Czułam się bezpiecznie i w dobrych rękach. Dlatego decyzja była dla mnie bardzo trudna. Zostawiam z klinice nie tylko wspaniałego lekarza ale też pięć moich komórek. Mam nadzieję, że do lekarza wrócę na prowadzenie ciąży a co dalej z komórkami zdecyduje w najbliższym czasie.

Ale do czego dążę- zmieniam obecną klinikę i leczenie w Warszawie na klinikę Bocian w Białymstoku i podchodzę do drugiej procedury in vitro. Tym razem krótki protokół ale mimo to biorę już tabletki antykoncepcyjne żeby załagodzić jajniki i jeśli wszystko będzie dobrze w kolejnym cyklu stymulacja.

W nowej klinice byłam na pierwszej wizycie- spokojnie, kameralnie. Bardzo miły i cierpliwy lekarz. Dojazd taki sobie- ponad 200 km w jedną stronę ale cena dużo niższa niż w Warszawie. Mam nadzieję, że to będzie dobra decyzja.

PS Napisałam maila do mojego doktora o mojej decyzji z podziękowaniem i informacją dlaczego tak i po co? Poryczałam się :) Odpisał i jak czytałam tego maila to znowu miałam łzy w oczach. Szybko przywiązuje się do ludzi a później tęsknię za nimi...

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lutego 2016, 20:07

9 marca 2016, 19:31

Dawno tu nie zaglądałam :) ale nadal jestem aktywna na forum.
Co u mnie? Zaczęłam drugą procedurę in vitro. Tym razem krótki protokół z antagonistą. Mam nadzieję, że będzie bardziej skuteczny.
Dziś 5 dzień stymulacji a mój brzuch już się buntuje. Trudniej niż ostatnio wbijają się igły. Boli już na tym etapie. Przy poprzednim protokole problemy miałam dopiero pod koniec.
W piątek kontrola i może poznam przybliżony termin punkcji.
Nie poddaje się jeszcze :)

16 marca 2016, 11:33

W poniedziałek miałam punkcję. Wszystko bardzo szybko się potoczyło- lekarz w piątek zmienił lek z bemfoli na menopur i estradiol skoczył o 2000 w ciągu jednej doby(z 1500 na 3500). Skok jak to określił lekarz był za szybki więc zdecydował o szybkiej punkcji już w poniedziałek. O ile poprzednią punkcję przeszłam bardzo dobrze tak tą będę źle wspominać.
Niestety wybudziłam się jeszcze na fotelu i poczułam bardzo silny ból. Zapytałam anestezjologa co się dzieje a on powiedział, że jest krwawienie ale doktor już tamuje. Czułam ból i chyba znowu zasnęłam ale już "jęcząc" z bólu. Obudziłam się zapłakana jak mówili żebym wstawała i wracamy na salę. Sama nie wiem co do końca się stało... Na sali przyszła pielęgniarka i podała mi zastrzyk z ketonalu bo cały czas płakałam z bólu. Po nim było trochę lepiej. Po ok godzinie zbadał mnie jeszcze mój lekarz prowadzący- powiedział, że krwawienie ustało i jest ok i po tym zebraliśmy się do domu.
Pobrano 20 komórek- dużo więcej niż ostatnio. Nie wiem jeszcze co z nimi, ile jest dojrzałych i czy są jakieś zarodki. Dziś ma dzwonić embriolog. To jest dla mnie najważniejsze.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 marca 2016, 11:30

16 marca 2016, 12:22

I mam już wiadomość :) Mam 4 zarodki. Trzy silniejsze, jeden słabszy. Modlę się żeby wytrzymały :)
Transfer jutro :)

21 marca 2016, 18:39

Zabrałam dwa śliczne bąbelki- 8B i 10B. Teraz czekanie :) Pozostałe dwa przestały się rozwijać więc mamy tylko albo aż te.
Niestety punkcję źle przeszłam, dużo bólu i płaczu. Poczułam jak bardzo może boleć in vitro.
Brzuch nadal jest spuchnięty i obolały. Od punkcji w sumie nie przespałam w całości żadnej nocy, ciągle czuje dyskomfort. Jestem niestety przestymulowana i jeszcze to trochę potrwa. Byłam dziś dla pewności u lekarza. Trzeba przecierpieć i tyle.
Ale zniosę wszystko- niech tylko moje dwa maleństwo zostaną ze mną!

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 marca 2016, 18:47

29 marca 2016, 16:53

Ciąża rozpoczęta 3 marca 2016

Moja beta 101- 12 dpt 3-dniowych zarodków. Jeszcze nie przechodzę na fioletową. Czekam na czwartek i przyrost. Strach mi nie pozwala ale w sercu mam olbrzymią ilość szczęścia <3

02.04. Jeszcze nie mam odwagi przejść na fioletową... nadal czekam. Nie potrafię w pełni cieszyć się tym stanem- lęk cały czas mi towarzyszy. Beta przyrosła do 200 ale nadal się boję. Większość dziewczyn ma jednak wyższe bety. Czekam na usg. Może wtedy odetchnę. Mój kochany robaczku trzymaj się mamy mocno <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 kwietnia 2016, 11:00

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2 3 4