Co prawda spakowanie się było koszmarem i nadal nie wiem czy wszystko zmieścimy do naszego autka, ale tygodniowy pobyt z dala od domu z małym dzieckiem wymaga zabrania ogromnych ilości rzeczy. Wózek, nosidło, waliza ciuchów oraz torba zabawek i drobnostek...
Muszę wam przyznać, że to mój pierwszy urlop od 8 lat... Tak jakoś wyszło że nie było wiecznie czasu, no albo kasy. Więc stres mam podwójny, albo nawet i potrójny
Wszystkim życzę spokojnego najbliższego tygodnia!!
Po ciężkim ostatnim roku taki wyjazd był po prostu balsamem na wszystkie zmartwienia. Z mężem dogadywaliśmy się świetnie, młody był grzeczny, pogoda wyśmienita - no czego chcieć więcej!!?!!
Na wyjeździe dopadła mnie @, i co najważniejsze (!!!) w 30 dc Tak krótkiego cyklu to ja nie pamiętam już, chciałabym aby tak już pozostało na zawsze Czyto zasługa wiesiołka to nie wiem, ale chyba tak bo to jedyna zmiana jaką wprowadziłam dwa cykle temu. Tan cykl nadal na wiesiołku, zobaczymy co przyniesie tym razem. Może 28 dni Optymistka ze mnie
Za tydzień kontrola i podglądanie jajniczka i ewentualnego jajeczka. Co nam los sprezentuje tym razem...
Dzisiaj mija 6 dpo. Tak tak owulacja była
Potwierdzona przez panią doktor, ilość serduszek jaką osiągnęliśmy tym razem w płodne dni jest chyba maksymalna na jaką nas stać Teraz czas oczekiwania...
Ponieważ zepsułam termometr do spółki z młodym (ja na nim usiadłam a chwilę później on odgryzł końcówkę) nie będzie pomiarów temperatury. W aptece nie mają owulacyjnych, a zamawiać na razie mi się nie chce.
Mam test jeden - i zamierzam go użyć. Ale nie za szybko. Muszę poćwiczyć swoją cierpliwość i potrenować silną wolę.
A zapobiegawczo mam skierowania na badania. Hormony i cukier. Hormony między 1 a 5 dc,cukier w dowolnym dniu. No i oczywiście życzenie lekarki, abym nie musiała ich robić I jak jej tu nie kochać??
Ehhh na tą chwilę od nie chciało mi się wszystkiego.
Kupiłam nowy termometr, będzie jak znalazł do mierzenia temperatury w przyszłym cyklu.
Na bete nie mam czasu bo zlobek mi zamkneli na tydzien i musze godzic prace z opieka nad mlodym. A z nim jechac nie chce.
W dwóch laboratoriach do których podjechałam wynik byłb za dwa dni
A w szpitalu ponad 50 osób do rejestracji i drugie tyle już do pobrania.
Więc odpuszczam.
Wracam do domu i czekam - co ma byc to bedzie. Najwyzej za kilka dni jak sie @ nie pojawi powtorze sikanca.
Zaczynamy zabawe od nowa.
Dzisiaj robie zlecone badania: testosteron, LH, FSH, prolaktyna i estradiol. W przyszlym tygodniu jeszcze obciazenie glukoza. Na kolejny monitoring wyniki musze miec, bo chyba trzeba zaczac zabawe w dokladniejsze analizowanie wszystkiego.
Dzisiaj 1 września, zaczęliśmy ostatni rok żłobka. Najstarsza grupa, taka już poważna. Tęsknię czasami za bobaskiem, ale jak widzę zmiany jakie zachodzę w młodym, i w relacjach jakie nas łączą, to pękam z dumy
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 września 2015, 17:46
Mąż szczęśliwy, dopytuje tylko kiedy będzie na 100% wiadomo że wszystko jest ok. Chodził wczoraj wieczorem uśmiechnięty i widać było po nim radość.
A ja mam w sercu lęk - jak chyba każda kobieta.
Nie wiem co myśleć, nie wiem co pisać.
Naczytałam się wczoraj, że ten mój wynik jest za niski. Powinno być dużo więcej. Jeśli olać wykres i zaufać monitoringowi to owulacja była 25 dni przed robieniem testu... Czyli dość dawno i jednak wartości bety powinny być wyższe.
Napisałam do administratorów Ovu prośbę o cofnięcie wykresu, krwawienie nie było miesiączką więc może mi pomogą. To jest niby mało istotne, ale pomogłoby mi w obserwowaniu sytuacji.
Ciąża wczesnoporonna - nie cieszyłam się szczęściem zbyt długo.
Obyło się bez zabiegu, wszystko się samo wyczyściło.
Lekarka podniosłą mnie na duchu, powiem wam szczerze, że mając już w ręce wynik drugiej, niższej bety, ryczałam przed gabinetem strasznie. Czekałam na nią prawie 2 godziny, akurat poród miała na oddziale. Nikt nie zrozumie kobiety tak jak druga babka. Pozwoliła mi się wypłakać i zrobiła badanie usg. Nie wiem co bym zrobiła nie mogąc się z nią zobaczyć.
Cios okropny.
Zajęło mi kilka dni dojście do siebie. Na szczęście ogrom obowiązków nie dał możliwości popadnięcia w depresję czy inną cholerę, za dużo było do zrobienia, praca, dom, zbliżające się urodziny młodego - najlepsze lekarstwo na smutek.
Teraz kolejny cykl, również monitorowany. Już za dwa dni wizyta, na niej poznam wyniki z krzywej cukrowej (glukoza weszła niczym lemoniadka - całe 75 g ). Szkoda że hormony nie wyszły, zrobiłam je podczas pierwszego dnia krwawienia które nie było miesiączką tylko ciążowym krwawieniem Może uda się powtórzyć raz jeszcze... Nie chce robić tych badań na własną rękę, kasę wolę wydać na przyjemniejsze rzeczy. NFZcie - składki płacę to chcę badań !
Relacje z mężem są ciężkie. On też ciężko przeżył wiadomość o stracie, i mam żal bo nie dostałam od niego wsparcia na jakie liczyłam. Zamknął się w sobie i gryzł sam swoje myśli. Więc ja podobnie. Nasza mała tajemnica rodzinna.
I chociaż kolejny cykl już jest obstawiony i omówiony jako staraniowy, mam wątpliwości czy nie powinnam zaczekać trochę?? Może odpuścić jeden cykl i poprawić samopoczucie i zdrowie. Łykać przeklęty kwas foliowy regularnie a nie od wielkiego święta. Wiele myśli przechodzi mi przez głowę i sama nie wiem co wybrać. A na przodzie pochodu fantazji jest wizja kolejnego bezowulacyjnego cyklu. No bo skoro tamten był udany, to ten na pewno będzie do dupy.
Za wylanie żalu dziękuję administracji portalu, która po dwóch tygodniach próśb o odblokowanie pamiętnika w końcu ją spełniła. I sory za chaotyczność...
Tova - to samo co ty powiedziała lekarka. Zarodek musiał być "niekompletny" skoro organizm go odrzucił. Nie ma w tym niczyjej winy, tak musiało się stać. I nie pomogłoby tu przyjmowanie żadnych leków ani leżenie plackiem w łóżku.
Maua - ja czekać nie muszę, dzięki temu że obyło się bez zabiegu. Już ten cykl jest staraniowy. Będzie monitoring, mam przepisaną luteinę i nawet skierowanie na bete w 14 dcpo. Musi być dobrze!!
Matylda - dziękuję
Khalan - u mojego męża wycofanie trwało 3 dni, dla mnie najgorsze bo wszystko było w moim sercu jak siekane mięso i posypane solą. Potem stopniowo doszliśmy do siebie, popłakaliśmy sobie w ramiona i wróciliśmy do normy. Tobie również dziękuję za wsparcie!!
Na pierwszy rzut poszły wyniki badań
Glukoza - wszystko w normie! Bałam się ja cholera, bo u mnie w rodzinie cukrzyca jest popularna bardzo No ale na razie trzyma się ode mnie z daleka.
Hormony robiłam nie w tym czasie kiedy powinnam, bo miał być początek cyklu, a ja nie wiedząc o ciąży zrobiłam podczas krwawienia ciążowego. No ale nawet to dało się przeanalizować . I co?? I też wszystko w normie!! Zdradziła mi że obawiała się u mnie zbyt wysokiego testosteronu ale oczywiście jest książkowo. Ulga jaką poczułam po oczekiwaniu na te wyniki - ogromna!
Ustalenie czy się staramy czy odpuszczamy. Spytała jak się czuję, czy robię miesiąc przerwy czy jednak idziemy z prądem. Z mężem ustaliliśmy że robimy co w naszej mocy dalej - więc tak jej mówię. Ucieszyła się i na poniedziałek jesteśmy umówione na podglądanie pęcherzyka. To już będzie 17 dc więc jeśli będzie to cykl owulacyjny pęcherzyk będzie tuż przed pęknięciem.
Jeśli dojdzie do pęknięcia pęcherzyka, przez 12 dni mam przyjmować luteinę. Jeśli nie pęknie - to nie... Proste.
O dalszej przyszłości na razie nie mówimy. Według lekarki zajście w ciąże i donoszenie jej jest w moim przypadku tylko kwestią czasu. To ze w ciążę zajść mogę jest pewne w 100 %, jajowód mam drożny - a tego też się spodziewałyśmy że może się zdarzyć. Omija mnie więc wizja HSG i laparoskopii.
Pozbierana do kupy i z nowymi nadziejami czekam na dalszy rozwój sytuacji
Szybkie podglądanie jajniczka pokazało piękne jajeczko 16,5 mm i endometrium 14 mm.
Dwa dni do pęknięcia. Według lekarki. obstawiam wieczór jutro/rano w środę.
W piątek lub ewentualnie czwartek mam się pojawić kolejny raz na potwierdzenie.
Oby tym razem pękł!! Męża przymuszę do współżycia
Obym jeszcze tylko znalazła chwilkę na wizytę w aptece i kupienie luteiny
Jak na razie w domu mam małe ambulatorium, synek znów chory i kilka dni będzie wyjęte z życiorysu. Ale przynajmniej spędzimy razem sobie czas, bo po ostatnim maratonie w pracy więcej widzę go śpiącego niestety...
I miła niespodzianka od kolegów z pracy - dostałam ślicznego storczyka na pożegnanie od ekipy.
Za kilka dni zmieniam miejsce pracy. Pracodawca ten sam, ale bliżej domu ląduję
Tylko jak się tym storczykiem zająć aby mi nie zdechł?? Ktoś pomoże??
W piątek gdy stawiłam się po 12 na oddział na szybkie podglądanie okazało się że moja pani doktor chwilę wcześniej poszła na blok operacyjny. Minimum godzina czekania. A ja tyle czasu nie miałam bo do pracy trzeba iść. Szkoda
Mimo to postanowiłam brać luteinę. Miało być przy potwierdzonej owulacji no ale co począć. Lepiej tak niż nie brać wcale i potem znów sobie pluć w brodę.
Pytanie do moich wspaniałych koleżanek - czy luteina zaburza wykres?? Czy podnosi temperaturę??
W ulotce nic na ten temat nie pisze a gdzieś się chyba kiedyś spotkałam z takim tekstem właśnie.
Czytam tak sobie co tam napisane na opakowaniu, a tam tekst - "Wyrób do diagnostyki in vitro" Chyba pierwszy raz taki napis widzę. Chwyt reklamowy cz jak??
A do tego dzisiaj spadek temperatury i pobolewanie podbrzusza więc @ tuż-tuż. Odstawiam luteine i czekam na kolejny cykl. Starania na przyszły miesiąc muszę zaplanować ale to jak mi sie trochę w domu uspokoi.
16 zaczęty, wspomagany nadal wiesiołkiem. Tym razem nie oeparol tylko wiesiołek w czystej postaci. No i bez monitoringu, od tego muszę odpocząć. Przesiadywanie pod gabinetem nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy w życiu.
Ten cykl będę kontrolować testami, przyszły prawdopodobnie też. Postaram się na nic nie nastawiać, i mam ambitny plan aby zacząć troszkę lepiej się odżywiać. Może zabrzmi to głupio, ale tydzień w biegu i na kanapkach nie jest moim szczytem marzeń. A właśnie tak wyglądały moje ostatnie dni. Praca po 12 godzin nie sprzyja dobremu samopoczuciu. I do tego jeszcze się przeziębiłam. Same nowinki i opad rąk
Stres??? Na urlopie??? Margo stres zostaw w domu i baw się dobrze!!! Zrób piekne zdjęcia dla nas, żebysmy chociaż oko pocieszyły:))))
Zazdroszczę urlopu! Życzę cudownego odpoczynku!