Jest 12 dpo, nie śpię od 5 i właśnie wróciłam do łóżka z testem. Świadoma tego, że jest za wcześnie aby się cieszyć, mam głęboką nadzieję że tym razem się uda!! Musi się udać!!
Jutro 30 dc i beta według planu pani doktor, więc z rana powtórka testu i zobaczymy czy będzie po co jechać. Jeśli mogę was o coś poprosić, to pomyślcie choć przez chwilę cieplutko o zwariowanej i pokręconej kobiecie która o świcie wylewa swe żale i obawy
A wiec jedziemy na bete
Nie mam z kim zostawic mlodego wiec jedzie ze mna. Musimy sobie jakos radzic.
Wczoraj walczylam z giga sennoscia. Wieczor w pracy byl koszmarem. Nawet jak juz wracalam to ledwo na oczy patrzylam. A w domu - zero snu. Jak nowo narodzona!! Oczywiscie milion mysli po glowie sie tluklo. I zrozum tu kobiete!!
I kompletnie nie wiem jak to interpretowac...
Boję się, mam ogromnego stracha. Do tego boli mnie krzyż, wczorajszy zapiernicz w pracy nie sprzyja pozytywnemu myśleniu...
Cudzie trwaj!!
Tym razem może bez przesadnego optymizmu, w końcu to nie cykl staraniowy, ale smutek i przygnębienie nie mają już do mnie dostępu.
Stało się co się miało się stać, czasu nie cofnę a jedynie mądrość mogę wynieść ze swoich przeżyć.
Dzisiaj lub jutro ostatnia wizyta kontrolna, na moje oko wszystko jest w porządku, boleści, skurcze - wszystko już minęło. Krwawienie delikatne.
Na zwolnieniu posiedzę jeszcze pierwszy tydzień stycznia, muszę ogarnąć i zorganizować na nowo życie swojej rodziny.
A wiadomość najświeższa - mąż rozważa wyjazd do pracy za granicę. Chociaż na kilka miesięcy, aby w końcu popchnąć kilka remontów w mieszkaniu. Ma chłop chęci - a niech jedzie. I tak pewnie na kilka cykli będziemy musieli odłożyć starania. A skoro ma nam to poprawić co nieco w życiu, bronić mu nie będę. Przecież dam sobie rady ze wszystkim, zawsze daję...
Macica lekko powiększona, endometrium ładne i dość grube (!!!) i na jajniku jajeczko dominujące 1,4 cm !!! A ja się głowiłam co mnie tak do cholery jajnik pobolewa od dwóch dni... A tu niespodzianka.
Cykl uznajemy za płodny, ale raczej z sexem mamy się wstrzymać. Bo pomimo naturalnego poronienia nie zaleca mi od razu w tym cyklu zachodzić w kolejna ciążę. A i ja jako świadoma kobieta wiem ze nie byłoby to zbyt mądre.
Za to po miesiączce, która powinna pojawić się za ok 2 tygodnie, możemy wrócić do gry Do tego czasu mam kilka zakazów - nie robić badań, nie robić testów owu i ciążowych, nie zamartwiać się na zapas i nie widzieć wszystkiego w czarnych kolorach. No takiej motywacji mi trzeba było
Wracając do tematu sexu - po kilku tygodniach przerwy wróciliśmy w wielkim stylu. Czyli szybko, cichutko i po sprawie Myślałam że będzie jakaś blokada, a tu wręcz apetyt większy na bzykanie. Przynajmniej mój apetyt, bo chciałabym więcej niż mąż. Ale zwalam to na hormony.
L4 do 8 stycznia, potem wracam na plac boju. Będzie dobrze. Musi być
Co pisać skoro wszystko już zostało zapisane, albo brak słów na opisanie emocji.
O ciąży i nieobecnym dziecku myślę codziennie. Pogodzona jestem z tym co się stało. Wiem, że tak być musiało. Czuję żal i smutek, to zrozumiałe, ale jakoś wewnętrznie jestem spokojna. Niebawem się uda i będzie kolejna ciąża, tym razem szczęśliwa Naiwne?? Może i tak, ale wolę pozytywne podejście
Tydzień temu byłam na kontroli u ginki. Jest ok. Po miesiączce mam się zgłosić na kolejne usg ponieważ mam bardzo grube endometrium. Krwawienie powinno być mocne i intensywne.
Tylko że od poronienia minęło 30 dni, a tu się na @ nie zanosi. Co śmieszniejsze, z wykresy wychodzi że w 23 dc miałam owulacje, pomimo iż dzień wcześniej na usg było widać jajeczko piękne, ale ponoć przeznaczone na kolejny cykl. Zrozumieć tego nie zrozumiem już chyba, więc czekam cierpliwie na rozwój wydarzeń.
O cierpliwości - wciąż się jej uczę. Kiedyś w gorącej wodzie kąpana, teraz zamieniam się w stateczną panią w średnim wieku Przynajmniej w pewnych sprawach!
Powrót do pracy ciężki, ale jak się nie da jak się da??!! Najlepsze było wrzucenie na głęboką wodę bo to daje kopa motywacyjnego. Takie postanowienie - przy kolejnej ciąży L4 po usłyszeniu serduszka. Wierzycie że się uda?? Pewnie spanikuję no ale postanowienia są po to aby je czasami łamać
Teraz kolejny etap - poszukiwanie opiekunki do syna. Poprzedni układ ponad roczny z ciotką jakoś się wypalił, ona nie ma sił już tyle co wcześniej a poza tym za miesiąc kuzynka wraca do pracy no i z wnuczką będzie musiała zostać. Zatem poszukiwania wśród sąsiadek zaczęta, dzisiaj pierwsza konfrontacja. Ciekawe co z tego wyniknie.
A no i dzień babci-dziadka. Zero pomysłu na prezent, kwiaty chyba nabędę i już. Za rok im to wynagrodzę
Co do owulacji ponoć była w walentynki. Ale cóż z tego skoro sexu nie było. Brakło ochoty i czasu.
Czas pokaże co to z tego wyjdzie, nic na siłę, będzie dobrze, w końcu optymizm wrócił i mam nadzieję że szybko sobie nie odejdzie
Owulka przełożona z 14 na 16 lutego więc dwa "serduszkowania" wpasowane. Czy coś się z tego może urodzić?? Czas pokaże, muszę być cierpliwa.
Nie mam testów, nie kupuję na zapas. Jeśli temperatura się utrzyma to dopiero 12 dpo pojadę je kupić.
Z prywatnych i rodzinnych spraw - nie ma miejsca w przedszkolu. Spędza mi to sen z powiek, ale obawiam się że nie będzie miejsca dla młodego we wrześniu w żadnym przedszkolu. Jestem już po kilku rozmowach i wygląda to kiepsko. Od 1 marca składamy podania, i mam zamiar złożyć w większości przedszkoli w okolicy. Z ostatnich wyliczeń - 5. Inne są za daleko i nie po drodze kompletnie na trasie praca - dom.
Z rzeczy najważniejszych - starania zawieszone. Na jak długo?? Nie mam pojęcia.
Mąż wyjechał za granicę. Trafiła się okazja lepszego zarobku. Ciężko mi z tym, ale rozumiem jego decyzję.
Ja zostałam z całym majdanem. Trochę mnie to przeraża, bo problemy się piętrzą i czasami nie ogarniam wszystkiego. Dziadki obiecali pomoc, opiekunka sprawdza się, jedynie praca pochłania dużo czasu i sił. Olbrzymia ilość popołudniowych zmian, często do 24.00 wykańcza.
Na szczęście po zmianie leków syn miał spokój od chorowania przez miesiąc. Teraz łapnęło go przeziębienie, ale za sukces trzeba uznać długi okres bez choroby.
Podania do przedszkoli złożone, teraz tylko liczyć trzeba na cud miejscówki. Może jakoś się uda.
Zmian innych brak, i poproszę jeśli już, to zmiany mają być na lepsze! O!
Zresztą termometr i budzik o 5 rano to już standard.
A wiecie że mam już 3 termometr!! Syn mi poprzednie unicestwił. I w całym moim mieście tylko w jednej aptece jest dostępny...
Teraz jestem na etapie zapoznawania dwóch koleżanek z technikami samoobserwacji. Też starające się, w zasadzie z zerową wiedzą, tzn. na naukach przedmałżeńskich coś im tam próbowano łopatami włożyć do głowy, ale z marnym skutkiem. Autorytetem nie jestem, ale czym się da to się dzielę. I odsyłam do Ovu
Mąż odwiedził nas na święta, ale kilka dni zleciało bardzo szybko. Teraz czekanie do następnego zjazdu. Mam nadzieję że minie szybko ten czas...
Ale cóż poradzić skoro wszystko na mojej głowie, wiecznie chodzę w "niedoczasie" i jak mam wolną chwilkę to marzę aby się wyspać... Ale po kolei.
Syn do przedszkola się dostał. Co prawda się nie dostał, a ja na widok listy ryczałam jak bóbr. Poszłam do pani dyrektor, z młodym za rękę, prosić o wpisanie na listę rezerwowych. Jak mnie zobaczyła to się chyba lekko wystraszyła mojego widoku. Rozczochrana i zaryczana wyglądam... średnio Wpisała nas na listę rezerwową na pozycję 2, więc cień nadziei się zrodził. Ale wierzcie mi, w tym dniu nakopałabym każdemu kto wybierał miłościwie panujących nam rządzących, i tym niegłosującym również. Poziom agresji osiągnął u mnie poziom HARD.
Ale wracając do do sedna sprawy, niewiele myśląc następnego dnia pojechałam do prywatnego przedszkola. Co prawda przemiła pani w rozmowie telefonicznej nie ukrywała ,że warunki są ciężkie i szanse na miejsce małe, ale raz kozie śmierć, jak nas nie chcą w placówce państwowej to idziemy wspierać biznes prywatny. Przedszkole super, warunki super, program super - i tylko jeden minus - jesteśmy 40 którzyśtam na liście O czesnym nie wspomnę. I dojeździe również. Ale jak wiadomo, pracować i spłacać kredyty trzeba, wielkiego wyboru nie mam. Złożyłam podanie.
I teraz wyobraźcie sobie moją minę, gdy po dwóch tygodniach dostaję telefon z państwowej placówki, tej pierwszego wyboru, 300 metrów od domu, z zapytaniem czy nadal jestem chętna posłać do nich dziecko??!!?? Szok i niedowierzanie... No jak to, tak po prostu??! Oczywiście, bo zwolniło się miejsce i naszego trzylatka wezmą z miłą chęcią Jak ja dziękowałam tej kobiecie!! To co się zrodziło w moim sercu było niczym miłość (chwilowa i ulotna na szczęście ) Od września zaczynamy więc przedszkolną przygodę.
I wiecie co?? Jak sobie pomyślę że niedawno na porodówce leżałam a teraz czeka mnie PIERWSZA AKADEMIA MOJEGO DZIECKA na pożegnanie żłobka, to zastanawiam się kiedy ten czas tak zleciał...
Ze spraw istotnych to jeszcze była wizyta u ginekologa w przychodni. Rutynowa, coroczna, organizowana przez zakład pracy. Z ciekawostek - pan doktor podczas pobierania cytologi był tak miły i uprzejmy, tak mnie trzymał za kolanko <!!!> że aż mi było autentycznie przyjemnie Tylko bez podtekstów!! Konkretny, rzeczowy, a do tego uprzejmy i rozmowny. Uosobienie dobrego lekarza. Aż zapisałam sie do niego na wizytę A co!!?? Nie wolno??
Otóż ten lekarz po oglądnięciu mojej blizny po cesarce zaproponował mi badanie usg blizny macicznej. Oczywiście nie w tamtym momencie, kazał się umówić. No i nie wiem czy u niego, bo coś wspominał o Krakowie. Ponoć tam jego syn (też ginekolog !!!) prowadzi jakieś badania na temat zapobiegania poronień po cesarkach. Z racji tego że wizyta była ograniczona czasowo wiele więcej się nie dowiedziałam. Piersi mam ok, zeszłoroczna zmiana byłą tylko powiększonym gruczołem mlecznym, samobadania mam nie wykonywać, bo to wg niego ściema (i tak go nie robiłam, zawsze zapominałam, a poza tym od tego mam lekarza) i coś się ma zmienić wkrótce w zaleceniach odnośnie właśnie badania piersi pod kątem raka. Wynik cytologii na początku czerwca.
Męża nie było w domu od końca marca, teraz przyjeżdża na kilka dni ale będzie akurat 3 dni po owulacji. Może to i lepiej, ostatnio jakoś straciłam zapał do starań i ograniczam moje myślenie na ten temat do minimum. Poczekam na następny zjazd, lipcowy. Wtedy mam urlop, a jak wiadomo na wyjazdach, w pełnym relaksie, łatwiej o miłą niespodziankę
Zaczęłam się też zastanawiać nad odstawieniem termometru. Śmieszne co nie?? 21 cykli to się człowiek przyzwyczaił, ale ostatnio zaczęłam obserwował pewną regularność też innych czynników i objawów. Więc może pora zakończyć ten romans... Pomyślę o tym jak się w końcu wyśpię
Wiele w tym czasie się zdarzyło, ale jakoś więcej upadków niż wzlotów. Ale żeby nie zanudzać to nie będę się na takie tematy rozpisywać.
Najważniejsze, że po raz pierwszy od dawna mam cykl który niesie za sobą nadzieję 26 cykl i taka niespodzianka. Temperatura książkowa, dzisiaj 9 dpo i jak się nic nie załamie na tym cholernym wykresie to za dwa dni testowanie. Nie mam w domu ani pół teścika - i jeszcze do jutra mieć nie będę. Bo jeśli kupię to zacznę je robić wcześniej. A po co?? Szkoda nerwów.
Powodzenia!
<3
kurde Margo ten wykres od początku był meeegggaaaa!!! Trzymam kciuki <3
Kochana mam kciuki zaciśnięte <3
Trzymam kciuki za jutrzejszą betę! Piękna będzie a na wykresie zielona kropka :) <3
Wierzę, że tym razem będzie w porządku. Trzymam mocno kciuki jutro, w poniedziałek i przez całe pozostałe 8mcy :*