Szlam na HSG myslac, ze po laparoskopii mam oba jajowody niedrozne a tu co, oba drozne. Nawet sie lekarz zdziwil, mowil, ze na 90% niedrozny bedzie chociaz jeden i bedziemy przepychac. A tu calkiem inna historia.
Wychodzi na to ze podwyzszona mam prolaktyne, musze sie wiec udac do endo (mam nadzieje ze mi sie uda jak najszybciej), do lekarza, do ktorego chece isc dopiero jestem zapisana na 8 lutego sprobuje moze cos wczesnie zalatwic u lekarza rodzinnego (bo nie mieszkam w Polsce). No i dostalam CLO i pregnyl na pekniecie, wiec jestem przerazona, lekow nie lubie brac a tu coraz ich wiecej....
Swoje juz wyplakalam przez ostatnie dni wiec musze sie wziazc w garsc, moj M juz nie wiec co mowic, wiec zaczyna, ze moze nam to dziecko nie potrzebne...
No i oczywiscie piekna, ksiazkowa owulacja dzisiaj, tak wyraznego testu jeszcze nie widzialam. I to teraz jak przez to HSG sie starac nie moge, no kurcze zawsze mnie organizm przechytrzy...
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2016, 20:11
Ciekawe co jeszcze mnie zaskoczy. Placz dzisiaj zaliczony, M juz sie chyba przezwyczail do tego mojego placzu.
Malz dzisiaj dostal 3 punkty za przekroczenie predkosci, a on jest najwolniejszym kierowca jakiego znam, no i kot idzie na czyszczenie zebow w piatek. I jak tu nie kochac wtorkow, zawsze jakies zle wiadomosci we wtorek, chyba przestane wstawac z lozka we wtorki!
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2016, 22:51
A tak z innego frontu to zamowilam Inofolic wiec zaczne pic od nastepnego cyklu no i ide na wizyte do lekarza rodzinnego i zobacze czy uda mi sie wyrwac skierowanie do kliniki. Endokrynolog za tydzien i juz sie nie moge doczekac..
Kot tez jakos przezyl to czyszczenie zebow w piatek, nawet strasznie grzeczny sie zrobil od tego czasu;)
W pracy urwanie glowy i same problemy, jak zwykle zreszta.
Wybiore sie na progesteron zeby sprawdzic czy ovu bylo bo jakos temperatura niska jest no i jajnik troche czuje.
Przyznam sie szczerze, ze mam jus dosc chodzenia po tych lekarzach, nigdy wszesniej u tylu nie bylam co przez ostatnie kilka miesiecy. Jeszcze mi tylko akupunktura zostala w srode.
Jedzenia zdrowego tez teraz pilnuje dla nas obojga i zaczynam brac inofolik od nowego cyklu, ktory tez sie nie moze rozkrecic, zaczely sie plamienia ale tempka dalej w gorze.
No i narty zaplanowane na za dwa tygodnie:)
W pracy tak duzo roboty, ze wyszlam z domu o 7 a dopiero bede z powrotem ok 8, padam na twarz.
Wizyta w sprawie akupunktury zaliczona, facet wydaje sie swietny, jedyny ktory bardzo dokladnie wypytal o cykl, temperatury, sluzy i take tam. Ja do tej pory podchodzilam do tego sceptycznie ale moze chociaz psychicznie mi pomoze nie zwariowac.
Maz dalej struty chodzi bo zelazo mu wyszlo niskie we krwii i do specjalisty go wysylaja bo mial kilka lat temu bakterie w zoladku. A ze on lekarzy unika jak ognia wiec wsciekly. Odpuscilam wiec temat powtorki badan nasienia na nastepny miesiac:)
Na badania krwi ktore dostalam od lekarza rodzinnego tez jestem zapisana na piatek, tak na wszelki wypadek zeby zaczac czekac w kolejce panstwowo do kliniki i ivf.
A teraz padam i cos jeszcze na obiad musze wymyslic kurcze...
Leje sie ze mnie jak z kranu, ledwo doczlapalam na to badanie krwi. Tutaj wszystko jest przez lekarza rodzinnego i troche bez wyobrazni jest sprawdzac zelazo w czasie okresu...
Pielegniarka tak mnie wkurzyla ze szybko ucieklam, glupie pytania jak dlugo juz w ciaze nie moge zajsc, ze cytologii u nich juz dawno nie robilam, az jej odpalnelam ze nie jej sprawa niech sie skupi na pobieraniu bo az krew mi sie spod plastra na spodnie leje. Glupie babsko, ktore mi szyjki przy cytologii nie moglo znalezc dwa lata temu, dobrze ja pamietam!
Zrobilam dzisiaj rybke na obiad no i od kilku dni tez robie zdrowe soczki dla nas obojga z dodatkiem siemienia, flaxseedu, maki i innych tam takich.
Jade do Polski na rezonans w marcu i pojde tez do endokrynologa, jest podobno jakas super babka ginekolog/endokrynolog, sprobuje sie zapisac w poniedzialek na polowe marca, tylko czemu wszysko to zabiera tyle czasu, jakby nie mozna bylo zdiagnozowac i leczyc a tak juz chodze przez ostatnie kilka miesiecy i takie szukanie w ciemno. Kazdy lekarz ma inny pomysl, jak u wrozek kurde, no i kazdy radzi sie zrelaksowac, az rzygac sie chce
A szkoda bo narty udane pod wzgledem serduszkowania:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2016, 18:32
M dzisiaj bardzo negatywnie do zycia nastawiony, wiec mu trzeba jakies zajecie znalezc, tym bardzo ze zostanie sam w przyszlym tygodniu bo jade do Polski. Siedzi zakatarzony i czwiczy meska grype:)
W pracy jak zawsze robota nie przerobiona no I krwiaka mam na reku po badaniu krwi na glupi progesteron u lekarza rodzinnego, ktory zawsze mam dobry
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 marca 2016, 07:59
Organizm kobiety to dopiero zagadka.
Mama wlasnie do mnie dzwonila czy mi wiecej inofolika nie zamowic, dobrze ze mam w niej wsparcie, nawet sama widze fora podczytuje. Nie zapomne jak sie stresowala moja histeroskopia, nie wiem kto bedzie sie bardziej cieszyl z ewentualnej ciazy, ona a czy ja, miejmy nadzieje ze kiedys sie uda:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 marca 2016, 11:30
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 marca 2016, 00:07
A oprocz tego calkiem sie rozlozylam z ta grypa...
W pracy taki zachrzan, ze moja prolaktyna napewno swiruje
Nawet sie wyglupilam i polecialam do endokrynologa w sobote rano, no i mnie niezle skasowal. No ale kazal bezwzglednie zaczac clo w nastepnym cyklu.
Moj M znowu nakis smetny chodzi, nic mu nie zalezy, a do serduszkowania tez weny nie ma, ale ja nie popuszcze:) nie szprycuje sie lekami zeby tu sie nic nie dzialo! Wyjezdzamy na swieta wiec dobry okres zeby meza napastowac codziennie:)
Prolaktynę łatwo zbić, więc tylko uzbroić się w cierpliwość. Też mam takie myśli, żeby poddać się czasem, ale w końcu jestem tak uparta, że nie potrafię :)