Jak owulka bedzie to nic mojemu M. nie powiem:)))))Bez tego napięcia serduszka są dużo przyjemniejsze:))))))
No i @ w terminie jednak moim-czyli troszke moge powiedzieć znam swój organizm. Muszę bardziej ufac sobie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 listopada 2014, 07:55
Dobijają mnie problemy finansowo-zawodowe i przez to czuje się jakbym dostała czymś ciężkim w głowę. Nie mogę normalnie funkcjonować , myśleć , działać. Straciłam nadzieję , że cokolwiek zmieni się na lepsze. Nie zostało mi już właściwie nic. Ani chęci ani nadzieja. Problem nierozwiązywalny....
Poza tym patrze jeszcze na swoje mieszkanie-miało być tak pięknie a wszystkiego brakuje i brak kasy żeby cokolwiek zrobić. Zamiast się cieszyć to ja nie mogę na to patrzeć wszystko...Źle się czuje w tym domu. Nie wiem dlaczego. Brakuje mi ciepła w nim. Wszystko takie dziwne. Chyba mam depresję. Znaczy się mam i to od wielu lat ale teraz mam nawrót pewnie. Dzisiaj mam urodziny ale w ogóle się nie cieszę. Jak M. wróci z pracy zrobię dobra minę do złej gry i będę udawała jak mi to wspaniale minął dzień. Nie chce go martwić bo wiem, że bardzo się stara naprawić naszą sytuację . Pracuje dopiero 2 miesiące i wiem, że bardzo się stara. Ale wiem też, że odetchniemy dopiero w przyszłym roku. Jeśli oczywiście nie będzie gorzej. Zawsze może być jeszcze gorzej. nauczyłam się już tego w życiu.
Co do staranek to jest to jedyne moje światełko w tunelu że sie tak wyrażę)) Nie-nie dobijam się tym, nie nakręcam , nie zamartwiam. Jak ma być to będzie.
Dzisiaj pierwszy raz zażywam siemię lnianę na poprawę śluzu, bo mam go bardzo mało. Praktycznie w ogóle. pewnie dlatego, że przez cały dzień wypijam jedynie kubek kawy i coś tam wieczorem. Za mało. Wiem. Zaraz sobie picie zrobię jakieś )))
Testy owulacyjne zakupione:) Już mnie żadne owu w bambuko nie zrobi:) A pisałam , ze jednak zaznaczyło mi owulkę???? jest. nie ma. Jest nie ma, jest nie ma. Kochane owufriend:))))))))))
Czyli mamy tak : testy owulacyjne, siemię lnianę, kwas foliowy, termometr dwa miejsca po przecinku. Lepiej przygotowana w tym cyklu jestem. A co!!!!
Kochanemu M. nie wspominam o żadnych owulacjach, pęcherzykach i tym podobnych.Poszalejemy sobie bez spinki:)
Lecę sprzątać swój domek, zabieram się za to od rana i jak zwykle ostatnio nie mam weny. Ale trzeba trochę ....
Zauważyłam ostatnio u siebie ogromną poprawę cery na twarzy. teraz pytanie czy to kwas foliowy tak działa czy siemie lniane??? Nie wiem . w sumie nic innego nie używam ale na twarzy robiły mi sie takie duże wrzody pod skórą ciągle w tych samych miejscach a teraz wszystko sie wchłonęło i widze, że się to goi. Obstawiam kwas foliowy no bo co innego???? macie jakieś doświadczenie w tej kwestii???
Serduszka z moim mężem to ostatnio coś niesamowitego. Praca podziałała na niego bardzo ale to bardzo dobrze:)))) Może być na maksa zmęczony ale i tak ma ochotę to cud normalnie cud!!! Wcześniej nie wiem czy wam pisałam ale różnie z tym bywało.... Zwykle było tak , że to ja musiałam naciskać a on za bardzo nie chciał. teraz wiem , ze nie czuł się dość męsko. Cały czas choroby, operacje i stracił chyba ochotę. teraz na szczęście wróciło wszystko do normy. Chociaż muszę zaznaczyć, że zawsze robiłam wszystko żeby go zachęcić. Na szczęście natura mi w tym pomogła- mam fajną figurę nie wstydze się swojego ciała wręcz odwrotnie. to nie jest chwalenie się tylko realne spojrzenie i wiem, ze dla mojego m jest to ważne.
Jesteśmy razem 6 lat ale to z nim odkryłam, ze sex może być niesamowity i co najważniejsze wczoraj nauczyłam się , że może być jeszcze lepiej:)))) dzięki Bogu mimo upływu lat dalej pragniemy siebie tak jak kiedyś. Dzięki Ci Boże!!!!!!!
Co do spraw owulacyjnych to półtora miesiąca mierzenia temperatury chyba pokazuje że mam późną owulację. Chyba. Bo to jeszcze wszystko się wyklaruje. Dzisiaj wyjeżdzam na trzy dni i akurat zaczą sie dni płodne wg. ovy więc lipa z tego cyklu. Szkoda. Ale muszę jechać. Taka praca....
Co do siemienia lnianego- wiem, ze naturalny wspomagacz i zażywam dość krótko ale moje wrażenie jest takie że tam w środku zrobiło się bardzo ale to bardzo ślisko:))))Śluzu nie mam na razie więcej ale jest odczuwalna różnica ( mój m. zauważył). Także to obrzydlistwo chyba działa:)))
Kochane ovufriendki- haha- życzę wam samych zielonych kropek podczas mojej nieobecności. Jak wróce to ma się tu wszędzie zazielenić tak żeby oczy mnie zabolały jak spojrzę na wykresy:)))))))
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 grudnia 2014, 08:37
U mnie wszystko po staremu. Święta minęły bezpowrotnie i szybko-tym razem jeszcze szybciej niż zwykle. Mój M miał dwa tygodnie wolnego a ja postanowiłam zrobić sobie tydzien wolnego pierwszy raz od paru dobrych lat. I powiem Wam że odpoczęłam rewelacyjnie. To był bardzo dobry pomysł!!!! Oglądalismy razem filmy do nocy , siedzieliśmy sobie razem-brakowało nam tego! Do firmy nawet nie zajeżdżałam, w ogóle sie nie interesowałam co sie tam dzieje, i bardzo dobrze!!!! Jestem wypoczęta i zrelaksowana! Zamierzam w przyszłości robić sobie wolne, normalne urlopy takie jak maja wszyscy a nie że ja zawsze muszę być. Czyli jak moja pracownica idzie na urlop to ja też będę szła po niej. koniec kropka.
Nowy Rok spędzony w domku w piżamce. Byłam kompletnie wykończona fizycznie bo w czasie urlopu postanowiłam dokończyć prace w mieszkaniu. Dostaliśmy troche gotówki na Święta więc- położyłam cegłe na ścianie i pomalawałam trzy ściany w mieszkaniu ( duże ściany) i to wszystko zaledwie w trzy dni... Pierwszy raz robiłam cos takiego i jest to bardzo męczące zajecie dla małej drobnej kobiety ale do odwaznych świat należy!!! Z efektu jest bardzo bardzo zadowolona! W końcu ktoś jak do nas wchodzi to prawi komplementy. Wczesniej takie sterylne nowoczesne mieszkanie było. Dlatego źle sie w nim czułam a przeciez marzyliśmy o tym mieszkaniu:) Powiesiłam także zasłony w salonie które bardzo dużo dały naszemu wnetrzu ale jescze wiele pracy przede mną-zostały dodatki ocieplające wnętrze a one są dosyć drogie -ale z czasem mysle że wszystko kupię co zaplanowałam!
W Święta była siostra M. - w ciąży oczywiście. Ale zaskocze Was- nie odczuwałam żadnej zazdrości ani nic w tym rodzaju. Bałam się tego strasznie a tu okazało się, że nie mam w sobie takich uczuć. jedyne co myślałam sobie jak patrzyłam na jej brzuch to " kurde przeciez to jest możliwe " albo " ja z takim brzuchem"??? Nie potrafie sobie tego jakoś wyobrazić))))
Moje postanowienie noworoczne- zadbać o siebie, pomysleć o sobie. W końcu. Być kobietą. Po prostu.
Jak widzicie po moim wykresie ( jeśli w ogóle ktoś na niego patrzy) mierzenie sobie odpuściłam. dlaczego? Bo miałam urlop!!!! I wstawałam sobie bardzo późno. I żadne mierzenie mi tego nie zabierze. Od jutro zaczyna się normalne życie czyli może zaczne mierzyć jak sie uda trafić w godziny. jak się nie uda-trudno!
M. wyjechał w delegacje na trzy dni wiec serduszek nie będzie.
W starym roku spełniły sie dwa nasze marzenia- mieszkanie i praca dla M. to niesamowite bo dopiero w Nowy rok to sobie uświadomoilismy, że 2014 to był rok zmian. Po paru latach dostawania w dupe z każdej strony nawet nie zauważyliśmy i nie nacieszyliśmy sie tym. czyli zostało nam tylko jedno marzenie do spelnienia- dzidziuś!!! teraz możemy skupić się na realizacji marzenia. Ale nic na siłę. Nie mam zamiaru się temu poświęcić do reszty. Za dużo w moim życiu było poświęcenia- dla kogoś, dla sprawy , bo trzeba, bo nikt inny tylko ja. Przeciez 2015 ma być rokiem w którym ja pomyślę o sobie!!!!Przeciez nie mogę byc matką zestresowaną. nie chce nią być. Więc zaczynam wprowadzac zmiany. Nawet mam zamiar chodzić do fryzjera z przyjemnością a nie że zawalam cos bo musze siedzieć u fryza. Mój rok 2015. koniec kropka.
dzisiaj chciałabym napisać, że w końcu mój wykres zaczyna przypominać coś normalnego a nie jakieś dziwadło. Mam 2, 5 wykresu na ovufriend i w ramach podsumowania:
I- mierzone tylko pare temperatur w drugiej fazie cyklu. Wynosiły one ok 37 st. więc uznałam że owulka była. Zakończony wykres spadkiem temperatury i @. Serduszka od 11-15 dc jak się okazuje zupełnie nietrafione bo kolejne cykle pokazują, że nie mam wtedy owulacji ( a wszędzie czytałam że w tych dniach jest ....
II- mierzona cały miesiąc, owulacja zaznaczona bardzo późno 19 dc, nie robiłam testów owulacyjnych, nie trafione serduszka, a co najważniejsze dziwne temperatury. tzn. niby był wzrost bo ovu zaznaczyło owulacje ale wykres raczej płaski ^--^-- cos takiego:) Spodziewałam się wyżsżych temperatur a jednak żadna z nich nie była wysoka tak jak z pierwszego cyklu. Do tego faza lutealna dosyc krótka bo 10 dni ( wiem, że w normie ale jednak krótka). Zaczęłam brać kwas foliowy i zaznaczać objawy na wykresie. Co ciekawe większość objawów pojawia się tuż przed @. Szczególnie widac u mnie wzrost apetytu przed @ czyt. wciąganie wszystkiego co popadnie z lodówki:) do tego moje kłopoty z bezsennością to własnie okres @. Ovulacja na wykresie zmieniana kilka razy przez te zmiany temperatur myślę.
III- znowu owulacja później niż w normalnym trybie, znowu wykres dosyć płaski ^--^-- co zaczęło mnie martwić. Bo wykres I wskazywał , ze potrafię mieć temperatury wysokie a reszta niestety tego nie pokazywała. Serduszka znowu nie trafione mało serduszek ( mój m nie daje rady:) Zaczynam czytać i zastanawiam się czy to nie wina małego progesterony który ma podnieść temperature w II fazie cyklu. testy owulacyjne robione. zaczynam zwracać uwage na śluz i wiele więcej zaznaczać na wykresie.
IV- czyli ten który mam teraz- dwie fazy niższych i wyższych temeratur dla mnie dokładnie widoczne. owulka zaznaczona ( pare dni później więc nic już nie mogłam poprawić ale dokładnie w tym dniu w którym odnotowałam w notatkach bulgotanie w jajniku. Faza II rzeczywiście ma temperatury przypominające I wykres , objawów jest tez więcej różnych.
Co to oznacza? Nic poza tym , ze zaczynam wsłuchiwać się w swój organizm bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ze nie powinnam ignorować sygnałów, które on mi przesyła i skrzętnie zapisywac swoje odczucia. Bo potem okazuje się, że potwierdzają one owulację. Ale wtedy jest już za późno zeby zmienić cokolwiek. Wiem też, że wykres niczego nie gwarantuje żeby był najpięknieszy- zaliczyc może równie piekny spadek i tyle. Więc nie chodzi o to, zeby miec wykres ładny ale żeby poznawać swoje ciało i lepiej zaplanowac serduszka. pierwszy raz od października mam wrażenie że owulka na prawdę była i trafione 2 serducha. Wcześniej niestety nie trafione. cały czas się uczę i powtarzam kolejny raz, że musze ufać sobie:)
Ostatnio taki mi numer wywalił jakieś 6 miesięcy temyu jak jego siostra oznajmiła nam , że nie może pić bo jest w ciąży, na co mój spojrzał na mnie i zapytał głupio " A ty kiedy????" Jakby nie wiedział , że to jeszcze sex trzeba uprawiać ( czego mu się raczej nie chce robić Tak mnie tym wkurzył że pamiętam mu to do dziś i zapomnieć nie mogę. odpowiedziałam mu "nigdy". Jakby nie wiedział, ze tyle to już trwa. Normalnie wczoraj mi tak samo podniósł ciśnienie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
@ odeszła w zapomnienie już wczoraj, strasznie była łaskawa dla mnie -jakby jej nie było:) Nie odnotowałam trądziku przed @ ( a zawsze były diody na twarzy...) i bardzo dobrze, bo nie lubię wyglądać jak zombi...
Co ciekawe- mam coraz ładniejszą cerę. Nie wiem czyja to zasługa -biorę kwas foliowy i wiesiołka od tego cyklu) ale cera zdecydowanie lepsza, wygładzona, bez wyprysków (prawie!) . To dla mnie duża niespodzianka bo zawsze miałam problemową cerę a tu taki psikus. Nigdy wcześniej nie brałam żadnych tabletek ( nawet leków przepisanych przez lekarza nie brałam nigdy do końca, jestem- antytabletkowa)więc obstawiam dobroczynne działanie kwasu foliowego-jeśli to w ogóle możliwe.
Z innych spraw: mój M. jest na diecie a ja razem z nim ( nie potrzebuję ale on tak). Oto sytuacja:
Ma ponad 190 cm wzrostu, ważył 113 kg. Jest po : operacji kręgosłupa, po operacji stawu skokowego. Ruchu :0 (typowy leniwiec komputerowy), praca: jeżdżąco-siedząca, alkohol- lubi, palic-popala (udaje, że nie widzę) , tyje na zawałanie , chrapie ale gwoździem do trumny był dla mnie jego problem z wzwodem- w dni płodne oczywiście....
Myslałam, że szlag mnie jasny trafi, wpadłam w rozpacz bo jescze tego problemu nie przerabiałam....
Więc DIETA konieczna i ZMIANA STYLU ŻYCIA!
Ale nie myślcie sobie , że go głodze czy coś. Wprowadziłam po prostu ogromne ilości warzyw , śniadania do pracy ma w pudełkach przygotowane, i codziennie owoc. Do tego-wszelkiego rodzaju kasze. Musze sie pochwalić, że nie miałam oleju w ręku od trzech tygodni. Da się??? Da. Zasada jest taka- ma nie być głodny, może dużo jeść ale warzyw i kaszy i chudego mięsa:)
Stan na dziś: po 3 tygodniach: 5 kg mniej. Bez wysiłku i głodzenia:)
Do tego mój M. poszedł wczoraj na BASEN !!!!!!!!!!!! Oczywiście nie tak sam z siebie....)) Obiecałam mu wieczorem, że jak bedzie chodził to ja też będę robić to- co ona bardzo lubi:))))))) Musi miec chłop motywację)))On poszedł a ja słowa dotrzymałam:)
Co ciekawe ja na tej diecie nie schudłam nic a nic a jemy to samo przecież. Może to dlatego że ja już nie mam z czego chudnąć a może dlatego , że mi takie jedzenie po prostu służy ( ważę 53 kg). bomba witaminowa, która codziennie nam funduje może ma także na mnie dobry wpływ??Mój wykres tez wygląda coraz lepiej, cera super, może to wszystko razem połączone poprawi i moje notowania? Przeciez to wszystko co teraz jemy to wypisz wymaluj porady ovu co do diety przy staraniach:))))))))))))
I tego mam zamiar się trzymać ! Nie popuszce mu tej diety!
Na nowy cykl mam wiesiołka o którym wspomniałam. Dużo czytałam o wszelkich ziołowych preparatach i wybrałam wiesiołka bo wydaje mi sie najmniej inwazyjny w moj cykl. Donga odrzuciłam bo ma regulowac @ a ja mam przeciez uregulowaną. Owulacja chyba jest. Więc na razie tylko wiesiołek i kwas. Dla mojego żeń szeń. Dla zabawy żel conseive.
Co ciekawe , mój po 4 dniach brania żen szenia twierdzi że ciągle mu " staje". hahahahahahahahahah jak on uwielbia tabletki i wierzy, że to pomaga na wszystko!!!!!! I bardzo dobrze! Niech sobie wierzy w co chce byle sprzęt nie zawodził
I tym optymistycznym akcentem kończe mój wpis majac jak zwykle skromną nadzieję, że to mój ostatni cykl z mierzeniem tempki. Czy tak będzie? Nie wiem , przeczuć nie mam żadnych, nigdy mi się nawet ciąża nie śniła, gromu z jasnego nieba też nie ma.
Wczoraj mówie do mojego:
- w życiu nie jadłam tylu tabletek!
On:
- a ja tylu warzyw!
)))teraz czuję, ze staramy się razem:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2015, 10:07
Wczoraj mu powiedziałam, że gówno mnie to obchodzi, ale ma mi zrobić dziecko! Moge być kurą domową ale dopiero z dzieckiem. Tak więc nakresliłam już mniej więcej co nalezy do jego obowiązków i mnie nie interesuje czy da rade czy nie. Jak nie- to moja złośc bedzie wielka. A on nie lubi jak się złoszcze....
Stwierdził, że kategoryczna jestem bardzo a ja powiedziałam, ze inaczej sie z nim nie da. Ma ogólnie olewczy, luzacki stosunek do wszystkiego w stylu " nic się nie martw bedzie dobrze" . Ale ja wierze w działanie a nie gadanie.
Ide mu tymczasem szykować wypasiony dietetyczny obiadek. Już nie chrapie. dieta działa.
Oto jak działa żeń-szeń:
Noc- obmacywanie mnie po tyłku i próba ściągnięcia majtek. Po upewnieniu się: ROBI TO PRZEZ SEN. Śpi kurna jak zabity a obmacuje ile wlezie. Kiedys dawno dawno temu tez tak robił czyli dobre objawy wróciły:)
Dzień: telefon rano: " dzisiaj Cię musze bzyknąć bo cały czas mi stoi"
No kurde normalnie nie wierzę. Niech mnie ktoś uszczypnie!Albo męza mi podmienili:)
W końcu bedę miała : zboczonego męża JEEEEEEEEEEEEEEEE
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia 2015, 12:18
Dzisiaj owu zaznaczył mi owulację, temperatury wysokie-tyle, że ja mam późną owulację przecież!!!!! 15/17/19 dzień cyklu nawet a tu co 10 dnia cyklu???????? Nawet testów owu nie zdążyłam zrobić bo i po co????
Imprezowałam z mężem w weekend, były piekne SPONTANICZNE serduszka-oboje mieliśmy ochotę jak nigdy!!!!Sluzu nie odnotowałam żadnego jedynie czasami czułam jakby woda ze mnie leciała a teraz pytam męża jaka byłam w środku a on mówi: "mokra jak psia mać".)))))))))
Czy mój organizm robi sobie żarty ze mnie????
Chyba tak!
nawet żelu nie zdążyłam użyć...
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lutego 2015, 09:07
Zakonczenie tamtego cyklu bylo okropne. Nie dosc, ze pozwolilam sobie uwierzyc ze to moze byc to, to spadek na ziemie byl dosc bolesny... Walentynki mialy wygladac inaczej. Glupia jestem i tyle. Maz tez sie nakrecil pezez te moje cycki bo nigdy takie nie byly. Obiecalam mu ze zrobie test mimo spadajacej tempki. I zrobilam. Blad.Blad.Blad.
A po tym tescie to juz mnie szlak jasny trafil! Humor do bani, oberwalo sie mojemu bratu bo mnie zdenerwowal( oczywiscie przesadzilam i jestem jescze bardziej zla na siebie) ale hitem dnia bylo plamienie. .. Od razu twarz wysypana,spuchlam jak balon a cycki sie zmniejszyly. KU...A !!!!!! To juz wlasny organizm robi mnie w takiego balona???????
A no i ciekawe kiedy w takim razie zjawi sie owulka i @. Wszystko sie zawalilo. Jak juz myslalam, ze znam mniej wiecej swoje cykle to oczywiscie musze zaczynac od 0.
Jestem wsciekla , zrezygnowana a wiary we mnie za grosz.
Nie mam ochoty czytac pamietnikow, wchodzic na wykresy itp bo uwazam, ze to wszystko jest do dupy. I tak zadna z nas nie wie, kiedy i dlaczego dojdzie do zaplodnienia!'!!!! Leki, lekarze, monitoringi, zabiegi i co????? I nic!
TO LOTERIA
Spontan??? Jaki spontan toz to bzdura. Mialam spontan i spontanicznie postanowilam sie zabawic w Walentynki. I to na maksa. I nie zamierzam zyc tak """ bo moze jestem w ciazy"""". Mam to w dupie.
Ten wiesiolek chyba tak namieszal. Ale wiecie co??? Mam zajebiste wlosy po nim. A ze mam dlugie to bede go dalej brac bo wlosy dla mnie wazne sa....
Oczywiscie juz nie biore tak skrupulatnie jak ostatnio bo mi sie nie chce. Kwasu foliowego to 2 dni nie bralam. Tez mi sie nie chce.
A dzis???? Dzis to sie bzykne z mezem spintanicznie bo mi sie po prosru CHCE.
Przeprowadzilam wlasnie z mezem rozmowe ( telefonicznie:).
Mowie mu, ze czuje sie jak wydmuszka. Ze mam dosc. Ze tyle zachodu i nic. Wiecie co powiedzial:
" Teraz bedziesz tylko mierzyc temperature i bedziemy sie bzykac"
Ma chlop racje!
Moze nam brak takiego myslenia bardziej meskiego??? Takiego prostego , bez rozwazania kazdego aspektu, bez tego myslenia w kolo o tym samym???
Wiem. To jest taki zew natury. Ta chec posiadania dziecka. Nie da sie tego zastapic. A my sie czujemy tak jak facet, ktoremu nie staje...( tak wytlumaczylam to mojemu).Jak jakis niepelnowartosciowy produkt...
Wiecie co powiedzial moj M????
Uda sie! Musisz myslec poztywnie ale ja wiem, ze sie uda!
On jest ogromnym optymistą. Zawsze taki byl, nawet jak wszystko nam sie walilo na glowe. On zawsze mowil, ze bedzie wszystko dobrze. Ze sie ulozy.
Wlasnie sobie uswiadomilam jak bardzo go kocham. Jak ja nie mam sily- dostaje ja od niego. On teraz wierzy za nas oboje...
Nie mozemy w calych tych staraniach zapomniec o tym co juz mamy zbudowane. Musimy byc razem silni zeby przejsc to wszystko.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2015, 13:43
Zaczne od tego, ze nie jest to zadna dieta nie czytam co wolno a co nie wolno. Ma byc lekko, pozywnie i zdrowo.
Odrzucilam: chleb bialy, produkty z maki i sama make, oleje, sery, slodycze ( o przekaskacg nie wspomne).
Dodalam: warzywa, kasze wszelkiego rodzaju, owoce( bez wzgledu na kalorycznosc), chude mieso: drob, indyk, poledwica. I oczywiscie ryby.
Zasady:
1. Mozna jesc ile sie chce.
2. Wszystkie warzywa przygotowane na parze( ryby tez)
3. Kasze: gryczana ( zwylka, parzona,biala) ryz: bialy i brazowy, kasza jaglana, kuskus, jeczmienna, platki ryzowe.
4. Ziemniaki: nie sa kaloryczne ale w malych ilosciach
5. Mieso: przygotowane praktycznie bez tluszczu. Wiecie , ze poledwica ma w sobie tyle wody ze nie trzeba nic a nic oleju???))
6. Salatki przygotowane do pracy w pudeleczkach. Ogromne ilosci warzyw lub z owocami.
7.Na talerzu: najwiecej warzyw lub kaszy najmniej miesa lub tego co jest kaloryczne. Wizualnie talerz ma wygladac na bogato:) Nie jakies male porcje tylko duzo warzyw i kasz:)
8. Owoce bez ograniczen
Zupy
Ja jestem maniaczka gotowania zup calkiem naturalnie. Zadnej kostki u mnie nie znajdziecie:) zupa gotowana powoli z duza iloscia warzyw bedzie pyszna. Gwarantuje. Gotuje zupy albo na kurczaku albo na niczym( czasem moj nie jest w stanie poznac )) Z kurczaka sciagamy skore- tam jest najwiecej tluszczu:)
Uzywamy przypraw!!!!! Sa one po to zeby doprawiac a nie po to zeby jedzenie byli mdle i bez wyrazu....
Smietanki nie uzywamy , z reszta zupa naturalna wcale jej nie potrzebuje:)
Owoce morza mozna smialo jesc.
Wierzcie mi na slowo, ze takie jedzenie to bomba witaminowa. Warzywa na parze smakuja oblednie:))) w sklepach jak robie zakupy odkrywam zupelnie inne dzialy niz zwykle. Same przeciez dobrze wiecie co jest kaloryczne a co nie. Zadne kabanoski i inne cuda nie sa light.To samo tyczy sie serow , jogurtow( oprocz naturalnego), sosow z paczki i innych...
Oczywiscie do tego twarog chudy, jajka jak najbardziej podaje bez ograniczen( mimo, ze zoltko jest kaloryczne ale co tam).
A no i jescze jedno: nie ma czegos takiego jak jedzenie poza domem. Niestety trzeba to sobie wybic z glowy. Wiecie ile mala pizza ma kalorii??? Ponad 2000( a to tylki jeden z pisilkow...)))
Efekt: moj schudl 8 kg. Bez wyrzeczen praktycznie. Bez glodowania. A co najwazniejsze twierdzi , ze takie jedzenie mu odpowiada i ze juz przy tym zostaniemy:)))))
Ja chyba nie mam pms tylko na prawde moj M. dziala mi na nerwy...
15h - sprzatam ogrod( z salonu i sypialni mamy wyjscie na trawnik i okna od gory do dolu ) na ktorym moj zrobil sobie smietnik. Nawet choinka tam jescze stoi, pety w doniczkach na kwiaty, pila i takie tam wiecie pierdoly.
No to mysle sobie posprzatam ten burdel bo wiosna i cieplo, okna umyje....
Jak juz zlozylam ten burdel w jedna calosc kazalam mu isc wyrzucic na smietnik..I zaczal:
- a po co Ty to robisz????( bo mi sie nudzi)
- a nie moglas w tygodniu???( nie- ja tez pracuje heloł!!!)
- bym Ci pimogl ale film sciagam na wieczor( idz w xholere bo przeszkadzasz tylko)
16h- myje meble w kuchni ( mam biale) i pucuje podloge( mam ciemna i ciagle widze kurz...)
On: pijesz drina?
Ja:nie
On: slabego zrobie
Ja:nie
On: dlaczego?
Ja: wiesz dlaczego.
On: wszyscy pija i zachodza. Zrobie slabego.
Ja: nie jestem wszyscy.
18h
On(lekko wstawiony)
Co Ty taka dziwna jestes( odpoczywam lezac mna kanapievi ogladajac tv)
Ja: nie jestem
On: jestes. Tak wygladasz!
Ja: bo co bo nie pije tzn ze dziwna jestem?????
On: nie gadam z Toba( i dzieki bogu......)
Przed chwila: podchodzi z talerzem na ktorym przygotowal kolorowe kanapki z jajkiem na miekko salata szczypiorkiem no wiecie o co chodzi.
On: to dla Ciebie. Podobaja Ci sie? ( wie, ze przykladam uwage do podania jedzenia)
Ja: no sliczne !!!!
On: a jakie chcesz kwiatki na dzien kobiet?
Ja: to juz nie potrafisz zony zaskoczyc???
On: no co storczyka juz nie kupie bo masz ich ... i liczy: 1 2 3
Ja: no 7 jestvi nie chce juz.
On: to co mam kupic?
Ja: ŻONKILE!
On: gdzie ja ku..wa znajde Ci zonkile?????
Ja nie wiem czy ja go bardziej kocham czy nienawidze.....))))) pol na pol
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 marca 2015, 11:40
ok 20-21h
Mój zaczyna łazić i szukać sobie wrażeń. No bo przecież nudy. Flacha prawie cała wypita, żona jakaś dziwna jest, kolegi nie ma ( swoją droga pojechał po kumpla ale trafił wlaśnie na moment jak się awanturowali na maksa-ona ma pretensje , ze nic nie robi i nie zajmuje się dzieckiem i ma niestety rację.... więc wrócił sam do domu:)))))
No i tak łazi i przeszkadza aż w końcu wpadł na pomysł, ze musi sobie zapalić. I się zaczyna:
- mamy zapalniczkę jakąś?
ja: nie, tutaj nikt nie pali
łazi szuka , fajkę to nie wiem skąd wytrzasnął, łazi dalej i znalazł w końcu.
Wyszedł na ogród ( który posprzątałam wcześniej, wygrabiłam i oczyściłam z petów). Odpala , odpala ale wiatr wieje, zapalniczka do dupy i odpalić nie może.
No to wrócił i mówi" zapale w łazience ". W łazience mamy mega wiatrak w wentylacji wiec się nie czepiłam bo wiem, że i tak nic nie bedzie czuć a poza tym gadajcie z pijanym ......
No i polazł tam. Ja siedze dalej niby coś ogladam ...
No wrócił, zaczyna jakieś bzdury gadać i tak siedzimy. On coraz głośniej kino domowe bo niby nie słyszy.
22h
słyszę , ze cos tak jakby kapie w łazience( wszystko mamy nowe , mieszkamy pół roku, nie ma prawa nic kapać)
Mówie: idź zobacz do łazienki bo jakieś dziwne kapanie słyszę może wody nie zakręciłeś????
On: sama sobie idź
Ja: Ty tam byłeś ostatni więc idź.
On: siedzi jeszcze dwie minuty no ale w końcu polazł
i Słyszę :ku....waaa!!!!
Lece tam a tam czarno!!!!!!!!!!! Czarno dosłownie dymu pełno i takie drobne czarne opadające pyłki!!!!! Masakra!!!!! Ściany czarne, lustro toaleta no kurwa chlew na maksa!!!!!! A najgorsze to to że ta zapalniczka na umywalce wypaliła dziurę stopiła się cała i spowodowała po prostu pożar! Umywalka się od niej zapaliła szokkkkkkkkkk!!!!
Okna wszędzie otwiera, śmierdzi na maksa, chata cała uwalona bo przeciez łazi po tym pyle więc wszystko wysmarował ale gwoździem do trumny była ta umywalka z wypaloną dziurą ....... jedyne 800 zł. ale wtedy ja to finansowałam swoją pracą to co go to obchodzi.....
No i zaczyna sprzątać ten chlew a że inie potrafi nawet blatu w kuchni wyczyścić bo rozmazuje brud to wiecie jak to wygląda..... Mnie już szlag jasny trafił, poszłam do sypialni i myślę sobie że już przekroczył wszelkie granice swoją głupotą!!!!!!!!!
No i do mnie przyszedł i awantura !!!!! Ze ja się czepiam i w ogóle . Skończyło się na tym, że mu powiedziałam że z pijakami nie gadam to wielka obraza jak ja moge mówić tak do księcia!!!!!
No w każdym razie nie gadam z nim, mam głęboko gdzieś jego, w łazience dalej syf no bo co nie chce się sprzątać......
Nie no brak słów do tego człowieka.
W sumie to mam go na prawdę dość. Z nim się po prostu nie da żyć.
A no i wywaliłam go z sypialni bo z jakiej racji mam wąchac smrody alkoholowe?????? To przylazł o 4 rano oczywiście mnie obudził , zasnąć nie mogłam a skończyło się na tym że ja spałam w salonie, księciuniu w sypialni bo nawet leżeć nie mogę koło niego....
No i temki nie zmierzyłam tak jak trzeba, spać pewnie nie będę mogła z tydzień ale co tam! Ważne, że on szczęsliwy i zadowolony....
Jutro mam wolne i ide sobie zrobić zakupy na poprawe humoru! Wszystkiego sobie odmawiałam przez mieszkanie ale pierdo...e to!
Mi też się coś należy od życia!!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 marca 2015, 12:03
Obiecałam sobie jakoś w styczniu, że teraz nadejdzie czas kiedy ja pomyśle o sobie. I staram się ten plan realizować. Ogólnie starałam sie w tym cyklu psychicznie przygotować " że może się nie udać" i zdaje się udało mi sie to. Fakt, dzisiejsza tempka nie wywołała uśmiechu na mojej twarzy ale też nie wprawiła w stan rozgoryczenia i zniechęcenia. Nie potrzebuje takich emocji, mam dużo innych w życiu zawodowym. Po co sobie jeszcze dokładać????
Obiecałam sobie, że nie będę już testować bez sensu-i to się udało! Nawet mnie nie korciło.
Obiecałam sobie też, że nie będe zaznaczać na wykresie "objawów" i nie zaznaczyłam przez cały cykl kompletnie nic.
Obiecałam sobie , że podejdę do tego z większym spokojem-teraz mi sie to udało.
Nawet nie kupiłam abonamentu ovu, uznałam, ze ten detektor mi do niczego nie potrzebny. Zostałam przy "czystym" wykresie temperatur żeby nic mi oczu nie mydliło i bardziej nie nakręcało ( tak tak moje drogie-to ten detektor jest czynnikiem nakręcającym ....)I mam zamiar się tego trzymać!
Odkryłam także tajemnicę dlaczego się udaje:
Otóż: UDAJE SIĘ TAK PO PROSTU
KAŻDY CYKL MOŻE BYĆ TYM UDANYM
W sumie dobrze, że jest tutaj ten pamietnik. Moge przelać wiele swoich myśli a tak na prawdę nie mam z kim pogadać. Mieszkam wśród rodziny męża, nie mam tutaj nikogo, a szczerze to nie ufam im na tyle żeby cokolwiek powiedzieć.
Jak sie rozpoczęła moja niedziela po podpaleniu:
Mężu wstał o 8 , pojechał po kwiatki-żonkile:)
Poszedł do łazienki sprzątać.
Odkryłam że On się wstydzi tego co zrobił. Mój mąż to z tych, którzy mają manię na punkcie bezpieczeństwa (o ironio:))) Zawsze sprawdza 10 razy czy drzwi zamkniete, pasy dobrze zapięte, wszystko wyłączone itd. Śmiałam się zawsze z niego! A tu mu sie taki numer przytrafił!
Wczoraj ta umywalka została zamalowana takim specjalnym akrylem czy czymś tam. Ja posprzątałam ja od A do Z. Przyjechał mąż z pracy, poszedł do łazienki i przestawił dozownik na mydło w miejscu tego zamalowania ( mimo, że nic już nie widać ). Chciałam powiedzieć, że nie musi tam przestawiać- że już mu wybaczyłam i ze mnie to nie razi (bo zamalowane) ale uznałam, ze to znak że on się na prawdę wstydzi.....
Nic nie powiedziałam.
Pogadam z nim jak nadejdzie dobry moment- o wszystkim o nas itd.
Zrobiłam zdjęcie tego bukietu. Był bardzo duży-rozdzieliłam i część położyłam w łazience:) Nie mam jeszcze wazonów takich pasujących ale co tam. Jeszcze te żonkile nie rozwitły do końca. Są piękne!!!!
I dzisiaj jak na nie patrzę to mam dobry nastrój mimo wszystko.
I w tym optymistycznym nastroju chciałabym zakończyć mój wpis.
Nowy cykl chciałabym zacząć z dobrymi emocjami! Czego i życzę wszystkim Wam tutaj- które zamiast II kresek zobaczyły spadek temperatury!))
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 sierpnia 2015, 10:34
Wczoraj miałam beznadziejny dzień, dzisiaj nie lepszy. W firmie to takie cuda się dzieją że nawet jak się postaram, załatwie, wyszukam, upewnie sto razy że ma coś przyjść-to nie przychodzi!!!!
Nosz kurde czy na prawdę tak ciężko załatwić byle jaką sprawę????
No ciężko. Zawsze pod górę. Musi być.
Na koniec dnia przyszła do mnie pewna klientka, której nie widziałam od tamtego roku. No i patrze : jest z wózkiem. Ale sylwetka identyczna , nic się nie zmieniła.
Więc nie wiem czy mam zagaić rozmowę o dziecku czy o czym ( klientka bardzo miła, uprzejma, zdecydowana, taka kobieta z klasą) i miło się z nią rozmawia.
No to mówię : " o jej a co to za niespodzianka , jak Pani ładnie wygląda "
No i dalej rozmowa o wszystkim i niczym aż w końcu wypaliłam, że fajnie jej z wózkiem i ja tez bym chciała:) Nasze oczy się spotkały-i juz wiedziałam. Nie było łatwo. I ona w moich oczach zobaczyła to co czuję ja.
Powiedziała wprost i od razu: skorzystałam z in vitro. Pięć lat starała się o dziecko i do dziś nie zna przyczyny dlaczego nie. Lekarze, monitoringi, no wiecie same -cała procedura.
Zapytałam jak zareagowała jak zobaczyła dwie kreski na teście: powiedziała, ze łzy jej grochami leciały po policzkach.....
Szczęscia of kors (jakby ktoś nie wiedział)
No prawie ja się rozryczałam na maksa.
Powiedziałam jej, ze ja 7 cykl takiego poważnego starania, że się nie udaje itd.
Ona mi na to: z każdym okresem będzie gorzej.
W każdym razie pogadałysmy jeszcze o in vitro ( nie mam problemu z tą metodą, dla mnie jest to wspaniały cud oparty na wiedzy człowieka, nie słucham żadnych polityków i innych bzdur )
No w kążdym razie przyjechał potem po mnie mąż i mu opowiadam jeszcze pod wpływem całej tej rozmowy (przecież nie musiała mi mówić o tym wszystkim, znamy się tylko z pracy nic wiecej) .
Zero reakcji: siedzi i patrzy coś na tablecie. Jakbym o pogodzie opowiadała. I mówie mu o oczuciach jakie towarzyszyły jej przez te 5 lat. Skoro o moich nie chce słuchać to może do łba mu wpadnie że ja mogę miec takie same jak ktoś???????
Widzę brak zainteresowania z jego strony to skończyłam gadkę . Za chwile słyszę:
"to wyznacz ten dzień i przyjdź do mnie"
Czara goryczy się przelała:
" no a co ja innego robie????? Dzień mam wyznaczyć???? Są DNI PŁODNE! Sama nazwa chyba mówi, że trzeba w trakcie tych dni a nie jednego dnia! Myslisz, że to takie proste sobie dzień wyznaczyć??????"
No i to by było na tyle,
Moje gadanie jednym uchem wpada i drugim wypada a poza tym to co jego to wszystko obchodzi?????????
Przeciez się uda, no nie???? Wyznacze dzień i o! jest!