Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
nie poddaje się - walcze, nie tracąc radości z życia.
O mnie: ja 26 lat - pcos, wzjg
on 37 lat - słabe nasienie, mikrogruczolak przysadki ( opanowany-maleje), morfologia 6%, DFI 32%...
2.01.2020 - urodziła się Ona, nasz mały wielki cud 💕
Czas starania się o dziecko: od marca 2018r. - Klinika niepłodności
Moja historia: Moja historia...? cóż.. zakochana mężatka, pragnąca z mężem mieć dziecko. odkąd zaczeliśmy się starać wszystko zaczęło się walic. choroby pojawiały się jak gromy z nieba...
w sierpniu pierwsza inseminacja - 1 pęcherzyk - nieudana...
aktualnie przerwa do listopada. od litopada kolejne inseminacje.. planujemy dwie ( listopad, grudzień)
a w styczniu, na nowy rok, pierwsze podejscie do in vitro...
Co więcej staram się utzrymywać dietę, dbać o siebie i męża i nie tracić radości z życia przez kolejne niepowodzenia.
27 kwietnia - in vitro (icis- cirotransfer blastocysta 5.1.1)
2.01.2020 - urodziła się Ona, nasz mały wielki cud 💕
Chyba zacznę i ja.. od Początku.. tak jakby od nowa..Chyba jak każda na tej stronie.. Bardzo chciałabym mieć dziecko, niestety coś usilnie mi to utrudnia... a może po prostu nie ułatwia. sama nie wiem.
odetchnęłam, potrzebowałam kilka miesięcy oddechu bez starać by dojść do siebie by znaleść jakiś inny sens życia, by nie zwariować z powodu tego że wraz z mężem nie możemy mieć dziecka... wydawało mi się że "wygrałam życie" kochający mąż który dla mnie zmienił się o 180%, ja zakochana w nim po uszy, praca, mieszkanie brakowało tylko jednej małej istotki.. i tak brakuje jej od 2017roku.
Próbujemy( starając się nie popadać w paranoje)... Moim marzeniem jest zostać w końcu mamą, móc patrzeć jak mój mąż opiekuję się naszym dzieckiem.. Móc powiedzieć że już nic wiecęj do życia nie jest mi potrzebne.
Czekamy.. staram się być cierpliwa, ale to boli.. za każdym razem kiedy słyszę o kolejnej ciąży, albo widzę kolejne znajome z brzuchem, lub z wózkiem..
Wierzę że nam się uda... może to in vitro to będzie to ! to co umożliwi nam mieć to ukochane, wczekiwane, wymodlone dzieciątko...
więc czekam... biore te wszystkie suplementy, popijam ziółka ( jak najlepsze drinki)..
Jestem w stanie tak wiele oddać by ta czątka nas pojawiła się z nami.. By pokój który stoi pusty, stał się pokojem tej małej istotki, która dostanie od nas wsyzstko co najleosze!
Nowy rok... nowe szanse, w grudniu druga iui - nieudana niestety.. chociaż do ostatniego momentu wierzyłąm że to może się udać... ale niestety.. nie tym razem... walczymy dalej, mimo że trochę lżej do tego podchodzę to zaczynam się martwić, że może nigdy się nie uda... Jest to dla mnie na tyle przerażające że nawet wlasnemu mężowi przestałam mówić o strachu który mi towarzyszy jak tylko zacznę o tym myśleć... Czasem zastanawiam się czy on tak w głębi serca nie "obwinia" mnie za to że nie wychodzi.. że może ma do mnie żal, że nie jestem w stanie póki co jak prawdziwa kobieta dać mu dziecka.. to jest takie przytłaczające, tak bolesne..
Aczkolwiek nie poddaje się. Walcze - walczymy dalej!! Co nas nie zabije to nas wzmocni.!!
biorę się za diete, leki, ziółka - biorę się za siebie i zaczynam walczyć. Nowy rok nowe szanse. wierze że ten 2019 będzie dla nas szczęśliwy.
Witaj na różowej stronie. Proszę nie pisz i nie myśl, że tylko prawdziwe kobiety mogą mieć dzieci. Takie samobiczowanie w niczym nie pomaga, poza tym to stwierdzenie jest krzywdzące i totalnie nieprawdziwe.
Wiem, że cierplisz, ale niepłodność nie może Cię definiować. Ciesz się mężem póki jesteście sami, niedługo pewnie to się zmieni. Pijesz inofolik albo miovarian na pcos? Badalaś poziom d3 ?
pije miovarian, biore kwas foliowy, cynk, witamine d3, piję ziołka.. Ogólnie staram się jak mogę.. od stycznia zaczęłam dietę z niskim indeksem glikemicznym... mam nadzieje że ona coś zadziała
no i stało się, wizyta w nowj klinice niepłodności 15 stycznia.. pomału przygotowujemy się do in vitro.. Póki co nie myślę, nie analizuje, czekam. czekam na wizytę. Od Gastroenterologa dostałam zielone światło, stwierdziłą że to najlepszy czas póki choroba w remisji.. ;)a tym czasem ze spokojną głową wyczekuję 15 stycznia.
tak, witamina d w normie... praktycznie dwa lata starań - myślę że to najwyższy czas.. zważajać na wiek męża, oraz moją chorobę.. póki jest w remisji- bo niewiaodmo ile to może jeszcze potrwać...
Ruszyła maszyna... skierowanie na wyniki krwi, genetyka, hormony... w klinice juz w jeden dzien zostawilismy 1800zl..moj M szykuje sie na badania genetyczne i z calym zestawem zdecydujemy co dalej.. czeka nas dluga droga i żmudna praca, no ale co.. zaczynamy batalie..
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2019, 20:23
no i co, wyniki prawie już są... póki co moje wyniki które dostałam (jak to lekarz stwierdził) są ok, za to wyniki mojego M.. pogorszyły się diametralnie.. wcześniej mieliśmy problem z morfologią i DFI ( genetyką) nasienia.. teraz natomiast genetyka nadal zła, morfologia skocyzła z 1% na 6 % za to ilość nasienia, ruchliwość i żywotność spadły poniżej normy... Ja już pomału tracę siłę... nie wiem co robić, co myśleć..
diagnoza u męża? dosyć długa: oligozoospermiaI, asthenozoospermiaII/III, żywotność poniżej normy, fragmentacja powyżej normy...
jestem załamana.. Chociaż nie chce żeby M widział to po mnie.. jest styczeń a mi już brakuje siły...
Dlaczego życie nas tak karci... Naprawdę naszym jedynym marzeniem, jest jedno zdrowe maleństwo, nasze.. to by ktoś powiedział do mnie mamo a do mojego M tato.. czy to naprawdę tak wiele...?
jestem załamana, znowu... kolejny raz... przyszły wyniki.. już te ostatnie z serii za 1500 zł ... mutacja genu mthfr c1298a... co jeszcze, ja się pytam co jeszcze wyjdzie... ktoś usilnie tam na gorze nie chce nam dac tego naszego wymarzonego maleństwa.. tego wyczekanego, tego dzięki któremu nareszcie bylibyśmy pełną szczęśliwą rodziną..
Dlaczego....? dlaczego to wszytsko.
miałam nie płakać. ale nie potrafię, nie potrafię gdy kolejny raz życie rzuca nam kolejną kłodę pod nogi.. boję się robić jakiekolwiek kolejne badania, bo nie wiem co jeszcze wyjdzie... tak bardzo chciałam się przygotować do tego in vitro.. a życie nam to usilnie utrudia.. to przykre i boli tak cholernie.. brak mi już słów.
Kochana ale mthfr mutacje ma co druga Polka. Ona nie przeszkadza w zajściu w ciążę. Oznacza, że nie przyswajasz kwasu foliowego i wit. B12, musisz je brać w wersji metylowanej. Ja biorę np. Homocystex plus. Dodatkowo duże dawki wit. D, min. 4000 j.m.
Nie, ale nie uważam że tutaj tkwi problem. Tak jak pisze, skoro jest olbrzymi procent kobiet z mthfr, to nie przeszkadza on w zajsciu w ciążę. Może przeszkadzac dopiero w ciąży, bo kobieta nie przyswaja należycie kwasu foliowego. Mutacje mthfr bada sie często po poronieniach, bo ma ona związek z nadkrzepliwoscia krwi ( nie wiem jaki, ale w necie jest dużo informacji). Na ovufriend jest mnóstwo dziewczyn z ta mutacja, które urodziły lub sa w ciąży. W dziale Starając się z pomocą medyczna jest osobny temat Mthfr, polecam się zapoznać.
Ale skad, oczywiście że można. Dziewczyny, strasznie dużo osób ma te mutacje. Mnie lekarz powiedzial, że to w ogole wydany pieniądz ja badać, można po prostu od razu sie suplementowac metylami. Na prawdę, radze poczytać o mthfr i nie siać paniki:-)
zrobiłam wymaz, zamówiłam witaminy, zaczełam brać tabletki anty ( na wyciszenie pracy jajników) jesteśmy co raz bliżej... co prawda jeśli wymaz wyjdzie nie prawidłowy to bedzie trzeba wyleczyć bakterie, co też nas opóźni w czasie tak do marca/ kwietnia... no ale cóż widzę w tym i dobre strony, ponieważ będę brała dłuższy czas witaminy, a i na diecie będę dłuższy czas...
zrobię wszytsko co mogę żeby się udało !
Mój M. dostał skierowanie na wyniki badań genetycznych... mutacje, laktoza i celiakia... cały czas czekamy na wyniki dopiero wtedy coś ruszymy, a póki co ja dalej biore anty...
codziennie kłade się spać z marzeniem. Z jednym marzeniem.. My we dwoje i nasze maleństwo, które odmieni nasze życie...
Dużo się u nas pozmieniało, ten tydzień był fatalny, jeśli chodzi o pracę M.. ale chce wierzyć że nic nie dzieje się bez przyczyny, że to jest jakiś znak, krok w dobrym kierunku, kierunku, który zbliża nas do bycia rodzicami... Bo niczego już tak nie pragniemy jak właśnie tego...
Czuję, że jesteśmy w tym we dwoje, obydwoje staramy się tak samo bardzo. Nie wiem skąd we mnie tyle optymizmu, ale wierzę, że nam się to uda!! co więcej wierze w sukces pierwszego podejścia mimo, iż mógłby by to być wielki cud... a jednak wierzę!! wierzymy!! że już nie długo czekają nas niespokojne i nieprzespane noce, wspólne rodzinne, we troje spacery, wspólne wieczory i poranki... To coś czego brakuje nam do szczęścia!!
czuję, że jesteśmy tak blisko....!
kolejne nieszczęście do pary, u męża wszły geny celiaki do tego mutacja mthfr 1298, musieliśmy zrobić homocysteine, jeśli wyniki będą w normie to zaczynamy... jeśli nie to musimy przeczekać... znowu...
a i kupiliśmy piesia.. tak bardzo chcieliśmy, tak bardzo o tym marzyłam i jest i ona moja N. jest z nami 2 tygodnie to niesamowite ile radości może dać taki mały piesio... może ona pozwoli nam trochę zająć myśli, odetchnąć...
Piesio zawsze daje duużo radości i miłości :) zajmiecie się pupilem i może wszystkie troski odejdą na boczny tor i kolejne szczęście będzie z Wami :) tego Wam życzę z całego serca! :)
No i my pierwszy etap mamy za sobą.. We wtorek byla punkcja, pobrali 18 komórek... 8 poddali zaplodnieniu, dzis dostalam informacje od lekarza ze 8 zaplodnilo sie prawidłowo... Czyli czekamy... najdłuższe 5 dób moim życiu. Czyli w niedziele bede wiedziala ile przetrwało do 5 doby.. Wtedy je zamroza i transfer bedzie w kolejnym cyklu, ze wzgledu na to ze w tym cyklu jajniki przez cala stymulacje mam powiększone, zreszta co czuje caly czas... Takze ✊✊🤞🤞🤞🤞
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 kwietnia 2019, 11:57
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
A co z nasieniem nie tak? I jaki zestaw suplementów macie?
słaba morfologia... fertilmen, orzechy brazylijskie, maca do tego ziółka na płodność.
przy inseminacji nasienie podobno bylo całkiem ok.