3....2.....1....START!
Tsh 1,29
Estradiol 50,4
Progesteron 0,66 trochę wysoki
Prolaktyna 282,5
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2020, 11:22
Jajniki śpią, endometrium 8mm
Estradiol 250,9
Progesteron 0,106
Koszt:
Dojazd 300 zł,
Badania 500 zl
Wizyta 250 zl
Apteka 220 zl
Aktualnie: heparyna, acard, estrofem 3x1, wit b, d, metylofolian, euthyroks 25
Kolejna wizyta. Podglądu nie było. Był wlew z acofilu.
Dołożyłam luteine 3x2.
Badania 180 zl
Wizyta 250
Paliwo 160
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2020, 13:01
O dziwo poszedł gładko. Przy mojej wąskiej szyjce Pani doktor była nastawiona na trudności, a tu rachu ciachu i była w środku.
4h po transferze dostałam okropnych boli brzucha, wykręcalo mi flaki... Myślałam, że zemdleje. Żadna nospa, magnez, nic nie chciało pomoc... Skurcze i ból... I tak przez godzinę.
Później dostałam biegunki. Spędziłam na kiblu godzinę. Przeszło i już był spokój.
Nie wiem co to było. Oczywiście wiem, że nie da się wydalić w ten sposób zarodka ale te skurcze... Tego się boję...
Miałam wcześniej tylko jeden transfer i nie miałam takich rewelacji. Pani doktor też nic nie mówiła, że mam problem ze skurczami.
Oby mój zarodeczek to przetrwał... Oby żył i że mną został...
Mówiłam, że nigdy tego gówna nie wezmę bo mi zdrowia szkoda, a właśnie byłam się kłuć... Ach... Jak to się perspektywa zmienia gdy trzeba brnąć dalej i dalej, nawet w rzeczy na które człowiek się wcześniej nie pisał.
Naczytałam się o nieprzyjemnych skutkach ubocznych, które występują często więc zastrzyk przyjęłam wieczorem licząc, że prześpię najgorsze. Strzykawka wygląda dziwnie, igła jest cienka i ostra 💉 lek trzeba trzymać w lodówce ale warto wyciągnąć chwilę przed podaniem żeby nabrał temperatury pokojowej. Samo wkłucie bezbolesne. Po wstrzyknięcia całej dawki strzykawka ma system chowania igły, bajer 😁 ale fajny 😁😁 kilka minut po podaniu lekkie zaczerwienienie.
Natomiast jest całkiem spoko.
Podsumowując heparyna jest dużo gorszą, a cetrotide uczula dużo bardziej.
Trochę strachu było bo byłam sama ale zasnęłam i najgorsze przespałam.
Rano wstalam jak na mega kacu. Jakbym wypiła litra wódki i spaliła do tego 3 paczki fajek.
Teraz jest już lepiej... Wciąż czuję się tak trochę nieswojo... Ale jest lepiej.
Za to ta nieszczesna heparyna... Trafiłam na jakieś naczynko i wyszedł mi krwiak czarno-fioletowy wielkości dłoni... Cały brzuch w sincu... Nie wiem gdzie mam się kłuć tym cholerstwem. Jutro spróbuję w sadełko na boczku.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lipca 2020, 14:20
Nasikałam na test, biały jak śnieg... Marzenia prysły jak banka mydlana 😢
Cieszę się bo to nie 0. To nie kończy moich marzeń... Ale wynik jest niski... Wiemy, że 95% takich wyników to biochemy więc pomimo wielkiej radości i nadziei nie pozostaje mi nic innego jak czekać dalej.
Proszę nie gratulujcie bo jeszcze nie ma czego ale myślcie o mnie dzisiaj ciepło i trzymajcie kciuki dalej.
Nie poddaje się! Dzgam się acofilem z przyjemnością i sercem błagam mojego leniuszka żeby ruszył z kopyta!
Najpierw zadzwoniłam do męża, ucieszyłam się jak szalona a teraz? Teraz chce mi się płakać... Taki wynik to jednak chyba nic dobrego... Pamiętam jak bardzo boli spadający wynik... Pamiętam tą niepewność i ten ogromny strach... Boję się... Jestem przerażona, a w tym wszystkim przepełniona nadzieją!
Nie spadła!
Mam taki mętlik w głowie, że zaraz zwariuję z radości i niepewności.
Wiem, że to wciąż mało... Nie przestaje o tym myśleć, że to może być wciąż c. biochemiczna... Radość miesza się z największym stresem jaki doznałam w ostatnim czasie. Boję się, że to wciąż za mało żeby mogło się dobrze skończyć ale nadzieja jest.
Myślcie o mnie wciąż ciepło dziewczyny 😘 oby zdarzył się cud! Powtórka w piątek.
13 dpt Beta 84 ale to było rano zanim zaczęłam plamić...
A z godziny na godzinę jest coraz gorzej... Boze dopomóż! Nie wiem co mogę zrobić... Jak to uratować....
Wczoraj robiłam ogórki, zakręcałam sloiki, musiałam w to włożyć trochę siły. Oczywiście mam wyrzuty sumienia, że to moja wina... Serce mi pęka.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 sierpnia 2020, 14:29
Tylko morfologia... Leukocyty prawie 65 tys! Bardzo złe pozostałe parametry...
https://zapodaj.net/c94309a230c2d.jpg.html
Jest leukocytoza ale to efekt acofilu. On zostaje jak jest. Powtórka w środę i zobaczymy. Zmniejszymy dopiero jeśli będzie zarodek.
Takie zalecenia od doktor 🙂
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia 2020, 19:00
Jak robię badanie to czekam na wynik w takich nerwach, że nie mogę wytrzymać. Jak nie robię to martwię się, że nie zrobiłam i nic nie wiem.
Beta rośnie... Ale zwolniła. Przyrost 80 %.
Nie dość, że jestem z wynikiem mocno spóźniona to jeszcze zwolniło... A miało "później" odbić. Tylko to "później" do tej pory nie nadeszło. Tak bardzo chciałam, żeby wynik był na tyle wysoki żebym mogła przestać się zamartwiać... Żebym mogła powiedzieć: jest dobrze.
A tu wciąż tylko strach... Dzisiaj 23 dpt beta 4000.
Niby wiem, że może zwolnić ale u mnie jest zwolniona od samego początku... Miała przyspieszyć... A zwalnia jeszcze bardziej...
Nie wiem jaki będzie finał tej historii ale obawiam się, że jeśli coś pójdzie nie tak to się nie pozbieram.
Nie mogę jej stracić, mojej fasolki... Tak bardzo już ją kocham...
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2020, 19:10
Rano wstałam szczęśliwa, przegląd majtek i radość... Jest lepiej. Plamienia lekutkie i brązowe.
Na czczo tak jak stałam wybrałam się na badania, które doktor zleciła na jutrzejszą wizytę. Glukoza, morfologia, mocz.
Wyszłam z laboratorium i chlusnela krew! Miałam wkładkę a leciało po nogach.
Prosto na szpital.
Bardzo boli mnie brzuch i kręgosłup, jak przy mocnym okresie.
Umieram że strachu, ryczę... Cała się trzęsę.
Nie mam że sobą nic ani nikogo, leków... Nic... Czekam
Leżę na oddziale.
Maluch żyje, jest mały i pęcherzyk jak to stwierdziła lekarka... niepewny. Ale żyje! O tydzień spóźniony co do terminu OM ale już czytałam, że potrafią później nadgonić.
Teraz nie da się nic zrobić. Położyli mnie i kazali leżeć. Lekarka powiedziała wprost, że najprawdopodobniej to początek poronienia. Nie dostałam żadnych leków ani nie zrobili mi badań. Widzę, że tu nikt nic nie kuma.
Pytam o badanie progesteronu. Lekarka mówi że przecież biorę dużo. To ja jej mówię, że jestem na cyklu sztucznym ivf więc nie wytwarzam swojego dlatego mam dużo. To widzę, że w ogóle nie zrozumiała co do niej powiedziałam.
Mąż dopiero niedawno przywiózł mi leki.
Za nic zdały się tłumaczenia, że potrzebuję leków bo byłam na czczo rano na badaniach, a jak z nich wyszłam to prosto szpital i nic nie mam. A potrzebuje estrofemu i progesteronu na już.
Dopiero teraz dostałam 2 tabl proga. Estrofemu nie mają. Pozostałych leków tez nie mają,nawe acardu. Bardzo boli mnie brzuch, a nie dali mi nawet nospy. No tragedia normalnie.
Dobrze, że mąż przywiózł ale że jest zakaz wejść to torbę musiał zostawić na dole. Poinformował, że to pilne bo w środku są leki które muszą być w lodówce. Torba szła do mnie godzinę.
Jestem tu sama jak palec, nikt nie zajrzał tu od rana. Boję się tak cholernie...
Krwiaka nie było widać. Nie wiadomo skąd to krwawienie i to tak obfite. Na usg widać coś tuż pod zarodkiem, polip? Wtedy wspomniałam, że miałam histero i mam tam jakąś narośl, która może być widoczna na usg (tak mówiła moja doktor) no to teraz uznali, że to może być to.
Nie ma pomocy... Nie wiem co jeszcze mogę zrobić żeby uratować moje dziecko.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 stycznia 2021, 22:12
Nie było ani żadnych badań ani usg bo "nie można za często".
Tak więc muszę czekać do jutra... A dzisiaj pozostały mi modlitwy, choć nie jestem pierwszorzędną katoliczka to zaczęłam się modlić. Błagam o cud.
Wciąż krwawie... Nie wiem czy bardziej czy mniej. Zmieniam podpaski i jakoś nie jestem w stanie tego określić. Staram się być dobrej myśli... Dzisiaj po prostu mam wrażenie, że lepiej się czuje. Te skurcze sa chyba mniejsze niż wczoraj. Wierzę w mojego malucha. Ja się staram i on się stara.
Myślę, że to jednak dziewczynka. Tylko kobiety są takie silne ❤️ wierzę, że jutro zobaczymy się przez usg i zamruga do mnie piękne serduszko.
Błagam o cud 🙏
Popłakałam się jak szalona... Łzy ciekły strumieniami. Ale to łzy szczęścia.
Nic nie wiem... Czy wymiar jest dobry, czy pęcherzyk ładny. Nic... Ale wiem najważniejsze!
Żyje!
Dzisiaj najprawdopodobniej wychodzę. Mam nakaz leżenia plackiem.
Może to schodzi to co musi zejść? Jest czarne czyli stare. To mnie lekko trzyma na powierzchni... Bo w środku czuję, że tonę.
Cały czas się zastanawiam czy moje dziecko jeszcze żyje...
Miałam zrobić jeszcze tsh ale zapomniałam się i zjadłam euthyroks, no trudno zrobię za tydzień. Kusił mnie jeszcze progesteron ale wyniki za 3 dni więc nie wkem czy się nie pokuszę i zrobię jutro w klinice. Zobaczymy czy zajedziemy wczensiej bez korków i będzie czas przed wizytą.
Oczywiście panicznie boję się iść laboratorium. Tydzień temu jak z niego wyszłam to dostałam krwotoku. Masakra jak człowiek zaczyna świrować...
Wczoraj wieczorem znowu zobaczyłam trochę różowego i cholernie się boję.
Edit.
Morfologia piękna jak nigdy, leukocyty tylko 12 tys... Jakimś cudem 5 dni temu miałam 63 tys.
Oczywiście za dużo źle, a za mało to się martwię, że acofil nie działa 🤦♀️
Glukoza 98, tydzień temu też 98. To chyba za dużo. Tym razem pilnowałam się żeby cały dzień nie jesc nic słodkiego i zjeść lekka kolacje do 18.
Ciekawe co na to doktor. Mam nadzieję, że pomoże.
Oboje moich rodziców mają cukrzycę więc jestem niejako obciążona...
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 sierpnia 2020, 13:23
Wciąż mamy opóźnienie i to o tydzień.
Lani doktor kazała się jeszcze tym nie martwić. Jest szansa, że dziecko nadrobi jeśli będzie miało miejsce...
Bo oczywiście jest krwiak i od góry uciska pęcherzyk, który spłaszczył się na naleśnik co oczywiście jest bardzo źle dla ciąży.
Zarodek nie ma miejsca na rozwój.
Nic zrobić nie mogę. Czekać.
Pani doktor kazała trochę się ruszać, że może krwiak się opóźni.
Poza tym mam powoli schodzić z estrofemu. Reszta bez zmian.
https://naforum.zapodaj.net/0a357eb493f0.jpg.html
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2020, 17:46
Jednak jeżdżę do kliniki 300 km i jest to trasa która zawsze przysparza mnie o szybsze bicie serca. Cieszę się, że udało się kupić używany o połowę taniej, a sprzedawca wysłał paczkę ekspresowo 🙂
Będę się czuła bezpieczniej 🙂 jeszcze chwila do wizyty.
Poza tym wyniki krwi.
Tsh i ft4 są ok więc wizyta u endo może jeszcze chwilę poczekać.
Morfologia tuż przed zastrzykiem suoer. Leukocyty tylko 13 tys, a pozostałe parametry w normie lub lekucieńkie odchyly.
Glukoza... Dwa ostatnie wyniki były raczej kiepskie. Nie dość, że pilnowałam się żeby nie zrec cukru a ostatni posiłek do 18 i lekki. Dwa razy miałam wynik 98. Lekarka kazała dalej powtórzyć bo acofil może podwyższać wynik.
Niestety jestem też obciążona cukrzyca po obu rodzicach więc mogłam się też spodziewać że wyniki polecą na łeb na szyję.
Ale 3 wynik... Cud! Nie dość, że wieczór przed badania zeżarłam kukurydzę z wody, słodziutką, mniam to jeszcze zapomniałam się i o 21 zjadłam ciastko.
Wynik 80! Czyli cukier obniża cukier? A może nie warto wstrzymywać się od jedzenia wieczorem?
Zobaczymy jak będzie dalej ale myślę, że dobrze. Przynajmniej teraz odsunęłam w czasie picie tej paskudnej glukozy.
Dzisiaj upiekłam słodkie ciasto, mleczna kanapka, ale ulep... Masakra. Kawałek zjadłam i niby pycha ale następnym razem proporcje cukru zmieniam o połowę.
Byłam u dermatologa z wysypem łuszczycy na głowie. Mocniejsze leki dopiero doraźnie od 2 trymestru więc zostaje tak jak jest czyli leczenie maściami z ziołami.
Dermatolog leczyła mnie dzisiaj z 4 metrów. Chyba ma dobre oko, że z takiej odległości widziała moje zmiany. Na głowie 🤦♀️
Powodzenia! 🍀🍀🍀
Crio? ✊✊✊🍀🍀🍀
Kciuki zaciśnięte!
Powodzenia
Ewuś zaglądam, czytam i nieustannie trzymam kciuki. :*
Ewuś zaglądam, czytam i nieustannie trzymam kciuki. :*