Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania O Jezu, zawierzam się Tobie, Ty się tym zajmij!!!
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

25 kwietnia 2017, 11:17

23 dc

Dziś jakoś humoru nie mam. W pracy mi się siedzieć nie chce.
Obudził mnie w nocy kot (gdzieś o 3 i nie mogłam zasnąć) Ostatnio za dużo myślę, za dużo się dzieje i nie mogę wszystkiego ogarnąć. Za dużo na głowę biorę, a przez to jestem spięta.
Mam ułożony plan i tego się powinnam trzymać. A ja jestem taka że wszystko na raz bym chciała robić.
Tak jestem niecierpliwa i to bardzo. Ale próbuję sobie przetłumaczyć że muszę być cierpliwa bo pośpiech nie jest dobry.

Do tego wstałam rano z bolącym zębem jakaś mała ropa. Wycisłam i przypaliłam to coś. Ale już lepiej.
Do tego strasznie mi zimno. Organizm szaleje.

PMS w tym cyklu nie mam jak fajnie, ale za to czuję się już jak przed @@@.
W sumie w sobotę mnie odwiedzi, bo już tak dawno się nie widzieliśmy.

Jak ja nie lubię jak ludzie piszą jakiś śliczny wykres piękna tempka, jak się czuje że i tak wielka dupcia wyjdzie.
Nie robię sobie planów, mam dość wmawiania sobie że tak mam super wykres jestem w ciąży. A za 1-2 dni spadek tempki widoczny. I mega rozczarowanie.
Ja jestem pewna jednego za rogiem ciocia i nic i nikt tego nie zmieni
Nie wierzę, w cuda, bo ich tak naprawdę mało jest.
Cud się stał w moim życiu jednie z moim kotem, ale to kiedyś napiszę.

Muszę przestać się nad sobą użalać, bo to nic nie da. Jak ja mam dość wszystkiego, tych problemów. Jak wyjdę z jednego to zaraz kolejny. Rozpoczynając 2017 rok miałam nadzieję że będzie lepiej, a tu jednak nie. Wiele rzeczy dzieje się bez mojego udziału, i nie mam na to wpływu. Jedynie pozostaje usiąść i płakać.

26 kwietnia 2017, 13:11

24 DC

Wczoraj dopiero po 4 dniach nieobecności zobaczyłam męża.
Przyjechał inny niż zazwyczaj zmieniony.
Więc wzięłam go na rozmowę. Stwierdził że nie mógł zasnąć minionej nocy. Stwierdził że za mało czasu mi poświęca. Że za mało się stara aby mieć dziecko. Że wszystko zostawił na mojej głowie.
Użalał się ze swojego problemu moczowego. Powiedziałam że jak tylko zrobimy wszystkie badania jedziemy do Poznania do lekarza, nie zostawimy problemu.
Najwyżej na czas leczenia przerwiemy starania na kilka miesięcy trudno.
Nie wiadomo jaka będzie diagnoza co lekarz zaleci.
Po praz pierwszy widziałam u niego łzy.
Przyznał że bardzo pragnie dziecka, a to marzenie jest nieosiągalne. Stwierdził że mnie zostawi aby poszukałam innego faceta który mi da dziecko. Miał chwile załamania.
Powiedział że zrobi wszystko aby dziecko było, a jeśli nie to będzie wiedział że zrobił wszystko w tym temacie.

Nawet rozmawialiśmy o IUI in virto czy adopcji, wszystkie tematy przerobiliśmy.
Ja na adopcję bym się nie zgodziła, nie pokochałabym dziecka tak jak powinnam.
Na in vitro mnie nie stać. Jedynie do IUI bym podeszła jakby już była taka potrzeba.

Po raz pierwszy mąż mi się zwierzył ze wszystkiego. I wiecie co płakaliśmy razem. Nigdy tak nie było. Pewnie wszystko dusił, pewnie cierpiał tymi niepowodzeniami jak ja.

A teraz akurat komplikacje z jego strony. On obawia się morfo 0% ja też tego.
Nie umiem się nastawić na dobre wyniki, nie potrafię po prostu.

Postanowiliśmy zaryzykować w kolejnym cyklu i zacznę brać Latrazol. Najwyżej jak złe wyniki nasienia będą to 3 podejścia z lekami nie będzie. Odłożę wtedy leczenie na niewiadomy czas. Nie będę obwiniać męża za chorobę, bo to samo mnie mogło spotkać.
Nie będę już egoistką, koniec z tym.
Myślę ze teraz to będzie nauka życia, przetrwania, cierpliwości dla mnie dla niego i dla całego związku.

Dziś chcę zakupić obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, bo u mnie ma być w Parafii obraz. A już obrazy sprzedają. Bo kto wie czy faktycznie pojadę do Częstochowy czy nie.
Taka myśl mnie wczoraj naszła aby kupić obraz. I tak zrobię.



28 kwietnia 2017, 10:18

26 DC

Test negatywny. tego się spodziewałam. Nie czułam się na ciążę. A wykresy to wykresy gin mi na nie uwagi nie kazał zwracać. Dzięki temu stałam się odporna. Już mnie wykresy i inne rzeczy mnie nie obchodzą.
Jutro jedziemy badać nasienie jak i zrobić posiewy infekcyjne ehhh okropnie się boję.

Dziś jest dla mnie szczególny dzień. Dziś moje kochana maleństwo kocurek kończy 3 latka.

Ogólnie do zwierząt ma wielkiego pecha.
1 Lucky zginął mi kiedy miał roczek. Bardzo się z nim zżyłam gdyż matka go porzuciła kiedy miał 2 tygodnie. Sama go wychowywałam. Sama dawałam mu jeść i opiekowałam się nim. Strasznie przeżyłam jego stratę.
2 Rysio. Dostałam go kiedy miał 4 miesiące był fantastycznym i kochanym kotem, lecz miał koci katar. Leczyłam go i to pomagała. Wszystko było piękne aż któregoś dnia sąsiad oznajmił że kocio leży zabity. To była katastrofa dla mnie długo się po nim zbierałam. 3 miechy byłam w depresji, zabrakło członka mojej rodziny.
3 Maciulek
dostałam go raczej on wybrał mnie majac 7 tygodni. Poszłam szukać nowego kocia, a maluch do mnie podszedł a kiedy chciałam iść, bo mi się nie podobał wskoczył do buta i nie chciał iść. Stwierdziłam że on wybrał mnie więc go wezmę.
Kotek był niewychodzący połączenia kotka syjamskiego z europejskim. Od maleńkiego był niedobry strasznie gryzł czasem chciałam go oddać lub wyrzucić. Ale tak czy siak serducho mi podbił.
Kiedy miał ponad rok zachorowałam poważnie. Umierał mi na rękach gdyby nie dobra Pani doktor umarłby. Dostał zastrzyki kroplówki . kiedy wykręcało mu nóżki chciałam go uśpić- lekarz nie pozwolił kazać kilak dni poczekać.
Diagnoza - woda w płucach, wada wrodzona serca.
Leki kroplówki pomogły, ale dokturka powiedziała że w każdej chwili ataki mogą być. Malec miał 2 ataki po których dostał leki na stałe.
Dziś kocie kończy 3 lata a w sierpniu minie 2 lata od tej choroby.
Nie wiem ile pożyje, ale każdy dzień z nim jest cudowny. Tak mi serdusio podbił. Mimo jego kapryśnego charakteru. On jest bardzo za mną. Kiedy ide do pracy płacze i misia wynosi. A kiedy wracam czuje ze idę i czeka na mnie.
Dokturka sama stwierdziła że mam pecha do zwierząt.

Ale ja się cieszę że moje kocie mimo chorego serca tyle przeżyło. A już mi umierał pamiętam do dziś jak walczyłam o jego życie tydzień czasu. To prawdziwy cud.
To jedyny cud w moim życiu.



30 kwietnia 2017, 14:39

28 DC

Kolejny długi cykl. Nie myślałam, że cykl się wydłuży. Z jednej strony się cieszę że @@@ przyjdzie później, o 2 dni. Zawsze to szansa że może trafie na urlopie w lipcu na dni płodne, a bardzo bym chciała je wtedy mieć. Jeszcze 2 cykle czekają mnie prze urlopem i z każdego 2 dni opóźnienia czyli +4 dni i byłabym mega szczęśliwa :)

dziś niemiłosiernie mnie boli brzuch, zaczynają się lekkie plamienia czyli na 100% @@@ będzie jutro.

Jeszcze kilka miesięcy temu planowałam w ten weekend jechać do Częstochowy pomodlić się złożyć intencje o dar potomstwa.
Musiałam przesunąć wyjazd ze względu na brzydka pogodę jak i dolegliwości moczowe męża aby zrobić wszystkie badania posiewowo bakteryjne aby znaleźć przyczynę choroby.

I Stalo się coś niesamowitego. Matka Boska Częstochowska (jej kopia) Nawiedziła moją parafię w piątek/sobota. Z mężem złożyliśmy swoje intencje, kupiłam obrazki Matki Boskiej, bo brakowało w pokoju tego ślicznego obrazka. Do tego pozbyłam się klątwy nocnika.
We wrześniu ciotka dała mi nocnik po swoich wnuku używany z 2 razy, stwierdziła ze mi się przyda. Ja go wzięłam, a potem po kilku nieudanych próbach stwierdziłam, z eten nocnik mi pecha przynosi. Wystawiłam go na sprzedaż, że oddam go za darmo. Pewien pan wziął go ode mnie ale nie chciał za darmo, wrzucił mi do kieszeni 2 złotówki. Trzymałam te pieniążki w szufladzie stwierdziłam, że jak będziemy w Częstochowie podarujemy je Matce Boskiej.
I zrozumiałam żeby pozbyć sie tej klątwy należy oddać te monety. Daliśmy je na tacę przeznaczoną tym księżą którzy jeżdżą z kopią obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.

Właśnie wtedy właśnie wczoraj poczułam ulgę, jakby ta cała klątwa ze mne zeszła.
A maż mnie wyzywał po co brałas ten przeklęty nocnik, to on pewnie to zrobił, że nie ma dziecka z nami. Może to jest prawda. Moze nie powinno się kupować lub brać rzeczy za wczasu bo to pecha przynosi.
W mojej dalekiej rodzicie. Para po ślubie wyszykowała pokoik dla dziecka, kupili wszystko mebelki ubranka zabawki. I nigdy dzieciątka się nie doczekali. Rodzina mówiła, że gdyby nie kupili może dziecko by z nimi było.
Moja sis też podobnie miała kupiła na początku ciąży mała wyprawkę dla dziecka i co się okazało szybko poroniła. Potem oddała te rzeczy biednej rodzinie. Potem już kupiła wyprawkę raczej jej maż z mamą kiedy była już na porodówce.
Czyli coś w tym musi być.
Może nade mną wisiała klątwa nocnika.
Dostałam monety na czekoladę oddałam ja na tacę. Myślę że wczoraj wyzbywam się klątwy i tej całej otoczki 13.
Choć 13 i tak będzie mnie prześladować.

Kolejny monitoring 13 + urolog-androlog tez 13 i 13 będzie 100 lecie nawiedzeń Fatimskich.
Czy to nie zbieg okoliczności.
Coś religia zaczyna dużą rolę odgrywać w moim życiu. Teraz to zauważyłam.

2 maja 2017, 09:41

2 DC

Jeszcze takiej @@@ do nigdy nie miałam.
Zaczęłam plamić w niedzielę po 20. Nie było żywej krwi więc nie uznałam to za @@@.
Kolejny dzień taki sam lecz tego czegoś brązowego więcej i żywej krwi się nie doczekałam.
Kto wie może Po CLO taki właśnie @@@ jest. Albo moje endo było na wyczerpaniu.
Uznałam 1 DC za wczoraj. Nie wiem czy dobrze zrobiłam. Bo pierwsze ciemnie plamienie miałam około godziny 20 wieczorem.

Ehhh żeby to człowiek miał problem z odróżnieniem plamień od @@@.
Ale chyba wina CLO.

Teraz mam dylemat bo jeśli uznam za 1dc 1 MAJA to 1 monitoring miałabym 11DC a jeśli uznałabym 30 kwietnia to 12DC i teraz nie wiem czy czasem na monitoring nie jechać 2 dni wcześniej,
Kochane jak wy uważacie. Bo jestem zagubiona jak nie wiem co.

No nic od dziś zacznę brać Letrazol cóż. Co będzie to będzie. Wola Boska.



Majówka w pracy, super po prostu, połowa ludzi na urlopach a ja siedzę jak na skazaniu.
Cisza gdyby nie radio zasnęłabym. Jak mi się siedzieć dziś nie chce.
Dobrze że chociaż jutro wolne.

3 maja 2017, 18:58

2 DC

Tak naprawdę nie wiem czy to do 2 czy 3 dc. Nie mam pojecia. Wczoraj byłam tak bezradna że napisałam do gina. Ten mi kazał zrobić estriodal i progesteron. Facet myślał że jestem w ciąży. Ja wiedziałam że to obrzydliwe clo zniszczyło mi Endo i stąd zamiast @@@ plamienia.
Wczoraj pojawiła się mała kropka krwi więc uznałam to za 1dc. A dziś znów kropeczka.
A letrozal miałam brać od 2 DC a wyszło że wzięłam od 1 DC ehhhh więc niczego się dobrego po tym cyklu niespodziewanie. Te starania tak mnie wkurzają że mam dość.
Nic na mnie nie działa zadne leki.
Umieść się można że nie potrafiłam ocenić dnia cyklu. Ale stałam się bezradna.

Jakie nastawienie na cykl. To samo co w minionym. Wątpię aby wyszło. Nie mój czas są przeszkody więc nici z tego.
Jutro może będą wyniki nasienia i od tego będą zależeć starania. Jak wyjdą źle to już się poddaje nie będę walczyc z wiatrakami bo nie mam sił. W kolejnym cyklu będzie rok starań. Nie mam sił już mi ręce opadają.

5 maja 2017, 12:15

4 DC

Wczoraj dostaliśmy badania nasienia. Okazało się jak przewidywałam

ilość znacznie spadła. Jak było w styczniu 83 mln plemników jest 27.
Czyli albo infekcja pęcherza albo spadek plemników po marcowej grypie.
Ale szybciej stawiam na bezbakteryjne zapalenie stercza,
Diagnostyka będzie u lekarza 13 maja.

Do tego wyszła lepkość+
aglutynacja 1 stopnia

pewnie on tego dziadostwa.

Kazałam mężowi na to pić dużo wody. Do tego kupiłam syrop mucosolvan. Może na początek coś to pomoże. A reszta w rękach urologa.

Do tego jest na terapii cytrynowo żurawinowej i stwierdził że jest lepiej niż było.

Co do reszty parametrów są super morfo z 1% wzrosło na 5%.

Najgorsze jest to że mąż nie chce brać antybiotyków jak lekarz je da. Ale w takim przypadku gdzie jest mała ilość plemników nic się nie traci a można zyskać.

W tej chwili doszedł wynik posiewu jałowy. Czyli bakterii w nasieniu nie ma.
Ponoć z moczu wyszła jakaś bakteria nieznamienna. Nie wiem co to jest. Ale lekarz będzie lepiej wiedział.
Jeszcze zcekam na 4 wyniki badań.

Myślę nad zrobieniem jeszcze jemu FSH i LH przed wizytą u lekarza.

Coś mi się wydaje że na 3 miesiące będę musiała zawiesić starania. Szkoda symulacji jak coś się dzieje nie tak. Nie mój czas i tyle.
Lekarz zadecyduje co robić.

12 maja 2017, 11:33

11/12 DC

Wczoraj byłam na monitoringu. Po raz pierwszy jechałam nie chętna, po raz pierwszy bez stresu, po raz pierwszy myślą co ma być to będzie.
Jakoś starania mnie wykończyły psychicznie.
Co ciekawe w tym cyklu nie jadłam orzechów, ryb, jedynie winko przed spankiem. Nie miałam ochoty.

Gin wystraszył się kiedy zobaczył 4 pęcherzyki na ekranie.
A potem zaśmiał się że mogę mieć 50-raczki ;D Facet dowcipny jest i dobrze bo przynajmniej nie stresuję się. U poprzednich ginów stresowałam się tu nie.

Na lewym jajniku pęcherzyk:
19,3
17,6
na prawym
16,2
15,4

endometrium 11,7mm

Przeżyłam szok kiedy to usłyszałam. Pomyślałam sobie wtedy zaraz zakaże mi <3 bo za dużo pęcherzyków.
Ale nic z tego kazał mi od dziś zaczynać <3 bo ocenia że w sobotę owu z lewego jajnika może być. Na pewno męża nie będę maltretować. Bo i tak ostatnio widzę że nie ma ochoty na <3

Do tego mamy ciężką sobotę.

o 9.00 monitoring a o 14.30 urolog. Czeka nas ponad 400km jazdy ehhhh.
Od tej wizyty będą zależały kolejne cykle.
Ale jakoś nie przejmują się na luzie podchodzę. Myślałam o zamówieniu noclegu, w Poznaniu kto wie na co szalonego wpadnę.

Gin mi już zasegurował kolejne cykle.
Też stymulowane tylko że bez monitoringu 2. Stwierdził że powinnam odpocząć od monitoringów bo to stresuje i dojazdy męczą. A zna pary których od tych przerw się udało.
Choć przyznam że na mnie monitoring źle nie działa, tylko uspakaja ze wszystko jest ok.
I nie wiem czy zrobić tak jak on mówi 2 cykle odpocząć od fali monitoringów a mimo wszystko brać Letrazol. a za 3 cykle dopiero udać się na sprawdzenie.
Czy w razie co na 2 faze chodzić na monitoring do babki do której chodziłam. Nie wiem sama.


A potem jak nie wyjdzie to histeroskopie, IUI.....
Ale o tym już nie myślę, bo chyba na tym etapie zakończę starania. Powalczę na Letrazolu.

Nastawienie na ten cykl lepsze niż w minionym, choć czuję ze to nie ten cykl.
Bardziej nastawiam się na Lato. Myślę że miedzy czerwcem a październikiem powinno zaskoczyć.





Odebrałam wyniki męża na chlamydia, uroplasme, mycloplasma - wyniki są ok :)
Cieszę się bardzo :)

LH 3,38 norma do 8,6
FSH 4,70 norma do 12

okaz zdrowia jak nic.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2017, 14:50

15 maja 2017, 12:20

14/15 DC

W piątek rano wpadłam na genialny pomysł. Stwierdziłam że nie będziemy się męczyć jadąc do Poznania w tą i z powrotem. Najlepszym rozwiązaniem będzie nocleg w Poznaniu. Szukałam spanka ceny były drogie, ale po południu znalazłam ofertę za nocleg 99zł na osoby. Nie zważając na nic zamówiłam nocleg.

A więc sobotę rozpoczęłam od gina.
Myślałam że jestem po ovu, gdyż tempka wskazywała 36,96, jakie było moje zdziwienie kiedy gin powiedział że nic nie pękło. A ovu może wypaść 3 dni po wysokiej tempce.
lewy
25mm
18mm
prawy
18mm
16mm

endo 9mm

Zaniepokoiło mnie endo bo zmalało, ale wg gina jest ok.
Gin długo myślał czy podać mi zaszczyk, ale stwierdził ze powinny pęknąć.
Miałam jechać do niego na sprawdzenie we wtorek ale mi nie pasuje a więc w czwartek mam monitoring sprawdzający. Wg gina potrzeby nie ma, ale ja chcę aby być spokojną ze nie ma torbieli.

No i po ginie wyjazd do Poznania.

Normalnie szok był kiedy zostało nam 120km a 2 h drogi. A korki niesamowite. Mój stwierdził że to koniec że nie zdążyły do lekarza.
Ja mu wtedy powiedziałam cytat jaki mam na wykresie w tym cyklu.

"Nie ma sytuacji bez wyjścia. Kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno."

Patrzę znak autostrady, każe mu szybko skręcić i mówię to jest wyjście -jedziemy autostradą wiadomo zapłacimy z 30 zł ale zdążymy.

Tak zrobił.

Szybkim tempem wyjechaliśmy na miasto, a tam korki znów tempo żółwia i zcarny kot wybiega na drogę. Mój to już koniec. A ja spluwam i każe mu to samo robić.
Miałam w swoim życiu przygodę z kotem przechodzącym przez drogę przyniósł pecha, ale jak kolejnym razem go spotkałam splunęłam nie było pecha,

I jakoś szczęśliwe dojechaliśmy przed czasem do lekarza.

Mój jak zobaczył numer budynku 13 stwierdził że 13 go prześladuje. 13 sobota, 13 numer budynku, stwierdził że ma raka.


Lekarz okazał się sympatyczny. Zrobił usg pęcherza no i jąder. Ale mój się wściekł. Ale dobrze przynajmniej wiem że jądra ma zdrowe.

Inni lekarze mówili że ma prostatę, a on ocenił niebakteryjne zapalenie pęcherza.
Sama taką diagnozę mu postawiłam kiedy wszystkie wyniki otrzymałam.
Chyba lekarzem powinnam zostać ;)
Dostał antybiotyki, wg lekarza nie powinny za wiele wpłynąć na produkcje plemników. Ale antybiotyk to antybiotyk swoje zrobi.
Ale nie będę samolubna, on musi się wyleczyć.
Wg niego wyniki nasienia są dobre. A <3 kazał co 3-4 dni aby nasienie mogło się zregenerować.

A więc mój odetchnął.

Potem rozpoczęliśmy zwiedzanie Poznania. Sporo się nachodziliśmy, poszliśmy nad jeziorko tam jak dzieci zjeżdżaliśmy z letniego toru saneczkowego, super było. Już tak dawno dobrze się nie bawiliśmy. Do domku wróciliśmy po 23. O dziwo mój się na mnie napalił, a mówiłam chociaż 1 dzień przerwy nie posłuchał. Trudno. Po raz pierwszy nie żałowałam. Koniec z <3 na zawołanie bo teraz. Spontany są najlepsze.

Niedziela od rana zwiedzanie zoo, tak się nachodziliśmy ze do tej pry bolą mnie nogi. śniadanko -obiadek o 15 zjedliśmy bo nie było czasu na jedzonko. I o 15 powrót do domku. ah żal odjeżdżać było.
Czuliśmy się jakbyśmy byli na kilkudniowym urlopie. Tego potrzebowaliśmy.
Ten wypad to czyste szaleństwo, nieplanowane. Jedyne planowani to byli lekarze nic poza tym :)

Za miesiąc też planujemy gdzieś wyjechać w rocznice ślubu :) Dni płodnych nie będzie ale potrzebujemy rozluźnienia od pracy tej całej nagonki.

Już nie zależy mi na staraniach wynikach czy się uda czy nie. jak ma się udać to się uda jak nie to nie. Płakać nie będę. Jestem z miesiąca na miesiąc silniejsza.

Wiecie co spotkałam dawną koleżanką. Jest w 9 miesiącu ciąży, jakoś nie zazdrościłam jej. Stwierdziłam ze my mamy lepiej. Ona i mąż wykończeni, 1 dziecko kredyt, 2 w drodze, ona nie pracuje on mało zarabia. A dziecko było jej kaprysem bo chciał mieć 2 ale jak teraz wychować.
Jestem silna i to się liczy. Teraz nie odliczam nie kalkuluje nawet termometra nie brałam. Nie będę więcej żyła staraniami koniec z tym. Tak czuje się wspaniale.
Czasem pytam siebie- czy można żyć bez dziecka . Myślę że tak.
Czasem myślę czy tak naprawdę chce je mieć czy to czasem nie kaprys.








16 maja 2017, 08:52

15/16

Ale wczoraj byłam wściekła.
Ojciec do mnie - kiedy zostanę dziadkiem. Ja na to mamy problemy, a ten mi każe zmienić partnera iść w cug i zrobić dziecko z kimś innym.
Wiecie co wściekłam się powiedziałam mu że jestem bezpłodna i od razu konie tematu.
Mam nadzieje że więcej tego tematu nie poruszy.

Do tego mój do pracy dziś nie pojechał, auto mu się popsuło. Dzięki Bogu że 2 ulice dalej a nie w trakcie jazdy.
Ehh jak nie urok to sraczka.
Jestem tak niewyspana po 4 mnie obudził :(

17 maja 2017, 10:09

16/17 DC

Ale miałam farta ktoś zrezygnował i dziś jadę na monitoring.
Kolejna furtka mi się odtworzyła. A już myślałam że jutro będę musiała jechać.
Bo gin kazał mi być we wtorek, ale mi nie pasowało. Więc ułożyło się super :)

Wczoraj z chrześniakiem oglądaliśmy rasowe koty.
Jestem maniaczką kotów. Mam jednego mieszańca połączenie syjamskiego z domowym.
Wielki czarny z długim ogonem kocur. Ale ma swój charakter lubi gryźć jak mu coś nie pasuje.

Postanowiłam sobie że jak nie będzie dziecka to będzie kotek rasowy.
Przyglądałam się sfinksowi, fajne kotki bez sierści, ale bardzo drogie.
Takie maluchy by tylko z człowiekiem spały aby im było cieplusio.

I mój wybór padł na syjamskiego, te koty są cudowne, przywiązane do człowieka komunikatywne, rozmawiające z człowiekiem. Podobne do mojego, on jest podobny.
I tak swojego Maciulka traktuje jak synka.
I więc postanowione nie będzie dziecka to będzie kotek :)

18 maja 2017, 10:06

17/18 dc

Wczoraj udało mi się wkręcić na monitoring.
Choć nie liczyłam że dostanę się w środę, bo terminy były pozajmowane.
Ale cud się stał, ktoś zrezygnował i weszłam na jego miejsce.
Sam gin śmiał się że coś nade mną czuwało że się wkręciłam.

Wg gina na monitoringu 4 pęcherzyki pękły. Było sporo płynu w zatoce. Jeszcze mi pokazywał na ekranie. I endo o dziwo jak dla nie ładne 9,3 mmm wzrost o 0,2 mm do fazy 1.
Gin stwierdził że w 1 monitoringu się pomylił.

Byłam zadowolona że wszystko się udało. Jakoś nabrałam zaufania do gina.

Plany na kolejne cykle: 4 cykle z letrazolem.
3 bez monitoringiem a 4 z z monitoringiem
Jak będę chciała mogę w każdej chwili iść na monitoring.
Wg gina monitoring nie będzie potrzebny, bo może tylko na nerwy działać i przeszkodzić w staraniach.
A wśród swoich pacjentek najwięcej ciąż ma w okresie bez monitorowania.
Stwierdził że dobrał leki dawkę i jest zdania że się uda w ciągu 3 cykli.
Teraz powiedział ze u mnie jest ok, jak plemniki dadzą radę to się udało.
Ehhh żebym to ja miała taki optymizm i wiarę.

Mój wieczorkiem bal się <3 stwierdził że uszkodzi płód, ja mu powiedziałam jaki płód jak i tak nie wyjdzie.
Już go nastawiam aby nie czuł rozczarowania jak się nie uda.
Lepiej być zaskoczonym niż rozczarowanym.

A co do monitoringu może za miesiąc 1 zrobię, jak wiem ile jest pęcherzyków czuję się lepiej. U mnie monitoring dobrze działa.

20 maja 2017, 09:17

19/20 DC

Weekend spędzam sama, mąż pracuje na noc. Nocuje u mamy bo mam bliżej do pracy.
Więc się nie widzimy do poniedziałku.

wczoraj kupiłam sobie drinkusia, bo już rok go nie piłam, włączyłam serial, ale szybko zasnęłam. Tak mi brakowało czegoś wypić, przez te starania nie piłam, bo wiadomo aby nie zaszkodzić dziecku. Ale teraz wiem, że i tak mam male szanse, więc co mi zaszkodzi 250ml.

Jakoś humoru dziś nie mam, jakiś smutek mnie ogarnął. Siostra chciała mnie zabrać do Ciechocinka, a mi sie nie chciało. Moze to depresja ehh sama nie wiem.
Powinnam odpocząć bo za 2 dni do pracy. A mam mętlik w głowie.
Dziś sobie myśle, że znów kolejny cykl nieudany ehh, przecież to było do przewidzenia. Dobrze że chociaż ten cykl będzie krótszy. Jeszcze z 5-7 dni i @@ się pojawi.
Jakoś w kolejnym cyklu nie chce brac hormonów, bo po co, przecie finał będzie znay. Po co mam się truć.
Muszę wkońcu sobie uświadomić. że nigdy nie będę miała dzieci.

20 maja 2017, 21:47

19/20 DC

Od wczoraj zapijam smutki, z minionego nieudanego roku starań . Wczoraj drink a dziś jakieś wino które zostało w szafie, jakaś nalewka do tego. Przez rok nie piłam łudząc się co miesiąc że będę w ciąży. I tak długo przetrwało. Koniec z tym wypijam co sie da, lepsze krążenie i humor będzie. Akurat mąż w pracy, jakby się dowiedział to by mnie zabił :)
A jutro zostanie piwo i pewnie na imieninach u szwagra jakieś wino lub wódka. Co tam, żegnam 1 rok starań.
Jak dojdzie do urlopu też piję lenie się opalam jednym słowem szaleje. W dupci mam już starania.
Jednak okazje do picia można znaleźć jutro wypiję za wszystkich was starających się :)
Najwyżej w poniedziałek z kacem do pracy.
Czasem rest jest potrzebny.

22 maja 2017, 13:10

21/22 DC

Jestem wykończona po weekendzie, ale zadowolona.
3 dni picia, wiadomo nie za dużo, z umiarem, ale wylałam smutki z całego roku.
Od razu się lepiej czuję, choć mam zawroty w głowie.

Tempka u mnie powoli spada, mężowi już powiedziałam, że niestety nie tym razem.
Przejął się, ale powiedział że walczymy dalej ;)
Wiele nadziei pokładał, ja nie. Bo czułam że nie wyjdzie.

Mąż dziś bierze ostatni dzień antybiotyk, skarżył się że wczoraj że ma na siusiaku nalot od grzyba. Jeszcze tego brakowało. Miał dziś kupić maść i się smarować. Jak nie urok to sraczka.

Może ktoś się z was zna brał antybiotyki ze składnikiem lewofloksacyna i azytromecyna.
Wg gina i androloga nie powinny zmniejszyć liczby.
Ale coś mi się wierzyć nie chce, że tak naprawdę jest.

Coś mi mówi aby w kolejnym cyklu nie faszerować się lekami bo po antybiotyku mała szansa będzie ze się uda. Teraz liczba plemników była 27mln a w całości chyba 76ml
To jaka będzie po antybiotykach, pewnie jeszcze gorsza.
Ponoć 16 dni po braniu antybiotyków wyjdzie zła partia plemników.

I dumam co robić, brać leki czy nie.
Może ten nowy cykl odpuścić, zrobić przerwę od leków, ale starać się. Pod warunkiem ze grzybica minie. A od kolejnego leki brać. I zrobić badanie nasienia. I będę wiedziała na czym stoję.
Mam dylemat, lekarze mówią co innego a intuicja moja każe robić co innego nie słuchać lekarzy.





23 maja 2017, 13:35

22/23 DC

Dziś mija dokładnie rok od naszych starań. Jak ten czas szybko minął.
Tylko jedyne co boli że do tej pory nic nie wyszło.

W ciągu tego roku wiele się nauczyłam, poznałam siebie lepiej.
Zmieniałam ginów jak rękawiczki, aż trafiłam na odpowiedniego. Któremu jak myślę można zaufać.

Ciekawa jestem co przyniesie kolejny rok starań. Ehhh Tak czymś siak walczę od końca roku, potem rzucam starania.

Wczoraj powiadomiłam męża że nici z tego cyklu. wiem że wynik będzie taki jak zawsze. Biedula bardzo się rozczarowała, sam powiedział że liczył na ten cykl, liczył że się uda.
I wiecie co łzy mi poleciały, gdzie moja siła. W tamtym momencie znikła.

On mi powiedział, że walczymy dalej nie zależnie co będzie. Za miesiąc pojedzie na badania nasienia sprawdzić jakie jest nasienie po antybitykoterpai, ile spadła znów ilość.

Biedula wczoraj mi podziękowała za to że poświęciłam cykle starań (kiedy wszystko szło w dobrym kierunku) na antybiotyki. Wiedziałam że się męczy, wiedziałam ze boli go podbrzusze i początkowo miecze mocz. Nie czekałam poszedł do lekarza i dostał leki. Teraz męczy się z żołądkiem i grzybicą po antybiotykach.
Wiem że poświęciłam dużo, ale zdrowie najważniejsze. Zmieniłam się, bo kiedyś na taką rzecz nie pozwoliłabym jak wszystko szło w dobrym kierunku. On mi powiedział że ma nadzieję że te antybiotyki mu pomogą, aby nie poszło wszystko na marne.

Cóż zaczynamy na nowo. Na nowo odbudujemy plemniki.
dziś zakupiłam trochę leków.
Wit E, permen repro, DHEA, i tribulusa dołączą to do Profertila. Zobazcymy co nowy zestaw stworzy. Kupa kasy wyszło, trudno poświęcę swoją wypłatę.

Tylko nie wiem czy brać letrazol w kolejnym cyklu czy nie ehhhh.
Mój każe abym brała bo nóż widelec. Ja już sama nie wiem. Mam mętlik w głowie.
Przecież nikt nie powiedział, że od razu zaskoczy. czasem trzeba dluzej czekać.

Inni dochodzą do celu szybciej inni dłużej

I to będzie moje motto w kolejnym cyklu:

"Bóg prowadzi każdego jego własna drogą. Jedni dochodzą do celu prędzej i łatwiej, inni trudniej i później.


25 maja 2017, 12:49

24/25 DC

Odliczam dni do @@@@. Dobrze że w końcu przylezie, za długi ten cykl jak dla mnie.

Ciekawych rzeczy się dziś dowiedziałam.

Przyszedł do naszego pokoju pracownik z innego pokoju.
I coś zaczęliśmy gadać o programie 500+.
I doszło do tego że chłopak jest bardzo wściekły bo patologia nagminnie rodzi dziecko. Koło niego 1 kobitka ma już 8 i jest z 9 w ciąży. A bida jak piszczy.

A my do niego to może ty sobie zmajstrujesz drugie a on.

My z 1 mieliśmy problem.
Staraliśmy się z 2 lata. Byłem zdrowy zaś żona miała problemy, były stymulacje, było IUI 2 razy i nic. Potem jakieś zaszczyki po tym miało zaskoczyć dni.
Mieli dość wydawania kas na kliniki badania, wyjazdy. W końcu dali spokój.
Zamówili wycieczkę do Egiptu pojechali, bawili się na luzie. Odpoczęli. 2 miesiące potem ona bez żadnych stymulek zaszła. lekarze stwierdzili ze mogły stymulki pomóc bo spowodowały ze jajniki zaczęły pracować. I mają 1 syna.
Ona chorowała na tarczycę i jeszcze na coś, co on nie pamięta.

A teraz stwierdził od 5 lat się nie zabezpieczają i dziecka nie ma. Stwierdził widocznie że znowu choroba jakaś jest. Ważne dla nich jest ze mają 1 dziecko.

Jak to opowiadał, aż łzy mi stanęły w oczach. jak ja go rozumiałam. Tak jakby słyszała tą samą historię. Walkę o dziecko.
Moja koleżanka stwierdziła widocznie psychika się u niej odblokowała.
Ale myślę że nie. Myślę ze to wszystko.

Ten kto tego problemu nie przeżyje nigdy drugiej osoby z podobnymi problemami nie zrozumie.
Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Ale ja się nie zwierzyłam, bo to mnie boli.
On widział ze znam się na rzeczy bo wypytywałam o wiele rzeczy o których koleżanka nie miała pojęcia np. IUI.

To już 2 osoba która mi opowiada taką historię z happy endem.
Choć znam 2 historie osób którym się nie udało i do tej pory nie mają dzieci. Mimo licznych prób IUI, IVF.

życie jest bardzo niesprawiedliwe.

Ale jestem dziś wzruszona. Nie wolno mi ryczeń w pracy :(

A wczoraj miałam bardzo zły humor.
Ale niespodziewanie koleżanka od serca przysłała mi serial, miałam go mieć w kwietniu ale tak wyszlo że teraz dostałam. Kocham ją za to że w dobrej chwili jest przy mnie. I już 1 odcinek za mną, serial super więc jestem dobrej myśli.

A mama chce mi kupić puzzle na dzień dziecka 4000 a ja myślę już nad 6000 mam sobie sama wybrać wzór.
To zajęcie będzie jak nic.

30 maja 2017, 10:21

2DC

W weekend doszliśmy do wniosku że 1 rocznicę ślubu spędzimy gdzieś z dala od domu.
Myślałam długo gdzie jechać. Od początku stawiałam na Wrocław, ale jak zobaczyłam ceny kwater to mi się odechciało.
Ale mimo wszystko chcę tam jechać. Wczoraj trafiłam na fajną ofertę cenową i zarezerwowałam nocleg.
I tak jedziemy do Wrocławia.
Mój bierze urlop i ja. Jedziemy od 9-11 :)
Może akurat trafimy w dni płodne, jak nie to trudno. Chcę się dobrze bawić, zwiedzać ile się da. Tak jak było w Poznaniu.

I mamy kolejne plany. Jak nie jest dane nam dziecko. Chcemy w następnym roku wyprowadzić się do Poznania, na początek wynajem a potem jakby było ok to kredyt :)

Cieszę się jak małe dziecko :)

Znowu moje motto wydaje się sprawdzone na ten cykl :)

"Bóg prowadzi każdego jego własna drogą. Jedni dochodzą do celu prędzej i łatwiej, inni trudniej i później.

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 maja 2017, 10:21

3 czerwca 2017, 18:40

6 DC

Sobotę spędzam sama. Mąż w pracy. Dziś kupiłam śliczne spodnie i do tego bluzeczkę. Miałam szczęście że zmieściłam się w rozmiar S, bo M już nie było. A normalnie kupuje M. Jak dobrze że numeracja była zaniżona :)

Od kilku dni piję olej lniany i mam biegunki będę musiała z niego zrezygnować, a skoda bo jest dobry w sensie wspomagania organizmu.

Mam wrażenie że stymulacja w tym cyklu na mnie nie działa. W minionych cyklach kiedy brałam leki jajniki pracowały, a teraz cisza. Mam wrażenie że to cisza przed burzą.
Miałam nie iść na monitoring. Ale chyba przed wyjazdem na 1 się przejdę zobaczyć czy coś w ogole urosło.
Jakość mam przeczucie że dupa z tym cyklem. Ehhh zaczynam sie poddawać. Nic na mnie nie działa nawet stymulka, widocznie przeznaczenie chce abym nie miała dzieci. Trudno.
Na to nic nie poradzę.

Znalazłam bardzo fajny cytat wśród czytania pamiętników, postanowiłam go zamieścić.

"Nie da się przyspieszyć biegu rzeki lub wschodu słońca ani sprawić aby drzewa rosły szybciej niż rosną.Wszystko wydarza się wtedy gdy jest na to gotowe"

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 czerwca 2017, 18:34

8 czerwca 2017, 09:53

11DC

Jaki dziwny mam ten cykl. Przez okres brania Letrozolu nie czułam pracy jajników. Dopiero wczoraj zaczęłam czuć. Od początku cyklu miałam biegunki myślałam że to od hormonu a okazało się że to od oleju lnianego. Jadłam go najpierw do posiłku 1 łyżka, potem z sałatką i ciągle były biegunki. A jak zaprzestałam picia biegunek nie ma.

Dziś mam skok, można by mówić ovu była wczoraj. A ja jakoś na ovu się nie czułam. Testy ovu nie pokazywały. Więc pewnie jest tak jak gin mówił. że tempka może do 3 dni rosnąć zanim pojawi się ovu. I tak pewnie tym razem jest. Myślę że ovu będzie jutro.

Dziś jadę na monitoring to się dowiem co i jak.

Może ktoś wie. Czy jakbym brała letrozol od 3 DC cyklu nie jak obecnie od 2 DC to ovu mi się przesunie o te 1-2 dni, bo coś szybko ją mam.

Gin uważa ze lepiej brać szybciej lek, wtedy sa większe szanse na ciążę.


Najlepsze dopiero przede mną. Jutro mam wyjazd do Wrocławia ;)
Nawet koleżankom i kolegom nie mówiłam gdzie jadę. Bo by zazdrościli. Bo oni tylko wzdychają że o fajnie by było jechać do Wrocławia, itd.
A tak zazdrość by ich wzięła. Dowiedzą się w poniedziałek kiedy będę w pracy.
Jedynie szkoda że na dni płodne tam nie będę ale cóż. Niczego się nigdy nie przewidzi. ale mimo wszystko będzie super.

Od dawna marzyłam o wycieczce do Wrocławia, teraz to marzenie się spełni :)
Oby tylko pogoda dopisała. Nawet 20 stopni starczy.

Postaram się zdać relację z dzisiejszego monitoringu jak zdążę. Bo musze jechać na monitoring i spakować się na jutro :)

1 2 3 4 5 ››