pęcherzyki na prawym
19,4mm
21,5mm
na lewym jakiś upośledzony 12,6
endo 1 cm
sprawdzenie sroda
pęcherzyki na prawym
19,4mm
21,5mm
na lewym jakiś upośledzony 12,6
endo 1 cm
sprawdzenie sroda
Weekend miałam cudowny. Wyjazd do Wrocławia okazał się strzałem w 10.
Dużo pozwiedzaliśmy zrobiliśmy ponad 55km w 3 dni. Kiedy padało były
A potem całe dnie chodzenia. Do tej pory bolą mnie nogi, ale co tam. Takie chwile są rzadkie, ale cudowne.
Mieliśmy piękną rocznicę ślubu. A jeszcze miesiąc temu myślałam że rocznicę spędzimy w domu. A tak na szybko wymyśleliśmy wyjazd i miejsce pobytu
Nie żałuję niczego, zoo piękne, afrykarium cudne. Szukaliśmy krasnali a okazało się że one były malutkie Po drodze z 14 znaleźliśmy a jest ich ponad 300.
Ale na ich szukanie czasu nie było. Jedynie szkoda że czas tak szybko mija.
Co najważniejsze wypoczęłam psychicznie i fizycznie.
Podobało mi się to, że nie myślałam o staraniach o tych wszystkim.
Nie wiem dlaczego, ale odechciewa mi się dziecka. Myślę że mi jest dobrze tu i teraz.
Z każdej strony słyszę od kolegów i koleżanek z pracy. że pojechałoby się we 2 gdzieś, a z dziećmi jest problem bo im się nudzi, bo się biją. I zazdroszczą mi że jestem wolna. że nie mam dzieci i mogę jeździć gdzie chcę, chodzić gdzie chcę. Może i maja rację.
Sama siebie nie poznają, kto by pomyślał że jeszcze kilka miesięcy temu byłam opętana na tym tle. A teraz już mi nie zależy.
w środę mam monitoring, jak mi się jechać nie chce, ale już pojadę. Dla mnie ten cykl jest dziwny, tempki dziwne są, ale się tym nie przejmuję.
pęcherzyk na lewym i prawym pękł (myślałam że niedorozwój ten na lewym nie urośnie a jednak) na prawym drugi pęcherzyk nie pękł lecz się wchłonął. Endo niskie 8mm. Po minie gina widziałam że nici z cyklu ;/ w sumie sama to czuję
Piękny dzień.
W pracy spokój i cisza nigdy tak nie było. Może z 5 osób jest w biurze. Roboty bardzo mało. Obijam się ile można. Takich dni to tylko na palach policzyć.
Włączyłam muzyczkę, zajadam truskawki.
Szkoda ze takich dni wiele nie ma.
Mąż od dziś zaczyna nocki 3 pod rząd. Masakra. Jutro i tak sporo roboty mnie czeka. Mama robi imieniny muszę jakieś ciastko upiec. A muszę cholercia ograniczyć słodkie, a tak się nie da ;/ Ciągle obiecuję a ten nałóg ciągnie.
Nawet sałatkę do pracy zrobiłam by nie jeść słodkiego a głos w środku mówi weź słodyczą a mam w szafeczce kilka słodyczy ehhhhh
Właśnie skończyłam sprzątać. Upiekłam pyszne ciasto nie jadłam ale tak mi się wydaje że jest smaczne.
Jest truskawkowe z bitą śmietaną. I jak tu nie jeść. Dobra potem będę rzadziej jesc słodkie. Teraz od 2 tygodni jem więcej warzyw i pije soki owocowe robione w blenderze. O dziwo mojemu smakują. Dorzucam do tego jarmuż i natkę z pietruszki.
Dziś coś się we mnie zmieniło. Poczułam pozytywną energię której już tak dawno nie czułam. Poczułam coś co trudno mi opisać słowami ale jest to coś bardzo niesamowitego. A to uczucie jest mi bardzo znajome i jest zwiastunem dobrym wiadomości.
Po raz pierwszy czułam je kiedy zdawałam na prawo jazdy. Intuicja podpowiadała mi że zdam za 3 razem i co tak się stało mimo trudności, kiedy wydawało się że nie zdam okazało się że stał się cud i zdałam.
2 raz poczułam ta energię kiedy podchodziłam 2 raz do najtrudniejszego egzaminu na studiach. Byłam pewna ze za 1 razem go obleje a za 2 zdam. Mimo trudności stał się cud i zdałam. Mimo ze kolega obok od którego ściągałem miał to samo i oblał. Jak to możliwe nie wiem.
3 raz kiedy mój obecny kotek konał mi na rękach czułam że wyzdrowieje że doktorka go wyleczy i co maluch już 1,5 roku żyje walczy z chorym serduszkiem. Nawet nie wygląda na chorego.
I teraz poczułam to samo uczucie. Uczucie które mówi że latem coś sie zmieni coś się stanie na przełomie lipca\sierpnia że zajde w ciążę. Czuję że 17 CS będzie tym ostatnim tym długo oczekiwanym i upragnionym. Obstawiam 3 letnie cykle. 16.17 i 18 CS.
Czuję tę siłę ten przypływ energii, pozytywnego myślenia. A tak mi tego brakowało. Mój czas nadchodzi.
Jeszcze tydzień i pożegnam kolejny cykl. Kolejny i ostatni wiosenny cykl starań.
I niedługo rozpocznie letni w pozytywnym nastawieniu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2017, 20:21
Oczekuję ze spokojem na małpiszona. Chciałabym ją dostać w niedzielę. Przynajmniej nie popsułaby mi planów. Powiem wprost na jutrzejszy wyjazd nie jest mile widziana.
Jakoś nie spodziewałam się, że się uda. Ten cykl był dziwny tempki wyjątkowo niskie.
Prolaktyna wzrosła TSH też. Ale zwiększyłam dawkę bromka na polecenie gina i za miesiąc powtórka. I co fajne czuje się spokojniejsza. Bo ostatnio nerówka w pracy mnie wykańczała.
Jakoś pozytywna nadzieja że się uda mnie opuściła. Zaczynam stopować, odechciewa mi się z każdym dniem.
Wczoraj byłam u diabetyka czeka mnie powtórka badań cukrowo insulinowych.
zrobię ją albo 1 lipca przed ovu albo 15 po powrocie z urlopu. Bo na 20 mam wizytę u lekarza.
Jutro mamy w planach wyjazd do Częstochowy. Zabieramy mamę. od dawien dawna chciała jechać, a my odkładaliśmy ten wyjazd z miesiąca na miesiąc.
Mój też chciał odłożyć, a ja mówię jak nie teraz to kiedy zawsze nie będzie czasu.
Więc wyjeżdżamy rano i wieczorkiem przyjazd a niedziela na odpoczynek.
Jeszcze 1 tydzień i urlop.!!!!!!!!
jak się cieszę.
1 DC rozpoczęłam na wyjeździe. Choć myślałam że szanowna pani zagości w niedzielę.
w sobotę pojechaliśmy z mamą i mężem do Częstochowy.
Pomodliłam się za was moje kochane koleżanki i za osoby które nie znam, a które mają problem tak jak ja. Może do was uśmiechnie się słoneczko wkrótce.
tego dnia powstało też moje nowe motto na nowy cykl.
„Panie Boże, oddaje Ci moje życie i rób z nim, co chcesz, bo wierzę, że zrobisz z nim rzeczy, o których nawet nie śniłam".
Ono będzie tytułem przewodnim mojego cyklu.
Dziś powtórzyłam badanie Prolaktyny wynosiła 1,76 czyli niedobór a tydzień temu była 23 za wysoka ehhhhh
Znowu zmiana dawki leku z 1 tab na 0,5.
Zrobiłam AMH, w końcu postanowiłam, trzeba stanąć prawdzie w oczy. Wynik ma być w ciągu 14 dni roboczych.
Popsuła mi humor babka w laboratorium miałam iść na krzywą cukrową w sobotę a ta mi dziś powiedziała ze krzywej nie robią w soboty lecz w tygodniu.
A w piątek przez telefon inna gadała że robią.
Jak się wkurzę pójdę w sobotę i uznam głupka że nie wiedziałam, może mnie przyjmą ehhh
a jak nie wypali to pójdę w poniedziałek, albo po urlopie w piątek.
A tak żyję już urlopikiem
Miałam ciężki tydzień w pracy mnóstwo pracy. Na szczęście o ostatni dzień i od dziś zaczynam długo oczekiwany urlop.
Mój zaczyna wolne od poniedziałku, ale za to ma 3 tygodnie wolnego też bym tyle chciała. Ale cóż.
Pogoda okropna, nie wiem kiedy i gdzie tak naprawdę pojedziemy.
Jeśli w góry to do Karpacza a nad morze..... szczerze nie wybrałam miejscowości. Nie mam pojęcia. Myślałam nad kątami rybackimi, Gdynią czy Gdańskiem, Władysławowem, Juratą. Chcę jechać tam gdzie można dużo pochodzić.
Może wy mi cos doradzicie?
wczoraj miałam niezłe przeżycie. Przyszedł do mnie kolega z innego działu i tak sobie rozmawialiśmy. Wszedł na temat mojego urlopu a potem dzieci, czy je posiadam i czy z nimi na urlop jadę. Ja powiedziałam ze nie mam i nie chce mieć dzieci. A ten mnie przekonywał że warto mieć itd. Aż w końcu powiedział może jest jakaś przyczyna że nie możesz mieć dzieci. Jak Robert mój kolega. I co.... łzy mi stanęły w oczach i powiedziałam że nie mogę mieć i tyle.
Ten zaczął mnie przepraszać, że w ogóle zadawał mi takie pytanie. Przytulił i ucałował mnie. Nic więcej nie powiedział. Doskonale mnie rozumiał bo jego bliski kolega też nie ma dzieci.
Byłam w szoku nie spodziewałam się że tacy ludzie istnieją. Ale jednak.
Najgorsze jest to że kiedy zamykam temat starań zawsze jest ktoś kto rozbudzi moje emocje.
ehhhhh
AMH 2,64 ng/ml
31-35 lat 1,88
(0,07-7,35)
chyba wynik dobry, ale widać że nie jest za wielki, ale mógłby być niższy.
W sumie młoda nie jestem.
z 12 lat brałam tabletki anty może one też swoje robiły ehhhh
z ważniejszych badań mam
tsh 1,38
ferrytyna 47 (4- 200) jak na mnie nie jest źle
Homocysteina 6,5 <12
p/p plemnikowe ujemny
w poniedziałek krzywa cukrowa i insulinowa.
I na tym etapie zakańczam badania.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 czerwca 2017, 17:47
To miałby piękny urlop. Przyjechaliśmy do Karpacza we wtorek i wieczorem dostałam bolą zęba kolejnego dnia szukaliśmy stomatologa. Super że się znalazł.
Wczoraj mój nadwyrężył nogę i dziś siedzimy w domku. Bo chodzić nie może ehhhh Lech to pech.
A ja sobie myślę nad skróceniem urlopu bo przecież po co mam bezczynnie w domu siedzieć jak mogę iść do pracy a wolne wybrać kiedy indziej.
Mieliśmy jechać nad morze ale po co jak mój ledwo żyje. Niech sobie odpoczywa sam.
Bo mi się leżąc całymi dniami nie chce.
I tak dowiedziałam się że krzywa cukrowa insulinowa wyszła źle więc będę brać leki. Do tego wyszła mi mutacja w genie mtfhr. Super tylko się cieszyć. Czekam na wyniki ANA i robię kolejne.
Jednak widzę że ciąża nie jest mi dana.
Już lepiej być nie może.
Nawet nie wiem kiedy miałam owulację. Nic mnie w tym cyklu nie bolało a przecież miałam stymulację.chyba już leki na mnie nie działają. O boli 0 niczego ehhhhh
A może pęcherzyki nie popękały i dlatego. Nie mam monitoringu nie wiem nic.
Ale mam dość naprawdę mam dość tego wszystkiego.
Najchętniej bym to wszystko rzuciła nie mam sił na nic.
Może życie to jeden wielki niewypał.
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lipca 2017, 11:20
Jak ja się wscieklam bo po co piszą na stronie że badanie jest jak go nie robią.
A mąż wpadł na pomysł jedziemy nad morze i zrobimy badanie w invicta w Gdańsku i faktycznie zadzwoniłam do nich badanie tam robią wynik w ciągu 2 dni. Więc dalej urlopuje.
A jeszcze wczoraj zadzwoniłam do koleżanki z pracy że siadam urlop i wracam do pracy w środę. Ta była taka szczęśliwa a jak jutro się dowie że jestem nad morzem to powie że jestem pokręcona. Bo wczoraj gadam tak dziś inaczej.
Jestem zakręcona jak nie wiem co, nie ważne jaka pogoda będzie grunt aby końcówkę urlopu spędzić. Prosiłabym o pogodę bez deszczu a będzie dobrze, bo przecież na opalanie się nie nastawiam.
Od dziś zaczęłam brać metamorfine narazie 1 tab. 20 mam wizytę u diabetyka to mi dawkę ustali.
No i oczywiście od dziś witaminy metylowane wzięłam.
Co mnie cieszy nie odliczam nie przeliczam tylko dobrze się bawię. Bo kolejny długi urlop za rok.
I nie biorę że sobą termometrach troszkę odpocznie ode mnie.
Początek lipca, mój urlop był dla mnie koszmarny.
Dzień przed wyjazdem wykryto u mnie mutację genu MTFHR a w trakcie 2 urlopu we Władku.
Dowiedziałam się że mój system odpornościowy jest do bani.
Komórki NK wysokie 20%
Czyli szans na ciąże tak naprawdę nie ma.
Jeśli bym zaszła to od razu poronienie.
Komórki NK trudno wytępić. Ponoć są wlewy. Ale drogo to wychodzi. I trzeba je robić 2 razy w cyklu a jak będzie pozytywna beta to do 30 tyg ciąży.
Masakra. Gorzej być po prostu nie mogło. Teraz wiem, że dziecko nie jest mi dane i nie będę się już starać. To Koniec.
Żeby zrobić badania wydałam odłożoną kasę nie mam już nic. Nawet na naprawę samochodu nie ma
Immunologia jest bardzo droga. Jedynie co chcę zrobić pojadę na 1 wizytę do immunologa i zobaczę co powie.
Ale czuję że powie wlewy ehhh
czemu akurat ta choroba, czemu to, czemu nie inna. Jestem zła i wściekła.
Niepotrzebnie byłam stymulowana miałam 4 cykle.
Zostałam sama jak palec gin, nie wiem jak mnie leczyć. A jak mówił jestem łatwym przypadkiem. Już nie ---jestem bardzo trudnym z chorobą immulogiczną. Nie czekam na cud bo wiem że go nie będzie. Immunologia to wyrok - to jak rak.
Na dzień dzisiejszy rezygnuję ze starań, nie ma sensu. Nie wiem czy do nich wrócę.
Zostało mi życie we 3 - Ja, mąż i kocurek.
Wczoraj wieczorem nie mogłam zasnąć. Rozmawialiśmy z mężem na wiele różnych tematów.
Spojrzałam obiektywnie na siebie i stwierdziłam że przez starania bardzo się od siebie oddaliliśmy.
Przez ten rok myślałam tylko o jedynym jak zajść w ciąże. żyłam od cyklu do cyklu, pomiary, testy ovu itd.. żyłam w rozpędzie, niczym motorynka. Za wszelką cenę chciałam mieć dziecko, a los był okrutny nie oszczędzał mnie. Nawet stymulacja nie pomogła.
Wtedy coś mnie tknęło 4 razy byłam stymulowana i nie ruszyło. Męża badania były lepsze ale dziewczyny z gorszymi wynikami zachodziły. Powiedziałam sobie -- coś jest nie tak.
I tak wstępowała we mnie myśl --- jedna to mutacja ---- sprawdziłam to intuicja nie zawiodła mnie.
Po tym intuicja kazała mi działać w immunologii - kolejny raz nie zawiodła.
Dopiero ukryte choroby zatrzymały mnie. Stanęłam w miejscu, stałam się bezradna.
Przeżyłam wczoraj metamorfozę, nagły zwrot, uczucie jakbym stanęła w miejscu - i nie mogła się ruszyć. Stałam w środku koła i patrzyłam się na życie. Patrzyłam jak mi uciekło, te rok mi zwiał. Bardzo szybko. Chciałam wszystko szybko mieć, ale nie dostałam. Mam zły czas, nie wygram walki z wiatrakami, nie mam wpływu na los, nie zmienię nic. Muszę czekać na swoją kolej, na ten właściwy czas. A kiedy on będzie ---- intuicja mi mówi że czas zawirowań dobiega końca. Musze jeszcze poczekać.
Za bardzo chciałam i to mnie zniszczyło. Jakbym miała cofnąć czas - nie stymulowałabym się zostawiłabym to na później- na czas w który niebawem wejdę.
Od kilku miesięcy wiedziałam że mam zły czas, nic mi nie szło, ale próbowałam walczyć.
Przez to straciłam dużo nerwów.
Teraz wiem że nie powinnam była walczyć, tylko usiąść i odpoczywać, relaksować się.
Zrozumiałam to teraz.
Już nie gonię nie czekam. Teraz odpoczywam.
Nie wiem co przyniesie los, nie wiem co mnie czeka, wiem jedno że nie będę walczyć z wiatrakami. Nie chcę mi się i nie mam sił. Koniec z tym.
Mąż też chce odpocząć, więc odpoczywamy razem, pewnie z 2 cykle tak będzie.
A co dalej nie wiem. Nie myślę. Jestem zadowolona ale ciekawa co przyniesie los.
Mam już wszystkie wyniki badań.
Moja intuicja przewidziała gdzie może leżeć problem. Przebadałam wszystko co było ważne.
Jeszcze tydzień do wizyty u immunologa. Spróbuję zastosować się do jego rad, jak zauważę ze leczenie nie działa rezygnuję.
Może ten lipcowy szok był mi potrzebny aby nie biec przez życie, lecz prze nie iść.
Ale dziękuję Bogu że nie zaszłam w ciąże, że nie poroniłam. Bo to by mnie czekało.
Miałabym większy ból niż teraz.
Ale nigdy przenigdy bym nie sądziła, że przyczyną moich niepowodzeń jest immunologia.
A tak czuję się lepiej. Ten cykl mam typowo odpoczynkowy do tego mam infekcję pęcherza.
Mąż też sobie odpoczywa, sam tego potrzebował, układamy puzzle oglądamy seriale cieszymy się sobą
Wczoraj byłam u immunologa. Jest to bardzo miły i przyjazny Pan. Sprawdził wszystie moje wyniki i wiadomo doczepił sie do immunologi.
Wysokie komórki N + Intel 10 za niska i lekko za duża Intel 2 reszta jest ok.
Zalecił mi od nowego cyklu wlewy + steryd.
2 miechy się starać a gdy nie wyjdzie przyjechać do niego moze cos innego wymyśli.
Potem pojechałam do kliniki. O mały włos nie zdążyłabym na czas.
Dobrze że było opóźnienie.
Bardzo miła Pani doktor, spytała mnie o wszystko przejrzała wyniki.
Powiedziała że na tym etapie in vitro jest nie dla nas.
Jedynie zaproponowała IUI jeśli będzimy chętni.
Ja stwierdziłam że narazie chcemy się starać naturalnie.
Stwierdziła że Letrazol do stymulki się nie nadaje. Jej zdaniem Clo i gonadotropiny nadają się tylko do stymulki.
A z racji ze Clo na mnie nie działało zaproponowała gonadotropinę a cena aż poraża. ehhhh
Dlugo myślałam i myślałam. I stwierdziłam że jak będę mieć żelazny zestaw czyli wlew +staryd +zastrzyki to spróbuję tego typu stymulacji.
Przynajmniej będę wiedziała ze robiłam wszystko co mogłam.
I zacznę albo w nowym cyklu albo kolejnym. Zależy to od tego czy wszystkie leki zdobędę na czas. Bo muszę steryd sprowadzić.
A tak wogóle przerwa dobrze mi robi, nie myślę nie planuje jest super.
Powoli godzę się z myślą że matką nie będę, może to i lepiej. Ale przyznaję się do swojej nieplodności, a nie jak niektórzy a bo dzieci nie lubię albo cos innego.
Wczoraj miałam imprezę integracyjną w pracy 15 chłopów i 3 dziewczyny.
Było super, lepiej się bawiłam niż na własnym przyjęciu weselnym. Koledzy super koleżanki też.
Miałam do domu na 21 wrócić a wróciłam o 24. Jak ja tego potrzebowałam.
Już planujemy kolejna imprezę.
Dziś mnie brzuch nawala @@ się zbliża. Jestem zła na cały świat.
Dziś jak zobaczyłam kobietę typową z rodziny patologicznej z brzuchem jak ja w duchu wyzywałam. Oj dawno tak zła wściekła nie byłam.
Jestem zła na Boga za to co robi, dzieci daje dzieciobójczą, patologią a normalnym ludziom nie.
Więc niech te patologie dalej zabijają dzidzi znęcają sie nad nimi. Jak taki wielki jest Bóg.
Leki z niemiec dotarły, intralipid mam zastrzyki kupiony - więc 18 CS będzie moim ostatnim w karierze. Nie staram się więcej, powiedziałam dość. Wiem że będzie lipa.
Wiec wiem na 100% że matka nigdy nie będę. Juz myslę nad zakupem syjamskiego kotka - więc zwierzęta będę moimi dziećmi nie mały człowiek. Tak chce Bóg i tyle. A patologi na dziecko.
Rozpoczynam przedostatni cykl starań.
W sumie się cieszę bo mam dość tego wszystkiego.
Jakie mam oczekiwania do tego cyklu żadnych. Bo znam finał.
Podchodzę do 1 i ostatniej stymulacji z klinika. Zrobię to dla własnego spokoju i sumienia że próbowałam zrobić wszystko co mogłam.
Ale mam małe szanse. Komórki NK zmieniły moje życie. Wywróciły je do góry nogami.
W sobotę mąż jedzie na badania kompleksowe i zobaczymy czy czasem u niego nie jest też problem. Choć bardziej obstawiam siebie.
Jeszcze w żadnych cyklu nie byłam tak spokojna zawsze miałam nadzieję że się uda. Ale po 18 CS co może się zmienić nic.
Zaczynam nawet cieszyć sie z pracy jaką mam. Choć na długo cieszyć się nie będę mogą bo od 1 stycznia będę bezrobotna ehhhhh
Nic mi się nie ułożyło w życiu jakbym chciała.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 sierpnia 2017, 14:30
Ostatnie dni bardzo szybko mi zleciały. Jka nie praca, to masa innych rzeczy do zrobienia, do tego psujący się samochód.
Zaryzykowałam cykl ze stymulacjami. Chociaż teraz wiem że zrobiłam źle powinnam była odczekać z 2 cykle sprawdzić jakie mam komórki Nk i wtedy rozpocząć stymulacje.
Ale ja niecierpliwa podjęłam taką a nie inną decyzję.
Kto mi gwarantuje że komórki Nk po wlewach mi się zmniejszą a może będzie na odwrót, będzie wzrost ehhh
To mój jedyny cykl w klinice niepłodności, trafiłam do myślę ze dobrej ginekolog.
Nie wypowiem się od razu na jej temat, bo znów moze być na odwrót. Bo ja zmieniam lekarzy jak rękawiczki.
W minioną sobotę mąż był na badaniu nasienia ogólnego + testy HBA, MAR, migracji.
Jego męska duma nie pozwoliła abym mu pomogła i nasienie oddał bardzo mało tylko 1,1 m, stres zrobił wszystko. Na chromatynę plemnika nasienia nie starczyło. Grunt że kasę nam zwrócono.
Wg gina wyniki sa bardzo ładne, lepsze niż w kwietniu, a wtedy były antybiotyki itd.
Jedynie Test HBA odbiega od normy bo norma jest od 80 a mąz ma 57% ale kazała się tym nie przejmować.
Grubszy problem jest u mnie
Po stymulacji Mensinorum mam 3 pęcherzyki w 11DC 21mm, 22mm na prawym i 15mm na lewym endo 10,2.
Dostałam wczoraj zastrzyk. Zobaczymy. Po raz pierwszy miałam zastrzyk.
Ogólnie panicznie się boje zastrzyków, nie sądziłam że kiedykolwiek będę sobie robić. A tak 8 dni stymulacji i się nauczyłam je robić.
Dostałam znak od gin ze mamy przez 3 dni serduszkować, apotem monitoring w poniedziałek sprawdzający.
Jutro mam ovu test ovu pozytywny kreska testowa mocno pozytywna, nigdy takiej mocnej nie miałam.
Gin kazała mi 2 wlew podać w dniu ovu czyli jutro, ale moja znajoma pielęgniarka idzie na wesele. Więc kazano mi podać w piątek. Ale na moje szczęście, kobitka się zgodziła i jutro wieczorem będzie 2 wlew tak jak chcieli w klinice
Jakie mam nastawienie; obojętne, bo jak wiadomo tyle cykli mam za sobą, co miesięczne rozczarowanie, nigdy nie widziałam 2 kresek. Więc wiadomo jakie będzie zakończenie.
Juz wychodzę na przód ; planuje pod koniec września zrobić powtórkowe badanie komórek NK z wynikami iść do 1 immunologa i przejść się do 2. I sprawdzić czy podobnie myślą w leczeniu.
O 10 miałam mocne pobolewanie w jajników nie mogłam chodzić. Czyżby w tym momencie była ovu?
Kto tam wie.
Test ovu zrobiony dziś znów pokazał 2 tłuste krechy.
Może to wynik zastrzyku piątkowego ehhhh.
Właśnie mam ostatni wlew z intralipid.
4 godzinki i po bolu a potem serduszkowanie.
Jutro monitoring potwierdzający ovu.
I odliczanie.
Nie wiem czy będzie kolejny cykl czy ten nie będzie ostatni.
W poniedziałek miałam ostatni monitoring
Okazało się że 2 pęcherzyki pękły a 1 nie. Teraz ciekawe czy się wchłonie ehhhh
Dostałam progesteron. 11.09 mam zrobić bete i go odstawić i czekać na @@@
w ciągu 1-3 DC mam się zjawić czy torbielą się wchłonęła.
Stale coś ehhhhh
wiem że znów się nie udało. Szkoda tylko kasy na B-HCG ale zrobię to dla formalności dla immuno. więc jeszcze czeka mnie 2 tyg do @@@