X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Oprócz błękitnego nieba...
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4
WSTĘP
Oprócz błękitnego nieba...
O mnie: Kiedyś optymistka, obecnie skończona realistka. Mam 26 lat, pracuję...
Czas starania się o dziecko: 2 lata i 9 m-cy
Moja historia: We wrześniu 2013 wyszłam za mąż za mojego cudownego męża. Od grudnia 2013 rozpoczęliśmy starania o dziecko. Niestety bezskuteczne. Po wielu badaniach nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. Po dwóch latach i 3 miesiącach zaszłam w pierwszą ciążę, niestety w 8 tygodniu poroniłam. W czerwcu ponownie zaczynamy starania
Moje emocje: Jedno wielkie rozczarowanie, gdy tylko spoglądałam na test. Od kilku miesięcy ich nie robię. Dobijały mnie.

5 listopada 2015, 15:18

27-10-2015 miałam HSG. Jak dotąd najgorsze przeżycie ever! Zdecydowanie wolę leczenie kanałowe. Była lekka niedrożność, ale dzięki ciśnieniu kontrast udrożnił to co stało nam na drodzę. Po dwóch dniach ponownie rozpoczęliśmy działanie. Teraz czekam na @. Planowana jest na 14-11-2015. Słyszałam, że po HSG jest bardzo duże prawdopodobieństwo zajścia w ciążę przez najbliższe 3 miesiące. Mam nadzieję, że jest to prawda i w końcu doczekam się dwóch kresek na teście.
Dodam, że nikt z rodziny nie wie, że staramy się o dziecko. Wolałam nie odczuwać presji. I teraz wiem, że dobrze zrobiłam, bo po dwóch latach patrzyliby na mnie oczami spaniela...
Utrzymuję rodzinkę w przekonaniu, że póki co z dzieckiem nie jest mi po drodze. No i całe szczęście przestali pytać, choć od czasu do czasu usłyszy się jakiś głupi komentarz, który przemilczam dla dobra ogółu.
Nie wiem dlaczego, ale wolę aby myśleli, że nie chcę mieć dzieci niż, że nie mogę ich mieć. Ot taka głupia przerośnięta ambicja...

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada 2015, 15:30

6 listopada 2015, 15:59

Dziś było spokojnie. I całe szczęście bo nie miałam absolutnie siły na uśmiech nr 5.
Posprzątałam biuro i mogę spokojnie iść na tygodniowy urlop. Po drodze zaliczając weekendowe zajęcia na uczelni.
Wspominałam, że studiuję leśnictwo? Nie? No to już informuję :)
O 16 jadę do rodziców, ot tak z wizytą.
Nieuchronnie zbliża się @ i z dnia na dzień jestem coraz bardziej zdenerwowana. Nie wiem jak w tym miesiącu zniosę porażkę.
Miłego dnia.
S

8 listopada 2015, 20:02

ZNP... Uwielbiam...
Wkurzało mnie dziś dosłownie wszystko. Na twarzy pojawiły się pryszcze więc z zegarkiem w ręku oczekuję @... Jestem pewna, że ponownie się nam nie udało.
Z rozpaczy poszłam do sklepu po moje ulubione wino i go nie dostałam. Kolejny powód aby się wkurzyć.
Weekend spędziłam na uczelni, oczywiści ogłosili pierwsze kolokwia.
Uwaga! Ogłoszenie parafialne: Nie zdam botaniki leśnej... Przygotowywanie preparatów i szukanie w nich pod mikroskopem tych wszystkich cytoplazm jest okropne... Chyba tylko ja nic tam nie widzę.
Załamana. :(

12 listopada 2015, 19:19

Dieta obrotowa... Gdzie się nie obrócę to coś zeżrę :P Kolejny objaw zbliżającej się @. To nic, dam radę to przeżyć. Obiecałam sobie nie płakać w tym miesiącu. Jutro jadę na uczelnie. Spróbuję przepisać sobie ocenę z warsztatów informatycznych i ponudzę się trochę na filozofii i metodologii nauk przyrodniczych. W ogóle kto to wymyślił?
Cały dzień szorowałam kafelki w łazience. Aż miło teraz tam wejść. Mała rzecz a cieszy. Takie to prozaiczne.

16 listopada 2015, 15:25

@ jak zwykle na czas, a nawet i przed. 13-11-2015 ponownie umarły nadzieje. Tak jak sobie obiecałam nie poryczałam się.
Podbudowana rozczarowaniem dziś zadzwoniłam do ginekologa i umówiłam się na kolejną wizytę w dzień spodziewanej owulacji. Po HSG chciałam sobie dać 3 miesiące na próby i dopiero wówczas umówić się na wizytę, ale jednak przełamałam się...

Czy tylko mnie drążą dziurę w brzuchu wyznania innych mam jakie to ich dzieci nie są wspaniałe?

Spotkałam dziś kuzynkę, która jest mamą rezolutnej dwulatki. Osobiście uwielbiam małą, ale 15 min monolog o tym jaka jest cudowna i jak to cudownie jest móc patrzeć na to jak się rozwija dobiło mnie dziś do końca.

18 listopada 2015, 11:57

Dziś - to z pewnością nie jest mój dzień. Nieprzespana noc, nerwy. Mąż również nie sypia ostatnio dobrze. Koniec roku zawsze jest taki dla nas. Jest to czas przetargów na usługi na kolejny rok. W piątek okaże się czy jego firma ma gdzie wykonywać usługi. Jeżeli nie to się nam świat posypie.
Wcale się nie dziwię, że mamy problemy z zajściem w ciążę. Wieczna i niekończąca się nerwówka.
Dobrze, że niedługo wszystko się wyjaśni. Powoli brakuje mi sił, aby trzymać nas oboje przy dobrej myśli. Ja trzymam jego, ale kto trzyma mnie?
Dziś to nie jest mój dzień.

19 listopada 2015, 20:36

I nie chodzi o to, że ja nie mam uczuć. Po prostu cza­sem muszę oka­zywać ich brak, żeby nie zwariować.

21 listopada 2015, 14:44

Już po przetargu, czekamy na wyniki, ale odczytania ofert wynika, że mamy najlepszą...
Naiwnie myślałam, że coś się zmieni, że choć w sobotę zostanie i posiedzimy razem.
"Pojadę zrobić wypłaty pracownikom i niedługo wrócę" - powiedział o 6:40.
Jest 14:41...
Właściwie nie wiem dlaczego siedzę tu i czekam na niego? Sama. Po raz kolejny.
Dlaczego naiwnie myślałam, że jak skończy się ta nerwówka, to znajdzie się trochę czasu dla mnie?
Teraz moja kolej bycia trzymaną za rękę....

Chrzanie to!

26 listopada 2015, 14:52

Dziś to jest chyba jakaś pomyłka, a nie dzień...
Gdzie nie pójdę to awaria. Za fakturą na poczcie stałam 15 minut zanim udało się jej odpalić program. W sklepie jak nadeszła moja kolej nagle brukselka uparcie odmawiała skasowania i też stałam jak głupia 5 minut. Normalnie boję się podejść do samochodu, co by mi nie zastrajkował.
Po mimo wypicia wiadra kawy oczy zamykają się uparcie i już tylko odliczam minuty, żeby urwać się z pracy. Przysięgam! Jak tylko przekroczę próg mieszkania wyłączam telefon, zaciągam rolety i idę spać...

30 listopada 2015, 12:58

Kolejna nieprzespana noc. To zadziwiające jak mój organizm mało potrzebuje snu. Usnęłam po 3:00 obudziłam się o 5:00 z budzikiem.
Od wczoraj mój żołądek strajkuje. Wszystkimi swoimi siłami staram się opanować odruchy wymiotne. Nie twierdzę (broń Boże), że jest to spowodowane ewentualną ciążą. Po prostu czasem tak mam, że przez cały dzień najchętniej bym rzygała... Na zwolnienie nie pójdę, bo zakopię się w papierach po uszy, urlopu już nie mam więc cierpię w pracy.
Wrócę do domu i ugotuje sobie rosół, może ruszy to mój zbuntowany żołądek.
18dc boję się myśleć co będzie jak znowu się nie powiedzie. Tak bym chciała zrobić nam prezent na święta i zamiast kolejnej bezużytecznej rzeczy wręczyć mężowi pozytywny test ciążowy. Czy to nie dobry pomysł? Pewnie, że dobry. Tyle, że życie weryfikuje plany i najpewniej będę musiała zadowolić się wyprzedażami w galerii.
Po ostatnich cichych dniach spowodowanymi pracoholizmem męża nastąpiły słoneczne dni. P. obiecał, że będzie wcześniej wracał i nawet w sobotę wyszedł ze mną na spacer do lasu razem z moimi owczarkami. Było uroczo, a pogoda tylko nam sprzyjała. Oby więcej takich dni przed nami.

1 grudnia 2015, 11:12

Naprzeciwko naszego mieszkania mieszka młoda para z dzieckiem. Na oko 25-28 lat. Od kiedy się wprowadzili wieczne awantury. Raz nawet policje wzywałam tak się baba darła. Wezwałam policje tylko dlatego, że między nimi płakało dziecko (na oko roczne). Wczoraj baba przeszła samą siebie...
Po 23 położyłam się z mężem spać. Kilka minut później usłyszałam szczęk zamykanych drzwi u sąsiadów. Pani sobie gdzieś poszła. Po chwili usłyszałam spazmatyczny płacz dziecka. Mąż do mnie: " Ty ona poszła i zostawiła dzieciaka", Ja: " No coś ty, kto by dziecko same zostawił?"... Ale niepokój został. Minuty mijały, dzieciak darł się coraz mocniej, aż słyszałam jak powietrza mu brakuje, a matki nie widać i nie słychać. Ojciec dziecka został już kilka dni temu wyprowadzony przez policję i zabrany chyba do aresztu. Wstałam i uchyliłam drzwi wahając się czy wzywać policje czy nie? Ostatnim razem zanim przyjechali to się już uspokoiło (choć komisariat jest ulicę dalej od nas...). Po 20 minutach wraca sobie matka roku wraz ze swoim partnerem/mężem? i dyskutują na korytarzy.
Uwierzcie mi, że w taką furię wpadłam, że o mało baby nie zabiłam.
Wykrzyczałam co sądzę o matce, która zostawia płaczące dziecko same na prawie pół godziny i obiecałam, że z samego rana pójdę do opieki społecznej i sprawię, że jej to dziecko odbiorą. Jej reakcja bezcenna... Wzruszyła ramionami... Facet powiedział tylko: "może się teraz nauczysz...". Ku%#@... żadnego przejęcia się czy coś... Po opieprzeniu obojga trzasnęłam drzwiami i poryczałam się.
Jak to jest, że taki element ma dzieci, a osoby, które tego pragną zostają z niczym...

2 grudnia 2015, 14:45

Czwarta noc bez snu. Jak Boga kocham, jeśli dziś nie usnę to jutro kogoś z rozpaczy zabiję...
Odkąd staramy się o dziecko, właściwie tylko o tym myślę. Po roku starań zauważyłam u siebie drastyczny spadek zapotrzebowania na sen... Wiem, że jest to spowodowane ciągłymi niepowodzeniami w tym temacie. Nastrój mi też nie sprzyja. Wiecznie zdenerwowana, pochmurna i warcząca. Coraz częściej zamykam się w mieszkaniu, spuszczam rolety i gapię się w sufit.
Czy to już pora na psychologa?

3 grudnia 2015, 14:24

Uwaga! Ogłoszenie parafialne!
Dziś spałam całą noc, bez przebudzania się... Świat nabrał barw i od razu lepszy humor. Co prawda z rana poszła krew z nosa z przemęczenia, ale idzie ku dobremu.
Jutro mamy w firmie wigilie. Muszę skoczyć kupić kumpeli prezent. Tak do końca to jeszcze nie wiem co mam jej kupić, ale myślę, że jak wejdę do sklepu to zstąpi na mnie wena.
Tydzień ciągnie mi się jak flaki z olejem. Najchętniej to chciałabym już żeby była sobota. Co prawda nie wypocznę, bo muszę zrobić pracę zaliczeniową z botaniki leśnej. W poniedziałek muszę oddać laptopa na gwarancje więc koniecznie muszę zrobić ją w ten weekend.
BTW. Co ja sobie myślałam wracając na studia? Głupia jakaś byłam czy co?

7 grudnia 2015, 11:28

Ochhhhhhh!!!! Nienawidzę swojego wykresu!!! Jest taki beznadziejny! Bezczelnie uświadamia mi że 24 cykl starań poszedł na marne... Za kilka dni dopadnie mnie @, a ja już teraz wiem, że to będzie porażka. Nie wiem jak dam sobie z tym radę, szczególnie przed świętami. Idąc za klasykiem: "Nienawidzę tych świąt psia dupa..." Kiedyś je uwielbiałam. Teraz napawają mnie grozą. Szczególnie składane mi życzenia... : "No i niech Wam będzie w każdym kątku po dzieciątku" Nosz by ich szlag trafił wszystkich!!!!
Zacznie się za tydzień 3 rok starań. Ja pier.... jak to brzmi! W życiu bym nie pomyślała, że będą z tym takie problemy. Wszyscy tylko nie ja! Tak sobie myślałam. A tu zonk. Jestem jedną na cztery kobiety które mają problem zajść w ciąże. Wiedziałam, że jestem wyjątkowa, ale żeby aż tak?
Wczoraj z rozpaczy rzuciłam się w wir zakupów. Świąteczne wyprzedaże kusiły. Prezenty na gwiazdkę kupione. Wydałam wszystkie pieniądze i do końca miesiąca będę głodować. Taka rada: Nie chodźcie na zakupy z depresją. Zdewastuje to wasz portfel. No chyba, że mąż stawia ;)

9 grudnia 2015, 13:54

Jest źle.

14 grudnia 2015, 15:53

Dzieje się zbyt wiele, aby móc tu o tym pisać. Niby się człowiek spodziewał, że tak się stanie, ale jednak zbiło to z nóg. Walczymy. Jutro wszystko się okaże, więc nie pytajcie tylko trzymajcie kciuki.
Co do starań, nowy, już 25 cykl starań w grze. Niestety wszystko mi się poprzestawiało. Mam wizytę u gin 21-12-2015 wówczas miałam mieć termin spodziewanej owu, ale że się przestawiło to już prawdopodobnie będzie po... Z monitoringu nici. Niestety wizyty nie dało się przestawić. Tak więc liczę po cichu na jakiś bożonarodzeniowy cud... a nawet na dwa.

16 grudnia 2015, 12:37

Wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki dziękuję! Udało się! Przetargi wygrane i nie utoniemy... Co prawda pani S... ma jeszcze szanse na odwołanie w Krajowej Izbie Odwoławczej, ale to jest już koszt około 20000 zł więc mam nadzieje, że nie będzie się jej chciało. Choć z tego co o niej słyszałam utrudnia do samego końca... Taka zła z niej kobieta...

Czytając ogłoszenie wyboru ofert miałam chyba stan przedzawałowy... Gdy zobaczyłam nazwę firmy męża autentycznie usłyszałam spadający kamień z serca. Poczułam się 10 lat młodsza i 10 kg lżejsza... Teraz do szczęścia brakuje tylko dwóch kresek.
Podbudowana wysłuchanymi modlitwami idę zamówić w poniedziałek mszę dziękczynną i z prośbą o dalsze łaski. Obiecałam sobie od-obrażenie się na Pana Boga i chyba jednak zaufam opatrzności...
Wiem brzmię jak jakiś moher, ale to nie tak. Zawsze byłam wierząca, choć z tym moim praktykowaniem przez ostatnie dwa lata bywało różnie. Między innymi dlatego, że fochnęłam się na Boga za brak ciąży.
Uroczyście obiecuję poprawę.

Co do starań. Temperatura skacze tak, że powoli myślę, że ten cykl jest stracony. Choć może to za wcześnie na wnioski. Właściwego śluzu nie ma (właściwie to żadnego nie ma). Poczekam na wizytę u gina. Zobaczymy co powie. Pewnie dostane jakieś leki na stymulacje, a jak nie to zaprę się nogami i rękami i nie wyjdę z gabinetu dopóki nie dostanę jakiś leków.

18 grudnia 2015, 11:23

Mój wykres jest beznadziejny! Sama też jestem beznadziejna. Temperatura raz rośnie raz spada na łeb... Śluzu brak. I to już nie pierwszy raz gdzie jestem sucha jak pustynia.
Coraz częściej słyszę głosik w mojej głowie, że mogłam przejść przedwczesną menopauzę.
To nawet by się zgadzało... Dużo bezowulacyjnych cyklów w ciągu roku, wahania nastrojów od 3 lat mam takie, że czasem to bez kija nie podchodź. Choć niektórzy się śmieją, że to nie wahania nastroju tylko jestem taka wredna z natury... Chciałabym, aby tak było ;)
W poniedziałek wizyta u gina to mu się zapytam co o tym myśli i pewnie każe zrobić badania, albo zwyczajnie mnie wyśmieje i też będzie git...

Co do zwykłych codziennych spraw to dostało się dziś premie świąteczną. Nie spodziewałam się bo chodziły plotki, że w tym roku kicha. A tu bęc! Dali i to więcej niż się spodziewałam.
Czyli dziś szaleje na zakupach.
Muszę zrobić listę i odwiedzić markety. Nie cierpię świątecznych zakupów. Ludzie chodzą po sklepie bez celu obijają się o ciebie i nawet nie raczą przeprosić. Ja zawsze wpadam z jasno określonymi celami i uciekam tak szybko jak to możliwe. Niechęć do jakichkolwiek zakupów mam chyba po ojcu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2015, 11:31

21 grudnia 2015, 19:44

13 dc. Byłam dziś u ginekologa. Okazało się, że nie jest źle. Owu przewidywane n wigilie max pierwsze święto.
Endometrium 7,6
pęcherzyk w prawym jajniku 13,5 mm.
W środę dostanę zastrzyk z pergnylu na pęknięcie pęcherzyka i jak to mówi pan dr. "w wigilie ma być ogień!"
Mam nadzieję, że w wigilię sprawimy sobie prezent z 9-cio miesięcznym opóźnieniem.

22 grudnia 2015, 14:16

Jakoś tak pierwszy raz od dwóch lat mam dobre przeczucie co do tego cyklu. Może to za sprawą pana dr, może świąt, ale wiem (normalnie wiem!), że w tym cyklu się uda! Z tą wiarą będę żyła przez całe święta... Jestem świadoma, że tak głęboka wiara w przypadku porażki skończy się histerią, ale nie zaprzątam sobie tym póki co głowy.
P. też jakoś odzyskał dobry nastrój mimo problemów, które gdzieś tam w koło nas nadal krążą. Przez te dwa miesiące staliśmy się silniejsi. W myśl zasady: co nas nie zabije...
Z większym optymizmem patrzymy w przyszłość.
A w życiu codziennym to jeżdżę na szmacie i staram się ogarnąć mieszkanie na święta. Juto zaczynamy kucharzyć. Całe szczęście nie muszę przygotowywać całej wigilijnej kolacji. Ja robię barszcz, krokiety, sernik, rogaliki i może zrobię jakąś sałatkę. Teściowa i szwagierka robią resztę... I tak znając życię spędzę w kuchni cały jutrzejszy dzień i wigilię.
Prezenty w większości kupione. Pozostał tylko prezent dla teściów i spokój!
Jutro napiszę czy miałam ten zastrzyk z pregnylu czy pęcherzyk zastrajkował i nie urósł do wymaganych 18mm. Trzymajcie za niego kciuki! Nie chciałabym w wigilię zapierniczać do lekarza po zastrzyk...
1 2 3 4