Dziś czuję lekko obrzmiale piersi, ale nie ma tragedii. W ciągu dnia czułam pobolewania w dole brzucha, jakby na miesiaczke i ciągnięcie jajnika. 2 razy poczułam dziwne uczucie w macicy, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłam:D śmieszne to bylo, takie... jakby bąbelki, jak by ktoś dmuchal slomka w wodę.
No ale nie wkrecam sobie, czekam cierpliwie. Z nadzieją ale cierpliwie. W zasadzie czuje objawy pmsu, łącznie z nerwowością i brakiem cierpliwości do ludzi, którzy mnie otaczają. Wkurzal mnie mąż w zasadzie bez powodu ale miałam ochotę wybuchnąć i wylądować rosnące we mnie napięcie i po prostu na niego powrzeszczec A ten stoicki spokój.. się ze mnie nabiał, co jeszcze bardziej mnie wkurzal i już mu powiedziałam żeby się że mną pokłocil wtedy by mi przeszło:D masakra. Wkurzali mnie ludzie w marketach, którzy wchodzili mi przed polke z żarówkami, które akurat wybierałam i tak stali przede mną jakby kuzwa nie mogli stanąć obok Tak, żebym i ja widziała ... wrr naprawdę nerwiszcze ze mnie.
A tak poza tym, to odebrałam lśniące obrączki dziś i są jak nowki;) po dwóch latach oddałam do czyszczenia i przy okazji zmieniłam rodzaj matu:)
Ale ten czas szybko leci. Dopiero co biegalam po targach slubnych i mierzylam sukienke teraz to chyba bym sie w nia nie wcisnela :p nawet nie cgmhce probowac:p swoja droga mozeby wreszcie ja tak sprzedac...
I znów się nie udało. Póki co nie ma zalamki. Mam wrażenie, że to przez tą prolaktyne. Ale... liczę, że niepokalanek mi pomoże, po miesiącu od jego przyjmowania piersi prawie wcale nie bola. A i plamienie przed okresem tylko 1 dzien. Ten cykl wygladal o niebo lepiej ! Będę więc to brała przez kolejne 2 miesiące i zobaczymy. Plus do tego mam nadzieję że suplementy z cynkiem pomoga plemniczkom i po 3 miesiącach będą jak małe wariaty:) Bedzie dobrze !
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 marca 2018, 18:30
Trochę mniej wchodzę na ovu i staram się nie czytać pamiętników, no może poza tymi, które już obserwowałam.
Generalnie też czuje, że mentalnie troche odpuściłam. Ogólnie to jestem przygotowana, że w tym cyklu może się nie udać. Męża czeka ciężki tydzień i prawdopodobnie nie wróci do domu, dopiero w piątek. W duchu liczę na to,ze pwulka wypadnie w weekend. Ovu prognozuje na niedzielę, byłoby idealnie... Ale przecież że mną nigdy nie wiadomo... Są pewne różnice już po 1,5 miesiąca lykania Niepokalanka: brak ZNP, plamienie przed okresem tylko 1 dzień i tak delikatnie. Okres trwał 4 dni nie 5 !! :o Po tych 4 dniach plamilam jeszcze przez 2 dni a nie 3. I generalnie praktycznie nie poczułam tej miesiączki, jakby jej nie było:) więc dla mnie super. Teraz jeszcze śluzu plodnego nie ma, jest bardziej kremowy, szyjka wciąż twarda. Może jest więc szansa, że owulka przyjdzie na weekend za tydzień. Wg ostatniego wykresu jeśli byłoby tak samo to piątek i sobota byłyby idealnym czasem na staranie. Ale zobaczymy jak to wyjdzie. Jutro chyba zacznę testować ale zobaczymy czy się jakiś plodny sluz pojawi.
Ciekawe czy ten niepokalanek obniży mi ta prolaktyne. Bawię się w królika doświadczalnego:) Zbadam ja w tym miesiącu też Generalnie ten cykl na wielkim luzie, bo co ma być to będzie:)
Śluzu plodnego brak... Wg. Owu dziś prognozowane dni płodne mają się zacząć, o ile cykl będzie trwał 30 dni . Może jednak z tą owulka trafimy na weekend
Jedyne co mnie martwi, to że tak długo czekam na ten śluz:p i to, że od poniedziałku obserwuje lekko brązowe jego zabarwienie nie wiem czym to jest spowodowane, myślałam że może obtarciami bo ostatnio było tam bardzo sucho i może troszkę się podraznilo po serduszkowaniu z mężem. Ale czy od poniedziałku aż do czwartku by tak plamilo ? Bardzo delikatnie ale wciąż.
A co do testów owu, to narazie negatywne. Jutro zapisałam się na cytologie z medicoveru, mam nadzieję że będę mogła zwolnić się z pracy bo nie mogłam się na nią umówić po pracy.
Edit. Sluz już się pojawił I to sporo:) zaczynamy dni płodne.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 marca 2018, 19:33
Byłam dziś na cytologii.Oczywiscie Medicover po raz kolejny mnie zawiódł...po prostu tragedia. Zwolnilam się z pracy 2 godziny, żeby móc zrobić to badanie. Na miejsce dotarlam dużo przed czasem, zwykle tak bylo, że zdarzało mi się wchodzić wcześniej jeśli się zarejestrowalam i zwykle ktos mnie wolal gdy byla moja kolej, czekałam więc te 30 przedwczesnych minut cierpliwie. Po czym zniecierpliwona zajrzałam do gabinetu położnej, która byla wolna cały ten czas. Okazało się, że pomimo, że w systemie jestem zapisana, to położna zrobiła wielkie oczy... bo... ona o żadnej cytologia nie wie i zapyta panie ginekolog, która w tym czasie przyjmowała pacjentki czy mi zrobi ta cytologie gdzieś pomiędzy.... no cyrk na kółkach! Pomyślałam sobie, że ok dobra to pewnie zaraz mnie zawola... Ale gdzie tam... minęła godzina odkąd wyszłam od położnej... Aż w końcu mnie zawołała. Cytologia trwala minutę. Pomyślałam, że skoro się już tyle wyczekalam i jestem u lekarza a nie położnej, jak to miało być, to zapytam ja o ta prolaktyne. I tu nastąpiła bardzo ciekawa informacja, bo spytala mnie o TSH, a ja przecież sądziłam, że jest w normie skoro normy są do powyżej 4. A ja mam 3,5 ... no i mi powiedziała, żebym zgłosiła się jednak do tego endokrynologa, bo aby zajść w ciążę, wynik powinien być do ok 2, a nawet mniej i że 3,5 to za dużo. I to może być wynik podwyższonej prolaktyny.
I tak wyszłam z tego gabinetu po takim czasie czekania ale chociaż dostałam klarowna informację. Będąc w domu zaczekam czytać na ten temat i wygrzebane wyniki sprzed roku i 2 lat i co? TSH sukcesywnie rośnie z roku na rok! najpierw miałam 1,4 potem 2,6 a teraz 3,5 ....
Wiem, że jestem obciążona chorobami tarczycy, bo u nas w rodzinie prawie każdy na nią choruje, dlatego też robiłam co roku badania, ale nie wiedziałam, że to już może być problem, pomimo iż wyniki niby w normie.
Zapisałam się do endokrynologa też od razu, ale jeszcze szukam wcześniejszych terminów i dobrego lekarza prywatnie. Medicover mnie zawodzi, aż się boję co mnie znowu spotka następnym razem. Najlepiej byłoby znaleźć endokrynologa i ginekologa w jednym. Tylko, że ten o którym myślałam, ma średnie opinie, byłam u niego na dniach otwartych w klinice leczenia niepłodności. Naczytalam się, że glownie chce naciagac na invitro, a nie na leczenie niepłodności. I mam wielką zagawostke gdzie iść.
Generalnie trochę jestem przybita po tym wszystkim...
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 marca 2018, 23:02
A ja dopiero dziś zobaczyłam pozytywny test owu... dobrze że chociaż tyle.
Temperatura nie rosnie. Spisalam ten cykl na straty bo tak długo nic, ale dziś rano zrobiłam już chyba 8 test w tym cyklu i potem jeszcze powtórzyła wieczorem dla pewności. Oba wyszły pozytywnie. Tylko... nie zgadza mi się to z pozycją szyjki macicy, która jest dość nisko i robi się twarda. Rano jeszcze chyba otwarta lekko teraz mam wrażenie że zamknięta ale może nie? Mam nadzieję, że zdążyliśmy wczoraj nie było ❤ Chcieliśmy odpocząć, trochę też już zrezygnowana, bo tempka nie rosła, testy ciągle negatywne i już się poddałam. Będę obserwować tempke jutro.
Czuje, że cykl będzie miał 32 dni tym razem o ile nie 33. Zadko się zdarza w prawdzie 33 ale zobaczymy. Już nawet nie nastawiam się na ciaze, przy moich wynikach. Ale jednak próbujemy dalej. Endokrynolog w czwartek po świętach. Udalo mi się znaleźć termin wcześniej.babka ma bardzo dobre opinie, mam nadzieję, że mnie nie zleje. A w czwartek idę powtórzyć badania ... Ale nie wiem czy progesteron będzie miarodajny skoro owu tak późno...
Dostałam wyniki.. za każdym razem inne... progesteron - załamka! Glukoza - powyżej normy, TSH - takie jak było czyli 3,86
Jutro endokrynolog, zobaczymy co powie. Pora szukać gin - endo, najlepiej w jakiejś klinice leczenia niepłodności, żeby co chwila nie latać od jednego lekarza do drugiego i mieć wszystko pod ręką.
Moje wyniki przedstawiają się tak:
- Glukoza: 104,70 (70-99)
- TSH - 3,860 (0.270-4,200)
- ft4 - 1,17 (0,93-1,71)
- anty tPO - 7,20 (0.0-34)
- anty - TG - 13,15 (0.0-115)
- progesteron - 2,85
- Prolaktyna - 19.22 (4,79 - 23.30)
- DHEA-S - 325,30 (98.8-340,0)
- Testosteron - 45,25 (8,40-48,10)
- Insulina - 8.4 (2,6-24,9)
Trzeba działać... i zacząć biegać po lekarzach.
Patrząc na ten progesteron i na mój wykres, to albo owu nie było albo jakaś bieda z ciałkiem zółtym...
Edit.: dostałam plamienia... czyżby okres? :o 8 dni niby po owu... no tak... progesteron niski, że aż głowa boli... cykl stracony i ... jaki dziwny:/ faza lutealna taka krótka.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 kwietnia 2018, 19:50
Cudowna kobieta pani endokrynolog. W reszcie czułam, że ktoś się mną interesuje a nie tylko zbywa. Przeprowadziła ze mną wywiad i od razu powiedziała, że TSH za wysokie. Jak tylko spojrzała na ekran komputera w którym wyświetliły jej się moje wyniki sprzed miesiąca. Nawet jeszcze jej nie zdarzyłam powiedzieć o planowaniu ciąży.
W każdym razie powiedziała, że wszystkie inne wyniki w tym prolaktyna może być skutkiem właśnie za wysokiego TSH. Prolaktyna jednak mi skacze i tarczyca może ja rozregulowywac. Ale powiedziała, że pcos u mnie też może być... I powinnam zrobić usg przezpochwowe jajników. Nie pisałam wam, ale 3 lata temu zrobiłam sobie badanie AMH i mialam wynik 4.5 i nic z tym nie zrobiłam, no bo nie staralam sie o dziecko a miesiączki nie były uciążliwe. Ale cały czas mam to z tylu głowy. Teraz AMH nie badalam bo jednak to 140 zl jak nie więcej. Ale tak ...zapisze się do poleconego ginekologa przez panią dr.
Generalnie to na jutro mam usg tarczuć. Przepisała mi Letrox i jodit.
Przez 2 tyg po pół tab.letroxu. Potem cała. Po 6 tyg na kontrolę. Powiedziała mi żeby zaniehac teraz starania na 2 miesiące co najmniej, żeby wyregulowac tarczyce.Powiedziala, że jest ryzyko poronienia przy takiej tarczycy.
Pytała się czy kiedykolwiek jakiś ginekolog mi robił usg, więc powiedziałam jej że nie, bo mnie olewali.i zrobiła duże oczy, że jej się nie mieści w głowie, żeby odesłać pacjentke z niczym pomimo że powiedziała, że planuje ciaze. I poleciła dwóch lekarzy, nawet też patrzyłam na nich na znany lekarz wcześniej:) także wiem o kogo chodzi
Więc chyba się do któregoś z nich udał.
Po wizycie czuje, że wreszcie coś działam do przodu i nie muszę już tylko liczyć na siebie ale jakis lekarz mnie prowadzi:D
Ciekawe jak jutro usg wyjdzie ...
Plamienie ustało. Trwało tylko 1 dzień... dziwne to bardzo bo nigdy tak nie miałam... było poprzedzone bólem jajnika dzień wcześniej. Cały dzień czułam dziwne kłucie, pulsacyjny ból. A rano obudziłam się z dość konkretnym brazowawym plamieniem, którego już nie było widać wieczorem. Normalnie pomyslalabym, że to może plamienie implantacyjbe bo nigdy to nie miałam! Ale potem dostałam wyniki proga... bardzo to dziwne bo nigdy wcześniej nie miałam jednodniowego plamienia. Okresu nie ma... na szczęście bo gdyby się zaczął to bym pomyślała, że za krótka faza lutealna.. jednak temperatura dziś spadła... eh co kolwiek to było, jeśli mój maluszek...to chyba nie udalo mu się zagnieździć
No i bach! Jest! Tak po prostu przyszła, zaczął mnie boleć brzuch lekko i pomyślałam sobie czyżby okres? no i faktycznie rachu ciachu bez zbędnego zapowiadania sie:D Tym razem nie bylo... 3 dniowego plamienia. Nie było bolących piersi, nie było takiego wkurwa jak zawsze w pms aczkolwiek... to może jeszcze nastąpić
Niepokalanek działa cuda jeszcze miesiąc i pora odstawić. Tak wszędzie piszą... tylko kiedy do niego potem wrócić znów? A co jak wrócą dawne gmdolegliwosci jak przestanę to brać? Po co wogole się robi tą przerwę? Czy ktoś wie?
A i napisałam do endokrynologa czy mogę bo brać jeśli biorę leki na tarczyce i powiedziała, że nie widzi przeciwwskazań tylko byle go nie brać łącznie z Letroxem, tylko najlepiej po godzinie. No to git.
W tym miesiącu zakupiłam też inofem.Mysle, że nie zaszkodzi. Fertilova wychodzi za drogo w porównaniu z Inofemem za tą cenę mam 60 saszetek na 60 dni, bo bierze się po 1. A na Fertilova 2 saszetki dziennie i w paczce za tą samą cenę jest 30 saszetek czyli na 15 dni:/ Myślę, że z tym braniem 2 saszetek to chwyt marketingowy, bo wystarcza pewnie jedna. Z resztą dawkowanie jest chyba takie samo w Inofemie a pisze że 1 saszetka... no to heloł...
Patrzyłam wcześniej też na ovarin ale ma chyba dodatkowe witaminy z tego co pamiętam, a ja je już przyjmuje w tabletkach Fertilcare. Chociaz Endokrynolog zalecila mi i tak dodatkowo brac wit d.
No nic... dziś zapowiada się aktywny dzień. Jest piękna pogoda, więc jadę na działkę ponawozić tuje i troszkę poplewić Budujemy dom:) Tzn dom już stoi ale teraz zaczną się pracę w środku i umówieni jesteśmy z elektrykiem. Plan na ten rok to zrobić elektryke, hydraulike, wylewki i tynki. Bardzo chce jeszcze pociągnąć męża do dokończenia ocieplenia, które mamy jak narazie w połowie budynku.Zobaczymy ile czasu starczy. No i wiosna idzie !! Czas posadzić drzewka Zrobic skrzynie na warzywka:) Zasadzilam w domu pomidorki i tylko czekam az bedzie pora na wysadzanie
A tak poza tym, mam ciągle wyobrażenie, którego nie umiem wykrzewić. Wizualizacje, w której widzę siebie z brzuchem w nowym domu, w naszym salonie, łóżeczko w naszej sypialni i no widzę siebie ciągle tam. Nie tutaj gdzie teraz mieszkam. Może właśnie dopiero wtedy zaciaze:p jak już miną te wszystkie etapy i się będziemy wprowadzać Kurczę no tylko to jeszcze trochę czasu minie... ! Trzeba to umeblowac, udekorować, wykończyć:o o nieee trzeba się sprezyc:D Tymczasem, lecę na działkę korzystać z naturalnej Wit D.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 kwietnia 2018, 12:48
Jak zwykle kiedy mam okres, to moja głowa odpoczywa:D Psychicznie czuję się taka wyluzowana...
Żaluję, że wtedy nie ma płodnych bo pewnie bym zaszła:P I jak zwykle, nie chce mi się nawet myśleć o tych wszystkich temperaturach skokach spadkach, śluzach itd. Już w zeszłym miesiącu powiedziałam sobie, że wyluzuje. Dobrze, że tego jednak nie zrobiłam:P bo tak to bym dalej żyła w nieświadomości ze TSH 3,4 to dobry wynik na ciążę
Poza tym, czuję frustrację i czuję presję otoczenia... Wkurza mnie strasznie jak mnie mama pyta, kiedy w końcu będzie dziecko, a teraz jak już się dowiedziała o tarczycy, to mi dupę truje. A mnie się nawet o tym gadać nie chce. Poza tym jak nie moje kuzynki, to znajomi zagadują głupio: kiedy dziecko?
A co ja kur... wyrocznią jestem? wrr. Mam ochotę im powiedzieć : nie twój interes! Ale zagryzam zęby i przemilczam.
Teraz jak mam ten okres to nawet mi się nie chce ciąży i znów sobie myślę: co będzie to będzie. Szkoda, że tak zlewczo nie podchodzę do tematu w okresie owulacji. Może, by bardziej pomogło.
A tak wogóle, to endo mi powiedziała, że mamy sobie dać 2 miesiące wolnego, żeby ta tarczyca się wyregulowała, powiedziała, że w tym czasie mogłoby dojść do poronienia, i że lepiej będzie jak poczekamy. No nie wiem, zobaczymy:) Jak narazie dalej łykam te wszystkie wiesiołki i inne paści.
A zmieniając zupełnie temat. Spełniłam wczoraj swoje marzenie z dzieciństwa:D i to było coś pięknego:) Po raz pierwszy byłam na koncercie Kelly Family Wsiadłam w wehikuł czasu i cofnęłam się 20 lat wstecz. I to nie był sen:) W dodatku bilet na koncert wygrałam !! Wygrać marzenia... czy może być coś piękniejszego? Do tej pory nie wierzę, w to szczęście. Nigdy nic nie wygrałam a tu takie cos. Cudowna atmosfera, te dawne piosenki za którymi ryczało się do telewizora i wzdychało na widok Angelo i wyklejało pokój plakatami z Bravo:D ahh... do dzisiaj te piosenki są dla mnie takie nostalgiczne...
I tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis:) Życzę wszystkim wygranych marzeń )
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia 2018, 20:22
Inozytol to witamina B8, która jest niezbędna w prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego naszego organizmu. Dzięki niej mamy też lepsze samopoczucie, pozwala nam pokonać codzienny stres, jest także skuteczna w walce ze schizofrenią.
Inozytol to witamina B8, która jest wliczana w witaminy grupy B. Dla organizmu ludzkiego bardzo istotny jest myo-inozytol, czyli jedna z izometrycznych odmian inozytolu. Właśnie ta forma jest zawarta w większości dostępnych na rynku preparatach. Inozytol w przeciwieństwie do innych witamin z grupy B jest syntetyzowany w organizmie. Zarejestrowano jego obecność w mózgu, wątrobie oraz nerkach. Witaminę B8 lub jej fosfaty można też uzupełniać poprzez obecność w naszej diecie owoców, takich jak melony cukrowe (kantalupy) lub pomarańcze.
Inozytol - działanie
Inozytol jest niezbędny, kiedy nie dajemy sobie rady ze stresem, szybko się męczymy lub jesteśmy nieustannie zaspani. Obecność witaminy B8 w naszej diecie pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie, stabilizuje nastrój oraz zwiększa energię i chęć do pracy. Z tego powodu inozytol jest ważnym składnikiem wielu napojów energetycznych. Inne właściwości, które posiada witamina B8 to: ochrona przed arteriosklerozą, wspomaganie funkcjonowania układu rozrodczego męskiego i żeńskiego, poprawa stanu naszych włosów, zapobieganie zaparciom, udział w przemianach glukozy oraz ochrona przed neuropatią cukrzycową.
Inozytol a zdrowie kobiety
Witamina B8 jest uznawana przez lekarzy za niezwykle skuteczną w leczeniu zespołu policystycznych jajników (PCOS). Dzięki myo-inozytolowi następuje zwiększenie wrażliwości na insulinę, co z kolei poprawia regularność i funkcje owulacji. Odpowiednie dawkowanie witaminy B8 pomaga także kobietom chorym na PCOS, które mają nadwagę (zmniejsza masę ciała), insulinooporność, zwiększony poziom cholesterolu LDL. Pozytywnie wpływa także na balans hormonów LH i FSH.
Poza tym B8 jest witaminą, która zmniejsza ryzyko oraz hiperandrogenizmu (nadmiaru męskich hormonów w organizmie kobiety), co zwiększa szanse poczęcia. Pozytywnie wpływa też na kobiety korzystające z in vitro - występuje u nich lepsza jakość oocytów, embrionów oraz większa liczba ciąż po transferze.
Pozytywny wpływ inozytolu na zdrowie psychiczne znajduje również potwierdzenie w leczeniu zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS). Kobiety zmagające się z tym schorzeniem dzięki inozytolowi są w stanie zmniejszyć objawy emocjonalne i psychiczne. Mio-inozytol jest też skuteczny w leczeniu chorób metabolicznych
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia 2018, 22:52
Wychodzi na to, że już po owulacji. Temperatura rośnie. Wczoraj test był pozytywny robiłam to ok 9 rano. Generalnie tak bardzo mi się nie chciało siebie obserwować, że aż się momentami zmuszalam, testów już też nie robiłam jak szalona, to był mój drugi test i ostatni. Wiele razy chciałam już nawet zrezygnować z mierzenia temp. Czasem dzwoni budzik a ja nie wiem po co dzwoni... Czasem wyłączam automatycznie i śpię dalej... Po 10 min się ogarniam, że jednak miałam coś zrobić i dociera do mnie ta żmudna rutyna.
Mieliśmy się nie starać w tym cyklu, żeby unormowac hormony, no i nie latalam jak szalona za mężem chociaż ze dwa razy i tak próbowaliśmy. Będzie co będzie, ale nie nastawiam się wogole. Nie wiem czemu ale ogarnia mnie zwątpienie... Nie uda się i tak. Czemu ? Nie wiem, czuje że coś jest nie tak.
W środę idę do gin. Mam nadzieje, że zrobi mi usg. Od 3 dni bolał mnie lewy jajnik. Nigdy nie miałam owulacyjnuch bólów. Jestem pewna, że to od niepokalanka. Oby to były tylko owulacyjne bóle a nie jakieś torbiele. Generalnie ból taki sam jak ostatnio, takie kłucie pulsacyjne, tylko że ostatnio to kłucie było na 4 dni przed okresem i poprzedzone plamieniem.
Po południu dziś przestało boleć. No i szyjka już zamknięta. Więc obstawiam owulke.
Reasumując znów nieregularna owulacja. W cały świat. Ostatnio późno, teraz wcześnie. Chociaż cykl niby trwał po 30 dni... pewnie teraz wypadnie 27
Byłam dziś u ginekologa prywatnie. Miałam wreszcie zrobione usg macicy i jajników:) Siedziałam u niego chyba że 45 min taki gadula. W sumie to mi powiedział to co endokrynolog, że priorytet to unormowanie tarczycy i glukozy. Insulionoopornosci stwierdzil, że nie mam. Pcos? Nie wiadomo, na usg były jakieś pęcherzyki ale powiedział, że jajniki wyglądaja prawidłowo, są prawidłowej wielkości. I co najważniejsze owulacja występuje. W tym momencie tak jak czułam owulacja była w lewym jajniku. Miałam przez 3 dni kłucie dość silne, najsilniejsze drugiego dnia. Zanikły 3 dnia, do południa już nic nie było. Gin. pokazał mi piękne ciałko zolte:) czułam się choćbym swoje dziecko tam widziala:D bądź co bądź powód do radości jest:D owulacja nie jest wytworem mojej wyobraźni:D ona wystepuje:p owu mi wyznaczyl owulke 3 dni temu. Ale ja tam nie jestem pewna juz tych wykresow i zasranych temperatur... szczerze to mącą mi w glowie, bo mi sie wydaje, ze temperatura nie rośnie, potem się stresuje, potem jak wyznaczy to linia przerywana bo pozycja szyjki nie ta...potem zaś stres bo faza lutealna za krótka... A tmjestem pewna, że te temperatury są nie adekwatne. Zdarzyło mi się mierzyć dwa razy żeby sprawdzić i wychodziły 2 różne wyniki po sobie i to znaczna różnica bo np raz 36.20 A za drugim razem 36.40. Zdarza mi się spać mierząc temp. Pewnie termometr trzymam w ustach za słabo i się wymyka spod języka. Tak bywa... jestem chyba dziś anty nastawiona na te wszystkie napro metody. Wracając do tematu ginka, to nagadał się, nagadał a wniosek byl jeden unormowac tarczyce i narazie nic... czekac starac sie, stary taty. Prócz tego, że było USG to wizyta nie była konieczna. Ani żadnych zaleceń narazie, ani farmakologii, cóż... chyba faktycznie trzeba w to uwierzyć, że od gin. strony jest wszystko ok. I jeszcze nie nadeszła ta pora:p dziwi mnie tylko czemu nie można było zrobić wymazu na mycoplazmy itp... argument był, że jeszcze nie trzeba. No dobra... To czekam... I zbijam tsh, dieta i ruch to jest to czego mi trzeba. Niech się dzieje wola nieba
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2018, 00:18
Jak ja bym chciała tego dzidziusia...
Niby się nie mieliśmy starac w tym miesiącu ale 2 dni przed owulacja próbowaliśmy. Chciałam mieć maleńka iskierke nadziei czekając na okres. Niby niewiele, szanse mniejsze ale mieć tą durną nadzieję.
Cóż ja zawsze jestem optymistką. Poza jakimiś hormonalnymi spadkami nastroju :p
Śniło mi się, że robiłam badania LH i FSH i obie wartości wyszły ok 4 taki idealny wynik:p nie wiem skąd u mnie takie sny nic nie znaczące:p
Od dziś zaczynamy majowkowy urlop tydzień wolnego! Nareszcie ! Już mnie tak strasznie wkurza moja praca, umieram tam z rutyny i wkurzaja mnie korpo zasady... z dnia na dzień coraz bardziej. Aczkolwiek jedyny pozytyw to taki, że dziś matki boskiej pieniężnej i dostałam premie uznaniowa:)
A tak poza tym, to zwolnilabym się, ale teraz chce dzidziusia i to nie miałoby sensu :p Może jednak powinnam się cieszyć tym, że chodzę do tej pracy, bo jak urodze to nie wiem czy wogole wrócę do pracy przez najbliższe 4 lata po porodzie. Mąż już zapowiedział, że chce bym jak najdłużej wychowywała dziecko, zanim poslemy je do przedszkola. Z resztą innej możliwości mieć nie będziemy, bo nie mamy teściów blisko, ani moich rodziców. A maz pracuje calymi dniami i czesto wraca dopiero na weekendy. No ale to odległe plany....
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2018, 22:36
zaczęłam plamić... temperatura się utrzymuje, nie świadczy to o miesiaczce przecież... zawsze spadała... poza tym to 25dc ! ...no jeśli nawet to za wcześnie na okres.
W zeszłym miesiącu miałam też plamienie 8 dpo... A potem 4 dni później przyszła miesiączka. Hmm czy to normalne ? Już nie wierzę, w bajki o plamieniach implantacyjnych, w zeszłym miesiącu to był za niski progesteron. W tym nie badalam. Ostatnie parę dni Niepokalanka. Potem robię miesięczną przerwę.
A i cycki... bolą od kilku dni.
Nie czuje się na ciążę raczej znów na pms...tylko to plamienie mnie martwi... Ale przecież byłam u gin i mówił że wszystko jest ok... To skąd to się bierze. Znów za niski progesteron? Jeśli tak to dupa a nie znajdę w ciaze... wrrr
Czekam na okres...wiem, że będzie lada moment dziś też pojawiło się wieczorem plamienie. Ogółem czuje frustrację, wnerw totalny, strasznie łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, wszystko mnie wkurza i nic mi sie nie chce. Generalnie tak jak zawsze przed okresem. Poza tym beczec mi się chce. Nie umiem podjąć prostych decyzji dotyczących koloru farby do podbitki dachowej... no kuzwa:/ czemu muszę sobie tym głowę zaprzatac, mój mąż też nie potrafi podjąć męskiej decyzji i tak się bujamy z tematem już parę miesięcy a czas kończyć tą budowę bo mnie krew zaleje prędzej niż zacznę tam mieszkać. Eh... gdybym miała w domu worek treningowy... To bym mu przypierdzielila z piesci ze sto dazy az by mi moja frustracja przeszla naprawde chcialabym czasem mieć coś pod ręką do odreagowania w pmsie ...o np szope z talerzami, które mogę tłuc o sciane kiedy się wkurze:D ooo i to jest mysl...
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 maja 2018, 23:52
Okres był i sobie poszedł. Zaczynamy kolejny cykl starań, bez stresu i ciśnienia. Heh.. zawsze tak mówię zanim się płodne nie zaczną A potem czekam na owulacje jak poparzona:D
W każdym razie tak czuje się lekko, naprawdę zmuszam się do mierzenia tej temp. Zaczynam nienawidzić tych pobudek o 6 rano. Dziś to wypadł mi termometr z buzi w trakcie mierzenia ja nawet nie wiem kiedy zanotowała temperature:D A potem jak wstawiłam już do pracy to miałam termometr pod dupą haha, spałam na nim nienawidzę wstawać rano Jutro czeka mnie kontrolą tsh i prolaktyny bo w środę idę do endo. A więc jutro rano wstać i na czczo pobiec do medicoveru:P wolę jutro niż wstać wcześniej przed pracą:p rety jak ja będę wstawać to dziecka tego się zawsze obawiałam jak ja będę funkcjonować:p
No a poza tym to w poniedziałek wieczorem nawpierdzielalam się winogron a potem zrobiłam sobie "cudowna mieszankę ciepłego mleka z korzeniem maca (No bo wyczytałam , że Korzen maca taki oh ah i eh na plodnosc) i ... To była najgorsza mieszanka z możliwych:D bełtałam pół nocy i aż we wtorek musiałam wziąć wolne bo miałam mdlosci. Dobrze, że to było w okresie bo nie wkrecalam sobie ciąży:p
I to tyle z moich przygód:p
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2018, 23:09
Prolaktyna 397,3
Glukoza 5.4 mmol/l
Jak widać tsh spadlo:) prolaktyna w normie, glukoza niby też ale ostatnio gin mi mówił że jeśli ciąży będę mieć taki cukier to od razu kieruje do diabetologia, bo normy w ciąży są dużo bardziej restrykcyjne i że jestem w grupie ryzyka. Tylko nikt mi nie chce jakoś zlecić w dalszym ciągu testu obciąża ia glukoza... eh. Jutro wizyta u Endo, zobaczymy co powie.
Dni płodne bardzo blisko, nie wiem czy nie już bo miałam dziś taki wodnisto mleczny sluz ale nie wiem czy to sluz plodny. Raczej czekam na ten rozciagliwy. Szyjka zamknięta i jeszcze chyba twarda. Jeszcze nie robię testów owu. Zdarzyłam już siebie poobserwowac i mniej więcej wiem żeby zaczynać jak pojawi się rozciagliwy sluz. Wcześniej nie ma sensu. Owulacje u mnie są dość nieregularne raz 14dc raz 17 raz 20... :p biorę inofem, w zeszłym miesiącu po nim po raz pierwszy czułam że naprawdę mam owulke. Ból jajnika czułam bardzo mocno.
Kolejny dzień a ja padam na twarz ale tak padam, że nie mam siły nawet wracać autem do domu. Dziś myślałam, że zasne za kierownicą.Ostatnie dni w pracy są dla mnie dość umyslowo męczące, znów szkole ludzi, znów gadam 8 godzin jak katarynka, nawet nie sądziłam, że to może być takie męczące. Nie wyobrażam sobie nauczycieli, którzy muszą gadać tak przez 300 dni w roku non stop to samo:P masakra, to nie dla mnie. Generalnie wracając poczułam nie dość, że mega zmęczenie, to dodatkowo głód w jednej sekundzie dosłownie. Zaczęły mi się trzasc ręce znów, dosłownie ledwo szłam do domu, poczułam ogromny spadek cukru i miałam ochotę spaaac i pozrec słonia na Już, na teraz. Jak wparowalam do domu to jadłam zimną zupę z gara prosto z lodówki, w drugiej ręce sucha bulke:D A mój mąż jeszcze mi podał frytki i kurczaka, którego dla mnie zrobił bo zapomniał, że ugotowałam zupę dzień wcześniej:P zjadłam wszystko, zupę z gara, frytki z kurczakiem i tą suchą bułkę poczułam się spełniona:D haha
Ale tak serio to te spadki cukru zdarzają mi się jak nie zjem porządnie w ciągu dnia. Najgorsze są te mroczki przed oczami to zmęczenie i nogi z waty. Ale jak zjem to po 15 min przechodzi.
Z innej beczki... byłam u Endo.mam zwiększyć dawkę Letroxu do 75. Ponoć moja tarczyca jest za mała i dlatego mam niedoczynność. Kontrola za 6 tyg.
Przez to zmęczenie nie mam siły na serduszkowanie:( energio wroc! Libido jest ale brak siły, chce spać
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 maja 2018, 22:34
Jasne, na wiosnę pewnie najłatwiej będzie ją sprzedać :)
moja suknia tez juz prawie 2 lata wisi na drzwiach sypialni... i nawet jej jeszcze nie wyprałam :O omg