14 dc następuje owulacja + 7 dni później zagnieżdżenie + 48 godzin na wytwarzanie bety hCG + dzień kolejny to dzień wykonania testu = 10 dni po owulacji.
Na rynku te testy mają czułości 10mlU/ml i są to testy dla najbardziej zniecierpliwionych. Testy o czułości niższej (25mlU/ml) mogą nie wykazać jeszcze zawartości beta hCG 10 dni po owulacji, a niepotrzebnie tylko zestresują kobietę.
Głupia ja! Zachęcona testami owulacyjnymi, sprawdzałam za wcześnie! Niecierpliwość to moje drugie imię.
Od rana jesteśmy w podróży z Czech do Holandii. Nie miałam rano możliwości testowania, więc będę cierpliwie czekać na testowania się jutro. Muszę powiedzieć, że raczej zaczęłam myśleć realistycznie. Mam 50% szans albo jestem w ciąży albo nie ! Tak czy siak mam burzę hormonalną. Pryszcza na twarzy i poza twarzą również (hahaha , basen w majtkach, cycki jak Pamela Anderson i wzdęcia. Ogólnie wesoło. Wariactwo hormonów po ciąży albo jednak w ciąży ...
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 maja 2018, 08:41
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/5b7e7c81afd5.jpg
Test z wczoraj wieczorem, natomiast zdjęcie z rana. Wczoraj po 5 minutach nie było nic. Dzisiaj wykonałam jeszcze jeden test z rana i nic się nie pokazało. Chyba muszę jeszcze czekać na jednoznaczną odpowiedź. A ciało krzyczy: ciąża!
Edit po 3 godzinach widac cien cienia na tym z rana.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 maja 2018, 10:47
Wczoraj po bieganiu przyszło plamienia, a wieczorem rozpętał się okres. Tak więc w ciąży nie byłam.
To dobra lekcja, żeby:
1) nie testować się przed dniem spodziewanej miesiączki,
2) testy wyrzucać po upływie 5 minut do kosza.
Dziwne jest tylko to, że cycki dalej mam ciążowe a test owulacyjny wychodzi pozytywny w pierwszym dniu cyklu. Moje hormony szaleją.
Dzisiaj napiję się wina, a od jutra znowu myślę pozytywnie i walczę dalej.
Ten cykl jest na totalnym luzie, bo naprawdę tak myślę i czuję. Nie testuje owulacji, bo cieszymy się sobą prawie codziennie 30 maja mam dostać miesiączkę i tym razem wszystko mi jedno czy będzie czy nie. 1 czerwca (przewidywana data porodu) przylatują do mnie przyjaciółki, żebym nie była sama. Jeśli okres przyjdzie to będziemy pić nad morzem, a jak nie to będę pić wodę i też będę szczęśliwa. Także pełen luz! Naprawdę, aż sama siebie nie poznaję że tak bezstresowo do tego podchodzę.
A w lodówce czekają już hormony na następny cykl, bo zaczynamy z insyminacja w następnym rozdaniu.
Wszyskim staraczką życzę cyklu z luzem ! Fajna sprawa
22 DC
Dzisiaj dowiedziałam się ostatni wynik z badań, które zostały mi zrobione żeby znaleźć powód trombozy. Już wiem, że nie ma we mnie żadnego powodu. Jestem totalnie zdrowa, nie mam trombofili nabytej ani wrodzonej, ani syndromu antyfosfolipodowego ani problemów z przeciwciałami ANCA. No okaz zdrowia.
Mam już plan na kolejną ciążę:
- od 12 tygodnia ACARD,
- co 4 tygodnie dokładne USG pomiarowe, a w przypadku stwierdzienia jakichkolwiek nieprawidłowości echo dopplera i wprowadzanie leczenia
- co dwa tygodnie spotkanie dla uspokojenia nerwicy na posłuchanie serduszka i ewentualne omówienie wszystkich dziwnych syndromów, których się doszukam.
Powiem szczerze, że po przeczytaniu wielu historii tutaj, byłam przerażona faktem że bez heparyny ?! Ale mój nowy ginekolog, który jest specjalistą w prowadzeniu zagrożonych ciąż wyjaśnił mi, że we mnie nie ma nic co wywołuje trombozę. Po wprowadzeniu ACARD-u krew będzie rozrzedzona i to powinno wystarczyć. Powiedział mi również, że powinnam się cieszyć iż jestem zdrowa. Heparyna nie jest bez wpływu na zdrowie kobiety i bez potrzeby lepiej jej nie brać. (Oczywiście w planach już miałam kupić sobie na własną rękę) Po wysłuchaniu wszystkich argumentów oraz wszystkich skutków ubocznych uwierzyłam mojemu lekarzowi. Podoba mi się, że ma dużą wiedzę na ten temat i na każde moje pytanie umie rzeczowo odpowiedzieć.
Podwójne ważna data: dzień dziecka i przewidywana data porodu. Dlatego właśnie dzisiejszy wpis dedykuję Tobie moja anielska Córeczko. Kochałam Cię kiedy byłaś w moim brzuszku, kocham Cię mimo tego, że Cię nie ma obok mnie i zawsze będę kochała. Dzień dziecka zostanie na zawsze wyjątkowym dniem, Naszym dniem.
W tym cyklu rozpoczynamy 6 prób IUI, dzisiaj pierwszy zastrzyk. Walczymy dalej o ziemskie rodzeństwo dla Ciebie Nicosia :*
Dzisiaj po 8 dawkach Gonalu i po Ovitrellu mieliśmy pierwsza próbę IUI. Uczucia? Cały wachlarz... radość, podekscytowanie, strach, podniecenie, skrępowanie, zniecierpliwienie i ulga, ze juz dzisiaj bez zastrzyków. Teraz już jestem na maksa spokojna. Nic nie zmienię myśleniem o tym i nakręcaniem się, więc po prostu przespałam pół dnia hahaha ! Sen najlepszy na wszystko, dziwię się że żadna firma farmaceutyczna jeszcze go nie sprzedaje w tabletkach. Teraz 2 tygodnie czekania i mój ostatni tydzień na „macierzyńskim”. Nie liczę na to, że uda się za pierwszym razem. Ale wierzę, że skoro już raz udało się z pomocą IUI to i tym razem się uda
Bardzo dawno mnie tu nie było, bo bardzo dużo się działo przez ostatni czas. Szczerze mówiąc nie miałam totalnie głowy, żeby tu zaglądać i pisać. Jednak stworzyłam ten pamiętnik, żeby wyrzucać z siebie wszystkie negatywne emocje. Moja darmowa psychoterapia. Mam nadzieję, że i tym razem pomoże i poczuję się za chwilę o kilka kilogramów lżejsza!
Pierwsza próba IUI zakończyła się niepowodzeniem. Za to mój organizm tym razem nie zareagował dobrze na hormony. Od momentu zastrzyków z Gonalu zaczęły znowu wypadać włosy garściami. Tydzień po IUI dopadło mnie przeziębienie, z którym poradziłam sobie jak zwykle w 4 dni. Niestety po dwóch tygodniach (po drugim IUI) wróciło ze zdwojoną siłą. Gorączka, zimno na pół twarzy, brak głosu... no totalna infekcja wirusowa, która trwała 1,5 tygodnia ! No i moje ciało igra sobie ze mną. W poprzednim cyklu 3 dni przed okresem nawiedził mnie bardzo bardzo obfity płodny śluz (!!!???), który oczywiście dał nadzieję na powodzenie. No ale przyszła równo po 14 dniach @. Nie rozpaczałam, w końcu w pierwszej próbie mało komu się udaje.
Z nową siłą podeszłam do kolejnego cyklu, zastrzyki z Gonalu zaczęłam 27 czerwca i tym razem dawki miały być trochę inne. Najpierw dwa razy 75 a potem 5 razy 50. 4 lipca wizyta kontrolna i oglądanie jajeczek. Dwa piękne wychodowałam i tym razem z prawego jajowodu. Lekarz stwierdził, że zrobimy laboratyjny test owulacyjny. Bo jak dla niego to zaraz będzie owu. No i test wyszedł pozytywny, więc jutro powrót i iui. Tym razem bez Ovitrellu. Więc rano przyjechaliśmy do szpitala zostawić żołnierzy, a potem Luby musiał wracać na bardzo ważne spotkanie, którego w ostatniej chwili nie dało się już przełożyć. Pierwszy raz podeszłam do IUI sama, wyniki nasienia jak zwykle przezarąbiste. 5 lipca w 11 dniu cyklu nastąpiło IUI. 9 dnia cyklu różowe jednorazowe plamienie na papierze w trakcie sikania. Następnego dnia ta sama historia, tylko tym razem jasny brąz śluzu tylko raz rano. Od tego czasu nic...
No właśnie a dzisiaj 31 dzień cyklu, 20 dzień po IUI i okresu brak. Testy ciążowe (sikańce) też negatywne. Dodam, że staramy się od ponad 3 lat i nigdy nie miałam cyklu dłuższego niż 28 dni. W poniedziałek konsultowałam z lekarzem mój problem, a on kazał czekać (ciągle na wszystko mam czekać !!!!) do czwartku, powtórzyć test ciążowy i przyjechać na wizytę. Dodam, że naprawdę ze wględu na tą infekcję zaraz po IUI byłam pewna, że się nie uda w tym cyklu zajść w ciążę. Ale nie sądziłam, że nie uda się też dostać okresu... A najlepsze jest to, że nie wierzę w tą ciążę. Oznak ciążowych mam za to mnóstwo, oprócz pozytywnego testu ciążowego ...Hahahah ! Temperatura cały czas podwyższona na 37, piersi bardzo bolesne, spuchnięte z wypuchłymi sutkami na całą pierś, no i kłucie w miednicy. Dokładnie takie objawy miałam w pierwszej ciąży na początku. Natomiast teraz nie jestem w ciąży, a okresu też nie ma.
Na szczęście jutro jadę do lekarza i może rozwiąże się największa zagadka mojego życia. Wkurza mnie to, że tutaj nie mogę iść zrobić prywatnie bety! Choć czy to możliwe, że tyle testów ciążowych nie wykryło by ciąży tyle czasu po iui? Na bank nie !
No i przez to wszystko co się dzieje jestem totalnie rozje... psychicznie! Naprawdę ryczę co 15 minut ! Jak mam być silna, kiedy ciągle coś jest nie tak?
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lipca 2018, 09:00
Test po raz kolejny biały, bialutki! 10:20 jadę do lekarza i wszystko się wyjaśni, choć nadzieji nie mam!
Już wszystko jasne. Ciąża biochemiczna. Beta już spadła do 1,2 a progesteron cały czas dosyć wysoki. Lekarz wszystko cierpliwie wytłumaczył i zalecił poczekać jeszcze na okres, a nie brać kolejne hormony. Tak więc pierwszy raz czekam na okres i będę szczęśliwa, aż wreszcie przyjdzie bo będę mogła podejść do kolejnej próby. Fajnie wiedzieć, że wszystkie te symptomy ciąży, które czułaś nie były tylko w Twojej głowie...
Ja dalej czekam na @, ale chyba już bliżej niż dalej. Temperatura spadła wczoraj na 36,6, a i dzisiaj piersi mniej bolą. Mam nadzieję, że przyjdzie jak najszybciej, żebym mogła znowu wrócić do IUI.
Juuuuhuuuu !!!!! Przyszła @ !!! Pierwszy raz powitałam ją z taką wielka radością cudownie ! Od czwartku zastrzyki z Gonalu przez 7 dni. A 9 sierpnia monitoring jajeczek Co w tym cyklu nowego? W sumie nic dwa razy 75 i 5 razy 50 mam strzykac. W poprzednim byly super dwa jejczka i nie bylo potrzeby dawać zastrzyku z Ovitrelle. No i w jakaś ciążę zaszłam... Mój gin bardzo pozytywnie nastawiony do kolejnego cyklu Ja szczęśliwa, że ten najdłuższy cykl w moim życiu się skończył i piersi przestały boleć. IUI nr 3 jestem gotowa !
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 lipca 2018, 19:21
Dni lecą jak szalone, wypełniam je sobie po brzegi pracą, obowiązkami domowymi oraz małymi i większymi przyjemnościami. Od piątku tak mi czas szybko zleciał, że ani się nie obejrzałam a z 7 zastrzyków zostały tylko dwa. W czwartek monitoring i wyznaczenie terminu 8 IUI (3 w tej turze). Lecę zrobić przed ostatni zastrzyk, a potem już tylko wieczorne przyjemności
W tym cyklu nie jest tak pięknie jak w poprzednim, ale przecież do sukcesu potrzeba tylko jednego jajka i jednego plemnika. No w każdym razie mam jedno jajko 18mm i tym razem znowu z prawego jajnika. A oprocz tego krwiaka okolo 6 cm po ciąży biochemicznej. Dzisiaj jeszcze jeden zastrzyk z Gonalu, a jutro o 21:40 Ovitrelle. W niedziele o 8:10 musimy dostarczyć armię, a o 9:40 3 IUI ( u mnie w sumie 8 ). Dla mnie to już zaczyna się robić tak normalne, że nie wiem co będzie jak kiedyś się uda i nie będę musiała podchodzić do iui hahaha ! Żartowałam ! Jak kiedyś się uda to wiem doskonale, że będę najszczęśliwsza na świecie !
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 sierpnia 2018, 19:30
Właśnie leże na kanapie i mam czas opisać wczorajszy dzień. Wczoraj 13 DC mieliśmy naszą 3 IUI w 2 turze. Muszę powiedzieć, że jeszcze dochodzę do siebie po spotkaniu z dźgającym wziernikiem. No ale od początku. Wstaliśmy o 6:30 (w wolną niedzielę !!!) ale czego się nie robi dla chęci zostania rodzicami. O 8:10 już oddawaliśmy żołnierzy do laboratorium. My nigdy nie mieliśmy złych parametrów nasienia, ale tym razem postanowiliśmy zrobić przerwę przed IUI i wytrwaliśmy! Co nie jest łatwe dla takich królików jak my. W 4 dni uzbierało się 136 mln plemników gotowych do walki. Po obróbce zostało nam 36 mln najwyższej jakości, które po 10 dźgnięciach wziernikiem w macice i kilku moich krzykach zostały zaaplikowane przed pęknięciem pecherzyka.
Pierwszy raz tak bolało i pierwszy raz boli tak długo. Moje okolicy intymne są jak po sparingu bokserskim, boli jak siedzę. No zobaczymy czy coś z tego będzie. Testuje 24 sierpnia, bo wieczorem idę na koncert Justina i trzeba wiedzieć czy można szaleć na maksa czy raczej szaleć umiarkowanie.
2 dni temu wróciłam do praktyki jogi, po dłuższej przerwie. Przez to wszystko nie umiałam się za nic wziąć ani do niczego zmobilizować. Dzisiaj już jestem po trzeciej praktyce i... po kazdej praktyce jestem szczesliwa. Zapomnialam jak cudowna jest joga i ile potrafi wnieść do samopoczucia. Powiem sZczerze, ze wisi mi totalnie jak wyglada moje cialo. Czy brzuch jest troche wystajacy caly czas po ciazy. Ale samopoczucie, juz dawno nie czulam sie tak szczesliwa. Joga witaj moja stara przyjaciolko i zostań na dłużej
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2018, 21:39
Taka tam fotka obsikanego testu z rana. Nie wierzylam w to co widze, wiec rozlozylam go na czynniki pierwsze.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/d4ed8eced7c5.jpg
Ale oczywiscie nie moze byc zbyt pieknie. Wczoraj wieczorem mialam jedna plamke z rozowego sluzu na papierze, a dzisiaj juz od 13 krwawie. Nie jest to jeszcze okres, ale czuje, ze to sie dobrze nie skonczy...
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c3fac13f8bd3.jpg
Zdjecie testu z rana. A oprocz tego to jestem zalamana, zrozpaczona, wkurzona i mam dosyć. Krwawienie zamieniło się w pełnowymiarowy okres ze skrzepami i brunatnoczerwoną krwią. Mam bardzo intensywne miesiączki i bardzo bolesne, więc nie da się tego pomylić z czymś innym. Naprawdę siedzę i ryczę! W niedzielę powinnam dostać okres, zawsze dostawałam jak w zegarku, a te ostatnie dwa cykle jakas masakra. Zaczynam myśleć, ze ktos na gorze ma radość z martretowania mnie paychicznie. Ile jeszcze mogę znieść? W niedzielę mam usg i będą sprawdzać betę i progesteron jeszcze. Ale lekarka nie dała mi nadzieji.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2018, 11:06
Sluszna uwaga:) kase zamiast na testy lepiej na lody wydac:)
Dziękuję :* powiem Ci, że z ovu to masz 100% racji. Na forum udzielam się rzadko, ale o emocjach opisywanych w pamiętniku to nawet mąż często pojęcia nie ma. Tutaj piszę, jak bym rozmawiała sana ze sobą. I zawsze ktoś udzieli wsparcia. Kobietki są tu niesamowite. Twój pamiętnik czytam od początku, ale nie udzielałam się, bo nawet nie wiedziałam co napisać. Wszystko wydawało mi się strasznie oklepane. Ale bardzo Cię podziwiam. Jesteś niesamowicie silna. Z tym testem owulacyjnym mam nadzieję, że okaże się dobrą wróżbą. Też nasikałam z nudów w 8dpo na ostatniego owulaka i pokazała się druga kreska. A następnego dnia miałam bladziocha na ciążowym. Trzymam kciuki. Oby szczęscie do Was zapukało, bo bardzo na to zaslugujecie :* :)