Miałam pisać o wizycie, ale napiszę o czymś ważniejszym. Dzisiaj jest 23 luty, dzisiaj przypada rocznica urodzenia mojej córeczki. Czas ucieka jak szalony, a ja mam wrażenie jakby to było wczoraj. Wszystko pamiętam co do najmniejszego szczegółu. Mówią, że czas leczy rany i pewnie mają rację. Ale tej rany nie uleczy nic i nikt. Czas nauczył mnie na pewno jak sobie z tym radzić i jak o tym mówić. Jednak już na zawsze będę mamą, która straciła dziecko. Mamą, która zamiast macierzyństwa ma pomnik na cmentarzu i dziurę w sercu. Nigdy bym nie zgadła, że tak potoczy się moje życie, że właśnie mnie to spotka. Ale już nie zadaje pytań „dlaczego ja”, bo tak naprawde „dlaczego by nie” jest zbyt dobrą odpowiedzią. Przetrwałam to i walczę dalej. Jednak wiedz o tym moja córeczko, że w każdym momencie dnia całą sobą tęsknie za Tobą !
Wczoraj wykonałam o 21 swoje dwa ostatnie zastrzyki w czasie mojej pierwszej procedury. A jutro o 9 rano punkcja. Myślałam, że bedzie stres przed zabiegiem. Jednak radość przewyższa wszystko. A dzisiaj dzień bez zastrzyków to będzie piękny dzień.
Dzisiaj o 9 rano miałam punkcję. Pobrano ... (wait for it) 22 komulusy !! Dalej jestem w szoku z tej ilości.
Na zabieg mieliśmy się stawić o 8:30 i tak też zrobiliśmy. Jeszcze w domu musiałam wziąć 2 razy paracetamol oraz Naproxen. Po przyjeciu na oddział, pielęgniarka zrobiła ze mną krótki wywiad a potem zmierzyła ciśnienie i założyła welflon. Pozniej rozebralam się do t-shirtu i dostalam szlafrok jak w spa. Później powędrowaliśmy do sali zabiegowej razem z H. Tam znowu sprawdzanie danych osobowych i wskakujemy na fotel. Dostałam dożylnie taki ogłupiacz, po którym czułam się jak pijana i nic nie bolało. Na suficie był obraz z palmą w tropikach, a po tym środku listki palmy falowały. Było cudownie, totalnie nie zanotowałam ile to trwało, ani nie byłam w stanie skupić się na monitorze i patrzeć co robi lekarz. Po wszystkim dostałam pochwałę, że byłam tak spokojna że lekarka wszystko co widziała mogła wziąć. Przewieziono mnie na łóżku do sali po zabiegowej, gdzie trochę pospałam jesZcze. Ciśnienie i inne funkcje życiowe były ok. Po około 3 godzinach miałam spotkanke z ginekologiem, dowiedziałam się o ilości pęcherzyków. Oraz o tym, że ze względu na ilość mam dość duże zagrożenie hiperstymulacją. Mam pić bardzo dużo wody, jeść białko w dużej ilości, kontrolować wagę po obudzeniu się, obserwować brzuch czy nie puchnie. A w środę będą pobierać krew, robić USG i w połączeniu z moimi obserwacjami podejmą decyzję czy w czwartek dojdzie do transferu. Czy bezpieczniej będzie transfer odroczyć.
Ja czuję się nie najgorzej, jestem jeszcze na przeciwbólowych, ale nie krwawię. Po samym zabiegu i emocjach byłam trochę zmęczona, więc pół dnia przespałam. Teraz czekamy do środy na wizytę.
Szaleję z radości cały dzień ! Co przypomnę sobię, że jutro transfer to odbija mi z nieopisanego szczęścia. A zaczynając od początku.
Wyniki dzisiejszej wizyty:
- Estradiol w normie,
- brak ryzyka zakrzepicy,
- na USG widać dwa jajnikim, wielkości około 7 cm (norma do 12 cm),
- i pięknie endometrium gotowe na dzidziusia.
Wczoraj trochę przybrałam na wadze, na szczęście rano już było ok. Lekarz powiedział, że widzi jeszcze trochę wody z boku macicy, ale odrobinka i nie znajduję się nic nad macicą. Od wieczora po transferze, biorę 3 razy 2 kapsułki Utrogestanu dziennie.
Muszę tylko dzisiaj zasnąć, a jutro między 10 a 12 będę dzwonić z kliniki. Transfer między 14 a 16 Nie zakładam innej opcji niż taka, że będą mieli co transferować. Proszę o kciukasy, bo jutro o tej porze będę już w komplecie
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2019, 22:25
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/4d61dea60324.png
Ta kropeczka to nasz bąbelek. Wzrusz na maksa !!!
Fakty:
Z 22 komulusów powstało 15 zarodków, w tym ten piękny z fotki. Reszta musi wytrwać do jutro i będzie zamrożona. Pod koniec następnego tygodnia dostaniemy list z ostatecznym wynikiem.
Udało mi się nie posikać na fotelu.
Jestem przeszczęśliwa !!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lutego 2019, 16:59
Poprzednie dni były dosyć ciężkie, przyszły lekkie duszności, wzdęcia, zmęczenie i złe wiadomości... Wszystko znoszę dzielnie i czekam na testowanie. A dzisiaj przyszła pocztą nagroda za poprzednie dwa tygodnie. Okazuję się, że z 14 zarodeczków które zostały do obserwacji 9 nadawało się do zamrożenia!!! Jestem taka szczęśliwa !!! I teraz już jestem bardziej pewna, że w naszym wypadku niepłodność idiopatyczna była dobrą diagnozą. Jakoś myślałam, że podczas ivf wyjdą jakieś problemy i wreszcie poznamy powód niepowodzeń. A tu nic ! Rozbiliśmy bank.
A oprócz tego czuję, że się udało, że to embryo było bardzo silne i dało radę. I że 18 listopada jeszcze w tym roku zostaniemy rodzicami !
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 marca 2019, 13:59
Dzięki podpowiedzi jednej z dziewczyn, która przeszła 4 procedury ivf, wykupiłam konto premium na ovu i prowadziłam skrupulatne notatki z obserwacji własnego ciała. Po kilku różnych zmianach i turbo zmęczeniu od wczoraj podejrzewałam, że jestem w ciąży. W ramach eksperymentu i dalszych obserwacji zrobiłam dzisiaj pierwsze dwa testy:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/3a59e54d17d1.jpg
Ja coś tam widzę Już dwa tygodnie po Ovitrelle, więc myślę że to ten silny Bąbelek. Jutro powtarzamy!
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/2234f22e4a21.jpg
Myślę, że słowa są zbędne. Jestem w ciąży !!!!!
Bardzo proszę o kciuki, żeby już teraz było tylko dobrze.
Wrzucam link do dalszej części pamiętnika:
P.s. teraz już wszystko powinno działać
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2019, 08:37
Ja tez stracilam swoja coreczke rok temu, tego dnia ;(