Mimo wszystko wolałabym żeby zdarzył się cud żeby to wszystko nie było konieczne..
Początkowo rozwaliła mnie informacja o przyszłości mrozaczków.. ale chyba już ją przetrawiłam..
Boże daj nam w końcu dziecko! Inni mają - dlaczego nie ja???
Jeszcze to przeziębienie.
Pewnie znow będzie stracony miesiąc...
Mam dosyć wszystkiego.. I nie potrafię powstrzymać łez..
Poczekam drugim testem do poniedziałku czas pokaże o co chodzi..
Może to stres może ćwiczenia noże biegi może dieta nie wiem szkoda tylko że dopiero teraz jak świat mi się wali..
Zaczęłam tracić sens życia, wiarę.. rodzinę. Więc postanowiłam znaleźć radość w codzienności. W sumie dwa lata temu zaczęłam ćwiczyć by schudnąć dbać o siebie.. A w tym roku jeszcze zdrowo jeść. Nie dopuszczalna do siebie tematu dzieckai już nawet ciąża znajomych wkoło przestała mnie irytować. Ja poprostu uznałam że tak miało być, że jestem za stara że już sobie nie wyobrażam siebie z dzieckiem.. Ten krzyk.. Hałas... Pieluchy.. Przedszkola.. Nie to nie dla mnie.
W tym roku skończyłam 35 lat. Kompletnie nie liczyłam na nic. W kalendarzu nie zaznaczalam temperatury bo po co. Zaznaczalam od dwóch lat tylko okres.. Żeby wiedzieć kiedy się spodziewać kolejnego.
Na początku kwietnia totalnie zmieniłam żywienie. Maj ovulacja troszkę odczuwalna bardziej niż zwykle. Ale generalnie bałam się że coś mi jest.. Tzn rakowe bo bolał brzuch a po wyproznieniu było już ok.
Okres powinien być po 28 dniu ale stwierdziłam że poczekam bo 32dni też bywały. 33 dnia test.. Niby nic.. Wyszłam z pokoju na sekundę sprawdzając test i nic nie było.. Ale tak naprawdę nie czekalam na dwie kreski. Wróciłam i masz.. Boże jestem w ciąży.. Pierwszy raz po 16 latach.. Mało nie zemdlalam. Pojechałam na betę wyszła 742 więc spora..
Póki co nie powiedziałam jeszcze nikomu z rodziny ani mężowi bo się poprostu boję..
Dziś 38dc a mi już słabo.. Jak ukryje to w pracy? Mam dość stresujaca pracę..