Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Poronienia,hashimoto,próba nie jedzenia glutenu
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

17 grudnia 2015, 13:47

Dzisiaj miałam wizytę u mojej ulubionej hematolog:) Jak zwykle nie oszczędza na mnie:) Już po pierwszej ciąży zbadała mi pakiet na zespół antyfosfolipidowy,po drugiej powtórzyła,a teraz dała mi skierowanie na rezonans głowy bo twierdzi ,że mam mikrogruczolaka przysadki ...Zapisałam się. Na wrzesień pierwszy wolny termin,tylko wrzesień przecież już był :P
No nic poczekamy:)Tak poza tym mam nadal sporo roboty,bynajmniej nie związanej ze świętami...Ale prezenty mam już ogarnięte,jeszcze czekam na ostatniego kuriera,pakowanie prezentów,kupienie i ubranie choinki i mogą być święta:)

25 grudnia 2015, 21:54

Ciąży nadal niet :/ Nie wiem czemu tak jest:/ Zaraz rok starań nam stuknie :( A ja już wymyśliłam kolejną nagrodę pocieszenia,tym razem wybielanie zębów. Jak w najbliższych miesiącach nie będę w ciąży to skończę jak plastikowa lala :D A tak serio to boję się ,że jeszcze trochę i zeświruję...Wydaje mi się ,że nie nakręcam się nie wiadomo jak ,na to zajście ,więc raczej nie tu przyczyna,tarczyca wyregulowana ,fakt anty TPO wysokie,ale z tym nic nie zrobię,seksy wtedy kiedy trzeba są ,a ja nadal nie w ciąży:/ Może rzucić ovu na jakiś czas? Nie mierzyć ,nie sprawdzać , nie czytać? Zająć się czymś? Tylko czym? A może odwrotnie,znaleźć jakiegoś kompetentnego ginekologa? Sprawdzić czy owuluję?Zacząć biegać? Rzucić słodycze? A może tatuaż? Ech chyba zaczyna się ciężki czas...

1 stycznia 2016, 14:08

Zapisałam się na wybielanie zębów,tzn najpierw na czyszczenie,pobranie wycisku i potem przez 10 dni mam sobie w domu wybielać.Wybrałam metodę nakładkową ,ale teraz mam dylemat.Wybielanie trwa około 10 dni,a w ciąży robić tego nie wolno,a ja zawsze zachodzę w ciążę wtedy kiedy nie powinnam...I pytanie czy nie robić tego w ogóle,czy zrobić tak żeby w 3-4 dniu cyklu zacząć i w owulkę skończyć,czy zdecydować się na wybielanie lampą-natychmiastowe co raczej do moich zębów jest mało wskazane... Bo przerwanie starań na ten miesiąc nie wchodzi w grę.Na pewno muszę odwołać wizytę 8 stycznia.
I tak właśnie wygląda moje życie od prawie 5 lat...Nic nie mogę bo albo jestem w ciąży albo się o nią staram.
Któraś z Was przeczyta i powie że chciałaby mieć takie problemy,ale gdyby zastanowiła się głębiej i postawiła na moim miejscu to zobaczyłaby jak to naprawdę wygląda. Codziennie powtarzam sobie ,że nie będę patrzeć na starania tylko żyć normalnie bo przecież w 4 tygodniu ciąży za wiele zaszkodzić nie można,ale co jeśli jednak można? Nie chcę znowu pluć sobie w brodę i zwalać winy na brzuszki , opicie się winem czy zbyt gorący prysznic.
Nie zrobiłam rezonansu głowy chociaż powinnam,nie poszłam na kolejne studia bo wolę dziecko,(choć już bym je kończyła),po każdej owulce zastanawiam się czy powinnam robić ultradzwięki klientce ,czy lepiej odpuścić,zamykanie naczynek u siebie tez odkładam w nieskończonść bo przecież ,a co jak zakłócę owulację?I tak przez 5 lat...Ciekawe jaką historię zapisał mi 2016 rok...
No właśnie Nowy Rok. Pojechaliśmy do Pragi,do klubu do którego jeździliśmy prawie co roku odkąd jesteśmy razem (omijając te w których byłam w ciąży),czyli to był 7 lub 8 raz.W pierwszym roku jeździliśmy ekipą na 3 busy,w tym roku byliśmy sami. Spotkaliśmy jednak te 200 km od domu dawnych znajomych. Dwie pary. Każda z nich przyjechała osobno. Takie pary jak my,czyli bez dzieci,którzy też kiedyś chodzili ekipami na sylwestra ,a teraz sami. Nie wiem czy nie chcą dzieci,czy nie mogą,jednak usłyszałam jak znajomy mówił do męża,że my też już jesteśmy ze sobą długo ,czy nie planujemy dzieci,mąż odpowiedział,że na razie nie. I dotarło do mnie,że jego też takie pytania spotykają mimo,że jest facetem...Kocham go nad życie i wiem ,że za mało mu to okazuję bo mówienie przykrych słów przychodzi mi nad wyraz lekko ,a te ciepłe nie przechodzą mi przez gardło,ale taka już jestem dzisiejsze śniadanie do łóżka musi mu wystarczyć:)) Oj zaczynam nowy rok od łez,źle to wróży,ale to łzy wzruszenia?Raczej nie smutku.
Wróciliśmy do domu po 7 zaraz ubieram się i idę odebrać piesia od mamy bo już się stęskniłam za moją psią córcią:)

5 stycznia 2016, 10:02

A katastrofa omo inteligent postanowila w niedziele pojechac z mężem na lody,a jako że nie zdążyła ich zjeść na terenie galerii wyszła z nimi na -9,a odczuwalne chyba -15 no i w poniedziałek gardlo czerwone jak w reklamach,próbowałam sie leczyc olejkiem oregano,ale nie mogę zdierżyć tego smaku. Dzisiaj obudzily sie jeszcze zatoki :/ zapisalam sie do lekarza,ale miejsce dopiero w czwartek :/ fak!
Poza tym od wczoraj probuje sie umowic do nowego gina,ale nikt nie odbiera...zamowilam jeszcze przed sylwestrem inofolic i wiesiolka bo zdalam sobie sprawe ze u mnie z tym wlasciwym sluzem to gorzej niz kiepsko,a paczka do tej pory nie doszla! Takze chyba przyda sie na nastepny cykl...w ogole za porada jednej z Was postanowilam zapisac sie gdzies w lutym,marcu na hsg bo to niemozliwe zebym do tej pory nie byla w ciazy,jak i wydaje sie niemozliwe zebym nie miala zadnych zrostow po 3 skrobankach ...takze zaraz rejestruje sie do gina na nfz niech daje skierowanie i nie pitoli. A jak cos bedzie gadal ze znowu wymyslam to powiem mu ze od 1 stycznia w krusie bardziej sie oplaca zachodzic w ciaze ,powinien wtedy zrozumiec :D

7 stycznia 2016, 18:14

Ale ze mnie tępa dzida! Cały czas próbowałam się dodzwonić do nowego gina,żeby się zapisać,tylko ciągle poczta się włączała.Dzisiaj myślę sprawdzę w necie czy nie ma jakiegoś innego nr i się okazuję ,że zamiast 609 zapisałam 606! No nic,zapisałam się na 13 stycznia szkoda że akurat będę tuż po owu,a nie przed,ale kij tam. Boję się tylko że będzie kazał przyjeżdżać na monitoring w przyszłym cyklu,a wizyta u niego od 130 w górę:/no,ale cóż.
Oprócz tego byłam dziś u rodzinnego i zamiast dać mi leki to ta dała skierowanie do laryngologa. Gardło przeszło po niespełna dwóch dniach za to zatoki napiżdżają niemiłosiernie,dlatego jutro rano wizyta u pana od smarków.A jeszcze wcześniej muszę zrobić wyniki jakieś tam crp,ob i tak sobie myślę czy nie trachnąć by czego jeszcze przed wizytą u nowego gina,może prolaktynę bo progesteron nie ma sensu teraz za bardzo.

10 stycznia 2016, 19:00

Nadal jestem chora. Laryngolog to jakiś konował,nie chce mi się o tym pisać. Jutro znowu idę do rodzinnego niech wypisze coś na przeziębienie i już.
Do wyników, które zlecił rodzinny dorzuciłam anty TPO,w lipcu było 600 ,startowałam od ponad 100 zobaczymy jak będzie teraz. Naczytałam się po raz kolejny sporo o glutenie,wszystko wskazuje że jestem uczulona na to dziadostwo. Podwyższone anty TPO, wzdęcia,gazy,czyli wrzodziejące zapalenie jelita grubego,hashimoto, dodatnie ANA,poronienia. Niby wiem,że nie powinnam jeść pszenicy i próbowałam już kilka razy,ale bez chleba nie da rady. Tym razem postanowiłam się najpierw przygotować za nim zacznę dietę bo zawsze kończyło się na tym ,że nie jadłam wcale bo nie miałam co albo nie wiedziałam co mogę. Wczoraj kupiłam makaron bezglutenowy,mieszankę do wypieku chleba, olej kokosowy i kilka innych pierdół. Spróbowałam zrobić ciasto jaglano jabłkowe,jednak nie był to mój smak i wylądowało w koszu,czyli 1:0 dla glutenu. Ciągle jem chleb, dopóki nie uda mi się znaleźć zamiennika bezglutenowego. Mam automat do pieczenia chleba,ale wszystkie przepisy są na piekarnik,a z piekarnikiem u mnie kiepsko. Jutro kupię wagę kuchenną i spróbuję upiec chleb u mamy. Powinnam w ogóle przejść na protokół autoimmunologiczny ,ale chyba nie ma co rzucać organizmu na głęboką wodę,póki co postaram się zrezygnować z nabiału który na bank mi szkodzi i glutenu,po około 3 miesiącach powtórzę anty TPO i zobaczymy jak to się prezentuje.
Nie wiem czemu ale zawładnęło mną jakieś przekonanie,że to przez gluten te poronienia...
Od piątku nie robię nic innego tylko czytam i szukam. I szczerze wolałabym nie być w najbliższych 2-3 miesiącach w ciąży dopóki się nie przyzwyczaję do diety,ale jakoś nie mam odwagi zaprzestać całkowitych starań. Póki co nie gonię męża do łóżka jak zwykle w płodne,będzie co ma być.
Oby się udało wytrwać.

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 stycznia 2016, 19:04

11 stycznia 2016, 19:20

Przeciwciała mi spadły! Z 600 w lipcu do 247! A ja nie wiem dlaczego:) Zrobiłam wyniki,żeby zacząć dietę i sprawdzić czy spadają,a tu taka niespodzianka:) Zastanawiam się teraz dlaczego,czyżby te orzechy brazylijskie? Jakoś nie chce mi się wierzyć choć w tym celu je biorę,a może bromergon coś narobił? Nie wiem,ale cieszę się:)
Byłam u rodzinnego przepisał mi wiatminę C i coś do psikania na ból gardła fest nie? Jutro ma mi zamiar osobiście zrobić wymaz z gardła,bo jest czerwone a CRP i OB wskazują że wszystko jest ok.
Kolejna miła sprawa to upiekłam chleb bezglutenowy ,udał się i jest nawet smaczny.
Także od jutra zaczynam dietę:)
A mniej miła sprawa to albo przegapiłam zrobienie testu ovu albo ovu w tym cyklu nie będzie.Zobaczymy jutro czy tempka skoczy.

13 stycznia 2016, 09:41

Już nie jest tak optymistycznie jak ostatnio... chleb okazał się smaczny tylko świeżo upieczony,teraz rośnie mi w buzi :/ ale,ale mama wczoraj zrobiła pierogi a ja ich nie tknęłam,nawet odgrzewając mężowi! Uwazam,ze to wyczyn!
Ale jestem jakas podłamana bo pierwszy raz od ponad roku obserwacji nie mam owu :( niby wiem,że raz do roku to normalne, że teaz chora jestem to dodatkowo nie działa na plus,ale jakos tak dziwnie nie widzieć na tescie ovu dwóch kresek i temperatury rosnącej...nie wiem teraz czy brac dupka,ktory sztucznie podniesie tempke czy czekac albo go odpuscic?
Gocha alergie na gluten mam w 95% ,a co do antybiotykow to tak wolałabym dostac jakies dziadostwo i byc juz zdrowa i regenerować organizm,a nie ciągle byc chora...w końcu będzie tak,że nabiore sie półśrodków,a i tak skończy się na antybiotyku :/ albo rozwinie sie coś jeszcze gorszego ...tfu tfu
Edit
Krechy na ovu pozytywne jak nie wiem co,czyli dama po prostu gdzies zabalowala :D strasznie sie ciesze ze mnie cos tknęło i zrobiłam ten test :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2016, 15:41

17 stycznia 2016, 15:39

Nadal jestem chora,nadal nie jem glutenu. Bo z nabiałem już gorzej...Zaczęłam jeść żółty ser bo wydaje mi się że mi nie szkodzi,a ciężko dla nie doświadczonej osoby od razu wyeliminować i gluten i nabiał.
Niedługo zacznę pić kefir z grzybka tybetańskiego,koleżanka mówi ,że działa cuda,tylko nie wiem czy moje jelita to zniosą,zobaczymy,najwyżej przerwę.
Ten cykl jest mega dziwny, momentami nadal mam śluz rozciągliwy ,a cycki powinny już dawno boleć ,a nie bolą. Odkąd się obserwuję nie było takiego miesiąca, w którym na tym etapie nie miałabym wrażliwych piersi...Dupka w tym miesiącu nie biorę,nie chce mi się.
No i to tyle w ramach : wypadałoby coś napisać.

19 stycznia 2016, 20:14

Jutro jest ten dzień , w którym mogłabym zbadać progesteron. Próbuję to zrobić od ok. 3-4 miesięcy,ale nigdy nie chce mi się wstać.Zawsze wymyślę sobie jakąś wymówkę byleby pospać dłużej...a mówimy tu o ok 20 minutach:) Zobaczymy co jutro z tego wyjdzie,pewnie nawkręcam sobie ,że to nie dziś 7 dpo bo wykres tyle razy przesuwał krechę i że pójdę za dwa dni :D
Dzisiaj zrobiłam dużo rzeczy po robocie. Ugotowałam krem z brokułów,ale średnio wyszedł,odebrałam przesyłkę z olejem kokosowym i grzybkiem tybetańskim, zrobiłam przepyszne spring rollsy, ciasteczkowe kulki kokosowe,a teraz właśnie kończy się piec chlebek. I to wszystko bez glutenu :)
Jedyne zmartwienie to , to że zaczęło mnie kłuć w okolicach serca. Z każdym biciem był taki tępy ból,na siedząco i leżąco bolało najbardziej,ale wypiłam melisę,wzięłam prysznic i trochę puściło. Nie wiem co to. Jakby jakiś nerwoból,ale przecie ja zero nerwów...

22 stycznia 2016, 14:45

Zacznę od tego ,że w dniu kiedy miałam iść oddać krew na progesteron,po zadzwonieniu budzika pomyślałam sobie: zajrzę na ovu,jak ktoś mi napisze żebym wstawała i nie pitoliła to tak zrobię,a jak nie to włączam drzemkę :)
Także Gocha ten wynik to dla Ciebie :D
I jeśli mamy im wierzyć to wygląda to tak jakby pani owulacja była...
Choć staram się być trochę sceptyczna bo mało było takich ,którym progesteron wychodził elegancko,a później na monitoringu czy czymś tam okazywało się że dupa blada?
U mnie prezentuję to się tak:

Progesteron 23 dc : 21,31 ng/ml

f.pęcherzykowa 0,2-1,5
f.owulacyjna 0,8-3,0
f.lutealna 1,7-27
Czyli nie wiem czy tak naprawdę jest sens faszerowania się duphastonem skoro progesteron ładny, w tym cyklu go nie brałam i chyba już nie będę.

Wczoraj miałam kiepski dzień,dowiedziałam się że ciocia mojego męża i zarazem mama mojej przyjaciółki nie będzie miała wycinanego raka bo chemia nie dała zadowalających efektów.
Miała pół roku temu amputowaną część piersi, wybrała chemię,naświetlania i niby było ok,aż na kontroli coś się pokazało na płucu i od początku chemia,tyle że nie pomogła i w tej sytuacji mogą zaproponować jeszcze jedną inną chemią i być może wtedy operację,a jak nie to dupa...
Później się okazało,że przyprawy bezglutenowe, które zamówiłam i czekałam na nie jak na zbawienie okazały się glutenowymi i zaś muszę zamawiać i znowu czekać.
Tak mi się nazbierało,że wyżyłam się na sąsiedzie,ale jemu to już się od dawna należało.
Jeszcze PMS nadchodzący wielkimi krokami:/ Aaaaaaa!

27 stycznia 2016, 12:40

Dupa guz zamiast zmniejszyc sie po chemii to jeszcze urosl :( zamiast kolejnej chemii beda naswitlania cos mi sie zdaje ze tylko po to by zlagodzic obawy...:( pojebane to zycie i tyle

31 stycznia 2016, 11:33

Zaczynam się bać :( W marcu minie rok starań! Tak rok! Czy jest jakakolwiek szansa na posiadanie własnego dziecka? Jeśli ja będę w takim tempie zachodzić w ciążę ,a potem ronić?
Jak jest mi bardzo źle,to wyliczam sobie wszystkie moje koleżanki w moim wieku i starsze ,które nie mają dzieci ,to mi trochę pomaga,że nie ja jedna. Tylko,że wczoraj włączyłam fejsbuka,a tam jedna wrzuca że urodziła,a ja nawet nie wiedziałam że była w ciąży,a druga wysyła mi smsa ze zdjęciem i pisze że też już po narodzinach... Czy ja naprawdę jestem taką idealną postacią do chwalenie się ciążą,czy narodzinami? Ja wiem ,że to jest radość,ale czemu ja mam wszystkich rozumieć,a mnie nie stara się nikt...
Chciałabym usunąć konto na fesjbuku bo ostatnio jest dla mnie tylko powodem do smutku,tylko że nie bardzo mogę,mogę ewentualnie nie przeglądać wpisów...Wczoraj pojechaliśmy do kina,było fajnie,śmiesznie,wróciliśmy do domu odpaliłam fb i jak zobaczyłam zdjęcia tak humor się zjebał,na amen...
Była dziewczyna mojego męża też urodziła...Tylko ja ku*wa zmieniam podpaski!
Może jak przestanę tak innym zazdrościć tych ciąż ,dzieci i pogodzę się z tym to wreszcie się uda? Dlaczego poprzednie trzy razy zaszłam w ciążę bez problemu,a teraz takie hocki klocki?Dobrze,że jest ten pamiętnik jak czasami sobie tu popiszę to jakoś szybciej mi zapomnieć...

1 lutego 2016, 18:19

Zaczęłam szukać pocieszenia...I to w sumie nie wychodzi tak do końca rok starań ,bo przez ten czas były dwa cykle, w których nie było szans na ciążę bo seksy nie w tym miejscu,więc wychodzi że zaczęłam 9 cykl starań. Niby też dużo ,ale zawsze to już nie 12. W każdym bądź razie lekarzom będę gadać,że rok. 11 lutego mam wizytę u swojego gina,pewnie zleje sprawę jak to on i będzie kazał się nadal starać...Jak tak to może zasugeruję hsg na koniec wizyty,pewnie zacznie się śmiać ,powie że wymyślam i wypisze skierowanie :)
Znowu mnie kłuje w klatce,teraz już wiem że to nerwobóle. Moja B. ta od mamy chorej na raka była u mnie i się wygadała,że ma kryzys z mężem :( Biedna. Dziecko nie ma roku jeszcze,a facet zmienił się nie do poznania, a najgorsze,że z tego co opowiada on już taki będzie...:(
I tak ciągle myślę o niej wczoraj i stąd te nerwobóle,jakbym mało miała swoich problemów.
Jedyny plus z tego taki,że jakiś czas będę inaczej patrzeć na swojego męża...Doceniać to co mam. Bo chyba wolę żeby było tak jak jest teraz,niż mieć to upragnione dziecko i takie akcje jak B.
Gocha mi nie przeszkadzają zdjęcia dzieci na fejsie, w ogóle ich nie zauważam. Boli mnie tylko ten pierwszy moment kiedy ktoś chwali się maleństwem jeszcze w szpitalu albo brzuchem,a tego nie jestem w stanie przewidzieć kiedy i kto wrzuci taką informację,żeby wcześniej ją zablokować...
Muszę zacząć szukać jakiegoś wyciszenia bo to nie może tak być ,że ja się non stop denerwuję byle pierdołą.kto by się chciał w takim organizmie zagnieździć? Ja na pewno nie !:)
Dzięki Gocha za to co napisałaś, zwykłe pitu pitu, będzie dobrze, w końcu się doczekasz tylko by mnie zdenerwowało.
W tym miesiącu chyba nie będę mierzyć temperatury...przynajmniej się postaram.
Idę po łyka neospasminy...

11 lutego 2016, 14:22

Byłam u gina. Muszę go zmienić :) Zaproponował mi in-vitro ,tzn. zapytał czy o nim myślałam.
Mówię ,że chyba ma na myśli z diagnostyką ,a nie takie podstawowe,pokiwał głową i zmienił temat,tzn. ja zmieniłam bo powiedziałam ,że bardziej myślałam o hsg.
On: kiedy było robione?
Ja: Co ? Hsg? Nigdy,była histeroskopia w zeszłym roku w lutym.
On: I co wyszło? Jajowody drożne?
Ja:Po histeroskopii???
On:Tak.
Ja:Yyyy nie wiem,było tylko napisane że macica dwurożna.
Poszłam się rozebrać.Bada,bada mówi,że mała przegroda jest,że macica ładna.
On:Ile się pani już stara?
Ja:Będzie rok w tym miesiącu.
On:Nooo pęcherzyki jakieś tam są ,ale to za wcześnie na owulację.
Ja:Nooo dziś jest 14 dc.
On:A to są pęcherzyki na lewym jajniku.
Chciałam zapytać czy mąż ma celować jakoś na lewo,ale se darowałam powiedziałam,że chyba zawsze są po lewej bo prawej strony nigdy nie czułam.
Ubrałam się,położna posprzątała po mnie,usiadłam po czym pan dr mówi: Pani Elu bakteriologię będziemy pobierać do hsg. Położna pyta: to co jeszcze raz? -Tak.
I zaś się rozbierać i na fotel.
Także lekarz nie ma to tamto- klasa! :D
Wczoraj cały dzień zastanawiałam się czy przed wizytą u gina można się seksić.
Szukałam w necie,ale nic konkretnego nie znalazłam,tylko jakieś forumowe dyskusje,że nie.
Gdzieś na jednej w miarę szanowanej stronie wyczytałam,że 12 godzin przed wuiytą nie uprawiać seksu,a przed wymazami to już w ogóle.No,a że mi szkoda byłoby przegapić owulację pomyślałam,że 12 godzin spokojnie minie.A wymazów przecie nie będzie.A tu zonk!
Leżę rozkraczona na tym fotelu i biję się z myślami powiedzieć,czy nie powiedzieć. A uj!
Mógł sam zapytać,najwyżej jak wyjdą bakterie to powiem ,żeby powtórzył bo seksy się opłacały :D
Także szykuję się na HSG w tym bolącym szpitalu,a w międzyczasie zapiszę się do jakiegos innego gina.
Aaaa jeszcze mnie pytał czy słyszałam o inofoliku :D
Czyli dobrze,że piję :)
Za tydzień mam przyjść znowu po wynik i skierowanie na hsg.
Z jednej strony dupa nie lekarz,ale zawsze można go naciągnąć na badania darmowe :)

13 lutego 2016, 09:59

Wczoraj minął miesiąc bez glutenu. Powiedziałam sobie,że po 30 dniach zjem jaką pizzę albo chleba,żeby sprawdzić reakcję organizmu. Zjadłam jedną pralinkę rafaello,które czekało na mnie od tygodnia i więcej jakoś mi się nie chciało. Dziś stwierdziłam ,że miesiąc to jednak za mało i poczekam jeszcze trochę. Jakiś tydzień temu przestałam brać tabletki na jelita boję się tego strasznie,ale ryzykuję mimo wszystko. Poza tym nie mam wieczorem tak wzdętego brzucha jak zazwyczaj,nie wiem czy to od braku glutenu czy od tego że zwyczajnie chudnę.
Przez jakieś 3 lata cały czas ważyłam w okolicach 61-62 od jakiegoś tygodnia widzę 5 z przodu.
Jem duuużo słodyczy bez glutenu,ale niestety z mlekiem a mimo wszystko tracę na wadze.
Poza wagą i mniej wzdętym brzuchem nie zauważyłam nic.Aaaa może to ,że jestem mniej zmęczona,mogę w ciągu dnia zrobić więcej rzeczy i nie mam potrzeby zdrzemnąć się w ciągu dnia,ale to chyba było jeszcze przed zastosowaniem diety.
Chciałabym jeszcze odrzucić nabiał,ale to już ciężka sprawa bo mleko jest wszędzie,a kromka chleba bezglutenowego i w dodatku bez masła to już musi być hardcore.

17 lutego 2016, 17:44

Ależ mam farta!:) Cały czas myślałam o tym posiewie,że wyjdą jakieś bakterie przez seksy i będzie siara jak cholera. Myślę idę dziś odbiorę te wyniki bo będę się do jutra stresowa.Pani na rejestracji mówi,że jak coś wyhodowano to może jeszcze nie być,no i nie ma:/ A ja jutro wizyta u ginekologa. Poszłam do położnej zapytać czy mam się wypisać z wizyty,a ona zajrzała w system i mówi że wyniki są , ale na jakiś gbs dla ciężarnych,że musieli się pomylić! Ufff, czyli jutro albo pobierze jeszcze raz wymaz albo uzna,że te wyniki wystarczą.
W każdym razie gbs-a nie mam :)

19 lutego 2016, 10:39

7 marca - HSG !

21 lutego 2016, 11:08

Kuwa tyle co mi zrobili posiew przed hsg ,a mnie wczoraj zaczęło coś swędzieć,no przecież ja powinnam mieć na drugie kłopoty :/ Zarzuciłam sobie natamycyne,zostały mi 4 tabletki z ostatniej ciąży,ale co to 4 tabletki :/ W sumie nie jestem pewna czy to jakaś infekcja,czy się dopiero rozwija,czy mam wkręt.I nie wiadomo co robić,wkurzam się tylko przez to i warczę na wszystkich :/
Poza tym tak strasznie bolą mnie cycki w tym cyklu,że się zastanawiam jak tam moja prolaktyna...
I tak myślę czy by nie zacząć brać castagnusa? Tylko nie wiem czy go można łączyć z bromergonem,ale wiem, że przez okres brania castagnusa miałam spokój z tymi durnymi cyckami.

26 lutego 2016, 09:56

Katastrofa nie wzięło się znikąd:/ miałam dostać @ w sobotę,czyli jak w zegarku po 14 dniach fazy lutealnej,wtedy hsg przypadałoby na 10 dc, ale nie katastrofa musiała raz w życiu mieć 12 dni fazy lutealnej! Tak na marginesie wychodzi na to że trzeba się przeprosić z duphastonem...albo to inofolic tak namieszał:/
Dzwonilam do szpitala,zeby zapytac czy 12 dc nadal sie nadaje,ale pan doktor stwierdzil,ze hsg robi sie tuz po krwawieniu i zeby zadzwonic po poludniu ustalic z lekarzem kierujacym inny termin...zadzwonilam do swojego gina (czyli kierujacego) a ten ze spoko moze byc bo z tego co kojarzy to u mnie byly problemy z plodnoscia...to tu chodzi tylko i wylacznie o to ,ze obawiaja sie ciazy? Toc przecie ja nie musze sie seksic i po problemie! Barany z tych doktorów!
1 2 3 4