Dopadł nas regres snu, który dość mocno dał mi się we znaki. Uważam, że regres 4 miesiąca to pikuś przy tym teraz. Milion pobudek, kiepskie spanie, nieraz bujanie do 3 w nocy, bo inaczej ryk, nieraz udaje jej się zasnąć dopiero o 23:00.. Powoli zaczyna wszystko wracać do normy, chociaż jeszcze wczoraj od 2:00-3:00 bujałam ją w łóżeczku, bo inaczej budziła się i płakała, a dziś już trzeci raz jest przy cycku 🫣
Mamy już 7 ząbków i tu ogromny plus, bo ząbkowanie przechodzi naprawdę super, praktycznie bezobjawowo.
Umie już robić papa, brawo, śmiesznie macha głową na "nie", coraz więcej gada, ale wciąż są to nieraz jakieś dziwne piski, za to "mama" mówiła przez cały miesiąc, ku zadowoleniu mamy... 😂 Ostatnio wpadła do mnie koleżanka z dwójką dzieci, przy nich tak się rozgadała, że przez kilka dni buzia się jej nie zamykała, taki dobry wpływ mają starsze koleżanki 😎
Śnieg bardzo się jej podoba, o dziwo spacery w wózku polubiła mimo ubierania miliona warstw, chociaż teraz wózek odpada , bo chodniki zasypane totalnie, więc z racji tego zaliczyliśmy pierwsze sanki i czasem robimy sobie krótkie wypady właśnie na sankach, bardzo się jej to podoba ☺️ Mamy też piękną pamiątkę w postaci sesji świątecznej 🌲
Zaraz koniec roku. Co mogę powiedzieć ? Zdecydowanie to był najlepszy, najpiękniejszy a zarazem najtrudniejszy czas, który napewno zostanie w mojej pamięci już na zawsze. Nieraz wracam myślami wstecz i jedyne co pamiętam to ogromną dumę, radość i wdzięczność. Wszystkie inne, trudne wspomnienia schowałam gdzieś głęboko na dnie i nie mają dla mnie żadnego znaczenia w obliczu tego jak wiele mam i jak bardzo moje życie nabrało sensu dzięki temu małemu człowiekowi. I ktoś sobie może pomyśleć, jak tutaj jest słodkopierdząco na tym pamiętniku, ale kurcze... Tak właśnie jest ! ❤️
Święta za nami, Sylwester spędziliśmy w domu, mała na szczęście przespała fajerwerki. Ubrałam choinkę i o dziwo nadal stoi w całości, udało się nawet powiesić szklane bombki, tylko poza zasięgiem jej rączek na bezpiecznej wysokości. Jedynie długie firany były motywatorem do super zabawy w chowanego, więc musiałam je podwinąć 🫣
Cieszyłam się, że spacery w wózku zaczęły jako-tako wyglądać to niestety znów mamy kryzys, ostatnio kilka razy wracałam z nią na rękach, a raczej na ręce, bo drugą pchałam wózek 🤦 Teraz mam obawy wychodząc gdzieś z nią sama, bo nie jest to już lekki egzemplarz 😄 Ostatnio waga pokazała 10,5kg, ciuszki na rozmiar 80 są za małe, zaś 86 za duże.. Ząbków ma 8. Drzemki dzienne nadal dwie, chociaż nieraz wydłuża sobie pierwszą i śpi raz, potem wcześniej kładziemy ją spać na sen nocny. Od miesiąca walczymy z katarem, który o ile już w miarę się skończył, to znów ma zatkany nos, który utrudnia spanie w nocy... Tak czy inaczej pierwszy antybiotyk za nami.
Ogólnie tak sobie myślę, że łączy nas wciąż niewidzialna pępowina, bo rozstania z nią to dla mnie największa kara, ba! Ja na długo nigdy jej nie zostawiam, mam potrzebę chłonąć każdą wolną chwilę będąc z nią, obserwując jak się bawi, jak rośnie, jak nabywa nowe umiejętności. Bez niej czuję niepokój, zaraz tęsknię i muszę wracać do domu. I szczerze powiedziawszy jestem tym bardzo zaskoczona, bo o takie uczucia nigdy siebie nie podejrzewałam - nigdy nie czułam się gotowa na macierzyństwo, myśląc o nim jako o ograniczeniu w jakimś stopniu naszych planów, braku wolnego czasu, odpowiedzialności. I o ile tych wolnych chwil faktycznie mam bardzo mało, o tyle od 11 miesięcy czuję, że to najlepiej spędzony czas w całym moim życiu ❤️
Roczek. Ten czas minął tak szybko, zdecydowanie za szybko... Dopiero co wracałyśmy ze szpitala w walentynki do domu, walczyliśmy z kolkami i ogromnym płaczem, całkiem niedawno obserwowałam jak uczy się przewracać na boczek, siadać, raczkować, stać... Ogromnie brakuje mi jej popołudniowych drzemek przy mnie, bo prawie rok czasu siedziałam z nią, by mogła dłużej pospać. Cieszy mnie, że mogę i daję radę karmić piersią, bo zawsze myślałam, że moje piersi tego nie ogarną.. Młoda ma jeden problem - nie lubi spać 🫣 Noce ostatnio są straszne, wybudza się i nie śpi przez 2h, po czym zasypia padnięta, a ja razem z nią. Tyle, że rano mogę odespać, bo inaczej chodziłabym jak zombie. Drzemkę w ciągu dnia już ma jedną i to jej totalnie wystarcza, mam wrażenie, że jakby nie miała wcale to nie byłoby dla niej żadnej różnicy..
Często siedzę i przeglądam zdjęcia, cofam się wstecz i pamiętam tylko te szczęśliwe momenty. Jednak to prawda, że zapomina się z czasem o trudnościach, z jakimi się mierzyliśmy mając noworodka w domu. Jedynie czego nie zapomniałam i mam traumę po dzień dzisiejszy to poród... Ale znów to jak ten golutki, cieplutki noworodek znalazł się na moim brzuchu tuż po - zrekompensowało cały trud i ból.
Co dalej ? Nie myślimy jeszcze o rodzeństwie dla małej, dla mnie to za szybko. W klinice czeka na nas zarodek, po który napewno będziemy wracać, chociaż mój mąż sugerował mi nieraz, byśmy oddali go do adopcji, jednak ja bym tak nie potrafiła, zwłaszcza, że tyle poświęciliśmy i wycierpieliśmy by był, jeden ale przebadany i zdrowy...
Zobaczymy co czas pokaże, narazie żyję chwilą i nie myślę totalnie o przyszłości. Chciałabym zostać w domu z małą dopóki nie pójdzie do przedszkola jako 3latka, tu też przyszłość pokaże czy cały czas będziemy mieć na to możliwości.
Mała nauczyła się chodzić, muszę przyznać że baaaardzo na to czekałam ☺️ Czas na podwórku jest czasem ulubionym, brudzenie się, próby jedzenia piasku, kamieni i trawy są na porządku dziennym 😂
Coraz więcej umie mówić, naśladować zwierzęta, łatwo uczy się różnych gestów, jak dawanie całusków, grożenie paluszkiem czy rozkładanie rączek by dać znać, że czegoś "nie ma" ☺️ Coraz bardziej umie się zająć jakąś zabawką, uwielbia oglądać książeczki, uwielbia zwierzęta, a robienie im "tuli tuli" to obowiązek 😄 jest otwarta, towarzyska, zawsze uśmiechnięta do innych.
Aaaaale żeby nie było tak kolorowo 😂 Ma nieraz prawdziwy problem ze spaniem. Albo zaraz po tym jak zaśnie muszę 50 razy do niej biegnąć, bo się wybudza i nie działa nic oprócz cycka by ją uśpić z powrotem, albo wybudza się np o 3:00 i nie śpi przez 2-3h. Albo budzi się kilkanaście razy w nocy. A nieraz mam combo i jest wszystko naraz 🫣 teraz już pół nocy śpi w swoim łóżeczku, a pół nocy z nami w łóżku, bo byłam naprawdę padnięta tym wstawaniem do niej. I niby mogłabym próbować ją odstawić od piersi mając nadzieję, że ten sen się polepszy ,ale z tyłu głowy mam, że jak się nie polepszy to będę w kropce, bo teraz chociaż jakiś sposób jest żeby ją uśpić z powrotem 🫣 a drugie przeciw jest takie, że ja lubię tą naszą bliskość, lubię karmić piersią, i miałam zamiar robić to jak najdłużej... Ogólnie te noce to ogromna próba dla mojej cierpliwości, bo nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie aż tak z równowagi jak brak snu. Nieraz jak czuję, że to na mnie już za dużo, to "dyżur" siedzenia z nią po nocach przejmuje mój mąż..
Za niedługo Dzień Mamy🌷Wiem już ,że mąż zorganizował nam sesję zdjęciową, więc będziemy mieć kolejną piękną pamiątkę 🩷
Tak czytam, co działo się 3 miesiące wcześniej i w sumie to ze snem nocnym nadal są problemy, ale już nie tak częste, przede mną pierwsza impreza po porodzie, co za tym idzie czeka nas rozłąka w nocy, mąż zostanie z małą i widzę, że jest pełen obaw co do usypiania jej. Z jednej strony go całkowicie rozumiem, bo wiem coś na ten temat 😂 a z drugiej podobno jak nie ma matki to dziecko zachowuje się zupełnie inaczej i tego się trzymam. Kiedyś zaśnie, a jak nie to najwyżej razem skończymy imprezę 😂 chociaż nie ukrywam, że ogarnia mnie lekki stres...
Za nami pierwsze wspólne wakacje, było naprawdę super i nie mogę doczekać się kolejnych. Mała super się zaadoptowała w nowym miejscu, widać, że fajnie spędzała czas i podobało się jej, była mega szczęśliwa. A my razem z nią ❤️ nawet trasa, której się bałam przebiegła lepiej niż myślałam.
Na tą chwilę pojawiły się 4 nowe zęby (wychodzą wszystkie nieraz..), i o ile ząbkowanie znosi naprawdę dobrze to sen nocny się znacznie pogorszył, znów ma kryzysy, wybudza się, ma ciężko zasnąć. Coraz więcej słów umie powtórzyć, kilka razy udało się jej nawet złożyć zdanie, więc jestem w szoku, z mężem się śmiejemy, że jak już naprawdę nauczy się mówić to chyba nas zagada patrząc na to, ile gada teraz po swojemu 😂 ale czekam na te nowe rzeczy z niecierpliwością, a zarazem z lekkim przerażeniem jak sobie myślę jak to wszystko szybko mija, jak czas leci i ani się obejrzę, a ona wyrośnie już na nastolatkę 🥹🫣
Piękne podsumowanie roku ❤️ Macierzyństwo to nie tylko kolorowa bajka, ale wierzę, że widząc ten jeden mały uśmiech szybko zapomina się o gorszych momentach ❤️