Wracając do tego cyklu, jejku, jakie miałam nadzieje...myślałam, że wreszcie moje marzenia o macierzyństwie i pełnej rodzinie się spełnią i do tego w pięknym stylu. Gdyby się udało (zawsze to 'gdyby' wrr) to dzidziuś by był lipcowy czyli akurat na 3 rocznicę ślubu, 30 urodziny męża i moje 29 Pięknie prawda? Myślałam, że może los gotuje nam taką piękną niespodziankę. A tu jak zwykle...Oczywiście wielkie rozczarowanie i smutek...ale szybko się ogarnęłam i doszłam do siebie. Jest ok. Martwi mnie, że robię się dobra w tym 'dochodzeniu do siebie', to trochę smutne, pokazuje, że w głębi czułam, że to jednak zbyt piękne aby było prawdziwe i nie bardzo w to wierzyłam, nie zaskoczyło mnie AŻ tak bardzo. Stałam się niedowiarkiem...
Wiem, że kiedyś będę mamą, naturalnie czy nie ale będę. Najgorsze jest to 'kiedyś' bo nie wiem kiedy nastąpi i powiem szczerze trochę mnie to wkurza. Nie ukrywajmy, niepłodność (jak to brzmi...) jest smutna, tak po prostu, to nie jest coś o czym się chce gadać, myśleć i niestety, nie ma się czym chwalić. Każda z nas na swój sposób radzi sobie z tym ciężarem, który dźwigamy. Nie wiem jak Wam, ale mi bywa bardzo ciężko...Ja przykładowo, po 1.5 roku starań przygarnęłam kociaka po części sfrustrowana kolejnym niepowodzeniem (i jestem mega szczęśliwa z tego powodu!), pojechaliśmy na wymarzone wakacje (myśląc, że chociaż to będziemy mieć z życia) a aktualnie zgłosiłam się na dyżur w Wigilię i ...jestem szczęśliwa, że ominie mnie składanie życzeń (wszyscy życzą dziecka a nawet jak o tym nie mówią to o tym myślą), widok szczęśliwych rodzin czy Pasterka, która mnie smuci bo jest taka rodzinna. Chciałam jeszcze Sylwestra żeby w ten dzień nie myśleć o tym, jak to znów kolejny rok nie spełniły się moje marzenia, jakim jestem niewypałem... ale niestety nie dostałam...
No i właśnie wkurza mnie, że przez te starania nic nie mogę zaplanować bo MOŻE SIĘ UDA! Marzy mi się znów podróż (tyle mojego) po nowym roku i co? nie mogę nic zaplanować bo przecież no... nie mogę zaplanować tej ciąży!! W tym konkretnym momencie to jest rzecz, która mi najbardziej przeszkadza! To oczekiwanie, na co, po co, kiedy, jak? Tyle pytań i brak odpowiedzi...Czy chociaż się doczekam???? Czuję, że muszę gdzieś jechać, poczuć, że coś robię w życiu co jest fajne, poczuć radość. Coraz mniej we mnie smutku co raz więcej złości, że nie mogę żyć tak jak chcę! Nie wiem, chyba pora aby ruszyć z życiem, bez planów bo to tylko wszystko komplikuje. Kupić bilety i...niech się dzieje. Mam plan B. Chyba czas na plan B
Powodzenia kobietki!
Póki co jest dobrze. Po zastanowieniu doszłam do wniosku, że jeśli przez najbliższe kilka cykli nam się nie powiedzie to jednak zapukamy do Kliniki. Wolę czuć, że zrobiłam wszystko żeby urodzić dziecko przed 30' (a ona niestety zbliża się wielkimi krokami) niż później żałować, że zdecydowaliśmy się na pomoc tak późno. Właśnie ten upływ czasu nie daje mi spokoju, bardzo chciałam urodzić chociaż w miarę wcześnie Najpierw przed 27, a później rok po roku poleciał i teraz już wiem, że przed 29 też się nie wyrobię. Bardzo to głupie ale trochę mi wstyd z tego powodu :< Nic na to nie poradzę.
Emocjonalnie: raz lepiej, raz gorzej. Nadzieja mieszająca się z rozczarowaniem. Ostatnio coraz większa stabilizacja nastroju.
Fizycznie dobrze Cykle regularne, średnio 29 dni, owulacyjne. W ciągu tego roku: monitoring x2, hormony, HSG. Od cyklu biorę duphaston z powodu niskiego progesteronu w 7 dpo.
Plany na przyszłość? Tzw. "opcje" - do zastanowienia.
Chyba zmieniłam się na plus. Przestałam tak bardzo się przejmować, analizować. Wydoroślałam, spokorniałam, cierpliwie czekam, poznałam siebie. Czasami sama siebie zaskakuję...W tym cyklu przeszłam samą siebie. Gdy pojawiła się @ poszłam do drogerii, kupiłam czerwoną szminkę, pomalowałam usta i...było mi lepiej Cóż...nigdy nie twierdziłam, że jestem całkowicie normalna Nauczyłam się czerpać radość z małych rzeczy skoro te wielkie są jak na razie poza zasięgiem Może to dziwnie zabrzmi ale trochę jestem dumna z siebie - z tego, że się nie załamałam (chociaż bywało ciężko) i wciąż mam siłę czekać na cud.
Bardzo bym chciała za rok o tej porze napisać, że nie mam zbyt wiele czasu by tu zaglądać bo mój mały Wojtuś czy mała Ktosia są zbyt absorbujący ale ... no właśnie
Ciekawi mnie co przyniesie ten kolejny rok?
Z cierpliwości wytrwałość
Z wytrwałości kształtuje się charakter
Dzięki charakterowi pojawia się nadzieja
Nadzieja daje siłę
a siła jest niezbędna do osiągania celów!!
To wszystko sprawia, że myślenie o własnych problemach zeszło na inny plan. Czuję, że z tego cyklu nici, nawet się nie łudzę. Zresztą, po takim stresie i zmęczeniu chyba nie może być inaczej. Biorę dupka, mam po nim lekko wrażliwe piersi i sporo kremowego śluzu. Czekam na @. Dzisiaj nie mam siły na pozytywne nastawienie...może innego dnia.
Widać to nie nasza pora. W końcu rodzicielstwo to powołanie. Wciąż marzę o naturalnej ciąży chociaż wiem, że w każdej klinice chętnie by nam zrobili inseminację to chyba jeszcze poczekam. W tym momencie jest ok, nic sobie nie wkręcam, wiem, ze za parę dni znów @ i jestem z tym pogodzona. Nie robię testów, niczego. Dosyć tego. Mam w szafie ostatni, który wykorzystam kiedy naprawdę będę miała szansę ujrzeć dwie kreski. Póki co mamy grudzień, cieszy mnie wizja świąt, sylwestra w gronie rodziny, fajnie że będzie okazja się spotkać bo zbyt rzadko się widujemy. W pracy teraz spokojniej, też mnie to cieszy, spokój się przyda :)A prywatnie odkryłam (w sumie już jakiś czas temu ale ostatnio na nowo) fajne, polskie i do tego naturalne kosmetyki - tołpa. Polecam wszystkim, które mają dość sztucznych Garnierów, Lorealów i innych. Fajna odmiana
La vita è bella!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2015, 12:59
Wczoraj byłam na domówce z moim mężem, nie piłam bo mąż stwierdził, że może jestem w ciąży...taa jasne, wybieramy się do Paryża za 2 tygodnie, sylwester w Zakopanym...tak sobie myślałam, że chciałabym by był to ostatni sylwester ze znajomymi, chciałabym ten następny nie móc nigdzie jechać, bo mam maluszka, wycieczka do Paryża?? Jedźmy kochanie, bo jak będzie Marysia to tak szybko nie pojedziemy (mówię tak za każdym razem, a w głębi duszy myślę, że okazji do wyjazdów będę miała dużo)... kupiłam mieszkanie 3 pokojowe, 2 pokoje wyremontowane, a trzeciego nie ruszamy..chciałabym już go wyremontować..dla maluszka Ech, posiadanie dziecka wydaje mi się już tak mało realne...również mam ponad 1,5 roku starań za sobą jak TY i jest ciężko....oj bardzo ciężko..