51,8 kg, BMI - 18,2 obwód uda = 52 cm
Postanowiłam dokładnie dokumentować moje starania o Maleństwo i ewentualną ciążę. Nie chcę o niczym zapomnieć, niczego pominąć. Tym razem MUSI się udać, mimo, że o wiarę coraz trudniej a coraz łatwiej o lęk.
Dziś byli u nas moi rodzice - od czasu, gdy powiedzieli, że skoro nie było zarodka to właściwie wcale nie byłam w ciąży okropnie mi zbrzydli. Najgorsze jest to, że ciągle oczekują, że ja o tym ot tak zapomnę...a się nie da!
Wczorajszy wieczór był jednym z najgorszych ostatnio...od płaczu miałam problem ze złapaniem oddechu i prawie mdlałam...więc KONIEC! Muszę się ogarnąć, żeby M. się już tak nie martwił. Tylko on w 100% jest dla mnie oparciem. Z jednej strony przykre, a z drugiej cieszę się, że mogę na nim polegać.
Chciałam iść dziś na cmentarz...zapalić światełko do Naszej Kruszynki, ale nie chce dziś już płakać.
Znów sięgnęłam po książkę M. Makarowskiej "Jedz pysznie i zdrowo w ciąży", którą niestety za długo się nie nacieszyłam. Ale jest w niej jedno bardzo ważne zdanie: "Twoje żywienie w pierwszym trymestrze nie powinno się różnić od tego sprzed ciąży" - co oznacza, że już teraz powinnam jeść dla dwojga. Taki mam plan! Ruszamy od poniedziałku (TAK! M. też jest w to wciągnięty!) - druga rocznica ślubu to chyba dobry moment żeby zacząć od nowa. Więc mamy ostatni weekend rozpust! Dziś zjem ostatnią paczkę Laysów (od których jestem skrycie uzależniona) a M. wypije ostatnie swoje piwo (no dobra...czasem mu pozwolę!).
Właśnie dlatego kupiłam sokownik - i teraz w całym mieszkaniu pachnie wiśniami! Będę miała na zimę!
Pierwszym moim problemem jest wybór wody...wiem, że powinnam pić niegazowaną (co nie jest problemem), ale JAKĄ?! Informacje są sprzeczne. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne rekomenduje wodę źródlaną, niskozmineralizowaną. Ja znowu bliższa jestem opinii, że lepsze są te wysokozmineralizowane, bo też dostarczają niezbędnych minerałów. Chyba więc zostanę przy Muszyniance!
Myślę, że jak skupię się na planowaniu jadłospisu, to może przestanę już się tak zamartwiać. Mam nadzieję...
51,8 kg, BMI - 18,2 obwód uda = 52 cm - ani drgnie!
Dziś pozwoliliśmy sobie na błogie lenistwo. Ani ja ani M. nie mieliśmy ochoty na robienie czegokolwiek. Nawet obiad był wielką improwizacją, żeby tylko coś zjeść. Czasem i taki dzień jest potrzebny. Tym bardziej, że jutro już poniedziałek i czeka nas kolejne 5 dni wstawania o 5:15, no i ruszamy ze zdrowym jedzeniem.
Mimo to zmobilizowałam się do ćwiczeń na piłce gimnastycznej. Uważam, że o ile dla mnie zrzucanie wagi to totalna głupota i ćwiczenia są po to żeby się wzmocnić i uniknąć totalnego zasiedzenia, o tyle mojemu M. się przydają. I tak już sporo zrzucił z myślą o naszych staraniach, ale nic nie mobilizuje go lepiej niż widok jak ja się pocę na piłce. Wtedy mu głupio i też rusza. Grunt to motywacja!
Widok malejącej liczby tabletek na blistrze napawa mnie optymizmem, a jednocześnie obawą. Cierpliwość to nie jest moja najmocniejsza strona niestety, ale chciałabym żeby ta ostatnia była JUŻ DZIŚ!
50,4 kg (jak to??!!) BMI nawet nie licze...
Dziś nasza druga rocznica ślubu!! Niewiarygodne, że tak szybko nam to minęło! A ja Kocham M. coraz bardziej!
Po tym jak w dniu naszego ślubu nie zjedliśmy na weselu prawie nic z nerwów postanowiliśmy, że każda rocznica będzie pretekstem do wypaśnego jadła! I szlag trafił moje postanowienie juz pierwszego dnia! Zupa serowa była tak wyśmienita że nawet nie mam wyrzutów sumienia!
Dziś krótko.
Szkoda, że moje libido leży i kwiczy...jeszcze 14 dni!!
50,5 kg
Byliśmy dziś po kolejne słoiki. Sok z malin już w nich siedzi - będzie idealny na zimę (ale pachnie tak, że nie wiem czy wytrzyma!)
Dziś na obiad zrobiłam coś, co nawet nie przypuszczałam, że będzie takie dobre!!
http://zapodaj.net/a702fcafd403b.jpg.html - a wyglądało tak!
Kurczak z grila na szpinaku z sosem vinegret, fetą, grejpfrutem i prażonym słonecznikiem. Czyli wszystko co dobre! Szpinak ma dużo żelaza, które w połączeniu z witaminą C zawartą z cytrusach lepiej się przyswaja. Do tego mięsiwo (ale chudy kurczak), feta - czyli nabiał i słonecznik czyli zdrowe pestki. Dumna jestem szalenie z tego dania.
Znalazłam również stronę, która sprawiła, że zrobiłam kwadratowe oczy i mogłabym ciagle siedzieć w kuchni - www.feed-me-better.blogspot.com ! Polecam.
W pracy nadał młyn i już nie mogę doczekać się urlopu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 sierpnia 2014, 20:51
50,8 kg!! Idzie do góry
Jak to miło pracować w centrum Katowic, gdy rozgrywa się etap Tour de Pologne...i to na dodatek przy samej trasie wyścigu. Na szczęście w tym roku przyjechał po mnie M. (jakoś mu się udało!) i chcieliśmy stamtąd wyjechać - na to co się działo na wjazdach do miasta lepiej spuścić zasłonę milczenia. Uczeni zeszłorocznym doświadczeniem wybraliśmy trasę dłużą (przez autostradę) ale za to bez korków i w domu byliśmy niecałe 15 minut później niż zwykle. Nie jest źle.
Dziś zrobiłam na spróbowanie koktajl ze szpinaku i pomarańczy i....ŻAŁUJĘ ŻE TAK MAŁO! Jest przepyszny! Chyba będzie częstym elementem mojego jadłospisu! Ale jak powiedziałam M. że mogłabym to pić nawet codziennie chyba nie był tym zachwycony...a mówiąc szczerze nawet mnie wkurzył swoją reakcją. Nadal pokutuje jego zamiłowanie do jedzenia "bez planu"...Chyba uważa mnie za drobnego świra...
Kupiłam też już swoją opaleniznę w tubce - do wesela Piotrków został właściwie miesiąc! Trzeba działać! Zachwyca mnie Ziaja - tanie i dobre.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 sierpnia 2014, 07:06
50,8 kg
Dziś znów MEGA mdłości. Poranki są najgorsze. Myślałam, że w tym cyklu będzie lepiej, ale reakcja na tabletki z mojej strony jest daleka od ideału. Mam nadzieję, że mimo to działają na to co najważniejsze.
Jestem dziś mega leniwa i właściwie nie mam na nic ochoty... Dla przyzwoitości poćwiczę, żebym w ogóle miała poczucie wykorzystania popołudnia.
Na szybko dziś robiłam knedle - tym razem mąkę pszenną zastąpiłam orkiszową, pełnoziarnistą. Dobre. Nawet bardzo. M. namawia mnie na kulinarnego bloga ale chyba nie dam się namówić. Przynajmniej nie teraz...
Znalazłam to dziś w necie: http://www.youtube.com/watch?v=-a6Pe1ovKHg bardzo mnie wzruszyło...Może powinnam zwrócić się do takiej chmurki?
Wpadł mi do głowy pomysł, że może następnym razem jak pójdziemy na cmentarz dołączę do znicza list do Mojego Aniołka...
50,6 kg
wreszcie piątek!! Urlop coraz bliżej - aż mi sie dusza cieszy.
Przyjaciółka zaprosiła nas na grilla...będziemy My i jeszcze pięć małżeństw, każde przynajmniej z jednym dzieckiem a zadne nie jest starsze niż 3 lata... Więc nas nie będzie. Ja nie dam rady... Boje się 20go września...wtedy miałam termin porodu....miałam...
teraz na pocieszenie po raz kolejny oglądamy Harry'ego Pottera.
Milego weekendu!
50,5 kg
Dzis wstałam w strasznym nastroju... Śniło mi sie ze znów straciłam dziecko. I że przyczyna byly wady genetyczne i nie wiadomo czy w ogóle nam sie uda.
M. twierdzi ze to dlatego ze tak bardzo sie tego boje i stad te sny... Nie chce ich wiecej!
Popołudnie spędziliśmy u moich rodziców. Nawet było ok. Szkoda ze jutro juz niedziela ale to znaczy ze do urlopu zostaną nam 4 dluuugie dni!
50,4 kg
"Cudownych" snów ciąg dalszy. Dziś śniło mi się, że mieliśmy takiego ślicznego synka. Tylko o dziwo, ja nic nie miałam dla niego przygotowanego...a był taki malutki! I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że okazało się, że to wcale nie jest moje dziecko, tylko mojego M. ... I powiedział mi, że mam się nie przyzwyczajać, bo on i tak nie jest mój.
Miałam straszliwie płaczliwy poranek. M. mnie uspokajał...chyba pomogło.
Znów myślę o testach owulacyjnych. Wiem, że M. jest przeciwny bo uważa, że wtedy już na 100% się zablokujemy. I właściwie przyznaję, że ma rację...ale to nie znaczy, że nie będę o tym myślała.
Właśnie skończyłam produkcję soku z aronii. Wczoraj dostaliśmy od rodziców 1,5 kg i wyszło aż 6 słoików! Cieszy mnie to, bo wychodzi.
Muszę uwierzyć w CUD. Jeden mieszka ze mną od dwóch lat! Skoro M. jako 1,5 roczne dziecko przeżył sepsę, mimo, że nie dawano mu szans na przeżycie to znaczy, że CUDA SIĘ ZDARZAJĄ! I MUSZĘ W KOŃCU W TO UWIERZYĆ!!!!
51,0 kg
Przedwyjazdowy szał! Właśnie skończyłam prasować (czego szczerze nienawidzę!) i jestem dumna z siebie, że nie rzuciłam tego w połowie!
I zrobiłam też pyszne ciacha -> http://www.feed-me-better.blogspot.com/2013/10/dietetyczne-ciastka-owsiane-bez-maki.html PYCHA PYCHA
jeszcze 3 dni i urlop praca już mnie męczy psychicznie...potrzebuję tych dwóch tygodni przerwy!
51,0 kg
Wczoraj padłam o 21 na kanapie. A najgorsze jest to że dzis wcale nie jestem bardziej wyspana!
M. miał wczoraj kiepski nastrój. Jego mama najwyraźniej ma na nas alergie, bo przyjezdza tylko z okazji urodzin. Wczoraj miała byc tylko...jak zwykle coś jej wypadło. Ja przez to też byłam zła.
M. myslal ze jak juz wrócimy ze Slowenii to przyjedzie do nas jego najmłodszy brat (teraz ma 16 lat)...ale "dzięki mnie" chyba tak sie nie stanie...wtedy akurat będę mieć @ a ja wtedy mam fatalny nastrój. Chyba nie chce mu pokazywac bratowej w takim stanie...w sumie słusznie. No itak z rodzinką...
dzis ostatnie większe zakupy - musze sie dobrze skupić, żeby o niczym nie zapomnieć.
50,7 kg
Dziś znów miałam straszne sny. M. powiedział, że płakałam przez sen. Rano musiałam wypić syrop na uspokojenie...cudowny pierwszy poranek urlopu!
Pakowanie w toku! Idzie strasznie powoli, bo nie mam zbytnio zapału do tego. Nie lubię się pakować, bo zawsze mam wrażenie, że czegoś zapomnę. A najgorsze, że muszę pamiętać nie tylko o sobie! M. w tych sprawach jest chyba bardziej podobny do trzylatka niż dorosłego faceta (po prawdzie zachowuje się tak nie tylko przy pakowaniu...np. od kilku dni gra w nową grę - lata myśliwcami i mści się za jabłka Putina... resztę pozostawię bez komentarza.
@ chyba nadejdzie szybciej po ostawieniu niż ostatnio Jestem głodna jak wilk i właściwie mogłabym zjeść konia z kopytami. No i piersi bolą coraz mniej Cudownie! Im szybciej nadejdzie, tym szybciej się skończy!
50,6 kg
Ruszamy na Słowenię jak zwykle przed wyjazdem jest trochę nerwowo.. Mam nadzieje za jak wrócę to będę jzz w trakcie nowego cyklu
Wyjazd był przecudowny! Słowenię polecam gorąco! Tego było nam trzeba - totalnego luzu, braku problemów i pięknej przyrody w parze ze słoneczną pogodą!
Ogólnie jestem mega zmęczona po podróży, ale i mega zadowolona! Mam nadzieję, że @ szybko się pojawi!!
aaa i najważniejsze Po drodze widzieliśmy aż 3 bociany!
Czekamy na Ciebie Kochanie! wróć do nas... Mamusia i Tatuś bardzo za Toba tęsknią
@ rozkręcona na maksa!
Uwielbiam mieć urlop! Dziś był taki cudownie miły dzień Leniwy poranek w domu, zakupy bez pośpiechu, czas tylko dla mnie i M.
Wprowadziłam nowe menu I jestem mega dumna z siebie Przestudiowałam poradnik żywienia kobiet w ciąży Instytutu Matki i Dziecka no i moją książkę-wyrocznię. Świetnie się z tym czuje. Zajmuję sobie głowę planowaniem jedzenia i sprawia mi to też niemałą radość!
Zrezygnowałam z tranu codziennie - w obawie o przedawkowanie witamin A i E, i odstawiłam suplementację żelaza.
Mocno wierzę, że w tym cyklu się uda! Mam wiele dobrych przeczuć. Jednocześnie boję się, że jeśli się nie uda to tym bardziej będzie mi przykro. 20 września mogłabym tulić już moje Maleństwo...mam nadzieję, że w tym dniu zobaczę dwie kreseczki na teście!
Ciągle modlimy się z M. modlitwą do św. Dominika. Ja co noc owijam się paskiem.
Od dziś zaczynamy też odmawiać różaniec i pić mleko z proszkiem z groty mlecznej, który dostałam od znajomej z pracy.
Panie Boże, wysłuchaj nas!
______________________
1 śniadanie: owsianka z jagodami goi, sokiem z pomarańczy i amarantusem + herbata z pokrzywy (zrezygnowałam z kawy! piłam i tak tylko marną imitację..)
2 śniadanie: banan
Obiad: Grillowany kurczak na szpinaku z grejpfrutem, fetą, suszonymi pomidorami i słonecznikiem
Podwieczorek: Koktajl - maślanka + nektarynka
Kolacja: Sałatka brokułowa z jajkiem i migdałami + sok z buraków i jabłek (wyciskany w sokowirówce)
50,7 kg
Dziś byli u nas moi rodzice więc zdrowy podwieczorek zastąpiła tarta z jabłkami i lody. I przywieźli gruszki - opadówki, więc od razu zrobiłam dżem gruszkowo-imbirowy.
Uwielbiam mieć urlop! Mam tyle czasu dla siebie i M.! Taki leniwy czas bardzo dobrze nam robi. Poziom mojego dobrego humoru wzrasta z dnia na dzień, co bardzo mnie cieszy!
aaa no i jutro dzwonię do dentystki...zrobiło mi się jakieś świństwo na dziąśle
______________________
1 śniadanie: sałatka z pomidorów i kanapki z serem, gotowanym indykiem i kiełkami brokuła + herbata z pokrzywy
2 śniadanie: jabłko
Obiad: kurczak z fasolką szparagową, szpinakiem i fetą + brązowy ryż z koperkiem
Podwieczorek: tarta z jabłkami i lody waniliowe
Kolacja: Omlet z białym serkiem, kiełkami brokuła i szpinakiem + sok z buraków i jabłek (wyciskany w sokowirówce)
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2014, 20:41
50,7 kg
Odwiedzin ciąg dalszy - dziś była u nas mama M., co jest swoistym cudem, bo odwiedza nas bardzo rzadko.
Przyszły dziś moje nowe książki o gotowaniu! są super
W czwartek do dentysty - szkoda, że nie udało się na jutro... Boję się strasznie. Mam nadzieję, że nie opóźni to naszych starań. Oby nie był konieczny jakiś inwazyjny antybiotyk, albo zabieg Boję się jak nie wiem co...
A 4-go września wizyta u ginekologa...oby przyniosła same dobre wiadomości!
______________________
1 śniadanie: jajko sadzone w papryce z fasolką szparagową, szczypiorkiem i sezamem + kanapki z pomidorem i pieczonym indykiem + herbata z pokrzywy
2 śniadanie: banan
Obiad: pierogi ruskie produkcji mojej mamy
Podwieczorek: tarta z jabłkami i lody waniliowe - zostało z wczoraj
Kolacja: brokuły z jogurtem i płatkami migdałowymi + sok z buraków i jabłek (wyciskany w sokowirówce)
50,8 kg
Dzisiejszy dzień był dziwny... Wstałam mega wkurzona na mojego M.! Wczoraj obiecał śniadanie do łóżka... ale wczoraj siedział do 2:30 i chyba na wpół przytomny nastawiał budzik. Zamiast o 8:00 wstaliśmy po 9:00!! A o 10:00 przyleźli faceci z Netii montować nam telewizję... I jak się tu nie wkurzyć!
Cały poranek, zamiast miły i spokojny spędziłam w biegu, żeby zdążyć się ubrać, ogarnąć... ehh
Potem już w ciągu dnia miałam kiepski humor... Ciągle martwi mnie sprawa dentystyczna... Niestety mam tendencję do nadmiernego "martwienia się na zapas"
Robiłam porządki w swoich ciuchach przed nadejściem jesieni. Zostawiłam kilka rzeczy, które są na mnie za duże w nadziei, że niedługo mogą być przydatne. A potem naszła mnie myśl, że może tylko naiwnie tak myślę i się rozpłakałam... Nie lubię takich kiepskich dni!
Byle do czwartku...może wtedy się uspokoję!
______________________
1 śniadanie: kanapki z chleba żytniego z białym serem, wędliną z pieczonego indyka, pomidorem, papryką czerwoną i kiełkami + herbata z pokrzywy
2 śniadanie: grejpfrut
Obiad: pieczony kurczak z kaszą pęczak, suszonymi pomidorami i natką pietruszki
Podwieczorek: jogurt naturalny z pomarańczą, miodem, orzechami laskowymi, siemieniem lnianym, amarantusem i pestkami dyni
Kolacja: pomidory z mozzarellą, oliwą z oliwek i bazylią + sok z buraków i jabłek (wyciskany w sokowirówce)
Kochana będzie dobrze! Trzymam kciuki aby wam sie udało
Głowa do góry będzie dobrze!