X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Staraniowo na polsko-niemieckim pograniczu
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

11 kwietnia 2015, 21:43

Mamy już kwiecień, w ciąży nadal nie jestem, dietę dalej trzymam schudłam 6 kg. 14 kwietnia mam badanie HOMA Index, czyli krzywą cukrową a 23 kwietnia kolejna wizyta w klinice niepłodności w Berlinie. O 10 mężuś będzie miał badanie nasienia, a ja o 15 USG i ogólne omówienie wyników poprzednich badań. Zobaczymy jak będzie. Dobija mnie to czekanie, czas ucieka jak przez palce i żadnych rezultatów nie ma.

13 kwietnia 2015, 11:19

Poranne wiadomości zelektryzowała informacja o ciąży 65 letniej nauczycielki z Berlina, jest w ciąży z czworaczkami (sic!). Osobiście mam mieszane uczucia, niby ma prawo do podjęcia decyzji o ciąży w bardzo późnym wieku, ale jest to raczej mało odpowiedzialne posunięcie z jej strony. Jej ciąża to nie wpadka, kobieta poddała się procedurze in vitro na Ukrainie.
Zaczynając od wątpliwości co do wydolności jej organizmu po takie kwestie czy zdąży wychować te dzieci (a jest samotną matką 13 - ga dzieci!). Nikt nie wie co go czeka w przyszłości, może za kilka lat już nie żyć albo zwyczajnie posypać się jej zdrowie w sensie fizycznym jak i psychicznym. Zwykła demencja starcza też dużo by utrudniła.
A tak na koniec nie mogę ominąć takiego wewnętrznego poczucia niesprawiedliwości, bo na tym świecie nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość. Jestem młodą kobietą z wyjącym już instynktem macierzyńskim, a jednak nie mogę jakoś "dopchać się w kolejkę po swoje dziecko".

28 kwietnia 2015, 16:24

Minęło już trochę czasu od ostatniego wpisu, ale nic szczególnego się w tym czasie nie działo. 23 kwietnia byliśmy z mężem w Berlinie w klinice. Badania krwi wyszły dobre, podstawowe parametry w normie. Choroby weneryczne również wykluczyli. Lekarka pochwaliła nas za schudnięcie, ja zrzuciłam już 8 kg mąż 6 kg. Muszę zrobić jeszcze badanie HOMA Index (krzywa cukrowa), jak do tej pory jeszcze mi się to nie udało. Mimo diety jajniki jeszcze nie ruszyły, nadal są uśpione. Obraz USG był taki sam jak 2 miechy temu. Mąż miał także badanie nasienia, liczebnie są bardzo dobre, jednak wyszła zmniejszona ruchliwość. Lekarka powiedziała, żeby zbytnio się nie przejmować, bo mąż miał długi okres wstrzemięźliwości przed badaniem, więc ona uznaje je za wynik w normie. Pobrali od nas znowu krew, tym razem na obciążenia genetyczne i na ogólne badania sprawdzające parametry przy redukcji masy ciała. W między czasie zwiedziliśmy z mężem wieżę telewizyjną na Alexanderplatz i zaszliśmy do słynnego sklepu PRIMARK, 3 ogromne piętra sklepu, tanie, fajne ciuchy i dobry przepis na odstresowanko. Jak na razie czekamy na wyniki i badanie HOMA, chcą sprawdzić czy nie mam insulinooporności. Po wynikach dadzą mi już pierwsze leki i zastosują właściwą wstępną terapię.

8 sierpnia 2015, 09:19

Wczoraj mieliśmy kolejną wizytę w klinice w Berlinie. Do tej pory mieliśmy badania na obciążenia genetyczne, krzywą cukrową, mąż trzecie badanie nasienia wszystkie w normie. Jak do tej pory jajniki cały czas uśpione, w ogóle nie pracują. Biorę od miesiąca metforminę, pomaga mi w chudnięciu, bo waga ruszyła dalej jak szalona, schudłam już 15 kg. Dostałam wczoraj Duphaston mam brać po 2 tabletki dziennie przez 2 tygodnie na uregulowanie miesiączki. Ostatnia miesiączka była 23 czerwca i nie można nazwać jej krwawieniem, miałam przez 3 dni plamienia i to wszystko. Następna wizyta w październiku, a pod koniec sierpnia jedziemy z mężem do Lwowa i pobędziemy tam tydzień, następnie lecimy na kilka dni do Szwajcarii z Berlina.

11 sierpnia 2015, 12:40

Dzwoniłam wczoraj do kliniki i dowiedziałam się, że wyniki krwi wyszły dobre, parametry cały czas poprawiają się więc mogę od dziś brać Duphaston :). Zawsze to już jeden kroczek do przodu.

22 sierpnia 2015, 08:41

Kochane koleżanki, jeśli tak jak ja macie brać metforminę razem z Duphastonem nie zażywajcie leków na czczo tak jak ja na początku to robiłam. Przez pierwsze dni bardzo bolał mnie żołądek, zwijałam się z bólu. Okazało się, że źle przyjmowałam leki, ponieważ łykałam przed zjedzeniem posiłku, a powinnam po zjedzeniu lub w trakcie. Robi wielką różnicę a zażywałam dosłownie na chwilę przed pierwszym kęsem. Jak tylko zmieniłam metodę zapomniałam o bólach brzucha.

15 września 2015, 14:14

Wróciliśmy z mężem z wakacji. Byliśmy we Lwowie oraz w Bazylei. Najpierw pojechaliśmy do Lwowa nocnym pociągiem z kuszetkami, tydzień później mieliśmy lot z Berlina do Szwajcarii.
29 sierpnia dostałam w końcu miesiączkę, po 1,5 dnia od odstawienia Duphastonu. Dodam, że taaakiej miesiączki to jeszcze nie miałam, podpaski zmieniałam co godzinę i to całkowicie przepełnione. Nie wiem czy to dobrze czy źle, dowiem się na kolejnej wizycie w klinice w Berlinie, którą mamy na początku października. Zaraz minie rok od podjęcia leczenia, już boję się kolejnej wigilii i tych życzeń ... -życzę Ci w końcu dziecka :/... na samą myśl mam już nerwy w strzępach. Już w ostatnie święta ryczałam, sama sobie też życzyłam dziecka w 2015 r. No cóż, wszystko wskazuje na to, że znowu nic. Na urlopie byliśmy z mężem co prawda baardzo aktywni, jeśli wiecie co mam na myśli :), ale czuje, że nic z tego. Muszę jednak przyznać, że w okolicy 9 września miałam ładny śluz i ból prawego jajnika. Co będzie to się zobaczy :).

15 września 2015, 14:14

Wróciliśmy z mężem z wakacji. Byliśmy we Lwowie oraz w Bazylei. Najpierw pojechaliśmy do Lwowa nocnym pociągiem z kuszetkami, tydzień później mieliśmy lot z Berlina do Szwajcarii.
29 sierpnia dostałam w końcu miesiączkę, po 1,5 dnia od odstawienia Duphastonu. Dodam, że taaakiej miesiączki to jeszcze nie miałam, podpaski zmieniałam co godzinę i to całkowicie przepełnione. Nie wiem czy to dobrze czy źle, dowiem się na kolejnej wizycie w klinice w Berlinie, którą mamy na początku października. Zaraz minie rok od podjęcia leczenia, już boję się kolejnej wigilii i tych życzeń ... -życzę Ci w końcu dziecka :/... na samą myśl mam już nerwy w strzępach. Już w ostatnie święta ryczałam, sama sobie też życzyłam dziecka w 2015 r. No cóż, wszystko wskazuje na to, że znowu nic. Na urlopie byliśmy z mężem co prawda baardzo aktywni, jeśli wiecie co mam na myśli :), ale czuje, że nic z tego. Muszę jednak przyznać, że w okolicy 9 września miałam ładny śluz i ból prawego jajnika. Co będzie to się zobaczy :).

15 września 2015, 14:14

Wróciliśmy z mężem z wakacji. Byliśmy we Lwowie oraz w Bazylei. Najpierw pojechaliśmy do Lwowa nocnym pociągiem z kuszetkami, tydzień później mieliśmy lot z Berlina do Szwajcarii.
29 sierpnia dostałam w końcu miesiączkę, po 1,5 dnia od odstawienia Duphastonu. Dodam, że taaakiej miesiączki to jeszcze nie miałam, podpaski zmieniałam co godzinę i to całkowicie przepełnione. Nie wiem czy to dobrze czy źle, dowiem się na kolejnej wizycie w klinice w Berlinie, którą mamy na początku października. Zaraz minie rok od podjęcia leczenia, już boję się kolejnej wigilii i tych życzeń ... -życzę Ci w końcu dziecka :/... na samą myśl mam już nerwy w strzępach. Już w ostatnie święta ryczałam, sama sobie też życzyłam dziecka w 2015 r. No cóż, wszystko wskazuje na to, że znowu nic. Na urlopie byliśmy z mężem co prawda baardzo aktywni, jeśli wiecie co mam na myśli :), ale czuje, że nic z tego. Muszę jednak przyznać, że w okolicy 9 września miałam ładny śluz i ból prawego jajnika. Co będzie to się zobaczy :).

4 grudnia 2015, 09:37

Na początku października byliśmy w klinice. Jajniki się oczyściły, poschodziło większość bąbelków. Lekarka była bardzo zadowolona z wizyty. Wyniki hormonalne cały czas się poprawiają, ostatnio parametry były blisko normy. Następna wizyta pod koniec stycznia, wtedy też kończę półroczną kurację metforminą. Pani Doktor zdecyduje wtedy co dalej, czy dajemy już hormony na owulację i zaczynamy pierwsze starania z monitoringiem, będzie też decyzja czy wspieramy się inseminacją czy najpierw naturalnie. Do stycznia mam czas przygotować się psychicznie i nabrać sił. Mam nadzieję, że rok 2015 będzie ostatnim, w którym jesteśmy z mężem tylko we dwójkę.

29 stycznia 2016, 08:45

No i jestem już po kolejnej wizycie w klinice w Berlinie. Od początku kuracji schudłam 21 kg, poprawił się nieco obraz USG jajników. Pani Dr bardzo zadowolona, dała teraz sporo leków, które w ciągu najbliższych 3 miesięcy mają mnie już przygotować na ciążę :). Jeszcze od wyników moich i męża będzie zależeć czy wspieramy się inseminacją czy najpierw naturalnie, ale na wiosne w końcu coś się ruszy. Raczej nie obędzie się bez stymulacji, jajniki jak na razie podjęły pracę ale strasznie leniwie. Może po lekach się troszkę rozruszają. Dostałam receptę na jakiś nowy lek w Niemczech Clavella, ponoć nowość na PCO z hormonami i kwasem foliowym (czyli rodzaj jakiegoś kombo) do tego mam brać dalej metforminę oraz 2 razy dziennie zwiększone dawki wit. D oraz B. Mąż ma brać również 2 razy dziennie wit. D. Następna wizyta w kwietniu, wtedy też okaże się jaka będzie dalsza droga w walce o dziecko. Ogólnie samopoczucie psychiczne u mnie juz lepsze, widzę małe światełko w tunelu :).

15 lutego 2016, 08:48

Moje samopoczucie teraz: od 9dc bóle jajników przez 3 dni, potem ok 12 dc ból podbrzusza i krzyża i tak do dziś, cały czas mam mętny śluz, od kilku dni mocny ból sutków, wzdęty brzuch i zaparcia. Mam uczucie jakbym miała ciężką macicę. Kilka razy miałam zawroty głowy i mdłości. Jestem teraz w 26 dc, nie chce sobie wkręcać, że moje objawy to ciąża, a niech mi Bóg świadkiem, że byłabym z tego powodu bardzo szczęśliwa.
Są trzy możliwe powody: zbliżająca się miesiączka (która oznaczałaby, że działają leki i mój cykl normalizuje się), ciąża albo reakcja na leki. W ciągu najbliższych dni zrobię test ciążowy i się wszystko okaże (o ile nie przyjdzie krwawienie). Moja lekarka z kliniki zalecała też wykonanie testu i mam zadzwonić z informacją co wyszło. Nawet jeśli to "tylko" miesiączka to i tak będę się cieszyć, bo to oznaczałoby i tak zwiększającą się szansę na dzidziusia w najbliższych cyklach, jeżeli udąłoby mi się je przywrócić :).

15 lutego 2016, 16:00

Zrobiłam dziś test i na chwilę pokazała się lada druga kreseczka, jednak znikła jak tylko test wysechł... Dziwna sytuacja :/... No nic lekarka kazała powtórzyć test za 3 - 4 dni i się okaże.

19 kwietnia 2016, 07:44

W ciąży nadal nie jestem, ale poprawił się znacząco mój cykl. Od początku roku dostaję regularnie miesiączki (jak na razie) co 30 dni. Prawdopodobnie to dzięki tej garści leków, które łykam rano i wieczorem. Powróciły mi bóle podbrzusza i piersi pod koniec cyklu, w końcu wiem jak wygląda płodny śluz trochę zmniejszyło się nadmierne owłosienie, w ostatnich 2 cyklach miałam pozytywny test owulacyjny.

W ten czwartek 21 kwietnia mamy z mężem kolejną wizytę w Klinice w Berlinie, mąż robi rano badanie nasienia a po południu razem na omówienie jego wyników i moje badanie ginekolgiczne oraz rozmowa co dalej. Być może w końcu ruszymy ze stymulacją.

Dziś jestem w 19 dc bolą mnie piersi i lekko podbrzusze, zobaczymy co powie Pani Dr.

7 maja 2016, 08:28

No i już po wizycie w Klinice. Nowe wieści tak mnie dobiły, że nie chciało mi się w ogole na ten temat myśleć ani pisać.

Nasienie męża ogólnie w normie, ale z obniżoną ruchliwością, co przy moich leniwych jajnikach daje nikłe szanse na naturalne zajście w ciążę. Zostaje Nam tylko inseminacja lub invitro. Mieliśmy sami zdecydować. Szanse na ciążę wspomaganą tymi metodami plasują się odpowiednio na 10 % i 40 %...
Z mężem pomyśleliśmy, że na invitro przyjdzie jeszcze czas, najpierw próbujemy z inseminacją. Jest to mniej inwazyjna metoda dla kobiety. Czeka mnie teraz badanie drożności jajowodów, czekam na miesiączkę i między 4 a 6 dc mam się wstawić na badanie krwi, potem między 9 a 11 dc badanie HSG. Jak to usłyszałam to mnie zmroziło, już naczytałam się w sieci co to za badanie :(...

No właśnie co do miesiączki... nadal jej nie mam, to już 37 dc. Szlag by to wszystko, jestem już zmęczona tym cyrkiem. Tak źle i tak nie dobrze, jedno się poprawia drugie wali, nie mogę jakoś iść jak burza do brzodu z badaniami (i wynikami).

Niby powinnam się cieszyć, w końcu ruszamy z właściwą terapią. Czekałam na to wiele miesięcy, ale ostateczny wyrok mnie dobił. Cały czas słyszę w głowie "Nikłe szanse na ciążę naturalną", ciągle nawraca jedno zdanie. Czuję się jak pusta wydmuszka. Jestem przecież kobietą, moim naturalnym zadaniem i rolą jest zachodzenie w ciążę i rodzenie dzieci.

Jestem chyba jakaś skrzywiona, bo nawet ostatnio jak oglądałam "Wspaniałe stulecie" to naszła mnie myśl, że zginęłabym w takim haremie bardzo marnie, skoro przeżycie i pozycja zależały od urodzenia syna a najlepiej większej ich ilości.

24 maja 2016, 13:23

19 maja byłam w Berlinie na wstępnych badaniach przed HSG. To był mój 3 dc, jutro mam się wstawić na to przerażające badanie... Trochę się naczytałąm w internecie i teraz sama już nie wiem czy dobrze zrobiłam, chyba wolałabym nie wiedzieć. Bardzo się denerwuję ale to niezbędne badanie przed inseminacją. Już tak długo czekamy na dziecko, że bez szemrania udam się na to badanie czy miało by boleć czy nie, wytrzymam.
Trochę niepokoi mnie, że na USG Pan Dr (a przyjął mnie teraz sam szef kliniki) wykrył jakiegoś małego polipa w macicy. Niby mały, ale wszystko wyjaśni się na jutrzejszym badaniu, jutro zdecyduje co dalej. Kiedy inseminacja czy tego polipa trzeba usunąć i czy w ogóle to jest polip, bo miał wątpliwości. Wszystko zależy w jakim dokłądnie miejscu jest umiejscowiony.

25 maja 2016, 14:14

O Jezu, zaraz ruszamy do Berlina. Strasznie się boję :/...

25 maja 2016, 23:09

No i po wszystkim. Badanie nie było takie straszne, nie było w ogóle bolesne, nieprzyjemny był tylko moment montowania całego sprzętu, potem wlewanie kontrastu i przechodzenie przez jajowody nic nie czułąm. Oba jajowody drożne, macica zdrowa bez polipa. W następnym cyklu będzie inseminacja :).

27 maja 2016, 15:14

Ostatnio kiedy byłam w berlińskim Primarku widziałam tyle pięknych ciuszków dla niemowlaków :). Ceny przystępne, wiele rzeczy można kupić pakietami. Zauroczyłam się tym działem sklepu. Ale nie mam komu kupować takie słodkie ubranka. Tak bardzo chciałabym tulić teraz do piersi swojego bobaska, dobija mnie to czekanie. Musze jednak przyznać, że sprawy ruszyły teraz z kopyta. W następnym cyklu powinniśmy podejść do procedury inseminacji, jednak kasa chorych pokrywa tylko 50 % kosztów zarówno inseminacji jak i in vitro. Samo badanie HSG kosztowało Nas z mężem 280 euro, kasa nie refunduje tego badania. Inseminacja kosztuje 930 euro plus 100 euro za przygotowanie nasienia męża. tak czy siak nawet przy refundacji to 2000 zł :/, musimy z mężem zawnioskować o kredyt, chcemy wziąć 2000 euro kredytu żeby mieć ewentualnie na drugie podejście. Nie dość, że cała sytuacja jest dla mnie stresująca to dochodzi jeszcze presja utraty pieniędzy w razie niepowodzenia...
Niech mnie ktoś przezimuje w jakimś kącie i obudzi kiedy już będę w ciązy, please!

1 czerwca 2016, 13:48

Dzień Matki przeminał, dziś Dzień Dziecka... Kolejne święta, kóre boleśnie przypominają, że u mnie w domu brakuje małych stópek. Mam takie marzenie żeby zabrać mojego szkraba 1 czerwca na watę cukrową do wesołego masteczka, widzieć roześmianą, szczęśliwą buzię. Mogłaby być ta buzia nawet cała ubrudzona watą czy czekoladą...
A jakie wieści z rzeczywistości? A no czekamy z mężem na rozmowę z Krankenkasse co do refundacji kosztów inseminacji. Ale to brzmi prawda? Zero romantyzmu, a wyobrażałam sobie, że poczniemy dzieciątku w noc poślubną... 3 lata temu.
Mam dziś zły humor.
1 2 3 4