Wczoraj zakupiłam sobie siemię lniane, naczytałam się o jego cudownym wpływie na jakość śluzu, mam nadzieję, że rzeczywiście działa, bo smak jest okropny . Jakoś czuję, że ten cykl jest stracony, już tyle razy widziałam jedną kreskę na teście, że zwlekam ile się da z jego robieniem, chyba, że akurat pojawi się miesiączka, wtedy i tak już nie muszę robić testu ciążowego.
W tym miesiącu wykres temp. jest trochę lepszy, czułam nawet że miałam owulację ok 15 dc, strasznie bolało mnie podbrzusze i w sumie pobolewa do dziś, a kilka dni potem miałam lekkie plamienie. Mam też uczucie jakby ciągnęło mi w dół macicę... wiem, wiem nie ma co się nakręcać, kobieca psychika spragniona macierzyńskich uczuć potrafi spreparować wszystkie ciążowe objawy.
Mówi się, że w oczekiwaniu na dziecko lepiej się nie spinać i znaleźć sobie jakieś zajęcie... no cóż, dzięki tej radzie nauczyłam się szyć . To strasznie trudne nie myśleć o staraniach, a Wy kobietki jakie macie sposoby na "niemyślenie"?
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 maja 2014, 08:39
Na razie szykuję się do odwiedzin mojej przyjaciółki i jej nowo narodzonej córeczki, zrobię małej kolorowe pompony z tiulu nad łóżeczko, bawełniane literki z jej imieniem i dokupię karuzelę. Na razie nie chcę przeszkadzać młodej mamie, najpierw niech dojdzie do siebie po porodzie. Ja sama nie chciałabym w takim czasie tłumów odwiedzin.
Z mężem zaplanowaliśmy sobie wakacje we wrześniu na 1 rocznicę ślubu, płyniemy promem do szwedzkiej Ystadt i Kopenhagi, zostaną nam 3 dni na zwiedzenie Świnoujścia i Szczecina. Na rok przed ślubem byliśmy w Karlskronie i wówczas również płynęliśmy promem. Bardzo nam się podobało, więc w tym roku również wakacje morskie ze zwiedzaniem Skandynawii. Trzeba przyznać że Skandynawowie żyją na nieporównywalnym poziomie niż Polacy czy nawet Niemcy. Podoba mi się szczególnie taka odpowiedzialność społeczna, każdy tam dba o dobro wspólne np. nie śmiecąc środowiska, nie ma tam też kradzieży na taką skalę jak u Nas, towar spokojnie stoi sobie przed sklepem a rowery nie są zapinane, ba! nawet samochody rzadko są zamykane. Może kiedyś doczekamy takiego społeczeństwa u nas .
Siostra mojego dziadka nie mogła mieć dzieci, dopóki byli z mężem młodzi jakoś sobie z tym radzili, ale miałam okazję widzieć jak wygląda takie życie, zwłaszcza na starość. Nie chcę tego dla siebie i męża. Może jest to życie bez większych zobowiązań i odpowiedzialności, jest większa swoboda w podejmowaniu życiowych decyzji, miłość rodzicielską można przelać na ulubionego siostrzeńca, ale swoje dziecko z własnej krwi to zupełnie co innego. Co z tego, że moje stryjostwo miało wielu przyjaciół i siostrzeńców, skoro na starość zostali praktycznie sami. Ukochani siotrzeńcy zamienili się w bandę czyhających na spadek, bez pardonu proponujących opiekę za odpowiedni zapis w testamencie. Jest to smutne i świadomość, że pracujesz całe życie w sumie dla nikogo, bo do grobu majątku się nie zabierze powoduje uczucie życiowej pustki. Dla porównania mam w pamięci życie moich dziadków, kiedy byli już starsi i schorowani nie byli sami, mieli moją mamę i 2 wnuków gotowych pomóc w każdej chwili, a przede wszystkim nie znali uczucia samotności i opuszczenia.
Jeżeli mam mieć problemy z zajściem w ciążę to zrobię wszystko, żeby mieć przynajmniej 1 dziecko.
Jeszcze na początku czytałam namiętnie książki i strony poświęcone ciąży, macierzyństwie, wychowaniu dziecka i pielęgnacji noworodka. Teraz już mi przeszło, albo już wszystko co możliwe jest już w małym palcu, albo nastąpiło "zmęczenie materiału" . Na razie poważniejsze plany mamy związane z wycieczką do Poznania w połowie czerwca i na tym dla swojego zdrowia psychicznego się skupiam.
Powinnam dziś dostać miesiączkę ale nie czuję żadnych symptomów, od kilku dni mam mdłości rano i wieczorem. Dziś rano zwymiotowałam co skłoniło mnie do odwiedzenia apteki.
Mąż był już u urologa, w przyszłym tygodniu ma badanie moczu i nasienia. Będę mogła zapisać się na wizytę u ginekologa. Niech zapisze mi jakieś tabletki na wywołanie owulacji i zacznie mnie leczyć, bo jeszcze trochę i dostanę na głowę. Wcale się nie dziwię mojej dawnej sąsiadce, że zwariowała w latach 70, bo nie mogła mieć dzieci.
Przede mną 9 cykl starań, muszę tylko dostać miesiączkę. W życiu nie pomyślałabym, że staranie się o dziecko to niemal trud w pocie czoła, zawsze słyszy się, żeby uważać, zabezpieczać się, bo o wpadkę nietrudno.
Niedawno oglądałam dokument o klinice w Rosji, która trudni się aborcją i wykonuje zabiegi nawet do 6 miesiąca ciąży. Tak, 6 miesiąca kiedy maluszek w brzuchu to właściwie w pełni ukształtowany człowiek i wyraźnie czuje się jego ruchy. Nie byłam w stanie oglądnąć do końca, bo szlag mnie trafił na miejscu.
Mąż oddał już nasienie do badania, za tydzień wyniki mogę już zapisywać się do ginekologa. Przyznam, że z niecierpliwością oczekuję momentu rozpoczęcia leczenia.
Wczoraj byliśmy z mężem u mojej przyjaciółki z prezentem dla jej nowo narodzonej córeczki, bardzo śliczna dziewuszka i taka jeszcze malusia . Ogarnęło mnie wzruszenie kiedy wzięłam ją na ręce. Niemowlaki pięknie pachną, też chciałabym kiedyś przytulić swoje.
Dziś miałam 2 sny. Najpierw śniło mi się, że jestem na porodówce i właśnie rodzę a potem, że idę na spacer z większym już (bo 3-4 letnim) synkiem.
Ja tutaj wpadłam z polecenia koleżanki która tez się starała o dzidziusia i teraz jest w ciąży. To nie jest mój pierwszy blog publiczny. prowadzę bloga również na blog.pl Będę wpadać i czekać na nowe wieści :) :* Trzymam kciukii <3