X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Staraniowo na polsko-niemieckim pograniczu
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

10 czerwca 2016, 19:53

Jesteśmy po rozmowach z Krankenkasse, przechodzimy z Techniker do DAK, zgodzili się pokryć 100 % 3 prób inseminacji :). W poniedziałek mamy się jeszcze wstawić na rozmowę z szefem filii i podpisać papiery :). Mam jeszcze malutką obawę żeby się nie wycofali, byłaby to olbrzymia ulga i bez stresu podchodziłabym do zabiegów, na każdy kolejny musielibyśmy wydać ponad 2000 zł...

13 czerwca 2016, 22:05

Nowe wieści: będzie dofinansowanie 100 % ale do in vitro, bo są o wiele większe szanse :). Czuję, że to ostatnia prosta. Czyli inseminacje sobie odpuszczamy.

27 lipca 2016, 09:52

Ku końcowi idzie już lipiec. Szalony miesiąc, do mojej mamy zjechało mnóstwo dzieciaków a ja jako, że mam wolne cała zgraję pilnowałam :). Przyznać muszę, że nie miałam nawet kiedy pomyśleć o swoich problemach. Codziennie przychodziłam padnięta do domu, miałam tylko siłę żeby się umyć i iść spać. W sierpniu mamy z mężem wizytę u zwykłego gina na tzw. prawnym pouczeniu (ogólnie o in vitro, zasady, możliwe powikłania itd). Niby formalnośc ale podpisany papierek musimy mieć dla Kliniki.

Pod koniec sierpnia wyjeżdżamy na wakacje, w tym roku lecimy z Berlina do Rygi, a 2 dni później nocnym autobusem do Petersburga. To ostatnie miasto to moje wielkie marzenie jeszcze ze szkoły gimnazjalnej kiedy zainteresowałam się carską rodziną Romanowów i historią Rosji. To będzie wspaniałe zobaczyć te wszystkie miejsca o których się czytało czy oglądało w TV. W sierpniu skupiam się głównie na wyjeździe, nie chcę myśleć o procedurze in vitro. Przyznam jednak, że trochę się boję i to nawet nie punkcji jajnika czy, że coś będzie mnie boleć tylko rozczarowania, boję się robić sobię nadzieję...

Pocieszam się jednak tak troszeczkę sytuacją koleżanki z pracy. Starali się z mężem 5 lat, mieli zerowe szanse na naturalne dziecko, ON okazało się nie ma w ogóle plemników w nasieniu. Jednak jakimś tajemnym sposobem trochę go podleczyli i udało się uzyskać trochę plemników. Do transferu jednak ostał im sie tylko jeden zarodek, zdecydowali się go podać mimo wszystko i dać sobie jakiekolwiek szanse. Okazało się, że ten jeden jedyny zarodek się przyjął wbrew wszelkiej logice i dziś są dumnymi rodzicami 2 miesięcznej córeczki :). W najgorszych chwilach tak sobie sama się pocieszam, że skoro im się udało z niemal zerowymi szansami, to tym bardziej uda się i mnie z 40 % szans, prawda?

17 sierpnia 2016, 10:16

Troszkę nie pisałam, ale i też nic się szczególnego nie dzieje, trzeba czekać. Jutro idziemy do gina na prawną rozmowę :). Pani Dr wyłoży mi prawdy objawione, które i tak już znam. O dziecko nie staram się od 3 miesięcy tylko od 3 lat, zdążyłam już wyczytać na ten temat chyba wszystko - to taki mój nowy żarcik :).
Szykujemy się z małżonem do wyjazdu, to już za 10 dni, nie mogę się doczekać :).

18 sierpnia 2016, 18:14

No i po rozmowie. Pani Dr zapytała czy mam jakieś pytania odnośnie in vitro. Miałam jedno: czy w końcu będę miała dziecko, ale oczywiście je nie zadałam, żaden lekarz nie odopowie tak czy siak tylko, że trzeba czekać. Usłyszałam dziś, że każda próba to olbrzymie brzemię psychiczne. Tyle też wiem i się domyślam, ponieważ już teraz mam napady panicznego myślenia co będzie jeśli się nie uda. Ale nie zrezygnuję tylko i wyłącznie ze strachu, bo to znaczyłoby, że jestem tchórzem. Wóz albo przewóz, to już ostatnia prosta albo się uda albo nie.
Możliwe, że na monitoring nie będę musiała jeżdzić co 2 dni do Berlina tylko prawdopodobnie będę mogła przychodzić tu na miejscu do Pani Dr, ostateczną odpowiedź w tej sprawie da mi 8 września. Wszystko zależy od tego czy dogadają się z Kliniką. Coraz bliżej realnego leczenia, coraz więcej zamieszania z tym związanego a ja mam wrażenie, że siedzę za szybą.

4 września 2016, 19:22

Już po wakacjach, nogi mam obtłuczone ale warto było :). 27.08 mieliśmy lot z Berlina do Rygi. Tam 2 dni na zwiedzanko (w zupełności wystarczyły, stolica Łotwy jest kameralna). 28.08 późnym wieczorem wyjechaliśmy autokarem dalekobieżnym LUX Express do Petersburga, żeby przed 6 rano być już na miejscu.

Autokar zajefany, z tabletami, więc można sobie posłuchać muzyki, oglądnać film, posurfować w internecie. Fajna sprawa i nawet niedrogo. Zapłaciliśmy 15 euro od osoby w jedną stronę za kurs Ryga - Petersburg. Przespałam drogę i w sumie nie dłużyło mi sie specjalnie. Najwięcej emocji towarzyszyło Nam z mężem na estońsko rosyjskiej granicy, w ROsji nic sie nie zmienia, obsłużyło Nas stado smutnych pograniczników, którzy nie odpowiadali na przywitanie i łypało na Nas groźnym wzrokiem. Samo miasto cudowne, piękne, spełnienie moich marzeń. Odwiedziłam wszystkie miejsca związane z Romanowami. Miasto jet nieprawdopodobnie ogromne, zupełnie niepojęte na Nasze polskie czy niemieckie realia. Główna ulica ma 4,5 km... A trzeba dodać, że Moskwa jest 2,5 raza większa.

Nie było jednak tak fajnie pod względem cen jak na Ukrainie w zeszłym roku. Wierzcie lub nie, ale w Rosji straszna drożyzna, 1 l coca coli kosztuje ponad 7 zł. Oczywiście rozumiem, że to turystyczne miasto, ale podałam cenę z obrzeża Petersburga. Nie wiem jak tam ludzie żyją. Ceny większe niż w Polsce a zarabiają ponad połowę mniej tego co w PL. Na Łotwie ceny zbliżóne do Niemieckich, tragedii nie było.

W środę mamy wizytę w klinice, mamy podpisać ostatnie papiery i dostanę już receptę na leki przed in vitro. Będzie to akurat dokładnie w 3 rocznicę ślubu :). Mam nadzieję, że to dobry znak. Dzień później muszę wstawić się do mojej Pani ginekolog tutaj na miejscu i da mi już odpowiedź czy będzie mi robić monitoring na miejscu. Pisząc to już się trzesę, ale trzeba być dobrej myśli.

6 września 2016, 16:01

Dziś mam zły humor. Para, która 3 lata temu brała tego samego dnia ślub co i ja z mężem włąsnie ogłosiła, że spodziewają się drugiego dziecka... Ja pierd.... Dzięki Ci losie, dobijaj mnie bardziej.

7 września 2016, 07:06

No to dziś do Berlina do Pani Dr. Nie mogę spać, chyba trochę się denerwuję co dziś powie, ciekawa jestem czy będzie mnie badać, czy mi odpuści i wizyta będzie czysto papierologiczna. Głównie jedziemy po nowy kosztorys, bo poprzedni był wystawiony na inseminację. Będziemy musieli go oddać w Naszej kasie chorych a oni z kolei go podpisać i zostanie tylko wysłać do Kliniki. Ciekawe czy dostanę już dziś receptę na leki... w ogóle wszystkiego jestem ciekawa :). Po tylu miesiącach wreszcie miałaoby się coś ruszyć. czuję strach i podekscytowanie... eh głupia jestem :).

8 września 2016, 16:45

No i wczoraj byliśmy w Klinice. Za bardzo pisać nie mam o czym, nie badano mnie, sprawy były wyłącznie papierologiczne. Jutro mają nam przysłać pocztą kosztorys i papiery potrzebne dla kasy chorych. Kasa ma podpisać a my odesłać znowu do Berlina i ruszamy z procedurą.

Zastosują u Nas protokół krótki, z nakłuwaniem jajeczek (w DE wszystkie są zapładniane, nie tylko 6 jak w PL), nie będą się bawić w samoistne zapładnianie. Ponoć maxymalizujemy sobie tym szanse. Punkcję będę mieć jednak pod pełną narkozą. Koszt in vitro w Naszej Klinice ponad 3 tys euro za podejście. 50 % musimy przedpłacić ale potem kasa nam zwraca zgodnie z obietnicą. Nie wyobrażam sobie dalszej polskiej polityki wobec in vitro i brak jakiejkolwiek pomocy państwa w tej sferze dla par. Metoda jest skuteczna pod warunkiem, że jest się bogaczem, nie jest to tanie. Gdybyśmy nie mieszkali i pracowali w DE, pewnie nie byłoby Nas zwyczajnie stać żeby zostać rodzicami. Pakiet darmowy jak można wyczytać z niniejszego pamiętnika jest jednak nie dla Nas. Piękne byłoby zrobić sobie dziecko w Naszej sypialni bez pomocy osób trzecich ale nie jest Nam to dane.
Nie jest to mój najszczęśliwszy czas...

12 września 2016, 15:47

In vitro od października, dziś dostałam miesiączkę a jeszcze nie pozałątwiane są wszystkie formalności z kasą chorych.

16 września 2016, 21:15

Dziś papiery z Kliniki poszly do centrali Naszej kasy chorych. Czekamy na ich zwrot, mam nadzieję, że odeślą podpisane i będzie można już ruszać z procedurą. Niby się zobowiązali na piśmie ale lekki niepokój jest...

27 września 2016, 08:45

Zwrotu dokumentów z kasy chorych jeszcze nie ma... zaczynam się już denerwować czy nie odwiną jakiegoś numeru tuż przed metą.
To całe oczekiwanie na procedurę i ostateczną decyzję z kasy jest dla mnie stresujące. Odbija się to u mnie z problemami z zaśnięciem i realistycznymi snami jak już uda mi się zasnąć :D. Codziennie śnią mi się teściowie (a muszę dodać, że nie mam z Nimi rewelacyjnego kontaktu) albo ostatnio śniło mi się, że z bólem brzucha pojechałam z mężem na ostry dyżur a na miejscu lekarz do mnie : Proszę Pani, jest Pani w 9 miesiącu ciąży właśnie Pani rodzi! :D.
Termin zbliża się wielkimi krokami, staram się myśleć jednak pozytywnie, że powinno być dobrze, jesteśmy oboje młodzi, w miarę zdrowi, bo Nasze problemy z płodnością nie są z tych ciężkich, zawsze dobrze reagowałąm na leki hormonalne. Jednak mój entuzjazm asekuracyjnie staram się trzymać troszkę na wodzy, żeby nie było ewentualnego rozczarowania. Ten fenomen oczekiwań znają tylko Ci co długo starają się o swoje dziecko :).

1 października 2016, 17:39

Przyszły wczoraj papiery z Krankenkasse, wszystkie pięknie podpisane :). 100 % 3 procedur wraz z pełnym dofinansowaniem do leków :). Zostało tylko czekać do połowy października na miesiączkę.

6 października 2016, 09:16

Im bliżej do procedury tym coraz gorzej śpię. Na co dzień staram się spychać w zakamarki umysłu podenerwowanie, ale w nocy daje to o sobie znać w postaci męczących snów. Sny mam w stałej tematyce, że przed kimś uciekam, czegoś się boję, coś lub kogoś gonię, ktoś lub coś działa mi mocno na nerwy... Codziennie budzę się zmęczona a bywa, że i nawet spocona. Zupełnie nie wiem jak sobie radzić.

11 października 2016, 22:17

Wg planu jutro powinnam dostać miesiączkę, ciekawe czy przyjdzie franca..., bo kiedy nie trzeba to się pojawiała ale kiedy czekam na rozpoczęcie procedury to już jest oporna. Trochę czuję, że jest już blisko. Zaczyna ściekać śluz i lekko boli mnie podbrzusze...
Chciałabym już zacząć choćby brać leki, codziennie budzę się niewyspana, źle śpię, męczą mnie głupie sny.

13 października 2016, 20:42

miesiączki na razie brak... Czekam.

28 października 2016, 20:08

Miesiączki brak, wg Pani Dr zadziałała psychika, biorę luteinę na wywołanie... Ja pierd...

3 listopada 2016, 15:48

Przyszła dziś miesiączka, jutro o 10.30 rozpoczynamy procedurę.

7 grudnia 2016, 11:02

Trochę mnie nie było, ale nie miałam siły opisywać co się działo. Dziś mam większy dystans...
Procedury in vitro nie zaczęłam, dalej czekam cholera wie na co. Wyniki mam w porządku, dochudłam do wymaganej wagi. Wszystko już z lekarzem uzgadnialiśmy kiedy przyszła Pani anestezjolog, która miałaby mnie usypiać do punkcji i ... nie wyraziła zgody na poddanie mnie anestezji... Wg niej za dużo ważę :/. Ja pierdolę!
Schudłam prawie 30 kg, nawet troche poniżej tego co wymagali i kiedy już było widać metę to jednym podpisem wyrzucono mnie głeboko w puszczę... No cóż efekt jest taki, że mam ważyć ok 85 kg czyli jeszcze 12 kg przede mną, przez ten miesiąc schudłam już 7 kg. Waga spada ale pojawił się też problem o którym mówiła moja lekarka jeśli taka osoba jak ja z PCO intensywnie się odchudza, rozegulowałam sobie z powrotem hormony i miesiączka już się nie pojawia regularnie jak przez ostatni rok... Nic tylko sie kur.. załamać. Powiem Wam szczerze, że nadziei we mnie coraz mniej, zwyczajnie już nie wierzę w to że się uda.
Aha i jeszcze mi odkryli ostatnio 2 guzki na tarczycy to bardzo wczesna nadczynność tarczycy. Powiem Wam, że nie jestem teraz szczęśliwa.
1 2 3 4