Trochę uspokoiłam się po wizycie u gina. Przemyślałam choć na razie tylko troszeczkę, ale mam już pewien plan w głowie.
Po 1. HSG - zrobimy, zobaczymy co wyjdzie.
Po 2. wizyta u ginów na nfz - poproszę o clo, monitoring, może badania hormonów. Da się jakoś sprawdzić czy są normalne owulacje poza monitoringiem? Też bym coś takiego chciała. I sprawdzenie czy endometrium jest wystarczająco grube (da się?) a jak nie jest to jakieś leki?
Po 3. Badanie nasienia. Ale to dopiero muszę podpytać gina gdzie to można zrobić bo ja kompletnie nie mam pojęci gdzie i o jakie badanie poprosić by wiedzieć jak najwięcej.
Po 4. Sprawdzanie temperatury, testy owulacyjne i zakupiony przeze mnie wczoraj żel wspomagający. Dziś nawet śniło mi się że go kupowałam w aptece;)
Po 5. spokój i pozytywne myślenie. Znalezienie pracy byle gdzie, byle by szybko.
Po 6. Ogarnięcie siebie. Muszę zacząć bardziej o siebie dbać, więcej pić(może w końcu przekonam się do wody?), więcej owoców, warzyw i nabiału. Regularnie brać leki i zadbać o swój wygląd! No i poszerzanie wiedzy, skoro już czekam na dziecko to mogę ten czas wykorzystać w ten sposób by miało ono mądrą, wykształconą i piękną mamę której nie będzie musiało się wstydzić.
Po 7. po znalezieniu pracy i zarabianiu na siebie, zajmę się szyciem. Na razie wśród rodziny i przyjaciół, później może nawet zacznę na tym zarabiać?
Po 8. Ogarnięcie do końca strychu i zabranie się do remontu!
Po 9. no i najważniejsze! Uwierzyć w siebie i zadbać o mężczyznę bez którego nie dałabym rady wstać rano z łóżka.
Moje motto?
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/1f8896243a21.jpg
Muszę zacząć żyć, bo życie mam tylko jedno. Szkoda by było je przegapić
Dziś Łukasz wziął wolne z pracy. Sam. Nie pytając mnie czy ma brać.
Bardzo mnie tym zdziwił (pozytywnie!). Myślę że wiedział że nie chce być dziś sama, wydaje mi się jednak że on też nie chciał być dzisiaj sam.
Byliśmy na cmentarzu i zapaliliśmy znicza.
Zamówiłam jakiś czas temu na allegro testy owu. W tym cyklu powinna być cisza bo na usg 7dc nie było widać pęcherzyka. Dziś na teście blada kreska:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/a5ad289a5af2.jpg
Sprawdzę jeszcze jutro i pojutrze czy ściemnieje. Ale nawet jeśli, tzn że mam za późno owu. No nic, zaraz kupuje termometr i od następnego cyklu zaczynam obserwować cykle. Kurcze powinnam robić to już dawno, ja głupia.
Chciałabym w ciągu najbliższego pól roku zobaczyć dwie kreski na teście... Ale boję się że moja droga do małego ludzika potrwa długo dłużej.
Ale chwilowo mam siły. Będę walczyć.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2015, 19:30
Powinnaś widzieć dziewczynę, przed którą świat stoi otworem, która nie boi się walczyć o swoje pragnienia i która każdego dnia smaruje chleb marzeniami. Twoim odbiciem powinien być ktoś, kto się nie poddaje, dla kogo słowa " nie da się" to tylko "wymaga więcej czasu". Uwierz, ten obraz zmarnowanego człowieka nie powinien być Tobą."
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/26946ad9d4e3.jpg
W nocy przyszła @, hsg najprawdopodobniej nie w tym cyklu.
Kolejna Aniołkowa Mama w ciąży budzi sprzeczne emocje. Z jednej strony radość że jej się udało, z drugiej taki ogromny ból że u mnie się nie udaje. Że ze mną jest coś nie tak.
Moja super praca okazała się być nie taka super, mimo ilości godzin w miesiącu wyższej niż norma, mam dostać umowę na 1/2 etatu.
Choć stroję nadal w miejscu, czuje że świat zaczyna mi się walić pod nogami. Boje się że spadnę w dół.
Wiem że mam wiele za co powinnam życiu dziękować. Mimo wszystko jest źle.
Tracę chęć do życia.
"Panie daj mi taką wiarę, bym idąc nawet z zamkniętymi oczami czuł Ciebie, daj mi taką miłość, bym innym dał siłę, nawet kiedy moje serce jest puste, daj mi taką nadzieję, żebym potrafił przywrócić ją ludziom, nawet gdy boję się jutra."
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lutego 2015, 13:02
Położę się, mówiąc do siebie: „Kiedyż zaświta i wstanę?” Lecz noc wiecznością się staje i boleść mną targa do zmroku. Czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei. Wspomnij, że dni me jak powiew. Ponownie oko me szczęścia nic zazna"
Jednym zdaniem: dupa a nie lekarz.
Stwierdził że wszystko wygląda ok a w prawym jajniku widać "coś co może odpowiadać pęcherzykowi dominującemu". Ha! Czyli nie wiadomo w ogóle czy cykl znów nie będzie bezowulacyjny.
Nie widać żadnych odchyleń więc nie ma sensu stosować CLO czy robić monitoring. Szkoda narażać mnie na koszty. Żadnego skierowania na jakieś badania, kompletnie nic.
We wtorek idę do innego lekarza na nfz, zobaczymy czy ten też mnie zleje.
W między czasie pójdziemy na badanie nasienia a po hsg pójdę najwyżej do mojego gina i zapytam czy jest możliwość monitoringu i CLO ale bez inseminacji. Przynajmniej na razie.
W sobotę Walentynki, a ja będę cały dzień w pracy. 14 godzin. Zresztą, jutro też. Przeczuwam ze całą niedzielę przeleżę w łóżku i nie będę mogła się z niego podnieść
Ale dostałam skierowanie na prolaktynę. Kazał też zrobić badanie nasienia na które jesteśmy zdecydowani ale czekamy na mój lepszy stan zdrowia ze względu że będę też robić przeciwciała jakieś tam. By sprawdzić czy mój organizm nie odrzuca/nie zabija nasienia Ł.
No i usg za trzy dni. Gdzie? Obojętnie gdzie, u niego miejsca nie będzie.
Dziś pęcherzyk był 17 mm, dlatego za trzy dni mam zrobić usg żeby sprawdzić czy się powiększa. Co jednak nie zmienia faktu że dziś 15dc, za trzy dni będzie 18. To chyba trochę późno na owu, biorąc pod uwagę 27 dniowe cykle.
Na domiar złego dostałam dzisiaj mandat za nieopłacenie parkingu, choć płacę za parking przez telefon. Podobno nie mam jakiejś tam naklejki że płacę telefonem. Śmiech na sali.
JAk wróciłam do domu i zauważyłam ten mandat za wycieraczką to byłam bliska płaczu.. Nic mi się nie udaje.. Cały czas jest do dupy..
Dobrze że jutro idę do Karafki, trochę odreaguję w pracy. Będę mniej myśleć.
@ brak, testy negatywne.
Kurde znów coś się cykl zmienia i wydłuża?
Chce już @ i umówić się na to hsg
Wczoraj byliśmy zrobić badanie nasienia, pierwsze wyniki w piątek. Przeciwciała p. plemnikowe dopiero po 17 marca.
Ps. Chyba decyzja podjęta, muszę znaleźć psychologa. Nie wytrzymuje sytuacji, chce mi się płakać. Najchętniej przespałabym swoje życie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 marca 2015, 15:48
@ w końcu przylazła, mimo moich wielkich nadziei że może jednak się nie pojawi. Przy regularnych 27 dniowych cyklach, nagle przyszła 3 dni później. Ten cykl bez starań, w przyszłym tyg mam mieć robione hsg. Pkt pierwszy z mojej listy będzie można w końcu wykreślić. Pkt 2 wykonany, choć muszę umówić się na kolejną wizytę do doktora Buca, bo moje wyniki prolaktyny trafiają bezpośrednio do niego. A myślałam że go sobie już daruję. No ale wykonałam już pkt 3 więc może ta wizyta się przyda, dowiem się czy wyniki Łukasza są ok.
No właśnie, odebrałam Łukasza wyniki:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/3cd1dfaa6c9d.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/9243c9ae0459.jpg
Ma któraś z Was doświadczenie w tym temacie? Mnie wyniki wydają się ok, ale to moja subiektywna opinia. Dodam że posiew wyszedł ujemny.
Po 17 marca do odbioru przeciwciała p. plemnikowe. Zobaczymy czy czasem ja nie niszczę życiodajnej armii Łukasza.
Od jutra w końcu biorę się za mierzenie temperatury. O ile znów nie zapomnę.
Ostatnio nie czuje się najlepiej, chodzę wiecznie nabuzowana i zła. Przerasta mnie ta cała sytuacja. Do tego czas leci mi strasznie szybko. Przez pracę dni mijają mi jak do tej pory godziny. W wolne dni znajduje sobie jakieś zajęcia, by czuć się pożyteczna. Ostatnio np malowałam pokój.
Ostatnio mam wielki problem z zaakceptowaniem samej siebie. Czuje się niepotrzebna i bezużyteczna. Taka niedorobiona. I do tego muszę schudnąć bo już ostatnio usłyszałam od Łukasza "ale masz boczki". Niby w żartach ale ja tam wiem swoje. Mam wrażenie że nic mi w życiu nie wychodzi. Chciałabym odzyskać radość z życia.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/777a9da6ae5a.jpg
Sama nie wiem co o tym wyniku myśleć, we wtorek idę do znienawidzonego lekarza-buca więc zobaczymy co on na to.
Od ostatniego wpisu sporo się działo.
Po 1. Miałam urodzinki! Pochwalę się moim tortem
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7364faf1ee3b.jpg
Niezły no nie? Siostra mi upiekła, zdolniacha jak bum cyk cyk!
Po 2. Hsg.
Kurcze bałam się tego zabiegu, tego bólu i wgl. A tu taki psikus! Prawie nic nie poczułam. Owszem sam moment wsadzania wziernika (tak to się chyba nazywa) był nieprzyjemny ale o bólu nie było mowy. Wydaje mi się że to zasługa lekarza. Ten akurat robił to delikatnie i bezboleśnie. Co do wyniku, wszystko ok. A miałam nadzieję że będą jakieś małe zrosty które uda się od razu zlikwidować Przynajmniej mielibyśmy przyczynę a tak to nadal nic nie wiadomo.
Po 3. Chyba polepsza mi się humor. Chyba ta pogoda tak na mnie działa. A może fakt że się nie staraliśmy i nie wyczekuje @ lub jej braku? Oby ten dobry humor się utrzymał.
Ostatnio mam nawet chęci do wzięcia się za siebie. Chcę zacząć chodzić na zumbę, zacznę też biegać i się w końcu "odchudzać". Tak do 53 kg. I -8 cm w brzuchu.
Na koniec aktualizacja mojej psinki-chudzinki
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7a575334a46c.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/cee41587ceb7.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/753ad773387b.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/d5203ec3c781.jpg
Kupiłam jej ostatnio koszyk na rower żebyśmy mogli razem jeździć na przejażdżki to dzisiaj jak poszła na jazdę próbną to chyba jej się nie podobało. Piszczała i wgl. Oby się przyzwyczaiła bo tak to jestem 200 zł do tyłu.
A oto Nikki w swojej karocy
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/07d9cdf80b58.jpg
Tak, wiem. Zdjęcie słabe. Ale innego chwilowo nie mam
Chyba kolejny cykl będę mierzyć temperaturę, zaobserwuje cykl i w następnym pójdę do mojego lekarza prywatnego. Poproszę o clo i będę chodzić na monitoring ale bez inseminacji. Jak to przez 2-3 cykle nie da rady to pewnie pomyślę o inseminacji. Choć pewnie wcześniej o psychologu.
Wymyśliłam sobie ostatnio że pójdę na studia. Na psychologię. Zawsze chciałam to studiować.
Ale studia cholernie drogie. Są takie które można robić po licencjacie. Trwa to ok. 3,5 roku. Ale to uczelnia prywatna (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej) i miesięcznie trzeba płacić 800 zł. Nie stać mnie A tak bardzo bym chciała iść na te studia...
Denerwują mnie te rozregulowane cykle Chciałabym zacząć już kolejny cykl, kolejne starania...
Postanowiłam też brać zioła Ojca Sroki. We wtorek jadę do zielarskiego po składniki. Może pomoże.
Święta troszkę mnie dobijają... dziś było rodzeństwo z dziećmi u nas. Mały brata 6 tyg młodszy niż Arek by był. Smutne to wszystko.
Jutro jedziemy jeszcze do Łukasza rodziny, tam kolejna porcja małych dzieci i dodatkowo szwagierek w ciąży.. Niech te Święta już miną. Chce znów normalnie chodzić do pracy...
Troszkę mi dziś smutno. Czasem czuje się bezużyteczna. Odkąd odebraliśmy wyniki nasienia wiem że wina leży po mojej stronie. Tym gorzej się czuję, gdyby Łukasz ożenił się z inną to pewnie miałby już dzieci. A tak to jest przy mnie nieszczęśliwy.
Wiem, ovu nie lubi takich smutasów w złych humorach. Przepraszam, tak jakoś mnie naszło.
Przelewanie emocji na "papier" trochę mi pomaga, sprawia że ból maleje..
Z bardziej pozytywnych rzeczy, bardzo proszę o radę
Czy mogę pojawić się na chrzcinach ubrana podobnie jak na zdjęciu poniżej?
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/38d4d37535be.jpg
Długa spódnica i skóra nie wiem co mnie naszło. Dodam że jestem chrzestną. Co sądzicie?
Ale mimo upływu czasu, u mnie sytuacja pozostaje bez zmian.
Chwilowo jednak odpuszczam, żadnego latania po lekarzach, mierzenia temperatury. Nic a nic.
Niedługo sierpień i znowu pielgrzymka. Fotograf by się przydał. Śmieszne to wszystko bo w zeszłym roku powiedziałam kierownikowi (który zna moją sytuację) że w 2015 roku nie idę bo będę w ciąży. Myliłam się, jednak pójdę.
Ale od września zacznę chodzić na monitoring, brać clo. Zobaczymy jak to będzie.
Pomyślałam ostatnio że daje sobie rok, w tym czasie może strych trochę ogarniemy tak by można było w nim mieszkać. I jeśli w ciągu roku się nie uda to zacznę myśleć o adopcji, a raczej zacznę ją załatwiać. Nie wiem jeszcze co na to Łukasz, ale na niego to najwyższa pora na dziecko więc myślę że się zgodzi. Choć jeśli jeszcze przez rok miałoby nam się nie udać to chyba zwariuję.
Na razie więc odpuszczam starania. W sumie chwilowo nie mam czasu na nic. Praca mnie denerwuje, moje kobiety w domu doprowadzają do szału. Dzięki Ci Panie Boże że na strychu będę mieć własną kuchnie, tylko dzięki tej myśli jakoś udaje mi się wytrzymywać w tej wspólnej.
Chwilowo wyluzowałam, nie czuje już takiego parcia na dziecko. Po prostu wiem że się nie uda i tyle, nie nakręcam się przed przyjściem @. Na razie żyję urlopem, pielgrzymką i moim planem nakręcenia filmu dokumentalnego na jej temat. Oby mi się udało
Świetnie przemyślane! Wydrukuj sobie ta liste i skreślaj po osiągnięciu każdego punktu! Jestem z Ciebie dumna :*
Postanowienia brzmią bardzo obiecująco, zainspirowalas mnie do podobnego dzialania.
Super plan:))
Super plan:))