O dziwo! Po wizycie uspokoiłam się. Trzeba przyznać, że mój lekarz świetnie mnie podszedł i metodą kanapki, mówiąc najpierw o pozytywach tej sytuacji- uświadamiających nam, jak wiele czynników musiało zaistnieć, że zaszliśmy w ciążę, następnie poruszając smutną kwestię poronienia, a kończąc na pozytywnych stronach kolejnych starań, pokazał mi, że to nie jest moja wina, że jesteśmy na dobrej drodze i na pewno nam się niedługo uda Bardzo obrazowo i nawet trochę humorystycznie przedstawił nam wiele kwestii, które sprzyjają lub przeszkadzają w zapłodnieniu. Nieoceniona była również obecność mego męża. Bez niego pewnie beczałabym tam jak bóbr, a tak przynajmniej trzymałam się pionu.
Teraz czekam na poronienie. Brzuch boli mnie od tygodnia z różną intensywnością, ale potrafił mi już naprawdę uprzykrzyć życie, więc boję się samego poronienia, bo doktor uprzedzał, że będzie dość mocno bolało, i intensywnie będę krwawić. Za moment się o tym przekonam... Tracąc pierwszą okazję, by zostać mamą... I mimo, że pragnę tego najbardziej na świecie, to przyznam, że nie mogę się doczekać oczyszczenia organizmu, szybkiej regeneracji. Sama dziwię się, że tak odczuwam, bo wydawało mi się, że będę bardzo mocno przeżywała poronienie, a poczucie straty będzie mi dokuczało do końca życia, podczas gdy ja się z tym bardzo szybko pogodziłam. To zupełnie niepodobne do mnie... Ale co hormony mogą zdziałać i zmienić w naszym myśleniu, to wie tylko kobieta.
Cieszę się, że jestem kobietą! Mimo, że tyle będę musiała w życiu przejść jako przedstawicielka naszej płci, to wiem jaką siłę mi to daje. Zabrzmi to może jakoś dziwnie, ale czuję połączenie z Matką Naturą, rozumiem jej plany i czekam spokojnie na to, co ona mi przyniesie, o czym zadecyduje. I wiem, że będzie tylko i wyłącznie dobrze! I tego życzę również wszystkim starającym się kobietom- drzemie w nas siła, jakiej nie ma żaden mężczyzna na świecie
Dużo otuchy dodają mi moje dwa kotełki, które zdecydowanie rozumieją sytuację i mrucząc kocie melodyjki do ucha, starają się poprawić nastrój. Czasem kładą się na brzuchu i wygrzewają mnie z całych sił - polecam (w każdej sytuacji) te cudowne stwory!
Emocje sięgają zenitu i wczoraj pokłóciłam się z mym M. Oczywiście o bzdety, przez co padło wiele niepotrzebnych słów, które zabolały do żywego. Burza hormonów robi swoje, więc beczałam w samotności jak bóbr, mimo że normalnie, by mnie to nie obeszło Z pomocą i słowami otuchy i uspokojenia przyszła moja młodsza siostra. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła! Łączy nas naprawdę silna więź emocjonalna, której nie idzie ująć w ramach jakiegoś pojęcia. Mimo, że jest to sytuacja absolutnie dla niej nowa i nieznana , doskonale wie, co mi powiedzieć i jak się zachować. A przede wszystkim rozumie mój tok myślenia, moje zachowanie, co niestety nie jest bliskie memu mężczyźnie. Oni jednak mają inne spojrzenie na świat, a poziom empatii w skali 1-10 z reguły wynosi jakieś trzy do pięciu punktów. Wybaczam mu, bo wiem, że i on mierzy się z wieloma emocjami i dopóki się z tym nie oswoi, może różnie bywać. W końcu sytuacja dotyczy naszej pary, a nie tylko jednej osoby...
Cieszy mnie natomiast jego nastawienie na dalsze działania i chęć poprawy swego zdrowia, tak by być bardziej sprawnym i zdolnym do bycia tatą przede wszystkim chce zrobić sobie badania u androloga, potwierdzić czy nie ma stanów zapalnych w jądrach, bo ostatnie badania nasienia wyszły delikatnie słabsze- a jednak do zapłodnienia doszło , więc nie ma co się tak tym przejmować Mój ginekolog uświadomił nas też nt. przegrzewania jąder w dzisiejszym męskim społeczeństwie- głównie, o zgrozo! przez podgrzewane siedzenia w autach, gdzie już średniej klasy samochody mają taką opcję i myślę, że dużo osób chętnie z tego korzysta! Nie mówiąc o panującym aktualnie okresie jesienno-zimowym i ogólnej chęci ogrzania się... Więc, skoro jądra potrzebują temperatury poniżej 35 st. C , żeby przeprowadzać sprawną i prawidłową spermatogenezę, to należy pamiętać o tym, by im nie szkodzić i pilnować dobrej atmosfery dla powstawania plemników, tych niezmiernie ważnych chłopaczków
Cóż... Czas na tabsa, podbrzusze rwie i czuję się, jakby mi tam igłą coś wyrzynali termofor na brzuch, robótka na drutach w dłoń i staramy się zrelaksować. Miłej niedzieli dla Wszystkich!
Muszę odwiedzić też aptekę i kupić termometr owulacyjny, choć kusi mnie zakup na allegro- jaki to człowiek wygodny się zrobił i dupy mu się nie chce nigdzie ruszać... Ech Mam nadzieję, że wyrobię sobie nawyk mierzenia temperatury, choć przy comiesięcznym monitoringu jajeczkowania u gina , wiem dokładnie kiedy mam owulację i nie skupiam się już na własnych obserwacjach- błąd!
Skoro dziś mam dzień postanowień, to zamierzam wrócić do jakiejś aktywności fizycznej- marzy mi się znowu jakiś kurs tańca i może joga? Rozciąganie zawsze było mi bardzo bliskie- trenowałam parę ładnych lat capoeirę, więc ciało jest przygotowane do intensywnego wysiłku nawet. Tyle czasu nic szczególnego i regularnie nie robiłam, że muszę zacząć delikatnie, żeby się zbyt szybko nie zniechęcić Bo z ćwiczeniami jest u mnie jak z oczekiwaniem na ciążę, na początku euforia a potem zniechęcenie bo coś nie wychodzi i nie idzie od razu po mojej myśli- a ja raptus jestem i lubię gdy od razu widać efekty. Prztyczek w nos od życia mnie trochę przystopował i uspokoił temperament
Jutro powrót do pracy, trzeba dzisiaj naładować bateryjki, żeby jutro swoim optymizmem zbudować linię obrony przed pełnymi współczucia spojrzeniami koleżanek, "bo poroniłaś...". Nic to! Dam radę... Chyba...
Muszę odpuścić ciągłe myślenie o tym, bo znienawidzę większość moich znajomych, tylko za to że będą mieli dzieci. Głupota. Ale złość gdzieś w środku siedzi, na samą siebie i na wredny los. Kropka.
Pełnia księżyca nie sprzyja jednak mojemu odpoczynkowi. Składam zażalenie do Głównej Rady Czarownic, że mój zew wiedźmowy szwankuje i sen idzie w piz.u, gdy blada twarz księżyca góruje na niebie. Całe szczęście, że to potrwa tylko jeszcze max 2 dni, bo staję się przez to wyjątkowo nieznośna
Ten cykl będzie na pewno bezowulacyjny, zresztą starania są teraz niewskazane- organizm stabilizuje się po poronieniu. W poniedziałek wizyta u gina, kontrola i układamy dalszy plan działania. Jak to stwierdził ostatnio doktorek- zerujemy licznik i zaczynamy od nowa z clostilbegytem i regulacją cyklu. Teraz na pewno się uda! Liczę na to , że max pół roku zajmą nam starania :)będę sobie powtarzała jak mantrę, że teraz na pewno się uda Już nie mogę się doczekać, energia mnie rozpiera!
Czas pomyśleć o łóżku i z książką w ręce czekać spokojnie na sen, aż dziwaczny księżyc pozwoli mi spocząć. Ps. dla miłośników kotów polecam książkę : "Kleo i ja. Jak szalona kotka ocaliła rodzinę" Helen Brown. Bardzo życiowa i pełna idealnie odtworzonych scen z życia z kotem pozytywna, mimo że dotyka straty dziecka , rozwodu i innych problemów i tragedii, z którymi zetknąć możemy się na każdym kroku. I jak przystało na dobrą książkę daje do myślenia. Polecam!
Zamawiam właśnie witaminy dla T. , ale nie sądziłam, że to cholerstwo jest takie drogie! Ja nie mogę ale czego się nie robi dla zdrowia i chęci posiadania dzieciątka przy okazji zamawiam inofem i rozejrzę się za ziołami Ojca Sroki na owulację. Starania nie są u nas zakazane, jednak lekarz sam powiedział, że raczej owulacji nie będzie, ale nie zabronił prób jej wywołania. Zwłaszcza, że zioła są naturalne a naczytałam się o pozytywnych efektach tyle, że aż żal nie spróbować choć wielkiej nadziei w tym nie pokładam.
No i oczywiście regularnie będę mierzyła tempkę. Nie poddam się teraz już tak łatwo- nie znoszę porannego wstawania Motywacja jest i oby się utrzymała.
Wierzę, że za jakiś czas zrobi się zielono za oknem i przyjdzie wiosna, i u mnie też będzie zielono póki co muszę znaleźć ujście nadmiaru energii- mąż siłownię proponuje i chyba się skuszę i z nim pójdę- przynajmniej będę miała pewność, że żaden dureń nie będzie mnie podrywał, podczas moich wypocin w cienkim dresiku...
Czekam cały czas na odzew z apteki internetowej, kiedy a może czy już wysłali witaminy dla męża (który teraz nomen omen jest na masażu- chyba ja powinnam z tego po dzisiejszym dniu skorzystać :p) i dla mnie Inofem. Już się doczekać nie mogę...
Cieszę się, że już jutro piątek, bo mam zacząć brać Duphaston i mam nadzieję, że za tydzień z haczykiem dostanę normalny, niezarzynający mnie okres. Na naturalny cykl bez
Dupka nie mam co liczyć. Ale za to liczę na to, że organizm od tej miesiączki się ogarnie i zrozumie, że już w ciąży nie jestem i może się wyciszyć hormonalnie, bo na tą chwilę nie wyrabiam- trądzik (nawet na plecach, gdzie nigdy go nie miałam!), wypadanie włosów (garściami!!! o zgrozo!), łamliwe paznokcie (które zawsze były moją dumą)... Ech
Ale za to dzisiaj na maksa poprawiła mi nastrój wizyta u fryzjera. Pierwszy raz wyszłam zadowolona z salonu. Ciekawe czy była to kwestia tego, że obcinał mnie facet? A trzeba przyznać, że zna się na rzeczy W ogóle, chciałam dość mocno skrócić włosy, żeby je odciążyć, zwłaszcza że są takie słabiutkie, a on do mnie że nie! Tak mocno mi ich nie skróci: "proponuję tyle (jakieś 6-7 cm trzymał w ręce), no ewentualnie możemy jeszcze 1cm negocjować ". Pierwszy raz coś takiego mnie spotkało, że fryzjer nie chciał mi mocniej ścinać włosów niż moje życzenie. Szok! Zaproponował małą zmianę wizerunku, świetnie ściął i nie był nachalny z rozmową, a z reguły nie lubię się uzewnętrzniać na takich wizytach. Jedyne co mnie rozpraszało, to to że ciągle się patrzył mi na twarz w lustrze, i prosto w oczy. A dodam, że raczej był gejem nosił coś a la obrączkę na lewej dłoni, lubił dużo zdrabniać ("kiedy ostatnio Pani ścinała włoski?"), i ogólnie nie wyglądał na heteroseksualnego faceta Nieważne!, ważne że chyba wreszcie znalazłam ukochanego fryzjera Teraz tylko pozostaje czekać, aż włosy zaczną odrastać i zobaczymy, jak będą się układać i zachowywać, i wtedy zastanowię się, czy wpisać go na stałe do kalendarza :] ale jest pewien szkopuł- z tego całego zachwytu nad fryzurą i zdolnościami nie zapytałam o jego imię...
Ostatnie dni jedynie miłe były ze względu na komplementy mojej fryzury i mojego odmienionego przez to wyglądu Fryzjerowi nakręciłam chyba dwie kolejne klientki w postaci koleżanek z pracy. A niech ma chłopak!
Smutno mi jeszcze, bo mój mężunio wyjeżdża na dwa dni i zupełnie sama będę w domu. Nie lubię takich chwil. Nie muszę być uczepiona u jego boku i cały czas spoglądać mu w oczy, ale świadomość, że ktoś jeszcze jest w otoczeniu daje to poczucie bezpieczeństwa. I jest przynajmniej do kogo gębę otworzyć- znowu będę gadała z kotami - istna czarownica choć mój kocur raczej nie będzie chciał ze mną gadać, bo obraził się śmiertelnie po tym jak pozbawiliśmy go jajek a potem bezczelnie zapakowaliśmy go w kołnierz :] oups!
Potwierdzam! U mnie w czwartym cyklu stosowania Clostilbegytu udało się. Liczę na to że za moment znowu będę się cieszyła z dwóch kreseczek, uzyskanych dzięki Clo
Dużym problemem są w naszym życiu moi teściowie. Niestety trudni to ludzie i chcą za wszelką cenę decydować o wszystkim w naszym życiu, narzucając swoje zasady (często są to staromodne poglądy, z którymi się absolutnie nie możemy zgodzić). Przykrości i stresów jest co niemiara, ale staramy się i od tego dystansować, bo próby zajścia w ciążę przy takim stresie są marne. Przykre jest to, że w przypadku teściów sprawdza się powiedzenie, że im więcej człowiek ma dóbr materialnych tym mniej jest Ci w stanie ofiarować swojej pomocy (i bynajmniej absolutnie nie zależy mi na pomocy materialnej, bo w tym zakresie dajemy sobie radę z mężem).
O samych staraniach... Dwa poprzednie cykle były na pewno bezowulacyjne. Ten, który prawdopodobnie się zaraz skończy, (czekam na @), raczej był owulacyjny, ale wątpię by się udało. Przy pierwszej ciąży miałam specyficzne objawy, więc wiedziałabym gdybym i teraz była w ciąży. Nie mam oczywiście 100% pewności, że była ovu, bo nie miałam monitoringu, ale miałam ból owulacyjny jajników około 15 dc. Na razie nie testuję, bo się tylko nakręcę. Na przyszły tydzień muszę umówić się do gina, ewentualnie po majówce się wybiorę, żeby sprawdzić czy jest lub była owulacja. I znowu zaczniemy zabawę z clostilbegytem. We wszystkich cyklach biorę jedynie Duphaston od 15 dc przez 11 dni. Bez tego nie doczekałabym się miesiączki
Czas się zabrać do roboty- przede mną mycie okien dobrze, że pogoda sprzyja takim porządkom Ostatnio zrobiłam przegląd szafy i mam ogrom niepotrzebnych ciuszków- czas wystawić je na aukcje- dodatkowa kaska zawsze się przyda
Miłego dnia dla wszystkich staraczek i niech się zazieleni!!!
Z reguły już występowała miesiączka a tu nadal nic... W dodatku tak mi się cały wieczór w głowie kręci, że już nie mogę się doczekać, aż wreszcie odwiedzi mnie stara przyjaciółka @. Objawów ciążowych brak, więc nawet nie testuję. Po co mam się nakręcać?
Jutro muszę zajrzeć do zielarni, zaopatrzyć się w zioła ojca sroki. Miałam to zrobić już dwa cykle wcześniej, ale coś się wtedy nie złożyło, potem nie mieli mieszanki w zielarni itp. Odpuściłam. Jeśli jutro przyjdzie @ to nawet dobrze się wszystko złoży
Czas szykować się do spania, bo już strasznie późno. Przydałby mi się jedynie jeszcze gumowy młotek, by uspokoić mojego kocura, który właśnie stara się zedrzeć "lakier" z paneli, szalejąc ze swoją zdobyczną myszą, którą urwał z drapaka przynajmniej taka iskierka życia potrafi skutecznie humor poprawić i odsunąć od myśli o zabarwieniu lekko pesymistycznym...
Zaczynamy od nowa. Ale z pozytywnym spojrzeniem w przyszłość! Do końca tego roku na pewno będę w ciąży innej opcji nie widzę I wolę dać sobie więcej czasu, żeby nie stresować się ustalonym sobie samej terminem.
Plan na dzisiaj: odwiedzić zielarnię, odwiedzić aptekę (inofolic się skończył) i umówić się do ginekologa- teraz przynajmniej wiem już na kiedy Do dzieła!
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 kwietnia 2015, 09:59
Z całej tej imprezy najprzyjemniejsze było to jak znajomy pracujący w tym klubie stwierdził najpierw, że jesteśmy bliźniaczkami (taka ściema, co by się podlizać ) a potem powiedział, że to ja jestem młodsza miłe to to, nie powiem bo między nami- siostrami jest 5 lat różnicy i to ja pierwsza się pojawiłam, przewracając świat rodziców do góry nogami a moja siostra zawsze się denerwuje, gdy pada takie stwierdzenie fakt, ona się mocniej ode mnie maluje, uwielbia tapirować włosy dla objętości itp. A ja jednak jestem bardziej naturalna, i to chyba powoduje, że wszyscy mają mnie za młodszą Powinnam dalej się tak trzymać, żeby być młodą mamusią
Z bieżących spraw, wczoraj pęcherzyk miał już 21 mm! Rosło mu się, jak szalonemu przez ostatnie dwie doby. Weekend będzie pełen serduchowania, bo na pewno będzie owulacja! Oby tylko się ładnie wszystko udało! W środę pójdę na jeszcze jeden monitoring - sprawdzić, czy jest ciałko żółte. Będę mocno w to wierzyła, to na pewno tak będzie. Zioła ojca Sroki podziałały na mnie rewelacyjnie i oby ten cykl zakończył się szczęśliwie dzięki nim. Co prawda mam ich taką ilość, że mogłabym przez rok je pić, ale nie pogniewam się jeśli nie będą mi już niedługo potrzebne Mąż chodzi zadowolony, że taki przyjemny weekendzik nas czeka. Muszę się jedynie dzisiaj pozbierać i ruszyć do jakiejś konkretnej roboty, bo na razie snuję się po chacie. Nigdy więcej imprez, co do których nie ma się przekonania! Potem cały dzień ma się do tyłu...
Rewelacji zdrowotnych (jakichś szczególnych) nie odnotowuję. Trochę mnie ciągnie podbrzusze, ale to taki delikatny ból. Trądzik mi się za to wysypał z impetem na twarz- diody pojawiają się jak grzyby po deszczu I zmęczenie mnie dopadło. Gdyby jeszcze ciśnienie atmosferyczne bywało wyższe to łatwiej, by mi się funkcjonowało Myśli oczywiście krążą mi wokół jednego tematu, intuicja mi coś podszeptuje, ale poczekam do testowania i wtedy zdecyduję, czy jej słuchać, czy nie.
W środę byłam na ostatnim monitoringu jajeczkowania, i jeszcze nigdy nie widziałam mojego ginekologa takiego szczęśliwego, podczas oglądania moich kobiecości na usg promieniał radością, co chwila komentując i pokazując mi co się dzieje- "jakie piękne ciałko żółte, o! i jest płyn po owulacji, no wszystkie czynniki fizjologiczne sprzyjające zajściu w ciąży się pojawiły. I to naturalnie! Bez stymulacji Clostilbegytem" później mu się przyznałam, że piłam zioła ojca Sroki, ale on to potraktował na zasadzie: "wszystko co może Panią stymulować jest w tej grze dozwolone" więc jest naprawdę świetnie i mam na co czekać jeśli w tym cyklu się nie uda to w kolejnym również będę piła zioła, i zastosuję ten sam schemat, czyli od miesiączki do owulacji. I w końcu na pewno się uda!
Cudownie jest widzieć, jak wiele kobiet tu na ovufriend, nie znając się kompletnie w rzeczywistości, udziela sobie wzajemnie wsparcia, motywacji, dobrych rad. Można tutaj znaleźć bratnie dusze, przyjaciółki, ale również poczuć się jak w rodzinie! Szkoda, że w realnym życiu tak trudno jest trafić do miejsc, które pokazują że świat nie jest obojętny na życie i uczucia jednostki, i że należy bezinteresownie pomagać innym w dążeniu do spełnienia jego marzeń, chociażby służąc dobrym słowem, zawsze otwartym sercem, zrozumieniem. Dlatego tak bardzo trzymam kciuki za wszystkie starające się kobietki, które tworzą ten portal! Bo każda z nas zasługuje na to, by być Mamą - musimy jedynie być cierpliwe
Pora spać, bo się zasiedziałam, a jutro znów do pracy... Koty już chrapią- dosłownie więc pora samemu również się poddać...
A po pracy obżarłam się jak smok! Wstyd się przyznać, ile zjadłam spontanicznie wpadliśmy z mężem na pomysł odwiedzenia pizzeri, którą bardzo lubimy (w Komornikach koło Poznania). Jeśli ktoś ma ochotę spróbować pysznej pizzy, wyrabianej przez rodowitego Włocha to gorąco polecam "Armando". I tiramisu- mniammmm do auta się toczyłam, he he Warto było!
Kurczę, nie mogę się doczekać testowania ;P oczywiście najchętniej już bym wyciągnęła test... aż mnie rączki świerzbią gdy otwieram apteczkę, sięgając po kwas foliowy :] ale całe szczęście wygrywa póki co zdrowy rozsądek. I cały czas staram się sobie samej przypominać, by się nie nakręcać za mocno... Gdyby to zawsze takie łatwe było... Ech!
Koty mnie doskonale rozumieją, to jest pocieszające, że te małe stworzenia mają tak wielkie serducha i tak pełne miłości do mnie, że gdy tylko wyczuwają mój dołek to po prostu są, mruczą, liżą, tulą się... A ludzie tak psioczą na zwierzęta- że one uczuć nie mają, żenada
Ołkej, zawijam dupsko z ovufriend, niestety muszę mieć inne priorytety dzisiaj
Zero nowości. Objawów ciążowych brak. Mówi się często, że każda ciąża jest inna, ale ja jakoś tak w to nie wierzę. Za pierwszym razem miałam typowe oznaki- ból piersi, mocne rozciąganie macicy, co powodowało, że często chodziłam do toalety- jak kot z pęcherzem latałam dosłownie, no i ten wzrost apetytu był nie opanowania dla mnie... A teraz jedynie trochę czuję ciągnięcie, jakby ból miesiączkowy w podbrzuszu co jakiś czas i poza tym zero dolegliwości. Zaczynam wątpić, czy się w tym miesiącu udało. Muszę co prawda jeszcze trochę poczekać zanim zatestuję. W tym cyklu mam zalecenie brać Duphaston tak długo dopóki nie wystąpi miesiączka. Okej, tak zrobię, choć wiem że to oznacza dość długi cykl, i jeśli teraz się nie udało zajść to będę cały czas myślała o tym, że kolejna szansa jest odłożona w czasie bo @ przyjść nie chce
Pożyjemy, zobaczymy Dzisiejszy wolny dzień stwierdziłam, że dobrze spożytkuję i posprzątałam na fest dom- już mi ręce odmawiają powoli posłuszeństwa od tego machania ścierą i biorę się za dalsze szycie narzuty na wyrko gdzieś widziałam cudowny recykling starych jeansów, nie lubię jak coś się marnuje, więc dla mnie to idealne rozwiązanie- a przy tym jak efektownie wygląda Muszę ogarnąć jak tu się wrzuca zdjęcia i załączę co chcę stworzyć
Ufff, udało się dokleić to co chciałam Jedyny problem w tworzeniu tego cuda jest taki, że mam mało czasu, by szyć, i że braknie mi jeansów, tak więc będę musiała zrobić skok do mojego ulubionego, bo dobrze zaopatrzonego i taniego lumpeksu i nabrać różnego rodzaju jeansów najlepiej w sobotę, bo wtedy jest 2 zł za sztukę
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 maja 2015, 18:31
"Ciesz się" że możesz sama się oczyścić bo po pierwszej miesiączce będziesz mogła się już starać no i obejdzie się bez leżenia w szpitalu i łyżeczkowania,co za tym idzie ewentualnych zrostów po zabiegu itd.Trzymam kciuki! Czas naprawdę leczy rany
Dziękuję! Trzymam również kciuki za Ciebie! Wiem, że mam szczęście, że obyło się bez zabiegu, mój lekarz powiedział, że to przez to, że to wydarzyło się na tak wczesnym etapie... Teraz pozostaje mi czekać, aż się wszystko unormuje.
Trzymaj się mocno! Już niedługo będzie po i znowu zaczniecie starania, tym razem na pewno zakończone sukcesem!