Wiadomość wyedytowana przez autora 27 października 2015, 11:12
Muszę i tak w tygodniu zatestować,bo w czwartek wyjeżdżamy na wakacje. W razie co to chciałabym się jeszcze widzieć z lekarzem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lipca 2015, 09:36
Wczoraj wróciliśmy z wakacji. Odpoczęłam, zrelaksowałam się i jeszcze mam tydzień urlopu. Na pewno spożytkuje go na wylegiwanie się nad morzem i odsypianie całego roku wstawiania do pracy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 sierpnia 2015, 05:10
Od poniedziałku niestety powrót do pracy:((((
W pracy zapiernicz, że hej. Pogoda piękna aż żal siedzieć w pracy. Miłego weekendu!
Rano skusiłam się na teściora i co... dupa blada!!!! Już mam serdecznie dość ciągłego myślenia co dalej. Jak teraz czekam na okres jak na zbawienie, żeby zacząć stymulację clo to go nie widać. Cykl ten miałam na 100% bezowulacyjny (potwierdzony monitoringiem)a za to śluzu, że ho,ho. Cały czas ostatnio gdzieś jeździmy, spotykamy się ze znajomymi. Jestem spokojna wyluzowana i co i g...o! Patrzę się jak szpak na wszystkie dziewczyny z brzuchami na ulicy i żal mi dupe ściska. Libido mi w ciągu ostatnich dni spadło do poziomu zerowego. S. do mnie mówi: Jak Ty chcesz mieć dziecko? A ja: i tak mam dni niepłodne. Jeszcze tylko brakuje, żebyśmy się pożarli. Wszystkim pomagam, opiekuje się, doradzam a samą mnie los nie oszczędza. Wszystkie dzieciaki w rodzinie do nas lgną. Najchętniej to by siedziały przez całe weekendy, ferie i wakacje. I co mam myśleć, że jestem za dobra, za troskliwa. Mam stać się wredną suką? Poprawi mi się?. Ale przecież ja tak nie potrafię!!!!!!!!!!!!!! Na nic nie mam ochoty, pracować mi się nie chce, sprzątać, spać, leżeć. Chcę być w ciąży i już!!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2015, 13:54
Otóż: po moim ostatnim cykluuuuuuu 52 dniowym, który i tak sama skróciłam wywołując w końcu @ Luteiną rozpoczęłam przygodę z clo. Odczucia koszmarne jak dla mnie. Wahania nastroju, senność a zarazem wielka nadzieja we mnie rozkwita a może, może, może wreszcie się uda!!!
Monitoring cyklu mam na 28.09. Zobaczymy czy coś tam urosło. Od dziś zaczynam robić testy ovu. Łykam i piję wszystko co tylko mogę. Nawet co dzień lampkę czerwonego wina do kolacji, którego nie cierpię. Powiedziałam wczoraj S, że jak urodzę to moje maleństwo to pierwsze co to ugryzę (leciutko)je w pięte. Myślałam, że się osmarka ze śmiechu.
A poza tym rok szkolny się rozpoczął i mam ogrom pracy. Nasze kochane ministerstwa uwielbiają nas księgowe zarzucać tonami sprawozdań) W piątek byłam z teściem na badaniach kontrolnych u kardiologa i wszystko jest ok, co mnie bardzo cieszy. Właśnie przyleciał mój synek i dostałam soczystego całusa. Mniam!
Jednak myśl,że wreszcie się uda mnie nie opuszcza. Mój małż naprawdę bardzo mnie wspiera i to mi daje tą wielką wiarę! Życzenia na ten tydzień- same zielone grochy i same tłuste podwójne krechy dla nas wszystkich!
Na clo niestety mój organizm nie zareagował. Mam mega doła teraz. Poza tym wszystko piękne, ładne, endometrium 9,66. Potwierdzam orzechy i czerwone winko naprawdę działają. Plan na następny cykl to 2x1 clo od 3-5 dc. Jeśli to dalej nic nie da to czeka mnie laparoskopia z elektrokauteryzacją jajników. Czuje, że to moja ostatnia deska ratunku. Ryczeć mi się chce a czas mi ucieka...
Proszę Was dziewczyny niech która z Was napisze, jeśli to już przechodziła.
Chyba zacznę sobie wmawiać nie chcę, nie chcę być w ciąży!
Przeczytałam od poniedziałku już chyba wszystko na temat tej laparoskopii i cały czas targają mną uczucia od strachu po wielką nadzieję.
Dziś moje święto! Wszak nie jestem nauczycielem ale to przecież święto wszystkich pracowników oświaty. Obchodzimy je dzień wcześniej, bo jutro mamy wolne!!!
Właśnie dostałam od dzieci kubek - piękny, najpiękniejszy z napisem:
P. Księgowa Szefowa - tego bałaganu!
Pracuję w Zespole Szkół i jest u nas przedszkole, szkoła podstawowa i gimnazjum. Jak mnie już wkurzą te moje cyferki to zaszywam się w przedszkolu, choć na moment, choć na chwilę. Te ich słodkie buziaki od razu poprawiają mi humor.
A wszystkim dziewuszkom, które pracują w oświacie życzę dużo spokoju, CIERPLIWOŚCI, twórczej pracy, wielu sukcesów, podwyżek też wielu - a co!, dobrych i wyrozumiałych dyrektorów lub pracowników a Pani kadrowej życzę sterty wniosków o urlopy macierzyńskie:))
Mój chytry plan to wybrać się jeszcze do gin w tygodniu na nfz. Tylko muszę coś wymyśleć z czym przyszłam. Myśle,że jak powiedziałabym prawde,że leczę się prywatnie to mi nawet usg nie zrobią.
Jutro mój synuś ma turniej piłki nożnej. Śniło mi się, że pełno goli strzelał. Oczywiście będziemy jutro z S kibicować!
Małymi krokami zbliża się koniec roku a to dla mnie oznacza hardcor w pracy brr!
Małpiszonku mój kochany zostaw mnie w spokoju na 9 miesięcy. Idź sobie gdzieś gdzie cię potrzebują a nawet się o ciebie modlą ale zdala ode mnie!
Pojechałam sobie późnym popołudniem do szpitala na oddział położniczo-ginekologiczny i nakłamałam " troszkę", że mnie boli tu i ówdzie.
I tym sposobem mam zrobioną świeżą morfologię, CRP, badanie moczu, zaliczony fotelik i usg a nawet BETA+HCG (hi,hi,hi). Oczywiście co? - sznur pereł znowu. Żeby to szlag jasny trafił. Do tego jeszcze zapalenie pęcherza. Czy ja już tam nigdy nic nie wyhoduje?
Pan doktor spytał mnie czy biorę metforminę i czy miałam robioną krzywą cukrzycową? Zdziwił się bardzo, że nie i powiedział, że on by szedł w tym kierunku. Jak napomknęłam, że mój lekarz prowadzący kazał mi namyślać się nad laparo to nic mi nie odpowiedział.
Tak sobie od wczoraj myślę czy by tej krzywej jeszcze nie zrobić do piątku, co by pokazać mojemu doktorkowi na wizycie. Chyba mnie nie pokrzyczy, że sama wymyślam badania, co?
Żeby do tego doszło, że człowiek musi nazmyślać, żeby mu badania poroblil.
Kiedyś jak się wybrałam do gin na NFZ to tylko usłyszałam, że mam poszukać kliniki leczenia niepłodności. Masakra nawet lekarz nie spróbował zajrzeć na podstawowe badania. To jest już chore, przecież płace składki i co nie należy mi się raz w roku komplet podstawowych badań. A najlepiej im później zjechać pacjenta: Co Pan/Pani tyle czasu robił/a?. Dlaczego się Pan/pani wcześniej nie zgłosił/a do lekarza?
Krew mnie zalewa!
Wracając jeszcze do wczoraj.
Jak sobie tak siedziałam na korytarzu i czekałam na wyniki to czułam się jakaś nadzwyczaj spokojna, zrelaksowana. Patrzyłam na wielkie brzuszyska chodzące koło mnie ale bez jakiejkolwiek iskierki zazdrości (co mnie bardzo zdziwiło). Bardziej to myślałam o tych dziewczynach, że już im pewnie bardzo ciężko i że już na pewno chciałyby być ze swoimi maluszkami w domu.
Może mi tego spokoju było trzeba?
Pojechałam sobie późnym popołudniem do szpitala na oddział położniczo-ginekologiczny i nakłamałam " troszkę", że mnie boli tu i ówdzie.
I tym sposobem mam zrobioną świeżą morfologię, CRP, badanie moczu, zaliczony fotelik i usg a nawet BETA+HCG (hi,hi,hi). Oczywiście co? - sznur pereł znowu. Żeby to szlag jasny trafił. Do tego jeszcze zapalenie pęcherza. Czy ja już tam nigdy nic nie wyhoduje?
Pan doktor spytał mnie czy biorę metforminę i czy miałam robioną krzywą cukrzycową? Zdziwił się bardzo, że nie i powiedział, że on by szedł w tym kierunku. Jak napomknęłam, że mój lekarz prowadzący kazał mi namyślać się nad laparo to nic mi nie odpowiedział.
Tak sobie od wczoraj myślę czy by tej krzywej jeszcze nie zrobić do piątku, co by pokazać mojemu doktorkowi na wizycie. Chyba mnie nie pokrzyczy, że sama wymyślam badania, co?
Żeby do tego doszło, że człowiek musi nazmyślać, żeby mu badania poroblil.
Kiedyś jak się wybrałam do gin na NFZ to tylko usłyszałam, że mam poszukać kliniki leczenia niepłodności. Masakra nawet lekarz nie spróbował zajrzeć na podstawowe badania. To jest już chore, przecież płace składki i co nie należy mi się raz w roku komplet podstawowych badań. A najlepiej im później zjechać pacjenta: Co Pan/Pani tyle czasu robił/a?. Dlaczego się Pan/pani wcześniej nie zgłosił/a do lekarza?
Krew mnie zalewa!
Wracając jeszcze do wczoraj.
Jak sobie tak siedziałam na korytarzu i czekałam na wyniki to czułam się jakaś nadzwyczaj spokojna, zrelaksowana. Patrzyłam na wielkie brzuszyska chodzące koło mnie ale bez jakiejkolwiek iskierki zazdrości (co mnie bardzo zdziwiło). Bardziej to myślałam o tych dziewczynach, że już im pewnie bardzo ciężko i że już na pewno chciałyby być ze swoimi maluszkami w domu.
Może mi tego spokoju było trzeba?
Jak pomyślę PCO, to mi wszystko stoi w gardle. Po prostu czuję, że w tym cyklu znowu nic z tego nie będzie. Wszystko mnie dziś drażni na maksa.
Tylko siedzę i rozmyślam co by tu jeszcze w piątek zaproponować lekarzowi. A może nie warto. Może lepiej od razu na tą laparoskopię.???
Boję się, że jak po niej się nie uda to stracę całkowicie nadzieję.
Zaczynam coraz częściej myśleć o jakimś zwolnieniu na klika dni, bo mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie.
Zaczynam popadać ze skrajności w skrajność. Raz jestem jakaś wyciszona a za chwilę jak bomba atomowa. Na dodatek wszystko w sobie duszę, bo nie chcę się na kimś wyładowywać i obarczać moimi problemami.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 października 2015, 12:15
Plan awaryjny:
Jeśli ciąży nie będzie i @ nie będzie chciała przyjść to Luteina 2x1 przez 5 dni.
Później clo od 3dc 2x1 przez 5 dni.
I jak to już nic nie da to wtedy podejmiemy decyzję o laparoskopii.
I tak jestem mega zadowolona,że coś tam drgnęło, bo 1 cykl z clo to była klapa.
Pije też inofem 2 razy po 1 saszetce, gryze orzechy,popijam winko (fuj nie lubie).
Koleżanka zouza przesłała mi istny przepis na dzidziusia i go chyba zastosuje tylko muszę kupić 2 nowe wiaderka dla siebie i dla S co by się te wszystkie specyfiki pomieściły.
Ale mi dziś dokucza prawy jajnik. Już dawno nic takiego nie czułam. Mam nadzieję,że moje jajo rośnie!
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 października 2015, 13:28
Ta temperatura to dobry znak :-) Trzymam kciuki! :-)
Dziękuję Promyczek 91. Zanim odważę się zatestować w tym miesiącu to chyba oszaleję:)