Wspominałam już kiedyś o natarczywości dziadków w kontekście chęci posiadania prawnuka. W ostatnim czasie miały miejsce kolejne dwie wspaniałe rozmowy.
Pierwsza z nich to wysłanie piosenki Niemena jestem mamą to moja kariera.... a gdy nie odpisywalam to telefon czy już jej słuchałam i ze może byśmy podziałali coś w tym temacie? Odpowiedziałam ze nie wszystko jest takie proste jakim się wydaje. Na co dostałam uslyszalam ze dla chcącego nic trudnego. Co oczywiście mnie zatkało, a jako ze rozmowa miała miejsce około 13 to szybko się pożegnałam pod pretekstem dużej ilości pracy. Ale po jakimś czasie płaczu a potem wkurwu wpadłam na świetna ripostę - no to babciu może trzecie dziecko? Skoro dla chcącego nic trudnego (świetna w mojej głowie, nie wiem czy miałabym odwagę powiedzieć to dziadkom 🤣🤣).
Dziś mieliśmy kolejną rozmowę o kuzynce która właśnie urodziła super dziecko, no cudne dziecko. A dzieci to są cudne i wspaniałe i pytanie wprost czy działamy coś w tym temacie... Na co odpowiedziałam że to nie jest na pstryknięcie palcem i dostałam kolejna świetna radę - wiem, wiem, ale to próbujcie.
I tak się zastanawiam? Kiedy i dlaczego ludzie dali sobie prawo wpychać nos w cudze sprawy a przede wszysktim w cudze łóżka? Naprawdę już ręce mi opadają.. dlaczego tyle ludzi pozwala sobie na pytania „kiedy dziecko?!”. Mogę nie chcieć, mogę nie móc, może mnie to bolec.. nikogo nie obchodzi co ja chce, jak ja się z tym czuje.. oni chcą wnuka/ prawnuka/ ...
Pytanie czy ten cykl jest inny? Czy każdy był taki? Test owulacyjny wczoraj wyszedł mi pozytywny wiec niby dziś owulacja wg testu. Wg ginekologa nie...
Trochę zgłupiałam i już sama nie wiem..
Cieszę się ze testami się tylko wspomagałam i kochaliśmy się co 2/3 dni a nie tylko w ten jeden wyznaczony. Co nie zmienia faktu, ze w sumie myślałam ze wiem kiedy mam owulacje, a chyba coś mi umknęło...
wizyta u specjalisty od niepłodności 18.11 - kompletny bezsens bo mam na nią przyjść sama... a przecież wszędzie się mówi że to problem par. Ale gdy mamy COVID to widocznie tylko mój problem...
robiąc monitoring umawiam się do różnych lekarzy - zależy kto akurat ma wolne, czy pasuje mi miejsce i godzina. I w sumie już kilka razy usłyszałam pytanie czy robiliśmy badanie nasienia. No i nie robiliśmy. I tez mam/mamy ogromny mętlik w głowie - czekać do 18.11 żeby lekarz nami pokierował cxy zrobić na własna rękę ?
Minął prawie rok, niby czytałam, kontrolowałam, konsultowałam, szukałam i sprawdzałam. A mam wrażenie, że coraz mniej wiem 🤦🏽♀️ mam dziś kompletny mętlik w głowie...
Oczywiście mamy ogromne nadzieje, że to ten cykl kiedy się uda! Skoro pęcherzyk taki śliczny? 🤣

Bardzo długo chodziła za mną myśl o adoptowaniu psa - ale wciąż miałam w głowie, a gdy będzie dziecko to.... i milion powodów. Znalazłam ogłoszenie na olx, ze schronisko poszukuje domu tymczasowego. I podjęliśmy decyzje, ze to coś dla nas. Nie mam w głowie myśli a co gdy dziecko... a gdy piesek przyjdzie to prawdopodobnie tak go pokochamy ze zdecydujemy się żeby z nami został.. a jeśli się okaże faktycznie, ze jestem w ciąży i zacznę panikować (🤦🏽♀️) to jest ta opcja, że ktoś może się zainteresować i po niego zgłosić ❤️
Zdałam sobie sprawę ze nie mam żadnego zapasowego testu w domu, a apteka na osiedlu jest zamknięta w święta. Wiec jeśli do czwartku nic się nie wydarzy, tooo z samego rana wizyta w aptece 🤞🤞🤞🤞
Z desperacji braku test ciążowego zrobiłam test owulacyjny - po przeczytaniu na forum ze części dziewczynom wychodził wcześniej pozytywny niż test ciążowy. No i jest pozytywny 🙈 co w sumie znaczy tyle co nic, ale jednak trochę cieszy! Oby rano nie obudził mnie okres, potem wycieczka do apteki, szybki powrót do domu, test, trzymanie kciuków, wielka radość i szaleństwo! Innego scenariusza dla nas nie widzę!
Dziewczyny trzyma za Nas kciuki! Świętujemy pod koniec tygodnia potrójne szczęście i synchronizację! 🤞🤞
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 listopada 2020, 21:21
Zabolało bardzo, jeszcze się nie popłakałam 👍🏻 przede mną praca - mam nadzieje ze będzie jej dziś całe mnóstwo, żebym nie musiała o niczym myśleć, żebym nie miała zbyt dużo wolnego wieczoru. Mój mąż wraca dopiero na weekend, wiec tylko przeżyć te dwa dni, a w piątek w nocy będzie miał mnie już kto pocieszyć.
W grudniu minie rok.. 12 miesięcy nadziei, smutku, nadziei, radości, smutku, i tak w kołku.
Nie zmiennie trzymam za Was kciuki! Jeszcze mogą być dwa powody do świętowania!
Od tej wizyty na samą myśl o lekarz i naszej niepłodności czuje żal i smutek, a łzy leca strumieniami... staram się o tym nie myśleć, nie robiłam żadnych testów owu, nie szukam objawów, odwołałam wizyty u ginekologa na monitoring.
Mam mega dużo od dwóch tygodni, codziennie siedzę po 10/11h i mega się z tego cieszę. Mam mniej czasu na zamartwianie się tym wszystkim.
Bardzo boje się świat i życzeń, abyśmy wreszcie mieli dziecko...
Może nowy rok okaże się lepszy?
w weekend zrobiłam badania z krwi - lekko podwyższona prolaktyna, jednakże endokrynolog twierdzi że to nie jest powodem niepowodzeń (‚mam 33, norma do 23,4) - ale i tak zleciła mi jeszcze jedno badanie prolaktyny (takie po 60’ obciążeniu). Chyba bardziej dla spokoju swojego, a może mojego sumienia 🤷🏻♀️
dodatkowo kazała mi jeszcze przebadać progesteron (miesiąc temu badałam go na własna rękę i było ok), ale korzystając ze wszystko to mam w pakiecie luxmed to sprawdzę, czemu by nie.
Na 4 stycznia jestem umówiona prywatnie do podobno świetnej lekarki w Krakowie - pomogła mojej koleżance zajść w ciąże po 5 latach, wiec jestem pełna nadziei.
Kolejny raz badanie nasienia się nie udało, tym razem z naszej winny - i kwarantanny mojego męża.. dlatego chcielibyśmy je zrobić podczas świat w Krakowie - tak się zastanawiam czy macie jakieś miejsce godne polecenia?
A 8 stycznia mam kolejenego lekarza od niepłodności we Wrocławiu 🙈 ale na NFZ - bardziej żeby koszt prywatnych badań mnie nie przytłoczył, ale podobno jest mega super - tylko to opinia z Internetu, a z Nią różnie bywa...
poprzedni również super, mocno zasugerował mi ze rok niepowodzeń w naszym wieku (25l) to nic i żeby starać się spokojnie dalej (👍🏻), plus zlecił zażywanie okrutnie drogich supplementów - zero badań, zero planu działania, zero niczego.
Rozmawiałam z koleżanką, która właśnie po 5 latach dopiero zaszła w ciąże i ona również zasugerowała mi „żeby się starać” i nie panikować.
I sama nie wiem co myśleć - byłam dosyć spokojna jeśli chodzi o wszystkie badania, ponad 8 miesięcy tak naprawdę po prostu się starałam, ale nic z trgo nie wyszło, kompletnie nic. Czy faktycznie panika jest pójście do TEGO lekarza od niepłodności? Nie jest to dla mnie łatwe przyznawać się po kolei każdemu lekarzowi czy koleżankom, ze mam TEN problem, a potem słuchać ze przesadzam i panikuje. Szczerze, mam nadzieję, że może faktycznie panikuje, ze wszystko jest okej, chce w to wierzyć. A potem myśle o 14 cyklach, które nie zakończyły się ciąża. Jasne, pewnie dwa-trzy z nich nie były „ładnie obstawione ❤️”, ale to dalej tyle szans.
Zdaje sobie sprawę, że dla osoby starającej się 5 razy dłużej niż ja, to mój tylko rok jest króciutki, ale z mojej perspektywy to 14 niechcianych miesiączek i rok silnych emocji, po których jestem mega wyczerpana... i chciałabym mieć plan i wiedzieć na czym stoję.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 grudnia 2020, 12:08
Znalazłam wreszcie super Panią doktor, która ma Plan co po kolei badać, co jeśli tutaj będzie ok itd. Mam ja z polecenia i jedyny jej minus to, ze przyjmuje 350 km od mojego miejsca zamieszkania. Miałam wczoraj wizytę, następna 25.01, a między czasie muszę zrobić badania.
Ten cykl był bezowulacyjny, a ja już 3dni przed miesiączka czuje wszystkie jej objawy, łącznie z okropnym bólem brzucha...
Badania nasienia są okej, morfologia 9%, pewnie mogło by być lepiej, ale to zdecydowanie jest ok!
Więc chyba początek roku dosyć udany? A mimo to ogarnia mnie ogromny smutek, chociaż staram się to zrzucić na PMS, to raczej trochę się boję tego wszystkiego - badań, dojazdów.. i diagnozy. Ale zdecydowanie wolałabym wiedzieć.
FSH - 6.39 (3.5-12.5)
LH - 5.96 (2.4-12.6)
AMH - wyniki do tygodnia
Estradiol - 22.9 (12.4-233)
Chce się umówić do dr Trzeciaka w Invimed, ale do końca marca nie ma już terminów, a zapisy na kwiecień ruszają dopiero w lutym, mam nadzieję, że uda Nam się zapisać.
Zastanawiam się czy przed wizyta w klinice robiliście jakieś konkretne badania? Ja mam zrobione hormony, AMH, FH, a mąż badanie nasienia. Zastanawiam się czy zrobić coś więcej? Jeśli między wizytami będzie 2-3 miesiące oczekiwania to nie chce „zmarnować” pierwszej wizyty. Chyba wolałabym, żeby coś więcej z Niej wynikło niż zlecenie badań. Jakie macie doświadczenia w tym temacie?
P.S. Jutro/pojutrze owulacja. Dziś mój prawy jajnik zaraz chyba eksploduje, nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, tak ogromny ból odczuwam. Do tego ból głowy, zawroty i mdłości. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 stycznia, 17:22
Niestety, ale ludzie którzy nie zmagają się z niepłodnością tego totalnie nie rozumieją. Ich punkt widzenia to seks=ciąża. W sumie to można nawet zrozumieć... Też mi się tak kiedyś wydawało, że to takie proste..
Odpowiadając na Twój komentarz: nie zawsze mam takie myślenie na chłodno.. mam wiele dni że po prostu wyję że złości i bezsilności. Grunt, żeby te emocje nie były codziennością.
Ja tez nie wiem co odpowiadać na tak zadawane pytania 😔 czuje złość dlaczego tak łatwo ludzie wtrącają się do tak intymnego tematu posiadania dzieci. Nie chce jeszcze bliskich informować, nie czuje się na tyle silna 😏
U mnie ten temat tez ciagle sie przewija.... Szczegolnie ze kuzynki (moja, i meza) sa w ciazy wiec za kazdym razem "przy okazji" trafia sie sugestia ze kolej na nas. Ale patentu na wyslanie komus bezdzietnemu piosenki o macierzynstwie nie znalam, to cios ,niezamierzony ale juz powinni zastanowic sie nad sytuacja i swoim zachowaniem:/