Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Aplikacja - interpretacja cykli i wykresów Będzie okres czy nie będzie?
Odpowiedz

Będzie okres czy nie będzie?

Oceń ten wątek:
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 12:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Vanilliowaczekolada wrote:
    Jeśli aplikacja obliczyła owulacje dobrze, to dzisiaj powinno się coś zacząć (38 dc).
    Ale zwykle mam cykle 34/35 dni.

    O kurde to może jakiś test albo beta ? 😍

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • Vanilliowaczekolada Autorytet
    Postów: 262 207

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 12:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    O kurde to może jakiś test albo beta ? 😍

    Robiłam 2 dni temu i wyszła 0.2 😞

    19.02 ⏸
    21.02 BetaHCG 63,2 💚
    23.02 BetaHCG 223 💚💚
    7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
    11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
    14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
    18+6 Ok. 274 g 💙
    06.07 badania połówkowe ✊🏻

    Planowany termin: 03.11.2022 💚
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 12:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Vanilliowaczekolada wrote:
    Robiłam 2 dni temu i wyszła 0.2 😞

    Hm troszkę dziwne ale może jeszcze za wcześnie ? Kurde dziwny cykl wtedy ale póki nie ma okresu nic straconego 💪🏼

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • Vanilliowaczekolada Autorytet
    Postów: 262 207

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 12:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Hm troszkę dziwne ale może jeszcze za wcześnie ? Kurde dziwny cykl wtedy ale póki nie ma okresu nic straconego 💪🏼

    Hehe, czas pokaże 😊
    Bo to raczej nie spadek spowodowany późną implantacją 13 dpo 😂

    19.02 ⏸
    21.02 BetaHCG 63,2 💚
    23.02 BetaHCG 223 💚💚
    7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
    11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
    14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
    18+6 Ok. 274 g 💙
    06.07 badania połówkowe ✊🏻

    Planowany termin: 03.11.2022 💚
  • Vanilliowaczekolada Autorytet
    Postów: 262 207

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 13:59

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Felinka94 wrote:
    Myślę że tym spadkiem wczoraj wcale się nie sugeruj. Dziś masz temperaturę taką jak 2 dni temu, więc sądzę że może być wczoraj błąd pomiaru :) kiedy okres powinien być?

    Tak sobie myślę o tym błędzie pomiaru - mierzyła 3 razy, więc to raczej nie błąd. 🤔

    19.02 ⏸
    21.02 BetaHCG 63,2 💚
    23.02 BetaHCG 223 💚💚
    7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
    11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
    14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
    18+6 Ok. 274 g 💙
    06.07 badania połówkowe ✊🏻

    Planowany termin: 03.11.2022 💚
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 14:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Możecie w wolnej chwili zerknąć na moj cykl ?
    Dzieje się dzisiaj w moim organizmie
    Czuje spięcia w jajniku 🤯 i ból w krzyżu

    aee97c5b82a8a70a05fbcc6e18b6cbf2.png

    W piątkę idę na usg sprawidzc czy pęcherzyk pękł. :)
    Mojego męża lekko zaczęło dziś w kościach łamac 🤯

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • Vanilliowaczekolada Autorytet
    Postów: 262 207

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 14:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Możecie w wolnej chwili zerknąć na moj cykl ?
    Dzieje się dzisiaj w moim organizmie
    Czuje spięcia w jajniku 🤯 i ból w krzyżu

    aee97c5b82a8a70a05fbcc6e18b6cbf2.png

    W piątkę idę na usg sprawidzc czy pęcherzyk pękł. :)
    Mojego męża lekko zaczęło dziś w kościach łamac 🤯

    Ja niestety na ten moment nie jestem nic w stanie powiedzieć na podstawie wykresu. Dobrze jest działać ❤️, a ma monitoringu się okaże 😊

    19.02 ⏸
    21.02 BetaHCG 63,2 💚
    23.02 BetaHCG 223 💚💚
    7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
    11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
    14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
    18+6 Ok. 274 g 💙
    06.07 badania połówkowe ✊🏻

    Planowany termin: 03.11.2022 💚
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 16:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Możecie w wolnej chwili zerknąć na moj cykl ?
    Dzieje się dzisiaj w moim organizmie
    Czuje spięcia w jajniku 🤯 i ból w krzyżu

    aee97c5b82a8a70a05fbcc6e18b6cbf2.png

    W piątkę idę na usg sprawidzc czy pęcherzyk pękł. :)
    Mojego męża lekko zaczęło dziś w kościach łamac 🤯
    Kochana ja myślę że owulki jeszcze nie było, może będzie dziś a jutro skok? Zbyt mała różnica między wczoraj a dzisiaj...

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 16:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Felinka94 wrote:
    Kochana ja myślę że owulki jeszcze nie było, może będzie dziś a jutro skok? Zbyt mała różnica między wczoraj a dzisiaj...

    Na wczorajszym usg 22 mm pęcherzyk. Gin mówił ze albo w nocy pęknie pęcherzyk albo dziś. Prawy jajnik dziś pobolewa i ogólnie tak jak nic nie czułam tak dzisiaj wszytko. Temperaturę z wczoraj zanotowałam wyższa bo aż dwa razy mierzyłam bo byłam w szoku ze była ciut poniżej 36 wiec zmierzyłam jeszcze raz i wpisałam wyższa 36.10

    A dziś zmierzyłam temperaturę jeszcze o 10.20 i już wynosiła 36.61 :) nie wiem czy to ma znaczenie ale z ciekawości zmierzyłam

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 stycznia 2022, 16:47

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 19:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Na wczorajszym usg 22 mm pęcherzyk. Gin mówił ze albo w nocy pęknie pęcherzyk albo dziś. Prawy jajnik dziś pobolewa i ogólnie tak jak nic nie czułam tak dzisiaj wszytko. Temperaturę z wczoraj zanotowałam wyższa bo aż dwa razy mierzyłam bo byłam w szoku ze była ciut poniżej 36 wiec zmierzyłam jeszcze raz i wpisałam wyższa 36.10

    A dziś zmierzyłam temperaturę jeszcze o 10.20 i już wynosiła 36.61 :) nie wiem czy to ma znaczenie ale z ciekawości zmierzyłam
    Zmierz jutro rano, myślę że owu będzie dzis więc jutro powinien być ładny skok :)

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 19 stycznia 2022, 19:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Vanilliowaczekolada wrote:
    Tak sobie myślę o tym błędzie pomiaru - mierzyła 3 razy, więc to raczej nie błąd. 🤔
    Słuchaj wystarczy że będziesz spać na wierzchu i już będzie inny pomiar 😋😋

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • pani_sztygar Ekspertka
    Postów: 195 79

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 03:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 stycznia 2022, 03:03

    01.22 - cp (6tc)
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 07:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Vanilliowaczekolada wrote:
    Tak sobie myślę o tym błędzie pomiaru - mierzyła 3 razy, więc to raczej nie błąd. 🤔

    Kochana widzę ze temp rośnie 😃 jak się czujesz jakiś teścik ?

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 07:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.


    Czytam z łzami w oczach… nie przeszłam tego co ty ale myśle ze każda z nas tutaj rozumie ten ból i to pytanie dlaczego ja/my… dużo siły teraz wam życzę❤️
    Mam nadzieje ślub będzie dobrym początkiem na cos nowego i przyniesie wam wasze największe marzenie❤️🍀

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 07:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.
    Przeczytałam to i serce pękło mi na pół.
    Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czujesz. Co czuję Twój partner. Musicie przejść swego rodzaju żałobę... Wypłakać tą stratę...
    Co mówią lekarze? Jaką macie szanse na zdrową ciążę?

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • Matleena89 Autorytet
    Postów: 1215 1429

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 08:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.

    Czytałam i miałam łzy w oczach. Przytulam mocno. Nie ma słów, którymi można Cię pocieszyć, wszystkie wydają się banalne.

    Kasia 03.12.2023 (39+6) | 3400g | 56cm ❤️
    age.png

    Starania o pierwsze 👶 od 08.2018

    08.2022 - start IVF -> 09.09. PUNKCJA -> mamy 6❄️ (zostały 4❄️)
  • Hania007 Autorytet
    Postów: 2239 1135

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 08:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.

    Rycze 😭😭😭 Nie wiem nawet co napisać🥺 tule mocno

    7l5Dp2.png

    💙29.03.2021r - nasz malutki cud💙

    maj 2021r - marzec 2022r - starania o rodzeństwo 👨‍👩‍👧‍👦

    10dpo - ⏸ - 9cs🍀
    11dpo - beta 37,56 mIU/ml
    14dpo - beta 207 mlU/ml
    5t+0d - USG - pęcherzyk 🔘 2,6mm
    7t+0d - Dzidzia 0,68cm🥰
    10t+0d - 2,68cm 👶🏻
    12t+6d - 5,5cm 👧🏻🎀
  • pani_sztygar Ekspertka
    Postów: 195 79

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 11:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję Wam za tak ciepły odbiór.
    Ze strony medycznej - nie wiem. Mam za tydzień iść na usg kontrolne, kiedy hormony już „wrócą do normy”, by ocenić co z tą torbielą - w jakim jest stanie, czy rośnie, jakiej jest struktury No i - de facto - jak wpłynie na moją płodność. Zajęła cały prawy jajnik, więc pojawia się trochę znak zapytania.

    01.22 - cp (6tc)
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 11:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Dziękuję Wam za tak ciepły odbiór.
    Ze strony medycznej - nie wiem. Mam za tydzień iść na usg kontrolne, kiedy hormony już „wrócą do normy”, by ocenić co z tą torbielą - w jakim jest stanie, czy rośnie, jakiej jest struktury No i - de facto - jak wpłynie na moją płodność. Zajęła cały prawy jajnik, więc pojawia się trochę znak zapytania.
    Pamiętaj wiele kobiet z jednym jajnikiem również zachodzi w ciążę, po prostu ten jeden pracuje za dwa <3 musisz też poświęcić uwagę endometriozie bo myślę że to największy problem teraz, torbiel o ile nie skomplikowana da się wyleczyć, endometrioza to gorsze "gówno"... Kochana przytulam Cię mocno, wierzę że po tych doświadczeniach będziesz silniejsza <3

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 12:12

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pani Sztygar ryczę i przytulam i ryczę znowu i przytulam
    Jak zaczęłam czytam ovu i czytałam stopki dziewczyn zaczęłam odpowiadać mężowi że nie wiem nie wiem jakbym się podniosła po takich przejściach jak dziewczyny mają tutaj w stopce ... Poronienia nieudane inseminacje brak zarodków do IVF...

    Ale znowu czytam dalej to forum czytam posty tych dziewczyn i widzę że znowu próbują znowu odzywa w nich nadzieja
    I chyba to jest najważniejsze że gdzieś tam w środku mamy nadzieję że przyjdzie cud, że los się odmieni że nagrodzi nas za te starania dbanie o siebie
    I wierzę głęboko że Tobie też będzie dana ta nagroda

    Ściskam mocno

‹‹ 54 55 56 57 58 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Kwasy Omega-3 - ważny składnik w diecie przyszłej mamy

Kwasy omega-3 są bardzo istotnym składnikiem w diecie, o którym warto pomyśleć już na etapie starań o dziecko. Idealnie, aby po konsultacji z lekarzem, suplementować kwasy już od pierwszych dni ciąży. Dlaczego są takie ważne? Jaką pełnią rolę? Jak wybrać odpowiedni suplement? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Histeroskopia skuteczna metoda diagnostyki i leczenia niepłodności

Histeroskopia to metoda, która pozwala wykryć i wyleczyć niektóre przyczyny niepłodności: polipy macicy, zrosty, mięśniaki. Histeroskopia diagnostyczna czy histeroskopia zabiegowa - kiedy warto zdecydować się na zabieg?  Jak wygląda histeroskopia? W którym momencie cyklu wykonuje się zabieg? Jakie mogą być skutki uboczne? 

CZYTAJ WIĘCEJ

7 zaskakujących rzeczy, o których możesz się dowiedzieć prowadząc kalendarz owulacji OvuFriend

Wydaje Ci się, że działanie kalendarza owulacji sprowadza się tylko do wyznaczania dni płodnych i terminu owulacji? Nic bardziej mylnego! Podczas prowadzenia obserwacji w kalendarzu OvuFriend możesz dowiedzieć się o rzeczach, które wspomogą Twoje starania o dziecko. Poznaj 7 zaskakujących rzeczy, o których możesz się dowiedzieć prowadząc kalendarz dni płodnych! 

CZYTAJ WIĘCEJ