Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Aplikacja - interpretacja cykli i wykresów Będzie okres czy nie będzie?
Odpowiedz

Będzie okres czy nie będzie?

Oceń ten wątek:
  • Vanilliowaczekolada Autorytet
    Postów: 262 207

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 17:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.

    Kochana! Trzymaj się! ❤️

    Wszyscy trzymamy kciuki, żeby sytuacja się polepszyła i mocno wierzę w to, że mimo wszystko Wam się uda i będziecie szczęśliwymi rodzicami szybciej niż myślisz! 🍀🍀🍀🍀🤞🏻🤞🏻🤞🏻🤞🏻💚💚💚💚

    19.02 ⏸
    21.02 BetaHCG 63,2 💚
    23.02 BetaHCG 223 💚💚
    7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
    11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
    14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
    18+6 Ok. 274 g 💙
    06.07 badania połówkowe ✊🏻

    Planowany termin: 03.11.2022 💚
  • Vanilliowaczekolada Autorytet
    Postów: 262 207

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 17:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Kochana widzę ze temp rośnie 😃 jak się czujesz jakiś teścik ?

    Przestawiłam dane w aplikacji tak, żeby pokazała owulację 28 dc. Być może była gdzieś między 25 a 28 dc. Sama nie wiem…
    Ale jeśli była 28 to raczej nie mam co liczyć na ciążę, plemniki musiałyby 5 dni wytrzymać

    19.02 ⏸
    21.02 BetaHCG 63,2 💚
    23.02 BetaHCG 223 💚💚
    7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
    11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
    14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
    18+6 Ok. 274 g 💙
    06.07 badania połówkowe ✊🏻

    Planowany termin: 03.11.2022 💚
  • Dominika96 Autorytet
    Postów: 1608 611

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 17:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.
    Mam zły w oczach. Sama niedawno Ci gratulowałam a teraz mi cholernie przykro. To wszystko jest takie niesprawiedliwe. Jedyne co mogę to Ci napisać, tule🤗 i dajcie sobie czas, to dla Was ciężkie przeżycie. Musicie to przejść razem. Płacz ile się da, masz do tego prawo.

    👱‍♀️Dominika, 28
    🙋‍♂️ Sebastian, 32
    👱‍♀️Io ❌
    Morfologia ✅
    Panel tarczycowy ✅
    Witamina D3 ✅
    Witamina B12✅
    Ferrytyna ✅
    Testosteron ✅
    Homocysteina ✅
    🙋‍♂️ Morfologia ✅
    Badanie nasienia ✅
    ————————————
    06.24 - Udrożniono oba jajowody ✅
    10.24 - Rozpoczęcie leczenia w klinice niepłodności
  • JustNow Przyjaciółka
    Postów: 108 88

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 21:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar przeczytałam rano ale nie mialam czasu napisać. Nie mam pojęcia jakie emocje mogą temu wszystkiemu towarzyszyć ale już czytając jest ciezko. Ja widzę tez z opisu ze masz super partnera i ze w takiej ciężkiej probie jesteście razem. Tylko jeszcze porozwawiajcie tak otwarcie między soba na ten temat jak tylko nabierzecie sił.

    No i ślub 😆😉🎉super gratuluję

    Starania o pierwszy Cud od 10.2021
    ♀34 ♂39
    ♀Zaleczona Insulinooporność, podejrzenie PCOS
    Metformina 750, wit. D 4tys j., B12, kwas foliowy, Euthyrox 25.
    TSH - 0,903 µIU/ml // FT4 1,46 ng/dl // Insulina 5,02 µIU/ml // Glukoza 4,76 mmol/l

    ♂nie diagnozowany
  • Eedzia11 Autorytet
    Postów: 392 133

    Wysłany: 20 stycznia 2022, 23:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.
    Kochana, przeszłam podobną sytuację na początku roku. Płakałam non stop, mój w nocy nawet nie wiedział, że całe noce siedziałam w kuchni i ryczałam. Tak ryczałam, że od środka uszkadzałam sobie wszystko po zabiegu. Później płakałam, bo straciłam ciążę i bo tak bolał brzuch od płaczu. 5 miesięcy nie próbowaliśmy po tej sytuacji. Nie polecam tracić tego czasu na udręczanie się. Teraz jedynie pozostał mi żal, że ten czas straciłam. W tamtym momencie tego nie widziałam. Oczywiście nie zmuszajcie się, każdy przeżywa traumę po swojemu, ale jak przestaniesz płakać a przestaniesz myśl o kolejnych próbach. To dziecko zostanie w twoim sercu i tak, już na zawsze. Tą skróconą moją historią chcę ci przekazać, że jeśli chcesz być możliwie szybko w kolejnej ciąży to przemów do siebie. Daj sobie czas np tydzień, dwa, wypłacz emocje. Ale tego co się stało nie cofniesz, myśl o kolejnej próbie pozytywnie. Ja też się boję, że będzie powtórka ale czyż nie warto jest zaryzykować? Jak mam postawić na szali ryzyko kolejnego poronienia a szansę na dziecko to wybieram szansę. Mój ból zostanie już ze mną. Aktualnie byłabym ze 2-3 tygodnie czynną mamą a nie jestem. Zapamiętaj jedno, dwie kreski nie dają gwarancji. To jeden etap z wielu, ciesz się kolejnym razem od punktu do punktu, nie nastawiaj się, że 'na pewno', że 'się uda' bo tego nie wiesz. Ja też nie wiem, czy mi się uda. Ale mimo to warto. Jeśli chcesz pogadać, czekam 💚

    ➡️ kwiecień 2021 pozytywny test ciążowy
    💔 maj 2021 - łyżeczkowanie (puste jajo)
    ➡️ 31 styczeń 2022 pozytywny test ciążowy
    ❤️ 11 październik 2022 - mamy synusia
    ➡️ 08 marzec 2024 pozytywny test ciążowy
    💔 11 kwiecień 2024 poronienie w domu (puste jajo)
  • Gosiula Nowa
    Postów: 4 2

    Wysłany: 21 stycznia 2022, 02:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    pani_sztygar wrote:
    Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.

    A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
    Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
    Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
    A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
    Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
    Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
    Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
    Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
    Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
    Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
    Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
    Widok straconego marzenia.
    Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
    Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
    I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.


    Hej.. Odzywam się pierwszy raz w tym wątku. Leżę w łóżku i czytam wątek od początku.. Twoja historia od samego początku mnie poruszyła.. A poruszyła dlaczego? Pewnie dlatego, że jeszcze całkiem niedawno.. Przeżywałam dokładnie to samo. Czytam i płacze. Czytam i myślę.. Czy to aby nie moja historia? Ten sam ból.. Ten sam żal. Smutek. Rozgoryczenie. Rozpacz. Łzy.. To wszystko trwało króciutko.. Ale jakże mocno dotknęło.. I nawet teraz, po prawie 5 msc.. Kiedy tylko sobie o tym pomyśle.. Wrócę myślami. Po prostu płacze. Już nie rozpaczam. Ale jednak łzy same cisną się do oczu.. Dziś byłabym już bliżej niż dalej.. Termin porodu mojego już teraz Aniołka? Dzień Matki. [*] .. Serce boli jeszcze bardziej.
    Nie ma słów które mogą pocieszyć. Nawet w takich krótkich okresach ciąży.. Trzeba przeżyć ta WIELKA stratę. Pozwól sobie na ta rozpacz, smutek, żal. Płacz tyle ile potrzebujesz. Musisz przeżyć ta żałobę po swojemu. A kiedy będziesz już gotowa popatrzeć na wszystko z nowymi promieniami słońca.. To zrób to. I nie zapominaj.. 😘

    Ściskam Cię najmocniej jak potrafię.. A kiedy będziesz gotowa, pamiętaj.. Bo burzy zawsze wychodzi słońce 😘😘😘🤗🤗🤗

    Felinka94 lubi tę wiadomość

    🙋‍♀️ 25l.
    🙋‍♂️ 30l.
    👩‍❤️‍💋‍👨 09.2018 r.
    💍 09.2019 r.
    🤵👰 10.2020 r.

    początek starań 🍀 ❤️ 06.2020 r.
    🤰💔👼 [*] - 09.2021 r. 8 tc.


    🙋‍♀️ ➡️ 🩺💉
    - PCOS
    - insulinooporność
    - nieregularne cykle
    - prawdopodobnie większość cykli bezowulacyjnych ➡️ po badaniu drożności ewentualna stymulacja
    - progesteron w II fazie, insulina, PT (INR)❌
    - LH, FSH, TSH, prolaktyna, glukoza, testosteron ✅
    - krzywa cukrowa ✅
    - niedobór wit D3 ❌
    - AMH 1,69 ❌
    - cytologia ❌ ➡️ do pobrania HPV, ewentualnie kolposkopia 03.2022 r.
    - HSG ❔ 04.2022 r.
    💊 wit. D3, Pregna Start, Ovarin, Symformin, Duphaston od 16 dc.



    🙋‍♂️ ➡️ 🩺💉
    - astma
    - urolog 👨‍⚕️ 03.2022 r.
    - badanie nasienia ❔ (do wyleczenia infekcja, ponowne badanie za 2 msc po skończonym leczeniu)
    💊 wit. D3, wit. C, PrenaCare Start
  • Kasiak89 Autorytet
    Postów: 1493 1154

    Wysłany: 21 stycznia 2022, 08:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pani Sztygar przytulam mocno. Trzymaj się. I nie poddawajcie się

    starania od I 2020
    Adenomioza, któtka fl
    reszta ok (hormony, poziomy wit i innych, drożność, biopsja, immuno, kariotypy...)
    u niego - niskie parametry, ale w normie, fragmentacja ok
    I FET VI 24 - X
    IIFET VII 24 - cb
    IIIFET X 24 - cb
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 21 stycznia 2022, 18:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny właśnie wracam od ginekologa.
    Usg świadczy o udanej owulacji. Pęcherzyk pękł.
    Czekamy teraz na dwie kreski :) mam nadzieje ze to nasz szczęśliwy cykl 😍

    Matleena89, stara Staraczka, Kasiak89 lubią tę wiadomość

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • Matleena89 Autorytet
    Postów: 1215 1429

    Wysłany: 21 stycznia 2022, 19:02

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Hej dziewczyny właśnie wracam od ginekologa.
    Usg świadczy o udanej owulacji. Pęcherzyk pękł.
    Czekamy teraz na dwie kreski :) mam nadzieje ze to nasz szczęśliwy cykl 😍

    Trzymam kciuki 🤞✊🍀

    xvwb1994 lubi tę wiadomość

    Kasia 03.12.2023 (39+6) | 3400g | 56cm ❤️
    age.png

    Starania o pierwsze 👶 od 08.2018

    08.2022 - start IVF -> 09.09. PUNKCJA -> mamy 6❄️ (zostały 4❄️)
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 21 stycznia 2022, 19:57

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Hej dziewczyny właśnie wracam od ginekologa.
    Usg świadczy o udanej owulacji. Pęcherzyk pękł.
    Czekamy teraz na dwie kreski :) mam nadzieje ze to nasz szczęśliwy cykl 😍

    Musi być!

    Matleena89, xvwb1994 lubią tę wiadomość

  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 22 stycznia 2022, 06:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    xvwb1994 wrote:
    Hej dziewczyny właśnie wracam od ginekologa.
    Usg świadczy o udanej owulacji. Pęcherzyk pękł.
    Czekamy teraz na dwie kreski :) mam nadzieje ze to nasz szczęśliwy cykl 😍
    Kciuki kochana ✊🏼✊🏼🍀🍀

    xvwb1994 lubi tę wiadomość

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • JustNow Przyjaciółka
    Postów: 108 88

    Wysłany: 22 stycznia 2022, 07:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny, ja w tym cylku dodatkowo zaczelam monitorowac poziom cukru we krwi. No i nie wiem co myśleć. Pozim cukru na czczo miedzy 99-110 mg/dl (mierzony rano po 12h od ostatniego posilku) mierze tez przed i po posiłkach 1h i 2h (staram sie jeść produkty o niskim indeksie glikemicznym) i wychodzi ze cukier mi roście po posilkach az przez 2h nawet do wartości 145mg/gl po 2h po psilku 🤔 dopiero w 3h sa spadki ale to i tak nie wraca jeszcze do poziomu z przed posilku. Czy zna się ktoś na tym i czy to faktycznie może świadczyć o insulinooporości lub stanie przedcukrzycowym?
    Wiem konieczne jest badanie krzywej cukrowej ale gin nie dał skierowania do endo kolejki a prywatnie to badanie trochę kosztuje.

    Starania o pierwszy Cud od 10.2021
    ♀34 ♂39
    ♀Zaleczona Insulinooporność, podejrzenie PCOS
    Metformina 750, wit. D 4tys j., B12, kwas foliowy, Euthyrox 25.
    TSH - 0,903 µIU/ml // FT4 1,46 ng/dl // Insulina 5,02 µIU/ml // Glukoza 4,76 mmol/l

    ♂nie diagnozowany
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 22 stycznia 2022, 08:42

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    JustNow wrote:
    Hej dziewczyny, ja w tym cylku dodatkowo zaczelam monitorowac poziom cukru we krwi. No i nie wiem co myśleć. Pozim cukru na czczo miedzy 99-110 mg/dl (mierzony rano po 12h od ostatniego posilku) mierze tez przed i po posiłkach 1h i 2h (staram sie jeść produkty o niskim indeksie glikemicznym) i wychodzi ze cukier mi roście po posilkach az przez 2h nawet do wartości 145mg/gl po 2h po psilku 🤔 dopiero w 3h sa spadki ale to i tak nie wraca jeszcze do poziomu z przed posilku. Czy zna się ktoś na tym i czy to faktycznie może świadczyć o insulinooporości lub stanie przedcukrzycowym?
    Wiem konieczne jest badanie krzywej cukrowej ale gin nie dał skierowania do endo kolejki a prywatnie to badanie trochę kosztuje.
    Prywatnie nawet raczej nie chcą robić bez skierowania bo to mocno obciąża organizm.
    Na czczo norma jest do 110 ale wiadomo że najlepiej jest koło 80. Cukier po posiłku mógłby wskazywać też problem z insuliną albo jest insulinooporność albo cukrzyca.
    U mnie Cukier jest w normie w 3pkt ale za to insulina jest za duża na każdym etapie.

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • xvwb1994 Autorytet
    Postów: 457 151

    Wysłany: 23 stycznia 2022, 08:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matleena89 wrote:
    Trzymam kciuki 🤞✊🍀

    Co ja u Ciebie widzę 😍 gratuluje kochana🍀

    Matleena89 lubi tę wiadomość

    Ja 👩🏻1994
    Staramy się od pazdziernika 2021
    On 👦🏻1990
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 23 stycznia 2022, 08:30

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matleena89 wrote:
    Trzymam kciuki 🤞✊🍀
    Gratuluje 🥳🥳🥳
    Nie mierz już temperatury bo to zło i wprowadza niepotrzebny stres 😊😊

    Matleena89 lubi tę wiadomość

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • Matleena89 Autorytet
    Postów: 1215 1429

    Wysłany: 23 stycznia 2022, 13:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Felinka94 wrote:
    Gratuluje 🥳🥳🥳
    Nie mierz już temperatury bo to zło i wprowadza niepotrzebny stres 😊😊

    Na razie nie dziękuję, nie chcę zapeszać. Dziś już nie mierzyłam 😉

    xvwb1994, Felinka94, JustNow, Kasiak89, IlonaQ lubią tę wiadomość

    Kasia 03.12.2023 (39+6) | 3400g | 56cm ❤️
    age.png

    Starania o pierwsze 👶 od 08.2018

    08.2022 - start IVF -> 09.09. PUNKCJA -> mamy 6❄️ (zostały 4❄️)
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 23 stycznia 2022, 17:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matleena89 wrote:
    Na razie nie dziękuję, nie chcę zapeszać. Dziś już nie mierzyłam 😉
    I bardzo dobrze, ja tylko się stresowałam bo najmniejszy spadek i już nerw że progesteron pewnie poleciał 🤦🏻‍♀️

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • Matleena89 Autorytet
    Postów: 1215 1429

    Wysłany: 23 stycznia 2022, 20:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Felinka94 wrote:
    I bardzo dobrze, ja tylko się stresowałam bo najmniejszy spadek i już nerw że progesteron pewnie poleciał 🤦🏻‍♀️

    Mnie lekarz od razu lekami obstawił - duphaston, luteina, encorton i neoparin. Jak taki zestaw nie da rady, to już nie wiem co.

    Kasia 03.12.2023 (39+6) | 3400g | 56cm ❤️
    age.png

    Starania o pierwsze 👶 od 08.2018

    08.2022 - start IVF -> 09.09. PUNKCJA -> mamy 6❄️ (zostały 4❄️)
  • Felinka94 Autorytet
    Postów: 3646 2636

    Wysłany: 23 stycznia 2022, 21:05

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matleena89 wrote:
    Mnie lekarz od razu lekami obstawił - duphaston, luteina, encorton i neoparin. Jak taki zestaw nie da rady, to już nie wiem co.
    Mnie to dopiero obstawił w momencie gdy powiedział "może być puste jajo jakby zaczęła pani krwawić to proszę dzwonić" 🙈

    event.png
    Witaj Mały Cudzie <3
    18.12 ⏸️
    20.12 beta 15,9 mlU/ml
    19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
    Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️

    👩 27 l.
    TSH - ⚠️
    FT3 🆗
    FT4 🆗
    ATPO 🆗
    ATG 🆗

    Glukoza na czczo 🆗
    Po 1h 🆗
    Po 2h 🆗
    INSULINA 3pkt ❌

    FSH 🆗
    LH 🆗
    PROG I faza cyklu 🆗
    PROLAKTYNA 🆗
    AMH 3,80 🆗
    Podejrzenie PCOS
    Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.

    🧒 29 l.
    Diagnozy brak.
  • Eedzia11 Autorytet
    Postów: 392 133

    Wysłany: 23 stycznia 2022, 22:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matleena89 wrote:
    Mnie lekarz od razu lekami obstawił - duphaston, luteina, encorton i neoparin. Jak taki zestaw nie da rady, to już nie wiem co.
    Kontrowersyjne jest to co napiszę ale wcale nie cieszyłabym się z tego, że lekarz zaopatrza mnie w tak dużą ilość leków przy wczesnej ciąży, domyślam się że dla wsparcia organizmu, wspomagania rozwoju płodu (encorton akurat nie pomaga) czy podtrzymania trudnego, startowego okresu rozwoju (też na to nie wpływa). Np od encortonu trzymałabym się z daleka. Nie dość, że ma od groma skutków ubocznych to jego celem działania na pewno nie jest jakakolwiek pomoc przy wczesnej ciąży. Trzeba używać go bardzo krótki okres czasu, a podawany kobietom w ciąży jest wtedy, gdy korzyści dla matki są ważniejsze niż ryzyko dla płodu. Lekarz świetnie o tym wie, więc nie wiem czy twoja historia chorobowa jest aż na takim wysokim poziomie aby używać tego leku - masz problemy z sercem czy oczami, reumatyzmem, nowotworem, masz stwardnienie rozsiane czy coś innego równie poważnego, że ci to przepisał? Jeśli nie to nie wiem czy wiesz ale biorąc ten lek ryzykujesz małą masę urodzeniową, ryzyko problemów z łożyskiem czy nawet śmierć płodu. A to co tobie może się stać to już dłuższa lista.

    ➡️ kwiecień 2021 pozytywny test ciążowy
    💔 maj 2021 - łyżeczkowanie (puste jajo)
    ➡️ 31 styczeń 2022 pozytywny test ciążowy
    ❤️ 11 październik 2022 - mamy synusia
    ➡️ 08 marzec 2024 pozytywny test ciążowy
    💔 11 kwiecień 2024 poronienie w domu (puste jajo)
‹‹ 55 56 57 58 59 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Witaminy niezbędne podczas starań o dziecko, w czasie ciąży i podczas karmienia

Organizm podczas ciąży ma wyjątkowe potrzeby na składniki odżywcze, witaminy i minerały. Które są szczególnie istotne? Czego nie może zabraknąć w diecie przyszłej mamy? Jakie witaminy warto zażywać podczas starań o dziecko, w czasie ciąży i podczas karmienia? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Niechęć do seksu - czy to możliwe? Co zrobić, by staranie się o maluszka znów było przyjemnością?

Znasz ten stan, kiedy od miesięcy lub lat staracie się o wymarzonego potomka? Wasze życie biegnie tak naprawdę od pierwszego dnia cyklu do owulacji, od owulacji do testu ciążowego, od wizyty w laboratorium do wizyty u lekarza - często kolejnego z kolei? Czas biegnie nieubłaganie, a starania nie przynoszą skutku. Mimo chęci coraz częściej pojawia się blokada i niechęć do współżycia. Skąd się to bierze i jak temu zaradzić? Co zrobić, by seks cieszył jak dawniej?

CZYTAJ WIĘCEJ

3 kluczowe płaszczyzny wsparcia męskiej płodności

Za problemy z płodnością w równym stopniu odpowiadają czynniki żeńskie, jak męskie. Jednak problemy z płodnością u mężczyzn w dalszym ciągu są większym tabu. Czas to zmienić! Jakie są najważniejsze i kluczowe płaszczyzny wsparcia męskiej płodności? Co w sytuacji, gdy wyniki nasienia nie napawają optymizmem? Które składniki są istotne w kontekście męskiej płodności? Wszystko wyjaśnia diagnosta laboratoryjny, seminolog - mgr anal. med. Piotr Nazarek. 

CZYTAJ WIĘCEJ