Będzie okres czy nie będzie?
-
WIADOMOŚĆ
-
pani_sztygar wrote:Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.
A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
Widok straconego marzenia.
Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.
Kochana! Trzymaj się! ❤️
Wszyscy trzymamy kciuki, żeby sytuacja się polepszyła i mocno wierzę w to, że mimo wszystko Wam się uda i będziecie szczęśliwymi rodzicami szybciej niż myślisz! 🍀🍀🍀🍀🤞🏻🤞🏻🤞🏻🤞🏻💚💚💚💚
19.02 ⏸
21.02 BetaHCG 63,2 💚
23.02 BetaHCG 223 💚💚
7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
18+6 Ok. 274 g 💙
06.07 badania połówkowe ✊🏻
Planowany termin: 03.11.2022 💚 -
xvwb1994 wrote:Kochana widzę ze temp rośnie 😃 jak się czujesz jakiś teścik ?
Przestawiłam dane w aplikacji tak, żeby pokazała owulację 28 dc. Być może była gdzieś między 25 a 28 dc. Sama nie wiem…
Ale jeśli była 28 to raczej nie mam co liczyć na ciążę, plemniki musiałyby 5 dni wytrzymać19.02 ⏸
21.02 BetaHCG 63,2 💚
23.02 BetaHCG 223 💚💚
7+5 8,5 mm i bijące serduszko ❤️
11+6 badania genetyczne ✅ chyba chłopiec 💙
14+6 kilkanaście centymetrów zdrowego chłopaka! 💙
18+6 Ok. 274 g 💙
06.07 badania połówkowe ✊🏻
Planowany termin: 03.11.2022 💚 -
pani_sztygar wrote:Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.
A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
Widok straconego marzenia.
Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.👱♀️Dominika, 28
🙋♂️ Sebastian, 32
👱♀️Io ❌
Morfologia ✅
Panel tarczycowy ✅
Witamina D3 ✅
Witamina B12✅
Ferrytyna ✅
Testosteron ✅
Homocysteina ✅
🙋♂️ Morfologia ✅
Badanie nasienia ✅
————————————
06.24 - Udrożniono oba jajowody ✅
10.24 - Rozpoczęcie leczenia w klinice niepłodności -
pani_sztygar przeczytałam rano ale nie mialam czasu napisać. Nie mam pojęcia jakie emocje mogą temu wszystkiemu towarzyszyć ale już czytając jest ciezko. Ja widzę tez z opisu ze masz super partnera i ze w takiej ciężkiej probie jesteście razem. Tylko jeszcze porozwawiajcie tak otwarcie między soba na ten temat jak tylko nabierzecie sił.
No i ślub 😆😉🎉super gratulujęStarania o pierwszy Cud od 10.2021
♀34 ♂39
♀Zaleczona Insulinooporność, podejrzenie PCOS
Metformina 750, wit. D 4tys j., B12, kwas foliowy, Euthyrox 25.
TSH - 0,903 µIU/ml // FT4 1,46 ng/dl // Insulina 5,02 µIU/ml // Glukoza 4,76 mmol/l
♂nie diagnozowany -
pani_sztygar wrote:Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.
A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
Widok straconego marzenia.
Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.➡️ kwiecień 2021 pozytywny test ciążowy
💔 maj 2021 - łyżeczkowanie (puste jajo)
➡️ 31 styczeń 2022 pozytywny test ciążowy
❤️ 11 październik 2022 - mamy synusia
➡️ 08 marzec 2024 pozytywny test ciążowy
💔 11 kwiecień 2024 poronienie w domu (puste jajo) -
pani_sztygar wrote:Hej, śliczne. To będzie dłuższy wpis. Myślę też, że nie będzie czymś dla kobiet o słabszych nerwach, więc absolutnie nie obrażę się, jeśli którakolwiek z Was go pominie. Po prostu czuję, że muszę gdzieś zostawić "ślad" po tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu.
A więc. Endometrioza. I PCOS. I inne współtowarzyszące gówna. To choroby, które mnie definiują. Choroby, które co miesiąc, mimo starań, leków, suplementów i wizyt u lekarzy ginekologów, regularnie pokazywały mi jedną kreskę na teście ciążowym. I to przez -naście miesięcy. Aż do 5. stycznia.
Paradoksalnie, owulacja była 24. grudnia. W Wigilię, podczas której wszyscy życzyli mi i mojemu M. upragnionego maluszka. Life's a bitch, co nie? Dostałam swój wigilijny cud. Szkoda tylko, że na dosłownie kilkanaście dni.
Ale wracając, 5.01. beta 40,2. Ku@#a mać, 40! To nie wątpliwe 5, czy może 10. TO CZTERDZIEŚCI. Płakałam ze szczęścia 3 godziny, dosłownie. Głaskałam się po brzuchu pod prysznicem, mimo, że w świetle nauki, zarodek miał mniej niż 1mm. Myślę, że 90% kobiet, ba, ludzi, by to prześmiała. Wiem, Wy nie. Większość z Was pewnie robiłaby to samo. Ah my, wytęsknione za upragnionym maleństwem.
A potem piątek, dwa dni później, kolejna beta. Najdłuższe 6h w moim życiu. Najdłuższe oczekiwanie na wyniki. Beta 99,57 - mój boże, to się naprawdę dzieje. Ja, mamą. Maluszku, witaj. Zrobię dla Ciebie wszystko, już Cię kocham. Naprawdę.
Weekend? Marzenie. Cudowne chwile z moim M., mnóstwo uśmiechu, radości, przecież będziemy rodzicami. Na pewno wszystko będzie dobrze, przecież w końcu nam się udało, ktoś u góry nas posłuchał i dał nam prezent w samą Wigilię.
Środa, 12.01., jesteśmy umówieni na wizytę na 17.01., już za 5 dni Cię zobaczę, kropku mój, nasz. Kontrolna beta, spacer po wyniki z uśmiechem na ustach. I wynik. 140. Zbyt niski przyrost. W 30 minut byłam już u ginekologa. USG, bardzo dokładne, bardzo długie. Przypuszczalne umiejscowienie pęcherzyka i jeden pewniak tego wieczora - torbiel 4,5x3,3cm. Szpital, już. Płacz, bardzo dużo płaczu, trzęsące się dłonie. USG i badanie krwi ok. 23:00. Ciężka noc na środkach uspokajających.
Czwartek, 13.01., "beta wzrosła do 180, obserwujemy, jest szansa".
Piątek, 14.01., "beta 83, może pani wracać do domu, nic się nie da zrobić. Proszę za 2 tygodnie wrócić na USG, będziemy musieli ocenić, czy torbiel należy wyciąć." Wypis do domu, reszta weekendu - jak przez mgłę, w amoku. W płaczu. I jeden wniosek. M., chcę ślubu, jak najszybciej. Nie za rok, jak planowaliśmy. Nigdy więcej nie chcę usłyszeć w szpitalu, w krytycznym dla mnie momencie, że narzeczony to ch@# nie relacja, że szpital nie respektuje takowych związków, że nie pozwalają, byś to Ty dostawał informacje na temat mojego stanu zdrowia.
Poniedziałek, 17.01., zaczęliśmy planować ślub. Trochę uśmiechu i ekscytacji. O 19:00 zjazd emocjonalny. To godzina wizyty. Wizyty, na której miałam poznać kropka. Wizyty, którą musiał odwołać M., bo ja nie byłam w stanie zadzwonić do przychodni. Zimne poty, gorączka, nieopisane skurcze. Nafaszerowana lekami przeżyłam dzień.
Wtorek, 18.01., wybrałam suknię ślubną. Czyżby wesele miało mi pomóc stanąć na nogi? Całe szczęście, że wzięłam garść leków. Prawie nie czuję bólu, a to pomaga zapomnieć. Pozornie.
Środa, 19.01., toaleta. Nagle dziwne uczucie w podbrzuszu. Jak duża, gęsta kropla krwi, która spływa po ściankach macicy, jak podczas okresu. A raczej turbo-okresu. Papier toaletowy w dłoń, podtarcie się. I ten widok. Na papierze kawałek tkanki (?), na pewno nie skrzep. Jest sinoróżowy i ma ok. 2cm długości. Fasolka - tak mogłabym to opisać w wielkim przybliżeniu. W szpitalu pokazywali, jak wygląda 6-tygodniowy maluszek. Tak, żebym "wiedziała, kiedy będzie już po sprawie". To był dokładnie ten sam widok. Spędziłam w łazience 30 minut. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Albo inaczej, wiedziałam. Mówiąc brutalnie - wytrzeć się, ubrać, spłukać, wyjść. Ale nie umiałam. I tak, wiem. Przywiązałam się do kawałka komórek. Ale to był mój kawałek komórek, mój pierwszy kawałek, mój wyczekany, mój wytęskniony i mój wybłagany. To było o 18:00. Jest 3. w nocy, a ja nie mogę zasnąć, bo gdy tylko zamknę oczy, mam przed nimi właśnie TEN widok.
Widok straconego marzenia.
Boję się próbować dalej. Boję się zacząć ten temat z M. On też się boi, widzę to. Ukrywa wiele, bo od trzech dni jestem dosłownie jego pacjentem, który wymaga stałej opieki. On nie ma teraz czasu na ból. Jakkolwiek to brzmi. A boli go bardzo. Zupełnie tak, jak mnie.
Boli mnie utrata czegoś, co nawet nie zdążyło dostać od świata bijącego serduszka.
I ten ból właśnie jest o stokroć większy od bólu fizycznego, który towarzyszy mi od niedzieli.
Hej.. Odzywam się pierwszy raz w tym wątku. Leżę w łóżku i czytam wątek od początku.. Twoja historia od samego początku mnie poruszyła.. A poruszyła dlaczego? Pewnie dlatego, że jeszcze całkiem niedawno.. Przeżywałam dokładnie to samo. Czytam i płacze. Czytam i myślę.. Czy to aby nie moja historia? Ten sam ból.. Ten sam żal. Smutek. Rozgoryczenie. Rozpacz. Łzy.. To wszystko trwało króciutko.. Ale jakże mocno dotknęło.. I nawet teraz, po prawie 5 msc.. Kiedy tylko sobie o tym pomyśle.. Wrócę myślami. Po prostu płacze. Już nie rozpaczam. Ale jednak łzy same cisną się do oczu.. Dziś byłabym już bliżej niż dalej.. Termin porodu mojego już teraz Aniołka? Dzień Matki. [*] .. Serce boli jeszcze bardziej.
Nie ma słów które mogą pocieszyć. Nawet w takich krótkich okresach ciąży.. Trzeba przeżyć ta WIELKA stratę. Pozwól sobie na ta rozpacz, smutek, żal. Płacz tyle ile potrzebujesz. Musisz przeżyć ta żałobę po swojemu. A kiedy będziesz już gotowa popatrzeć na wszystko z nowymi promieniami słońca.. To zrób to. I nie zapominaj.. 😘
Ściskam Cię najmocniej jak potrafię.. A kiedy będziesz gotowa, pamiętaj.. Bo burzy zawsze wychodzi słońce 😘😘😘🤗🤗🤗Felinka94 lubi tę wiadomość
🙋♀️ 25l.
🙋♂️ 30l.
👩❤️💋👨 09.2018 r.
💍 09.2019 r.
🤵👰 10.2020 r.
początek starań 🍀 ❤️ 06.2020 r.
🤰💔👼 [*] - 09.2021 r. 8 tc.
🙋♀️ ➡️ 🩺💉
- PCOS
- insulinooporność
- nieregularne cykle
- prawdopodobnie większość cykli bezowulacyjnych ➡️ po badaniu drożności ewentualna stymulacja
- progesteron w II fazie, insulina, PT (INR)❌
- LH, FSH, TSH, prolaktyna, glukoza, testosteron ✅
- krzywa cukrowa ✅
- niedobór wit D3 ❌
- AMH 1,69 ❌
- cytologia ❌ ➡️ do pobrania HPV, ewentualnie kolposkopia 03.2022 r.
- HSG ❔ 04.2022 r.
💊 wit. D3, Pregna Start, Ovarin, Symformin, Duphaston od 16 dc.
🙋♂️ ➡️ 🩺💉
- astma
- urolog 👨⚕️ 03.2022 r.
- badanie nasienia ❔ (do wyleczenia infekcja, ponowne badanie za 2 msc po skończonym leczeniu)
💊 wit. D3, wit. C, PrenaCare Start -
Pani Sztygar przytulam mocno. Trzymaj się. I nie poddawajcie sięstarania od I 2020
Adenomioza, któtka fl
reszta ok (hormony, poziomy wit i innych, drożność, biopsja, immuno, kariotypy...)
u niego - niskie parametry, ale w normie, fragmentacja ok
I FET VI 24 - X
IIFET VII 24 - cb
IIIFET X 24 - cb -
Hej dziewczyny właśnie wracam od ginekologa.
Usg świadczy o udanej owulacji. Pęcherzyk pękł.
Czekamy teraz na dwie kreski mam nadzieje ze to nasz szczęśliwy cykl 😍Matleena89, stara Staraczka, Kasiak89 lubią tę wiadomość
Ja 👩🏻1994
Staramy się od pazdziernika 2021
On 👦🏻1990 -
xvwb1994 wrote:Hej dziewczyny właśnie wracam od ginekologa.
Usg świadczy o udanej owulacji. Pęcherzyk pękł.
Czekamy teraz na dwie kreski mam nadzieje ze to nasz szczęśliwy cykl 😍
Trzymam kciuki 🤞✊🍀xvwb1994 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
xvwb1994 wrote:Hej dziewczyny właśnie wracam od ginekologa.
Usg świadczy o udanej owulacji. Pęcherzyk pękł.
Czekamy teraz na dwie kreski mam nadzieje ze to nasz szczęśliwy cykl 😍xvwb1994 lubi tę wiadomość
Witaj Mały Cudzie
18.12 ⏸️
20.12 beta 15,9 mlU/ml
19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️
👩 27 l.
TSH - ⚠️
FT3 🆗
FT4 🆗
ATPO 🆗
ATG 🆗
Glukoza na czczo 🆗
Po 1h 🆗
Po 2h 🆗
INSULINA 3pkt ❌
FSH 🆗
LH 🆗
PROG I faza cyklu 🆗
PROLAKTYNA 🆗
AMH 3,80 🆗
Podejrzenie PCOS
Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.
🧒 29 l.
Diagnozy brak. -
Hej dziewczyny, ja w tym cylku dodatkowo zaczelam monitorowac poziom cukru we krwi. No i nie wiem co myśleć. Pozim cukru na czczo miedzy 99-110 mg/dl (mierzony rano po 12h od ostatniego posilku) mierze tez przed i po posiłkach 1h i 2h (staram sie jeść produkty o niskim indeksie glikemicznym) i wychodzi ze cukier mi roście po posilkach az przez 2h nawet do wartości 145mg/gl po 2h po psilku 🤔 dopiero w 3h sa spadki ale to i tak nie wraca jeszcze do poziomu z przed posilku. Czy zna się ktoś na tym i czy to faktycznie może świadczyć o insulinooporości lub stanie przedcukrzycowym?
Wiem konieczne jest badanie krzywej cukrowej ale gin nie dał skierowania do endo kolejki a prywatnie to badanie trochę kosztuje.Starania o pierwszy Cud od 10.2021
♀34 ♂39
♀Zaleczona Insulinooporność, podejrzenie PCOS
Metformina 750, wit. D 4tys j., B12, kwas foliowy, Euthyrox 25.
TSH - 0,903 µIU/ml // FT4 1,46 ng/dl // Insulina 5,02 µIU/ml // Glukoza 4,76 mmol/l
♂nie diagnozowany -
JustNow wrote:Hej dziewczyny, ja w tym cylku dodatkowo zaczelam monitorowac poziom cukru we krwi. No i nie wiem co myśleć. Pozim cukru na czczo miedzy 99-110 mg/dl (mierzony rano po 12h od ostatniego posilku) mierze tez przed i po posiłkach 1h i 2h (staram sie jeść produkty o niskim indeksie glikemicznym) i wychodzi ze cukier mi roście po posilkach az przez 2h nawet do wartości 145mg/gl po 2h po psilku 🤔 dopiero w 3h sa spadki ale to i tak nie wraca jeszcze do poziomu z przed posilku. Czy zna się ktoś na tym i czy to faktycznie może świadczyć o insulinooporości lub stanie przedcukrzycowym?
Wiem konieczne jest badanie krzywej cukrowej ale gin nie dał skierowania do endo kolejki a prywatnie to badanie trochę kosztuje.
Na czczo norma jest do 110 ale wiadomo że najlepiej jest koło 80. Cukier po posiłku mógłby wskazywać też problem z insuliną albo jest insulinooporność albo cukrzyca.
U mnie Cukier jest w normie w 3pkt ale za to insulina jest za duża na każdym etapie.
Witaj Mały Cudzie
18.12 ⏸️
20.12 beta 15,9 mlU/ml
19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️
👩 27 l.
TSH - ⚠️
FT3 🆗
FT4 🆗
ATPO 🆗
ATG 🆗
Glukoza na czczo 🆗
Po 1h 🆗
Po 2h 🆗
INSULINA 3pkt ❌
FSH 🆗
LH 🆗
PROG I faza cyklu 🆗
PROLAKTYNA 🆗
AMH 3,80 🆗
Podejrzenie PCOS
Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.
🧒 29 l.
Diagnozy brak. -
Matleena89 wrote:Trzymam kciuki 🤞✊🍀
Nie mierz już temperatury bo to zło i wprowadza niepotrzebny stres 😊😊Matleena89 lubi tę wiadomość
Witaj Mały Cudzie
18.12 ⏸️
20.12 beta 15,9 mlU/ml
19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️
👩 27 l.
TSH - ⚠️
FT3 🆗
FT4 🆗
ATPO 🆗
ATG 🆗
Glukoza na czczo 🆗
Po 1h 🆗
Po 2h 🆗
INSULINA 3pkt ❌
FSH 🆗
LH 🆗
PROG I faza cyklu 🆗
PROLAKTYNA 🆗
AMH 3,80 🆗
Podejrzenie PCOS
Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.
🧒 29 l.
Diagnozy brak. -
Felinka94 wrote:Gratuluje 🥳🥳🥳
Nie mierz już temperatury bo to zło i wprowadza niepotrzebny stres 😊😊
Na razie nie dziękuję, nie chcę zapeszać. Dziś już nie mierzyłam 😉xvwb1994, Felinka94, JustNow, Kasiak89, IlonaQ lubią tę wiadomość
-
Matleena89 wrote:Na razie nie dziękuję, nie chcę zapeszać. Dziś już nie mierzyłam 😉
Witaj Mały Cudzie
18.12 ⏸️
20.12 beta 15,9 mlU/ml
19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️
👩 27 l.
TSH - ⚠️
FT3 🆗
FT4 🆗
ATPO 🆗
ATG 🆗
Glukoza na czczo 🆗
Po 1h 🆗
Po 2h 🆗
INSULINA 3pkt ❌
FSH 🆗
LH 🆗
PROG I faza cyklu 🆗
PROLAKTYNA 🆗
AMH 3,80 🆗
Podejrzenie PCOS
Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.
🧒 29 l.
Diagnozy brak. -
Felinka94 wrote:I bardzo dobrze, ja tylko się stresowałam bo najmniejszy spadek i już nerw że progesteron pewnie poleciał 🤦🏻♀️
Mnie lekarz od razu lekami obstawił - duphaston, luteina, encorton i neoparin. Jak taki zestaw nie da rady, to już nie wiem co. -
Matleena89 wrote:Mnie lekarz od razu lekami obstawił - duphaston, luteina, encorton i neoparin. Jak taki zestaw nie da rady, to już nie wiem co.
Witaj Mały Cudzie
18.12 ⏸️
20.12 beta 15,9 mlU/ml
19.08.22 💣 3300g szczęścia ❤️
Rośnij nam zdrowo Elizko 🥰❤️❤️
👩 27 l.
TSH - ⚠️
FT3 🆗
FT4 🆗
ATPO 🆗
ATG 🆗
Glukoza na czczo 🆗
Po 1h 🆗
Po 2h 🆗
INSULINA 3pkt ❌
FSH 🆗
LH 🆗
PROG I faza cyklu 🆗
PROLAKTYNA 🆗
AMH 3,80 🆗
Podejrzenie PCOS
Suple: Pregna Start, Wit D 4000j. Wit C 1000 Wit B complex, Zioła Ojca Sroki nr 3.
🧒 29 l.
Diagnozy brak. -
Matleena89 wrote:Mnie lekarz od razu lekami obstawił - duphaston, luteina, encorton i neoparin. Jak taki zestaw nie da rady, to już nie wiem co.➡️ kwiecień 2021 pozytywny test ciążowy
💔 maj 2021 - łyżeczkowanie (puste jajo)
➡️ 31 styczeń 2022 pozytywny test ciążowy
❤️ 11 październik 2022 - mamy synusia
➡️ 08 marzec 2024 pozytywny test ciążowy
💔 11 kwiecień 2024 poronienie w domu (puste jajo)