Czesc dziewczyny! Tak szukam i szukam w internecie, czyli nienajlepszym zrodle informacji
i tyle sie juz naczytalam, ze glowa mala.... Moze mialyscie podobnie, a i tak jestescie w ciazy...a wiec pozwolcie, ze w skrocie opisze moja sytuacje: (dodam, ze jest [o ile w ogole] to moja pierwsza ciaza):
- na ok. 23-26 grudnia mialyby wypadac u mnie dni plodne. Przyznam, ze nie jestem ekspertem w ich obliczaniu, nawe cykli nie pilnuje, bo nie mam takiej potrzeby..w kazdym razie naleza do tych z ligii nie do konca regularnych.
W tych tez dniach moglo dojsc do zaplodnienia, czego nie ukrywam - bardzo bym chciala i powiem Wam, ze chyba juz teraz swiruje przez to
Ale po kolei...
Potem Wigilia, Nowy Rok - BTW Szczesliwego Nowego!
i okres mialabym dostac okolo 10go stycznia, jednak 06-go dostalam od razu z rana krwawienia (ktore nota bene wzielam za poczatek okresu).
Bylo ono jednak od samego poczatku brazowawego koloru i o mniejszym natezeniu, niz okres - jednak co jak co, ale jakies plamki, czy b. skape tez nie bylo......
Nastepny dzien, 07.01 to samo, tyle ze jakby bardziej czerwonego koloru....wtedy juz mezowi powiedzialam, ze chyba jednak sie okres rozkrecil i nici z dzidzi....
3-go dnia juz skape plamienia, a w sobote, czyli ostatniego dnia skapego plamienia leciutkie krotkie plamienie koloru znowu brazowego. Dodam jeszcze ze kolor moich "narzadow" tez sie zmienil, jakby troche posinial i jest podobny do stanu, jak przed okresem...
Dodam, ze nigdy tak nie mialam przy normalnym okresie....zawsze trwa on min.6dni i zaczyna sie skapo, przechodzi przez lawine i sie uspokaja:) Dodam,
ze pierwszego dnia tego dziwnego krwawienia czulam co jakis czas delikatne klucie, jak w czasie okresu.. Nie miewam boli w czasie @, jedynie co mnie boli, to glowa...
Z faktu, ze mieszkam w Niemczech, a tu wszyscy wszystkich w d*** maja za przeproszeniem (tylko chyba nie uchodzcow)...dostalam z wielka laska termin u ginekologa na srode...
Oczywiscie testy robilam, bo jako ze moglabym byc po raz pierwszy mama, strasznie sie tym faktem, ze moglabym byc w ciazy nakrecilam, tyle ze po kazdym tescie humor mi nieco i entuzjazm spadal
bo wszystkie negatywne jak stad do honolulu....ani nawet cienia cienia....noo..moze na pierwszym, ale to wtedy bylo na pewno za wczesnie na wykrycie i chyba moja wyobraznia troche zaszalala...
W tym wypadku pytanie do Was - przepraszam tez za taki przydlugawy post, musialam sie wygadac, a nie sadzilam, ze tyle tego wyjdzie:P :
Czy ktoras z Was miala podobnie? Czy moze moglo to byc juz poronienie?
Pozdrawiam wszystkie przyszle mamy!
i zycze powodzenia i wytrwalosci!