Jak długo plamienie po łyżeczkowaniu
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej, jak w tytule, tydzień temu w czwartek miałam zabieg wyłyżeczkowania, do tej pory występuje u mnie plamienie. Co prawda nie ma tego duzo i kolor juz zmienił się na różowo/brązowy jednak nadal nie ustaje. Mówi się, że po tygodniu powinno ustąpić a tu nawet się na to nie zapowiada. Lekarz mówi by czekać na wyniki badania histopatologicznego ale ja sie martwie. Jak to było u was? Ile trwało? Można coś zrobić by to przeszło czy mam jedynie czekać?
-
Ja miałam 2 tygodnie, lekarz mówił, że bywa i do 4Hashimoto, z.Sjögrena
ANA3 dodatnie
Pai homo 4G
10.2022- puste jajo 8tc.
25.01- beta:80, prog: 31
03.02-pęcherzyk 0,69cm w macicy
11.02- mamy zarodek i serduszko❤️
17.02- IP, krwiak, bobo 1,05 cm
28.02- 2,16 cm bobasa, krwiak zniknął ❤️
18.03- NIFTY: niskie ryzyka, dziewczynka 🌸
21.03- prenatalne, 5,5 cm fikającej panienki 💖
11.04- 9,9 cm i 130 gramów obrażonej princessy👑
09.05- 284 gramy małej damy
22.05- 21+0, 405 gramów akrobatki
23.06-25+4, 880 gramów Myszki 🌸
04.07-27+1, jest 1 kilogram💪
21.07-29+4, III prenatalne, 1425g💖
04.08-31+4, 2kg bobasa 🙈
29.08-35+1, 2,7kg dużej panny 🤩
18.09-38+0, ok.3kg, przyjęcie na oddział i czekamy 🍀
28.09- 39+3, 2890g-Iga na świecie💝 -
U mnie trwało 2 tygodnie, przy czym ostatnie dni to było już tylko takie brunatne plamienie. Byłam na kontroli i wszystko ładnie się oczyściło jeżeli się martwisz to zawsze możesz poczekać jeszcze 1-2 tygodnie i jak nie przejdzie pójść na kontrolęOna 26, On 28
Starania od 05.2022
17.08 ⏸️ 😍 3cs
25.08 beta HCG 552 mlU/ml
Pierwsza wizyta 07.09 - ciąża o 15 dni młodsza niż OM.
03.10 - Poronienie chybione. 💔
Hashimoto - po roku walki zielone światło ✅/ Euthyrox 75
TSH 1,59 ✅
FT4 1,44✅ -
Hej, myślę że na razie nie ma się czym martwić ja plamiłam ok. 4 tygodnie po zabiegu i trafiał mnie szlag.
W zagranicznych broszurkach pojawią się informacja że jeśli trend jest "slabnacy" to raczej nie ma się co martwić. Problemem jest jeśli np. Musisz wymieniać podpaskę co godzinę albo pojawią się goraczka i silny ból.
Ponadto cenna informacja, która moze zaoszczedzi ci stresu: po ok 3-5 dniach może dojść do nasilenia plamienia i to nie jest nic złego. U mnie właśnie tak było. Po zabiegu szybko ustało, a potem zaczęła się druga tura, podobna bardziej do miesiączki, która stopniowo słabła i brązowiała.
Trzymaj się -
Ja po zabiegu plamiłam przez 9 dni, 2 dni lekkie krwawienie i 7 dni brązowego plamienia, więc porównując z innymi dość szybko się u mnie skończyło. Najważniejsze aby z dnia ma dzień plamienie się zmniejszało lub było porównywalne z poprzednim dniem.Trombofilia, problemy immunologiczne, rozjechane cytokiny, komórki NK 17%, cross match 28,5%, allo mlr 0%
Starania naturalne od 01/2021
Poronienie zatrzymane 9/12 tc 11/2021 💔
Starania w klinice od 2023
🔸 5 x stymulacja
🔸 3 x IUI
🔸 IVF: 03/2024, mamy 18 ❄️
Ryzyko OHSS, transfer odroczony
14/05 (N) I FET ❄️ nieudany
15/06 (N) II FET ❄️ cb 💔
13/08 (S) III FET ❄️ 7 tc 💔 -
Hej, w piątek miałam zabieg łyżeczkowania. Ciekawi mnie czy oprócz plamienia miałyście bóle podbrzusza jak przy okresie promieniujące na ecy w odcinku lędźwiowym? U mnie się pojawia jak długo leżę w jakiejś pozycji albo gdy siedzę na twardym.. Narazie jeszcze krwawię. I jak wy się trzymałyście psychicznie po stracie?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2022, 14:12
-
Ely wrote:Hej, w piątek miałam zabieg łyżeczkowania. Ciekawi mnie czy oprócz plamienia miałyście bóle podbrzusza jak przy okresie promieniujące na ecy w odcinku lędźwiowym? U mnie się pojawia jak długo leżę w jakiejś pozycji albo gdy siedzę na twardym.. Narazie jeszcze krwawię. I jak wy się trzymałyście psychicznie po stracie?
Cześć Ely!
Tak, ja miałam taki sam ból. Dół brzucha i dół pleców. Na początku ciężko mi było spać na brzuchu. Po kilku dniach zaczęli przechodzić. I bolało przy mocniejszym ucisku.
Ja jestem obecnie po trzecim poronieniu i w piątek miałam histeroskopowe usunięcie wszystkiego z macicy.
Jak mam być szczera? To się nie trzymam. Jest mi ciężko, jestem rozczarowana i mocno zagubiona. Niezaopiekowana pod względem medycznym.
Gdyby nie dziewczyny tutaj z forum i wsparcie partnera to pewnie bym się załamała i nie wiedziała co robić.
Daje sobie czas. Dużo leżę, odpoczywam, czytam, oglądam durnoty, wierze, że teraz potrzebuje takiego zawieszenia aby zregenerować siły do dalszej walki.
Chce mocno wierzyć, że to tylko kolejna kłoda na drodze, która trzeba przeskoczyć aby wyszło słońce. Mam nadzieje, że niebawem doczekam się własnego cudu, dobrej diagnozy, tak i życzę Tobie siły i chęci do szukania dalej. -
Hej,
Mialam zabieg 22.09 Też miałam skurcze. W swoim notatniczku zapisałam je pierwszy raz ok. 5 dni po lyzeczkowaniu. Polecam ogólnie robić notatki co kiedy bolało, do kiedy trwalo i jak wyglądało krwawienie etc. Jak trafisz potem na rzetelnego gina, to to info będzie bardzo przydatne.
Psychicznie to bywało różnie. Najtrudniej jest na początku, wiadomo. To była moja pierwszą ciaza j pierwsze poronienie.
na dwutygodniowym l4 przetrzepałam cała chałupę i wyrzuciłam wszystkie zbędne rzeczy, zrobiłam porządek w papierach, wyszorowałam każdy kąt, pozałatwiałam jakieś odkładane "na później" sprawy. No i szukałam kompulsywne jakiejś odpowiedzi na te najbardziej rozdzierające pytania. Nawet nie muszę ich tu zapisywać, bo wiem że każda z was czytającą, dokładnie wie o które pytania chodzi.
No przy tym i popłakiwałam po kątach, oglądałam głupie seriale, układałam sobie w głowie wszystkie te informacje.
Po dwóch tygodniach wróciłam do pracy. Zastanawiałam się nad dwumiesięcznym l4, ale ostatecznie uznałam że potrzebuję wrócić do codziennego rytmu. Choć nie do końca miałam ochotę.
Raz, kiedy już maz zaniepokoił się ilością czasu jaki spędzam na tych rozkminkach napisałam do fundacji zajmującej się pomocą kobietom po poronieniu. To było już po tym jak wróciłam do pracy, więc właściwie tylko pomailowałam sobie z psychologiem i powiem szczerze, że nawet w takiej formie warto było to zrobić.
Żeby nie było, że ta moja kompulsywne potrzeba badań i szukania informacji na nic się nie zdała. Wyszedł mi pozytywny antykoagulant toczniowy, zarówno hematolog i ginekolog zgodzili się ze od momentu starań Acard, od otwierdzonego poczęcia Heparyna.
Tak ze działamy dalej.
Boję się powtórki z rozrywki, ale nadzieja i wiara w medycynę na ten moment przeważa.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2022, 18:26
-
Dzięki dziewczyny ze się podzielilyscie swoimi doświadczeniami. To bardzo trudne i trochę łatwiej jest jak się o tym mówi.. My się z mężem długo staraliśmy naturalnie, okazało się, że bez ivf nic nie wskuramy. Pierwszy transfer i pokazała się ciąża. Długo się bałam, że stracę, ale gdy zaczęłam się przyzwyczajać i cieszyć, serduszko przestało bić.. Straszna tragedia, przykro, że kobiety przez to przechodzą. Jeszcze gorsze, że poronienie to temat tabu i tylko anonimowo w sieci o tym słychać, więc jak już dotknie, to boli stokroć. My dalej płaczemy, czasem bywa, że się chwilę zapomni, a potem znowu płacze. W szpitalu proponowali psychologa, ale wybierzemy się z mężem razem do takiego przy klinice, który pracuje z parami po stracie. Dużo też czytalam na stronie "poroniłam", tam są pytania kobiet po stracie dziecka i odpowiedzi psychologa. Pomaga psychicznie taka wiedza..
Bylam na izbie, mam jeszcze skrzepy i jest coś w macicy niedoczyszczonego. Dostałam antybiotyk, mam brać też nospe rozkurczową i p/bólowe. Jakby zaczęło znowu boleć, to mam jechać od razu do szpitala. Wtedy tabletka poronna albo powtórzenie zabiegu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2022, 18:45
-
Trzymam kciuki, żeby wszystko się dobrze oczyściło i wygoiło.
Skądś to znam- o poronieniu Dowiedziałam się w 12 tyg. Poprzednie usg wychodziły "ksiazkowo". Już myślalam że będzie można odetchnac i się legalnie cieszyc, a tu coz.
Dajcie sobie czas na żałobę. To potrzebne. Dobrze, że idziecie to psychologa. I płacz jest potrzebny i ważny. Ja się nie powstrzymywałam, pozwalam sobie na niego kiedy nachodziła mnie ochota.
I tez przekopalam tony for internetowych, wyszukując historie tęczowych dzieci. Wydaje mi się, że Coraz więcej się o tym mowi publicznie. Czasami jest tak, że po poronieniu okazuje się nagle, że koleżankę z pracy, kuzynkę też to dotknęło.
A jeśli nie, zawsze są takie miejsca jak tutaj.
Dluga droga przed nami, ale znajdziemy szczęście. W tej czy w innej formie.
-
Hej, jestem z Wami od soboty, bo po kilku miesiącach przeglądania i czytania forum po prostu poczułam, że muszę napisać i jest mi to potrzebne.
Ja dostałam skierowanie (24.11.)do szpitala na zabieg po tym jak okazało się, że na 2 usg serduszko nie bije. Po zgłoszeniu się do szpitala dostałam termin na 8.12. na zabieg 🤯. Od soboty wieczór zaczęłam krwawić i pobolewa mnie brzuch. Zastanawiam się czy doczeka do wizyty w szpitalu w czwartek czy zadzieje się wszystko w domu. -
AgniV wrote:Hej, jestem z Wami od soboty, bo po kilku miesiącach przeglądania i czytania forum po prostu poczułam, że muszę napisać i jest mi to potrzebne.
Ja dostałam skierowanie (24.11.)do szpitala na zabieg po tym jak okazało się, że na 2 usg serduszko nie bije. Po zgłoszeniu się do szpitala dostałam termin na 8.12. na zabieg 🤯. Od soboty wieczór zaczęłam krwawić i pobolewa mnie brzuch. Zastanawiam się czy doczeka do wizyty w szpitalu w czwartek czy zadzieje się wszystko w domu.
Wczoraj 5 grudnia pojechaliśmy do mojego lekarza na oddział bo w weekend zaczęłam plamić.
Dał mi oczywiście leki od razu w weekend i brałam.
Ale to co usłyszałam w poniedziałek na USG w szpitalu zostanie ze mną do końca życia..."brak akcji serca płodu" od 2 tygodni..
Czyli jak byliśmy u niego na wizycie wcześniejszej słyszeliśmy serce to było wszystko dobrze a za parę dni przestało bić..a że brałam leki na podtrzymanie to nie było żadnych objawów.. poronienia...
Szczerze mówiąc to oboje się rozsypaliśmy.
Chociaż mąż próbuje być silny dla mnie..
Ja nie wiem jak i kiedy się pozbieram. Mam ochotę zapaść się pod ziemię..a wychodzić z domu nie mam ochoty.
W czwartek mam jeszcze zabieg.
Ogólnie w tym tygodniu mieliśmy mieć prenatalne.11-12 tc miał być. Ale serce przestało bić 8-9 tc . Mam wrażenie że moje serce też pękło...
A wcześniej Wszystko szło książkowo.
Miałam problemy wcześniej z zajściem w ciążę..i operację przebicia pęcherzyków bo nie było owulacji.
Dużo już za mną.
To była moja pierwsza ciąża...
-
Greyreality28 wrote:Hej, będę z wami od dziś.
Wczoraj 5 grudnia pojechaliśmy do mojego lekarza na oddział bo w weekend zaczęłam plamić.
Dał mi oczywiście leki od razu w weekend i brałam.
Ale to co usłyszałam w poniedziałek na USG w szpitalu zostanie ze mną do końca życia..."brak akcji serca płodu" od 2 tygodni..
Czyli jak byliśmy u niego na wizycie wcześniejszej słyszeliśmy serce to było wszystko dobrze a za parę dni przestało bić..a że brałam leki na podtrzymanie to nie było żadnych objawów.. poronienia...
Szczerze mówiąc to oboje się rozsypaliśmy.
Chociaż mąż próbuje być silny dla mnie..
Ja nie wiem jak i kiedy się pozbieram. Mam ochotę zapaść się pod ziemię..a wychodzić z domu nie mam ochoty.
W czwartek mam jeszcze zabieg.
Ogólnie w tym tygodniu mieliśmy mieć prenatalne.11-12 tc miał być. Ale serce przestało bić 8-9 tc . Mam wrażenie że moje serce też pękło...
A wcześniej Wszystko szło książkowo.
Miałam problemy wcześniej z zajściem w ciążę..i operację przebicia pęcherzyków bo nie było owulacji.
Dużo już za mną.
To była moja pierwsza ciąża...
Hej, bardzo mi przykro że Cię to spotkało, ale tak samo pierwsza ciąża, długo się zeszło zanim wgl nam się udało. W 8 tyg wszystko było ok, serduszko biło, w 9 się zatrzalo dowiedziałam się około 12tc. Jeszcze przed usg, mówię lekarzowi że się bardziej oszczędzam, on mi powiedział że nie ma takiej potrzeby bo ciąża przebiega prawidłowo, niestety chwilę później wyrok, brak, serduszka brak przepływów... Też tak miałam że jak widziałam kogoś znajomego w oddali to uciekałam na drugą stronę ulicy, pierwsze kilka dni przepłakałam. W szpitalu podczas czekania na zabieg przetrzepalam, fora i postawił ze podejdę do tego zadaniowo, bo jeśli się załamie to tylko oddali moje starania o kolejna istotkę. 😪 Więc poszlam do gina którego wszyscy polecają w trudnych przypadkach, robię badania. Teraz leki i czekam na zielone światło, i czekam na dwie kreseczki. 😍😍❤️❤️Ja 30 on 35.❤️❤️
1ciaza-7.2022-10.2022/9tc/12tc Nadia💔👼
28.07.2023- ⏸️ bhcg-59.80🌈✊
31.07.2023- bhcg-409.30.✊
03.08.2023-USG-0,54cm pęcherzyk🤞4tc+2
08.08.2023-bhcg-9931.2 😍😍✊✊
17.08.2023- kropek 0,56cm. 😍😍🤞🤞 6tc+2
31.08.2023 kropek 1,76cm 8tc+2. 🤞❤️
21.09.2023 kropek 5cm 11+5 💙
12.10.23 99g ludka niskie rysyka. ✊💙💙
7.11.23- 230g chłopca 💙💙
28.11.23-380g zdrowego chłopca.💙🩵 połówkowe
4.12.23 440g🩵💙
4.01.24 820g 💙🩵
25.01.24 1225g- trzecie prenatalne, zdrowy chłopiec.💙🩵
01.02.24 1420g. 🥰💙
22.02.24 1830g. 👶💙🩵
07.03.24 2350g. 👶🩵
21.03.24 2960g. 👶💙
09.04.24 3420g mojego 🌈 cudu na świecie. 🥰
-
Cześć, mam pytanie odnośnie piersi- czy któraś z was miała po poronieniu bóle/ kłucie/ uczucie ciężkości jak przed miesiączką? U mnie była „tylko” ciąża biochemiczna, ale krwawienie bardzo obfite, plamienie dalej występuje no i ten ból piersi. Troche mnie to martwi.
-
Kasiasiasia wrote:Cześć, mam pytanie odnośnie piersi- czy któraś z was miała po poronieniu bóle/ kłucie/ uczucie ciężkości jak przed miesiączką? U mnie była „tylko” ciąża biochemiczna, ale krwawienie bardzo obfite, plamienie dalej występuje no i ten ból piersi. Troche mnie to martwi.
Ja miałam straszny ból piersi od drugiego do szóstego dnia po zabiegu.
Były twarde i bardzo tkliwe, nawet bardziej niż przed miesiączką.
Witam wszystkie dziewczyny i wysyłam witrualne wsparcie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 grudnia 2022, 12:29
-
Iza1234 wrote:Hej, bardzo mi przykro że Cię to spotkało, ale tak samo pierwsza ciąża, długo się zeszło zanim wgl nam się udało. W 8 tyg wszystko było ok, serduszko biło, w 9 się zatrzalo dowiedziałam się około 12tc. Jeszcze przed usg, mówię lekarzowi że się bardziej oszczędzam, on mi powiedział że nie ma takiej potrzeby bo ciąża przebiega prawidłowo, niestety chwilę później wyrok, brak, serduszka brak przepływów... Też tak miałam że jak widziałam kogoś znajomego w oddali to uciekałam na drugą stronę ulicy, pierwsze kilka dni przepłakałam. W szpitalu podczas czekania na zabieg przetrzepalam, fora i postawił ze podejdę do tego zadaniowo, bo jeśli się załamie to tylko oddali moje starania o kolejna istotkę. 😪 Więc poszlam do gina którego wszyscy polecają w trudnych przypadkach, robię badania. Teraz leki i czekam na zielone światło, i czekam na dwie kreseczki. 😍😍❤️❤️
A jaka była przyczyna coś Ci lekarz powiedział?
Masz rację załamanie oddala starania. Problem w tym że ja się boje kolejnego dziecka...nie wiem też ile trzeba czekać by móc się znowu starać...
Trzymam mocno kciuki za Ciebie i podziwiam za tyle siły 💪
Powiedz mi jeszcze tylko ile trwa ten pobyt w szpitalu przy tym zabiegu ?mówili mi że rano idę i po południu wychodzę...ale nie wiem co mam zabrać...jak się przygotować 😔
-
Greyreality28 wrote:Czyli przeżyłaś to samo 😢💔nie ma na to reguły widzę...że tak się może stać...
A jaka była przyczyna coś Ci lekarz powiedział?
Masz rację załamanie oddala starania. Problem w tym że ja się boje kolejnego dziecka...nie wiem też ile trzeba czekać by móc się znowu starać...
Trzymam mocno kciuki za Ciebie i podziwiam za tyle siły 💪
Powiedz mi jeszcze tylko ile trwa ten pobyt w szpitalu przy tym zabiegu ?mówili mi że rano idę i po południu wychodzę...ale nie wiem co mam zabrać...jak się przygotować 😔
Przyczyna mogło być wszystko, tzn według lekarza mógłbyc problem z kwasem foliowym bo podobno gorzej wchłaniam syntetyki, miałam bakterie e coli, większą ilość też sprawia że można poronić. Mogło się złożyć to wszystko naraz, albo po prostu zwykły pech i wada zarodka. Nie robiłam badań genetycznych dzieciątka, tylko na płeć, bo chciałam skorzystać ze skróconego macierzyńskiego(8tyg) i z ubezpieczenia bo wiadomo badania kosztują. Ten strach jest normalny, daj sobie czas. Płacz tak dużo jak tego potrzebujesz, wyrzuć to z siebie. Z czekaniem to zależy od naszego organizmu jak szybko się wszystko wygoi i od zdrowia psychicznego. Ja zabieg miałam 17.10 teraz leczymy z Partnerem bakterie więc starania przesunięte w czasie. Ja pojechałam w poniedziałek rano, dostałam około 8 tabletki na wywołanie, ale do wieczora nic się nie działo praktycznie oprócz bólów okresowych ale nie były mocne. Około 19-20 miałam zabieg łyżeczkowania i następny dzień rano wychodziłam. Sam pobyt w szpitalu wspominam miło i uczucie po zabiegu też, gdyby nie powód wizyty. Ja wzięłam dwie koszule nocne, ręcznik duży, ręcznik mały, kosmetyczkę, podpaski. Wzięłam oczywiście słuchawki i ładowarkę. Wiec oglądalam filmy i seriale w oczekiwaniu. Wzięłabym jeszcze wodę jak już będziesz po wszystkim i będziesz mogła się napić, ja nie miałam. Oczywiście papier toaletowy też. Ja walczyłam długo z nerwica więc na pewne rzeczy patrzę inaczej i staram się we wszystkim szukać jakiś pozytywów. Wiesz dalej mi się zdarza że mam gorsze dni i płaczę i pytam dlaczego ja, tym bardziej że koleżanka z pracy zaszła w tym samym czasie i miałyśmy termin praktycznie w tym samym czasie. 😔 Potrzymuja mnie na duchu historie dziewczyn które straciły swoje maleństwa i pomimo tego donosiły szczęśliwie dzieciątka. ❤️❤️❤️Także tule mocno będzie dobrze ❤️❤️Ja 30 on 35.❤️❤️
1ciaza-7.2022-10.2022/9tc/12tc Nadia💔👼
28.07.2023- ⏸️ bhcg-59.80🌈✊
31.07.2023- bhcg-409.30.✊
03.08.2023-USG-0,54cm pęcherzyk🤞4tc+2
08.08.2023-bhcg-9931.2 😍😍✊✊
17.08.2023- kropek 0,56cm. 😍😍🤞🤞 6tc+2
31.08.2023 kropek 1,76cm 8tc+2. 🤞❤️
21.09.2023 kropek 5cm 11+5 💙
12.10.23 99g ludka niskie rysyka. ✊💙💙
7.11.23- 230g chłopca 💙💙
28.11.23-380g zdrowego chłopca.💙🩵 połówkowe
4.12.23 440g🩵💙
4.01.24 820g 💙🩵
25.01.24 1225g- trzecie prenatalne, zdrowy chłopiec.💙🩵
01.02.24 1420g. 🥰💙
22.02.24 1830g. 👶💙🩵
07.03.24 2350g. 👶🩵
21.03.24 2960g. 👶💙
09.04.24 3420g mojego 🌈 cudu na świecie. 🥰