Poronienie w I trymestrze
-
WIADOMOŚĆ
-
Niestety moja pierwsza i na razie jedyna ciąża po transferze in vitro obumarła...akurat wtedy kiedy już przyzwyczailam się do myśli, że jestem w tej ciąży i że wszystko może się jednak skończy szczęśliwie - wyrok "brak akcji serduszka, ciąża obumarła 9ct". Cały czas mam przed oczami ekran z tym malym, nieuchomym człowieczkiem i to jak lekarka kilka razy sprawdza czy na pewno nic nie wykrywa... Potem szpital, indukcja i łyżeczkowanie.. to były najgorsze dni w moim życiu. Prawie 4 lata starań, pierwsza ciąża na którą tak ogromnie sie cieszyliśmy...
Chyba sobie z tym nie radzę, mam wrażenie, że tamtego dnia tez umarła jakas cząstka mnie. Mam ogromne wsparcie w moim mężu, ale widze, że jemu tez jest ciężko, szczególnie jak oddawalismy próbkę do badań genetycznych...
Przytlacza mnie ta cala papierologia i co dalej... Czekamy na wyniki badan genetycznych, które maja byc w przeciągu 4-6tyg, a ja mam l4 tylko do polowy sierpnia. Czy obojetnie jaki lekarz moze mi przedłużyć te l4? Nie wyobrażam sobie powrotu do pracy na ta chwilę... Wiem, ze jak juz bedziemy mieć wyniki badań genetycznych i będziemy znac płeć to otrzymamy ze szpitala akt zgonu/karte martwego urodzenia i wtedy możemy zarejestrowac dziecko w USC i mogę mieć skrocony urlop macierzyński... Tylko wtedy trzeba bedzie nadać imię.. totalnie mnie to przeraża tak samo jak kwestia pochówku... Czy któraś z Was ma doświadczenie w temacie jak to wyglada na takim wczesnym etapie ciąży?Starania od 11.2020
Od 04.2022 Invimed
Ona: lat 32, niedoczynność tarczycy, insulinooporność, PCOS, stłuszczenie wątroby+naczyniaki (metformax sr 1000 +2x500, euthyrox 50)
08.2023 laparoskopia ginekologiczna z kauteryzacją i chromoskopia (jajowody drożne)
AMH 1.2024 - 53.61 pmol/l (ok 7.5 ng/ml)
Kariotyp ✅
MTHFR ❌ PAI✅ V leiden✅V R2❌
On: lat 32
03.2024 morfologia 1% + za wysoki stres oksydacyjny
Kariotyp ✅
'22 i '24 stymulacja z Lametta, Bemfola i ovitrelle❌
05.2024 ruszamy z procedurą /rekovelle+cetrotide
13.05.2024 punkcja, pobrano 22, 19 dojrzałych, mamy 7 ❄️
10.06.2024 transfer ❄️4AB
9 tc poronienie zatrzymane 💔 Julia 👼
4.11.2024 transfer ❄️4AB🤞prog 8 -
Miałam transfer 6 dni wcześniej... U mnie niestety w 6+4 stwierdzono brak serduszka i już nigdy się nie pojawiło... poroniłam w domu, więc nie miałam macierzyńskiego, po 3 tygodniach L4 wróciłam do pracy... Mi akurat w obu przypadkach to właśnie praca pozwoliła powoli stawać na nogi...
"Papierologie" mam za sobą jak musiałam pochować dziecko urodzone w 27tc...
Pamiętaj, że masz prawo czuć te wszystkie emocje, najważniejsze, że jesteście w tym razem z mężem... wysyłałam dużo siły 😢27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯 -
Cześć,
Bardzo mi przykro, że Ciebie też to spotkało U mnie też bardzo podobna historia - 35 lat, pierwsza długo wystarana ciąża, poronienie chybione w pierwszym trymetrze. Jutro jadę do szpitala na indukcję. Bardzo się boję tego co mnie tam czeka.
Ja zdecydowałam się nie ustalać płci, nie rejestrować w USC, nie korzystać ze skróconego macierzyńskiego i nie organizować pochówku. Przeraziła mnie ta cała procedura, papierologia, organizacja kurierów na własną rękę. Kto w takich chwilach jest w stanie to ogarniać? 😭
Jeśli chodzi o przedłużenie zwolnienia to mi przychodzi do głowy psychiatra prywatnie bez skierowania. Wydaje mi się że w takiej sytuacji nie powinien robić problemów. Ja mam zwolnienie prawie do końca sierpnia ale jeśli będę potrzebowała więcej czasu to chyba do takiego lekarza się zwrócę. -
Yasamez91 wrote:Niestety moja pierwsza i na razie jedyna ciąża po transferze in vitro obumarła...akurat wtedy kiedy już przyzwyczailam się do myśli, że jestem w tej ciąży i że wszystko może się jednak skończy szczęśliwie - wyrok "brak akcji serduszka, ciąża obumarła 9ct". Cały czas mam przed oczami ekran z tym malym, nieuchomym człowieczkiem i to jak lekarka kilka razy sprawdza czy na pewno nic nie wykrywa... Potem szpital, indukcja i łyżeczkowanie.. to były najgorsze dni w moim życiu. Prawie 4 lata starań, pierwsza ciąża na którą tak ogromnie sie cieszyliśmy...
Chyba sobie z tym nie radzę, mam wrażenie, że tamtego dnia tez umarła jakas cząstka mnie. Mam ogromne wsparcie w moim mężu, ale widze, że jemu tez jest ciężko, szczególnie jak oddawalismy próbkę do badań genetycznych...
Przytlacza mnie ta cala papierologia i co dalej... Czekamy na wyniki badan genetycznych, które maja byc w przeciągu 4-6tyg, a ja mam l4 tylko do polowy sierpnia. Czy obojetnie jaki lekarz moze mi przedłużyć te l4? Nie wyobrażam sobie powrotu do pracy na ta chwilę... Wiem, ze jak juz bedziemy mieć wyniki badań genetycznych i będziemy znac płeć to otrzymamy ze szpitala akt zgonu/karte martwego urodzenia i wtedy możemy zarejestrowac dziecko w USC i mogę mieć skrocony urlop macierzyński... Tylko wtedy trzeba bedzie nadać imię.. totalnie mnie to przeraża tak samo jak kwestia pochówku... Czy któraś z Was ma doświadczenie w temacie jak to wyglada na takim wczesnym etapie ciąży?
Od siebie tylko dodam, że jeśli weźmiesz L4 to po rejestracji martwego urodzenia w USC to L4 zamieni Ci się w skrócony macierzynski jak złożysz wniosek u pracodawcy. Nie trzeba organizować pochówku i korzystać z zasiłku pogrzebowego. Sprawdź sobie stronę poronilam.pl. pewnie znajdziesz tam dużo odpowiedzi na swoje pytania.
Ja się nie decydowałam ani na badania, ani na urlop. Nie chciałam nazywać tego, co straciłam. Wiem, że wtedy by mnie to bolało dużo bardziej niż aktualnie. Na ten moment wiem, że była strata dwóch pęcherzyków. I tyle. Czekam na ustanie krwawienia. 😔 Chcemy jak najszybciej wrócić do bliskości i starań...♀️29
◾PCOS - długie cykle, często bezowulacyjne;
mała tarczyca i niedoczynność;
◾01.2024 elektrokonizacja szyjki macicy (rak in situ 🦀 i HPV)
◾PAI hetero, MTHFR C677 hetero - acard i heparyna 💉
◾7.2024 puste jajo płodowe + nierozwijający się pęcherzyk - IV stymulacja 💔💔
◾9-10.2024 prawdopodobnie brak owulacji który sama wykryłam mimo stymulacji
◾11-12.2024 walczę, stymulacje
♂️ 33
◾HBA 49%
walka o pierwsze 🦕 od 7.2022
🩺Rządowy Program leczenia niepłodności do końca 2024r. 🔚
✅kariotyp ja
🔜kariotyp męża, HSG
🔜 2025 IVF
"Do you ever get a little bit tired of life?
Like you're not really happy but ya don't wanna die.
Like you're hanging by a thread 'cause you gotta survive.
'Cause you gotta survive." ❤️🩹👎 -
Dzięki Dziewczyny, również mi przykro że Was to spotkało. Jest we mnie teraz duzo smutku i złości, że życie jest totalnie niesprawiedliwe.
Wiem, że nie muszę tego wszystkiego robić, ale badania genetyczne pomoga w dalszej walce i może poznamy przyczynę...i jak juz poznamy płeć i nadamy imię to tez chyba wolalabym, żeby bylo miejsce, gdzie ten mały człowiek będzie. Tylko bez ceremonii itp. najlepiej by bylo jakby po wszystkim powiedzieli miejsce i tyle, ale nie wiem na ile jest to możliwe..
Dzieki, siesiepy sprawdzę tą stronę moze tam bedzie coś więcej.
Mam wizyte kontrolna u ginekologa za 2 tug to może on przedłuży l4, a jak nie to chyba faktycznie psychiatra. I tak miałam iść, bo mam chyba jakies stany lękowe po tym wszystkim.
Tez byśmy chcieli jak najszybciej kolejny transfer, bo wiadomo czas ucieka, ale to chyba bedzie dużo zależało od wyników. Mimo ze lekarz w szpitalu mówił, ze jak wszystko bedzie ok to juz po pierwszej miesiączce mozna się starać tylko nie wiem jeszcze jak podejdzie do tego lekarz z kliniki.
Domi1989 trzymaj się dzisiaj, jesteśmy z Tobą.
Domi1989 lubi tę wiadomość
Starania od 11.2020
Od 04.2022 Invimed
Ona: lat 32, niedoczynność tarczycy, insulinooporność, PCOS, stłuszczenie wątroby+naczyniaki (metformax sr 1000 +2x500, euthyrox 50)
08.2023 laparoskopia ginekologiczna z kauteryzacją i chromoskopia (jajowody drożne)
AMH 1.2024 - 53.61 pmol/l (ok 7.5 ng/ml)
Kariotyp ✅
MTHFR ❌ PAI✅ V leiden✅V R2❌
On: lat 32
03.2024 morfologia 1% + za wysoki stres oksydacyjny
Kariotyp ✅
'22 i '24 stymulacja z Lametta, Bemfola i ovitrelle❌
05.2024 ruszamy z procedurą /rekovelle+cetrotide
13.05.2024 punkcja, pobrano 22, 19 dojrzałych, mamy 7 ❄️
10.06.2024 transfer ❄️4AB
9 tc poronienie zatrzymane 💔 Julia 👼
4.11.2024 transfer ❄️4AB🤞prog 8 -
U nas w mieście na dużym cmentarzu jest taki pomnik "dzieci nienarodzonych", jeżeli nie chcesz osobnego...
Przede wszystkim rób wszystko jak Czujesz.. m ja przez to że poroniłam w domu, nie mam nic i dużo lepiej mi było z tym, że po małej mam ten nagrobek, takie miejsce tylko jej.. ale wiadomo, każdy musi czuć czego oczekuje w danym momencie...
Ja tez chce szybko kolejny transfer, bo nadzieja ze się uda jest nam bardzo potrzebna teraz...siesiepy lubi tę wiadomość
27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯 -
Ja właśnie jestem po pierwszej dawce tabletek i czekam na rozwój sytuacji 😐
Najważniejsze to zrobić to, z czym każda z nas się będzie dobrze czuła i co pozwoli trochę ukoić ból psychiczny. U mnie praktycznie od początku z ciążą było coś nie tak, złe rokowania i z wizyty na wizytę wyglądało to coraz gorzej ☹️ nawet za bardzo nie miałam kiedy ucieszyć się tą ciążą i przywiązać do niej bo od dwóch kresek na teście zaczęły się plamienia i niepokój. Serce mojego dziecka nigdy nie zabiło. Stąd też wynikła moja decyzja o nieorganizowaniu pochówku, badań genetycznych, aktu. Już zbyt długo męczę się psychicznie, chcę by to się szybciej skończyło i nie chcę się dalej zagłębiać w tym koszmarze a już napewno nigdzie dzwonić, niczego organizować. Ale oczywiście rozumiem też dziewczyny, które chcą mieć coś po tym dziecku - nagrobek na którym będą mogły zapalić znicz czy chcą iść na skrócony macierzyński bo potrzebują dłuższego czasu na powrót do równowagi psychicznej. Niech każda robi to co czuje sercem.
Co do złości, żalu, rozgoryczenia - ja też to odczuwam. I pytanie - dlaczego to ja zawsze mam takiego pecha w życiu i to mnie spotykają takie nieszczęścia? Mi lekarz powiedział, że to prawdopodobnie jakaś wada genetyczna, sytuacja losowa. Tylko czemu kuźwa ta sytuacja przytrafiła się akurat mi, gdzie większość ciąż wokół mnie była zdrowa, szczęśliwa i udana. Ciężko mi się z tym pogodzić jeszcze tym bardziej, że dbałam o siebie, biegałam po najlepszych lekarzach, brałam suplementy, nie przemęczałam się i starałam unikać stresu. Mi pomogło założenie tu wątku, pisanie z dziewczynami, które są w podobnej sytuacji. Przykro mi, że kogokolwiek to spotkało, nie ukrywam jednak, że lżej mi jak wiem, że nie jestem w tym sama wyobcowana i to co czuję - żal, wstyd, złość, pretensja do świata nie są niczym dziwnym. -
Myślę ze kazda z nas zadaje sobie to pytanie... niestety nie mamy na to wpływu... U mnie dla odmiany żadnych plamień, krawiec, nic... beta rosła ksiazkowo, w 5+ było usg I tekst że "widzę dokładnie tyle ile powinienem na tym etapie". A mimo to serduszko nie zabiło i tydzień później było po wszystkim...
Ja mam nadrobek pi małej, bo ona miała już imię, nawet nie trzeba było badań robić żeby zobaczyć że to dziewczynka... tutaj po poronieniu w domu ciężko, ale zawsze mowie ze idę do nich obu...tam gdzie są na pewno też są razem... I też nie wiem czemu jestem tu po raz drugi... ale nic nie możemy zmienić... ktoś nam wybrał taka a nie inna drogę... 😢27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯 -
Krysia1411 wrote:Myślę ze kazda z nas zadaje sobie to pytanie... niestety nie mamy na to wpływu... U mnie dla odmiany żadnych plamień, krawiec, nic... beta rosła ksiazkowo, w 5+ było usg I tekst że "widzę dokładnie tyle ile powinienem na tym etapie". A mimo to serduszko nie zabiło i tydzień później było po wszystkim...
Ja mam nadrobek pi małej, bo ona miała już imię, nawet nie trzeba było badań robić żeby zobaczyć że to dziewczynka... tutaj po poronieniu w domu ciężko, ale zawsze mowie ze idę do nich obu...tam gdzie są na pewno też są razem... I też nie wiem czemu jestem tu po raz drugi... ale nic nie możemy zmienić... ktoś nam wybrał taka a nie inna drogę... 😢
10+3 tc ksiazkowa ciaza , zero krwi , boli nic !
Jak bym nie zaplacila za badanie usg w 10 tg to bym tak z martwym plodem lazila do prenatalnych.!
Synek 22.06.2010
AMH : 3,67
13.06.2024 Aniolek 10+3tc ciaza zatrzymana 8tc
28.09.2024 II
30.09.2024 Beta 150, Prog 15
02.10.2024 Beta 375 Prog 31
23.10.2024 serduszko bije 7+1 usg 7+3
Baby am Board 10.06.2025 czy sie tym razem uda??
Homocysteina 5,42 ( 4,44-13,56)
Zelazo 76 (50-170)
PT 10,2 (10,4-13)
INR 0,91 (0,85-1.15)
W. Protrombinowy 111,76 (80-120)
APTT 27,2 (25,9-36.6)
Wit. B12 567 (187-883) -
Domi jak tam się czujesz?
To prawda każda z nas powinna robic tak jak czuje, nie ma zlych decyzji, każda emocja jest normalna. To tez mi pani psycholog w szpitalu powiedziała, że mam prawo czuć to wszystko. Boli ta niesprawiedliwość, że my dbamy o siebie i bardzo chcemy tego dziecka, a jednak... A sa takie co nie chcą, zabezpieczja się i zachodzą w ciążę i wszystko jest ok...
I wiem, ze to moze byc "losowa sytuacja" ale właśnie dlaczego ta "losowość" trafila na mnie, po prawie 4 latach staran, po tonach leków, setkach badań, operacjach...
Krysia bardzo mi przykro, że musialas ponownie przez to przechodzić. Trzymam kciuki za Twoja drugą tęczę 🤞Starania od 11.2020
Od 04.2022 Invimed
Ona: lat 32, niedoczynność tarczycy, insulinooporność, PCOS, stłuszczenie wątroby+naczyniaki (metformax sr 1000 +2x500, euthyrox 50)
08.2023 laparoskopia ginekologiczna z kauteryzacją i chromoskopia (jajowody drożne)
AMH 1.2024 - 53.61 pmol/l (ok 7.5 ng/ml)
Kariotyp ✅
MTHFR ❌ PAI✅ V leiden✅V R2❌
On: lat 32
03.2024 morfologia 1% + za wysoki stres oksydacyjny
Kariotyp ✅
'22 i '24 stymulacja z Lametta, Bemfola i ovitrelle❌
05.2024 ruszamy z procedurą /rekovelle+cetrotide
13.05.2024 punkcja, pobrano 22, 19 dojrzałych, mamy 7 ❄️
10.06.2024 transfer ❄️4AB
9 tc poronienie zatrzymane 💔 Julia 👼
4.11.2024 transfer ❄️4AB🤞prog 8 -
Cześć Dziewczyny, ja dalej w szpitalu. Podobno jajo płodowe już zostało wydalone, ale dziś kolejna partia tabletek bo jeszcze trochę tkanek zostało i sama się nie oczyszczę. Mam nadzieję, że jednak obejdzie się bez łyżeczkowania ale to zobaczymy jutro na USG.
Ogólnie wczoraj po 16 po drugiej partii cytotecu ból był niesamowity. Od zawsze miałam bolesne i obfite miesiączki ale to wczoraj przebiło wszystko. Chyba nie wyobrażam sobie ronić w domu przy takich bólach, bezpieczniej czułam się w szpitalu. Na szczęście u mnie na oddziale nie żałują przeciwbólowych. Za to z krwawieniem jest lepiej niż myślałam - jakiejś tragedii wczoraj nie było. Koleżanki z sali każda z tym samym, więc jest nam raźniej, można pogadać.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 sierpnia, 14:25
-
Domi1989 wrote:Cześć Dziewczyny, ja dalej w szpitalu. Podobno jajo płodowe już zostało wydalone, ale dziś kolejna partia tabletek bo jeszcze trochę tkanek zostało i sama się nie oczyszczę. Mam nadzieję, że jednak obejdzie się bez łyżeczkowania ale to zobaczymy jutro na USG.
Ogólnie wczoraj po 16 po drugiej partii cytotecu ból był niesamowity. Od zawsze miałam bolesne i obfite miesiączki ale to wczoraj przebiło wszystko. Chyba nie wyobrażam sobie ronić w domu przy takich bólach, bezpieczniej czułam się w szpitalu. Na szczęście u mnie na oddziale nie żałują przeciwbólowych. Za to z krwawieniem jest lepiej niż myślałam - jakiejś tragedii wczoraj nie było. Koleżanki z sali każda z tym samym, więc jest nam raźniej, można pogadać.
Ja straciłam ciążę w domu (bez leków) w 8+3, ciąża pewnie przestała się rozwijać koło 6-7 tygodnia. Ból był troszkę mocniejszy niż zwykła miesiączka.38 👱♀️, 37🧔♂️ AMH 0,82
28.05.24 ⏸️ 4.07.24 💔 Janek [8+3] trisomia w obrębie 8 chromosomu
🧬 PAI-1 i MTHFR 1298A>C (hetero)
6.09, 8.09 ⏸️
9.09 beta 704, prog 39,50
11.09 beta 1861, prog 43
18.09 5+3: GS 12mm, YS 2,8mm
01.10 7+2: crl 11mm, ys 3,9mm, fhr 143/min
10.10 8+4 crl 20mm, ys 6,1, fhr 175/min
🩺 8.11 12+5 prenatalne
Euthyrox 25
KIR AA
-
Yasamez91 wrote:Niestety moja pierwsza i na razie jedyna ciąża po transferze in vitro obumarła...akurat wtedy kiedy już przyzwyczailam się do myśli, że jestem w tej ciąży i że wszystko może się jednak skończy szczęśliwie - wyrok "brak akcji serduszka, ciąża obumarła 9ct". Cały czas mam przed oczami ekran z tym malym, nieuchomym człowieczkiem i to jak lekarka kilka razy sprawdza czy na pewno nic nie wykrywa... Potem szpital, indukcja i łyżeczkowanie.. to były najgorsze dni w moim życiu. Prawie 4 lata starań, pierwsza ciąża na którą tak ogromnie sie cieszyliśmy...
Chyba sobie z tym nie radzę, mam wrażenie, że tamtego dnia tez umarła jakas cząstka mnie. Mam ogromne wsparcie w moim mężu, ale widze, że jemu tez jest ciężko, szczególnie jak oddawalismy próbkę do badań genetycznych...
Przytlacza mnie ta cala papierologia i co dalej... Czekamy na wyniki badan genetycznych, które maja byc w przeciągu 4-6tyg, a ja mam l4 tylko do polowy sierpnia. Czy obojetnie jaki lekarz moze mi przedłużyć te l4? Nie wyobrażam sobie powrotu do pracy na ta chwilę... Wiem, ze jak juz bedziemy mieć wyniki badań genetycznych i będziemy znac płeć to otrzymamy ze szpitala akt zgonu/karte martwego urodzenia i wtedy możemy zarejestrowac dziecko w USC i mogę mieć skrocony urlop macierzyński... Tylko wtedy trzeba bedzie nadać imię.. totalnie mnie to przeraża tak samo jak kwestia pochówku... Czy któraś z Was ma doświadczenie w temacie jak to wyglada na takim wczesnym etapie ciąży?
Bardzo Ci współczuję. Mam nadzieję, że przejdziesz to wszystko najłagodniej jak się tylko da.
Wydaje mi się, że internista, ginekolog, psychiatra przedłużą Ci zwolnienie. Ważne, żebyś po prostu miała kwity na to, co się stało, chyba że lekarz Cię zna i wie o wszystkim. Mi przedłużyła ginekolog zwolnienie jak ją o to poprosiłam.
Jeśli chcesz skorzystać ze skróconego urlopu macierzyńskiego to ważne, abyś NIE wracała do pracy nawet na 1 dzień.
Macie już wynik płci? Często firmy oferują zbadanie płci w pierwszej kolejności, aby popchnąć sprawy urzędowe, a wynik kariotypu przesyłają później. Możesz dopytać czy wasz lab mógłby zrobić podobnie.
Jak masz wynik płci, to przekazujesz go do działu dokumentacji medycznej w szpitalu, w którym straciłaś ciążę. Szpital wówczas wystawi kartę martwego urodzenia. Czy szpital (ew. na karcie ze szpitala czy jest napisane) podał Ci numer telefonu, gdzie możesz się dowiadywać o to? Można pewnie przynieść osobiście albo przesłać skan. Ja zadzwoniłam do działu dokumentacji medycznej, aby się dopytać jak to zrobić i mogłam mailowo, więc zrobiłam zdjęcie i przesłałam. 1-2 dni później dostałam sms, że szpital przekazał już kartę do USC właściwego dla rejonu danego szpitala.
Aby zarejestrować dziecko w USC można się wybrać osobiście do działu narodzin albo elektronicznie. Wystarczy mieć ze sobą dowód osobisty i kartę martwego urodzenia, może to zrobić każdy z rodziców. Mąż poszedł osobiście, bo tylko tak wydawali akt do ręki, a nam zależało na czasie. Ważne, że od dnia przekazania przez szpital karty martwego urodzenia, rodzice mają zaledwie 3 dni na zarejestrowanie dziecka w USC.
Ja byłam zaskoczona jak szybko dostaje smsy z urzędów oraz jak przemiłe i pomocne były panie nas obsługujące na każdym etapie. Wszystko nam wyjaśnili, bardzo spokojnie i rzeczowo, z życzliwością i empatią.
W międzyczasie zadzwoniłam do siebie do kadr, powiedziałam jaka sprawa i wysłali mi proste kwity do wpisania, czyli wniosek w jakich dniach chcę skorzystać z urlopu i jakieś proste oświadczenie. Zdjęcie podpisanych kwitów i zdjęcie aktu z USC przesłałam mailem. Ja się nie zdecydowałam powiedzieć szefowi i zostałam zapewniona w kadrach, że od nich ta informacja nie wyjdzie.
Kwestii pochówku Janka jeszcze nie ogarnęliśmy. Dopiero przedwczoraj dostaliśmy wyniki histopato ze szpitala, ale wciąż czekamy na badania genetyczne z innego labu. U nas fragmenty tkanek były w 3 pojemniczkach, więc pochowamy wszystko, co jest jak będą znane nam wyniki badań. Jutro pewnie zadzwonię do działu dokumentacji medycznej, do kancelarii parafialnej i ew. zarządcy cmentarza.
Fundacja Ernesta i Fundacja Donum Vitea zajmuje się bezpłatną pomocą prawną, psychologiczną i duchową. Ja sama korzystałam z ich wsparcia, bardzo polecam.
Nie jesteś sama w tym! Przytulam mocno!
Z przyziemnych spraw, max. do roku od pogrzebu można ubiegać się o zasiłek pogrzebowy w wysokości obecnie 4 tys zł. bez względu na to jakiej wysokości koszty się poniosło, ale trzeba mieć kwity (np. faktury). Faktura za badanie genetyczne i płci też się w to wlicza.
Jeśli macie jakieś ubezpieczenie na życie z mężem, ubezpieczenie grupowe z pracy np. Pzu etc., to wówczas możecie ubiegać się o świadczenie. Jeśli mąż ma, to również może ubiegać się o świadczenie z tytułu urodzenia martwego dziecka.
Najważniejsze, żebyście działali w zgodzie ze sobą. Dla mnie choć były łzy i wielki smutek, było bardzo potrzebne podążanie krok za krokiem z tymi urzędowymi sprawami. Porządkowało mnie to wewnętrznie, miałam kontakt z rzeczywistością, i przede wszystkim miałam ogromne (!) poczucie sprawczości w takiej po ludzku słabej sytuacji. Do tego ludzie wokół byli bardzo serdeczni i można było poczuć, że życzliwość i pomocna dłoń w wielkim mieście jest nie tylko w okolicy świąt Bożego NarodzeniaWiadomość wyedytowana przez autora: 7 sierpnia, 22:33
38 👱♀️, 37🧔♂️ AMH 0,82
28.05.24 ⏸️ 4.07.24 💔 Janek [8+3] trisomia w obrębie 8 chromosomu
🧬 PAI-1 i MTHFR 1298A>C (hetero)
6.09, 8.09 ⏸️
9.09 beta 704, prog 39,50
11.09 beta 1861, prog 43
18.09 5+3: GS 12mm, YS 2,8mm
01.10 7+2: crl 11mm, ys 3,9mm, fhr 143/min
10.10 8+4 crl 20mm, ys 6,1, fhr 175/min
🩺 8.11 12+5 prenatalne
Euthyrox 25
KIR AA
-
pp2018 wrote:Bardzo Ci współczuję. Mam nadzieję, że przejdziesz to wszystko najłagodniej jak się tylko da.
Wydaje mi się, że internista, ginekolog, psychiatra przedłużą Ci zwolnienie. Ważne, żebyś po prostu miała kwity na to, co się stało, chyba że lekarz Cię zna i wie o wszystkim. Mi przedłużyła ginekolog zwolnienie jak ją o to poprosiłam.
Jeśli chcesz skorzystać ze skróconego urlopu macierzyńskiego to ważne, abyś NIE wracała do pracy nawet na 1 dzień.
Macie już wynik płci? Często firmy oferują zbadanie płci w pierwszej kolejności, aby popchnąć sprawy urzędowe, a wynik kariotypu przesyłają później. Możesz dopytać czy wasz lab mógłby zrobić podobnie.
Jak masz wynik płci, to przekazujesz go do działu dokumentacji medycznej w szpitalu, w którym straciłaś ciążę. Szpital wówczas wystawi kartę martwego urodzenia. Czy szpital (ew. na karcie ze szpitala czy jest napisane) podał Ci numer telefonu, gdzie możesz się dowiadywać o to? Można pewnie przynieść osobiście albo przesłać skan. Ja zadzwoniłam do działu dokumentacji medycznej, aby się dopytać jak to zrobić i mogłam mailowo, więc zrobiłam zdjęcie i przesłałam. 1-2 dni później dostałam sms, że szpital przekazał już kartę do USC właściwego dla rejonu danego szpitala.
Aby zarejestrować dziecko w USC można się wybrać osobiście do działu narodzin albo elektronicznie. Wystarczy mieć ze sobą dowód osobisty i kartę martwego urodzenia, może to zrobić każdy z rodziców. Mąż poszedł osobiście, bo tylko tak wydawali akt do ręki, a nam zależało na czasie. Ważne, że od dnia przekazania przez szpital karty martwego urodzenia, rodzice mają zaledwie 3 dni na zarejestrowanie dziecka w USC.
Ja byłam zaskoczona jak szybko dostaje smsy z urzędów oraz jak przemiłe i pomocne były panie nas obsługujące na każdym etapie. Wszystko nam wyjaśnili, bardzo spokojnie i rzeczowo, z życzliwością i empatią.
W międzyczasie zadzwoniłam do siebie do kadr, powiedziałam jaka sprawa i wysłali mi proste kwity do wpisania, czyli wniosek w jakich dniach chcę skorzystać z urlopu i jakieś proste oświadczenie. Zdjęcie podpisanych kwitów i zdjęcie aktu z USC przesłałam mailem. Ja się nie zdecydowałam powiedzieć szefowi i zostałam zapewniona w kadrach, że od nich ta informacja nie wyjdzie.
Kwestii pochówku Janka jeszcze nie ogarnęliśmy. Dopiero przedwczoraj dostaliśmy wyniki histopato ze szpitala, ale wciąż czekamy na badania genetyczne z innego labu. U nas fragmenty tkanek były w 3 pojemniczkach, więc pochowamy wszystko, co jest jak będą znane nam wyniki badań. Jutro pewnie zadzwonię do działu dokumentacji medycznej, do kancelarii parafialnej i ew. zarządcy cmentarza.
Fundacja Ernesta i Fundacja Donum Vitea zajmuje się bezpłatną pomocą prawną, psychologiczną i duchową. Ja sama korzystałam z ich wsparcia, bardzo polecam.
Nie jesteś sama w tym! Przytulam mocno!
Z przyziemnych spraw, max. do roku od pogrzebu można ubiegać się o zasiłek pogrzebowy w wysokości obecnie 4 tys zł. bez względu na to jakiej wysokości koszty się poniosło, ale trzeba mieć kwity (np. faktury). Faktura za badanie genetyczne i płci też się w to wlicza.
Jeśli macie jakieś ubezpieczenie na życie z mężem, ubezpieczenie grupowe z pracy np. Pzu etc., to wówczas możecie ubiegać się o świadczenie. Jeśli mąż ma, to również może ubiegać się o świadczenie z tytułu urodzenia martwego dziecka.
Najważniejsze, żebyście działali w zgodzie ze sobą. Dla mnie choć były łzy i wielki smutek, było bardzo potrzebne podążanie krok za krokiem z tymi urzędowymi sprawami. Porządkowało mnie to wewnętrznie, miałam kontakt z rzeczywistością, i przede wszystkim miałam ogromne (!) poczucie sprawczości w takiej po ludzku słabej sytuacji. Do tego ludzie wokół byli bardzo serdeczni i można było poczuć, że życzliwość i pomocna dłoń w wielkim mieście jest nie tylko w okolicy świąt Bożego Narodzenia
Bardzo dziękuję za ten wyczerpujacy wpis! O takie informacje mi chodziło.
Mnie właśnie męczy to, że dopoki nie mam wyników badan to w sumie nie mogę tego pociągnąć dalej. Pytalam się czy wyniki płci mogą przekazać wcześniej, ale powiedzieli że niestety nie i beda wszystkie razem. Takze pozostaje mi czekać.
I to prawda, wszyscy starają sie być wspierający i bardzo to doceniam.
Domi jak tam? Wypuscili Cie do domu?pp2018 lubi tę wiadomość
Starania od 11.2020
Od 04.2022 Invimed
Ona: lat 32, niedoczynność tarczycy, insulinooporność, PCOS, stłuszczenie wątroby+naczyniaki (metformax sr 1000 +2x500, euthyrox 50)
08.2023 laparoskopia ginekologiczna z kauteryzacją i chromoskopia (jajowody drożne)
AMH 1.2024 - 53.61 pmol/l (ok 7.5 ng/ml)
Kariotyp ✅
MTHFR ❌ PAI✅ V leiden✅V R2❌
On: lat 32
03.2024 morfologia 1% + za wysoki stres oksydacyjny
Kariotyp ✅
'22 i '24 stymulacja z Lametta, Bemfola i ovitrelle❌
05.2024 ruszamy z procedurą /rekovelle+cetrotide
13.05.2024 punkcja, pobrano 22, 19 dojrzałych, mamy 7 ❄️
10.06.2024 transfer ❄️4AB
9 tc poronienie zatrzymane 💔 Julia 👼
4.11.2024 transfer ❄️4AB🤞prog 8 -
Yasamez91 wrote:Bardzo dziękuję za ten wyczerpujacy wpis! O takie informacje mi chodziło.
Mnie właśnie męczy to, że dopoki nie mam wyników badan to w sumie nie mogę tego pociągnąć dalej. Pytalam się czy wyniki płci mogą przekazać wcześniej, ale powiedzieli że niestety nie i beda wszystkie razem. Takze pozostaje mi czekać.
I to prawda, wszyscy starają sie być wspierający i bardzo to doceniam.
Domi jak tam? Wypuscili Cie do domu?
Bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że wyniki będą szybciej niż się spodziewacie. Od wyników płci, to już naprawdę szybko leci jedna sprawa za drugą. Niech, mimo przykrych okoliczności, będzie to dla Ciebie czas odpoczynku i regeneracji.38 👱♀️, 37🧔♂️ AMH 0,82
28.05.24 ⏸️ 4.07.24 💔 Janek [8+3] trisomia w obrębie 8 chromosomu
🧬 PAI-1 i MTHFR 1298A>C (hetero)
6.09, 8.09 ⏸️
9.09 beta 704, prog 39,50
11.09 beta 1861, prog 43
18.09 5+3: GS 12mm, YS 2,8mm
01.10 7+2: crl 11mm, ys 3,9mm, fhr 143/min
10.10 8+4 crl 20mm, ys 6,1, fhr 175/min
🩺 8.11 12+5 prenatalne
Euthyrox 25
KIR AA
-
Cześć,
Jestem już w domu. W czwartek rano oczywiście okazało się, że nie oczyściłam się cytotekiem całkowicie i trzeba było zrobić łyżeczkowanie. 😕 Czyli niestety spełnił się czarny scenariusz ale jakoś to przeżyłam.
Teraz odpoczywam w domu. Kiedyś, kiedyś już raz miałam łyżeczkowanie, ale było to związane z polipem na szyjce macicy. Pamiętam, że wtedy bardzo szybko doszłam do siebie po zabiegu, brałam też tabletki anty od dnia po zabiegu i bardzo szybko przestałam krwawić i plamić. Ibuprom wzięłam chyba tylko raz wieczorem po zabiegu.
Tym razem rekonwalescencja po tym łyżeczkowaniu w czwartek po poronieniu jest dużo gorsza - w sensie co jakiś czas kłuje mnie albo lewy albo prawy jajnik, po jakimś czasie przechodzi, pojawiają się też czasami skurcze trochę jak na okres, które też przechodzą. Łykam ibuprofen. Krwawienie nie jest duże, wczoraj prawie zanikło ale dziś rano znów jest. Gorączki ani nic takiego nie mam. Błagam powiedzcie mi, że to wszystko jest normalne bo chyba nie zniosę powtórki ze szpitalem i drugiego zabiegu 😭 Ewentualnie jak w ciągu 5 dni nie przejdzie to zadzwonię na teleporadę. Jak było u Was? -
Domi1989 wrote:Cześć,
Jestem już w domu. W czwartek rano oczywiście okazało się, że nie oczyściłam się cytotekiem całkowicie i trzeba było zrobić łyżeczkowanie. 😕 Czyli niestety spełnił się czarny scenariusz ale jakoś to przeżyłam.
Teraz odpoczywam w domu. Kiedyś, kiedyś już raz miałam łyżeczkowanie, ale było to związane z polipem na szyjce macicy. Pamiętam, że wtedy bardzo szybko doszłam do siebie po zabiegu, brałam też tabletki anty od dnia po zabiegu i bardzo szybko przestałam krwawić i plamić. Ibuprom wzięłam chyba tylko raz wieczorem po zabiegu.
Tym razem rekonwalescencja po tym łyżeczkowaniu w czwartek po poronieniu jest dużo gorsza - w sensie co jakiś czas kłuje mnie albo lewy albo prawy jajnik, po jakimś czasie przechodzi, pojawiają się też czasami skurcze trochę jak na okres, które też przechodzą. Łykam ibuprofen. Krwawienie nie jest duże, wczoraj prawie zanikło ale dziś rano znów jest. Gorączki ani nic takiego nie mam. Błagam powiedzcie mi, że to wszystko jest normalne bo chyba nie zniosę powtórki ze szpitalem i drugiego zabiegu 😭 Ewentualnie jak w ciągu 5 dni nie przejdzie to zadzwonię na teleporadę. Jak było u Was?
Kochana ja po polipie i łyżeczkowaniu przestałam krwawić w 2 dniu, a po poronieniu po 3 tygodniach. 3-4 dni nosiłam normalnie podpaski poproodowe bo inaczej nie dało rady, i przez ten czas miałam też różne kłucia i boleści. Byłam w tym czasie jeszcze w szpitalu bo poronienie miałam późne, wiec z uwagi na możliwe zakażenie/stany zapalne mnie zatrzymali na antybiotykach dłużej, ale mi polozna mówiła ze krwawienie do 3 tyg normalne i plamienie do miesiąca nawet. Z uwagi na wysoki tydzień pewnie tyle to u mnie trwało, ale myślę że w Twoim przypadku też nie ma czym się martwić.Domi1989 lubi tę wiadomość
29 lat
06.2024 💔💔 18tc
rekonwalescencja
Mutacja MTHFR, PAI - 1 (hetero)
insulinooporność, niedoczynność tarczycy
długie cykle po poronieniu
Wymazy MUCH ✅
Biopsja endometrium - październik? -
ZxZmania wrote:Kochana ja po polipie i łyżeczkowaniu przestałam krwawić w 2 dniu, a po poronieniu po 3 tygodniach. 3-4 dni nosiłam normalnie podpaski poproodowe bo inaczej nie dało rady, i przez ten czas miałam też różne kłucia i boleści. Byłam w tym czasie jeszcze w szpitalu bo poronienie miałam późne, wiec z uwagi na możliwe zakażenie/stany zapalne mnie zatrzymali na antybiotykach dłużej, ale mi polozna mówiła ze krwawienie do 3 tyg normalne i plamienie do miesiąca nawet. Z uwagi na wysoki tydzień pewnie tyle to u mnie trwało, ale myślę że w Twoim przypadku też nie ma czym się martwić.
Dziękuję za odpowiedź Kochana! Trochę mnie uspokoiło to, co napisałaś. Pewnie jakbym nie miała porównania z tym pierwszym łyżeczkowaniem w związku z polipem to bym się tak nie martwiła.
Myślałam, że będzie podobnie jak wtedy i w mig dojdę do siebie. Najgorzej, że tu na forum i ogólnie w necie jest masa różnych historii z objawami takimi jak moje i różnym zakończeniem i nawet są pytania do lekarzy, gdzie oni raz odpisują, że skurcze i ból to normalna sprawa bo macica się obkurcza i nie ma co panikować a raz każą jechać na izbę przyjęć 😑 I już człowiek sam nie wie czy jest się czym martwić czy nie. Tak samo z tą temperaturą - czy do 37,5 jest ok czy już powyżej 37 zgłosić się do szpitala - tego też nie wiem. Tym bardziej, że ze szpitala też nie dostałam żadnych wytycznych jeśli chodzi o to, jakie objawy są normalne a jakie są niepokojace.
Narazie trzymam się tego, że jest dopiero druga doba po zabiegu i nie męczą mnie żadne bóle i skurcze nie do wytrzymania i bardzo obfite krwawienie. Zobaczymy co będzie koło wtorku, środy. -
Domi1989 wrote:Dziękuję za odpowiedź Kochana! Trochę mnie uspokoiło to, co napisałaś. Pewnie jakbym nie miała porównania z tym pierwszym łyżeczkowaniem w związku z polipem to bym się tak nie martwiła.
Myślałam, że będzie podobnie jak wtedy i w mig dojdę do siebie. Najgorzej, że tu na forum i ogólnie w necie jest masa różnych historii z objawami takimi jak moje i różnym zakończeniem i nawet są pytania do lekarzy, gdzie oni raz odpisują, że skurcze i ból to normalna sprawa bo macica się obkurcza i nie ma co panikować a raz każą jechać na izbę przyjęć 😑 I już człowiek sam nie wie czy jest się czym martwić czy nie. Tak samo z tą temperaturą - czy do 37,5 jest ok czy już powyżej 37 zgłosić się do szpitala - tego też nie wiem. Tym bardziej, że ze szpitala też nie dostałam żadnych wytycznych jeśli chodzi o to, jakie objawy są normalne a jakie są niepokojace.
Narazie trzymam się tego, że jest dopiero druga doba po zabiegu i nie męczą mnie żadne bóle i skurcze nie do wytrzymania i bardzo obfite krwawienie. Zobaczymy co będzie koło wtorku, środy.
Ja ze szpitala miałam wytyczne, żeby się zgłosić jeśli krwawienie będzie się nasilać, zamiast być następnego dnia takie samo lub mniejsze ewentualnie gorączka (nie rozróżniali niestety od jakiej temperatury ) stan podgorączkowy pamiętam że miałam jeszcze w szpitalu ale to normalnie jakiś tam ibuprofen dostałam czy coś, potem się już uspokoiło. U Ciebie wszystko jest jeszcze bardzo świeże ale jeśli nie ustępowałoby choć trochę z dnia na dzień lub pojawiłyby się bóle to wtedy warto się zgłosić do lekarza29 lat
06.2024 💔💔 18tc
rekonwalescencja
Mutacja MTHFR, PAI - 1 (hetero)
insulinooporność, niedoczynność tarczycy
długie cykle po poronieniu
Wymazy MUCH ✅
Biopsja endometrium - październik? -
Cześć dziewczyny w tym smutnym wątku.
Jestem kilka dni po poronieniu,drugiej już ciąży. Pierwsza 6 tc, druga 10tc+ 4, ale ginekolog powiedział,że serduszko zatrzymało się w 8tc od tygodnia mówiłam Mężowi i Siostrze,że martwi mnie to,że nagle mam dużo energii, przestałam być senna i mdłości ustąpiły, ale myślałam,że to normalne pod koniec I trymestru. Kilka dni temu zauważyłam , bardzo jasnorozowa wydzielinę(było jej na tyle,że musiałam się przyglądać czy serio to widzę), od razu zadzwoniłam do mojej Pani ginekolog, która przyjęła mnie po godzinie, serduszko nie biło skończylo się na podaniu leków w szpitalu i poronieniu w domu, ból fizyczny i psychiczny nie do opisania. Oddaliśmy fragmenty do badania DNA. Czekamy 2 tygodnie. Od dawna jestem pod opieką psychiatry i psychologa.
To na prawdę ciężki czas i współczuję każdej z nas z osobna.