Poronienie w I trymestrze
-
WIADOMOŚĆ
-
ZxZmania wrote:Ja ze szpitala miałam wytyczne, żeby się zgłosić jeśli krwawienie będzie się nasilać, zamiast być następnego dnia takie samo lub mniejsze ewentualnie gorączka (nie rozróżniali niestety od jakiej temperatury ) stan podgorączkowy pamiętam że miałam jeszcze w szpitalu ale to normalnie jakiś tam ibuprofen dostałam czy coś, potem się już uspokoiło. U Ciebie wszystko jest jeszcze bardzo świeże ale jeśli nie ustępowałoby choć trochę z dnia na dzień lub pojawiłyby się bóle to wtedy warto się zgłosić do lekarza
U mnie na szczęście wczoraj i dziś już lepiej z tymi skurczami, więc chyba się goi pomału wszystko. 😌 Osłabiona niestety jestem cały czas - jeszcze schodzi że mnie ten stres i pobyt w szpitalu.
Natq wrote:Cześć dziewczyny w tym smutnym wątku.
Jestem kilka dni po poronieniu,drugiej już ciąży. Pierwsza 6 tc, druga 10tc+ 4, ale ginekolog powiedział,że serduszko zatrzymało się w 8tc od tygodnia mówiłam Mężowi i Siostrze,że martwi mnie to,że nagle mam dużo energii, przestałam być senna i mdłości ustąpiły, ale myślałam,że to normalne pod koniec I trymestru. Kilka dni temu zauważyłam , bardzo jasnorozowa wydzielinę(było jej na tyle,że musiałam się przyglądać czy serio to widzę), od razu zadzwoniłam do mojej Pani ginekolog, która przyjęła mnie po godzinie, serduszko nie biło skończylo się na podaniu leków w szpitalu i poronieniu w domu, ból fizyczny i psychiczny nie do opisania. Oddaliśmy fragmenty do badania DNA. Czekamy 2 tygodnie. Od dawna jestem pod opieką psychiatry i psychologa.
To na prawdę ciężki czas i współczuję każdej z nas z osobna.
Za dwa tygodnie wracam do pracy - z jednej strony tęsknię za moim zespołem który jest wtajemniczony w moją sytuacje i chcę wrócić do tych osób, z drugiej boję się pozostałych pracowników z innych działów - nie wiem ile te osoby wiedzą o sprawie, czuję wstyd i strach na myśl o kontakcie z tymi dalszymi współpracownikami. Nie wiem co odpowiedzieć jeśli ktoś zapyta czemu nie było mnie aż miesiąc w pracy - nie wiem czy lepiej wprost mówić prawdę czy ściemniać w stylu "chora byłam, nic takiego".Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 sierpnia, 21:15
-
Domi1989 wrote:Cześć, mi też jest bardzo przykro z powodu Twojej straty. Tym bardziej, że musiałaś drugi raz przez to przechodzić 😑 Tak ten czas jest bardzo ciężki. Ja czułam chwilową ulgę po powrocie ze szpitala, myślałam, że już będzie lepiej, a jednak wczoraj przepłakałam cały wieczór. Ciężko przyjść nad tym wszystkim do porządku dziennego.
Za dwa tygodnie wracam do pracy - z jednej strony tęsknię za moim zespołem który jest wtajemniczony w moją sytuacje i chcę wrócić do tych osób, z drugiej boję się pozostałych pracowników z innych działów - nie wiem ile te osoby wiedzą o sprawie, czuję wstyd i strach na myśl o kontakcie z tymi dalszymi współpracownikami. Nie wiem co odpowiedzieć jeśli ktoś zapyta czemu nie było mnie aż miesiąc w pracy - nie wiem czy lepiej wprost mówić prawdę czy ściemniać w stylu "chora byłam, nic takiego".
Domi ja wracam do pracy dopiero w październiku, ale byłam jakiś czas temu oddać sprzęt do wymiany w biurze. Podobnie jak u Ciebie zespół wie, inne zespoły nie. Ale że w ciąży byłam wiedzieli wszyscy bo też byłam na L4 przez 2 miesiące już wczesniej. Niestety przywitało mnie pytanie „gdzie chowam te dzieci” oczywiście nie złośliwie, powinnam już być w jakimś 26 tygodniu, więc nieświadomi oczekiwali sporego brzucha. Dla mnie wizyta była traumatyczna.. choć ludzie są cudowni, empatyczni, niestety zupełnie niecelowo doprowadzili do mojego małego załamania. Po tej wizycie poprosiłam mojego kierownika o otwartą komunikację w innych zespołach jak wygląda sytuacja, by już nikt o nic nie pytał gdy wrócę. Nie wiem na ile u Ciebie wiedza, jakie macie relacje i jak dużą firmę ale może warto to rozważyć.. ja tylko takie rozwiązanie znalazłam, ale u nas pracuje 50 osób i jesteśmy ze sobą dość blisko.
A najważniejsze - absolutnie nie powinnaś czuć wstydu? Z jakiego powodu? Przydarzyła Ci się tragedia, na którą nie miałaś wpływu. Jesteś ultra silną babką, czego masz się wstydzić?
29 lat
06.2024 💔💔 18tc
rekonwalescencja
Mutacja MTHFR, PAI - 1 (hetero)
insulinooporność, niedoczynność tarczycy
długie cykle po poronieniu
Wymazy MUCH ✅
Biopsja endometrium - październik? -
Domi1989 wrote:Cześć, mi też jest bardzo przykro z powodu Twojej straty. Tym bardziej, że musiałaś drugi raz przez to przechodzić 😑 Tak ten czas jest bardzo ciężki. Ja czułam chwilową ulgę po powrocie ze szpitala, myślałam, że już będzie lepiej, a jednak wczoraj przepłakałam cały wieczór. Ciężko przyjść nad tym wszystkim do porządku dziennego.
Za dwa tygodnie wracam do pracy - z jednej strony tęsknię za moim zespołem który jest wtajemniczony w moją sytuacje i chcę wrócić do tych osób, z drugiej boję się pozostałych pracowników z innych działów - nie wiem ile te osoby wiedzą o sprawie, czuję wstyd i strach na myśl o kontakcie z tymi dalszymi współpracownikami. Nie wiem co odpowiedzieć jeśli ktoś zapyta czemu nie było mnie aż miesiąc w pracy - nie wiem czy lepiej wprost mówić prawdę czy ściemniać w stylu "chora byłam, nic takiego".
Rozumiem całkowicie też stresuje mnie powrót do pracy, tym bardziej,że teraz mam zwolnienie do końca sierpnia, a potem 2 tygodnie urlopu od dawna zaplanowane, więc nie będzie mnie 1.5 miesiąca. W pracy wie tylko mój szef i moja przyjaciółka, resztą osób nie wie i raczej nie planuje im powiedzieć, bo nie bardzo chce,żeby wiedzieli, szczególnie,że pracuje w takiej branży, że poszłoby to strasznie w eter, a nie potrzebuje,żeby obcy ludzie rozmawiali o moim życiu prywatnym.
Jeżeli ktoś zapyta mnie czemu mnie nie było, mam zamiar odpowiedzieć,że sprawy prywatne i zakończyć temat. -
U mnie w pracy wszysce niestety o poronieniu wiedzieli bo wiedzieli o ciazy. Niestety moja praca taka jest ze jak tylko okazalo sie ze jestem w ciazy dostalam zaswiadczenie ze nie moge wykonywac pewnych czynnosci ( pracuje w biurze ale jezdze do klientow) .
Czyli to jezdzenie odpada ... i po poronieniu oczywiscie wszyscy wszystko wiedzieli i to byla dla mnie porazka wiec jak ktos moze sobie to oszczedzic to powinien...
Inna sprawa moja 2 @ po poronieniu czyli zabigu byla niestety dluzsza o 3 dni niz zwykle. Nie wiem czym to sie obiawilo. 1 @ spoko a ta 2 ciagnela sie strasznie. Niby byla nie obfita bez boli skrzepow itd ale tyle dni?
Czy to moze byc powod ze po zrobila mi sie cysta na jajniku? Ginka mowila ze taka cysta czesto sie robi i wchlania sama bo to jajeczko owulki ktore sie nie wydostalo...
Mam 15.8 kontrol czy sie wchlonelo.
Wczoraj mialam plusujace dziwne uczcie na jajnku wlasnie ty z cysta caly dzie to trwalo. nie byl to bol ale dziwny dyskomfort. Wzielam paracetamol wieczorem i nospe i przeszlo .
Owulacja nie jest bo jestem 2 dni po zakonczeniu okresu i jeszcze mam troche brudnego sluzu. Czy ktoras z was tez tak miala ?
Strasznie sie boje o jajowody zeby nie bylo infekcji i sie nie zatkaly.
Wczoraj chcialam nawet wziasc antybiotyk ( mam kilka paczek bo mam szwagierke w aptece i daje mi zawsze na zas...- bez komentarza wiem.... jak to wyglada .... ) ale moj chlopina mowi ze jak to nie bol itd trzeba odczekac a kontrol juz tuz tuz wiec tak zrobilam...
Synek 22.06.2010
AMH : 3,67
13.06.2024 Aniolek 10+3tc ciaza zatrzymana 8tc
28.09.2024 II
30.09.2024 Beta 150, Prog 15
02.10.2024 Beta 375 Prog 31
23.10.2024 serduszko bije 7+1 usg 7+3
Baby am Board 10.06.2025 czy sie tym razem uda??
Homocysteina 5,42 ( 4,44-13,56)
Zelazo 76 (50-170)
PT 10,2 (10,4-13)
INR 0,91 (0,85-1.15)
W. Protrombinowy 111,76 (80-120)
APTT 27,2 (25,9-36.6)
Wit. B12 567 (187-883) -
U mnie w pracy jest niestety trochę więcej ludzi niż 50 osób. Łączą mnie z tymi ludźmi bliższe i dalsze stosunki koleżeńskie. Z niektórymi jestem na część, z niektórymi na dzień dobry, z niektórymi tylko witam się w kuchni i właściwie nie rozmawiamy, więc chyba będzie lepiej jak moja bezpośrednia szefowa czy kadry nie będą nic mówiły ludziom o mojej sytuacji. Trudno, kto wie ten wie, kto nie wie to chyba lepiej by tak zostało. U mnie też ludzie uwielbiają plotkować, ale chyba tego nie przeskoczę. Chyba najlepsza będzie odpowiedź, że dłuższa choroba czy sprawy prywatne spowodowały moją nieobecność i uciąć temat.
Co do wstydu to ja niby wiem, że to wszystko nie moja wina i to uczucie jest nieracjonalne, ale tak jak pisałam już gdzieś w którymś wątku tutaj - otaczają mnie same szczęśliwe historie i zdrowe ciąże, a tylko mi nie wyszło, nie udało się donosić tej ciąży. Ciężko mi z tym wszystkim, ale mam nadzieję, że z czasem to wszystko minie😞 -
Hej dziewczyny, dołączam do Was.
Nie spodziewałam się nigdy ze mnie to spotka, a jednak... poroniłam w zeszly poniedziałek, w 11tc 4d. Już było tak blisko.. ale tego dnia rano dostałam obfitego krwawienia, od razu do lekarza i wtedy serduszko jeszcze biło, lekarz nie znalazł przyczyny, kazał leżeć i obserwować. Po południu dostałam skurcze i urodziłam nasza kruszynkę w domu. Rozpacz i szok, nawet nie zastanawiałam się nigdy wcześniej jak wyglada poronienie.
W szpitalu czekalam 4 godziny na przyjęcie bo zdejmowali mi priorytet - wiadomo ze najpierw brali ciężarne które jeszcze miały szanse na zachowanie ciąż... a ruch był tego dnia duży. Jak już przyjął mnie lekarz to wiadomo ogromna empatia i przykro itp, ale zaproponowali mi 1 dzień zwolnienia lekarskiego. Na szczęście wcześniej mój dr dal mi 1.5 tygodnia, to był ten czas "na leżenie", do tego czwartku, bo już mieliśmy mieć już prenatalne. Tymczasem wracam do pracy. Staram się myśleć ze praca dobrze mi zrobi, oderwę myśli.
Dodam ze mieszkam za granica, więc tutaj podejście do takich tematów jest trochę inne, bardziej suche.. nie uznaje się dziecka poniżej 20 tc, nikt nas nawet nie zapytał co chcemy zrobić z ciałkiem
Endometrioza IV st. Początek starań 01.2021 💗
12.2021 - punkcja: 9🥚, 7 zapłodnionych ➡️ 6 blastek
12.2021 - transfer 🌟 ➡️ 09.2022 - urodził nam się zdrowy synek 💗
06.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 11tc 4d, brak przyczyny
10.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 6tc
Mamy: ❄️❄️❄️ -
zbik wrote:Hej dziewczyny, dołączam do Was.
Nie spodziewałam się nigdy ze mnie to spotka, a jednak... poroniłam w zeszly poniedziałek, w 11tc 4d. Już było tak blisko.. ale tego dnia rano dostałam obfitego krwawienia, od razu do lekarza i wtedy serduszko jeszcze biło, lekarz nie znalazł przyczyny, kazał leżeć i obserwować. Po południu dostałam skurcze i urodziłam nasza kruszynkę w domu. Rozpacz i szok, nawet nie zastanawiałam się nigdy wcześniej jak wyglada poronienie.
W szpitalu czekalam 4 godziny na przyjęcie bo zdejmowali mi priorytet - wiadomo ze najpierw brali ciężarne które jeszcze miały szanse na zachowanie ciąż... a ruch był tego dnia duży. Jak już przyjął mnie lekarz to wiadomo ogromna empatia i przykro itp, ale zaproponowali mi 1 dzień zwolnienia lekarskiego. Na szczęście wcześniej mój dr dal mi 1.5 tygodnia, to był ten czas "na leżenie", do tego czwartku, bo już mieliśmy mieć już prenatalne. Tymczasem wracam do pracy. Staram się myśleć ze praca dobrze mi zrobi, oderwę myśli.
Dodam ze mieszkam za granica, więc tutaj podejście do takich tematów jest trochę inne, bardziej suche.. nie uznaje się dziecka poniżej 20 tc, nikt nas nawet nie zapytał co chcemy zrobić z ciałkiem
Ja mieszkam w DE ale to nie ma znaczenia w Polsce tez na tak wczesnym etapie nie jest to dziecko dla lekarzy a material.
Mnie tez to bolalo jak tam mowili . Jedyne co tutaj wyslali na badanie hostopatologiczne. Ale jesli ty poronilas w domu i nie zabiezpieczylas cialka to nie ma co wysylac.
To jest bardzo przykre a juz jestem 3 miesiac po lyzeczkowaniu ale daje nie moge sie z tym pogodzic.
Synek 22.06.2010
AMH : 3,67
13.06.2024 Aniolek 10+3tc ciaza zatrzymana 8tc
28.09.2024 II
30.09.2024 Beta 150, Prog 15
02.10.2024 Beta 375 Prog 31
23.10.2024 serduszko bije 7+1 usg 7+3
Baby am Board 10.06.2025 czy sie tym razem uda??
Homocysteina 5,42 ( 4,44-13,56)
Zelazo 76 (50-170)
PT 10,2 (10,4-13)
INR 0,91 (0,85-1.15)
W. Protrombinowy 111,76 (80-120)
APTT 27,2 (25,9-36.6)
Wit. B12 567 (187-883) -
Malwinka14 wrote:Bardzo mi przykro Mialas lyzeczkowanie czy poronilas samoistnie.
Ja mieszkam w DE ale to nie ma znaczenia w Polsce tez na tak wczesnym etapie nie jest to dziecko dla lekarzy a material.
Mnie tez to bolalo jak tam mowili . Jedyne co tutaj wyslali na badanie hostopatologiczne. Ale jesli ty poronilas w domu i nie zabiezpieczylas cialka to nie ma co wysylac.
To jest bardzo przykre a juz jestem 3 miesiac po lyzeczkowaniu ale daje nie moge sie z tym pogodzic.
Przykro mi że Ciebie również to spotkało. Wiesz nikt nie powiedzial nam, że możemy wysłać ciałko do badań albo cokolwiek wnikać w przyczynę, od razu mi powiedzieli że na 80% wadą genetyczna, a lekarz dodał że mógł być też problem z łożyskiem. My robiliśmy IVF więc przed kolejnym transferem na 100% będziemy badać zarodek, aby to się nie powtórzyło.
Dostałaś już okres po łyżeczkowaniu? Jak się czujesz?
Ja poroniłam samoistnie, wszystko ze mnie wyszło niemalże na raz, ale ciągle krwawię, macica się obkurcza.
Endometrioza IV st. Początek starań 01.2021 💗
12.2021 - punkcja: 9🥚, 7 zapłodnionych ➡️ 6 blastek
12.2021 - transfer 🌟 ➡️ 09.2022 - urodził nam się zdrowy synek 💗
06.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 11tc 4d, brak przyczyny
10.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 6tc
Mamy: ❄️❄️❄️ -
Cześć Dziewczyny,
niestety dołączam do wątku, wybraliśmy się na badania prenatalne (11+5), dowiedzieliśmy się natomiast, ze serduszko już nie bije, najprawdopodobniej rozwój zatrzymał się na etapie 8+5. Na początku 8go tygodnia wylądowałam na SOR z krwawieniem z powodu krwiaka, kilka dni później krwiak zaczynał się wchłaniać a serduszko nadal biło. Z opinii lekarza wynika, że krwiak nie był bezpośrednią przyczyną… To była pierwsza ciąża, przyrost beta prawidłowy, natomiast rozwój mniejszy o 1,5 tygodnia względem miesiączki (mam nieregularne cykle ale nie aż tak).
U mnie poronienie po podaniu 2x3 dawek arthrotecu, następnie łyżeczkowanie. jak dla mnie scenariusz najmniej łagodny, ból po podaniu tabletek był nie do opisania, po zabiegu szybko dochodzę do siebie.
Niestety dostaliśmy informację z labo że w materiału przekazanego przez szpital jest niewystarczająco dużo aby wykonać testy metoda mikromacierzy. Cała nadzieja, że w materiale do histopatologii została jakaś kosmowka, wtedy można będzie wykonać podstawowe mutacje i oznaczyć płeć …
Ile czekałyście na wyniki histopatologii? Czy ktoś wie jakie ejst podstepowsnje w przypadku braku możliwości oznaczeni płci ? Nie spodziewałam się tego, lekarz twierdził że udało im się podobać odpowiednią ilośc
Czy w przypadku kiedy płeć nie jest znana szpital po prostu nie wystawia karty martwego urodzenia?… -
I ja dołączam....
Według ostatniej miesiączki ciaza 6+5, beta na poczatku ok, tydzień temu widoczny pecherzyk bez zarodka, dzisiaj również zarodka brak. Oznaczyłam bete i jest niższa niż 2 tygodnie temu, za 48h powtórka bety i wtedy mam zgłosić się do ginekologa. Zaczęły się plamienia. Dziewczyny czego mogę się spodziewać? Jak to będzie przebiegało....? Mogę jutro iść do pracy? To moja pierwsza ciaza, jestem zdezorientowana. Ginekolog za wiele nie powoedzial, bo stwierdzil że nie traci nadzieji może późno doszło do zapłodnienia, ale beta rozwiała ostatnie nadzieję.... -
Cześć Minia, bardzo mi przykro… tak jak mówisz , beta mówi sama za siebie.
Ja na Twoim miejscu nie poszłabym do pracy, jeśli rozpocznie się jakeis mocniejsze krwawienie to jest niepotrzebny stres dodatkowo.
Ja poroniłam w rozpoczętym 2 trymestrze, chodziłam z zatrzymaną ciążą około 3 tygodnie, nie było żadnego plamienia ani krwawienia, wcześniej ciąża rozwijała się ok poza tym wyjątkiem związanym z krwiakiem. Nie jest powiedziane, że w Twoim przypadku będzie krwawienie ale lepiej uważaj na siebie…
Opcji jest kilka, albo poronisz samoistnie, jeśli nic się nie zacznie to albo dostaniesz tabletki dopochwowo i wyślą Cię do domku albo zostawią w szpitalu. Na szczęście to jest wczesna ciąża.
W szpitalu a którym byłam ja standardowe postępowanie na takim etapie ciąży jak u mnie lub w przypadku poronienia zatrzymanego to tabletki poronne a poznjsj zabieg łyżeczkowania, nie wiem jak jest w innym miejscu… Widziałam że tu dziewczyny na wątkach poronnych za wszelką cenę starały się uniknąć łyżeczkowania ale z mojego punktu widzenia to fizycznie była jedna z łagodniejszych form przejścia przez to wsyzsyko… jestem 5 dni po szpitalu i zostało już tylko lekkie plamienie, ból po zabiegu bez tabletek przeciwbólowych. -
zbik wrote:Przykro mi że Ciebie również to spotkało. Wiesz nikt nie powiedzial nam, że możemy wysłać ciałko do badań albo cokolwiek wnikać w przyczynę, od razu mi powiedzieli że na 80% wadą genetyczna, a lekarz dodał że mógł być też problem z łożyskiem. My robiliśmy IVF więc przed kolejnym transferem na 100% będziemy badać zarodek, aby to się nie powtórzyło.
Dostałaś już okres po łyżeczkowaniu? Jak się czujesz?
Ja poroniłam samoistnie, wszystko ze mnie wyszło niemalże na raz, ale ciągle krwawię, macica się obkurcza.
U mnie w De przy transferach nie badaja zarodkow. Dlatego tutaj nigdy bym na to sie nie zdecydowala tylko w polsce.
Ja kochanie dostalam okres po lyzeczkowaniu 27 dni po. Kolejny przyszedl 28 dni po : W sumie to jest ok bo takie mialam cykle przed ciaza.
Po lyzeczkowaniu mialam krwawienie dosc obfite tak z 4 dni potem plamienie. Bralam antybiotyk.
Teraz czekam na @ albo 2 krechy. Nam kazala odrazu starac sie bez przerwy. A jak to jest w waszym przypadku?
Synek 22.06.2010
AMH : 3,67
13.06.2024 Aniolek 10+3tc ciaza zatrzymana 8tc
28.09.2024 II
30.09.2024 Beta 150, Prog 15
02.10.2024 Beta 375 Prog 31
23.10.2024 serduszko bije 7+1 usg 7+3
Baby am Board 10.06.2025 czy sie tym razem uda??
Homocysteina 5,42 ( 4,44-13,56)
Zelazo 76 (50-170)
PT 10,2 (10,4-13)
INR 0,91 (0,85-1.15)
W. Protrombinowy 111,76 (80-120)
APTT 27,2 (25,9-36.6)
Wit. B12 567 (187-883) -
szalonaborowka98 wrote:Cześć dziewczyny, pisze tutaj po raz pierwszy, chociaż obserwuje forum od dawna. Ostatni okres miałam 1 sierpnia, od 29 do 30 sierpnia miałam dosłownie 2 razy brązowe plamienie na papierze toaletowym. Okres nie przychodził, a ja dziwnie się czułam 31 zrobiłam test ciążowy - pozytywny, potem powtarzalam jeszcze 1 także pozytywny. W poniedziałek poszłam na betę, wynosiła (tylko) 12, ale bardzo się ucieszyłam bo od kilku miesięcy staramy się z mężem o dzidziusia (wychodziło na to że to 4 tydzień 2 dzień), zrobiłam badania tarczycy, bo w przeszłości różnie u mnie z tym bywało. Wszystkie świetne. Niestety dziś zaczął mnie pobolewać brzuch, zaczęłam plamić na brązowo, zrobiłam betę (wiem, powinnam poczekać, ale chciałam wiedzieć) i wynosi 5 więc teraz czekam na krwawienie
Wiem że na tle dużo poważniejszych zdarzeń moje wydaje się błahe, ale to moja pierwsza taka sytuacja, nie chciałam dzielić się nią z koleżankami, ani rodzina, a potrzebuje trochę słów otuchy
Cześć , bardzo mi przykro. Przesyłam dużo przytulaskow. Masz prawo do wszystkich uczuć, do bycia smutna. Nawet jeśli to była wczesna ciąża. Ucieszyłaś się a teraz rozczarowałaś, pozwól sobie na te emocje.
Z mojej perspektywy (cb poroniłam w czwartek, pisałam trochę wyżej jak to bylo) staram się sama sobie tłumaczyć, że dobrze że tak szybko... widocznie ciaza nie była w stanie się utrzymać, biologia wie co robi....
Nie wiem czy Ci to pomoże, ale ja tak sobie to tlumacze.
Wszystkiego dobrego dla Ciebie. -
Malwinka14 wrote:Kochana mysle ze badanie zarodka to najlepsze co mozecie zrobic. Bynajmnie jedno zawsze wykluczone.
U mnie w De przy transferach nie badaja zarodkow. Dlatego tutaj nigdy bym na to sie nie zdecydowala tylko w polsce.
Ja kochanie dostalam okres po lyzeczkowaniu 27 dni po. Kolejny przyszedl 28 dni po : W sumie to jest ok bo takie mialam cykle przed ciaza.
Po lyzeczkowaniu mialam krwawienie dosc obfite tak z 4 dni potem plamienie. Bralam antybiotyk.
Teraz czekam na @ albo 2 krechy. Nam kazala odrazu starac sie bez przerwy. A jak to jest w waszym przypadku?
Naprawdę nie można zbadać zarodka?? Ale akcja… Ja w sumie to na pewno jeszcze nie wiem jak na to się lekarz zapatruje, dopiero w połowie września mamy wizytę w klinice. Ale jest taka usługa w cenniku, sądzę że kwestia zamówienia i zapłacenia. A jak tylko dostaniemy zielone światło to podejdziemy do transferu, chciałabym od razu.
To szybko dostałaś okres, super że tak jak w poprzednich cyklach! u mnie minęły już 3 tygodnie a ciągle plamię, teraz w sumie bardziej na brązowo, więc czuję że to już końcówka. Nie wiem czy możliwe jest mieć jednocześnie owulację z tymi plamieniami, bo do tego pobolewa mnie trochę w dole brzucha tak właśnie jakby na owulację - jutro kupię testy, może zdążę sprawdzić. To trzymam za Wasze starania kciuki i czekam na dobre wieści ❤️🍀
Minia, szalona borówka - przykro mi przesyłam wirtualnego przytulanca🫂Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 września, 23:50
Endometrioza IV st. Początek starań 01.2021 💗
12.2021 - punkcja: 9🥚, 7 zapłodnionych ➡️ 6 blastek
12.2021 - transfer 🌟 ➡️ 09.2022 - urodził nam się zdrowy synek 💗
06.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 11tc 4d, brak przyczyny
10.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 6tc
Mamy: ❄️❄️❄️ -
A jak wyglada dlugosc krwawienia po poronieniu. Mowie o 3, 4 cyklu u mnie koszmarnie dlugo.
Wizytę u gina mam.16.9
Synek 22.06.2010
AMH : 3,67
13.06.2024 Aniolek 10+3tc ciaza zatrzymana 8tc
28.09.2024 II
30.09.2024 Beta 150, Prog 15
02.10.2024 Beta 375 Prog 31
23.10.2024 serduszko bije 7+1 usg 7+3
Baby am Board 10.06.2025 czy sie tym razem uda??
Homocysteina 5,42 ( 4,44-13,56)
Zelazo 76 (50-170)
PT 10,2 (10,4-13)
INR 0,91 (0,85-1.15)
W. Protrombinowy 111,76 (80-120)
APTT 27,2 (25,9-36.6)
Wit. B12 567 (187-883) -
Hej, z bólem serca dołączam do wątku. Moja ciąża po kilku dniach od testu to już były same przeboje. Beta rosła pięknie, potem krwawienie i szpital, beta dalej przyrastało, obraz usg w szpitalu super. Wypisali mnie, krwawienie ustało, kazali dwa razy zrobić betę i nadal wszystko pięknie. Potem kontrola u lekarza i piękne serduszko, wielkość zarodka zgodna do tygodnia ciąży od daty miesiączki. Głupia wtedy poczułam, że może jednak jest wszystko dobrze i się uda. A tu po 6dniach plamienie, znowu lekarz i niestety serce nie bije a wielkość zarodka wskazuje na to, że po ostatnim super usg żył cały jeden dzień wstępnie się wypłakałam, teraz czekam do poniedziałku i zgłaszam się do szpitala i tym jestem kompletnie przerażona najbardziej jednak boję się, że nigdy nie zostaniemy rodzicami, a to nie było moje ostatnie poronienieOna 👱🏻♀️: 26 l. brak zdiagnozowanych problemów
On 🧔🏻♂️: 33 l. teratozoospermia
Początek starań: czerwiec 2024
20.09.2024 7t1d- poronienie zatrzymane 💔
to be continued… -
Cześć, dużo jest wątków, nie wiem, gdzie się poradzić.jestem w 12+3 dni .dzisiaj mialam wizytę z USG i okazało się,że zarodek przestał rosnąć. Pani doktor mówi,że jest rozmiaru 8 ty czyli przestał rosnąć po pierwszej wizycie gdy przestałam brać progesteron. Nie mam objawów. Wygląda na to,że od ponad 1.5 miesiąca mój organizm nie zauważył,że płód nie rośnie.
Dostałam skierowanie do szpitala ( mieszkam w Niemczech) a tam mi powiedziała,że mam czekać do wtorku na wizytę. Jak długo czekałyście na łyżeczkowanie? Załamałam się,że muszę tak długo czekać, chce wiedzieć co sie dzieje. -
Malwinka14 wrote:Kochana mysle ze badanie zarodka to najlepsze co mozecie zrobic. Bynajmnie jedno zawsze wykluczone.
U mnie w De przy transferach nie badaja zarodkow. Dlatego tutaj nigdy bym na to sie nie zdecydowala tylko w polsce.
Ja kochanie dostalam okres po lyzeczkowaniu 27 dni po. Kolejny przyszedl 28 dni po : W sumie to jest ok bo takie mialam cykle przed ciaza.
Po lyzeczkowaniu mialam krwawienie dosc obfite tak z 4 dni potem plamienie. Bralam antybiotyk.
Teraz czekam na @ albo 2 krechy. Nam kazala odrazu starac sie bez przerwy. A jak to jest w waszym przypadku?
Ja tez mieszkam w De, dzisiaj dowiedziałam się, w 12t ,że dziecko jest małe, jak na 12 t, rozwój zatrzymał się po pierwszym usg w 8 tyg. Lekarka wysłała mnie do szpitala. Ale dlatego,że nie mam krwawienia to im się nie spieszy, mam wrócić we wtorek. Nie chce tyle czekać. Moja polozna poradziła, żeby pojechać do szpitala i powiedzieć, że mam krwawienia, wtedy mnie przyjmą. Jak tu racjonalnie myśleć w takiej sytuacji. Co robić. -
Babsi wrote:Ja tez mieszkam w De, dzisiaj dowiedziałam się, w 12t ,że dziecko jest małe, jak na 12 t, rozwój zatrzymał się po pierwszym usg w 8 tyg. Lekarka wysłała mnie do szpitala. Ale dlatego,że nie mam krwawienia to im się nie spieszy, mam wrócić we wtorek. Nie chce tyle czekać. Moja polozna poradziła, żeby pojechać do szpitala i powiedzieć, że mam krwawienia, wtedy mnie przyjmą. Jak tu racjonalnie myśleć w takiej sytuacji. Co robić.
Myślę że położna dobrze radzi, mam wrażenie że ogólnie za granicą lekarze mają bardzo pasywne podejście do tego.
Ja też jestem za granicą, poroniłam 11 sierpnia i przez 3 tygodnie krwawiłam, w końcu 8 września dostałam ogromnego krwotoku, po którym okazało się że ciągle się nie oczyściłam (?!). I mimo to lekarze na spokojnie, dali mi tabletki poronne po których miałam wszystko wydalić, a tak naprawdę akcja ustała. Nawet przestałam krwawić. Po kolejnym tygodniu okazało się że jest we mnie część łożyska, bardzo oporna, którą trzeba jednak łyżeczkować. Chcieli mnie wstawić na termin na koniec września, żeby jeszcze poczekać… Boże co to był za koszmar, czułam że siedzę jak na bombie bo byłam po tych tabletkach które niby mogą zadziałać z 2 tyg opóźnieniem. Niemalże płaczem wyżebrałam cudem jakiś termin na zeszły piątek. Więc jestem prawie tydzien po zabiegu i mam nadzieję że kończę ten rozdział.
Także polecam Ci Babsi coś wymyślić - albo że krwotok, albo że gorączka, itp. To wszytsko można łatwo zweryfikować przy badaniu, ale spróbuj, w sumie na co oni czekają..Endometrioza IV st. Początek starań 01.2021 💗
12.2021 - punkcja: 9🥚, 7 zapłodnionych ➡️ 6 blastek
12.2021 - transfer 🌟 ➡️ 09.2022 - urodził nam się zdrowy synek 💗
06.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 11tc 4d, brak przyczyny
10.2024 - transfer 🌟 ➡️ 💔 6tc
Mamy: ❄️❄️❄️ -
Zbik, Bardzo mi przykro,że musiałaś przez to przechodzić. Zrobiłam tak jak doradziła mi polozna. Jestem zawiedziona, brakiem wsparcia ze strony mojej ginekolog. Pojechałam do lokalnego szpitala, pod który należę, ale ginekolog mialam w mieście, mogłam od razu tutaj przyjechać. Nawet nie musiałam dużo mówić, bo zostałam bardzo zaopiekowana. Nawet nie wypełniłam formularza, gdy już była przy mnie pielęgniarka żeby pobrać krew, zaraz ginekolog,który mnie zbadał i wyjaśnił to co powinna powiedziec mi moja lekarka. Dał mi opcje operacji od razu, jak tylko będę naczczo, lub tabletki. Ale powiedział, że operacja to standardowa procedura. Nie wiadomo jaki bol czeka mnie po tabletkach,ile krwi stracę itd. Ale wyraźnie zaznaczył,że wybór jest mój. Zdecydowalam sie na operacje. Zostałam od razu przyjęta na oddzial. Zaopiekowana przez mile pielęgniarki. Dodam, że pracuje po angielsku, więc mój Niemiecki jest jeszcze słaby. Mimo to wszyscy spokojnie mi wszystko tłumaczyli. Mimo tego okropnego przeżycia i obawy że będę miała czekać z tydzień , życzę żeby kazda kobieta miała dostęp do takiej opieki jakiej doświadczyłam wczoraj. Przed operacją przyszła do mnie lekarka dyżurująca z informacją co sie stanie z płodem. Dostałam ulotkę, która informowała mnie, że wszystkie narodzone dzieci poniżej 500g zostają pochowane na cmentarzu, na którym odbywa się też nabożeństwo pogrzebowe!! Wiecie co pomyślałam. W Polsce, kraju w którym się krzyczy na temat obrony nienarodzonych dzieci, nikogo nie obchodzi co sie dzieje z płodem po poronieniu. Dlaczego? Tutaj muzułmańska lekarka wyjaśnia mi że moje dziecko, które mialo 8 tygodni zostanie pochowane na cmenarzu! Mimo bardzo przykrych początkow na szczęście zostałam potraktowana z szacunkiem i troską. Na wypisie Pani doktor powiedziała,że wysłała do mojej ginekolog fax. Dala mi też kwit ze skierowniem na INvitro.
Wczoraj, gdy jechałam na badania do ginekologa, nie wiedziałam,że moje dziecko już nie żyje od miesiąca, a w radiu leciała piosenka o tęczy po deszczu, którą dałam na cały głos, a dzisiaj rano zobaczyłam na niebie najpiękniejszą, najwiekszą podwójną tęczą jaką kiedykolwiek widziałam. Daje mi to nadzieję.
zbik lubi tę wiadomość