Starania po poronieniu 2022/2023
-
WIADOMOŚĆ
-
nadzieja09 wrote:Daje to nadzieję 🥺 ja konsultacje u Jarosz mam 12.12 także już niedługo. U mnie kir bx (tylko jeden implantacyjny), ale mąż ma c2c2 także pierwszy trop jest. Poza tym u mnie choroby autoimmunologiczne. Reszty badań typowo immunologicznych nie robiłam. Czekam na konsultację i zobaczę co powie dr Jarosz.
A jakie zestawy leków próbowaliście i jaki ostatecznie wam pomógł? Pamiętasz może?
No to napewno Ci zaleci accofil na kiry (ja miałam 0 implantavyjnyvh, ale mąż miał dobre HLA, więc chociaż tyle) - brałam w owulację + po pozytywnym teście. Jak zaszłam to do 12 tyg co 3 dni. Najpierw brałam encorton, później jeszcze cos innego, na końcu hydroxychloroquine i się udało. Gdybym ja miała powiedzieć co pomogło to wskazałbym na 2 rzeczy- szczepienie na grypę (przestałam w ogóle chorować, przeziebiac się) + kroplówki z intralipidów. Po 2 zaszłam w ciążę, kontynuacja co 2 tyg pierwszy trymestr.
I może też pomogło mi podejście Pani doktor. Na ostatniej wizycie przed zajściem w ciążę rozpłakałam się jej jak bóbr, że już tracę nadzieję. I ona mi w ogóle bez wahania powiedziała, że ona ma jeszcze w głowie wiele pomysłów na mnie, że nadal jestem młoda (wówczas 32) i że z trójkę dzieci to załatwimy
pierwszy raz chyba ktoś na mojej drodze, z taka pewnością, powiedział, że są w ogóle jeszcze jakieś drogi i szanse. To mnie na pewno bardzo uspokoiło, bo ja już byłam przekonana, że nie uda się nigdy.
Moja znajoma miała chyba ze 30 transferów, z 10 ciaz biochemicznych i też poszła do niej. Co prawda z miejsca usłyszała, że musi się pogodzić z opcja dawcy nasienia, bo wyniki partnera nie pozostawiają złudzeń, ostatecznie miała transfer z adopcja zarodka, ale jest obecnie w 10 tygodniu i wszystko wygląda dobrze. Wcześniejsze transfery bez jej leków i zaleceń albo były biovhemami albo w ogóle nic, mimo dawczyni komórek, dawców spermy, adopcji zarodków. Teraz wreszcie jest postęp. A wydawało się że to przypadek całkowicie beznadziejny.Kir AA, MTHFR, wysokie NK maciczne i we krwi obwodowej, rozjechane cytokiny.
W latach 2022-2023 - 7 ciąż biochemicznych.
03.23 - 8+6 poronienie chybione na etapie 6+1- synuś z trisomią chromosomu 3 🥺
Nowe rozdanie:
Acard, Accofil, Hydroxychloroquine, Intralipidy
20.07.2024 - 40+1 Jerzy 🥰 -
Mnie jedyne co to trochę przeraża ta ilość leków. Boję się też jakiś powikłań, ale bardziej niż się boję, zależy mi na urodzeniu dziecka. Najlepiej nie jednego 🥺🥺 ja mam aktualnie 27 lat więc niby „mam czas” ale i tak to wszystko boli i mam wrażenie że ten czas ucieka w takim tempie… mój ginekolog zlecił mi masę badań. Zrobiłam wszystkie, wyleczyliśmy zapalenie Endo, wprowadziliśmy heparynę, acard, małą dawkę metforminy i progesteron i mimo wszystkich leków miałam kolejny biochem 🥲 dlatego myślę, że immuno to moja ostatnia deska ratunku, bo mój gin powiedział, że już nie ma więcej pomysłów na badania poza histeroskopia (na którą jestem zapisana, żeby już wszystko wykluczyć).Roxie_eS wrote:No to napewno Ci zaleci accofil na kiry (ja miałam 0 implantavyjnyvh, ale mąż miał dobre HLA, więc chociaż tyle) - brałam w owulację + po pozytywnym teście. Jak zaszłam to do 12 tyg co 3 dni. Najpierw brałam encorton, później jeszcze cos innego, na końcu hydroxychloroquine i się udało. Gdybym ja miała powiedzieć co pomogło to wskazałbym na 2 rzeczy- szczepienie na grypę (przestałam w ogóle chorować, przeziebiac się) + kroplówki z intralipidów. Po 2 zaszłam w ciążę, kontynuacja co 2 tyg pierwszy trymestr.
I może też pomogło mi podejście Pani doktor. Na ostatniej wizycie przed zajściem w ciążę rozpłakałam się jej jak bóbr, że już tracę nadzieję. I ona mi w ogóle bez wahania powiedziała, że ona ma jeszcze w głowie wiele pomysłów na mnie, że nadal jestem młoda (wówczas 32) i że z trójkę dzieci to załatwimy
pierwszy raz chyba ktoś na mojej drodze, z taka pewnością, powiedział, że są w ogóle jeszcze jakieś drogi i szanse. To mnie na pewno bardzo uspokoiło, bo ja już byłam przekonana, że nie uda się nigdy.
Moja znajoma miała chyba ze 30 transferów, z 10 ciaz biochemicznych i też poszła do niej. Co prawda z miejsca usłyszała, że musi się pogodzić z opcja dawcy nasienia, bo wyniki partnera nie pozostawiają złudzeń, ostatecznie miała transfer z adopcja zarodka, ale jest obecnie w 10 tygodniu i wszystko wygląda dobrze. Wcześniejsze transfery bez jej leków i zaleceń albo były biovhemami albo w ogóle nic, mimo dawczyni komórek, dawców spermy, adopcji zarodków. Teraz wreszcie jest postęp. A wydawało się że to przypadek całkowicie beznadziejny.
Takie historie jak piszesz to dla mnie ogromna nadzieja, bo ja też już powoli ja tracę i mam wrażenie czasem że nigdy nie będę mogła mieć dzieci, mimo że w ciążę zachodzę dość szybko i logicznie mi się to kłóci.
Chciałabym kiedyś pisać tu komentarze z perspektywy osoby która wygrała tą walkę- tak jak Ty. Wiem z autopsji, że te straty to ogromna walka i ból nie do opisania. Najgorsze jest, że ciężko nie stracić nadziei jak kolejna próba się nie udaje, a ciąża w takim przypadku to tylko metoda prób i błędów i może… za którymś razem się uda.
Dzięki wielkie za odpowiedź i podtrzymanie na duchu! Czekam z niecierpliwością na konsultacje u doktor. Już tylko tydzień… -
Nadzieja, Pani dr Jarosz to bardzo dobry lekarz. Żadnego leku nie brałam dłużej niż 2-3 miesiące, jeśli nie pomogło. Stąd ja nie dorobiłam się żadnych skutków ubocznych, a wiem, że niektórzy lekarze przepisują masę leków każą je brać długo, nie zalecają żadnych badań kontrolnych, to jest masakra. Tak samo heparyna. Większość lekarzy przepisuje ja pacjentka z takimi historiami jak nasze, a w większości przypadków nie ma na to żadnego uzasadnienia, a skutki uboczne mogą być, i dla ciąży i dla dziecka i dla samej kobiety. Każdy lek wiedziałam po co biorę i czemu biorę i jak długo mogę go brać zanim potrzebna będzie przerwa lub odstawienie. Czułam się bezpiecznie.nadzieja09 wrote:Mnie jedyne co to trochę przeraża ta ilość leków. Boję się też jakiś powikłań, ale bardziej niż się boję, zależy mi na urodzeniu dziecka. Najlepiej nie jednego 🥺🥺 ja mam aktualnie 27 lat więc niby „mam czas” ale i tak to wszystko boli i mam wrażenie że ten czas ucieka w takim tempie… mój ginekolog zlecił mi masę badań. Zrobiłam wszystkie, wyleczyliśmy zapalenie Endo, wprowadziliśmy heparynę, acard, małą dawkę metforminy i progesteron i mimo wszystkich leków miałam kolejny biochem 🥲 dlatego myślę, że immuno to moja ostatnia deska ratunku, bo mój gin powiedział, że już nie ma więcej pomysłów na badania poza histeroskopia (na którą jestem zapisana, żeby już wszystko wykluczyć).
Takie historie jak piszesz to dla mnie ogromna nadzieja, bo ja też już powoli ja tracę i mam wrażenie czasem że nigdy nie będę mogła mieć dzieci, mimo że w ciążę zachodzę dość szybko i logicznie mi się to kłóci.
Chciałabym kiedyś pisać tu komentarze z perspektywy osoby która wygrała tą walkę- tak jak Ty. Wiem z autopsji, że te straty to ogromna walka i ból nie do opisania. Najgorsze jest, że ciężko nie stracić nadziei jak kolejna próba się nie udaje, a ciąża w takim przypadku to tylko metoda prób i błędów i może… za którymś razem się uda.
Dzięki wielkie za odpowiedź i podtrzymanie na duchu! Czekam z niecierpliwością na konsultacje u doktor. Już tylko tydzień…Kir AA, MTHFR, wysokie NK maciczne i we krwi obwodowej, rozjechane cytokiny.
W latach 2022-2023 - 7 ciąż biochemicznych.
03.23 - 8+6 poronienie chybione na etapie 6+1- synuś z trisomią chromosomu 3 🥺
Nowe rozdanie:
Acard, Accofil, Hydroxychloroquine, Intralipidy
20.07.2024 - 40+1 Jerzy 🥰 -
No to super to słyszeć, bo ja się strasznie boję skutków ubocznych leków. Wiadomo, że zdarzają się rzadko, ale przeraża mnie trochę jak dziewczyny piszą w wątkach że po immunosupresji wypadła im połowa włosów 😢 z resztą mam już trochę doświadczenia z przepisywaniem leków „na wszelki wypadek” i niestety skończyło się rozregulowaniem cyklu i ogólnie słabym samopoczuciem. Wierzę, że dr. Jarosz jednak opiera swoje decyzje na jakiejś podstawie. Z resztą widać po tym ile ma dobrych opinii tu na forum i ilu osobom pomogła 🥺Roxie_eS wrote:Nadzieja, Pani dr Jarosz to bardzo dobry lekarz. Żadnego leku nie brałam dłużej niż 2-3 miesiące, jeśli nie pomogło. Stąd ja nie dorobiłam się żadnych skutków ubocznych, a wiem, że niektórzy lekarze przepisują masę leków każą je brać długo, nie zalecają żadnych badań kontrolnych, to jest masakra. Tak samo heparyna. Większość lekarzy przepisuje ja pacjentka z takimi historiami jak nasze, a w większości przypadków nie ma na to żadnego uzasadnienia, a skutki uboczne mogą być, i dla ciąży i dla dziecka i dla samej kobiety. Każdy lek wiedziałam po co biorę i czemu biorę i jak długo mogę go brać zanim potrzebna będzie przerwa lub odstawienie. Czułam się bezpiecznie.
-




