Uczucia po poronieniu
-
WIADOMOŚĆ
-
pola4 wrote:Mysz współczuje tego co zgotował Ci szpital, nie jestem w stanie zrozumieć takiego postępowania. Niby dają teraz w pracy 8 tygodniowy urlop po poronieniu i zasiłek, czyli wydawać by się mogło że jest zrozumienie a tu robią coś takiego.
Ja bym nie chciała 8 tygodni zwolnienia po poronieniu i załatwiania wszystkiego, dla mnie to zbyt makabryczne. Wolałam podejść do tego jak do choroby. No może to niezbyt dobre określenie, ale chodzi o to, że coś mi było i musiałam iść do szpitala, żeby mi pomogli. To leżenie na sali z tą nastolatką też nie było dla mnie takie straszne. Dopiero kilka dni po wyjściu ze szpitala zrobiło mi się smutno. No i jeszcze mój mąż, który tak do tego podchodzi. On już czeka aż będziemy znów mogli się starać, a jak mówię, że nie wiem czy ja będę chciała, to mówi, że na pewno mi się zmieni... -
Ja też nie brałam 8tyg. urlopu, ale dlatego że nie jestem gotowa o tym mówić i na razie nikomu nie mówię, ale wiem ze kol korzystały i te 8 tyg w domu dobrze im zrobiło. Z mężem pogadaj szczerze o uczuciach, im czasem trzeba wyłożyć kawę na ławę. w końcu my jesteśmy venus oni z marsa
-
Mysz86 wrote:Ja bym nie chciała 8 tygodni zwolnienia po poronieniu i załatwiania wszystkiego, dla mnie to zbyt makabryczne. Wolałam podejść do tego jak do choroby. No może to niezbyt dobre określenie, ale chodzi o to, że coś mi było i musiałam iść do szpitala, żeby mi pomogli. To leżenie na sali z tą nastolatką też nie było dla mnie takie straszne. Dopiero kilka dni po wyjściu ze szpitala zrobiło mi się smutno. No i jeszcze mój mąż, który tak do tego podchodzi. On już czeka aż będziemy znów mogli się starać, a jak mówię, że nie wiem czy ja będę chciała, to mówi, że na pewno mi się zmieni...
Mysz doskonale Cię rozumiem...
mi jak powiedzieli o tym zwolnieniu itd to od razu powiedziałąm ze niechce chciałam jak najszybciej wrócić do "normalności" jeśli to tak można nazwać...
z tego co widzę Twój maz przyją taktykę obronną On poprostu w ten sposób radzi sobie z ta sytuacja widocznie nie umie inaczej...
i ja tez tak jak On uważam ze Ci się zmieni17.04.2013 - 29.06.2013 - 11 tydz
2015 Nati
2017 Suzi -
pola4 wrote:Ja też nie brałam 8tyg. urlopu, ale dlatego że nie jestem gotowa o tym mówić i na razie nikomu nie mówię, ale wiem ze kol korzystały i te 8 tyg w domu dobrze im zrobiło. Z mężem pogadaj szczerze o uczuciach, im czasem trzeba wyłożyć kawę na ławę. w końcu my jesteśmy venus oni z marsa
Niektóre kobiety pewnie tego potrzebują. W moim przypadku myślę, że lepiej zrobi mi powrót do pracy. Zresztą to powrót tylko na trzy tygodnie i święta, a od wigilii mam zaplanowane dwa tygodnie urlopu, więc i tak odpocznę sobie. Myślę, że dla mnie lepszy jest powrót do pracy, bo wtedy muszę skupić się na zadaniach, na wiadomościach klientów, na jak najlepszym wypełnianiu poleceń przełożonych, a nie na rozpamiętywaniu. -
nick nieaktualnyJa jak leżałam po zabiegu to musieli wcisnąć do sali dziewczynę w zaawansowanej ciąży, po 10 minutach przyszła położna ze spuszczoną głową i powiedziała że ona wie że mi ciężko i przerzucili mnie zupełnie gdzie indziej. Powiem wam że w szoku byłam.
-
Anoolka wrote:Ja jak leżałam po zabiegu to musieli wcisnąć do sali dziewczynę w zaawansowanej ciąży, po 10 minutach przyszła położna ze spuszczoną głową i powiedziała że ona wie że mi ciężko i przerzucili mnie zupełnie gdzie indziej. Powiem wam że w szoku byłam.
Anoolka to Cie przynajmniej jakoś potraktowali dobrze u mnie w szpitalu to te położne co niektóre to były takie nieprzyjemne że szok. Ja jak byłam w szpitalu w dzien zabiegu przyprowadzili dziewczyne również w zaawansowanej ciąży i zeby było śmieszniej dostawili dla niej siódme łóżko a sala na 6 osób, bo nie mogli jej do innej sami bo akurat robili remont i były tylko dwie sale dla pacjentów w tym jedna dla patologii ciąży.
A co do 8 tygodni po zabiegu to ja nic takiego nie słyszałam ale w domu bym nie chciała tyle być w pracy chociaz tak się nie myśli o tym wszystkim bo ma sie inne obowiązki -
nick nieaktualny
-
8 tygodni urlopu macierzyńskiego tak się nazywa i chyba 2 tys. z Zus. i to był powód dlaczego i ja w szpitalu leżeć nie chciałam, nie rozumiem dlaczego tak robią. koleżanka jak była w ciąży leżała z kobieta która czekała na zabieg przed zabiegiem ta Pani dostała krwawienia tak silnego ze ta moja kol. omało co nie zemdlała.
-
nick nieaktualny
-
Anoolka wrote:Ja jak leżałam po zabiegu to musieli wcisnąć do sali dziewczynę w zaawansowanej ciąży, po 10 minutach przyszła położna ze spuszczoną głową i powiedziała że ona wie że mi ciężko i przerzucili mnie zupełnie gdzie indziej. Powiem wam że w szoku byłam.
ja trafiłam do szpitala w sobotę rano na szczeście u Nas w szpitalu jest tak ze jest oddział ginekologi po jednej stronie korytarza a oddział położniczy po drugiej stronie korytarza... co prawda słyszałam płacz dzieci itd ale połozyli mnie na samym kocu korytarza w sali byłam sama ale za to widziałam jak piguły chodziły palic do takiego schowanka na przeciwko mojego pokoju to miałam z nich ubaw
ale jak szłam do wc to widziałam później chodzace po tamtym korytarzu kobiety w ciaży no cóż tego się uniknąć nie dało ale moje krzyki po wybudzeniu z narkozy podobno było słychać na położniczym nawet niektóre babki póxniej miały takie smutne miny jak mnie widziały17.04.2013 - 29.06.2013 - 11 tydz
2015 Nati
2017 Suzi -
tak z zus, to jest zasiłek pogrzebowy. znajoma poroniła w 11tyg. musiała kupić mała trumienkę i zarejestrować dziecko i potem pochowała w grobie dziadków. Oczywiście dziecka nie widziała. i nawet ostatnio jak byłam na cmentarzu widziała księdza z młodym małżeństwem a potem na grobie była mała figurka aniołka.. leczenie niepłodności jest drogie więc to 2 tys na pewno dużo da ale cała ta sytuacja jest strasznie dołującą. u nas w szpitalu są dwie osobne sale.
-
nick nieaktualnyJa jak lezalam w szpitalu po zabiegu położyli mnie z dziewczyna po operacji polipa więc miałam szczęście ja do tej pory nie mogę się pozbierać po stracie chociaż jestem w kolejnej ciąży mam dni gdzie wyje do poduszki termin miałam dwa dni po moich urodzinach we wrześniu strasznie to przeżywałam boje się nadal ... Co do męża tez myślałam ze jest oschly nie przejmuje się dopóki nie zobaczyłam jak sam płacze pokryjomu gdy ja nie widzę poprostu chciał pokazać ze jest twardy dać mi sile pózniej rozmawialiśmy na ten temat zbliżyła nas ta rozmowa spróbujcie pogadać to pomaga naprawdę. Uważam ze powinno się o tym mówić żeby to nie był temat tabu żeby się wspierać polecam fundacje "by dalej iść " naprawdę daje sile i wsparcie
A co do szpitali które pozwalają kobiecie po stracie leżeć z ciężarną to masakra sama tera gdy dostałam skurczy w 15 tyg i wyladowalam w szpitalu na podtrzymanie chcieli mnie położyć na sali z dziewczyna która czekała na zabieg nie zgodziłam się zrobiłam im wykład na temat uczuć tej dziewczyny i położyli mnie gdzie indziej przepraszajac ze nie wiedzieli może i tak może gdybym tego nie przeszła tez bym na to uwagi nie zwróciła więc dlatego warto o tym rozmawiać i uświadamiać nasze społeczeństwo co czuja Rodzice Dzieci Utraconych !
A ja wam życzę pogodzenia się ze strata chociaż to trudne i szybkiego zajścia w ciążę
A i pamiętajcie pogodzenie się ze strata to nie znaczy zapomnieć bo pamiętać o naszych Aniolkach będziemy zawsze !ash, Anoolka, Fedra, Matylda36 lubią tę wiadomość
-
Ja poroniłam w kwietniu, sam początek 6 może 7 tydzień. Miałam zabieg łyżeczkowania - do tej chwili jakoś się trzymałam popłakałam trochę z mężem w domu ale jak miałam wejść na salę rozkleiłam się tak, że musieli mnie uspokajać. Po wybudzeniu też nic innego tylko ryk...ehh szkoda gadać. teraz już jest ok, zaczęliśmy nowe starania, ale na razie bez rezultatu.
A co dziwnego mi się przydarzyło to po zabiegu w ogóle nie odczuwam dolegliwości w II części cyklu: nie mam bóli jajników (czasem coś czuję ale minimalnie, równie dobrze może to coś od jelit), nie bolą mnie piersi przed okresem, nic po prostu nic...pytałam dwóch lekarzy, żaden nie zastanowił się nad tym dłużej. Nie wiem czy to dobrze czy źle, moje ciało przestało mi podpowiadać co się dzieje... -
hej dziewczyny!!1 sierpnia (7tc) dowiedziałam się od mojej doktor, że z ciążą może "być problem" otóż nie było widać na usg bicia serduszka, ani zarodka. Pani dr powiedziała, że czasem może się fasolka przykleić do ścianki i nie widać ani nie słychać (myślę że tak mi na pocieszenie powiedziała) kazała przyjść za tydzień. to był najdłuższy tydzień w moim życiu...8 sierpnia poszła na ponowne usg i niestety w temacie nic się nie zmieniło, nadal nie było widać nic poza pęcherzem płodowym który rósł ale bez zarodka...trauma, rozpacz...skierowanie do szpitala, tam badania i czekanie...trafiłam tam akurat w pt więc sobotę i niedzielę czekałam na wyrok...w pon ponowne badania bety...spadła znacznie, dodatkowo miałam temperaturę co potwierdzało poronienie chybione...w południe trafiłam na salę gdzie zrobiono mi wyłyżeczkowanie...po wybudzeniu wylałam morze łez...ja nie wiem czy tak jest tylko u mnie w mieście, ale te pielęgniarki i położne są tak nie miłe i tak pozbawione empatii że aż szkoda gadać...dodatkowo trafiłam na salę z dziewczyną która miała lekkie krwawienie ale jej dzidzia była cała i zdrowa, każdy do niej przychodził i jej gratulował bo rodzina się dowiedziała o jej ciąży dopiero jak trafiła do szpitala...masakra ona wylewała łzy szczęścia a ja słuchając tego łzy rozpaczy...nie mogłam znieść jej obecności i tego że jest taka szczęśliwa...dodatkowo nasza sala była blisko oddziału noworodkowego i co chwilę słyszałam płacz malucha...wszystko to skończyło się depresją. Uważam że kobiety które spotkało takie nieszczęście jak nas powinny otrzymać wsparcie psychologiczne w szpitalu, ale niestety nikt o tym nie myśli. Gosiren83 u mnie podobnie jak u Ciebie bo zabiegu w 2 fazie cyklu nie mam objawów jak wcześniej, piersi mnie nie bolą przed @. Myślę że to może być trochę sprawa psychiki albo hormonów sama nie wiem...z medycznego punktu widzenia podobno wszystko jest ze mną już ok...pozdrawiam Was dziewczyny
-
bardzo mi przykro. jak słyszę o takich przypadkach to aż mi się słabo robi. Wiem że takich poronień jest dużo i oni traktują to jak "chleb powszechni" ale takie umiejscowienie kobiet obok ciężarnych i zlewanie ich jest strasznę. jeszcze raz, -bardzo mi przykro. przytulam wirtualnie
-
nick nieaktualnyhej jak trafiłam na pogotowie ponieważ zaczęłam krwawić - głupia, wredna nie mogę nazwać jej doktorem baba - zapytała mnie dlaczego płaczę ?? odpowiedziałam jej ,że zaczęłam krwawić i boję się, że mogę poronić. a ten babsztyl zapytał mnie co ja zrobiłam?? ja do niej że nic. a ona - tak nic. Także po takim przyjęciu na samym początku odmówiłam pobytu w tym szpitalu i musiałam udać się do innego. Już od wielu kobiet słyszałam jak były traktowane nie tylko po poronieniach. ale w takiej sytuacji kobieta jest w szoku i nie jest w stanie racjonalnie myśleć bo chce wszystko zrobić aby uratować ciąże. Mem nadzieję że już nigdy nie przydarzy Nam się taka sytuacja i boćki zawitają do Naszych domów w Nowym Roku.