Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Też zaczynam branie heparyny. Witaj w klubie. Ja już mam za sobą wszystkie badania, przynajmniej tak mi sie wydaje. Badania tsh powinnaś mieć już wcześniej zrobione, moim zdaniem przed przeciwciałami, ale nigdy nie jest za późno. Upewnij się, że lekarz do którego chodzisz na pewno zna się na takich przypadkach.
katwie27 wrote:Cześć dziewczyny! Jestem tutaj nowa, w zasadzie stronkę obserwuję od dawna, ale dopiero odważyłam się napisać. We wrześniu poroniłam drugą ciążę. W pierwszą ciąże zaszłam bardzo w młodym wieku, miałam 17 lat, konsekwencja nierozwagi, niewiedzy - ale oboje cieszyliśmy się z dziecka i byliśmy pewni, że damy radę. Niestety w 10 tygodniu ciąża obumarła i lekarze zdecydowali się na łyżeczkowanie. Ciężko przeżyłam tą stratę, bo gdy masz 17 lat wszyscy wokół raczej bardziej się cieszą, że się nie udało, udają że nie było sprawy, nikt nie pociesza, nie rozmawia... Po 8 latach, kiedy oboje byliśmy gotowi na dziecko postanowiliśmy spróbować i udało się za pierwszym razem. Od początku miałam jakieś złe przeczucia. Na pierwsze usg poszłam zbyt wcześnie - na usg nic nie było widać, a potem usłyszałam, że mam dwurożną macicę i że różnie może być - wyszłam załamana. Po dwóch tygodniach wróciłam do lekarza, pęcherzyk był widoczny, ale lekarz mnie dalej straszył tą dwurożną macicą i konsekwencjami... Jak sie okazało trafiłam na oszusta, który każej swojej pacjentce mówi, że ma dwuróżną macicę tylko po to, by często przychodziły do niego na wizytę... Zmieniłam lekarza, powiedziałam, że mam podejrzenie tej dwuróznej macicy, na co lekarz powiedział, że wiem u kogo byłam i na 90% nie mam nczego takiego. Odetchnełam z ulgą. Na usg widoczne już byo tetno, lekarz powiedział że jest wszydtko dobrze, kazał mi zbadać progesteron i wysłać mi wynik, wtedy powie czy przyjmowac luteinę. Wg mnie wynik był słaby, ale lekarz powiedział, że jest ok, żeby nic nie przyjmować. Po tygodniu powtózyłam sama z siebie wynik - poziom progesteronu spadł, skontaktowałąm się z lekarzem kazał wykupić luteinę. Trochę się wystrszyłam i zrobiłam sobie BETA HCG - wynik pokzaywał na ciąże młodszą niż wynikało to z miesiączki - ponieważ lekarz przebywał za granica napisał mi maila, że jest w porządku, żeby ewentaulnie za kilka dni powtorzyc badanie i życzył mi jak wariatce spokoju.... Na drugi dzień powtorzylam bete - bardzo spadła, w zasadzie wskazywała na 3-4 tydzien ciazy, w kazdym badz razie nie na 10... Nie miałam już złudzeń. Od razu zadzwoniłam do znajmoego gienkologa, do któego nie chodziłąm wczesniej bo zwyczajnie wstydziłam się (jestem jego ksiegowa) i powiedziałam, że przyszłam w zasadzie potwierdzic to co juz wiem - ze straciłąm ciąze... Niestety usg wykazalo, że przed 2 tygodnie od ostatniego usg nic sie nie zmienilo, wiec trafilam do szpitala na lyzeczkowanie... Poniewaz to bylo drugie poronienie mój lekarz zlecil mi zbadanie poziomu przeciwciał, wyszły mi przeciwciała jądrowe w mianie 1:640 o typie swiecenia zairnistym, przeciwiała antykardiolipinowe w normie, ale mam juz przekazane ze bede przyjmowac heparyne w ciazy w brzuch. Tak sie sklada, że mój mężczyzna jest marynarzem i za miesiac wraca z 4miesicecznego kontaktu i chcemy podjac starania o dziecko. Za tydzien ide do ginekologa, mam zrobic badania typu tsh, toksoplazmowa itp i dowiedziec sie jak bedzie wygladała ciaza i leczenie. Dziewczyny powiedzcie mi jak nie zwariować? Do szału dopirowadza mnie to planowanie, boje się strasznie że ta presja przeszkodzi mi w zajsciu w ciaze... Czy da sie przetrwac bez obsesyjnego powtarzania badan? Nie wiem czy jestem w stanie zniesc kolejna strate... -
Cześć Dziewczyny - długo się nie odzywałam ale czytam prawie codziennie.
A jak w końcu napisałam to się nie wysłało - eh więc raz jeszcze..
Witam nowe koleżanki - współczuje Wam z całego serca. Ale ze wszystkich miejsc w sieci gdzie mogłyście trafić to jest najlepsze - dziewczyny są kochanie i wspierające.
Ja się powoli zbieram do życia po miesiącu ogłupienia i bólu. Zaczęliśmy też starania o malucha - utrudnione w tym miesiącu nieobecnością mojego M w trakcie większości płodnych dni. Podróże mojego M stały się źródłem mojej wielkiej frustracji - spotęgowanej tym, że bardzo chcę już zajść w ciążę i moje życie tylko wokół tego się kręci - wiem, wiem, nie wolno tak ale nic na to nie poradzę...
Po poronieniu zrobiłam masę badań - jestem okazem zdrowia, mąż zbadał nasienie- też jest ok - tutaj wielka ulga bo mąż jest po chorobie nowotworowej. Za to mój cykl to jedna wielka tajemnica - Ovu mówi jedno, mój komputerek cyklu drugie, lekarz trzecie a testy owulacyjne czwarte... Testy wychodzą negatywne, na monitoringu owulacji wyszła owu w czwartek, Ovu pokazuje owulkę w środę - M nie było - więc się zastanawiam czy w tym cyklu jest szansa?
Strasznie nieromantyczne to wszystko ale co zrobić?
Katwie - nie zwariować ciężko ale stresem i jego wpływem na zachodzenie w ciążę się nie martw - wyczytałam, że nie ma to takiego wpływu jak powszechnie się uważa - kobiety zachodziły w ciąże w momentach silnego stresu w czasach dużo gorszych niż nasze i po gorszych przeżyciach. Oczywiście to tylko opinia - jedna z tysiąca...
Ja dziś raportuję humor podły... Ovu napisał mi na wykresie że mam się w następnym cyklu bardziej postarać
Uściski dla wszystkich - zwłaszcza dla naszych 'zafasolkowanych' - obyśmy się wszystkie szybko od Was zaraziłyEvita
4 straty
immunologia+ nieprawidłowy kariotyp
-
Ja zaszłam w ciążę w wielkim stresie, bo odchodziłam z pracy jeszcze z aferą.. A przed owulacją brałam dwa silne antybiotyki. Byłam pewna że cykl stracony. A tu taka niespodzianka
bobo_frut, sy__la, blondyna5555, malika89, M@linka lubią tę wiadomość
córeczka 23.08.2015 [*] 6 tc
Gabrysia ur.27.06.2016
Hipotrofia, bezwodzie -
Dzięki za ciepłe słowa! :* U mnie pododbnie jak u Ciebie Evita mój mężczyzna pracę ma wyjazdową i musimy sobie planować i moment zajścia w ciąże i dostoswac pracę do porodu, który mam nadzieje w końcu będzie miał miejsce... Zawsze myślałam, że ciąża będzie czyms naturalnym w moim życiu, a ja czuję się jak strateg - muszę wszytsko planować, analizować... Demi_01 przeciwciała robiłam w grudniu, bo lekarz był prawie pewien że coś wyjdzie, natomiast teraz to takie bardziej standardowe badania mam wykonać po prostu, żeby dac nam zielone światło że możemy działać. Co do heparyny, jak wygląda sprawa refundacji? Moja siostra cioteczna ma zastosowane leczenie heparyną, a dokąłdnie clexane i aspiryną, do tego luteina i zapłaciła w aptece 440 zł za miesięczna kuracje, a mówi że jej znajoma ma refndowane clexane. Od czego to zależy? Orientuje się ktoś?
wracając do stresu - chcemy zaczac starania w kwietniu, powinnam mieć dni płodne zaraz po powrocie ukochanego, a w maju mamy ślub - bje sie troche ze to kiepski czas na ciaze, duzo stresu i zalatwiania, ale z drugiej strony moze pomiedzy praca a sprawami zwiazanymi ze slubem nie bede tyle myslec o problemach w ciazy...?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lutego 2016, 21:54
-
Katwie nie przejmuj się ślubem i działajcie - zwłaszcza że Twojego ukochanego często nie ma więc trzeba korzystać Mnie też mój M proponował żeby się starać o Malucha jeszcze przed ślubem a ja się głupia wściekłam na niego.. Że chcę sobie poszaleć na moim własnym weselu i że chyba oszalał... Dziś żałuję.. O pierwszą ciążę staraliśmy się pół roku i straciłam ją w styczniu.. Teraz jak sobie pomyślę że kolejne pół roku nas czeka to się załamuję... A latka lecą... eh nie sądziłam nigdy, że taką walkę o macierzyństwo będę musiała stoczyć..
Kiedy macie ślub? Ja też miałam w maju :)23 dokładnieEvita
4 straty
immunologia+ nieprawidłowy kariotyp
-
Wiem co czujesz... Mój M wyjechał na kontrakt na początku grudnia, a poroniłam we wrześniu więc troszkę czasu już minęło i strasznie mnie denerwuje to, że przez tą jego pracę musimy czekać, bo ślub nie jest tutaj żadną przeszkoda... Przy ostatniej ciazy to nawet mielismy przekladac termin slubu, bo jestesmy ze soba juz prawie 10 lat wiec jakbysmy rok ponziej wzieli slub nic by sie nie stalo. My mamy slub 21 maja Mnie dołuje to że jak na złość mnostwo osob jest w ciazy teraz... Wczoraj byla u mnie przyjaciolka w 17 tygodniu ciazy (notabene zaszla w ciaze tydzien po mnie i byla zalamana tym na początku,tydzien po moim poronieniu tez poronila, natomiast ponownie zaszla w ciaze w pierwszym cyklu po poronieniu), a dzisiaj dowiedziałam się, że moja kuzynka jest w ciąży, ale bardzo jej kibicuje, ponieważ ma jedną córeczkę ale tez dwa poronienia za sobą, a teraz przyjmuje heparyne, czyli przezywa to co ja bede przezywac niedlugo. Evita jesteś po jednym poronieniu?
-
Katwie ja mam to samo - wokół mnie wszyscy w ciąży - a ja czuję się podle że zazdroszczę tym wszystkim kobietom. Pamiętam jak po poronieniu odbierałam wynik HCG - przede mną stała dziewczyna z dzieckiem na ręku a ja się rozpłakałam od samego patrzenia na nią... W pracy też jest masakra bo mam same koleżanki i temat ciąży jest uważany za super temat do żartów typu: No to która na macierzyński to wskoczę na Twoje stanowisko? hahaha... gdyby nie moje przeżycia też bym się pewnie śmiała. Albo dziewczyny sobie żartują że ja jestem prawie rok po ślubie i w takim wieku to na mnie teraz kolej - każdy ich dowcip to nóż w moje serce. Oczywiście dziewczyny złych intencji nie mają bo nie wiedzą co przeżyłam - nikomu nie powiedziałam. Po prostu nie ma świadomości w społeczeństwie że takie tragedie się dzieją i ktoś kogo to nie spotkało nawet nie pomyśli, że jeśli ktoś nie ma dziec to nie dlatego że nie chce tylko np nie może...
Jestem po jednym poronieniu takim na 100 procent potwierdzonym ale kiedyś dawno temu jak byłam bardzo młoda to miałam też sytuację że wyszedł mi pozytywny test a potem dostałam miesiączkę - kto wie może to też było poronienie. Wtedy tego aż tak bardzo nie przeżyłam bo nie chciałam wtedy mieć dziecka - młoda byłam i głupia.
Evita
4 straty
immunologia+ nieprawidłowy kariotyp
-
Ja pamiętam jak odebrałam wyniki bety. Dzień wcześniej też robiłam betę i spadła na tyle, że wiedziałam, że jest po wszystkim... Wróciłam do domu z płaczem, na to mój M zaczął mu wmawiać, że świruję, że skąd ja mam wiedzieć, że już jest stracona ciąża. Na siłę odczytywał wynik tak, że niby nie wiele brakuje do normy itd - doprowadzało mnie to do szału, bo nie chciał źle... Co do pracy, to miałam zabieg łyżeczkowania w sobotę, a w poniedziałek poszłam do pracy, Nikt nie wiedział, że byłam w ciąży. Przezyłam trzy dni w pracy jakoś bo od czwartku miałam urlop. Płakałam po pracy od 16 aż do momentu kiedy zasnęłam... W trakcie urlopu miałam wyjazd integracyjny z pracy, na który nie pojechałam podając jakiś tam powód rodzinny, a dziewczyny obraziły się na mnie i pierwszego dnia po powrocie do pracy zrobiły mi "dowcip" ustawiając na pulpicie zdjęcie na którym jedna pokazuje mi środkowy palec jako znak protestu, że "sobie" nie pojechałam... Popłakałam się strasznie, bo nie wiedziały co przeżyłam i wydawało im się, że po prostu mi się nie chciało jechać... Na tym wyjezdzie planowałam pierwotnie powiedziec ze jestem w ciazy... Takze wiem co to znaczy taka sytuacja w pracy. Ja nie wytrzymałam i powiedziałam najlepszej kolezance z pracy o tym co sie stalo i powiem szczerze, że poczulam sie duzo lepiej... Kiedy zaczynacie starania? Robiłaś jakieś badania?
-
My już zaczęliśmy się starać choć w tym cyklu kiepsko to wygląda bo M nie było - niby wg USG zdążyliśmy na owulkę ale nie wiadomo.. Zrobiłam masę badań - ale nic w nich nie wyszło, lekarze mówią, że to się zdarza, że organizm robi selekcję naturalną jak coś jest nie tak i że pewnie była wada genetyczna... Mnie takie 'pocieszanie' nie pociesza - z jednej strony cieszę się że wszystko jest ok bo widzę co tu dziewczyny przeżywają jak mają coś zdiagnozowanego, z drugiej strony jest wtedy jakieś wytłumaczenie tego co się stało, można podać jakieś leki, zrobić 'coś'. Ja najbardziej boję się tego, że znów to samo mnie spotka a lekarze będą bezradnie rozkładać ręce - bo przecież jestem zdrowa.. Jak sobie pomyślę, że nigdy nie będę mamą to mam totalną załamkę.. zresztą już mam i mój M nie może ze mną wytrzymać, sama ze sobą nie wytrzymuję.
A po poronieniu byłam na zwolnieniu cały tydzień bo lekarz widział w jakim byłam stanie i chyba się zlitował nade mną, powiedział że zwolnienie jest żebym sobie na spokojnie badanie Bety powtórzyła.. i wypisał na tydzień - dobrze zresztą bo zaczęłam krwawić - niby jak zwykła miesiączka ale bolało bardzo (miałam poronienie samoistne bez zabiegu) Także wdzięczna temu lekarzowi jestem bo leżałam w łóżku, brałam ibuprom, płakałam a wieczorem topiłam smutki w czerwonym winie.. W pracy bym sobie nie dała rady na pewno...Evita
4 straty
immunologia+ nieprawidłowy kariotyp
-
Ja nie chciałam iść na zwolnienie, mimo że lekarz mi proponował. Fizycznie czułam sie bardzo dobrze. Po pierwszym poronieniu było fatalnie, dwa razy mnie łyżeczkowali, bo dostałam gorączki i ostrego bólu brzucha. Natomiast teraz praktycznie w ogóle nie krwawiłam i nie miałam żadnych dolegliwości. Bądź dobrej myśli jeśli chodzi o ciąże. Biorąc za przykład moją przyjaciółkę, jedno poronienie nie oznacza, że następna ciąża nie zostanie donoszona! Możesz poprosić lekarza o badania, jesli się boisz. Mnie bardzo denerwuje podejście lekarzy, bagatelizują to pierwsze poronienie, nie zlecają badań, a bardzo często pozwoliłoby to uniknąc następnego poronienia...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lutego 2016, 23:20
-
bobo_frut wrote:dziewczyny czy któraś z Was orientuje się a propo badań ANA?
bo mi wyszło coś takiego:
Przeciwciała przeciwjądrowe (ANA): W badanym materiale WYKRYTO obecność przeciwciał przeciwjądrowych
Miano: 1:80
Typ świecenia: plamisty
no i oczywiście czarne myśli od razu się pojawiły... że już nigdy nie będę mamą ;(Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lutego 2016, 10:02
bobo_frut lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny mam pytanie zwłaszcza do zafasolkowanych
Jako że nie tracę nadziei że może z tego cyklu jeszcze coś będzie (trafiliśmy na oiwulkę potwierdzoną monitoringiem USG) przekopałam net w poszukiwaniu naturalnych wspomagaczy zagnieżdżenia zarodka (u mnie to był problem) gdybym jednak miała szczęście i coś się zadziało. Znalazłam info o ananasie (ponoć zawiera składniki które wspomagają implementację) ale moje pytanie tyczy się sportu - czy może zaszkodzić w implementacji? Z tego co wyczytałam to po poronieniu w następnej ewentualnej ciąży nic nie wolno - ani seksu, ani sportu masakra... Ja chodzę regularnie na zumbę - bardzo intensywną, wracam do domu mega wykończona i zastanawiam się czy teraz mogę dalej chodzić czy lepiej dać sobie spokój na te kilka dni aż do testu/lub miesiączki?
Evita
4 straty
immunologia+ nieprawidłowy kariotyp
-
Evita, tutaj chyba mało która z nas może jednoznacznie potwierdzić lub zaprzeczyć. Znajdziesz opinie, które potwierdzą to, a także takie, które zaprzeczą. Nie wiem jak bardzo intensywna jest ta zumba, ja uprawiałam sport siłowo-wytrzymałościowy przed ciążą, gdzie tętno w dochodziło w niektórych momentach do 190 uderzeń/min i odpuściłam taką intensywność w okresie starań (i później to już nie było wyboru ).
Co do ciąży po poronieniu to akurat w moim przypadku mój lekarz nie widzi przeciwwskazań ani do seksu, ani do sportu (lżejszego - żeby tętno nie przekraczało 135-140 uderzeń), gdy nic się nie dzieje, a nawet każe mi delikatnie ćwiczyć. Jak się pojawiły plamienia czy jak ostatnio jak mi jakieś naczynko pękło to oczywiście wtedy odpuściłam jedno i drugie.
Trzymam kciuki za ten cyklEvita lubi tę wiadomość
-
Evita wrote:Dziewczyny mam pytanie zwłaszcza do zafasolkowanych
Jako że nie tracę nadziei że może z tego cyklu jeszcze coś będzie (trafiliśmy na oiwulkę potwierdzoną monitoringiem USG) przekopałam net w poszukiwaniu naturalnych wspomagaczy zagnieżdżenia zarodka (u mnie to był problem) gdybym jednak miała szczęście i coś się zadziało. Znalazłam info o ananasie (ponoć zawiera składniki które wspomagają implementację) ale moje pytanie tyczy się sportu - czy może zaszkodzić w implementacji? Z tego co wyczytałam to po poronieniu w następnej ewentualnej ciąży nic nie wolno - ani seksu, ani sportu masakra... Ja chodzę regularnie na zumbę - bardzo intensywną, wracam do domu mega wykończona i zastanawiam się czy teraz mogę dalej chodzić czy lepiej dać sobie spokój na te kilka dni aż do testu/lub miesiączki?
ja mam ten sam problem z pilatesem....
jutro są cwiczenia, a ja nie wiem czy isc - bo jakby sie zagnieżdzał- to nie chce go stresowac:)
w poprzedniej ciązy na pierwszej wizycie pytalam gina o to i odradzł mi wszelkie brzuszki....
to nie wiem - najwyzej odpuszcze jutro osttnią fazę brzuszkową...08.01.2016 [*] 6 tc "Pan dał, Pan zabrał "(Hb)
-
a z drugiej strony to nie chce sie dac zwariowac tym gdybaniem, nawet sobie czasem malą ilosc winka pozwalam - bo inaczej to wszystko bym musiala nastawiac "bo jakbym juz byla w ciązy..."
wychodze z zalozenia, ze poki nie zatestowalam - to nie wiem
może to błąd?....
no ale ostroznosci nie zaszkodzi08.01.2016 [*] 6 tc "Pan dał, Pan zabrał "(Hb)
-
Witajcie dziewczyny
Cały dzień na nogach, od rana. Była taka ładna pogoda ze szkoda było jej nie wykorzystać
Pojechaliśmy z mężem na miasto, na mieście zjedliśmy obiad, a ze miasto i centrum to musieliśmy wszędzie chodzić pieszo, zostawiliśmy auto i tyle się nachodziłam, teraz jestem taka obolała masakra wszystko mnie boli, głowa kość ogonowa, plecy pachwiny, obym tylko maleństwu nie zaszkodziła. Przesadziłam z tym chodzeniem....
Teraz sobie leżę i odpoczywam ale jest ciężko, oby przeszło.
Miłego wieczoru