Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
Katarzyna, oczywiscie, ze najlepiej porobic samoistne w takiej sytuacji, ale tabletki maja mala skutecznosc..
W zeszlym roku tez bylam zdania, ze warto sprobowac uniknac lyzeczkowania, ale byla to niestety tylko strata czasu i nerwow.
Jak ciaza jest mloda - do 12 tyg to jajo nie jest duze i nie trzeba naruszac duzej powierzchni scianki macicy.
Owszem zrosty moga sie zdarzyc, ale to nie sa czeste powiklania.
U mnie najbardziej dotkliwa byla narkoza - jeszcze pol roku po zabiegu mi wlosy wypadaly -
Katarzyna ja uważam tak jak ty z tym łyżeczkowaniem..chociaz sama miałam jedno i to pierwsze..jezeli miała bym wczesniej taka wiedzę jak teraz to i na pierwsze bym się nie zgodziła.. a powiem że przy drugim lekarz chyba tez o tym myślał ale odrazu powiedziałam że do żadnego szpitala nie pójdę na żaden zabieg na szczęście nawet tabletki mnie ominęły..mam nadzieję że do trzech razy sztuka
ka_tarzyna lubi tę wiadomość
monia29 -
Ja nie miałam wyboru czy chcę czy nie chcę.. po to podaje się tabletki żeby rozluźniła się szyjka..
a mi nic nie chciało prawie ruszyć. Po tabletkach czułam się fatalnie, drżałam, pociłam się, mdlałam. Ale w tej sytuacji zaufałam lekarzom.
Moja kuzynka poroniła 3 razybi 3razy była łyżeczkowana. Ja nikogo do niczego nie namawiam bo lekarzem nie jestem, a co szpital to obyczaj ważne jest to, aby skończyło się "dobrze". -
Pola90 wrote:Dzięki dziewczyny!:*
Dobrze, że jestescie:)
W domu smutno było przez piątek sobota, teraz mąż wrócił normalnie do swoich obowiązków i udajemy jakby nie było tematu.
Objawy też mam dalej..ustspil tylko wstręt do słodkości. Piersi dalej mam jakby mnie ktoś napompował i też bym ciągle spała.
Ja mam oczywiście jakieś paranoje co do lyzeczlowania, że coś mi uszkodza albo coś. Masakra.
Powiem Wam że oswajam się z tą myślą i 2 tygodnie temu o tej porze byłam nieszczęśliwa na świecie modląc się żeby przy podcieraniu nie było żadnych niespodzianek, a teraz jak tylko czuje że "coś się ulało" to lecę z nadzieją że się zaczyna.
Musimy dac radę.
Moja Mama też poronila 1 ciążę.
Tez mialam paranoje.
Przeszlo mi wraz z krwawieniem po zabiegu Najtrudniej przetrwac do zabiegu, a potem juz idzie z gorki, jest odczucie ulgi i nowa nadzieja. Trzymaj sie mocno, szczegolnie teraz, potem bedzie latwiej.
U Nas, Moj M. po zabiegu tez nie umial o tym rozmawiac I udawalismy, ze jest OK. Niby mozna plakac i sie przytulac, ale to nic nie zmieni. Dlatego nasza rozmowa po wszystkim sprowadzila sie do ustalenia, ze oboje chcemy dziecko I sprobujemy jeszcze raz, jak juz bedzie po wszystkim.
Faceci tez to przezywaja, tyle ze po facetowemu -
NiecierpliwaOna wrote:Jestem po zabiegu. Tabletki nie zadziałały. Po 24 godz od zaapklikowania nie zaczęło się nic. Zatem zrobili mi zabieg. Mam nadzieję,że dzisiaj wrócę do domu i będę mogła na spokojnie sobie wszystko przetrawić
A Jak sie czujesz teraz?
Nie wiem czy dadza Ci cos przeciwbolowego przy wypisie wiec kup sobie ibuprom, Bo pierwsze 3 dni moga byc bolesne..
-
Dobrze. Wczoraj i w nocy ryczałam. To czekanie jest masakryczne. Jeszcze na sali operacyjnej mi łezki popłyneły,ale teraz jest dobrze. Fizycznie jest dobrze. Jeszcze mam kroplówkę,więc jest ok a psychicznie też lepiej. Jakiś większy spokój. Jeden etap zamkni3ty,można zacząć myśleć o następnymWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Leira, to jak bardzo będą naruszone ścianki moim zdaniem zależy tylko od wprawy operatora. To nie jest histeroskopia, że widzisz na ekranie co usuwasz, w łyżeczkowaniu skrobie się na ślepo. Tak czy inaczej moim zdaniem przy pierworódkach należy próbować jak najdłużej się da tabletkami. W DE np. też nie robią łyżeczkowania, tylko tak jakby "wysysyją" zarodek takim urządzonkiem, ale w PL nie słyszałam o takiej metodzie...
Dziewczyny, wspieram Was w dalszych staraniach i trzymam kciuki. Czasami życie potrafi nas nieoczekiwanie zaskoczyć!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2018, 13:26
Monys2588 lubi tę wiadomość
07.2019 drugi naturalsik
10.2017 naturalsik
Mam 4❄️
4 IUI, 2IVF, 2 transfery, 3 poronienia
AMH 1,3, nasienie zmienne, fragmentacja 38% -
NiecierpliwaOna wrote:Dobrze. Wczoraj i w nocy ryczałam. To czekanie jest masakryczne. Jeszcze na sali operacyjnej mi łezki popłyneły,ale teraz jest dobrze. Fizycznie jest dobrze. Jeszcze mam kroplówkę,więc jest ok a psychicznie też lepiej. Jakiś większy spokój. Jeden etap zamkni3ty,można zacząć myśleć o następnym
O samopoczucie psychiczne nawet nie pytam.. Ja ryczałam non stop chyba z miesiąc, a dzień zabiegu to jak pogrzeb dla mnie. Masakra. Tego się nie da opisać.
Jak masz kroplówkę to dobrze, nie czuć bólu, chciałam Cię tylko uczulić, żebyś zaopatrzyła się w leki, bo niestety, zabieg będzie odczuwalny przez kilka dni Dobrze też, żeby odebrał Cię ktoś ze szpitala, po narkozie odbija, albo można zasłabnąć później, więc zapewnij sobie jakąś pomoc.
Ściskam Cię mocno - nie daj się! -
ka_tarzyna wrote:Leira, to jak bardzo będą naruszone ścianki moim zdaniem zależy tylko od wprawy operatora. To nie jest histeroskopia, że widzisz na ekranie co usuwasz, w łyżeczkowaniu skrobie się na ślepo. Tak czy inaczej moim zdaniem przy pierworódkach należy próbować jak najdłużej się da tabletkami. W DE np. też nie robią łyżeczkowania, tylko tak jakby "wysysyją" zarodek takim urządzonkiem, ale w PL nie słyszałam o takiej metodzie...
Dziewczyny, wspieram Was w dalszych staraniach i trzymam kciuki. Czasami życie potrafi nas nieoczekiwanie zaskoczyć!
Nie wiem jak oni to robią, ale ja trafiłam do lekarki, której bardzo zaufałam i zapewniła mnie, że będzie w stanie przeprowadzić zabieg w sposób minimalnie inwazyjny i faktycznie tak było, bo endometrium szybko się zregenerowało.
Mi w pierwszym szpitalu, tam gdzie podali tabletki, tłumaczyli, że im szybciej się przeprowadza usuwanie ciąży tym lepiej, bo jajo jest mniejsze i tym samym ma mniejszą powierzchnię przylegania do macicy, dlatego łatwiej je usunąć (czy to tabletkami czy łyżeczkowaniem).
Trzeba być dobrej myśli, niestety nie każdy ma to szczęście poronienia samoistnego w tak przykrej sytuacji
Chociaż zastanawiam się jak to kiedyś było - jak kobiety sobie radziły zanim wymyślono łyżeczkowanie?
U mnie na zabiegu okazało się, że tkanki, które pozostały po tabletkach (zabieg był miesiąc po podaniu tabletek) są już nadgniłe, więc pewnie 100 lat temu w takiej sytuacji dostałabym sepsy i umarła oO. -
ka_tarzyna wrote:Wpadłam na forum z ciekawości, bo też miałam poronienia, trzy, a teraz jestem w czwartej ciąży.
Dziwię się trochę, że tak namawiacie na to łyżeczkowanie, OK - szybki zabieg i po sprawie... ale nie do końca tak jest. Kobietom, które nie rodziły łyżeczkowanie powinno się robić w ostateczności. Różnego rodzaju łyżeczkowania, hegarowania itp. mogą powodować problemy z niewydolnością szyjki w trakcie kolejnej ciąży lub zrosty. Ja np. mam bardzo małą i wąską szyjkę, histeroskop było ciężko wprowadzić...
U mnie za pierwszym razem podali tabletki na IP, dali zestaw tabletek do domu i kazali się za 2 dni zgłosić ponownie na IP, potem podali kolejne tabletki, bo coś tam jeszcze zostało... w szpitalu w którym byłam lekarka mówiła mi, że u nich za wszelką cenę starają się unikać łyżeczkowania u młodych kobiet. Z resztą moja dr też do nich dzwoniła na SOR i kazała dać tylko tabletki. U mnie z tabletkami się udało, bolało masakrycznie, ale jakoś przeżyłam. A starać się można praktycznie od razu.
Gdybym ja przy 3 poronieniach miała mieć 3 łyżeczkowania, to nawet nie chcę myśleć w jakim stanie byłaby moja macica od środka i szyjka rozwalona...
Może zabrzmi to trochę żle, ale zawsze trzeba myśleć, że to może być nie jedyny zabieg i nie pierwsze poronienie... Wiele dziewczyn ma problemy z poronieniami nawykowymi.
Widziałam też, że przewija się temat heparyny - biorę od pozytywnej bety clexane 0,4 i acard. Mam się kłuć do końca ciąży.
W badaniach które robiłam nic nie wyszło, ale i tak mam brać. -
Natalia1984 wrote:Dlaczego masz przepisany Acard i Clexane? Ja na początku brałam Acard ale przerwałam bo miałam krwawienie jednorazowe.
Że względu na nawracające poronienia, w zasadzie profilaktyka. W między czasie wyszła jeszcze jakaś mutacja MTHFR i PAI, ale to już wcześniej brałam.
Po krwawienie, na tydzień acard można odstawić, a potem wrócić.
07.2019 drugi naturalsik
10.2017 naturalsik
Mam 4❄️
4 IUI, 2IVF, 2 transfery, 3 poronienia
AMH 1,3, nasienie zmienne, fragmentacja 38% -
nick nieaktualnyNiecierpliwaOna wrote:Co tam u Was? Martula jak w pracy? Daje ukojenie? Pola jak tam? Czekasz?
No czekam czekam..
Mąż wyjeżdża w sobotę i chciałam się z tym przykrym tematem ogarnąć do weekendu Ale się nie zapowiada. Tak jak Wam pisałam w piątek będę dzwonić do gina i zobaczymy co powie
Mam chwilę że na moment mi się zapomni co tam w środku mam i jak się otrzasne to takie to dziwne okropnie...
A Ty NiecierpliwaOna jak ? Masakra?:* -
Dziewczyny kochane u mnie masakra. Synus ma wirusa I prawie 40'stopni goraczki. Tysiace sposobow zeby mu ją obnizyc I.dopieo zasnął.
Nieoceniona tak bardzo Ci współczuję tego szpitala ale już po wszystkim I teraz zaczynasz nastepny etap. Przy wsparciu wszystkich kobietek damy radę.
Pola dalej nic?
To jest nieludzkie.
Nasze wspierające nas mamusie jak sie macie?
W pracy u mnie urwanie glowy studniówka maturzysci nakreceni, oczywiście ze przez chwilę człowiek myśli o czym innym. Przez chwilę..
Wszyscy w pracy mnie pytaja co ja taka chuda I czy w Spa bylam w zeszlm tygodniu.
Takie kur... swoiste spa. Tylko najblizsze przyjaviolki wiedzą co I jak. Jedna z nich poronila w sierpniu. Placzemy razem... ale jednocześnie tez bardzo mnie wspiera I mowi, ze powinnysmy latwo zajsc w kilejna cciążę... oby Bog dal....Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2018, 21:46
2006 Kubuś
Aniołek [*] 14.01.18 -9tc2
Ola [*] 27.06.2018 - 14 tc -
nick nieaktualnyHej Martulka!
przesrane, nie dość, ze sie wszystko we łbie kotłuje, to jeszcze młody chory
ale tyle tych wirusów i świnstwa w powietrzu, ze można zwariować..
ja dziś z nerwow poł dnia miałam biegunke, ale na szczescie juz mi chyba przeszlo.
co do tego SPA.. no ludzie jak nie wiedza, to przypieprzą jakimś pytaniem.. to tak jak dzis mi maz opowiada, ze kolega mu mowi.. 'Stary, ten umarl, ten umarł. Pasowałoby zeby sie u Was coś urodzilo'.
Jak mi to opowiadal, to mowi, ze myslal, ze go szlag trafi.
Moja przyjaciolka poronila we wrzesniu, ale nie wiedziala, ze jest w ciazy, bo nie starali sie, a okresy przy swoich tarczycowych perypetiach ma raz na 2, 3 mce.. jak sie skapła, to juz była koncowka.. w poniedzialek miala bete 3700, a w srode juz tylko 600 i w piatek sie sama oczyscila w domu..
To jak patrzac, ze wysokosc bety moze miec wplyw na czas poronienia samoistnego, to jestem póki co w totalnej dupie. -
Monys2588 wrote:Kasiu mogłabyś napisać jakie masz mutacje i co lekarze na to?Ja też mam jedna MTHFR i Pai ale jeszcze nie miałam konsultacji genetycznej..tez mam brać acard i clexane i jestem po dwóch wczesnych poronieniach
Mam MTHFR_1298A-C, Układ heterozygotyczny i PAI-1 4G Układ homozygotyczny.
Ale wg najnowszych zaleceń ani MTHFR ani PAI nie jest wskazaniem do brania heparyny.
Zrobiłam te mutację, bo mi poleciła taka prof. co się zajmuje poronieniami, ale ona nawet jeszcze przed tymi badaniami kazała mi brać acard i clexane. Nie poszłam do niej z wynikami tych mutacji, bo nie do końca pasują mi jej poglądy w temacie leczenia i ordynowanych leków.
Natomiast moja dr nie bardzo to skomentowała, powiedziała, że jaka mutacja by mi nie wyszła to i tak leczeniem jest acard, clexane i kw. foliowy, a i tak przecież to wszystko biorę (w sumie to tak trochę niepotrzebnie te badania robiłam...). A ze względu na to, że bardziej jej ufam, to odpuściłam sobie wizyty u pani prof.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2018, 23:39
07.2019 drugi naturalsik
10.2017 naturalsik
Mam 4❄️
4 IUI, 2IVF, 2 transfery, 3 poronienia
AMH 1,3, nasienie zmienne, fragmentacja 38%