Spełnione Aniołkowe Mamy
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMonilia to straszne co piszesz szczerze Ci współczuję
ja miałam problem z zajściem w pierwszą ciążę ale się udało, urodziłam ślicznego chłopczyka, który teraz ma 5 lat
później zachodziłam w ciążę bez problemu ale nie potrafiłam jej utrzymać. przy pierwszym pomyślałam, że trudno, czasami się zdarza. drugie też jakoś opanowałam ale po trzecim w 10 tc załamałam się. na szczęście był już syn więc musiałam się trzymać jakoś i w miarę się pozbierałam. później nadeszła kolejna ciąża, włączone różne leki, ale ciąża nie była spokojna. z niecierpliwością czekałam na każdą wizytę i słowa "serduszko ładnie bije", później ja Mały się ruszał to byłam trochę spokojniejsza ale przez całą ciążę bałam się, że coś się stanie ( miałam krwiak, skurcze, łożysko źle ułożone i inne różne mało fajne rzeczy) i tylko czekałam, aż się urodzi. bałam się też samego porodu, miałam wrażenie, że będą jakieś komplikacje (pierwszy poród również SN, wszystko ok). dopiero jak synek się urodził, z nami było wszystko ok to odetchnęłam z ulgą.
porównując moje doświadczenia: trudności w zajściu w ciążę i poronienia, stwierdzam, że dużo łatwiej uporać się z rozczarowaniem, smutkiem i zawodem związanymi z kolejną nadchodzącą @, niż przechodzić poronienie....
trzymam za Was kciuki, mam nadzieję, że wszystkie będziecie szczęśliwymi mamusiami. pozdrawiammonilia84, belladonna lubią tę wiadomość
-
Aga tez wiele przeszlas
Nigdy nie pomyslalam ze cos zlego moze Nas spotkac. Zawsze mysli sie ze to w filmach tak sie dzieje albo czemu nam by sie tak mialo trafic. A tu niespodzianka
Ja czulam w tej ciazy ze nie bedzie latwo ale nie przewidywalam takiego tragicznego zakonczenia. Trudno Bog tak chcial
Czekam na dzien gdy zaczniemy starania i znow bede mogla poczuc maluszka ktorego bede miala pod sercem. Twoja historia potwierdza ze nie nalezy sie poddawac ale walczyc Pozdrowionka
Wikusia Aniołek 26.02.2015 [*] 27tc
-
lookinblueeyes wrote:Witam,
To mój pierwszy post.
Jestem po dwóch stratach, jestem w kolejnej ciąży.Na początku starałam się nie martwić ,ale to nie takie proste. Szukam wiary w cud ,że wszystko będzie dobrze. Której z Was się udało i po poronieniach/ciążach obumarłych ma śliczne,zdrowe dzieci? Podzielcie się proszę swoim szczęściem.
Dołączam jako przykład dziś przeszczęśliwej,ale niestety również Aniołkowej mamy. Pierwszą ciążę straciłam w 11tc po 3tyg leżenia plackiem i walki o uratowanie jej,niestety nie udało się.Lekarze kazali standardowo zaczekać min 3 miesiące ze staraniami a już po pierwszym cyklu po poronieniu znów ujrzeliśmy dwie kreski:)
Ciąża była ciężka, podtrzymywana lekami od samego początku do praktycznie końca, pojawiło się zagrożenie porodem przedwczesnym, zaburzenia tętna, pobyty na patologii ciąży. Na dodatek Synuś owinął się mocno pępowiną i na ekspresowe cc wieźli mnie z zanikającą akcją serduszka. Wierzę,że nasz pierwszy mały Aniołek czuwał nad swoim Braciszkiem i wszystko skończyło się pomyślnie:)
Trzymam gorąco kciuki za wszystkie Aniołkowe Mamy by jak najszybciej mogły się cieszyć szczęśliwym macierzyństwem i zdrowym dzidziusiem.
monilia84 lubi tę wiadomość
-
Jestem po 2 poronieniach..ale udało się za 3 razem.. jednak na wszystkich możliwych lekach..clexane, encorton, acard-potem aspirin cardio, luteina, nospa.. fakt że synek urodził się w 34t5d bo odeszły mi wody..ale ponoc 1 poronienie to 30%na wczesniejszy poród a 2 poronienia to aż 50%..ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło.. ♥♥♥
a oto mój największy skarb
-
katarynka07 - pamiętam i często myślę o Tobie! Czekam na szczęśliwe zakończenie Twojej historii.
PS ja 2x mówiłam o swojej ciąży - teraz pewnie bym nie powiedziała...z wielu względów, także ja Cię doskonale rozumiem.Szczęście Pierwsze (11w2d) - 02.06.14
Szczęście Niepojęte (37w4d) - 9/9 Apg - 3330g 25.03.-06.04.15 Byłeś serca biciem
Szczęście Największe (40w1d) - 8/9 Apg - 01.07.16 - 4000g Każdego dnia dziękuję Bogu za to że Cię mam
Szczęście Wymodlone (30w2d) - 3/4/6/6 Apg - 1150g -
24.03.18 - Mały Wielki Cud -
ech dziewczyny dużo przeszłyście, za dużo... ja też straciłam ukochaną Córeczkę w 34tc, z Jej śmiercią nigdy się nie pogodzę. jednak Wasze historie ze szczęśliwym zakończeniem dodają mi otuchy. Piszcie proszę jak najwięcej pozytywnych informacji - chyba nam wszystkim dobrze to zrobi. ŚciskamNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
"Miało być inaczej
Miało być normalnie
W przeciętność losu,
wierzyłam nieustannie
Pachnące ubranka
w szafie już wisiały
Dziecięce banały
radością napawały
I nagle koniec
jedna chwila wystarczyła
Ta jedna chwila,
która życie me zmieniła
Zmieniała je na zawsze
zabierając Ciebie
Rujnując wszystko
zabijając nadzieję
Twe serce umilkło
po prosu bić przestało
Śmierć zwyciężyła
szansy nam nie dając
Depcząc wszystkie plany
niszcząc marzenia
Człowiek w starciu z losem
nie ma nic do powiedzenia
Czas ran nie leczy
do bólu przyzwyczaja
Cierpieć pozostało
tęsknić już do końca
i zranioną duszę
leczyć ciepłem słońca...
Kocham...
Aniołek 2004[*]
Igunia 2013[*]
Majeczka 2014[*]
Milenka 13.10.2015[*]
elizka123 -
Hej dziewczyny. Ja straciłam synka na początku tego roku w 24 tygodniu. To był dla mnie ogromny szok:( Na początku byłam tak tym załamana że mówiłam nie kolejnej ciąży, ale po jakim czasie zaczęłam myśleć inaczej i teraz jestem już 8 tygodni w ciąży. Wiem że jeszcze różnie może być, ale wierzę że będzie dobrze. Najgorsze, że przed zajściem w ciążę byłam spokojna a teraz gdy dowiedziałam się o ciąży czuję ogromny strach. Boję się żeby sytuacja się nie powtórzyła. Nie śpię w nocy, a w dzień bardzo źle się czuje i mam zawroty głowy. Wiem że to z nerwów. Nie mam bardzo z kim o tym pogadać więc pisze tutaj. Na razie nikomu nie mówiliśmy o ciąży.
-
nick nieaktualnynapewno czesc z Was zna moja historie...2 starty, ogolnie 3 lata staran w koncu in vitro, porod w 24 tc, a teraz ciaza naturalna, jestem dopiero na samym poczatku tej drogi, ale mam nadzieje ze bedzie dobrze...jestem uzbrojona w cala mase lekow i nie poddam sie tak latwo
-
nick nieaktualnyGratuluje wam dziewczyny ze po mimo tych wielkich przeciwnosci losu udalo soe wam zajsc. Mam nadzieje ze dzieciaczki wywijaja nozkami w waszych brzuszkach i sa zdrowiutke Ja poronilam w 9 tygodniu w pazdzierniku- dzidzia nie miala serduszka. Teraz szukam ofpowiedzi na tym forum jednak jej nie uzyskalam i mam nadzieje ze jakos pomozecie. Wzielam 1,5 opakowania tabletek anty- Sidretella, odstawilam tydzien temu i chce znowu starac sie o fasolke czy przez branie tych tabletek moge miec problem zajsc w tym miesiacu? Prosze o odpowiedz, jestescie jedyna nadzieja na jaka kolwiek wiadomosc
-
Witam ponownie,zakladalam ten post szukajac wiary i teraz po wielu trudach sama chce ja dac.Udalo sie po trzeche poronieniach z niewiwdomych przyczyn jestem szczesliwa mama 11tygodniowej Laury.Moja rada?Nie tracic nadzieji!Mysle ,ze to wlasnie ona sprawila ,ze doczekalam sie wlasnego cudu.Dziewczyny nie poddawajcie sie!Pozdrawiam spelniona aniolkowa mama
K27, antoninina lubią tę wiadomość
Mój cud-Laura 11.07.2016:*
Aniołek [*] 03.2015
Fasolka [*] 23.12.2014
Aniołek [*] 29.07.2013
-
Będąc w ciąży widziałam ten wątek ale nigdy w niego nie weszłam. Obiecałam sobie że zajrzę dopiero gdy dzidzia będzie z nami.
Pierwszą ciąże straciłam w 2015 w 8 tygodniu, choc nie znaliśmy plci bylam pewna ze byl to chłopczyk -Adaś. Seruszko przestalo bic. Bardzo to przeżyłam i nie chciałam słyszeć o ponownych staraniach. Druga ciąża po prostu sie zdarzyła 9 miesięcy po stracie. Ciąża byla bardzo trudna- masa leków,problemów kilka pobytów na patologii i zagrożenie porodem przedwczesnym w 25 Tc. Dzis jestem mama Zosi. Wprawdzie urodziła się z hipotrofia ale jest przecudowna. Przede wszystkim JEST .Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 września 2016, 23:05
K27 lubi tę wiadomość
Córcia Zosieńka 09.08.2016 2680 g
19.03.2015 - Tęsknię Adasiu [*] -
nick nieaktualnyNigdy wczesniej nie sadzilam ze dotknie mnie taka tragedia.
Rowne trzy tygodnie temu urodzilam przez cc coreczke.
Miala 31 tygodni.
Dzien wczesniej i pozostale tygodnie, wyniki badan, tetno Malej bylo wporzadku.
Zostalam skierowana przez lekarza prowadzacego do szpitala celem podania sterydow na rozwoj plucek. Dostalam jedna dawke i po badaniu USG i KTG zostalam odeslana do innego szpitala z podejrzeniem zagrazajacego wczesniejszego porodu, wielowodzia, wielowadzia plodu oraz zagrazajacej zamartwicy plodu. W drugim szpitalu pi badaniu i KTG zapadla decyzja-natychmiastowe ciecie.
Jakby mi ktos skrzydla podcial.
Lena urodzila sie bez funkcji zyciowych. Dostala 1-2-2-4 pkt Apgar. Przez tezy dni podtrzymywaly Ja maszyny przy zyciu.
Dlaczego! Dlaczego umarla skoro wszystko bylo dobrze?!
Po niespelna trzech tygodniach bylismy na rozmowie z ordynatorem oddzialu i przy okazji z wybitnym profesorem. Poszlismy porozmawiac o tym co sie wydarzylo.
Bez wynikow sekcji, bez wynikow kariotypu uslyszelismy, ze to cyt "przypadek losowy".
Ze tak sie zdarza i jest mu niezmiernie przykro.
Ze takie przypadki jak nasz trafiaja sie w ilosci kilku w roku na cale wojewodztwo.
Padly tez kilkukrotnie stwierdzenia z ust profesora, ze nikt nie zawinil. Ze nie jest to wina lekarza. Na jakiej podstawie takie twierdzenia? Z gwiazd? Z przypuszczen? Czy moze z solidarnosci lekarskiej?
Zabolalo po raz trzeci.
Jej smierc. Pogrzeb. I ta bezpodstawna opinia.
Zwatpilam w ludzkosc.
Czekamy na wyniki sekcji i kariotypu.
Nie spoczne dopoki nie poznam przyczyny.
Nie zasne spokojnie dopoki nie odpowiem sobie na pytanie czy taka byla wola Boga, blad natury czy bylo to zaniedbanie ze strony lekarza.
16 grudnia anno domini 2016 byl planowana data porodu. Jest, bo grudzien wciaz przede mna.
Boje sie.
Ze serce mi peknie.
Dzis imieniny obchodzi Lena.
Krwawi moja dusza.
Piszecie o nadzieji. We mnie jest jedynie strach i zal niespelnionych marzen.
Mam syna. Osmiolatka. Jest zdrowym chlopcem i dziekuje Bogu za Niego. Ze jest. Ze jest zdrow. Ze nie jestem zmuszona polegac na opinii zadnego z konowalow.
-
Witam,
Zarębinka..jutro trudny dzień...tak mi strasznie przykro..
Czytam Wasze posty i płakać się chce...
Ja mam dziecko, z pierwszej ciąży ale potem już same tragedie..a teraz też jestem w ciąży i strasznie trudny czas przede mną...Córcia-2012
J-6/11tc [*] 13.02.15,
S -18tc [*] 30.09.15,
F-16tc. [*] 12.05.16
K-21tc. [*] 02.02.17
-
Witajcie.
Ja pierwszą ciąże straciłam po pół roku starań z mężem. Dowiedziałam się w swoje urodziny, że jestem w ciąży a tydzień później poroniłam - w samo Boże Narodzenie. Nie mogłam się podbierać zwłaszcza, że tydzień później na sylwestrze znajoma ogłosiła, że jest w ciąży. Pół sylwestra przepłakałam. Długo się zbierałam. Zakupy, spa etc nic nie pomagało. W czerwcu ponownie zaszłam w ciąże. Bałam się cholernie i co drugi dzień latałam na bete a dopóki nie zaczęłam czuć ruchów dziecka ( 17tc) to średnio co tydzień byłam u gina na usg. Urodziłam śliczną zdrową córeczkę w 39 tygodniu ciąży. Jest moim największym szczęściem.
Od stycznia postanowiliśmy z mężem zadbać o rodzeństwo. Udało się od razu. Niestety ciąża okazała się być pozamaciczna, ja krwawiłam do otrzewnej i grabarzowi spod łopaty uciekłam. Skończyło się laparoskopią i usunięciem jednego jajowodu.
Ale czuje się o niebo lepiej niż po pierwszym poronieniu. Mam piękną córeczkę i ona daje mi siłe i jest lekiem na całe zło. Mimo kolejnej straty optymistycznie patrzę w przyszłość.
Wam też się uda. -
To moze i ja opisze swoja historie... o pierwsza ciaze staralismy sie okolo roku, chwila w ktorej zobaczylam 2 kreseczki, cudo... niestety okazalo sie, ze w maju 2015 stracilam moje malenstwo i w tym samym dniu bliska mi osobe z rodziny... wizyta w szpitalu i na drugi dzien pogrzeb, plakalam podwojnie, nie tak mialo byc... po tym wszystkim chcialam jak najszybciej zapelnic ta pustke i zajsc ponownie w ciazy i tak czas mijal, po ponad roku udalo sie ponownie... pierwszy test wyszedl negatywny, a zeby wiecej mnie nie kusilo testowanie, za dwa dni zrobilam ostatni i jak nigdy bylam przekonana, ze bedzie minus i chyba juz zaczelam godzic sie z tym ze nie bedzie mi dane cieszyc sie malenstwem, spojrzalam na okienko,a tam bardzo dobrze widoczne dwie kreski, zaczelam sie trzasc, nie dowierzalam, zaraz mialam isc do pracy a w niej nie myslalam o niczym innym...ciaza nie byla bezproblemowa, 2 razy lezalam w szpitalu plus kilka razy musialam go odwiedzic z pewnych powodow, a teraz tulimy nasza mala w ramionach... nie poddawajcie sie, trzymam za Was kciuki