Czerwiec👙, lato🏝️, słońce świeci🌞- będzie z tego dużo dzieci👶🍼
-
WIADOMOŚĆ
-
Karina czekamy!
Dziś już kilka razy do męża mówiłam "zerkne tylko, czy już urodziła ostatnia forumowa koleżanka" 😅Karina lubi tę wiadomość
-
Niestety wczoraj się nie udało, we wtorek zaczną wywoływać. Do domu i tak nie wrócę bo dużo krwi ze mnie wypływa mimo braku postępu porodu.
Spałam na raty i dalej nie wiem dlaczego tak bardzo odczuwam ból na wysokości wzgórka aż do lędźwi, że mnie ten ból wybudza skoro na ktg to nawet nie są skurcze porodowe 🙈 mam taki mętlik w głowie, że szok -
Karina ja miałam podobnie dzień przed cc. Normalnie odczuwałam skurcze, bardzo bolesne, a na ktg się nie pisały, rozwarcie cały czas 2 cm. Lekarz patrzył na mnie jak na debila, chyba myślał że symuluje. Potem okazało się że miałam infekcję układu moczowego, może to ona nasiliła te skurcze. Nie ważne co się wydarzy, już za chwilę będziesz tulić maluszka!
Karina lubi tę wiadomość
-
Ladyo wrote:Karina ja miałam podobnie dzień przed cc. Normalnie odczuwałam skurcze, bardzo bolesne, a na ktg się nie pisały, rozwarcie cały czas 2 cm. Lekarz patrzył na mnie jak na debila, chyba myślał że symuluje. Potem okazało się że miałam infekcję układu moczowego, może to ona nasiliła te skurcze. Nie ważne co się wydarzy, już za chwilę będziesz tulić maluszka!
On kurczę zapytam! Położna mówi że może młody główką wali i spojenie łonowe się lekko rozchodzi.
Ja już od rana z balonikiem, jutro albo pojutrze wywołanie. Coś czuję, że będę konkurencją dla biednej Polaya z tym porodem 🫣 -
Karina wrote:On kurczę zapytam! Położna mówi że może młody główką wali i spojenie łonowe się lekko rozchodzi.
Ja już od rana z balonikiem, jutro albo pojutrze wywołanie. Coś czuję, że będę konkurencją dla biednej Polaya z tym porodem 🫣Karina lubi tę wiadomość
-
Dominiś, chodź, bo forumowe ciotki czekają 🤍
Karina lubi tę wiadomość
08.2020 - synek 👶
05.2022 - ⏸️
07.2022 - 8 tc. 💔👼
11.2022 - ponowne starania 🙏
20.06.2023 - ⏸️🥺
13.07.2023 - jest ❤️
19.07.2023 - 1.2 cm Szczęścia ❤️🌈
08.08.2023 - rosnę 👶
13.08.2023 - krwotok i szpital 💔
16.08.2023 - 5.1cm Siłacza 🤍
23.08.2023 - prenatalne -> 6.4 cm zdrowego Dzidziutka 🤍
27.09.2023 - Synek 💙
25.10.2023 - połówkowe -> 550g Chłopca 🤎
29.11.2023 - 1 kg Szczęścia 🤍
03.01.2024 - 2 kg Misia 🐻
01.02.2024 - 2,8 kg 🧸❤️
07.02.2024 - ❤️
21.02.2024 - (38+3) 3,7 kg 🐻
27.02.2024 - Bruno 👶🐻 -
Ja też ciągle wchodzę i sprawdzam co tam u Ciebie Karina i nieustannie trzymam kciuki żeby to było już i żeby szybko poszło🥰
Karina lubi tę wiadomość
34l👱♀️ 39🙎♂️
09.2019 ⏸️🤰
01.2020 laparoskopia- guz na jajniku
06.2020 🥰😍 cc 4800g 64cm M❤️
11.2022 6/7 tc 💔 poronienie samoistne
13.06.23 ⏸️🤗
14.06.23 beta 124😍
07.07 ❤️
13.09 17+1 209 gram chłopca💙
07.10 20+4 połówkowe 416g🥰
03.11 24+3 800g
28.11 28+0 prenatalne 1300 g😍
15.12 30+3 1700g
30.12 32+4 2100g
12.01 34+3 3000g😱😱😱
24.01 36+1 3000g???😁❤️
16.02 39+3 cc 4300g 58cm Gucio💙💙💙
-
My od piątku dajemy espunisan- coś tam pomaga ale my akurat bardziej na gazy. Ogólnie to odstawiliśmy probiotyk bo po nim było jeszcze gorzej Pani Doktor też zasugerowała mi że to może być nietolerancja bialka i żebym ograniczyła ale póki co próbujemy bez tego bo inaczej to bym już chyba nic nie jadla34l👱♀️ 39🙎♂️
09.2019 ⏸️🤰
01.2020 laparoskopia- guz na jajniku
06.2020 🥰😍 cc 4800g 64cm M❤️
11.2022 6/7 tc 💔 poronienie samoistne
13.06.23 ⏸️🤗
14.06.23 beta 124😍
07.07 ❤️
13.09 17+1 209 gram chłopca💙
07.10 20+4 połówkowe 416g🥰
03.11 24+3 800g
28.11 28+0 prenatalne 1300 g😍
15.12 30+3 1700g
30.12 32+4 2100g
12.01 34+3 3000g😱😱😱
24.01 36+1 3000g???😁❤️
16.02 39+3 cc 4300g 58cm Gucio💙💙💙
-
Kika95 wrote:Karina niezmiennie trzymam kciuki za Was ✊🙏
Dziewczyny czy podajecie może swoim maluszkom Espumisan? Na takie zaparcia itp? Czy tylko metody masaż/termoforek?
Karina ciągle trzymam kciuki, ciągle o was myślę ♥️Karina lubi tę wiadomość
-
Kika tak się wtrącę- nam położna dała zielone światło na pół porcji Espumisanu jeszcze przed tym terminem, kiedy zgodnie z ulotką można podawać lek. Mówiła, że taka niewielka porcja jest ok, a może ulżyć maluszkowi.
Pewnie co osoba to opinia, ale my jej zaufaliśmy i jak Iga była niespokojna to dostała kilka kropelek.Hashimoto, z.Sjögrena
ANA3 dodatnie
Pai homo 4G
10.2022- puste jajo 8tc.
25.01- beta:80, prog: 31
03.02-pęcherzyk 0,69cm w macicy
11.02- mamy zarodek i serduszko❤️
17.02- IP, krwiak, bobo 1,05 cm
28.02- 2,16 cm bobasa, krwiak zniknął ❤️
18.03- NIFTY: niskie ryzyka, dziewczynka 🌸
21.03- prenatalne, 5,5 cm fikającej panienki 💖
11.04- 9,9 cm i 130 gramów obrażonej princessy👑
09.05- 284 gramy małej damy
22.05- 21+0, 405 gramów akrobatki
23.06-25+4, 880 gramów Myszki 🌸
04.07-27+1, jest 1 kilogram💪
21.07-29+4, III prenatalne, 1425g💖
04.08-31+4, 2kg bobasa 🙈
29.08-35+1, 2,7kg dużej panny 🤩
18.09-38+0, ok.3kg, przyjęcie na oddział i czekamy 🍀
28.09- 39+3, 2890g-Iga na świecie💝 -
Cześć dziewczyny!
w końcu odzywam się i informuje, że wszyscy żyjemy😆
postaram się zwięźle i na temat bo krótko napewno nie będzie 🙈
tak jak Wam wcześniej pisałam u nas skończyło się cesarką po 14 godzinach braku postępu porodu, silnych skurczach i moim krzyku ze umieram. mam z perspektywy czasu dużo przemyśleń i pretensji bo można było tego uniknąć gdyby tylko w ciągu tych wielu godzin choć raz zbadał mnie lekarz. Jedno jedyne badanie lekarskie miałam o 1 w nocy podczas przyjęcia. Na tym koniec, później już tylko kilka położnych które pakowały we mnie palce przy każdej wizycie, każda po swojemu i od nowa „sprawdzały” co się dzieje.
Po przyjściu lekarza po godzinie 14 poinformowano mnie, że będę męczyła się jeszcze wiele godzin i i tak się nie uda a każda kolejna godzina jest zagrożeniem dla mnie i mojego syna.. Płakałam jak dziecko gdy wieziono mnie na salę operacyjną, byłam okrutnie zmęczona a mimo to tak bardzo nastawiona na naturalny poród że cesarka była dla mnie dosłownym ciosem mimo, że skurcze o takiej sile ze odpływałam nic nie dawały.
Po cesarce gdy przewieziono mnie na salę pooperacyjna trzęsłam się jak galareta dobra godzinę, pionizowano mnie szybko bo po niecałych 6 godzinach. Emil otrzymał 10pkt w skali apgar, ważył 3505g i mierzył 53cm w chwili narodzin. Nigdy nie byłam szczęśliwsza i bardziej wdzięczna niż wtedy gdy dowiedziałam się, że wszystko z nim dobrze.
Niestety w skutek tego „pakowania paluchow” przez każdą jedną położna która przyszła w trakcie próby naturalnego porodu zostałam zakazona i przez powikłania moje crp wyskoczyło momentalnie do sporych wartości, i przez to musieliśmy być w szpitalu dłużej niż standardowo trwa pobyt po cc. Otrzymywałam duże dawki antybiotyków z którymi + zastrzyki koniec końców i tak trafiłam jeszcze do domu. Pobyt na oddziale od strony noworodkowej super, Panie pielęgniarki jak anioły, nawet zabierały dzieciaczki jak widziały że mamy ledwo mrużą oczy w nocy aby mogły się przespać chociaż godzinkę/dwie.
Niestety jeśli chodzi o inne aspekty to tu też wiele bym powiedziała, najbardziej boli mnie to, że szpital odebrał mi chęć karmienia piersią, wręcz obrzydził je przez natarczywość personelu i zmuszanie do tego, żeby każde przystawienie a w zasadzie jego próba kończyły się płaczem moim i mojego Syna. Był u nas problem z brodawkami, nie są na tyle wystające aby mały mógł je chwycić, próbowaliśmy z różnymi kapturkami co też się nie udało. Wiecie jak jest, w szpitalu nie zawsze masz czas by się co chwilę kąpać, odświeżać żeby czuć się komfortowo, stres i to przystawianie na siłę z płaczem też swoje robiły i w efekcie siedziałam za każdym razem zgrzana, zmęczona, zła a mój syn płakał i darł się w niebogłosy tylko dlatego, że Pani laktacyjna miała aspiracje ze nauczy go ssać płaską brodawkę…
Koniec końców wyszliśmy do domku i nagle moje nerwy, stres znikły. To prawda że teraz boję się czy aby napewno wszystko robimy dobrze i tu uspokoiła nas dzisiejsza wizyta położnej. Emil przybiera super, żadnych oznak aby działo się coś nieprawidłowego, zostaliśmy pochwaleni że świetnie sobie radzimy.
Karmimy się mieszanie - odciąganym moim pokarmem i mleczkiem modyfikowanym. Nasza położna wcale tego nie skrytykowała, wręcz cieszyła się, że wogole po tym co opowiedziałam mam chęć jeszcze walczyć z laktacją i odciągać pokarm.
Tutaj, jeśli nadal szukacie, mogę polecić butelkę do karmienia suavinex - bardzo nam się sprawdza, mały nie ulewa, nie czka po karmieniu, dobrze łapie i radzi sobie ze ssaniem.
Karina, trzymam za Ciebie kciuki, zamknij kochana wątek i cieszcie się sobą z Dominikiem 🍀♥️
uciekam spać bo mój królewicz choć jeszcze nie nosi zegarka to w kwestii karmienia jest baaaaaardzo punktualny 😆
-
Zamykam wątek dziewczyny! Po pierwsze Monia bardzo współczuję i po części mogę powiedzieć znam ten ból.
Tak jak ciąża cała była cukierkowa tak poród to była męczarnia. 8 marca zgodnie z zaleceniem ginekolog miałam zgłosić się na ktg w szpitalu w którym będę rodzić i tam zadecydowany że tętno malucha super, zero rozwarcia idzie Pani do domu, widzimy się za 2 dni na ktg. 10 go odpadł mi koło 3 czop ale był pełen krwi. Zdecydowaliśmy z mężem że jedziemy do szpitala na spokojnie bo i tak parę godzin później musiałabym się w nim pokazać. Tam okazało się że rozwarcie na opuszek ale skurczy brak. Ze względu na krew postanowił mnie zatrzymać.
W ciągu dnia zaczęły się jakieś skurcze które zrobiły rozwarcie do 1 cm i w poniedziałek (11go) założono mi balonik. Cały czas tak jak wam mówiłam niepokoiły mnie te bolesne skurcze na wysokości wzgórka i lędźwi. Coś okropnego. Ciągle i ciągle. 12go o 2 w nocy wypadł mi balonik a ja z tymi skurczami i bólami na dole dosłownie walczyłam o życie. Wyłam na sali z bólu ale okazało się, że mimo planów na tą chwilę nie trzeba było podawać oksytocyny bo rozwarcie zrobiło się na 5 cm. W bólach czekając na męża wzięli mnie po 10 na porodówkę i tam kontynuowany był ten okropny ból. Chodziłam, oddychalam a uczucie rozrywania było coraz gorsze i tak doszliśmy do 6 cm rozwarcia bez oxy.
Z rana pani po porodzie do mnie powiedziała żebym wzięła znieczulenie i od tego czasu weszło mi to do głowy. Przy tych bólach jak przyszedł ordynator proponując to we lać się zgodziłam.MonikaMonia lubi tę wiadomość
-
We łzach się zgodziłam i to było zbawienie. Tylko zanim mi anestezjolog podał znieczulenie to walczył 30 minut żeby mi wbić igłę. Już słyszałam jak bardzo się irytuje i jak się dziwi. Na kręgosłupie mam około 30 ran ale się udało. Ciężki temat kiedy skurcze atakują a ty nie możesz się ruszyć. Trochę podbudowało moje ego że gościu bardzo pochwalił współpracę ze mną. Po znieczuleniu odżyłam, ale zatrzymały się naturalne skurcze… podpięto oksytocynę i co jakiś czas zwiększano. Po godzinie 15 znieczulenie przestało działać a ja czułam jak bardzo zaczyna mi cisnąć na pęcherz potęgując ból. Wezwano anestezjologa i w trakcie podawania drugiej dawki znieczulenia pękły mi wody, zielone. Od tego czasu 3 cm rozwarcia poszły jak głupie. A znieczulenie okazało się niepotrzebne bo zaczęłam czuć parcie na odbyt i pipke. Po godzinie na piłce i pełnym rozwarciu czas był przeć. Dawałam z siebie wszystko, ale młody nie mógł przejść przez spojenie. Próbowaliśmy w każdej pozycji, parłam jak wariatka a kiedy przyszedł lekarz w trakcie skurczu sprawdził że młody nie da rady się przecisnąć przez mój kanał rodny. Decyzja szybko cesarka a ja po prostu wydawałam z siebie ryczące dźwięki bo tak młody parł. Ledwo zmieniłam łóżko. Byłam tak wycieńczona że cała się trzęsłam. Trzeba było oprócz znieczulenia mnie lekko „uśpić „ bo dużo czułam. Młody urodził się 3900, jeszcze nie wiem jak długi bo dalej zapomniały mi powiedzieć ale obstawiam 56 cm. I wcale nie jest duży, nie wiem czemu nie przeszedł. Czy to kanał rodny taki mały, czy główka od długiej pozycji mu się spłaszczyła i nie chciała przejść.
Ogólnie istne szaleństwo ale jak patrzę na niego to czuję się taka pełna miłości. Jest jak lek na całe zło. Dzisiaj w nocy próbowaliśmy się dostawić ale jest tak opity wodami że ciężko idzie. Poszedł kapturek w ruch i coś tam mały ciągnął. Będziemy próbować żeby laktacja ślicznie ruszyła bo to dla mnie tak piękne uczucie. Dla człowieka który nawet nie lubi jak coś się o sutek otrze, co ta matczyna miłość ze mną robi 😂
Wybaczcie że taki spam ale chciałam już napisać co i jak konkretnie póki młody śpi ☺️