Gorące mamuśki 🤰❤️
-
WIADOMOŚĆ
-
Ounai myśle, że niestety tak wyglada życie większości osób które pracują na etacie. Niestety nie da się tego przeskoczyć. Oczywiście są osoby które pracują krócej albo które mogą pracować z domu, jak np. mój mąż, ale to tez coś za coś, może zaprowadzić małego do przedszkola, albo zrobić zakupy ale tez niestety niekiedy musi pracować wieczorem bo tez współpracuje z firmą z USA. Jak jeszcze nie byłam w ciąży i pracowałam i mimo że miałam HO to i tak byłam wiecznie w niedoczasie
emdar, Ounai lubią tę wiadomość
-
Zgadzam się z Ingą, tak chyba po prostu wyglada rzeczywistość ludzie pracujących. Ja teraz chodzę do pracy na 7.30-15.30. Ale tez często mam calle z USA, które zazwyczaj są o 16 ze względu na różnice czasu i muszę to ogarniać po pracy. Jak wracam do domu to jemy obiad który w sumie trzeba podgrzać bo obiady gotujemy wieczorem na dwa dni do przodu. Potem zazwyczaj jakiś plac zabaw czy spacer. Wracamy do domu, sprawdzam jak J. się nauczyła, często jej jakiś przedmiot tłumacze. Amelka do spania a ja zaczynam dopiero życie
Iryska, emdar, KarolinaMaria, Ounai, Suszarka, Nowastaraczka lubią tę wiadomość
-
Ounai, ja myślę ( podobnie jak Inga), że niestety przeważnie w zyciu jest coś za coś. Masz fajną, ciekawą pracę, dobrze zarabiasz; no to raczej nie masz za dużo czasu dla siebie/rodziny i swojego hobby. Jak do tego mieszkasz w większym mieście to dokładając do tego czas dojazdów wychodzi Ci,że tylko pracujesz i zawozisz/odbierasz dzieci ( no czasem zakupy zrobisz). Jak nie pracujesz, no to wiadomo czasu masz więcej, no ale też nie rozwijasz się itd itp( kwestie finansowe pomijam bo z tym różnie akurat jest; zależy też od drugiej strony w związku), ale spędzasz z dzieckiem/mężem więcej czasu, bardziej ogarniesz dom i inne bzdety. I uważam,że jedną z większych ściem jakie fundują nam współczesne media ( w tym baaardzo duży udział social mediów) to to,że naprawdę wszystko jest kwestią organizacji i wszystko da się pogodzić. Otóż uważam,że nie wszystko. A jeśli już to odbywa się to kosztem przede wszystkim samych kobiet, czytaj: kobieta wyeksploatowana do granic wytrzymałości,ale wszystko ma ogarnięte ( dom, dzieci, pracę, związek, pasje itd). Czy tak się da? Na krótką metę myślę,że się da, ale koszty tego są po pierwsze ogromne,a po drugie taki stan jest( moim zdaniem) nie do utrzymania stale. Moja bratowa jest psychoterapeutką; mówi że 90% jej pacjentek( pracuje tylko z kobietami) to sfrustrowane kobiety żyjące w takim kołowrotku codzienności, że już same nie potrafią z niego wyjść. Czy jest na to jakaś rada? Moim zdaniem kluczowe jest parę spraw: każda z kobiet musi sama określić w swoim życiu priorytety, umieć prosić ( i egzekwować ) o pomoc, umieć odpuszczać i umieć zachować we wszystkim umiar. Nie uważam,że to proste, ale jak patrzę wkoło na zycie bliskich kobiet, to tylko te, które ( w różnym wymiarze oczywiście) osiągnęły to o czym pisałam wyżej są naprawdę szczęśliwe i zadowolone z życia.
Iryska, KarolinaMaria, Ladyo, Zulugula, Lalia, Nowastaraczka, Ounai, Wik89, patrycja92 lubią tę wiadomość
42 lata
08.03.2019 puste jajo płodowe💔
17.02.2020 Julek 💙 -
Ounai, ja też myślę, że zawsze tak było, że ludzie byli zajechani. Różnica jest taka, że teraz dojeżdża nas kult intensywnego macierzyństwa. Na insta, fb i grupach parentingowych wszyscy gdzieś z dziećmi jeżdżą, chodzą na dodatkowe zajęcia, bawią się, czytają, animują, a gdzie miejsce na nas dorosłych? Moi rodzice też byli zmęczeni pracą, moja mama była w wiecznym kołowrotku, nie miała takich ułatwień jak ja, nie miała zmywarki, nie jeździła do pracy autem itd. W sobotę była sfrustrowana i rzadko się z nami bawiła. Co możemy z tym zrobić? Zaakceptować i odpuścić tam gdzie się da. Ja wychodzę z domu po 6, wracam ok. 15. Mam popołudniu sporo czasu, ale też potrzebuję chwili, żeby odetchnąć. Przede wszystkimi staram się robić wszystko w tygodniuz by tak jak Verita, mieć wolny weekend. Jakiś czas temu zaczęliśmy sprzątać w tygodniu tyle ile się da, w piątek popołudniu i tak nie mamy siły na jakieś ekstra aktywności, więc zmuszamy się do sprzątania i dzięki temu mamy cały weekend dla siebie bez sobotniej frustracji. W sobotę ewentualnie małe zakupy i gotowanie obiadu. Odpuściłam gruntowne porządki, staram się ogarniać na bieżąco to co na wierzchu. Mój mąż też się już przestawił i jak wróci wcześniej to zaczyna coś ogarnąć (zobaczcie jak musiał mieć dość moich sobotnich humorków🤪). Też zauważyłam, że im mniej nas w domu, tym mniej sprzątania. W tygodniu robię też pranie, w weekend ewentualnie prasuję, ale to lubię. Czasu jako takiego dla siebie jeszcze nie mam, ale samo 'odzyskanie' weekendów to już dużo. Przyjdzie czas na coś dla mnie.
emdar, veritaa, Zulugula, Nowastaraczka, Ounai, patrycja92 lubią tę wiadomość
'90
06.05.2020 r. II 🦄
13.01.2021 r. godz. 11.00 Matylda 3280 g, 51 cm -
Karolina ja się z Tobą tak bardzo zgadzam. Nie znosiłam w dzieciństwie soboty bo kojarzyła mi się tylko ze sprzątaniem. Strasznie długo z tego wychodziłam żeby w swoim domu tego nie wprowadzać. Nie chce żeby moje dzieci tak wspominały swoje soboty
Właśnie pada a ja ogarnelam już obiad i odkurzyłam i mam nawet chwile żeby poleżeć i odpocząć a dzieci bawia się w pokoju ❤️KarolinaMaria, emdar lubią tę wiadomość
Corka wrzesien 2018 18 cykl staran
Poronienie listopad 2019 7tc
Synek styczeń 2021 -
Dzięki dziewczyny, chyba bardzo potrzebowałam tego potwierdzenia, że większość osób tak ma. No choćby dziś. Dostawca ustawił spotkanie na 16:00. Godzina 16:30, przedszkole do 17:00, świetlica też, a ja jeszcze w pupie. Raport finansowy do dyrektora nie wysłany, dokumenty dla klienta nie załadowane. Maż zadzwonił i mówi "dokończ sobie ja biorę taksówkę do przedszkola, a Ty odbierzesz Tymka. Po drodze Lidl bo lodowka pusta i nawet na kolację nic nie było. Tyle dobrze, że Tymek pobiegł na podwórko, a Marta kupiła sobie akwarelki więc poszła malować. Mąż zrobił kolację ja rozpakowałam zakupy i zrobiła się 19-ta.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyLadyo i wszystkim chorowitkom zdrówka.
Przedszkolakom powodzenia w przedszkolu.
U nas Haris przedszkole zacznie po 3cich urodzinach, tutaj by dostać 30h darmowych godzin dziecko musi mieć skończone 3lata.
No i potty training przed nami.
Ounia mi też czasu brakuje, mimo że pracuje z domu. Dzień wygląda tak:
Wstaję 6:40, szykuje się. Przygotowuje śniadanie dla dzieci ,budzę starszaki do szkoły. One jedzą a ja coś tam ogarniam. Mąż zawozi córkę i młodszego do szkoły (po najstarszego przyjeżdża bus). Bardzo często Haris jedzie z mężem. Jesli zaczynam o 8 (jeśli o 10 to co mogę przed pracą, albo nastawiam obiad najczęściej w garnku ciśnieniowym bo szybko) to resztę domu ogarniam na pierwszej przerwie. (Mamy dwie przerwy po 15min i lunch 30 min). Mąż po powrocie przygotowuje nasze śniadanie i Harisa ( sam je ale trzeba go pilnować by zjadł). Na lunch odkurzam i jeśli trzeba wrzucam pranie. Mąż przygotowuje lunch dla siebie i małego ( ja jakoś nie mam ochoty na jedzonko), przynosi mi druga kawę. Koło 15 jedzie odebrać dzieci. Ja ostania przerwę albo odpoczywam albo przekaładam pranie z pralki do suszarki, albo je składam. Jeśli kończę o 16 to ogarniam obiad. Mąż kończy o 17:30, po pracy jeśli trzeba robi zakupy. Obiad, jakieś zajęcia dla dzieci. Pomiędzy 19-20 prysznic, i dopiero mogę odpocząć. Dzieci idą na górę koło 20:30 mają czas na książki. 21 czas na spanie. Muszę jeszcze posiedzieć by Haris zasnął. Najczęściej jakieś 20 min. I najczęściej ja już też ide do łóżka. Poczytam jeszcze i spać.
Udało nam się to wypracować tylko dlatego że oboje pracujemy z domu. Inaczej to była porażka. Oboje byliśmy jak zombie