Jak nie zwariować, gdy wszystko idzie nie tak
-
WIADOMOŚĆ
-
Adry wrote:Mycha, to jednak zmienia w końcu? Zmiana pracy nigdy nie jest lekka. Moze stres go niszczy. A jeśli chodzi o siedzenie w domu z dzieckiem, bez perspektywy powrotu do pracy... ja to naprawdę rozumiem. Ty jesteś podobna do mnie. I to ciężko wytłumaczyć. Bo te dzieci są kochane, wystarane, ale.. trzeba mieć odszkocznie.
Myślisz, że mnie ktoś zmuszał, żeby brać 2 zmianę na inwentaryzacje hehe sama się zgłosiłam
Szkoda, że mieszkasz daleko, bo mogłabym czasem wpasc z wizytą na kielicha. A jest szansa, żeby sobie coś porobić? Może zapisać się na jakiś kurs jezykowy? Jakieś warszatty? Coś po południu, kiedy ktoś mógłby posiedzieć z małą?
A co do odskocznią to powoli coraz intensywniej o tym myślę ale najpierw musi się poukładać się z tą pracą od męża żebym mogła wiedzieć jak planować. Mama od stycznia znalazła pracę jako pedagog, będzie zatrudniona na karcie nauczyciela więc o połowę mniej godzin będzie pracować. To też będzie łatwiej. No i Nina jest coraz łatwiejsza w obsłudze więc łatwiej mi ją z kimś zostawić. No i czekam na wiosnę jak na zbawienie
teraz już będzie tylko lepiej.Adry lubi tę wiadomość
-
malutka_mycha wrote:Adry to poczekamy na Ciebie do piątku
Ostatnio niestety ilość spraw mnie przerosła. Nie wyrabiam się że wszystkim. Też wisi nad firmą możliwość zamknięcia. Ja się tam tym nie martwię nic a nic, bo mam gdzie pójść, a jak nawet nie wypali to szybko coś ogarnę, ale trochę mi szkoda, że wszystko się rozpada. Tutaj mam naprawdę super miejsce (jak dla mamy z małym dzieckiem) i się go trzymam poki mogę.
Poza tym moj kolega z pracy ma raka płuca, diagnoza przyszła miesiąc po narodzinach córki, nigdy papierosa nie zapalił, sportowiec, przed 40stka.. a mąż dobrej koleżanki ma chyba tętniaka, jeszcze go diagnozują, ma45 lat. Jakoś się to nakumulowalo i mam czasem rozkminy, po co się tak szarpie ze wszystkim. -
Ja właśnie mam tyle siły przez to że wychodzę do ludzi...I byłam głupia jak but, że przez rok siedziałam w domu z dzieckiem wiszącym na cycku i nic sobie nie zorganizowałam. Trzeba też myśleć o sobie, bo właśnie dając sobie szansę, na samorealizacje, nawet niewielka, łapiemy oddech od codzienności. Od codzienności nie da się uciec, ale można sprawić, że będzie przyjemniejsza, że te problemy nas nie przytłoczą. Znam kobiety, które świetnie się czują w domu, szanuje ich wybór,ja tak nie umiem, potrzebuje ludzi, do normalnego funkcjonowania. Rozumiem Cię bardzo Mycha i trzymam kciuki, żeby sobie coś ogarnęła.
Mąż przyniósł choinkę, trochę poogarniamy jeszcze przed snem. Jutro postaram się zajrzec. Dobranoc :*malutka_mycha, czekamynadzidzie lubią tę wiadomość
-
Adry wrote:Kochana jestes ja wiem, ze świetnie radzicie sobie nawet jak nie zaglądam.
Ostatnio niestety ilość spraw mnie przerosła. Nie wyrabiam się że wszystkim. Też wisi nad firmą możliwość zamknięcia. Ja się tam tym nie martwię nic a nic, bo mam gdzie pójść, a jak nawet nie wypali to szybko coś ogarnę, ale trochę mi szkoda, że wszystko się rozpada. Tutaj mam naprawdę super miejsce (jak dla mamy z małym dzieckiem) i się go trzymam poki mogę.
Poza tym moj kolega z pracy ma raka płuca, diagnoza przyszła miesiąc po narodzinach córki, nigdy papierosa nie zapalił, sportowiec, przed 40stka.. a mąż dobrej koleżanki ma chyba tętniaka, jeszcze go diagnozują, ma45 lat. Jakoś się to nakumulowalo i mam czasem rozkminy, po co się tak szarpie ze wszystkim.
A jeżeli chodzi o zdrowie to niestety zawsze chyba nas nachodza takie myśli jak ktoś w otoczeniu choruje. Jak dziecko to myślimy o swoich dzieciach, jak mężczyzna to wyobrażamy sobie co byśmy czuły gdyby to nasz mąż był chory. Ja tych ludzi nie znam a i tak świadomość jak szybko możemy się stracić uderza znienacka i nokautuje. Masz rację, tyle chwil marnujemy na coś co kiedyś nie będzie miało żadnego znaczenia. Współczuję stresów.Adry lubi tę wiadomość
-
Aż mi łezka poleciała po tym komentarzu. I już nie wiem czy przez chlanie czy po prostu jeszcze jakieś człowieczeństwo we mnie istnieje.
Mycha, dobrze że jesteś. Dobrze że Cię mam :*. Pewnych rzeczy nie da się kupić, dostać ot tak. Jestem ogromną szczęściarą, że mogę tu wejść i nabrać wiatru w żagle.
Nie wiem czy jestem aż tak zaradna, trochę nie mam wyjścia, ale to wszystko też ma swoją wysoką cenę. Coś za coś. Kocham Cię. Idę już na serio :*malutka_mycha lubi tę wiadomość
-
Czekamynadzidzie ja też mocno trzymam kciuki!!
Kurde dziewczyny ja tez nie bardzo mam jak ostatnio się rozpisywać i odnieść do wszystkiego o cyzm piszecie.
Mycha a po roku chcesz wrócić do pracy?
Wyjście do ludzi dużo daje, potwierdzam. Mi na razie nawet nie brakuje pracy, ale brakuje mi takiej społeczności jak mamy tu - jakichś kolezanen w sąsiedztwie, z którymi mozna się spotkać, pogadać itd. Glupie wyjście na kawe a czasem i rozmowa przez telefon dużo daje i pozwala nabrać dystansu. Ja rzadko mam taką okazję bo tu nie mam dużo znajomych a ci co są to też mają swoje dzieci, prace, dzieci chorują i wiadomo jak to jest. No ale co zrobić. Wszystkich mam w sumie daleko, żadna mama czy tesciowa nie wpada mnie odciążyć czy ugotować. Zresztą z moją mama nawet nie mam takiej bliskiej relacji, im więcej gadamy tym bardziej w sumie jestem spieta i się denerwuje ale juz nie chce mi się wchodzić w szczegóły.
czekamynadzidzie lubi tę wiadomość
Córeczka 08.2019 ❤️
Synek 10.2022 💙 -
malutka_mycha wrote:Frida taki był plan ale ze względu na rehabilitację, lekarzy na razie nie ma takiej opcji. I nie wiem jak długo to będzie trwać, więc możliwe że pójdzie dopiero do przedszkola. W sumie na to się nastawiam.Córeczka 08.2019 ❤️
Synek 10.2022 💙 -
Frida91 wrote:Rozumiem... Kurde. Dobrze ze masz chociaż rodzinę blisko. A jakaś niania w przyszłości na parę h dziennie?
Frida91 lubi tę wiadomość
-
Multiwitamina wrote:Dziewczyny ja się nawet nie odnoszę .
Miałam jedna z najcięższych nocy jak do tej pory . Jakbym się cofneła o5 miesięcy w tył... mojego poprosiłam żeby minęła odespać . Przylazl po półtorej godziny, mówi o dwóch, a i twierdzi że nie jestem rano uśmiechnięta i pełna energii. Kurwa .
Multi może zęby albo zaczyna się infekcja? No cóż zrobić, może dziś będzie lepiej. Mój niby spał tzn do 4rtej, potem już stękanie, karmienie. Ale potem odespałam jeszcze koło 2h.
Ale on się drze od rana, już mu brokuły spaliłam przez to darcie. Dostanie mrożonki tzn ziemniaki z marchewką zamrożoną porcje. 4 dni daje to samo więc jutro znowu brokuł, boję się alergii jak starszak miał i nie wiedziałam po czym bo dużo rzeczy mu dawałam więc teraz ostrożniej.
Jezzcze z rana miałam przyprawić udka kaczki.żeby leżały. No ale przez to darcie nic nie zrobiłam a już cycki czuję znowu.
A stary chory i pod kołdrą. Jak ja się zarażę to nie będę mogła sobie tak leżeć.Multiwitamina lubi tę wiadomość
-
Ja też mało rozmawiam z moimi rodzicami, bo na każdym kroku mnie dobijają. Nigdy nie usłyszałam nawet słowa pochwały, że sobie dobrze radzę, że coś tam ogarnęłam, tylko jak powiedzmy pozytywnie zaliczam kolejny etap życia, wymądrzają się nad kolejnym. Zmarnowałam wiele lat, próbując im udowodnić, że jestem coś warta, ale jakiś czas temu odpuściłam. Śmieszne i smutne zarazem.
Przykład - pamiętam, że zanim miałam dziecko, to organizowałam sobie dużo dodatkowych zajęć, bo nie lubię siedzieć w domu. Krytykowali mnie wtedy za to, że traktuję dom jak hotel i nie potrafię stworzyć ciepła. Dzisiaj wysłałam im zdjęcie wnuczki na tle choinki, oddzwonili i tam w dłuższej rozmowie stwierdzili, że jestem chyba jakaś nieogarnięta skoro nic innego nie robię tylko zasuwam od rana do nocy wiecie, to taki typ ludzi wiecznie niezadowolonych ze wszystkiego.
A mnie wkurza mierzenie ludzi swoją miarą. Po co to robić? Gdybym ja mierzyła wszystkich poziomem moich osobistych ambicji i ogarnięcia życiowego to praktycznie nie miałabym z kim gadać ... a prawda jest taka, że mnie mało interesuje jak kto sobie życie układa. jego sprawa, jego cyrk za przeproszeniem. Jeżeli coś mi wadzi to robię wszystko, żeby to zmienić, albo przyjmuję jak jest i nie narzekam. Ktoś powie, że się nie da, że to nie takie łatwe. Też jego sprawa, że tak myśli, czy się mylę?.
Tak jak dyskusja z gotowaniem ostatnio. Chcę być szczupłą, ale nie mam naprawdę jak gotować. I ktoś kto tak mówi to w to wierzy i nic nie zmieni, będzie grubszy, a czy mniej szczęśliwy przez to? Znam masę dziewczyn z tuszą, do których faceci się ślinią, bo one siebie akceptują i to widać. A ktoś inny stwierdzi, kurde, może rzeczywście się da to pogodzić. I próbuje coś robić. 15 razy upadnie, za 16 się uda. Ja właśnie jestem taką osobą, co lubi namiętnie upadać i próbuje do skutku. MOże właśnie dlatego tak wierzę w to,że można wiele osiągnąć, ale wszystko zaczyna się w głowie. Podkreślam ja tak myślę, Ty czy Ty mozesz mieć inne zdanie. I to też jest ok.
To tak na tyle z moich osobistych przemyślen.
Zaczynam kolejną rundę z gotowaniem na najbliższe dni.
Też moj wybór mogę się polożyć i zwyczajnie odpocząćWiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2019, 13:04
czekamynadzidzie lubi tę wiadomość
-
To takie dobijajace jak się nie ma wsparcia w rodzicach. Nie mówię o zwykłym niedogadywaniu się, każdy z nas jest jakby z innej planety i zawsze będzie tak że będziemy się nie gadać z najbliższymi. Z nimi najczęściej wymieniamy opinie, nie mamy oporów żeby powiedzieć co naprawdę myślimy. Ale jak można własne dziecko krytykować na każdym kroku. To krew z naszej krwi, po części to na jaką osobę wyrasta to nasza wina/sukces. Cechy charakteru których nienawidzimy ma po części po nas. Ale taki wyszedł misz masz dzięki genom matki i ojca. Adry ale może dzięki temu jesteś i będziesz wspaniała matka. Oni pokazali Ci jaka nie powinnaś być.
A co do głowy to masz 100% racji. Najgorzej zacząć, zmotywować się. Ja przez dłuższy czas marudzilam że nie mam kiedy iść na siłownię, w domu jak Nina śpi to jest milion innych rzeczy do roboty a później jestem zbyt zmęczona żeby ćwiczyć. I zaczęłam ćwiczyc z nią. Ona jest zachwycona bo uwielbia być noszona, podrzucana itd. A ja mam zakwasy więc mięśnie zaczynają pracować. Na pewno nie jest to super wartościowy trening ale od czegoś trzeba zacząć. Jeszcze gdyby mi się wieczorami chciało gotować to już w ogóle byłoby super. Ale ja w ogóle nie lubię gotować więc ciężko mi się do tego zmusić.
Dziś jedziemy na jarmark świąteczny. Mąż się traci żeby sobie nowy telefon kupić a my rodzinnie (same baby) idziemy coś zjeść, pooglądać. A na wieczór kupuje sobie grzanca bo dziś znowu jestem kierowca. -
Adry my się ostatnio dowiedzieliśmy że siostra męża ma raka. Nie powiem, szok. Zwłaszcza że ona i mój mąż to jedyne nie toksyczne osoby w jego rodzinie. Co gorsza na święta będzie sama bo córka (nie wie o chorobie matki na razie) wigilię spędza u byłego męża a reszta rodziny do niczego. Zaprosiliśmy ją do nas i mamy nadzieję że przyjedzie. Obiecała ale kto wie w jakim będzie stanie fizycznym i psychicznym, i czy nie zmieni zdania. Ona jest w Trójmieście a my w Warszawie więc nie możemy tak po prostu ją zabrać.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2019, 13:30
-
Kurde laski spałam 12 godzin! Czuję się jak nowa 😁 Mama zadowolona ze spania z wnusiem choć była zdziwiona, że chciał się z nią bawić o 4:00 nad ranem 😂 Teraz jesteśmy nadal u rodziców i zostaję do jutra bo mąż już wyszedł do pracy, a jutro od rana znowu w robocie. Przynajmniej nie będę sama siedzieć. Ozdobiliśmy znowu dużo pierników. Jesteśmy jak fabryka 😁 No ale też idą bo są pyszne. Nie to co sklepowe dziadowstwo. Jest moja siostra z synem i zabawa jest przednia. Trójka urwisów i posypka wszędzie - to sobie wyobraźcie. Małemu to aż oczy wychodzą tak bardzo chciałby z nimi biegać i wariować 😀 Mam wrażenie, że on przy tej dwójce to się turbo szybko rozwija.
Ja sobie nie wyobrażam nie mieć dobrego kontaktu z rodziną bo my to jesteśmy jak wielka familia i jak tylko jest okazja to siedzimy razem. Jest głośno i jest wariatkowo, ale serce się cieszy jak widzę jak dzieciaki się cieszą na swój widok. Potem się pobiją i pogodzą ze 100 razy no ale tak to jest w rodzinie 😁
OwaOrzeszkowa lubi tę wiadomość
-
Multi twój to ostatnio faktycznie coś mało sypia. Wspólczuje bo ja teraz póki młody w środku śpię ile chcę. Ale jak widać- każdy ma swoje problemy.
Zaczęłam czytać wiedźmina, będzie jak znalazł przed serialem
Plamienie prawie ustało, juz takie jasnobrązowawe w niewielkiej ilości, nic nie boli. Jutro badania i do domu - szkoda tylko że mąż 40km ode mnie będzie ale tutaj ma mi kto pomóc bo on niestety w pracy 9-19.. tęsknić będę ale co zrobić. Przyjedzie na weekend i może w tygodniu.
I coś mi się rusza w brzuchu, że dwa razy takie dziwne- młody ;>:> w domu zacznę mu na glos czytać coby słyszał coś innego niż odgłosy z mojego środka
Czekamy myśle o tobie codziennie. Mi kazali zrobić po 10 dniach betę, a to był 5 dniowy zarodek. Ale po pogadaniu już spokojnie w 8dpt mogłam zrobić. Wydaje mi się że sobota to troszke wcześnie, ale możesz spróbować skoro tak mówili.
Zozo- nie moge doczekać się twojej wizyty.
Adry- niestety niektorzy rodzice mają taki rodzaj wychowania, może uważają że tak jest dla ciebie dobrze a nie wiedzą, że jest ci po prostu przykro
Orzeszku- czekam na zdjęcie małego OrzeszkaWiadomość wyedytowana przez autora: 15 grudnia 2019, 15:20
czekamynadzidzie, Adry lubią tę wiadomość
Starania od 2017r.
1 IVF maj/czerwiec 2019
4 zarodki 4AA 4BB 4BB 3.
1-Transfer 4AA
Test 06.07 - Bhcg<1.
2-Transfer odwołany-krwawienie w 15dc.
3-Transfer 4BB +assisted hatching+embryoglue
Test 21.09 -Bhcg 486
Test 23.09 - Bhcg 1076
USG 04.10 -
12.10 krwawienie. Poronienie zagrażające? Leżing zawodowy
31.10 - koniec leżingu !
21.11-USG prenatalne - syn?
12.12 - nawrót plamienia. Leżing.
11.01-usg połówkowe. syn ! 350g szczęścia.
23.03- 1660g ślicznego bobasa
27.05 3300g 54 cm - Misio
4 -transfer " 4AB "13.01
Bhcg <0.1
5 - 4ty ostatni transfer blastki "3" 13.10.2023
Bhcg 472 -
Adry u mnie jest podobnie. Też często rozmowa z rodzicami mnie tylko dobija zamiast podnosic na duchu. Z ojcem nie mialam kontaktu przez pół życia ale teraz w miarę sie odbudowuje, ale z mamą gorzej. Ona też tak nie okazuje uczuć a ciągle chce dyktowac jak mam/mamy żyć, wszystko komentuje i ciągle musi mieć rację. Rzadko kiedy coś pochwali. To jest bardzo specyficzna osoba i do tego ciężko jej coś wytłumaczyć i dotrzec do niej... Choć wiem że na swój sposób chce dobrze i robi to z troski itp. Dlatego czasem wolę nie gadac wcale niz sie denerwować albo dolowac potem. Jakoś nie znalazłam sposobu żeby było normalnie. Ja w ogóle nie mam nawet takiego miejsca jak niektorzy ze mogą wrócić, do domu rodziców żeby tam pobyć i poczuć się u siebie. U mnie każdy mieszka osobno, i żyje swoim życiem i nie mamy takiej bliskiej relacji ze sie spotykamy i jest wesoło itd. Ani z rodzicami ani z bratem. Do tego całe życie ciagle sie przeprowadzam dlatego w sumie nawet trudno mi określić skąd jestem. Dlatego zawsze chciałam mieć swoje dzieci i własną rodzinę żeby poczuć coś takiego, taką społeczność z swoim gronie.
Może też do przesady teraz skupiam się na tym wszystkim co było u nas do dupy, żeby samej tak nie robić.Córeczka 08.2019 ❤️
Synek 10.2022 💙