MAJOWE TESTOWANIE
-
WIADOMOŚĆ
-
Cześć dziewczyny,
Podczytuję Was od marca (najpierw w marcowym, potem kwietniowym, a teraz majowym testowaniu), a dzisiaj postanowiłam do Was napisać. Może komuś mój post pomoże, tak jak mi pomogły posty czytane tutaj od marca.
Dzisiaj mam 35 urodziny – tak, wiem, fajna data urodzenia – prezent dla mamy na całe życie Moja dotychczasowa historia akurat tak sobie wybrała aby mocny akcent przypadał w okolicach urodzin. Ale pokrótce od początku…
W sierpniu zeszłego roku wyszłam za mąż, długo szukałam swojej drugiej połówki, dlatego w tak zaawansowanym, jak niektórzy twierdzą, wieku Miesiąc po ślubie musiałam poddać się operacji niezwiązanej ze sprawami kobiecymi i nie specjalnie poważnej, ale takiej, przez którą musieliśmy odłożyć na chwilę plany powiększenia rodziny. Moje sprawy zdrowotne trochę się ciągnęły, ale pod koniec 2017 roku wszystko się wyprostowało i (dokładnie od 21 grudnia) zaczęliśmy starania o dzidzię.
Nie wiem czy to jakieś fatum, czy po prostu organizm tak stres odreagowywał ale od momentu jak się zaczęliśmy starać to jakby wszystkie plagi egipskie mnie dopadały (a nie jestem chorowita), a to ból ucha, a to zapalenie pęcherza, a to coś w plecach łamało… No dosłownie jakby się wszystko sprzysięgło przeciwko nam…
Przez trzy cykle nie udało nam się zajść w ciążę, dodam, że od października 2017 monitoruję temperaturę, nawet się w tym odnajduję i jestem regularna, więc celowaliśmy dość dobrze w owulację. W tym trzecim cyklu dołączyłam też do Was – podczytując
Zaraz w pierwszym cyklu starań zauważyłam u siebie lekkie plamienia przed okresem (kilka dni, w 4 cs były najdłuższe bo 5-ciodniowe), na pewno uważniej się sobie przyglądałam niż przed staraniami, wiecie – przewrażliwienie staraczki – nie wiem czy były wcześniej, nie zwracałam uwagi jak się nie staraliśmy. Gdy w 3 cs plamienia się powtórzyły zapisałam się do gina na nfz – hit 4 miesiące oczekiwania. Zapisałam się więc prywatnie do fajnej lekarki, która raz mi już doradzała mniej więcej rok temu (miałam problemy podczas brania tabletek anty zaleconych na torbiel jajnika).
Lekarka jest dziewczyną pi razy oko w moim wieku i jest mega konkretna, taka budząca zaufanie w moim odczuciu.
Wiedziałam już, że zwykle lekarze każą czekać rok zanim podejmują kroki i szukają przyczyny niepowodzeń, ale mi coś mówiło, że te plamienia mogą być już teraz wskazówką, więc po co czekać, skoro wiek jest już zaawansowany jak na pierwsze starania. Lekarka na szczęście też powiedziała, że czekać nie ma na co, po 10ciu minutach miała już dla mnie dwie hipotezy, które wymagały tylko potwierdzenia w badaniach. Po przejrzeniu moich zgrzebnych wykresów w książeczce jeszcze z nauk przedmałżeńskich pani doktor była już prawie pewna, że prawdopodobnie na rzeczy jest niewydolność fazy lutealnej. Dodam, że całe życie mam cykle regularne, ale nigdy nie trwały 28 dni, zawsze 24-26.
Tak akurat wypadło, że wizyta była 11 dc w 5 cyklu starań, więc od ręki monitoring i był pęcherzyk dominujący dobrze rokujący bo 17 mm. Był to czwartek więc problem z monitoringiem w weekend, ale lekarka kazała przyjść do siebie do innej przychodni bez kolejki w poniedziałek abyśmy sprawdziły czy pęcherzyk pękł – no i rzeczywiście pękł. Potem badanie progesteronu w 7 dpo i wynik 11,6 ng/ml. Udało mi się wbić na kolejną wizytę jeszcze przed końcem tego cyklu i jak się pewnie domyślacie dostałam duphaston, bo co prawda wynik wskazywał na owulację, ale prawdopodobnie trzeba było pomóc aby zagnieżdżenie się udało. Miałam zalecone brać od 16 dc do 27 dc – z tego co się zorientowałam to długo, 3 x 1 tabl – z tego co się zorientowałam to dużo (owulacja prawdopodobnie była w 5cs w 14 dc bo 15 dc było już ciałko żółte w usg). No i z tym duphastonem trzy cykle starań zaplanowałyśmy.
Przez torbiel, o której wspominałam i wiek, Pani doktor stwierdziła, że nie ma na co czekać i jeśli po 3 cyklach się nie uda to będziemy dalej badać i szukać – podejście konkretne musicie przyznać.
Zaczęliśmy więc 6 cs 27.04.2018, jak gdzieś tu wyczytałam miesiąc urodzin kobiety jest płodny i szczęśliwy Jak chciałam w to uwierzyć…
Zrobiliśmy co trzeba było zrobić wtedy kiedy trzeba było no i zostało czekać do 28 dc z duphastonem, kiedy to miałam testować i albo odstawiać albo łykać dalej po dwóch kreskach.
Jak wiele niecierpliwych nie doczekałam do tego 28 dc. W 22 dc pojawiło się jasnoróżowe plamienie i jakieś dziwne objawy, jakby lekkie nudności – wyczytałam, że to możliwe po leku – właściwie wszystkie objawy jak na ciążę to i po duphastonie, plamienie do wieczora się nasiliło, w 23 dc było jakby mocniejsze ale wciąż było to tylko plamienie widoczne na papierze toaletowym i inne niż te z poprzednich cykli bez duphastonu, jaśniejsze. W 24 dc ustało. Ogólnie dziwnie zachowywałam się przez te dwa dni, przewrażliwiona byłam jakaś. Kupiłam więc test o czułości 10 w Rossmannie i w 24 dc (10 dpo) testowałam i wiecie co… dwie kreski aaaaaaaaaaa, druga blada bo blada, ale wyraźna nawet w aparacie po zrobieniu zdjęcia. To była 5 rano w niedzielę 20.05.2018…już nie usnęłam.
Oczywiście testowałam codziennie, aż do tego 28 dc kiedy to miałam to zrobić pierwszy raz wg pani doktor Zawsze dwie kreski (nie śmiejcie się ale w sumie 11 testów trzech różnych firm). Zatestowałam też oczywiście dzisiaj, urodzinowo Wynik ten sam We środę idę do pani doktor.
Chciałam się z Wami tym podzielić, niejako w podziękowaniu za to co ja wyczytałam tutaj, może ktoś zauważy jakieś podobieństwo u siebie, może komuś pomoże to co napisałam, a może po prostu ktoś się lepiej poczuje czytając ten mój przydługi post
Mam 35 lat, torbiel jajnika, mięśniaka macicy i nadwagę – a mimo tego, wygląda na to, że się udało, i że jestem w ciąży Jest szansa dla każdego. Trzymam za Was kciuki i proszę abyście i Wy trzymały swoje kciuki za mnie.
Pozdrawiam Was ciepło
Multiwitamina, Aga9090, Ikulinka29, trzydziecha, Isaura81, agniecha2101, Olaa86, Magda - mbc, SylwiaLu, Gaudianna, pumka1990 lubią tę wiadomość
Córka, ciąża naturalna, 02.2019
Aniołek, ciąża naturalna, 04.2021 13 tc
Córka, in-vitro, urodzona 09.2024 -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKarmelllka90 wrote:Robiłam taki paseczkowy test najtańszy z rossmanna taki bez tego plastikowego opakowania myślicie ze on nie kłamie ?
Dziewczyny jaam pierwszy raz taki ból owulacyjny że aż mi na pachwinę promieniuje i na plecy. Miałyście tak? -
nick nieaktualny
-
Klamka82 wrote:Daj zdjęcie
Dziewczyny jaam pierwszy raz taki ból owulacyjny że aż mi na pachwinę promieniuje i na plecy. Miałyście tak?Klamka82 lubi tę wiadomość
maj -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyNa zdjęciu widać słabiej niż na żywo ale moja przyjaciółka mowi ze widzi na zdjęciu teraz zrobiłam drugi tej samej firmy wyszła ciut bledsze ale ja widać lekko rozowa. Jutro z porannego zrobię dwa kolejne zobaczę co bedzie jesli nie dostanę okresu pójdę na na betę ale nie chce sie nakręcać poza tym noże być rożnie wiec ochłonęłam i mowię co ile co Bóg da
-
nick nieaktualnymaj2018 wrote:Ja miałam taki ból w Sylwestra i wtedy zaszłam w ciążę, tak więc bierz się za chłopa i to szybko!
To dzisiaj działam i świeca 30 min potem żeby pomóc żołnierzom ))
Serio nigdy mnie tak nie bolało i leje się że mnie ostro.
Lecę golić Grażynę i trzymajcie kciuki!Isaura81, iNso87, agniecha2101, SylwiaLu lubią tę wiadomość