METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzik wrote:Cześć dziewczyny, tak Was uważnie czytam i dużo się dzieje. Nabrałam też mega dużo wątpliwości co do tego czy poprawnie wypełniam kartę. To co Wy piszecie albo co czytam w książce do napro, trochę mi się mija z tym co pamiętam z konsultacji z instruktorką. Jutro zamierzam umówić się na konsultacje lecz najpierw chciałabym Was spytać jak niektóre rzeczy oznaczacie.
1.ocena koloru - czy oceniacie kolor śluzu na papierku czy biorąc bo między palce i patrząc na wprost? (instr. powiedziała mi że z palca mam oceniać, choć myślę że po to jest biały papier aby z papierka... -_- ) Często mam że w czasie dni płodnych na drugi dzień po stosunku kiedy "tego wszystkiego" jest sporo to obserwowany śluz jest żółty - chyba, czy to może nasienie lekko zmienia kolor? 10yx1 ??
2. dzień P ostatnio przy nowych lekach mam tak 12-13dc - ból jajnika plus lekkie plamienie 108b lub VL10D póżniej 14dc piękne 10C/K/Lx2/x3 później dwa dni np 6C lub 0AD i wyskakuje mi 10c (gęste jakby gąbczaste lecz nie glutowate) nic nie boli brzuch wrażliwy przy ćwiczeniach lub oddawaniu moczu moim zdaniem jestem już po owulacji lecz już zgłupiałam. Czy to możliwe że ten drugi gorszy śluz mógł dopiero świadczyć o owulacji. Też tak mam że podbrzusze jest wrażliwe na napięcie mniej więcej od 11d.c do 17-18d.c. Jak Wy byście to odczytały?
Przepraszam za słownictwo lecz nie znam ładniejszych przymiotników do określenia śluzu ;P
a jeśli chodzi o dietę to też słyszałam że tak po 6 miesiącach można okazjonalnie wprowadzać wybrane produkty lecz tu jeden naprotechnolog to potwierdza a drugi zaleca eliminację dalej. Przyznam że po swoich obserwacjach zauważyłam że jak sobie pofolguję to wpada 6PC lub 4 lecz od momentu brania leków na insulinooporność jest tego znacznie mniej.
Ps. I też już nakłaniam się na laparoskopię, za miesiąc kolejna wizyta i chyba sama zacznę ten temat z dr. 1.5roku leczenia lekami nic znacząco nie zmieniło, więc chyba już czas i pora...
U mnie niestety tez peak wystepuje okolo 13-14 dc i sluz prawie zanika a pozniej po dwoch dniach jest np jedorazowo duzo gestego, bialego, rozciągliwego sluzu i wtedy glupieje bo nie wiem kiedy brac luteine.
Mi sie generalnie przestaje podobac model creightona i rozwazam rezygnacje. Wyobraz sobie co sie zadziało w tym cyklu...po laparo wydawalo mi sie ze nie mam owulacji, ze cos sie dzieje, sluz jest inny i objawy rowniez. Zaczelam mierzyc znowu temperature. Nie pokrywala sie ze sluzem w czasie niby owulacji. W tym cyklu stwierdzilam ze pojde na monitoring owulacji i tu zonk. Dokladnie mozesz zerknąć na moj wykres na ovu, opisywalam wszystko. W skrocie - zrobilam monit w 12, 14 i 16 dc. w 12 dc pecherzyk 7 mm, endometrium 9. W 14 dc pecherzyk urósł do 10 mm, endometrium piekne 12 i odrobina płynu w zatoce douglasa. Mysle sobie o co kaman...a doktorka powiedziala przy pierwszym monitoringu widac jakies przetrwałe ciałko zółte jakby z poprzedniego cyklu! wkurzyłam sie ze znowu cos sie dzieje. Poszlam ostatni raz 16 dc, pecherzyk nie urósł wcale, endometrium chyba cos ponad 14 i stwierdzilysmy ze juz nic nie bedzie z tego cyklu i jedyne co moge jeszcze zrobic to progesteron zeby zobaczyc jaki jest wynik. Dodam ze sluz był piekny do 17dc wiec wydawalo sie ze owulacja moze jeszcze wystapic. Zrobilam na drugi dzien proga, bez suplementacji, czyscioch - 15 ng/ml jak na mnie to bardzo dobry prog po owulacji w peak+7!!! Wygląda na to ze owulacje miałam po cichu w okolo 11 dniu cyklu a po tym jeszcze normalnie wystepował sluz płodny i wtedy wedlug creightona zle wyznacza sie dzien peaku i zle zaczyna brac progesteron. Jaki sens ma obserwacja w takim razie? Jedyne co potwierdzalo owulacje to temperatura i szyjka ktorą jednak pomacałam palcem zeby zobaczyc co sie dzieje.
Z tym niby modelem creightona wiaże sie zły czas współzycia bo jesli mam patrzec na najlepszy sluz to był juz po owu.
Nikt mi nie wmowi ze obserwacja samego sluzu wystarczy, bede mierzyc temperature bo to jest u mnie najlepszy wyznacznik i ciekawa jestem co jutro powie Wasilewski na te wybryki.
-
Dzięki Kochana za to co napisałaś. Ja też mam duże wątpliwości co do jakości karty. Z tym żółtym śluzem mam identycznie jak Ty, u męża posiew i u mnie wypadł dobrze, lecz też myślę że może jakąś bakterię mam. Dzisiaj umawiam się na wizyty, nie ma co. Najpierw instruktorka i wypytam ją jak jakaś nienormalna ale już mam dość własnych wątpliwości.
Pamiętacie dziewczyny jak pisałam wcześniej o tym dziwnym mega mocnym bólu podbrzusza, co myślałam że na sor pojadę? I wydaje mi się że to zależna jest od odstępu czau jaki jest przed wzięciem luteiny a bromergonu oraz tego jak mocno już jest pusty żołądek. Od tamtej akcji pilnuję aby po rozpuszczeniu się już luteiny podjęzykowej minęło minimum 30min i dopiero wtedy biorę bro. lecz jeśli czuję że już dawno jadłam i burczy mi w brzuchu to przed bro nawet coś małego skubnę, dosłownie dwa kęsy i już taka akcja jak wtedy się nie powtórzyła.
Jutrzejsza wizyta u TW to pierwsza po laparoskopi (w sensie po dłuższym czasie od laparo?) Jestem ciekawa co nowego Wam powie. Jak wyniki męża sprawdzaliście ostatnio je? Mój teraz brał przez dwa miesiące zastrzyki bemfola (cholersto tragicznie drogie) i liczymy na spektakularny wzrost ilości.starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS
-
tak, jutro to pierwsza wizyta po laparo ale mamy juz za sobą dwie u androloga. Badalismy nasienie i wyniki sie o niebo polepszyły po CLO (rok leczenia), testo w górnej granicy a lekarz mówi ze liczył na jeszcze wyzszy, ponad norme. Niestety estrogen sie podniosł bardzo łącznie z LH i maż musiał odstawic CLO, na rzecz testosteronu w żelu, ktory kosztuje ponad 200 zł i musi brac lek na zbicie estrogenu. Ostatecznie jutro chce to skonsultowac z TW i dopiero zacznie brac jesli nam zatwiersdzi leki. Tak czy siak mąż jest teraz chory wiec odstawił wszystko bo bez sensu ładowac tyle leków. No i w nasieniu wyszyly jakies bakterie, nie grozne ale androlog powiedzial ze nie powinno ich byc wcale i dał antybiotyk na miesiac. No i tu znowu mi sie rozjeżdża "leczenie" Wasilewskiego, ani razu nie zlecił mezowi hormonów tylko kazal brac CLO i jak widac na niektore sprawy lek zaszkodził. Nie zlecał tez posiewu w jaims dobrym miejscu...mam mieszane uczucia.
-
Dzik wrote:Cześć dziewczyny, tak Was uważnie czytam i dużo się dzieje. Nabrałam też mega dużo wątpliwości co do tego czy poprawnie wypełniam kartę. To co Wy piszecie albo co czytam w książce do napro, trochę mi się mija z tym co pamiętam z konsultacji z instruktorką. Jutro zamierzam umówić się na konsultacje lecz najpierw chciałabym Was spytać jak niektóre rzeczy oznaczacie.
1.ocena koloru - czy oceniacie kolor śluzu na papierku czy biorąc bo między palce i patrząc na wprost? (instr. powiedziała mi że z palca mam oceniać, choć myślę że po to jest biały papier aby z papierka... -_- ) Często mam że w czasie dni płodnych na drugi dzień po stosunku kiedy "tego wszystkiego" jest sporo to obserwowany śluz jest żółty - chyba, czy to może nasienie lekko zmienia kolor? 10yx1 ??
2. dzień P ostatnio przy nowych lekach mam tak 12-13dc - ból jajnika plus lekkie plamienie 108b lub VL10D póżniej 14dc piękne 10C/K/Lx2/x3 później dwa dni np 6C lub 0AD i wyskakuje mi 10c (gęste jakby gąbczaste lecz nie glutowate) nic nie boli brzuch wrażliwy przy ćwiczeniach lub oddawaniu moczu moim zdaniem jestem już po owulacji lecz już zgłupiałam. Czy to możliwe że ten drugi gorszy śluz mógł dopiero świadczyć o owulacji. Też tak mam że podbrzusze jest wrażliwe na napięcie mniej więcej od 11d.c do 17-18d.c. Jak Wy byście to odczytały?
Przepraszam za słownictwo lecz nie znam ładniejszych przymiotników do określenia śluzu ;P
a jeśli chodzi o dietę to też słyszałam że tak po 6 miesiącach można okazjonalnie wprowadzać wybrane produkty lecz tu jeden naprotechnolog to potwierdza a drugi zaleca eliminację dalej. Przyznam że po swoich obserwacjach zauważyłam że jak sobie pofolguję to wpada 6PC lub 4 lecz od momentu brania leków na insulinooporność jest tego znacznie mniej.
Ps. I też już nakłaniam się na laparoskopię, za miesiąc kolejna wizyta i chyba sama zacznę ten temat z dr. 1.5roku leczenia lekami nic znacząco nie zmieniło, więc chyba już czas i pora...
Najlepiej między palcami się ocenia barwę i ja tylko tak robiłam, bo łatwiej jest ocenić niż na papierze.Poza tym instruktorka tak zalecała. Jeśli chodzi o żółtą barwę dzień po współżyciu to w tym podręczniku do nauki jest instrukcja dotycząca nasienia (SFI) s. 62. W okresie płodnym wykonuje się ją około godziny po współżyciu, a w niepłodnym po około półgodzinie. Działanie to znacznie ułatwia obserwacje po współżyciu a zwłaszcza następnego dnia.
Też miałam problemy z obserwacją śluzu, nigdy nie miałam MCS powyżej 6. Obserwacje w dużej mierze utrudnia stres, bo powoduje zanik śluzu (staraliśmy się prawie 5 lat, więc stresu sporo było).♥️ 2019
♥️ 2022
[*] Aniołek 7tc 08.2017
Starania od 08. 2013
Leczenie napro od 03.2017😀 -
niutek87 wrote:Najlepiej między palcami się ocenia barwę i ja tylko tak robiłam, bo łatwiej jest ocenić niż na papierze.Poza tym instruktorka tak zalecała. Jeśli chodzi o żółtą barwę dzień po współżyciu to w tym podręczniku do nauki jest instrukcja dotycząca nasienia (SFI) s. 62. W okresie płodnym wykonuje się ją około godziny po współżyciu, a w niepłodnym po około półgodzinie. Działanie to znacznie ułatwia obserwacje po współżyciu a zwłaszcza następnego dnia.
Też miałam problemy z obserwacją śluzu, nigdy nie miałam MCS powyżej 6. Obserwacje w dużej mierze utrudnia stres, bo powoduje zanik śluzu (staraliśmy się prawie 5 lat, więc stresu sporo było).
Tak wiem o tych działaniach po współżyciu, lecz jak dla mnie samo kochanie się pod datę już sporo romantyzmu zabiera a jeszcze pilnowanie że "nie możesz zasnąć bo przecież ćwiczenia" to już chyba mi za dużo. Pierwsze 3-4 miesiące tak działaliśmy lecz to mocno odbiło się na Naszej intymności, i postanowiłam choć trochę normalności zachować w tym wszystkim. Ehh i koło się zamyka ;/
5 lat starań wow, 5 lat w napro? My jesteśmy 1,5 roku w napro a samych starań 2,5 rok. Cały ten czas bez przerw się leczyliście ? Jak sobie radziłaś z taki długim czasem oczekiwania?starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS
-
Dzik wrote:Tak wiem o tych działaniach po współżyciu, lecz jak dla mnie samo kochanie się pod datę już sporo romantyzmu zabiera a jeszcze pilnowanie że "nie możesz zasnąć bo przecież ćwiczenia" to już chyba mi za dużo. Pierwsze 3-4 miesiące tak działaliśmy lecz to mocno odbiło się na Naszej intymności, i postanowiłam choć trochę normalności zachować w tym wszystkim. Ehh i koło się zamyka ;/
5 lat starań wow, 5 lat w napro? My jesteśmy 1,5 roku w napro a samych starań 2,5 rok. Cały ten czas bez przerw się leczyliście ? Jak sobie radziłaś z taki długim czasem oczekiwania?
-
Babelki wrote:@Marlenqa31 - ja sobie dietą zrobiłam krzywdę - jak mi wyszły nietolerancje to wszystko wyrzuciłam z diety - gluten,mleko, jajko i inne i potem miałam kłopoty - trafiłam do dr Dec-Fiłatow która jest dietetykiem i działa właśnie w ramach napro (Barczentewicz mi ją od razu polecał ale ja nie poszłam) i ona mi powiedziałą tak - ze gdy mleka nie mogę to mam jeść mozarelle di bufala (trochę się tego naszukałam w sklepach) i też max 2 razy w tygodniu, na gluten kazała mi jesć chleb żytni 100% i max jedną mała kromkę dziennie (powiem CI że trzeba się naszukac dobrego jakościowo chleba żytniego bo większość tego co w sklepach to świństwo) - jadłam właśnie głównie jaglaną kaszę na śniadania i piekłam 'chlebek jaglany' ze strony smakoterapii plus ten żytni chlebek. Jajko już nie pamiętam jak to było - napewno kazała mi jeść tylko ilość nie za duża była. Ogólnie mnie okrzyczała za odstawienie tego wszystkiego bo to ma sens na np 6 tygodni a nie na kilka miesięcy jak ja zrobiłam ponoć 'rozszczelniłam' sobie jelito - cokolwiek to znaczy. Ogólnie z moich doświadczeń wynika że niesamowicie dużo daje odstawienie żywności przetworzonej. Mimo mega rygorystycznej diety przez kilka miesięcy (odrzuciłam wszystko co mi wyszło w nietolerancjach) i tak miałam zawsze 4 w cyklu - po zmianie zalecanej przez dr Fiłatow nic się w obserwacjach nie zmianiło - dalej 4 i reszta jak była.
@Aisha - ja o jajkach mam samo dobre zdanie, nawet nie wiedziałam że są jakieś badania 'przeciw' muszę poczytać
Dodam że mój problem to endometrioza głównie.
Właśnie o to mi chodzi i mojej dietetyczce!! Żeby wszystko robić z głową.
Ja przez 2,5 tygodnie schudłam już 3 kg, ciuchy na mnie wiszą, zmarszczki mi wylazły.
Chleb nie smakuje mi żaden - a że nie mogę kukurydzy i droższy to mam podwójny problem. Jem dużo sałatek, kasz, makaron z soczewicy i ciecierzycy, ryby, mięso. Do pracy robię sobie jedzenie.
Ale i tak czuję się bez sił.. mam też tarczycę i PCOS to więc nie pomaga.
19 lutego mam wizytę u Wasilewskiego, zapytam na ile czasu ma być ta dieta- nie chcę sobie zaszkodzić, wiadomo dieta ważna ale z głową!
Co do naklejek i współżycia. My w napro jesteśmy krótko bo od sierpnia, ale nie podoba mi się założenie, że współżycie wtedy i wtedy, pilnowanie dni itp. Ja ogólnie mam bardzo duże libido jak na kobietę (pewnie z powodu dużego testosteronu) i my współżyjemy średnio raz- dwa dni dziennie..
Przerwa jest tylko na okres, bo wtedy nie lubię. Trenerka mówiła, że najlepiej współżyć co dwa trzy dni, najlepiej wieczorem ale co ja zrobię że ja nie wytrzymuję.
Nie zamierzam się męczyć,a jak jeszcze dochodzi mi śluz płodny to w ogóle szaleństwo, nawet w pracy będąc myślę kiedy wrócę do domu..
My się staramy ogólnie chyba krótko bo 1,5 roku więc tragedi nie ma, ale ja bardzo długo nie chciałam mieć dzieci..2018- zaczynam przygodę z napro -PCOS, Hashimoto, helicobacter, nietolerancje pokarmowe
2019-06 - luteina + Etruzil przez 3 cykle, glucophage XR
2019-09 - Etruzil przez 3 cykle, duphaston od P+3, dostinex, wit D, wapno, glucophage XR
2019-12 - Etruzil i Ovitrelle przez dwa cykle, Glucophage XR, Dostinex, witaminy, dieta
2020-01 skierowanie na laparoskopię. 2020-03 laparoskopia i histeroskopia- niedrożne jajowody i zrosty w macicy -
Dzik wrote:Tak wiem o tych działaniach po współżyciu, lecz jak dla mnie samo kochanie się pod datę już sporo romantyzmu zabiera a jeszcze pilnowanie że "nie możesz zasnąć bo przecież ćwiczenia" to już chyba mi za dużo. Pierwsze 3-4 miesiące tak działaliśmy lecz to mocno odbiło się na Naszej intymności, i postanowiłam choć trochę normalności zachować w tym wszystkim. Ehh i koło się zamyka ;/
5 lat starań wow, 5 lat w napro? My jesteśmy 1,5 roku w napro a samych starań 2,5 rok. Cały ten czas bez przerw się leczyliście ? Jak sobie radziłaś z taki długim czasem oczekiwania?
4 lata starań u różnych lekarzy (od 2013 do 2017).W napro udało mi się pół roku po rozpoczęciu leczenia zajść w ciążę w cyklu po sonohsg, ale niestety poroniłam. To było w 2017 roku. W międzyczasie miałam w styczniu 2018 laparoskopię okazało się, że mam endometriozę I st. W dodatku okazało się, że po obciążeniu prolaktyna wzrosła ponad 20 razy. W czerwcu zaczęłam brać bromergon + stymulacja letrozolem. I na przełomie lipca i sierpnia udało się. Nie obyło się oczywiście bez problemów przez plamienia i krwawienie trafiłam do szpitala. Potem było 2 miesiące leżenia już w domu ze wstawaniem tylko do toalety i mnóstwo leków. Na szczęście jest już dobrze, ale gdzieś tam z tyłu głowy strach zawsze jest.
Żeby oderwać głowę od starań zaczęłam nowe studia i poszłam do pracy (miałam przerwę). Ale było ciężko, same z resztą wiecie jak to jest jak co miesiąc się nie udaje. Z tym że u nas problem był po mojej stronie, badania męża były rewelacyjne (lekarz mówił, że rzadko obecnie widzi się tak dobry wynik).♥️ 2019
♥️ 2022
[*] Aniołek 7tc 08.2017
Starania od 08. 2013
Leczenie napro od 03.2017😀 -
To u mnie tak samo, wina po mojej stronie, wyniki męża super.
Mąż miał w sobotę 30 urodziny i powiedział mi, że najlepszym prezentem dla niego ode mnie było by dziecko..
Czuję się okropnie, nie mogę mu tego dać i nie wiem kiedy się uda.2018- zaczynam przygodę z napro -PCOS, Hashimoto, helicobacter, nietolerancje pokarmowe
2019-06 - luteina + Etruzil przez 3 cykle, glucophage XR
2019-09 - Etruzil przez 3 cykle, duphaston od P+3, dostinex, wit D, wapno, glucophage XR
2019-12 - Etruzil i Ovitrelle przez dwa cykle, Glucophage XR, Dostinex, witaminy, dieta
2020-01 skierowanie na laparoskopię. 2020-03 laparoskopia i histeroskopia- niedrożne jajowody i zrosty w macicy -
niutek 87 sporo przeszłaś. Marlenqa myślę że nie ma czegoś takiego jak czyjaś wina, ja w życiu tak nie pomyślałam o mężu, wydaje mi się że takie podejście mocno może odbijać się na twojej samoocenie. Ja zawsze sobie mówię i w sumie mężowi tez że jesteśmy wartościowi i niezwykli z dziećmi czy bez nich, a Naszą najważniejszą relacją do pielęgnowania jest nasze małżeństwo. I muszę Wam dziewczyny przyznać że od 2 miesięcy (mimo że mega ciężko znoszę wieść o kolejnym okresie, w sumie ciężej niż wcześniej) to nawet potrafimy podziękować Bogu za to że tą niepłodność Nam "dał" bo tak jak jestem z mężem 7 lat tak nigdy nie byliśmy tak blisko jak teraz, i chyba nigdy tak nie docenialiśmy życia jak teraz.
Laski musimy jarać się życiem! O wiem, może wymieńmy się jakimiś swoimi sposobami na małe przyjemności albo na to co robicie dla siebie aby trochę się zrestartować ? Może nie tylko dzielmy się tu samymi obawami i kolejnymi nieudanymi próbami. Wymieńmy się fajnymi książkami może któraś jakąś wartościową przeczytała co jej zrobiło się lepiej, może zainspirujecie do jakiś zajęć dodatkowych aby zrobić sobie przyjemność? Jak u Was z tym jest? Ja jestem na etapie szukania tych małych przyjemności
Ps. marlenqa libido godne pozazdroszczenia! mi spadło od czasu starań lecz jeszcze nie jest tak źleCalypso lubi tę wiadomość
starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS
-
Dzik dobrze mówisz,kiedy któreś z małżonków ma kłopoty z płodnością to niepłodność dotyczy całego małżeństwa a nie pojedynczej osoby. To samo powiedział nam lekarz. Właśnie w takich sytuacjach najczęściej kobieta i mężczyzna zbliżają się bardzo do siebie (u nas też). Chociaż niestety są przypadki kiedy dzieje się na odwrót, to jest bardzo smutne.♥️ 2019
♥️ 2022
[*] Aniołek 7tc 08.2017
Starania od 08. 2013
Leczenie napro od 03.2017😀 -
To u mnie chyba na odwrót.. chociaż nie powiem mąż chodzi ze mną na wizyty, pilnuje mi tej diety, chodzi ze mną na zakupy.. Ale chyba po prostu bardzo chce być ojcem i już nie umie tego ukrywać.
A może tylko ja to tylko tak odczuwam, sama nie wiem..
Jesteśmy ze sobą 10 lat, 5 lat po ślubie będzie w sierpniu, natomiast przed samym ślubem byliśmy jeszcze ze sobą 5 lat.
Sporo przeszliśmy, były wzloty i upadki ale w tamtym roku dorobiliśmy się własnego M, mamy nowe auto, oboje w miarę dobrą pracę i na pozór niczego nie brakuje. A jednak. A może po prostu nie można mieć wszystkiego.
Oj tak libido to ja mam ogromne i ogólnie chyba zawsze miałam duże,nie wiem w sumie czy to aż tak dobrze
Ja na małe przyjemności to przede wszystkim kocham książki Harlana Cobena- kryminały z pazurkiem, seriale - szczególnie jak jestem sama wieczorem a mąż w pracy, siłownia i basen- i z niecierpliwością czekam na wiosnę aż będę do pracy jeździć rowerem no i babskie wieczory, dzisiaj np mnie czeka wieczór z moją przyjaciółką
Kiedyś też haftowałam obrazy haftem krzyżykowym- niestety przestałam przez brak czasu.
A i co lubię to kosmetyczka- uwielbiam zabiegi na twarz, masaże aaach
A i paznokcie hybrydowe uwielbiam robić - i sama robię, mam lampę i 1000 lakierów z Aliexpress2018- zaczynam przygodę z napro -PCOS, Hashimoto, helicobacter, nietolerancje pokarmowe
2019-06 - luteina + Etruzil przez 3 cykle, glucophage XR
2019-09 - Etruzil przez 3 cykle, duphaston od P+3, dostinex, wit D, wapno, glucophage XR
2019-12 - Etruzil i Ovitrelle przez dwa cykle, Glucophage XR, Dostinex, witaminy, dieta
2020-01 skierowanie na laparoskopię. 2020-03 laparoskopia i histeroskopia- niedrożne jajowody i zrosty w macicy -
marlenqa31 zazdroszczę libido, u mnie jest tak slabe ze malo kiedy w ogole mam chec, ewentualnie w ciągu dnia. Ale jak wracam do domu zmećzona i kladziemy sie spac to nie chce sie juz nic. A chcialabym, bo to bardzo zbliża takie czeste serduchowanie.
-
Auricomka wrote:Dziewczyny czy któraś z was korzystala z osrodka w białym.stoku u doktora wasileqskiego?jak wygląda taka pierwsza użyta?
Tak sporo tu Nas się leczy bądź leczyło u dr Wasilewskiego. Trochę już takich pytań nawet było więc Warto poczytać kilka kart do tyłu
Pierwsza wizyta określana jest jako wizyta całodniowa. Rano przyjeżdżacie na pierwsze konsultacje, z wynikami bądź jeśli to pierwsza klinika to bez wyników dr TW przeprowadzi z Wami wywiad, zleci szereg badań i w sumie za dużo nie powie. Po wyjściu z gabinetu od razu tam pobiorą Wam krew aby wykonać badania z krwi i będziecie musieli udać się albo do domu jak jesteście z Białego albo do hotelu aby wykonać badanie nasienia. Ważna jest wstrzemięźliwość właśnie przed wizytą około 5 dni aby móc wykonać to badanie. Jeśli wcześniej nie prowadziliście kart obserwacyjnych (my z racji długiego czasu oczekiwania karty wypełnialiśmy przez 3 miesiące czekają na wizytę) to po powrocie do kliniki na drugie konsultacje około 11-13 będziecie mieć spotkanie z instruktorką która wytłumaczy Wam model. Na drugim badaniu TW omówi wyniki, zbada Ciebie (przy mężu - co mi akurat było ogromnym zaskoczeniem) i wtedy więcej potłumaczy co i jak. Nakreśli też plan działania. Chyba że karty nie będziecie mieć prowadzonej wcześniej to tak dużo nie powie tylko zaleci powrót za 3 miesiące z uzupełnioną kartą aby mógł bardziej precyzyjnie omówić Wasz przypadek. Trzeba na pewno nastawić się na to że to wszystko potrwa długo, my jakoś myśleliśmy ze pół roku i będę w ciąży, lecz w napro jest tak że wprowadzane jest leczenie a później 3 miesiące działacie aby sprawdzić czy już się uda czy nie. To tak w wielkim skrócie.
Jeśli nie jesteście z Białęgo to spotkania z instruktorką możecie odbyć w najbliższej miejscowości gdzie mieszkacie, i w sumie Warto na te pierwsze spotkanie mieć już model wypełniany.starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS
-
Aaa no i najważniejsze - koszty, przygotujcie w gotówce 1500zł plus minus tyle Wam tam wyjdzie, no i kartą w klinice u nich nie zapłacicie. Chyba że się już coś zmieniło? Ja zakończyłam tam leczenie we wrześniu.starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS
-
Nie, dalej kartą nie można płacić.
Dzisiaj jadę do klinki sama bo skończyły mi się naklejki i karta..
Mąż ma najbliższe tygodnie do 23:00 w pracy więc muszę sama to załatwić.2018- zaczynam przygodę z napro -PCOS, Hashimoto, helicobacter, nietolerancje pokarmowe
2019-06 - luteina + Etruzil przez 3 cykle, glucophage XR
2019-09 - Etruzil przez 3 cykle, duphaston od P+3, dostinex, wit D, wapno, glucophage XR
2019-12 - Etruzil i Ovitrelle przez dwa cykle, Glucophage XR, Dostinex, witaminy, dieta
2020-01 skierowanie na laparoskopię. 2020-03 laparoskopia i histeroskopia- niedrożne jajowody i zrosty w macicy -
marlenqa31 wrote:Mąż miał w sobotę 30 urodziny i powiedział mi, że najlepszym prezentem dla niego ode mnie było by dziecko..
Czuję się okropnie, nie mogę mu tego dać i nie wiem kiedy się uda.
Mąż ma prawo do tych odczuć, może je też werbalizowac ale czemu Ty sie czujesz okropnie? Marlenqa nie dopuść do wpędzania siebie samej w poczucie winy - tu nie ma Twojej winy, macie tu wspólny problem ale nie ma winy! I jeślibyś zauważyła, że mąż ma takie myślenie to swoją postawą je szybko prostuj - jaką postawą - ano postawą łączenia się w bólu - 'oh, też bym już chciała aby się NAM udało' ale nie postawą brania winy na siebie 'oh, czemu jestem chora, co ze mną nie tak'
U ks Kaczkowskiego w książce jest taka historia ze kobieta ma raka, jest po chemii, źle się czuje - mąż i dzieci robią jej jedznie - wymyślne, zdrowe, ona nie chce jeść - ma mdłości - oni chcę by jadła, by miała siły, by zdrowiała - powstaje konflikt, rodzina zła, że ona nie je, ona zła ze jej każą, wmuszają. Kobieta prosi księdza aby 'wutłumaczył im, że ona nie robi tego na złość...' Scena kończy się tym, ze do łożka chorej pakują się dzieciaki, mąż - grupowy uścisk, miłe słowa, wspólny czas - wychodzą na wierzch prawdziwe emocje i sedno sprawy - mamo, żono kochamy cie, chcemy byś nie umarła - ja was tez kocham i tez nie chce umierac - wszyscy chca tego samego - zycia dla niej ale ona jesc nie da rady, a oni czuja sie bezradni - tak powstał konflikt który rozwiązała szczerość i miłość
Marlenqa libido masz super ale najwazniejsze ze oboje macie podobne nas starania tak studziły ze Barczentewicz nam raz powiedział ze mam sie wiecej kochac bo nic z tego nie bedzie ale ja jestem oziębła seksulanie, dobrze ze mój mąż nie ma mega potrzeb i jakoś się dogadujemy
@Aishha wiesz co jeszcze zbliża - wyjadanie z talerzy - serio jak nie serduszkujecie to częstuj meza jedzeniem prosto z Twojego talerza -
Babelki wrote:Mąż ma prawo do tych odczuć, może je też werbalizowac ale czemu Ty sie czujesz okropnie? Marlenqa nie dopuść do wpędzania siebie samej w poczucie winy - tu nie ma Twojej winy, macie tu wspólny problem ale nie ma winy! I jeślibyś zauważyła, że mąż ma takie myślenie to swoją postawą je szybko prostuj - jaką postawą - ano postawą łączenia się w bólu - 'oh, też bym już chciała aby się NAM udało' ale nie postawą brania winy na siebie 'oh, czemu jestem chora, co ze mną nie tak'
U ks Kaczkowskiego w książce jest taka historia ze kobieta ma raka, jest po chemii, źle się czuje - mąż i dzieci robią jej jedznie - wymyślne, zdrowe, ona nie chce jeść - ma mdłości - oni chcę by jadła, by miała siły, by zdrowiała - powstaje konflikt, rodzina zła, że ona nie je, ona zła ze jej każą, wmuszają. Kobieta prosi księdza aby 'wutłumaczył im, że ona nie robi tego na złość...' Scena kończy się tym, ze do łożka chorej pakują się dzieciaki, mąż - grupowy uścisk, miłe słowa, wspólny czas - wychodzą na wierzch prawdziwe emocje i sedno sprawy - mamo, żono kochamy cie, chcemy byś nie umarła - ja was tez kocham i tez nie chce umierac - wszyscy chca tego samego - zycia dla niej ale ona jesc nie da rady, a oni czuja sie bezradni - tak powstał konflikt który rozwiązała szczerość i miłość
Marlenqa libido masz super ale najwazniejsze ze oboje macie podobne nas starania tak studziły ze Barczentewicz nam raz powiedział ze mam sie wiecej kochac bo nic z tego nie bedzie ale ja jestem oziębła seksulanie, dobrze ze mój mąż nie ma mega potrzeb i jakoś się dogadujemy
@Aishha wiesz co jeszcze zbliża - wyjadanie z talerzy - serio jak nie serduszkujecie to częstuj meza jedzeniem prosto z Twojego talerza
O to dobrze, że tak się dobraliście My też dobrze się dobraliśmy, że oboje się w tych kwestiach dogadujemy, w sumie zauważyłam, że jak skończyłam dwa lata temu magiczną 30stkę to się już mega rozkręciłam Dlatego ja tam nie patrzę na śluz i te całe naklejki bo u nas seks i tak codziennie więc jeśli jakimś cudem byłaby owulacja nie ma szans by ją ominąć.
Ale póki co nie mam żadnych leków ani nic..
Już mam jakoś lepszy humor dzięki dziewczyny za podtrzymanie na duchu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2019, 14:53
2018- zaczynam przygodę z napro -PCOS, Hashimoto, helicobacter, nietolerancje pokarmowe
2019-06 - luteina + Etruzil przez 3 cykle, glucophage XR
2019-09 - Etruzil przez 3 cykle, duphaston od P+3, dostinex, wit D, wapno, glucophage XR
2019-12 - Etruzil i Ovitrelle przez dwa cykle, Glucophage XR, Dostinex, witaminy, dieta
2020-01 skierowanie na laparoskopię. 2020-03 laparoskopia i histeroskopia- niedrożne jajowody i zrosty w macicy