Nowe staraczki - 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
MilliSBB wrote:Dziewczyny..tak czytam,,i się zastanawiam,proszę nie zrozumcie mnie źle,ale po co jesteście w takich związkach?
-
Doma dokładnie tak.Jesli cos nie gra w związku,najpierw się to naprawia.Ja bym tak zrobią.Wtedy łatwiej razem znosić porażki ,a jeśli się uda ,mieć pewność,ze nasza druga połowka jest 100 procentowym wsparciem.
Doma90 lubi tę wiadomość
"Szeptem na ucho powiem,że, ja ,ja się tego wyrzekam...wyrzekam bo,nikt tak tak pięknie nie mówił,że się boi miłości.."
34cs
-
Też tak czytam i się zastanawiam.
W moim związku główne problemy to: rozrzucone brudne skarpetki, czarny ręcznik po powrocie z garażu, moje przeciągające się do 15 minut już wychodzę i kubki z niedopitą kawą- o to wszystko bardziej się droczymy niż kłócimy. Mamy swoje wady jedno i drugie ale szanujemy się!
Nie wyobrażam sobie żeby partner miał do mnie pretensje, że obiad jest nie na czas. Jak jestem w domu wcześniej to robię obiad - czasem dzwonie czy jest w drodze i czy już wstawić ziemniaki a czasem dzwonie mówiąc kup po drodze śmietanę. Czasem on dzwoni i pyta czy kupić coś do jedzenia na wynos po drodze - a ja czasem mówię tak a czasem mówię nie bo mam obiad. Dbamy o siebie z troski i miłości nie z obowiązku... -
Dziewczyny dzięki za wsparcie, wymioty na razie ustały tylko jeszcze biegunka męczy. Wzięłam już wszystkie cuda jakie tylko miałam, które zawsze mi pomagały, ale tym razem nie działają
Po colę niestety nie dam rady wyjść do sklepu. Na egzaminie byłam, napisałam w 5 minut i szybko do domu
I po tej wyprawie ledwo do toalety dobiegłam ;pWiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2017, 11:35
-
U mnie jest tak samo:-)
Jak M.jest wczesnej w domu to dzwoni czy cos ugotowac czy kupic.Jesli jestem ja,robię tak samo.Wspierany sie w każdy możliwy sposób,stawiamy na partnerstwo.Oboje pracujemy,i dzielimy się obowiązkami domowymi.
Jak kilka dni temu miałam ogromny kryzys o którym pisałam ,to potem powiedział mi,że b.chciało mu się kochać,ale wiedział,że jedyne czego potrzebuje ,to przytulić się i wypłakac,że przez głowę by mu nie przeszło ,żeby próbować się kochać."Szeptem na ucho powiem,że, ja ,ja się tego wyrzekam...wyrzekam bo,nikt tak tak pięknie nie mówił,że się boi miłości.."
34cs
-
Agu rany boskie ale Cie męczy!
byle egzamin zdany był.
A u mnie w domu z reguły gotuje Wróbel.jak już chce się zabierać do obiadu, to mnie odpycha i mówi że nie może patrzeć na moja niezdarnosc kulinarna...
do tego za każdym razem namawia moja babcie do założenia interesu typu catering.
do mnie należy tylko kolacja. Ale to akurat lubię robić. I choćbym mu dała kanapkę z pomidorem i z masłem to powie że było przepyszne hahahaha
a jak mi się wybitnie nie chce robić kolacji to mówię że "roncki mje bolą" i idzie zrobić sobie sam. Może to brutalne ale nawet kanapek mu do pracy nie robię. I nigdy nie usłyszałam nic na ten temat. Czasem przy znajomych się zqsmieje, że przeze mnie z głodu umrze.
Będziemy mieć Synka - czekamy ♥️
Olek - 05.11.2020 👦🏼
HSG - Udało się udrożnić oba jajowody!
To nie problem jest problemem, problemem jest Twoje podejście do problemu. -
A czasami mi się wydaje że dziewczyny w "trudnych" związkach są jak w kieracie w domu.
bardzo przykro mi takie rzeczy słuchać, bo też jestem kobietą i sprawia mi to ogromny bol.
Będziemy mieć Synka - czekamy ♥️
Olek - 05.11.2020 👦🏼
HSG - Udało się udrożnić oba jajowody!
To nie problem jest problemem, problemem jest Twoje podejście do problemu. -
Wróblowa wrote:A czasami mi się wydaje że dziewczyny w "trudnych" związkach są jak w kieracie w domu.
bardzo przykro mi takie rzeczy słuchać, bo też jestem kobietą i sprawia mi to ogromny bol.
"Szeptem na ucho powiem,że, ja ,ja się tego wyrzekam...wyrzekam bo,nikt tak tak pięknie nie mówił,że się boi miłości.."
34cs
-
Hey Dziewczyny
To dołączam i ja. Od stycznia wznowiliśmy z mężusiem starania. Póki co staram się nie wariować bo lutowy cykl przeszedł mi pod hasłem stresu testami, wyliczeniami itd. Chyba każda trochę tak przeżywa więc to mnie tylko pociesza, że nie jestem sama
Miłej niedzieli -
Ojoj jakie tematy...ja od malego obserwujac moich rodzicow bardzo uwazalam, by nie byc jak oni. To jest takie pokolenie w rozkroku, zwlaszcza jesli chodzi o kobiety. Za przyklad mialy nasze babcie, wierne sluzace swoich mezow, a z drugiej strony narodziny zdrowego feminizmu, a raczej partnerstwa w zwiazkach. Moja mam przez wiekszosc malzenstwa byla "Zosia samosia" i "Perfekcyjna Pania Domu" i nagle stwierdzila, ze sie na to nie godzi. Tylko jak tu przesadzic stare drzewo....Nie da sie z dnia na dzien zmienic kilkudziesieciu lat, no i teraz sie notorycznie kloca i wyrzucaja zale.
Dlatego ja nie robie z siebie bohatera, od zawsze mowilam "pomoz, bo jestem zmeczona", a nawet "mam lenia". Teraz negocjujemy. Wczoraj bylo: dobra, ja wieszam pranie, a ty idziesz do sklepu
I szczerze mowiac jakbym miala faceta opornego na partnerstwo i jeszcze nie daj Bog pitolacego cos o rolach w spoleczenstwie, to bym kopla w d..e i papa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2017, 12:29
-
Wróblowa wrote:Ale kochana, jakie pretensje do siebie? Nie powinnaś mieć żadnych! Masz prawo źle się czuć, nie mieć ochoty, i mieć własne zdanie. Małżeństwo to nie jest podporządkowanie się drugiej osobie. Poza tym jesli strata dziecka mogła być faktycznie przyczyną
to tym bardziej powinien zrozumieć. Nas kiedyś naszla ochota na
w czasie okresu. Dostałam takiego krwotoku że cała podłoga od pokoju do łazienki była dosłownie zalana krwią, nie mówiac o łóżku i od tamtej pory Wróbel nawet nie robi podchodow bo się boi o moje zdrowie. A co dopiero o fasolke!
Rozmowy nic nie pomagają?
Żeby rozmowy pomogły to muszą zaistnieć, a on się obraża i zamyka w pokoju. Niestety mi już też przeszła ochota na "przepraszanie" go za coś co nie jest moją winą tylko naturą. Niestety to jedynak wychuchany po problemach mojej teściowej (pierwsze dziecko zmartło przy porodzie, trzecie tydzień po porodzie) i to jest efekt tego. On nie myśli o drugim człowieku tylko o sobie. Nie rozumie, że źle się czuję. Moja uwaga powinna non stop się skupiać na nim. A ja nie mam takich potrzeb. Życie dla mnie nie skupia się na seksie to dodatek. Może być raz w tygodniu czy raz w miesiącu ale niech będzie fajnie, nastrojowo, wyjątkowo, a nie rutynowo jak marzę aby się wyspać przed pracą. Poza tym po tylu latach małżeństwa to wg mnie też normalne. Może się mylę nie wiem.
Potrzebuję innego faceta, jestem dzieckiem po ciężkim dzieciństwie i ciężko żyje mi się z kimś kto nie jest dla mnie przyjacielem i oparciem.
-
Iwonka strasznie współczuję takich sytuacji.
ciężko cokolwiek doradzić ale to na pewno nie jest twoja wina!
Mój się do mnie nie odzywa od wczoraj i pojechał sobie dzisiaj gdzieś i nawet nie powiedział gdzie. Pewnie poszedł na trening żeby się wyżyć. U nas jak kłótnia to właśnie tak to wygląda...
-
Karolyna wrote:Ojoj jakie tematy...ja od malego obserwujac moich rodzicow bardzo uwazalam, by nie byc jak oni. To jest takie pokolenie w rozkroku, zwlaszcza jesli chodzi o kobiety. Za przyklad mialy nasze babcie, wierne sluzace swoich mezow, a z drugiej strony narodziny zdrowego feminizmu, a raczej partnerstwa w zwiazkach. Moja mam przez wiekszosc malzenstwa byla "Zosia samosia" i "Perfekcyjna Pania Domu" i nagle stwierdzila, ze sie na to nie godzi. Tylko jak tu przesadzic stare drzewo....Nie da sie z dnia na dzien zmienic kilkudziesieciu lat, no i teraz sie notorycznie kloca i wyrzucaja zale.
Dlatego ja nie robie z siebie bohatera, od zawsze mowilam "pomoz, bo jestem zmeczona", a nawet "mam lenia". Teraz negocjujemy. Wczoraj bylo: dobra, ja wieszam pranie, a ty idziesz do sklepu
I szczerze mowiac jakbym miala faceta opornego na partnerstwo i jeszcze nie daj Bog pitolacego cos o rolach w spoleczenstwie, to bym kopla w d..e i papa.
Wiesz masz rację,ja też jestem typem Zosi Samosi, wolę zrobić sama niż się prosić. Trochę dzieciństwa zabrał mi dom dziecka, później tosksyczny dom rozwód rodziców i czucie się przez całe życie kimś gorszym. Zrobiłam z siebie służącą bo pewnie tak bardzo chciałam być kochana. Nikt kto nie był kochany, dotykany i przytulany w pierwszym okresie swojego życia tego nie zrozumie. Tu nie chodzi o to, że cały czas jest źle bo sa też super okresy, problem zaczyna się wtedy kiedy coś jest nie do końca tak jak mój mąż chce. Dziecko - super, ale najlepiej żeby okres ciąży był taki sam jak ten bez niej.
Myslę, że nie ma co w tej chwili już pisać po co mi czy nam dziecko, bo to się dzieje, więc muszę o nie zadbać aby wszystko było ok, ale faktycznie zastanowię się nad swoim życiem, bo to co piszecie o swoich związakach powoduje, że widzę, że inaczej powinien wyglądać związek dwojga ludzi.
Ja niestety nie mam żadnych wzorców, a zwłaszcza tych dobrych, może dlatego przyjęłam od życia to co dało, bojąc sę samotności i nie walcząc o swoją pozycję.
Ale postaram się to zmienić...
Dziękuję Wam za to, że jesteście, za wsparcie i miłe słowo, tego potrzebowałam. -
Gigi wrote:Iwonka strasznie współczuję takich sytuacji.
ciężko cokolwiek doradzić ale to na pewno nie jest twoja wina!
Mój się do mnie nie odzywa od wczoraj i pojechał sobie dzisiaj gdzieś i nawet nie powiedział gdzie. Pewnie poszedł na trening żeby się wyżyć. U nas jak kłótnia to właśnie tak to wygląda...
Witaj w klubie, u mnie też tak to wygląda. Tylko wraca i nadal cisza.... -
Iw-onka wrote:Witaj w klubie, u mnie też tak to wygląda. Tylko wraca i nadal cisza....