witam po przerwie... niestety u mnie dobre wiesci przeplatają sie z dużo gorszymi.. dlaczego ja nie moge spokojnie cieszyc sie z ciazy, tylko ciagle zmartwienie bo ciagle jakies wyniki zle. Jeszcze dwa dni temu cieszylam sie ze TSH mi spadlo, a dzisiaj odebralam wyniki antyTPO i wynik mnie zwalil z nóg- 9424. Ku.wa! czyli wynik pokazuje na chorobe Hashimoto. Zmartwilam sie tym.
Zadzwonilam do mojego endokrynologa i on powiedzial ze mam zwiekszyc dawke Euthyroxu 25 do jednej calej tabletki dziennie i ze mam sie nie martwic, bo najwazniejsze ze TSH i ft4 są ok i ze to TSH bardzo szybko spada. Powiedzial ze to antyTPO sie nie leczy, tylko niedoczynność... natomiast w necie naczytalam sie jaki to moze byc problem, ze przy tym ciezko zajsc w ciaze (mnie nie dotyczy) i jest duze ryzyko poronien.. komu mam wierzyc? znowu sie martwie. Prosze dziewczyny które mają to Hashimoto lub wiedze na ten temat o rade.
Przepraszam ze wam tu truje..