plemniczka, staraczka i tyśka
-
WIADOMOŚĆ
-
Fedrus i jejku nie macie prawa znikac. SLYSZYCIE !!! (krzyczy na nie i tupie noga) bez was to nie to samo, bedzie mi was brakowac, waszych rad, dobrego slowa, patrzenia na swiad z dystansem. Prosze nie odchodzcie :*
Dodi, magdzia26, Strażaczka90, Kfjatus lubią tę wiadomość
W kazdych aspektach mojego zycia ponioslam poraszke -
Muzi u ciebie zabolałm mnie tekst:
".jednak wiem, że nie jestem sama, wolno mi odczuwać inaczej(Wam dziewczyny również) ale nie wolno mi skazywać swoich najbliższych na to, by towarzyszyli mi w tym smutku...na to,by odbierać im Święta i radość..."
ale to nie o to chodzi że mnie skrzywdziłas zraniłaś bo Twoje słowa troche nie fortunnie były po poście Muski - tak to o post Muski najbardziej się tu rozchodzi...
nie jestem osobą która odchodzi nie wyjaśniajac sobie i innym pewnych spraw...
Aga masz rację dziewczyny mają prawo wypowiadać swoje zdanie ale nie maja prawa mówić mi jak powinnam spędzac święta jaki to powinien być czas bo wiecie ajk powinny u mnie wyglądać święta:
powinno pachnieć choinką na której by były bombki i osdoby ręcznie robione (nie koniecznie przezemnie) powinno pachnieć ciastem co z tego że z zakalcem, powinny w tle cichutko grać kolendy a ja powinnam co rusz czuć kopniaka pod żebra tak powinny wyglądac moje święta ale nie będą tak wyglądać i nikt nie ma prawa mówić mi jaki to powinien być czas... a juz tym bardziej mówić mi o tym za co powinnam dziekowac Bogu i o tym że każdy nosi swój krzyż... ja swój nosze od dzieciństwa który z upływem lat stawał sie coraz cieższy (nie będę mówić dlaczego) i dlatego tego typu teksty sobie wypraszam jeśli ktoś w życiu nie przeżył i nie przeszedł tego co ja...
wczorajszy dzień jedynie mnie utwierdził w kilkudniowych odczuciach ze mój czas na forum dobiegł końca...
dzisiaj pojawiłam się tylko po to by wyjaśnić do końca tą kwestie...
i nie piszcie bym nie odchodziła bo to i tak nic nie zmieni a niepotrzebnie sie tu rozpęta jakas dziwna sytuacja i jeszcze ktoś gotów powiedzieć ze chce na siebie zwrócić uwagę nie nie chcę bo mi to do zycia nie jest potrzebne...
Cieszcie sie Kochane swoimi rodzinami świętami życzę Wam żeby Nowy Rok przyniósł same pozytywne i Dobre Nowiny żeby nie był gorszy ani taki sam jak ten...Effcia28, magdzia26 lubią tę wiadomość
17.04.2013 - 29.06.2013 - 11 tydz
2015 Nati
2017 Suzi -
Dzień dobry:)
Życzę wszystkim miłego dnia mimo wszystko...
Dziewczyny nie obrażajcie się na siebie... Proszę Was.
Zle emocje nie są Wam wskazane.
Ja właśnie zrobiłam medaliony, ziemniaczki się gotują i może uda mi się zjeść jupiii:)Blondi22, Strażaczka90, magdzia26 lubią tę wiadomość
-
Dzień dobry
Fedruś jeżeli coś Ciebie w moim poście uraziło to bardzo przepraszamnie taki był mój zamiar chciałam się tylko podzielić moimi odczuciami i tym jak one się zmieniły i pewnie jak usiądę do Wigilii z najbliższymi to będą jeszcze inne.
Tym czasem mykam dalej do kuchni piec dobre rzeczy
Miłego dnia
20.10.2023 - Jest i Ona - moje największe szczęście. 38 tyg 5 dni - 3230 g 53 cm
Angelius Provita
19.09.2013 [*] 07.05.2014 [*] 10.11.2017 [*][*] 23.11.2018 [*]
08-09.2018 Szczepienia limfocytami męża MRL 59,7%
2019 Histeroskopia - wszystko ok
08-09.2022 Powtórne szczepienia pullowane
10.2022 Histerioskopia, Laparoskopia, Drożność - usunięcie prawego jajowodu - wodniak, reszta ok
OK: Kariotypy, ANA, ASA, APA, ACA, testosteron,, homocysteina, białko C, S, anty-tTG, CBA, IMK, LCT, nasienie
Źle: Hiperprl, APS (LA), mutacje hetero FV R2_4070A-G, MTHFR 677C-T , PAI-1 4G; HLA-DQ8, MRL 9%, NK 16,1%, ATA, KIR AA (mąż HLA-C C2C1) -
Kiedy Muska to napisała ja pisałam właśnie swój tekst więc rozumiesz Fedro, nie widziałam związku...nawet nie czytałam posta muski...ale już po ptokach....mam jeszcze abonament ale juz niedługo chyba...to tak tytułem wyjasnienia a teraz przeczytam posta muski, bo nie wiem o co chodzi dokładnie...
-
Fedra dlatego niżej napisałam to....
ps: mam nadzieję Fedruś, że oboje z mężem nie macie ochoty na celebrowanie Świąt...na to, by cokolwiek w domu świątecznego robić....pewnie macie to przegadane....Fedri...wiesz, że trzymam kciuki za powodzenie akcji i pozytywny wynik...nawet gdyby to miało poczekać do kolejnego podejścia
-
No i ostatni post...każda z nas nie chciała źle ale wyszło inaczej...dziewczyny może to dla mnie właśnie dobry czas żeby faktycznie się wycofać.
Mogą być kłótnie moga być spory ale jeśli w tych dobrych postach nie widać już dobrych intencji i wielkiego serca, to nie jest dobrze....
Nie będę Was na siłę uszczęśliwiać swoją osoba i odnoszeniem się do Waszych postów...
Jestem na przyszłość za kolorem ostrzegawczych postów, które miałyby być bez komentarza....coś jak w pamiętniku rady...wtedy byłoby wiadomo czego oczekuje się od pozostałych.
No już.....nie róbcie sobie wyrzutów nawzajem...no....czas na mnie....byłam ciekawa reakcji i dziękuje za wyjaśnienie Fedri.
Może lepiej się nie czuję po tym i jak muska pisała też jej lekko nie jest ale trudno. Mam nadzieję, że każda z Was będzie miała takie Święta jakie sobie wymarzy.
Normalnie się czuję winna, że u mnie będzie choinka, i wolne miejsce przy stole- szczerze to tak się teraz poczułam....i wiem, że żadna z Was nie chciała bym tak się poczuła ale jak widać jesteśmy bardzo wrażliwe i w tym czasie pewne sprawy nas mocniej dotykają....dlatego już więcej nic nie piszę.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 grudnia 2013, 13:56
-
nick nieaktualnyJeżżżżżzu dziewczęta ale narobiłam moim wczorajszym postem
Jakbym wiedziala że tak się to pokręci to bym sie w język ugryzła a nie wylewała żale wam tu
no cóż jak to Jeju napisała już ptokachczasu się nie cofnie
I tylko mi stąd nie odchodzić ZEZWALAM jedynie na urlop świąteczny
Miłęgo popołudnia -
AGA 30 wrote:Jeżżżżżzu dziewczęta ale narobiłam moim wczorajszym postem
Jakbym wiedziala że tak się to pokręci to bym sie w język ugryzła a nie wylewała żale wam tu
no cóż jak to Jeju napisała już ptokachczasu się nie cofnie
I tylko mi stąd nie odchodzić ZEZWALAM jedynie na urlop świąteczny
Miłęgo popołudniamauysia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDzisiaj nie wpadłam przekazać wam dobrych wieści, więc jeżeli ktoś nie chce sobie popsuć świątecznego nastroju… OSTRZEGAM!!!! NIE CZYTAĆ!!!
A teraz kilka słów prawdy ode mnie… dostałam wiadomość, która mnie bardzo zmartwiła… więc weszłam i czytam… i długo się zastanawiałam, czy skomentować to czy olać
Więc zacznę od początku… Niestety w tym roku i ja dołączam do dziewczyn… z natłoku ostatnich wydarzeń w moim życiu nie czuję magii tych świąt… też już ogłosiłam, że w tym roku świat nie obchodzę… nie sprzątam, nie gotuję, nie ubieram choinki… niestety los jest przewrotny i Wigilia będzie robiona u nas… więc sprzątam, gotuję i wczoraj z m ubraliśmy choinkę… wszystko dla rodziny… Święta to czas radości, ale dziewczyny musicie zrozumieć, że nie dla każdego wszystkie święta są radosne... Przykre to jest ale prawdziwe... Ale skoro nie są one radosne dla mnie to nie oznacza, że nie mogą być radosne dla was... i na odwrót, skoro dla mnie nie są radosne, to nie oznacza, że solidarnie wy ze mną musicie się smucić...
A więc napiszę, dlaczego nie udzielam się na plemniczce już od 5 listopada (no oprócz przekazania dwóch wieści o ciążach, wieści od Kopciuszka, pogratulowania szczęśliwych porodów czy zobaczenia dwóch kreseczek)… nie odeszłam, bo musze odpocząć od tematu… a więc dlatego, że jako marudząca staraczka zostałam dyskryminowana… i widzę, że nie tylko ja… społeczeństwo pojemniczki oczekiwało ode mnie pozytywnego nastawienia, nie marudzenia itd., bo niektórym się to ciężko czytało itd… wręcz zarzucono mi, że pewnie dlatego tutaj marudzę, że bo nie mam w realu przyjaciółki (dementuję! Mam dwie wspaniałe przyjaciółki!!!). Ja po prostu potrzebowałam się wygadać, spuścić ciśnienie i wcale nie potrzebowałam 3 stron pocieszania, bo wystarczył by mi przytulasek, całusek i świadomość, że myślicie, wspieracie. Ja świnią nie będę i nie mam zamiaru kogokolwiek dręczyć moją osobą, ale z drugiej strony nie mam zamiaru udawać kogoś kim nie jestem i w ciężkim dla mnie dniu przywdziewać maskę optymizmu, by zadowolić większość… poczułam się taka pominięta, wyalienowana… mówiłyśmy: w kupie siła, razem raźniej!!! Sama tak mówiłam… a wtedy tak bardzo odczułam, że jednak w trudnych sytuacjach, w sytuacjach, które przerastają nas samych nie liczy się ilość ale jakość… Cieszę się, że codziennie wspiera mnie kilka dziewczyn – staraczek, ciężarnych i matek – dały mi odczuć, że nie jestem tragiczna, że da się ze mną na co dzień obcować… Że są ze mną nie tylko „od tańca”, ale stać je na to by i w ciężkich chwilach podźwignąć ze mną mój różaniec… I ja staram się być taką opoką dla nich jak one stały się dla mnie… Nie wiem jak mi to wychodzi, ale się staram…
I coś wam powiem szczerze… każda z nas, nie ważne na jakim jest etapie, to wpada tu i narzeka… może znalazłoby się wyjątek, ale to potwierdziłoby tylko regułę… jedna narzeka więcej, jedna mniej, ale jak sięgam pamięcią – każdej się to zdarzyło!
1. staraczka, bo jest jej źle… bo ma leki… bo musi mieć badania bolesne, operacje i inne… bo się boi przyszłości…
2. ciężarna, bo ją męczą wymioty, bo mdłości, zgagę, bo jej się spojenie rozchodzi i to boli, bo ja boli głowa, spać się chce… bo się boi o dziecko, żeby wszystko było dobrze
3. matka, bo ją dziecko zdenerwuje i traci cierpliwość
4. żona, narzeczona, konkubina, kochanka… bo się pokłóciła ze swoim facetem
5. czasem nawet pożalimy się na swoją rodzinę, bo nam kitę nieziemską…
Może jestem na to uczulona, przewrażliwiona ale odczuwam piętnowanie głównie staraczek… choć przypominam, że i z raz oberwało się Kopciuszkowi… więc myślę, żeby sprawiedliwości stało się zadość to każdej z marudzących , skarżących się powinnyśmy wskazywać drogę w poszukiwaniu optymistycznych akcentów życia.
Ale odpowiedzcie sobie każda sama przed sobą… czy o to chodzi?
Ja potrafię doskonale zrozumieć wahania nastroju… sama w grudniu mam jak w kalejdoskopie… tu się śmieję tu płaczę… czasami mam wrażenie że od tych wszystkich wydarzeń głowa mi pęknie! Nie mam siły i nie ogarniam tego wszystkiego już… guz, słabe wyniki m, laparoskopia (reakcja m: ta, już od razu Cię pokroją… reakcja teściowej: musisz m nauczyć pralkę włączać, bo kto pranie zrobi? ciesz się, że jesteś chuda, bo jak byś była gruba jak ja, to by Ci brzuch rozcięli… reakcja teścia: jak bym miał wydać tyle pieniędzy, żeby mieć dziecko, to nie miałbym ani jednego… reakcja szefa: młoda Pani jest to cóż takiego może Pani być), wizyty, badania, konsultacje, niska rezerwa jajnikowa jedynie 0,63, słabe wyniki nasienia m mojej siostry (przy jej m mój wypadł jak bożek płodności) , w pracy kołchoz jakiego w życiu nie miałam… a na koniec krwawienie z odbytu… podejrzenie: hemoroidy? Polipy? Przesuną operację czy nie? Po operację skierowanie do poradni gastrologicznej w celu wykonania badań, bo mam obciążenie genetyczne, bo mój dziadek zmarł na raka jelita grubego…. Ciągle chodzę rozdrażniona… i pojawiły się myśli… niskie amh, coraz bardziej skąpa miesiączka… przedwczesne wygaszanie się jajników? A może skoro mnie tak wszystko wkurza, denerwuje, wprowadza w bezsilność i płacz, to może ja już menopauzę przechodzę? Dzisiaj rozwyłam się totalnie… czy ja to wszystko zniosę? M się zapytał, co mi? A ja w złości powiedziałam, że nie mam już sił na to wszystko… jeżeli Bóg wie, że sobie nie poradzę, to mógłby mi wyświadczyć przysługę i nie obudzić mnie po laparoskopii… M usiadł obok, przytulił mnie i powiedział, że nie mogę tak myśleć, że nie mogę mu tego zrobić i że nie mogę go zostawić samego, bo co ona sam miałby zrobić. I tak siedzieliśmy razem i wyliśmy… zobaczcie jak umysł wycieńczony może myśleć bardzo źle…
Nie zamierzam się licytować czy mam gorzej czy nie tak tragicznie…
Codziennie staram się mieć nadzieję, prosić i dziękować
dziękuję, że postawił na mojej drodze kilka dziewczyn - staraczek, ciężarnych i matek, które są dla mnie opoką, starają się w każdej sytuacji zrozumieć, są że mną nie tylko "dla tańca" ale i w trudach mego życia pomagają podźwignąć mój różaniec, że dzięki właśnie takim osobom czuję, że nie jestem taka tragiczna i da się ze mną dzielić szczęścia i troski życia codziennego...
dziękuję za to, że mam mięśniaka - nowotwór, który w 90% jest guzem niezłośliwym i że lada chwila będę dziękować za to, że to gówno mi wycieli i za razem będę prosić, żeby ten dziad nie odrósł czy rozmnożył jak to on ma w zwyczaju...
dziękuję, że Pan Bóg oświecił ludzi, którzy stworzyli programy profilaktyczne, dzięki którym niedługo mnie przebadają pod względem mego obciążenia genetycznego, tzn. raka jelita grubego...
dziękuję za mojego kochanego męża, który czasem mnie denerwuje, ale mnie kocha... dziękuję, że Dodi ma kolejną szansę...
proszę o kolejną szansę dla Fedry...
proszę, by 3 śliczne Skarbki Małej pięknie się dzieliły i by pierwsze podejście do finalnego elementu procedury okazało się tym najszczęśliwszym w jej życiu...
proszę o wiele sił dla starających się, by mogły przetrwać drogę, którą przygotował dla nich Bóg... nawet gdyby na tej grodze miały się nie pojawić dzieci - to proszę Boga by dał im/nam jeszcze więcej sił, by ich/nas nie opuszczał i na nowo nauczył żyć i cieszyć się życiem według porządku jakiego on ustalił...
proszę by ciąże się pięknie rozwijały
proszę o szczęśliwe porody
proszę o zdrowie dla wszystkich ovudzieciaczków
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 grudnia 2013, 15:22
jeju, Strażaczka90, kiti, a-koczek, Izaczek, Kfjatus, AGA 30, Blondi22, Gunia, Shagga_80, Spero, magdzia26, mala29_, Effcia28, Beata lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
Życzę wszystkim przede wszystkim spokojnych Świąt Bożego Narodzenia! Aby każda z Was spędziła je jak najmilej potrafi:) a te które nie mają sił, też chociaż niech spróbują... ja też spróbuję się nie poddawać złym myślą i z nadzieją patrzeć w przyszłośćDodi, Strażaczka90, a-koczek, Blondi22, Shagga_80, magdzia26, mala29_, kiti, Beata lubią tę wiadomość
-
Libra wrote:Dzisiaj nie wpadłam przekazać wam dobrych wieści, więc jeżeli ktoś nie chce sobie popsuć świątecznego nastroju… OSTRZEGAM!!!! NIE CZYTAĆ!!!
A teraz kilka słów prawdy ode mnie… dostałam wiadomość, która mnie bardzo zmartwiła… więc weszłam i czytam… i długo się zastanawiałam, czy skomentować to czy olać
Więc zacznę od początku… Niestety w tym roku i ja dołączam do dziewczyn… z natłoku ostatnich wydarzeń w moim życiu nie czuję magii tych świąt… też już ogłosiłam, że w tym roku świat nie obchodzę… nie sprzątam, nie gotuję, nie ubieram choinki… niestety los jest przewrotny i Wigilia będzie robiona u nas… więc sprzątam, gotuję i wczoraj z m ubraliśmy choinkę… wszystko dla rodziny… Święta to czas radości, ale dziewczyny musicie zrozumieć, że nie dla każdego wszystkie święta są radosne... Przykre to jest ale prawdziwe... Ale skoro nie są one radosne dla mnie to nie oznacza, że nie mogą być radosne dla was... i na odwrót, skoro dla mnie nie są radosne, to nie oznacza, że solidarnie wy ze mną musicie się smucić...
A więc napiszę, dlaczego nie udzielam się na plemniczce już od 5 listopada (no oprócz przekazania dwóch wieści o ciążach, wieści od Kopciuszka, pogratulowania szczęśliwych porodów czy zobaczenia dwóch kreseczek)… nie odeszłam, bo musze odpocząć od tematu… a więc dlatego, że jako marudząca staraczka zostałam dyskryminowana… i widzę, że nie tylko ja… społeczeństwo pojemniczki oczekiwało ode mnie pozytywnego nastawienia, nie marudzenia itd., bo niektórym się to ciężko czytało itd… wręcz zarzucono mi, że pewnie dlatego tutaj marudzę, że bo nie mam w realu przyjaciółki (dementuję! Mam dwie wspaniałe przyjaciółki!!!). Ja po prostu potrzebowałam się wygadać, spuścić ciśnienie i wcale nie potrzebowałam 3 stron pocieszania, bo wystarczył by mi przytulasek, całusek i świadomość, że myślicie, wspieracie. Ja świnią nie będę i nie mam zamiaru kogokolwiek dręczyć moją osobą, ale z drugiej strony nie mam zamiaru udawać kogoś kim nie jestem i w ciężkim dla mnie dniu przywdziewać maskę optymizmu, by zadowolić większość… poczułam się taka pominięta, wyalienowana… mówiłyśmy: w kupie siła, razem raźniej!!! Sama tak mówiłam… a wtedy tak bardzo odczułam, że jednak w trudnych sytuacjach, w sytuacjach, które przerastają nas samych nie liczy się ilość ale jakość… Cieszę się, że codziennie wspiera mnie kilka dziewczyn – staraczek, ciężarnych i matek – dały mi odczuć, że nie jestem tragiczna, że da się ze mną na co dzień obcować… Że są ze mną nie tylko „od tańca”, ale stać je na to by i w ciężkich chwilach podźwignąć ze mną mój różaniec… I ja staram się być taką opoką dla nich jak one stały się dla mnie… Nie wiem jak mi to wychodzi, ale się staram…
I coś wam powiem szczerze… każda z nas, nie ważne na jakim jest etapie, to wpada tu i narzeka… może znalazłoby się wyjątek, ale to potwierdziłoby tylko regułę… jedna narzeka więcej, jedna mniej, ale jak sięgam pamięcią – każdej się to zdarzyło!
1. staraczka, bo jest jej źle… bo ma leki… bo musi mieć badania bolesne, operacje i inne… bo się boi przyszłości…
2. ciężarna, bo ją męczą wymioty, bo mdłości, zgagę, bo jej się spojenie rozchodzi i to boli, bo ja boli głowa, spać się chce… bo się boi o dziecko, żeby wszystko było dobrze
3. matka, bo ją dziecko zdenerwuje i traci cierpliwość
4. żona, narzeczona, konkubina, kochanka… bo się pokłóciła ze swoim facetem
5. czasem nawet pożalimy się na swoją rodzinę, bo nam kitę nieziemską…
Może jestem na to uczulona, przewrażliwiona ale odczuwam piętnowanie głównie staraczek… choć przypominam, że i z raz oberwało się Kopciuszkowi… więc myślę, żeby sprawiedliwości stało się zadość to każdej z marudzących , skarżących się powinnyśmy wskazywać drogę w poszukiwaniu optymistycznych akcentów życia.
Ale odpowiedzcie sobie każda sama przed sobą… czy o to chodzi?
Ja potrafię doskonale zrozumieć wahania nastroju… sama w grudniu mam jak w kalejdoskopie… tu się śmieję tu płaczę… czasami mam wrażenie że od tych wszystkich wydarzeń głowa mi pęknie! Nie mam siły i nie ogarniam tego wszystkiego już… guz, słabe wyniki m, laparoskopia (reakcja m: ta, już od razu Cię pokroją… reakcja teściowej: musisz m nauczyć pralkę włączać, bo kto pranie zrobi? ciesz się, że jesteś chuda, bo jak byś była gruba jak ja, to by Ci brzuch rozcięli… reakcja teścia: jak bym miał wydać tyle pieniędzy, żeby mieć dziecko, to nie miałbym ani jednego… reakcja szefa: młoda Pani jest to cóż takiego może Pani być), wizyty, badania, konsultacje, niska rezerwa jajnikowa jedynie 0,63, słabe wyniki nasienia m mojej siostry (przy jej m mój wypadł jak bożek płodności) , w pracy kołchoz jakiego w życiu nie miałam… a na koniec krwawienie z odbytu… podejrzenie: hemoroidy? Polipy? Przesuną operację czy nie? Po operację skierowanie do poradni gastrologicznej w celu wykonania badań, bo mam obciążenie genetyczne, bo mój dziadek zmarł na raka jelita grubego…. Ciągle chodzę rozdrażniona… i pojawiły się myśli… niskie amh, coraz bardziej skąpa miesiączka… przedwczesne wygaszanie się jajników? A może skoro mnie tak wszystko wkurza, denerwuje, wprowadza w bezsilność i płacz, to może ja już menopauzę przechodzę? Dzisiaj rozwyłam się totalnie… czy ja to wszystko zniosę? M się zapytał, co mi? A ja w złości powiedziałam, że nie mam już sił na to wszystko… jeżeli Bóg wie, że sobie nie poradzę, to mógłby mi wyświadczyć przysługę i nie obudzić mnie po laparoskopii… M usiadł obok, przytulił mnie i powiedział, że nie mogę tak myśleć, że nie mogę mu tego zrobić i że nie mogę go zostawić samego, bo co ona sam miałby zrobić. I tak siedzieliśmy razem i wyliśmy… zobaczcie jak umysł wycieńczony może myśleć bardzo źle…
Nie zamierzam się licytować czy mam gorzej czy nie tak tragicznie…
Codziennie staram się mieć nadzieję, prosić i dziękować
dziękuję, że postawił na mojej drodze kilka dziewczyn - staraczek, ciężarnych i matek, które są dla mnie opoką, starają się w każdej sytuacji zrozumieć, są że mną nie tylko "dla tańca" ale i w trudach mego życia pomagają podźwignąć mój różaniec, że dzięki właśnie takim osobom czuję, że nie jestem taka tragiczna i da się ze mną dzielić szczęścia i troski życia codziennego...
dziękuję za to, że mam mięśniaka - nowotwór, który w 90% jest guzem niezłośliwym i że lada chwila będę dziękować za to, że to gówno mi wycieli i za razem będę prosić, żeby ten dziad nie odrósł czy rozmnożył jak to on ma w zwyczaju...
dziękuję, że Pan Bóg oświecił ludzi, którzy stworzyli programy profilaktyczne, dzięki którym niedługo mnie przebadają pod względem mego obciążenia genetycznego, tzn. raka jelita grubego...
dziękuję za mojego kochanego męża, który czasem mnie denerwuje, ale mnie kocha... dziękuję, że Dodi ma kolejną szansę...
proszę o kolejną szansę dla Fedry...
proszę, by 3 śliczne Skarbki Małej pięknie się dzieliły i by pierwsze podejście do finalnego elementu procedury okazało się tym najszczęśliwszym w jej życiu...
proszę o wiele sił dla starających się, by mogły przetrwać drogę, którą przygotował dla nich Bóg... nawet gdyby na tej grodze miały się nie pojawić dzieci - to proszę Boga by dał im/nam jeszcze więcej sił, by ich/nas nie opuszczał i na nowo nauczył żyć i cieszyć się życiem według porządku jakiego on ustalił...
proszę by ciąże się pięknie rozwijały
proszę o szczęśliwe porody
proszę o zdrowie dla wszystkich ovudzieciaczków
Poryczałam się...!:* -
hej kochane widze ze ciezkie tematy poruszacie. kazda z nas jest inna jak to bywa hormony kazdej z nas buzują. kazda ma rózne humory w danym momencie. najwazniejsze jednak jest to ze mimo wszystko jestesmy to wszystkie razem i w pzrłomowych momentach ( tzn nowych fasolek, porodów itp) wracamy aby byc przy sobie. dlatego tak wszystkie jestescie kochane .
Strażaczka90, AGA 30, Shagga_80, magdzia26, mala29_, mauysia lubią tę wiadomość
-
jeju wrote:Jest różnica pomiędzy kłótnią a polemiką, pomiędzy wyjaśnianiem sobie spraw a obrzucaniem się złośliwościami...też tu tak bywało ale my jesteśmy rozsądne a jeśli inni już z tego lekcje wyciągną, to super! Prawda dziewczyny?