Staraczki z rocznika 91
-
WIADOMOŚĆ
-
Letitbe ale właśnie między innymi dlatego chce iść na to badanie. Dziwny był ten cykl i chce wiedzieć o co w nim tak na prawdę chodziło. A do tego przed @ miałam od kilku cykli brązowe plamienia, więc chyba warto to sprawdzić.
Ja chyba do in vitro nie będę podchodzić, to już byłoby dla mnie za dużo. W takiej sytuacji może pomyślimy o adopcji (chociaż jeszcze nie prowadziliśmy rozmów na ten temat) -
U mnie chyba adopcja również odpada, bo póki co nie czuję aż takiej potrzeby bycia matką, by poddawać się tym wszystkim procedurom czy to invitro czy właśnie adopcja.
Mycha badanie na pewno Ci nie zaszkodzi i jeżeli czujesz, że potrzebujesz to je zrób I koniecznie podziel się wynikami!'Nie zatrzymamy się prędko, ale mądre dziewczyny bolą czasem stopy, głupie - tyłek'
My Ovulation Chart -
nick nieaktualny
-
Letitbe wrote:U mnie chyba adopcja również odpada, bo póki co nie czuję aż takiej potrzeby bycia matką, by poddawać się tym wszystkim procedurom czy to invitro czy właśnie adopcja.
Mycha badanie na pewno Ci nie zaszkodzi i jeżeli czujesz, że potrzebujesz to je zrób I koniecznie podziel się wynikami!
Jak wszystkie wiemy czynnik psychologiczny jest dość znaczący w staraniach. Letitbe, nie myślałaś może kiedyś, że nie wychodzi bo tak na prawdę to nie jesteś jeszcze gotowa na macierzyństwo? Może poza fizycznymi aspektami, tabletkami itd. warto też zadbać o umysł i podążać za tym czego się w danym momencie chce. Taka przyjacielska sugestia tylko
Piszę o tym, bo sama zaczęłam się starać dużo wcześniej niż planowałam, bo lekarze mi (słusznie z resztą) nagadali, że będę mieć z tym problem na pewno, wiec lepiej wcześniej niż później i mój M ma parcie na dzieci, także no... Gdybym była całkiem zdrowa to pewnie bym się wzięła za temat dzieci za jakieś 2-4 lata.
Ale po drodze zapisałam się na terapię i jakoś mi się poukładało w głowie i chociaż czasami mam już serdecznie dosyć tego wszystkiego, to tak na prawdę dopiero pod koniec ostatniego cyklu poczułam, że na prawdę chciałabym być mamą i jestem w stanie wiele zmienić w swoim życiu i poświęcić aby się udało. I chcę nie dlatego, że lekarze tak mówią, albo, że mąż chce. Po prostu jest to teraz też moje marzenie. Pewnie na przestrzeni najbliższych cykli okaże się czy ta zmiana w głowie jakoś wpłynie na moją płodność, ale jak się uda chociaż wywołać w końcu owulację to myślę, że zasługę za to przepiszę nie tylko lekom ale też terapii
👧🏼 wrzesień 2018
🧒🏼 sierpień 2020 -
Myślę tak od samego początku, że zwyczajnie to nie jest moment dla mnie. Tak naprawdę mogłabym spokojnie zajść w ciążę za rok ale chciałabym wiedzieć z góry kiedy to będzie i se w ogole będzie i bez najmniejszego problemu moglabym czekac. Nigdy specjalnie "dzieciowa" nie bylam i absolutnie nie mam parcia. Nie płacze jak jest @, nie jest mi bardzo przykro w meczy mnie bardziej fakt, ze cos tam nie działa i ze trzeba latac do lekarza itp. Nie wiem czy nawet na inseminacje bym przystala, bo moja chec posiadania dziecka nie jest tak silna, by przewyższyc niechęć do zabiegów. Sama mysle, ze jak sie teraz uda to nici z moich planow podrozniczych. Podejrzewam, ze przejde przez maksimum stymulacji, moze przez laparo a reszte odpuszcze do momentu kiedy będzie mi bardzo zalezalo.
Mąż tez ma podobne do mojgo podejście do sprawy. Chciałby ale nie przeżywa, nie martwi sie ze jeszcze się nie udało. Zwyczajnie "nie pali się nam" i myślę, ze to moze miec wplyw. W modlitwach nawet mówiłam wiele razy, żeby Bog zrobił z nas rodziców w odpowiednim momencie, nie ze już teraz.
Chociaz podobno ludziom, ktorzy sie nie spinaja szybciej się udaje, bo luz pomaga i jesteśmy przykładem, ze to bujdakarakorum lubi tę wiadomość
'Nie zatrzymamy się prędko, ale mądre dziewczyny bolą czasem stopy, głupie - tyłek'
My Ovulation Chart -
Letitbe fajnie, że masz luźniejsze podejście. Nawet jeżeli ma Ci to nie pomóc zajść, to nie zwariujesz.
Za to ja się spinam maksymalnie Mam dzisiaj takiego mega doła. Czuje się fatalnie - osłabiona, temperatura jak na mnie bardzo niska, wszyscy mi mówią że źle wyglądam. Ale jak mam wyglądać jak nie myśle o niczym innym tylko o tej cholernej ciąży. Wiem, że w porównaniu z innymi krótko się staramy ale aktualnie to tylko beczeć mi się chce.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 stycznia 2018, 19:53
-
Mycha krotko, nie krótko -to nie ma znaczenia. Skoro bardzo Ci zależy, to każdy cykl jest trudny. Wszystkie tutaj chyba to rozumiemy. Nikt nie będzie Ciebie karcil, bo za krótko sie staracie. Widziałam niestety taka sytuacje na forum.
Powiem Ci, że jak u mnie cos se chrzani w cyklu to tez nie czuje sie najlepiej, bo jednak hormony sa na innym poziomie niz zwykle. Przeczekaj do @ i będzie lepiej z nowym cyklem. Jeszcze troche tylko, dasz radę'Nie zatrzymamy się prędko, ale mądre dziewczyny bolą czasem stopy, głupie - tyłek'
My Ovulation Chart -
Letitbe, mamy podobne podjescie Ja tez jakos specjalnie dzieciowa nie bylam i nie jestem, decyzja o dziecku byla bardziej z rozsadku niz checi posiadania rozowego, tlustego niemowlaczka
Gdy przychodzil okres, bylam lekko wkurzona, ale nie przez zrujnowane pragnienie zajscia w ciaze, ale raczej byla to ambicjonalna frustracja No że JAK TO nie udaje mi się, skoro sie staram
Dla mnie adopcja była zawsze wykluczoną opcją. Potrafie wyobrazić sobie zycie bez dziecka, i to nawet calkiem niezłe, i wolałabym je niż to trudne zadanie.
A co do czynnika psychologicznego - wiadomo. Często i gesto czytalam o tym, ze tuż po adopcji dziecka para zachodziła w ciążę.Letitbe lubi tę wiadomość
A. - 03.18 ❤️
V. - 05.19 💜
O. - 10.22 🩷 -
Dokładnie. Ambicjonalne podejście to określenie, którego mi brakowało. Mąż to juz w ogóle podchodzi bardzo zadaniowo do sprawy.
Adopcja jest dla mnie chyba zbyt trudna, bo wiadomo jak to jest. Trzeba zapewniać odpowiednie warunki, przechodzić przez mase rozmow i procedur. Cały czas czulabym sie obserwowana i oceniana przez ludzi z osrodka itd. Balabym sie, ze zle sie opiekuje dzieckiem, ze moze je odbiora.
Rodzina takze nie zostawiłaby na nas suchej nitki ale nimi akurat najmniej sie przejmuje.
No nic..mam plan na życie bez dzieci i wcale nie jest zly, wiec wielkiego dramatu mysle, ze nie będzie'Nie zatrzymamy się prędko, ale mądre dziewczyny bolą czasem stopy, głupie - tyłek'
My Ovulation Chart -
Ja zawsze chciałam mieć swoje dzieci i również jedno adoptować. Zastanawiałam się też nad pracą w domu dziecka. Ja właśnie bardzo czułam parcie na dziecko bo je uwielbiam każdym chętnie się opiekuje. Studiowałam pedagogika wczesnoszkolna z samej ciekawości. Głównym kierunkiem były finanse żeby sobie ostatecznie zasiąść za biurkiem w spokoju
Dla mnie adopcja była zawsze otwarta i nadal jest. Niestety mój mąż sobie jej nie wyobraża bo właśnie boi się że nie podola opiece nad nie swoim dzieckiem chociaż ja po nim widzę że będzie świetnym ojcem. Dlatego nie wykluczam że adopcja jeszcze będzie dla mnie aktualna ale nie z powodu niepłodności tylko z takiej wewnętrznej potrzeby. Ja jestem generalnie bardzo dzieciata i prowadzę też z dzieciakami zajęcia za śmieszne pieniądze które mi starczaja na benzynę na dojazd do nich bo to uwielbiam. Czuje się szczęśliwa jak widzę jak się rozwijają i wiem że mam w tym swój mały udział. Pewnie też dlatego dla mnie każdy okres był bardzo ciężki do zniesienia. No i gdyby ode mnie to tylko zależało o dziecko zaczelabym się starać z 3-4 lata temu. Ale do tego trzeba dwojga więc w pokorze czekałam aż mój wtedy chłopak później narzeczony a teraz już mąż z dojrzeje bo mimo wszystko nie wyobrażam sobie podejmować takiej decyzji za niego6cs: 08.2018 - synek
5cs.: 06.2020 - córeczka 9tc nasz aniołek 👼
2cs.: 12.2021 - córeczka
-
Ja dopiero od niedawna chce dzieciątko, ale Cie rozumiem. Pracuje w przedszkolu i na teraz nie wyobrażam sobie innej pracy (chociaż wiadomo że z wiekiem to się zmieni).
Dlatego też tak swiruje
Teraz mi troszkę lepiej, mąż wrócił z pracy to myśli czymś innym zajęłam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 stycznia 2018, 07:13
Marta..a lubi tę wiadomość
-
Ja też dziewczyny dzieci uwielbiam odkąd pamietam, już jako nastolatka opiekowałam się maluchami ciotek, kuzynek i sąsiadów instynkt macierzyński włączył mi się już jakieś 5 lat temu, więc jeżeli by to odemnie zależało zaczęła bym starania dużo wcześniej ale mój wtedy chłopak chciał jeszcze poczekac. Na szczęście mam małego brata więc to mnie przynajmniej trochę uspokaja
Marta..a lubi tę wiadomość
-
U mnie bardzo podobnie. Ja to mamusią bym mogła zostać 5 lat temu i też cierpliwie czekałam aż mój mąż poczuje potrzebę posiadania dziecka. Podjęliśmy decyzję, że po ślubie zaczynamy starania, byłam pełna optymizmu, bo cykle jak w zegarku 29 dni i miałam leciutkie plamienie i bóle jajnika mniej więcej w połowie cyklu - moja gin powiedziała, że to wygląda na owulację (a że wtedy się nie staraliśmy, więc nie monitorowałam). Odkąd się staramy to jakiś cyrk na kółkach z moimi cyklami, a grudniowy to już w ogóle - 32 i 33 dc plamienie i teoretycznie wczoraj się @ rozkręciła, ale to raczej lekkie krwawienie... Pewnie coś się w psychice poprzestawiało i ma jakiś tam wpływ na te moje cykle...15.07.2020 ❤️ 37+0 ❤️ 2750g ❤️ 53cm ❤️ G ❤️
16.02.2023 ❤️ 40+2 ❤️ 3740g ❤️ 56cm ❤️ Z ❤️
-
nick nieaktualny
-
MartitaS wrote:U mnie bardzo podobnie. Ja to mamusią bym mogła zostać 5 lat temu i też cierpliwie czekałam aż mój mąż poczuje potrzebę posiadania dziecka. Podjęliśmy decyzję, że po ślubie zaczynamy starania, byłam pełna optymizmu, bo cykle jak w zegarku 29 dni i miałam leciutkie plamienie i bóle jajnika mniej więcej w połowie cyklu - moja gin powiedziała, że to wygląda na owulację (a że wtedy się nie staraliśmy, więc nie monitorowałam). Odkąd się staramy to jakiś cyrk na kółkach z moimi cyklami, a grudniowy to już w ogóle - 32 i 33 dc plamienie i teoretycznie wczoraj się @ rozkręciła, ale to raczej lekkie krwawienie... Pewnie coś się w psychice poprzestawiało i ma jakiś tam wpływ na te moje cykle...
moje cykle tez zaczely wariowac odkad zaczelismy sie starac;( niektore trwaly po 49 dni;( dopiero jak zaczęłam brać ovarin to wszystko się w miarę unormowaloWiadomość wyedytowana przez autora: 11 stycznia 2018, 09:40
karakorum lubi tę wiadomość
-
To u mnie aż tak nie wariują, najdłuższy 35 dni, ale boję się co to będzie. Kiedyś sobie wymyśliłam, że chciałabym urodzić kwiecień-wrzesień czyli już nieaktualne, może jak sobie "wytłumaczę", że zachodząc teraz w ciąże urodzę w zimowym okresie to się uspokoi
Zastanawiam się też czy nie przejść się na krew i posprawdzać (muszę się trochę cofnąć na forum kiedy co porobić, bo pamiętam tylko, że prolaktyna 2-5dc)15.07.2020 ❤️ 37+0 ❤️ 2750g ❤️ 53cm ❤️ G ❤️
16.02.2023 ❤️ 40+2 ❤️ 3740g ❤️ 56cm ❤️ Z ❤️