X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Starając się - ogólne Starania o Tęczowego Malucha 🌈💚
Odpowiedz

Starania o Tęczowego Malucha 🌈💚

Oceń ten wątek:
  • Echo Autorytet
    Postów: 4150 2484

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 10:50

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Butterfly23 wrote:
    Psycholog nie rozwiąże Twoich problemów, ale sprawi, że Ty poczujesz się lepiej i będziesz mieć siłę do ich pokonania. Praca dobrze Ci zrobi i życzę Ci abyś jak najszybciej coś znalazła ❤️

    Dziękuję za ciepłe słowa <3 Rozmawiałam z jednym psychologiem i byłyśmy co do tego zgodne, że mnie terapia nie pomoże. Nie poczuję się lepiej bo z kimś o tym porozmawiam. Psycholog nie jest dla każdego.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 sierpnia 2023, 10:53

    2023 ♡ - 2 straty
    2024 ♡ - IVF ✰
    - 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
    - 08.2024 ✖
    - 09.2024 ✖

    ---
    Każda kropla morzem dla mej łódki...
  • Echo Autorytet
    Postów: 4150 2484

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 10:59

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kadża, daj znać jak się czegoś dowiesz. Trzymamy wszystkie kciuki <3

    Magdanka, Syska, dawajcie znać jak będą wyniki <3

    Izzy, jak samopoczucie? Wszystko ok? Kiedy idziesz na kontrolę?

    Kadża, Pinkflower lubią tę wiadomość

    2023 ♡ - 2 straty
    2024 ♡ - IVF ✰
    - 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
    - 08.2024 ✖
    - 09.2024 ✖

    ---
    Każda kropla morzem dla mej łódki...
  • izzy91 Autorytet
    Postów: 1557 2088

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:00

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Echo jak chcesz napisz mi na priv w jakiej branży szukasz moze coś pomogę, popytam wśród znajomych

    Co do samopoczucia to właściwie coraz lepiej, daje radę bez drzemek w ciągu w ciągu dnia. Pójdę w poniedziałek na wizytę do Medicover zeby uspokoić myśli. 😉

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 sierpnia 2023, 11:03

    03.2023 - 9tc 💔

    25.03.2024 - Zuzia 💓 3300g, 53cm 🌈

    age.png
  • Tol@ Debiutantka
    Postów: 14 3

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:02

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej,
    przygarniecie zbłąkaną duszę ? Wybaczcie, pewnie się rozpiszę, bo zawsze raczej w domowym zaciszu przechodziłam poronienie, ale tym razem chyba potrzebuję wylać co nieco z siebie. Walczę od 2,5 roku i w tym czasie czterokrotnie było mi dane zobaczyć dzieciątko głównie tylko w postaci dwóch kresek na teście ciążowym i pozytywnym wyniku Bety z krwi. Krótko moja historia. Pierwsza ciąża przebiegała super... 4 miesiące starań, cały okres ciąży mogłam góry przenosić, kompletnie żadnych problemów, każdej życzę, żeby doczekała takiej ciąży jaką miałam z córą. Zakończona cesarką. I mam wrażenie, że swój "limit szczęścia" na tym wyczerpałam. Bardzo chcemy rodzeństwa dla małej tak jak i ona, ale..... Dwa lata po cesarce starania i poronienie samoistne w 7 tc - konsultacja z dwoma lekarzami, że generalnie nie ma się do czego u mnie przyczepić i czasem się tak po prostu zdarza, do 10 tygodnia bardzo często. Po pół roku kolejna ciąża, brak pęcherzyka w macicy, szpital, laparoskopia i usunięcie zarodka z prawego jajowodu. 8 tc więc jajowód nie oberwał mocno i wszystko wyglądało całkiem dobrze. Poszłam do jeszcze jednego specjalisty, zrobiłam listę badań, ale generalnie też wyglądało na to, że nie ma się czego przyczepiać zbytnio..... Owulację piękne, wszystko hormonalnie gra i buczy, generalnie to znowu dwóch lekarzy mi powiedziało, że niejedna kobieta chciałaby mieć takie ładne wyniki przy staraniach i w tak w środku też wszystko wygląda ok. No nic tylko rodzić i, że miałam pecha, a ciąże pozamaciczne niestety po poronieniach się mogą zdarzyć i też cesarka mogła jakieś małe zrosty spowodować, ale by się tym nie przejmowali na razie. Generalnie mamy wyluzować, odpocząć, unikać stresu i wszystko będzie dobrze. W sumie to stwierdziliśmy, że nic na siłę i faktycznie na luzie poczekamy. Ale potem 1,5 roku kompletnie nic. W między czasie byłam na kontrolach i też mam skłonność do infekcji niestety. W czasie jednej z takich kontrol usłyszałam "niech się Pani kocha z partnerem z namiętności i pragnienia i dla tego, że go Pani pożąda, a nie tylko chęci posiadania dziecka to Pani zajdzie". Nie byłam już u niego później ani razu. Po tym 1,5 roku stwierdziłam, że trzeba działać i znowu niby Pani doktor, która cuda wyczynia, a nie jestem przekonana czy gdyby potraktowała mnie inaczej to teraz bym nie poroniła. Kobieta zafiksowana na in vitro i na siłę in vitro by robiła (potem się okazało, że jej kolega ma klinikę i się tym zajmuję i ona tam pcha pacjentki), ale poszłam do niech bo chciałam zrobić drożność i powtórzyć badania czemu zachodziłam bez problemu a teraz 1,5 roku nic. Przeleczyła mnie z infekcji, której nawet nie czułam i podczas stosowania globulek okazało się, że zaskoczyłam, bo okres mi się spóźnił (mam jak w zegarku okres wiec jak tylko dzień się spóźnił i nie miałam objawów na okres to poszłam na betę bo bałam się, że np. za późno zareaguję) i Beta pozytywna, ale to była ciąża biochemiczna, nie zagnieździła się.... Może dlatego, że brałam te globulki, nie wiem. Umówiłam się na drożność po dwóch miesiącach i przed drożnością kazała mi Bete dla pewności zrobić, nawet tak dwa dni przed spodziewanym okresem i jak dostenę okres to miałam potwierdzić czy termin będzie dobry. Pozytywna, już miałam nadzieję. Lekarka kazała mi tak za 1,5 tygodnia przyjść na usg, na którym nic nie było widać. Dała Duphaston, ale tak czułam, że od razu na straty czułam, że spisała i po raz któryś, że tylko in vitro i ona by się już naturalnie nie starała. Kazała tydzień zaczekać, ale na pewno szpital i po tygodniu jak do niej poszłam to prawie zawód w jej głowie usłyszałam, że jest pęcherzyk. Szpital, w szpitalu dawali mi 50/50 szans, ale niestety puste jajo bez zarodka. Na kontrole po szpitalu do tamtej już nie wróciłam i poszłam do lekarza mojej siostry, który generalnie kiedyś wydawał mi się panikarzem, ale teraz chyba takiego potrzebuję i generalnie moja siostra jest tuż przed rozwiązaniem i na początku też miała małe problemu i fajnie ją poprowadził. Kompletnie inne podejście, żadnego in vitro, bo Pani zachodzi, żadnej drożności, bo mamy teraz potwierdzenie, że przechodzi co ma przechodzić, bo w macicy było i mamy czarno na białym, a jak mam skłonność do infekcji to nigdy nie można mieć pewności, że czegoś nie wepchną i wtedy faktycznie tylko in vitro mi zostanie, generalnie stwierdził, że wszystko ładnie wygląda, wyniki też, mam jakiegoś paciorkowca bezmleczności, ale on przy porodzie jest tylko groźny i teraz nie ma wpływu, tamta po drożności chciała mi zrobić dwa cykle stymulowane i wtedy jak nie zajdę to już na mór beton, że in vitro. Ten powiedział, że stymulowane nie, bo mam 33 lata i co prawda te jajniki jeszcze ładnie pracują, ale jak zacznę tak kombinować to szybciej je "zużyje". Jak dla niego to powinnam dać sobie trzy miesiące na odpoczynek, brak ogólne coś na wzmocnienie organizmu i jak dla niego to mam tylko niewydolność ciałka żółtego i do momentu zajścia jest super tylko potem na początku z utrzymaniem problem i że ta lekarka po tym jak jej sygnalizowałam w maju, że zaskoczyłam, to powinna mi dać Duphaston na szafkę do domy i jak tylko zobaczę dwie kreski to zaraz zacząć brać, bo ona za późno zareagowała i kazał odstawić Acard, bo ona kazała mi brać cały czas, a on razem Z Duphastanem, bo cały czas to mogę zaburzyć owulację, a z krwi mi nie wychodzi taka konieczność brania cały czas. Także mam się nie bać i starać naturalnie (bo tamta, że to takie ryzyko dla mnie) po tych trzech miesiącach odpoczynku przez trzy kolejne się starać z Duphastanem pod ręką i się monitorować, a jak zobaczę dwie kreski to zaraz do niego dzwonić, to powie w jaki dzień na usg przyjść i jak tylko się jakiś chociażby pseudopęcherzyk pojawi to obłoży mnie zastrzykami i w ogóle. Jak myślicie. Zaufać mu? Już tyle teorii słyszałam.... Mam koleżankę w pracy co 5 lat się stara i teraz w październiku na in vitro idzie i też się nasłuchałam różnych teorii co jej lekarze mówili. Mi się wydaję, że ten lekarz w miarę z sensem mówił i mi wszystko wytłumaczył. Budzi poje zaufanie, bo poprzednia to na tych wizytach tylko moją traumę pogłębiła swoim zachowaniem. Tylko niby nie muszę jak narazie nic więcej robić, ale ta bezczynność mnie dobija i chciałabym już działać, żeby zrobić coś co dałoby odpowiedź dlaczego. Ten lekarz twierdzi, że z tej historii poronień już wszystko wynika i nic więcej nie trzeba.

    2019 ciąża zakończona cesarskim cięciem, Agatka <3
    2021 maj poronienie samoistne w 8 tc ;(
    2021 listopad ciąża pozamaciczna prawy jajowód uratowany ;(
    Dłuuuuugo nic...............
    2023 maj ciąża biochemiczna ;(
    2023 lipiec poronienie, puste jajo płodowe;(
  • Echo Autorytet
    Postów: 4150 2484

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    izzy91 wrote:
    Echo jak chcesz napisz mi na priv w jakiej branży szukasz moze coś pomogę, popytam wśród znajomych

    Co do samopoczucia to właściwie coraz lepiej, daje radę bez drzemek w ciągu w ciągu dnia. Pójdę w poniedziałek na wizytę do Medicover zeby uspokoić myśli. 😉

    Dziękuję kochana, bardzo to doceniam. 90% moich znajomych pracuje w mojej branży i tutaj nic się nie da zrobić. Musiałabym się przeprowadzic do Warszawy. Muszę szukać gdzieś indziej, odezwę się

    2023 ♡ - 2 straty
    2024 ♡ - IVF ✰
    - 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
    - 08.2024 ✖
    - 09.2024 ✖

    ---
    Każda kropla morzem dla mej łódki...
  • Echo Autorytet
    Postów: 4150 2484

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    izzy91 wrote:
    Co do samopoczucia to właściwie coraz lepiej, daje radę bez drzemek w ciągu w ciągu dnia. Pójdę w poniedziałek na wizytę do Medicover zeby uspokoić myśli. 😉

    Twoj suwaczek i opis w stopce cieszy oko <3 Ja nie dotarłam do takiego momentu w jakim Ty jesteś. Od razu widoczne serduszko i już umówione prenatalne <3 Widać, że od początku ciaża jest silna 🍀

    izzy91 lubi tę wiadomość

    2023 ♡ - 2 straty
    2024 ♡ - IVF ✰
    - 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
    - 08.2024 ✖
    - 09.2024 ✖

    ---
    Każda kropla morzem dla mej łódki...
  • Echo Autorytet
    Postów: 4150 2484

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tol@ wrote:
    Hej,
    przygarniecie zbłąkaną duszę ? Wybaczcie, pewnie się rozpiszę, bo zawsze raczej w domowym zaciszu przechodziłam poronienie, ale tym razem chyba potrzebuję wylać co nieco z siebie. Walczę od 2,5 roku i w tym czasie czterokrotnie było mi dane zobaczyć dzieciątko głównie tylko w postaci dwóch kresek na teście ciążowym i pozytywnym wyniku Bety z krwi. Krótko moja historia. Pierwsza ciąża przebiegała super... 4 miesiące starań, cały okres ciąży mogłam góry przenosić, kompletnie żadnych problemów, każdej życzę, żeby doczekała takiej ciąży jaką miałam z córą. Zakończona cesarką. I mam wrażenie, że swój "limit szczęścia" na tym wyczerpałam. Bardzo chcemy rodzeństwa dla małej tak jak i ona, ale..... Dwa lata po cesarce starania i poronienie samoistne w 7 tc - konsultacja z dwoma lekarzami, że generalnie nie ma się do czego u mnie przyczepić i czasem się tak po prostu zdarza, do 10 tygodnia bardzo często. Po pół roku kolejna ciąża, brak pęcherzyka w macicy, szpital, laparoskopia i usunięcie zarodka z prawego jajowodu. 8 tc więc jajowód nie oberwał mocno i wszystko wyglądało całkiem dobrze. Poszłam do jeszcze jednego specjalisty, zrobiłam listę badań, ale generalnie też wyglądało na to, że nie ma się czego przyczepiać zbytnio..... Owulację piękne, wszystko hormonalnie gra i buczy, generalnie to znowu dwóch lekarzy mi powiedziało, że niejedna kobieta chciałaby mieć takie ładne wyniki przy staraniach i w tak w środku też wszystko wygląda ok. No nic tylko rodzić i, że miałam pecha, a ciąże pozamaciczne niestety po poronieniach się mogą zdarzyć i też cesarka mogła jakieś małe zrosty spowodować, ale by się tym nie przejmowali na razie. Generalnie mamy wyluzować, odpocząć, unikać stresu i wszystko będzie dobrze. W sumie to stwierdziliśmy, że nic na siłę i faktycznie na luzie poczekamy. Ale potem 1,5 roku kompletnie nic. W między czasie byłam na kontrolach i też mam skłonność do infekcji niestety. W czasie jednej z takich kontrol usłyszałam "niech się Pani kocha z partnerem z namiętności i pragnienia i dla tego, że go Pani pożąda, a nie tylko chęci posiadania dziecka to Pani zajdzie". Nie byłam już u niego później ani razu. Po tym 1,5 roku stwierdziłam, że trzeba działać i znowu niby Pani doktor, która cuda wyczynia, a nie jestem przekonana czy gdyby potraktowała mnie inaczej to teraz bym nie poroniła. Kobieta zafiksowana na in vitro i na siłę in vitro by robiła (potem się okazało, że jej kolega ma klinikę i się tym zajmuję i ona tam pcha pacjentki), ale poszłam do niech bo chciałam zrobić drożność i powtórzyć badania czemu zachodziłam bez problemu a teraz 1,5 roku nic. Przeleczyła mnie z infekcji, której nawet nie czułam i podczas stosowania globulek okazało się, że zaskoczyłam, bo okres mi się spóźnił (mam jak w zegarku okres wiec jak tylko dzień się spóźnił i nie miałam objawów na okres to poszłam na betę bo bałam się, że np. za późno zareaguję) i Beta pozytywna, ale to była ciąża biochemiczna, nie zagnieździła się.... Może dlatego, że brałam te globulki, nie wiem. Umówiłam się na drożność po dwóch miesiącach i przed drożnością kazała mi Bete dla pewności zrobić, nawet tak dwa dni przed spodziewanym okresem i jak dostenę okres to miałam potwierdzić czy termin będzie dobry. Pozytywna, już miałam nadzieję. Lekarka kazała mi tak za 1,5 tygodnia przyjść na usg, na którym nic nie było widać. Dała Duphaston, ale tak czułam, że od razu na straty czułam, że spisała i po raz któryś, że tylko in vitro i ona by się już naturalnie nie starała. Kazała tydzień zaczekać, ale na pewno szpital i po tygodniu jak do niej poszłam to prawie zawód w jej głowie usłyszałam, że jest pęcherzyk. Szpital, w szpitalu dawali mi 50/50 szans, ale niestety puste jajo bez zarodka. Na kontrole po szpitalu do tamtej już nie wróciłam i poszłam do lekarza mojej siostry, który generalnie kiedyś wydawał mi się panikarzem, ale teraz chyba takiego potrzebuję i generalnie moja siostra jest tuż przed rozwiązaniem i na początku też miała małe problemu i fajnie ją poprowadził. Kompletnie inne podejście, żadnego in vitro, bo Pani zachodzi, żadnej drożności, bo mamy teraz potwierdzenie, że przechodzi co ma przechodzić, bo w macicy było i mamy czarno na białym, a jak mam skłonność do infekcji to nigdy nie można mieć pewności, że czegoś nie wepchną i wtedy faktycznie tylko in vitro mi zostanie, generalnie stwierdził, że wszystko ładnie wygląda, wyniki też, mam jakiegoś paciorkowca bezmleczności, ale on przy porodzie jest tylko groźny i teraz nie ma wpływu, tamta po drożności chciała mi zrobić dwa cykle stymulowane i wtedy jak nie zajdę to już na mór beton, że in vitro. Ten powiedział, że stymulowane nie, bo mam 33 lata i co prawda te jajniki jeszcze ładnie pracują, ale jak zacznę tak kombinować to szybciej je "zużyje". Jak dla niego to powinnam dać sobie trzy miesiące na odpoczynek, brak ogólne coś na wzmocnienie organizmu i jak dla niego to mam tylko niewydolność ciałka żółtego i do momentu zajścia jest super tylko potem na początku z utrzymaniem problem i że ta lekarka po tym jak jej sygnalizowałam w maju, że zaskoczyłam, to powinna mi dać Duphaston na szafkę do domy i jak tylko zobaczę dwie kreski to zaraz zacząć brać, bo ona za późno zareagowała i kazał odstawić Acard, bo ona kazała mi brać cały czas, a on razem Z Duphastanem, bo cały czas to mogę zaburzyć owulację, a z krwi mi nie wychodzi taka konieczność brania cały czas. Także mam się nie bać i starać naturalnie (bo tamta, że to takie ryzyko dla mnie) po tych trzech miesiącach odpoczynku przez trzy kolejne się starać z Duphastanem pod ręką i się monitorować, a jak zobaczę dwie kreski to zaraz do niego dzwonić, to powie w jaki dzień na usg przyjść i jak tylko się jakiś chociażby pseudopęcherzyk pojawi to obłoży mnie zastrzykami i w ogóle. Jak myślicie. Zaufać mu? Już tyle teorii słyszałam.... Mam koleżankę w pracy co 5 lat się stara i teraz w październiku na in vitro idzie i też się nasłuchałam różnych teorii co jej lekarze mówili. Mi się wydaję, że ten lekarz w miarę z sensem mówił i mi wszystko wytłumaczył. Budzi poje zaufanie, bo poprzednia to na tych wizytach tylko moją traumę pogłębiła swoim zachowaniem. Tylko niby nie muszę jak narazie nic więcej robić, ale ta bezczynność mnie dobija i chciałabym już działać, żeby zrobić coś co dałoby odpowiedź dlaczego. Ten lekarz twierdzi, że z tej historii poronień już wszystko wynika i nic więcej nie trzeba.

    Cześć. Bardzo mi przykro, że musiałaś przejść przez to wszystko 😞 to okropne,że tak wiele wycierpialas, a jednocześnie nie miałaś wsparcia i musialas szukać innego lekarza 😞 Nie wiem co Ci doradzić, bo sama nie znalazłam jeszcze lekarza prowadzącego. Wiem jedno, musi wzbudzać Twoje zaufanie. Jeśli mu nie ufasz albo nie możesz na nim polegać, to należy szukać dalej. Trzymam kciuki żeby wszystko się u Ciebie poukładało i żebyś niedługo spełniła swoje marzenie ❤️

    Tol@ lubi tę wiadomość

    2023 ♡ - 2 straty
    2024 ♡ - IVF ✰
    - 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
    - 08.2024 ✖
    - 09.2024 ✖

    ---
    Każda kropla morzem dla mej łódki...
  • Gradiola Ekspertka
    Postów: 146 131

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tol@ wrote:
    Hej,
    przygarniecie zbłąkaną duszę ? Wybaczcie, pewnie się rozpiszę, bo zawsze raczej w domowym zaciszu przechodziłam poronienie, ale tym razem chyba potrzebuję wylać co nieco z siebie. Walczę od 2,5 roku i w tym czasie czterokrotnie było mi dane zobaczyć dzieciątko głównie tylko w postaci dwóch kresek na teście ciążowym i pozytywnym wyniku Bety z krwi. Krótko moja historia. Pierwsza ciąża przebiegała super... 4 miesiące starań, cały okres ciąży mogłam góry przenosić, kompletnie żadnych problemów, każdej życzę, żeby doczekała takiej ciąży jaką miałam z córą. Zakończona cesarką. I mam wrażenie, że swój "limit szczęścia" na tym wyczerpałam. Bardzo chcemy rodzeństwa dla małej tak jak i ona, ale..... Dwa lata po cesarce starania i poronienie samoistne w 7 tc - konsultacja z dwoma lekarzami, że generalnie nie ma się do czego u mnie przyczepić i czasem się tak po prostu zdarza, do 10 tygodnia bardzo często. Po pół roku kolejna ciąża, brak pęcherzyka w macicy, szpital, laparoskopia i usunięcie zarodka z prawego jajowodu. 8 tc więc jajowód nie oberwał mocno i wszystko wyglądało całkiem dobrze. Poszłam do jeszcze jednego specjalisty, zrobiłam listę badań, ale generalnie też wyglądało na to, że nie ma się czego przyczepiać zbytnio..... Owulację piękne, wszystko hormonalnie gra i buczy, generalnie to znowu dwóch lekarzy mi powiedziało, że niejedna kobieta chciałaby mieć takie ładne wyniki przy staraniach i w tak w środku też wszystko wygląda ok. No nic tylko rodzić i, że miałam pecha, a ciąże pozamaciczne niestety po poronieniach się mogą zdarzyć i też cesarka mogła jakieś małe zrosty spowodować, ale by się tym nie przejmowali na razie. Generalnie mamy wyluzować, odpocząć, unikać stresu i wszystko będzie dobrze. W sumie to stwierdziliśmy, że nic na siłę i faktycznie na luzie poczekamy. Ale potem 1,5 roku kompletnie nic. W między czasie byłam na kontrolach i też mam skłonność do infekcji niestety. W czasie jednej z takich kontrol usłyszałam "niech się Pani kocha z partnerem z namiętności i pragnienia i dla tego, że go Pani pożąda, a nie tylko chęci posiadania dziecka to Pani zajdzie". Nie byłam już u niego później ani razu. Po tym 1,5 roku stwierdziłam, że trzeba działać i znowu niby Pani doktor, która cuda wyczynia, a nie jestem przekonana czy gdyby potraktowała mnie inaczej to teraz bym nie poroniła. Kobieta zafiksowana na in vitro i na siłę in vitro by robiła (potem się okazało, że jej kolega ma klinikę i się tym zajmuję i ona tam pcha pacjentki), ale poszłam do niech bo chciałam zrobić drożność i powtórzyć badania czemu zachodziłam bez problemu a teraz 1,5 roku nic. Przeleczyła mnie z infekcji, której nawet nie czułam i podczas stosowania globulek okazało się, że zaskoczyłam, bo okres mi się spóźnił (mam jak w zegarku okres wiec jak tylko dzień się spóźnił i nie miałam objawów na okres to poszłam na betę bo bałam się, że np. za późno zareaguję) i Beta pozytywna, ale to była ciąża biochemiczna, nie zagnieździła się.... Może dlatego, że brałam te globulki, nie wiem. Umówiłam się na drożność po dwóch miesiącach i przed drożnością kazała mi Bete dla pewności zrobić, nawet tak dwa dni przed spodziewanym okresem i jak dostenę okres to miałam potwierdzić czy termin będzie dobry. Pozytywna, już miałam nadzieję. Lekarka kazała mi tak za 1,5 tygodnia przyjść na usg, na którym nic nie było widać. Dała Duphaston, ale tak czułam, że od razu na straty czułam, że spisała i po raz któryś, że tylko in vitro i ona by się już naturalnie nie starała. Kazała tydzień zaczekać, ale na pewno szpital i po tygodniu jak do niej poszłam to prawie zawód w jej głowie usłyszałam, że jest pęcherzyk. Szpital, w szpitalu dawali mi 50/50 szans, ale niestety puste jajo bez zarodka. Na kontrole po szpitalu do tamtej już nie wróciłam i poszłam do lekarza mojej siostry, który generalnie kiedyś wydawał mi się panikarzem, ale teraz chyba takiego potrzebuję i generalnie moja siostra jest tuż przed rozwiązaniem i na początku też miała małe problemu i fajnie ją poprowadził. Kompletnie inne podejście, żadnego in vitro, bo Pani zachodzi, żadnej drożności, bo mamy teraz potwierdzenie, że przechodzi co ma przechodzić, bo w macicy było i mamy czarno na białym, a jak mam skłonność do infekcji to nigdy nie można mieć pewności, że czegoś nie wepchną i wtedy faktycznie tylko in vitro mi zostanie, generalnie stwierdził, że wszystko ładnie wygląda, wyniki też, mam jakiegoś paciorkowca bezmleczności, ale on przy porodzie jest tylko groźny i teraz nie ma wpływu, tamta po drożności chciała mi zrobić dwa cykle stymulowane i wtedy jak nie zajdę to już na mór beton, że in vitro. Ten powiedział, że stymulowane nie, bo mam 33 lata i co prawda te jajniki jeszcze ładnie pracują, ale jak zacznę tak kombinować to szybciej je "zużyje". Jak dla niego to powinnam dać sobie trzy miesiące na odpoczynek, brak ogólne coś na wzmocnienie organizmu i jak dla niego to mam tylko niewydolność ciałka żółtego i do momentu zajścia jest super tylko potem na początku z utrzymaniem problem i że ta lekarka po tym jak jej sygnalizowałam w maju, że zaskoczyłam, to powinna mi dać Duphaston na szafkę do domy i jak tylko zobaczę dwie kreski to zaraz zacząć brać, bo ona za późno zareagowała i kazał odstawić Acard, bo ona kazała mi brać cały czas, a on razem Z Duphastanem, bo cały czas to mogę zaburzyć owulację, a z krwi mi nie wychodzi taka konieczność brania cały czas. Także mam się nie bać i starać naturalnie (bo tamta, że to takie ryzyko dla mnie) po tych trzech miesiącach odpoczynku przez trzy kolejne się starać z Duphastanem pod ręką i się monitorować, a jak zobaczę dwie kreski to zaraz do niego dzwonić, to powie w jaki dzień na usg przyjść i jak tylko się jakiś chociażby pseudopęcherzyk pojawi to obłoży mnie zastrzykami i w ogóle. Jak myślicie. Zaufać mu? Już tyle teorii słyszałam.... Mam koleżankę w pracy co 5 lat się stara i teraz w październiku na in vitro idzie i też się nasłuchałam różnych teorii co jej lekarze mówili. Mi się wydaję, że ten lekarz w miarę z sensem mówił i mi wszystko wytłumaczył. Budzi poje zaufanie, bo poprzednia to na tych wizytach tylko moją traumę pogłębiła swoim zachowaniem. Tylko niby nie muszę jak narazie nic więcej robić, ale ta bezczynność mnie dobija i chciałabym już działać, żeby zrobić coś co dałoby odpowiedź dlaczego. Ten lekarz twierdzi, że z tej historii poronień już wszystko wynika i nic więcej nie trzeba.
    Witaj wśród nas, mamy córeczki w podobnym wieku 🙂
    Widzę, że wiele przeszłaś, bardzo Ci tego współczuję. 😔 Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj oparciem

    Tol@ lubi tę wiadomość

    '83
    2020 -córka 4 lata❤️
    2023 - 6 tc 💔
  • Butterfly23 Autorytet
    Postów: 9481 10051

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    JaMiNi wrote:
    Butterfly prolaktyne,androstenion robiłam na początku roku, homocysteine teraz była 7,07, właśnie ANA1 miałam 1:360 a ANA3 wyszło DSF70 które niby nie ma znaczenia diagnostycznego, a te allo mrl i cross match to robię tylko ja czy robimy oboje? I to w każdym labie?
    Nie w każdym. Oboje.

  • Butterfly23 Autorytet
    Postów: 9481 10051

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:50

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Echo wrote:
    Dziękuję za ciepłe słowa <3 Rozmawiałam z jednym psychologiem i byłyśmy co do tego zgodne, że mnie terapia nie pomoże. Nie poczuję się lepiej bo z kimś o tym porozmawiam. Psycholog nie jest dla każdego.
    I kochana z tym niestety muszę się zgodzić. Dla mnie psycholog też nie jest. Próbowałam terapii po śmierci mojego taty. Masakra. Jeżeli czujesz potrzebę wygadania się, wal jak w dym. Tu czy na priv. Pamiętaj, że to forum nie jest tylko dla ciężarnych. I nie tylko o problemach z ciążą. Jesteśmy do tańca i do różańca ❤️

    Echo lubi tę wiadomość

  • Echo Autorytet
    Postów: 4150 2484

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Butterfly23 wrote:
    Odstaw i nac i niepokalanek. Tylko witaminy bierz

    O, nie wiedziałam,że NAC trzeba odstawić w ciąży. Dobrze wiedzieć

    2023 ♡ - 2 straty
    2024 ♡ - IVF ✰
    - 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
    - 08.2024 ✖
    - 09.2024 ✖

    ---
    Każda kropla morzem dla mej łódki...
  • Butterfly23 Autorytet
    Postów: 9481 10051

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 11:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tola. Matko i córko 🙈 witaj kochana. Ja bym chyba tej babie w łeb strzeliła. Zachodzisz w ciążę. Masz problem z donoszeniem. Więc jakie in vitro? In vitro również skończyłoby się niepowodzeniem. Ja bym uderzyła w immunologię i genetykę. Masz już prawo do badań na NFZ.
    Do zbadania moim zdaniem kiry, kariotypy, allo mlr i cross match i poszerzone badanie nasienia u partnera. Bardzo mi przykro, że musisz przez coś takiego przechodzić i jeszcze użerać się z takimi lekarzami… Ale czuję, że masz w sobie siłę na walkę o kolejne maleństwo ❤️ i to zostanie Ci wynagrodzone.

  • edith Przyjaciółka
    Postów: 110 231

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 12:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tol@, bardzo mi przykro, że musiałaś przez to wszystko przejść 😔 Piszesz tylko o szukaniu problemu u Ciebie, a czy Twój partner miał też robione jakieś badania?
    Trzymam mocno kciuki, żebyś niedługo znów została mamą🤞

    🙎🏻‍♀️37 lat
    starania od 02.2023
    04.2023 ⏸️ 😍
    05.2023 💔 poronienie zatrzymane 9 tc
    07.2023 wznowienie starań
    10.2023 cb
    12.11 ⏸️ 9 dpo
    13.11 beta 35,6 mIU/ml
    15.11 beta 126,4 mIU/ml
    20.11 beta 1010 mIU/ml

    preg.png
  • alauda Autorytet
    Postów: 2998 2128

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 12:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tola, witaj. Bardzo mi przykro przez co przeszłaś, a przeszłaś przez bardzo wiele.

    Ja na Twoim miejscu zaufała bym swojemy instyntkowi. Widać, że nie jesteś przekonana do ivf. Ja bym na ten moment zaufała temu lekarzowi. Zachodzisz w ciążę, ale coś jest nie tak, że nie możesz jej donosić.

    Może zbadaj zespół antyfosfolipidowy? Ostatnio reumatolog powiedział mi, że przy tym zespole można bezproblemowo donosić ciążę a następnie może dochodzić do poronień. Często nie myśli się o tym, bo skoro jedna ciąża przebiegła podręcznikowo, to dlaczego nagle się nie udaje. Ale to może byc jedna z wielu przyczyn.
    Mam nadzieje, ze lekarz dobrze się Toba zaopiekuje i ewentualnie doradzi jeszcze o co poszerzyc diagnostykę❤️

    Trzymam za Ciebie mocno kciuki

    83; AMH 0,73

    10.2021 -iui 👧🏻 ❤️

    05.23 💔 9/10tc łyżeczkowanie

    ➡️1 IVF -> ❄️
    FET 06.08 (3BB) ❌
    ➡️2 IVF -> ❄️❄️❄️
  • Kadża Autorytet
    Postów: 589 727

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 13:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tol@ witaj u nas
    Echo będę wiedzieć więcej coś po 15.45 waszej 16.45
    Zadzwoniłam do szpitala i tam pani mi powiedziała że musi iść wszystko przez lekarza 1 wszego kontaktu. Zadzwoniłam do przychodni i oczywiście nie mieli już miejsc na dziś ale wytłumaczyłam o co chodzi wiec pani porozmawiała z lekarzem i ten zadecydował że umawia mnie z pielęgniarka ( tu jak jest się w ciąży to chodzisz do pielęgniarki przeplatane na zmianę z wizyta u szpitalu ) i później postara się mnie on zobaczyć. Zapytałam czy będzie możliwe wykonanie badań krwi to powiedziała że będziemy rozmawiać z pielęgniarka ale może się uda wiec zaciskajcie kciuki proszę. Ja się mega cieszę i mąż tez ale chyba zaczynam czuć lekki strach również. Na razie pobolewa mnie głowa ale to chyba stres

    alauda, JaMiNi, Echo, Butterfly23 lubią tę wiadomość

  • Pinkflower Autorytet
    Postów: 3338 1766

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 13:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny nadrobię to pracy. Daje znać że niedawno bylam na becie. Także dopiero wieczorem pewnie wyniki

    JaMiNi, Kadża, alauda, Magdanka, Gradiola, Echo lubią tę wiadomość

    29🙋‍♀️ 31🙋‍♂️
    2023-2 💔

    05.2024- powrót do starań

    06.2024 stymulacja, clostilbegyt 5-9 dc
    13.07 ⏸️
    22.07 pęcherzyk w macicy
    31.07, 5+6 ❤️
    07.08, 6+6, CRL 9mm, ❤️ 138
    19.08 CRL 22mm bobusia🥰, ❤️ 176
    26.08 CRL 3 cm, ❤️ 178
    10.09 USG prenatalne, wszystko ok 🥳
    17.09 wyniki pappa, ryzyka niskie 🥰
    25.09 8.6 cm, 95 gram szczęścia 🥳
    16.10 205 gram księżniczki 🩷
    18.10 Veracity, ryzyka niskie ☘️🩷
    05.11 połówkowe, 360 g dziewczynki 👶

    Zostań proszę 🙏🙏🙏
    Tak bardzo na Ciebie czekamy kochanie 🌈

    Kir bx: brak implantacyjnych i kiry hamujące
    💉accofil, neoparin, encorton, acard, cyclogest, glucophage, euthyrox, norprolac
    Aktualnie: euthyrox 50, neoparin 0.6, cyclogest 2x400, acard 150

    preg.png
  • Tol@ Debiutantka
    Postów: 14 3

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 13:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    alauda wrote:
    Tola, witaj. Bardzo mi przykro przez co przeszłaś, a przeszłaś przez bardzo wiele.

    Ja na Twoim miejscu zaufała bym swojemy instyntkowi. Widać, że nie jesteś przekonana do ivf. Ja bym na ten moment zaufała temu lekarzowi. Zachodzisz w ciążę, ale coś jest nie tak, że nie możesz jej donosić.

    Może zbadaj zespół antyfosfolipidowy? Ostatnio reumatolog powiedział mi, że przy tym zespole można bezproblemowo donosić ciążę a następnie może dochodzić do poronień. Często nie myśli się o tym, bo skoro jedna ciąża przebiegła podręcznikowo, to dlaczego nagle się nie udaje. Ale to może byc jedna z wielu przyczyn.
    Mam nadzieje, ze lekarz dobrze się Toba zaopiekuje i ewentualnie doradzi jeszcze o co poszerzyc diagnostykę❤️

    Trzymam za Ciebie mocno kciuki

    Dzięki za podpowiedź. Też właśnie myślałam o krzepliwości, bo słyszałam, że wcale nie musze mieć specjalnych objawów i w normalnym funkcjonowaniu może to w ogóle nie przeszkadzać, ale może być coś nie tak i tylko w postaci poronień to widoczne.... Miałam pełną morfologię z oceną układu krzepnięcia i właśnie niby wszystko ok i mi lekarz powiedział, że w poziomie płytek krwi byłoby już coś widać jak to miałoby mieć aż taki wpływ na ciąże, ale przed listopadem i powrotem do starań zastanawiam się czy właśnie na własną rękę i spokoju nie zrobić jeszcze z krwi tych przeciwciał co są przy tym zespole. Tam są chyba dwa czy trzy badania.... Lekarz mówi, że do tego tematu możemy wrócić na początku przyszłego roku jak znowu przez trzy miesiące mi się nic nie uda, ale jak dla niego to teraz niepotrzebnie będę wydawać na badanie (lekarz prywatnie, bo na NFZ w tematach problemu z płodnością to już dawno przestałam liczyć) i ten Acard tak jak pisałam jako profilaktykę, żeby trochę pomógł w razie coś do tego Duphastanu.

    2019 ciąża zakończona cesarskim cięciem, Agatka <3
    2021 maj poronienie samoistne w 8 tc ;(
    2021 listopad ciąża pozamaciczna prawy jajowód uratowany ;(
    Dłuuuuugo nic...............
    2023 maj ciąża biochemiczna ;(
    2023 lipiec poronienie, puste jajo płodowe;(
  • alauda Autorytet
    Postów: 2998 2128

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 13:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tol@ wrote:
    Dzięki za podpowiedź. Też właśnie myślałam o krzepliwości, bo słyszałam, że wcale nie musze mieć specjalnych objawów i w normalnym funkcjonowaniu może to w ogóle nie przeszkadzać, ale może być coś nie tak i tylko w postaci poronień to widoczne.... Miałam pełną morfologię z oceną układu krzepnięcia i właśnie niby wszystko ok i mi lekarz powiedział, że w poziomie płytek krwi byłoby już coś widać jak to miałoby mieć aż taki wpływ na ciąże, ale przed listopadem i powrotem do starań zastanawiam się czy właśnie na własną rękę i spokoju nie zrobić jeszcze z krwi tych przeciwciał co są przy tym zespole. Tam są chyba dwa czy trzy badania.... Lekarz mówi, że do tego tematu możemy wrócić na początku przyszłego roku jak znowu przez trzy miesiące mi się nic nie uda, ale jak dla niego to teraz niepotrzebnie będę wydawać na badanie (lekarz prywatnie, bo na NFZ w tematach problemu z płodnością to już dawno przestałam liczyć) i ten Acard tak jak pisałam jako profilaktykę, żeby trochę pomógł w razie coś do tego Duphastanu.

    Ale może uda Ci się załatwić jakieś badania na NFZ? Tak, jak Butterfly napisała - po kilku poronieniach już się do tego kwalifikujesz.

    Fakt, te wszystkie badania są mega drogie. Sama wydałam na nie już ponad 1500 zł. Akurat ja nie diagnozuję się pod kątem poronień, bo w historii mam tylko jedną ciążę biochemiczną i jedno poronienie.
    Ale właśnie reumatolog zalecił mi sprawdzenie się pod kątem zespołu anyfosfolipidowego, bo tak jak sama napisałaś wyżej, nie podoba mu się poziom moich płytek krwi.

    I jak piszesz o Acardzie - w pierwszej szczęsliwej ciąży brałam go od pierwszej pozytywnej bety, a w drugiej czekałam na pierwszą wizytę u lekarza ...... i może było za późno. Może rzeczywiście coś jest nie tak z moim układem krzepnięcia i przez swoją glupotę straciłam ciążę.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 sierpnia 2023, 13:52

    83; AMH 0,73

    10.2021 -iui 👧🏻 ❤️

    05.23 💔 9/10tc łyżeczkowanie

    ➡️1 IVF -> ❄️
    FET 06.08 (3BB) ❌
    ➡️2 IVF -> ❄️❄️❄️
  • Tol@ Debiutantka
    Postów: 14 3

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 13:57

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Butterfly23 wrote:
    Tola. Matko i córko 🙈 witaj kochana. Ja bym chyba tej babie w łeb strzeliła. Zachodzisz w ciążę. Masz problem z donoszeniem. Więc jakie in vitro? In vitro również skończyłoby się niepowodzeniem. Ja bym uderzyła w immunologię i genetykę. Masz już prawo do badań na NFZ.
    Do zbadania moim zdaniem kiry, kariotypy, allo mlr i cross match i poszerzone badanie nasienia u partnera. Bardzo mi przykro, że musisz przez coś takiego przechodzić i jeszcze użerać się z takimi lekarzami… Ale czuję, że masz w sobie siłę na walkę o kolejne maleństwo ❤️ i to zostanie Ci wynagrodzone.

    Allo mlr i cross match to pierwsze słysze, ale się doszkole co to :) Kariotyp poruszałam, bo też się na to natknęłam, ale każdy lekarz mówił, że jak mamy jedno zdrowe dziecko to na pewno nie chodzi o to i w ogóle genetyki nie karzą ruszać. W ogóle większość lekarzy słysząc, że jedno dziecko jest już na świecie to wiele badań w ogóle odrzuca.... Tym bardziej wchodzenie w genetykę. Nasienie sprawdzimy choć też mówią mi, że jak dziecko jedno jest i zachodzę to partner co miał zrobić to zrobił i do zapłodnienia dochodzi to parametry muszą być wystarczające, a z facetem też jest tak, że te parametry mogą się co chwilę zmienić, bo to od aktualnego ogólnego stanu organizmy zależy. Więc w sumie jeśli chodzi o niego to tylko dbać, żeby był w formie.

    2019 ciąża zakończona cesarskim cięciem, Agatka <3
    2021 maj poronienie samoistne w 8 tc ;(
    2021 listopad ciąża pozamaciczna prawy jajowód uratowany ;(
    Dłuuuuugo nic...............
    2023 maj ciąża biochemiczna ;(
    2023 lipiec poronienie, puste jajo płodowe;(
  • Tol@ Debiutantka
    Postów: 14 3

    Wysłany: 18 sierpnia 2023, 14:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    alauda wrote:
    Ale może uda Ci się załatwić jakieś badania na NFZ? Tak, jak Butterfly napisała - po kilku poronieniach już się do tego kwalifikujesz.

    Fakt, te wszystkie badania są mega drogie. Sama wydałam na nie już ponad 1500 zł. Akurat ja nie diagnozuję się pod kątem poronień, bo w historii mam tylko jedną ciążę biochemiczną i jedno poronienie.
    Ale właśnie reumatolog zalecił mi sprawdzenie się pod kątem zespołu anyfosfolipidowego, bo tak jak sama napisałaś wyżej, nie podoba mu się poziom moich płytek krwi.

    I jak piszesz o Acardzie - w pierwszej szczęsliwej ciąży brałam go od pierwszej pozytywnej bety, a w drugiej czekałam na pierwszą wizytę u lekarza ...... i może było za późno. Może rzeczywiście coś jest nie tak z moim układem krzepnięcia i przez swoją glupotę straciłam ciążę.


    Oj, nie możemy tak nawet myśleć, że coś zrobiłyśmy źle, więc nawet nie pisz, że coś się stało przez głupotę. Ja przy pierwszym poronieniu strasznie sobie włożyłam do głowy, że to moja wina, bo po pierwszej ciąży byłam tak przekonana, że mogę góry przenosić, że faktycznie nie oszczędzałam się zbytnio praca etat, własna działalność, zakupy na 3 piętro, noszenie 2letniej córki.... Czułam wieczorem lekkie ukłucie w brzuchu, które zaraz przeszło i nawet nie pomyślałam, że coś jest nie tak. Uznałam to za znak, że musze odpocząć.... A rano obudziłam się we krwi..... Baaardzo siebie obwiniałam. Ale po czwartej stracie już wiem, że nawet na sekundę nie można dopuścić myśli, że coś się źle zrobiło.

    2019 ciąża zakończona cesarskim cięciem, Agatka <3
    2021 maj poronienie samoistne w 8 tc ;(
    2021 listopad ciąża pozamaciczna prawy jajowód uratowany ;(
    Dłuuuuugo nic...............
    2023 maj ciąża biochemiczna ;(
    2023 lipiec poronienie, puste jajo płodowe;(
‹‹ 269 270 271 272 273 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Comiesięczne rozczarowanie... Jak radzić sobie z emocjami, gdy kolejny raz pojawia się jedna kreska?

Dla wielu par każdy kolejny miesiąc bez ciąży jest jak utracona szansa. Trudne emocje kłębią się w pierwszych dniach cyklu. Najczęściej jest to żal, smutek, bezsilność, rozczarowanie... Dlaczego kolejny miesiąc się nie udało? Jak sobie radzić z tymi trudnymi emocjami? Podpowiada Psycholog Niepłodności - Anna Wietrzykowska.

CZYTAJ WIĘCEJ

Planowanie ciąży, czyli o tym jakie badania przed ciążą warto wykonać

Planowanie ciąży to ważny moment w życiu każdej kobiety. Zastanawiasz się jakie badania przed ciążą warto wykonać? A może warto pomyśleć o dodatkowych szczepieniach? Co zrobić, aby zwiększyć swoje szanse na zdrową, szczęśliwą ciążę? Przeczytaj, które szczepienia musisz zrobić jeszcze przed rozpoczęciem starań, a które spokojnie możesz zrobić nawet będąc już w ciąży. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Warto walczyć o swoje marzenia, czyli historie starań o dziecko zakończone happy endem

O tym jak trudna i wyboista potrafi być droga do macierzyństwa, wiedzą doskonale pary, które od lat bezskutecznie starają się o dziecko. Niekończące się badania, intensywne szukanie przyczyny niepowodzeń, poddawanie się procedurom, ciągła walka, momentami bezsilność, ale też niegasnąca nadzieja... Dzisiaj swoją historią podzieliły się z nami dwie pary, których droga do wymarzonego macierzyństwa nie była łatwa. Karolina i Łukasz oraz Asia i Paweł opowiadają swoje poruszające historie zakończone happy endem! 

CZYTAJ WIĘCEJ