Stres przedślubny. Temat całkiem odrębny od starań
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyA ja nie ukrywam, że cała to otoczka była dla mnie ważna. Oczywiście mąż był najważniejszy ale cała reszta też. Nie tyle zależało mi na tym, aby komuś innemu się podobać, żeby rodzina się zachwycała, ale żeby samej się dobrze czuć, czuć się wyjątkowo, bo jak czuję się dobrze to i mój mąż to widzi, widzi że promienieję. Dużo osób pisze, że ślubu nie bierze się dla tej całej otoczki ale w takim razie po co organizują wesela, po co poszukiwania tej wymarzonej sukni ślubnej skoro można by założyć zwykłą białą suknię niekoniecznie ślubną i ślubować sobie miłość, itd...
Moim zdaniem to jest tak jak np. ze świętami czy to Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, nie są po to aby ubrać choinkę, aby pomalować pisanki, a jednak każdy, no może większość z nas to robi i wcale to nie ujmuje nic tym Świętom. Celebracja pewnych wydarzeń tez jest ważna.
Zadowoleni wszyscy na pewno nigdy nie będą, to Ty masz być zadowolona i jeśli w tym dniu chcesz być księżniczką i czuć się wyjątkowo to uważam, że to nic złego, pod warunkiem oczywiście, że w tym wszystkim nadal mąż będzie na pierwszym miejscu. Nie neguję tego co napisała myshka84 ale jestem zdania, że jedno drugiemu nie przeszkadza i można to połączyć. Tylko pamiętajcie aby dbać o małżeństwo także po ślubie. Ja mam bardzo krótki staż, bo po ślubie jesteśmy dopiero niecały rok, ale jako jedna z nielicznych osób z grona moich znajomych mogę powiedzieć, że po ślubie jest nam lepiej niż przed a to, że w tym dniu inne szczegóły tez były dla mnie ważne sprawia, że mam ochotę wracać myślami do tego dnia jako jednego z najpiękniejszych dni w moim dotychczasowym życiu. Ale zdaję sobie sprawę, że dla każdego inne rzeczy są ważne. Dla mnie wygląd zewnętrzny jest ważny, nie najważniejszy, ale jednak ważny, dlatego zależało mi aby w tym dniu wyglądać idealnie.
myshka84, Ezia90 lubią tę wiadomość
-
asienka_wisienka, zgadzam się z Tobą.
może nie do końca jasno wybrzmiało to o co mi chodziło..
ja też chciałam dobrze wyglądać, i cieszyło mnie to że wiele rzeczy było tak jak chciałam. ale dzięki temu, że już wcześniej przestałam nastawiać się na "idealny ślub" uniknęłam pewnych rozczarowań - bo komuś się nie podobało że nie ma wódki na weselu, komuś innemu że życzenia były składane na sali, a jeszcze komuś że mój Mąż sam prowadził samochód - choć akurat tak nie miało być, tylko nawalił wujek który miał nam użyczyć swojego. nieważne.
porównanie do świąt jest bardzo trafne
bo chodzi o to, żeby ten dzień jak najlepiej uczcić, ale też nie zgubić w tym tego, co jest najważniejsze.
i nie przejmować się nadmiernie tym, co ma być tylko dodatkiem, dopieszczeniem ideału. bo po co się stresować i nie spać po nocach dlatego, że się nie udało zamówić białych frezji tylko białe róże do dekoracji stołu?
myślę, że wiecie o co mi chodziasienka_wisienka lubi tę wiadomość
Flp 4,6-7 -
nick nieaktualny
-
asienka i myshka:
No właśnie chodzi mi o to zeby czuc sie dobrze dla samej siebie. Dobrze wiecie o co chodzi, co ja bede tu tłumaczyc. Nie jestem pusta laską, któa chce wyglądac plastikowo i w ogóle wszystko miec na cacy.
Oczywiscie, że najważniejsze jest to ze bierzemy ślub i sie kochamy!
Oczywiście, że tak! Ale tak jak mówi asienka ważna jest też ta cała otoczka. Po to sie staramy, zeby było pieknie, planujemy wesele, żeby celebrowac nasze świeto. Nie bede juz tłumaczyc czemu bo już napisałyscie.
Ale denerwuje sie tylko tym, że jestem bardzo wrażliwą osobą od zawsze i stresogenne sytaucje w życiu źle wpłyneły na moje zdrowie- kiedy sie czyms stresuje mam ogromne zawroty głowy ( ale to tak na marginesie) Jestem do tego stopnia panikarą, że np. jak na studiach miałam coś przeczytac przed całą grupa, jakiś referat to kolezanki patrzyły na mnie ze zdumieniem mówiąc "aga, co ci jest? ;/ nie denerwuj sie tak" No i wiem, że tym denerwowaniem sie potrafie zniszczyc wszystko.
Wesela nie moge sie doczekac:) no ale to normalne, ze sie denerwuje różnymi sprawami. Znajdzcie mi panną młoda, która WCALE NICZYM sie nie denerwowała. Nie ma takiej. Każdej z nas zależy
-
nick nieaktualnyJa przysięgą i ceremonią w kosciele zupełnie sie nie denerwowałam. Całą drogę do kosciola omawiałam z moim narzeczonym kroki do pierwszego tanca. Mąż miał przypięty mikroport ktory nagrywał wszystko od momentu wyjazdu z domu i pozniej jak nasi filmowcy odsłuchiwali co sie nagrało to mieli niezły ubaw. Stojąc na progu kosciola czułam sie swietnie do czasu gdy wynajęta do śpiewania dziewczyna nie zaczęła śpiewać na wejscie "Ty tylko mnie poprowadź", ktora jest jedna z moich ulubionych pieśni na taką okazję. Wtedy stanęła mi guła w gardle i wiedziałam ze sie wzrusze podczas przysięgi. Idąc w stronę ołtarza patrzyłam jak ciotkom bliższym i dalszym lecą łzy - dziewczyna tak pieknie śpiewała ze wszystkie baby ryczały. Pozniej sie troche uspokoiłam i do przysięgi podeszłam z myślą "bede twarda, nie wzrusze sie" ale jak wymawiałem "ze Cie nie opuszczę aż do śmierci" to głos mi sie zalałam a mój mąż, ktory gorzej radzi sobie ze stresem niz ja, żebym sie nie rozpłakała przesłał mi w tym momencie buziaka (tak tylko ustami naśladując cmoknięcie). Wszystko to jest uwiecznione na filmie i to jest takie piekne, bo prawdziwe.
Dlatego dobra rada - nie bierz Pani do śpiewana, bo popłyniesz na pewno -
nick nieaktualny
-
To znaczy... ja sie nie boje emocji tych pozytywnych, czyli łez, wzruszenia. To nie jest mi straszne ja sie obawiam, że cała bede sie trzesła jak galareta i ja jak sie denerwuje to cała dosłownie sie telepie, łącznie z głową a mój narzeczony bedzie musiał celowac obrączką
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyEzia90 wrote:To znaczy... ja sie nie boje emocji tych pozytywnych, czyli łez, wzruszenia. To nie jest mi straszne ja sie obawiam, że cała bede sie trzesła jak galareta i ja jak sie denerwuje to cała dosłownie sie telepie, łącznie z głową a mój narzeczony bedzie musiał celowac obrączką
A jeśli chodzi o powyższe to może spróbuj wtedy wyobrazić sobie, że oprócz Was nie ma nikogo, że jesteście sami... My byliśmy na spowiedzi przedślubnej u takiego znajomego księdza (w innej parafii niż ta, w której braliśmy ślub) i ten ksiądz spytał nas czy nie chcemy przećwiczyć sobie przysięgi. Miałam obawy czy tak powinno się robić ale przysięgi nie wypowiedzieliśmy do końca ale najważniejsze słowa przećwiczyliśmy. Powtarzaliśmy wtedy po księdzu tak jak to miało być na naszym ślubie i wtedy poczułam taki pierwszy stresik. Chyba to trochę pomogło, bo wiedziałam po części czego mogę się po sobie spodziewać gdy będę wypowiadała te słowa, wiedziałam które słowa mają dla mnie największe znaczenie i kiedy głos zaczyna mi się łamać. Ewentualnie przećwiczcie może sami we dwoje w domowym zaciszu:) I może kieliszeczek przed nie zaszkodzi:) Leki odradzam bo one otumaniają. -
asienka_wisienka wrote:Wydaje mi sie, ze zeby miec spokojna głowę to moze hotel dla psów... Ceny nie sa male (zbliżone do doby w dobrym hotelu dla ludzi) ale szkoda zebys myślała ciagle o tym ze piesek sie meczy.
Ale u nas niestety nie ma w okolicy w ogóle hotelu dla psów;/ -
asienka_wisienka wrote:A jeśli chodzi o powyższe to może spróbuj wtedy wyobrazić sobie, że oprócz Was nie ma nikogo, że jesteście sami... My byliśmy na spowiedzi przedślubnej u takiego znajomego księdza (w innej parafii niż ta, w której braliśmy ślub) i ten ksiądz spytał nas czy nie chcemy przećwiczyć sobie przysięgi. Miałam obawy czy tak powinno się robić ale przysięgi nie wypowiedzieliśmy do końca ale najważniejsze słowa przećwiczyliśmy. Powtarzaliśmy wtedy po księdzu tak jak to miało być na naszym ślubie i wtedy poczułam taki pierwszy stresik. Chyba to trochę pomogło, bo wiedziałam po części czego mogę się po sobie spodziewać gdy będę wypowiadała te słowa, wiedziałam które słowa mają dla mnie największe znaczenie i kiedy głos zaczyna mi się łamać. Ewentualnie przećwiczcie może sami we dwoje w domowym zaciszu:) I może kieliszeczek przed nie zaszkodzi:) Leki odradzam bo one otumaniają.
Dobry pomysł co do przecwiczenia;) zarowno w domu jak i próba przed ksiedzem trzeba pomyslec;) -
nick nieaktualnyEzia90 wrote:Ale u nas niestety nie ma w okolicy w ogóle hotelu dla psów;/
Ezia90 lubi tę wiadomość
-
Ezia gratuluję, że już niedługo przezyjesz swój piekny dzień Ja też sie bardzo stresowałam, ślub braliśmy w czerwcu 2014 roku ale jak juz weszlismy do kosciola wszystko bylo ok, nawet glos mi nie zadrzal przy przysiedze Przed slubem mielismy sesje i to wszystko tak sie rozwleklo w czasie ze zaraz po niej trzeba bylo juz jechac do kosciola i zwyczajnie nie bylo czasu na stres Najlepiej niech maz cie zagaduje, zajmuje caly czas czyms innym zebys nie myslala o calym tym stresie. Powodzenia!